Dodaj do ulubionych

stresujące spacery :(

13.03.08, 08:14
Mam pewien problem...Mój lab ma 11 miesięcy. Do tej pory, kiedy wychodziliśmy
na spacery było ok, puszczałam go, biegał za kijem, za piłką, czasami tylko
zdarzało mu się, że nie przyszedł od razu, jak zawołałam tylko próbował
uciekać...tzn. tak hasał wokół mnie i nie mogłam go zapiąć. Brałam ze sobą
smakołyki, żeby jakoś go przekabacić, ale teraz...robi to codziennie!!!! Dziś
to juz było apogeum. Nie reagował ani na smakołyki, ani na ostre komendy nic
sad Bardzo się zdenerwowałam, bo widziałam w najczarniejszych barwach koniec
tej historii. Jednak zainteresował się czymś przez chwile, wykorzystałam
moment i go złapałam.
Ma ktoś jakiś patent na takie zachowanie, bo nie chcę żeby nasze spacery
polegały na dreptaniu na smyczy przez cały czas sad((
Obserwuj wątek
    • 69lola Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 08:41
      Wiesz mam podobny dylemat,tylko ze ja mieszkam na wsi.Tak sobie
      mysle ze moze w koncu wyrosnie tylko moj ma 2,5 roku czytalam kiedys
      ze do 3 roku zycia sa szczeniakami.Ja teraz wychodze z zalozenia ze
      zakazany owoc lepiej smakuje i daje mu wolna reke(lape)zawsze wraca
      bardzo steskniony,polata gdzies po polach wyszaleje sie z
      miejscowymi kumplami i wraca.
    • paenka Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 08:41
      Patent? Nie spuszczaj psa ze smyczy...chociaz przez jakis czas. A
      jesli juz to pokaz mu , że zabawa z człowiekiem to najfaniejsza
      sprawa pod słońcem. Nie pozwol mu by to on decydowal kiedy jest
      zabawa a kiedy nie. Powinnas juz zaczac odchodzic od smakolykow i
      stosowac je sporadycznie.

      W najgorszym wypadku gdy pies cie nie slucha i nie chce przyjsc
      odwroc sie i uciekaj przed nim. Jak jest normalny wink to pobiegnie za
      toba. Pochwal go wtedy i zapnij na smycz.

      Twoj pies dojrzewa i buzuja w nim hormony. W tym wieku psiaki maja
      wyjatkowe humory i sie sweitnie przy tym bawia, badajac twjo
      cierpliwosc.
      • ddb2 Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 08:58
        Twoj psiak odkryl nowa superzabawe i jest bardzo zdziwiony, ze nie
        rozumiesz jej zasad.
        >>>>
        W najgorszym wypadku gdy pies cie nie slucha i nie chce przyjsc
        odwroc sie i uciekaj przed nim. Jak jest normalny wink to pobiegnie za
        toba. Pochwal go wtedy i zapnij na smycz.
        >>>>
        Tylko tak! Odwroc sie i w nogi.
        Najlepiej puscic psa w miejscu bezpiecznym, zeby byc spokojnym o
        niego na wypadek, gdyby jednak nie pobiegl za toba.
        I mozesz schowac sie na jego oczach za drzewo, zeby przestal widziec
        twoja postac. To powinno spowodowac u niego emocje strachu o pania.
        • martulina2 Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 16:26
          Tak zrobiłam. Biegł za mną, ale utrzymywał bezpieczną odległość... jak się
          zatrzymywałam to on też!!! Mi się taka zabawa zdecydowanie nie podoba sad
      • martulina2 Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 16:30
        Wiem, że dojrzewa, dlatego mam nadzieję, że uda mi się go ułożyć. Czasami jest
        ok, rzucam mu patyki itd. i nawet nie zwróci uwagi, że ktoś obok przechodzi, a
        czasami to...brrrrrr na samo wspomnienie staje mi gęsia skórka smile
    • joanna_poz Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 11:34
      nasz niestety ucieka jak zobaczy (albo nawet wyczuje w dużej
      odległości) innego psa.
      wtedy nie ma zadnej możliwości, żeby posłuchał.
      patent z naszym uciekaniem nie działa - bo jak ma działać, jeśli
      leci na oślep i nie patzry w nasza stronę.

      dlatego drepcze na smyczy.
      lepsze to niz strach że zwieje i nie wróci (juz niestety 2 razy go
      opłakiwałam)
      • paenka Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 14:34
        To sie schowaj i zawolaj go.

        Inna sprawa to to , że ty rowniez musisz uwazac na psa bo pies mimo,
        ze wydaje sie iz ma cie w glebokim powazaniu i nawet na ciebie nie
        zwraca uwagi to non stop nastawia uszy aby zlokalizowac twoja
        postac. Na poczatku to mzoe chwilke potrwac ale jak go baaardzo
        pochwalisz za to , ze nie dogonil albo znalazl to zalapie , ze ta
        zabawa jest super i coraz chetniej bedzie w niej uczestniczyl.
        • joanna_poz Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 14:57
          paenka, ale po co ja się mam chowac, jak on zaczyna biec z
          prędkością światła, nie oglądając się za siebie i nie reagując na
          wołanie i generalnie ma nas nie powiem gdzie, bo kilometr od nas
          wyczuł skubaniec innego psasmile?

          juz kilka razy bylismy np. z nim w lesie na rowerach - i chwała bogu
          że na rowerach, bo przynajmniej była szansa żeby go dogonić.
          • tenshii Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 15:04
            On po prostu wie, a przede wszystkim słyszy, że pancia za nim podąża.

            Odwróć się, może nawet gdzieś lekko schowaj i "zamrzyj" w ruchu... Wróci, zobaczysz.
            • joanna_poz Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 15:22
              Tenshii, no nie wróci właśniesad
              Testowane nie raz, w koncu mamy psa od 2 lat.

              ja wiem, że to jest troche błedne koło.
              ja panicznie boję się go spuszczac, bo on spuszczony wieje..
              moj facet wyznaje zasadę, że trzeba go spuszczać, bo wtedy go
              nauczymy tego biegania bez smyczy, przywoływania i wracania...

              i wszystko jest pieknie w teorii i praktyce, dopoki w okolicy nie
              pojawi sie inny pies...

              • tenshii Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 15:32
                Buuuuu sad

                No ale spuszczać go trzeba. Co to za życie tylko na smyczy.

                Myslę, że Twój facet ma rację.

                Myślę, że powinnaś wybrać się z psem na kurs posłuszeństwa. Tam dobrze uczą wracania na komendę. Spróbuj
                • ddb2 Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 16:53
                  Tak samo bylo u nas. Ja umieralam ze strachu, ze mala Bora nam
                  ucieknie, albo pobiegnie w kierunku jezdni, a moj maz bral mnie za
                  reke i grzal ze mna dokladnie w przeciwnym kierunku, niz pies.
                  Upychal mnie za drzewo, ja dostawalam w tzw. miedzyczasie, kilka
                  zawalow, zatykal mi reka usta, sam wystawial zza drzewa jedno oko i
                  obserwowal.
                  Z poczatku dosc dlugo trwal brak zainteresowania nami ze strony psa.
                  Bawila sie z innym psem, albo cos tam sobie robila, kompletnie
                  ignorujac nasza nieobecnosc.
                  Az w pewnym momencie przypominala sobie, ze kogos jej brakuje. Cudna
                  byla ta panika i szalencze rzucanie sie na poszukiwania.
                  Jak nas znalazla, byla bardzo chwalona, a sama dostawala kreckow z
                  radosci.
                  Okresy zainteresowania innym psem i ignorowania naszej nieobecnosci,
                  byly coraz krotsze. Teraz nie sposob jej sie schowac, bo nawet, gdy
                  bawi sie z innym psem, katem oka rejestruje kazdy ruch z naszej
                  strony.
                  • martulina2 Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 17:04
                    Ale Brego nie ucieka, on cały czas biega wokół mnie, patrzy na mnie. Jak biegnę
                    to biegnie za mną, zatrzymuje się on też, ale kiedy wyciągam rękę w jego stronę
                    to od razu odskakuje. Jednak cały czas zachowuje bezpieczną odległość i kontakt
                    wzrokowy...
                    • tenshii Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 17:07
                      Bo to doskonała zabawa.... Jakby nie było Ty go gonisz.

                      Po prostu odwróć się na pięcie o odejdź. Zignoruj go. Sam przyjdzie.
                      Zobaczysz. Może nie za pierwszym razem, ale jak zda sobie sprawę że masz go w nosie to przyjdzie smile))
                      • martulina2 Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 17:13
                        Stwierdzam, że życie byłoby nudne gdyby nie mój lab hahahahah zawsze coś musi
                        się dziać smile
                        • tenshii Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 17:30
                          BA !! smile)))
                        • paenka Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 20:56
                          Martulina w takiej sytuacji gdy trzyma dystans i nei chce sie
                          zblizac sproboj z zabawka, ktora on niezmiernie lubi pokaz mu ze ja
                          masz i jak cie goni i nie zbliza sie "do celu", nie podchodzi
                          wystarczajaco blisko..to pokaz zabawke i schowaj ja zachecaj
                          jednoczesnie, mozesz rowneiz kucnac skulic sie i schowac zabawke
                          miedzy rekami...pies powinien sie bardziej zainteresowac.
                          • martulina2 Re: stresujące spacery :( 14.03.08, 10:21
                            kurcze...żeby to było takie łatwe. Tak się zestresowałam podczas "tamtego"
                            spaceru, że teraz boję się go odpiąć ze smyczy sad
                            • paenka Re: stresujące spacery :( 14.03.08, 10:49
                              Martylina to nie jest łatwe. Dobrze o tym wiem bo mi się na poczatku
                              kolejność komend i synchrnizacja tych szystkich czynności strasznie
                              myliła. POtrenuj na sucho. A urwisa zapnij na dłuuugiej lince albo
                              zacznij od nauki na jakimś większym ale ogrodzonym terenie.
                          • krechu Re: stresujące spacery :( 14.03.08, 13:04
                            Łoj z tym kucaniem i chowaniem zabawki to trzeba uważać. Zakładając,
                            że pies się nią bardzo zainteresuje z odległości np 20 metrów to:
                            1. nadstawi uszu
                            2. uśmiechnie się
                            3. zacznie merdać ogonem
                            4. przykucnie
                            5. wystartuje
                            6. zacznie pokonywać dystans z prędkością jednostajnie przyśpieszoną
                            7. i nabierać energii kinetycznej ( masa min 35 kilogramów)
                            ...
                            8. może nie zdążyć wyhamować sad
                            • paenka Re: stresujące spacery :( 14.03.08, 13:07
                              heheheheh ale chodzi o zabawe, biegniesz i jak juz pies jest w maire
                              blisko to kucasz i chowasz zabawkesmile chodzi o to zeby pies juz byl
                              pobudzony i zachecony
                            • martulina2 Re: stresujące spacery :( 14.03.08, 15:57
                              hahahah miałam taką sytuację. Szliśmy z Brego w lesie, rzucałam jego ulubioną
                              piłkę, nagle coś wywąchał i się zatrzymał, ja się oddalałam. W końcu go
                              zawołałam i pokazałam piłkę....zostałam położona na łopatki z pozycji stojącej,
                              ale było śmiesznie hahahaha
                              • paenka Re: stresujące spacery :( 14.03.08, 17:30
                                No widzisz cyli ze jest coś na tym świecie co potrafi go w taki
                                sposob zainteresować by aż położył cie na łopatki....w każdym razie
                                pies dotarł do celu, czyli do ciebie big_grin
                                • martulina2 Re: stresujące spacery :( 14.03.08, 17:42
                                  Brego jest najkochańszym psem na świecie i generalnie nie mogę na niego
                                  narzekać, potrafimy się super bawić, wesoło spędzać czas, tylko wiecie...takie
                                  jego zachowanie i to, że mnie nie usłuchał to jakby porażka pedagogiczna i tym
                                  bardziej mi przykro, że tyle pracy wkładam, żeby go wychować, a tu takie
                                  akcje...no, ale wiadomo - nie wszystko od razu i doskonale zdaje sobie z tego
                                  sprawę smile
              • paenka Re: stresujące spacery :( 13.03.08, 21:01
                joanna_poz kup w takiej sytuacji baaardzo dluga linke, jakas 20
                metrow i trenuj z psem..on bedzi emial pozory swobody a ty nad nim
                kontrole. Trenuj w ten sposob rowniez komende "do mnie"...czy
                tam "chodz" (jakkolwiek sobie ja nazwiecie).
                Gdy chcesz aby pies przyszedl to przydepnij noga jeden koniec linki
                i wykonaj gest i komende na znak ze masz przyjsc (oczywiscie
                wczesniej zwroc sie do niego po imieniu wink zeby wiedzial ze to do
                niego a nie w eter wink przynajmniej na poczatku wink) gdy nei bedzie
                reagowal powtorz komende raz, stanowczo i zacznij delikatnie sciagac
                linke w swoim kierunku. Gdy pies tylko zacznie isc w twoim kierunku
                zacznij go chwalic. (pamietaj aby jednoczesniej kontrolowac linke
                aby pies po uslyszeniu pochwal nie odpuscil sobie wink) No a jakk juz
                dotrze do celu to juz baaardzo wylewnie go pochwal.

                Twoj pies napewno zna jakies slowo, ktore od razu kojarzy jako cos
                dobrze wykonanego. U nas jest to "dobrze" "dobry pies" "taak"
                oczywiscie w odpowiedniej (dla czlowieka idiotycznie brzmiacej)
                tonacji. Gdy pies juz bedzie u twoch nog wzmocnij pochwale
                klepaniem, albo daj mu zabawke (mozesz ja wykoorzystac jako
                dodatkowa "przyneto-zachete")
                • kawuel Re: stresujące spacery :( 14.03.08, 23:05
                  paenka napisała:
                  > ...Gdy pies tylko zacznie isc w twoim kierunku zacznij go chwalic.
                  > ...No a jak juz dotrze do celu to juz baaardzo wylewnie go pochwal.
                  > ...Gdy pies juz bedzie u twoch nog wzmocnij pochwale klepaniem,
                  > albo daj mu zabawke (mozesz ja wykoorzystac jako dodatkowa
                  > "przyneto-zachete")

                  Ja doskonale rozumiem to co pisze joanna_poz, bo mam identyczny
                  problem z moim Onyksem, i przypuszczam ze przyczyny nieposłuszenstwa
                  sa w obu przypadkach podobne. Pisałem już o tym w jednym z
                  poprzednich wątków że "Przedawkowanie dobroci jest szkodliwe".
                  Chodzi o to, że pochwały i nagrody nie odnoszą żadnego skutku, gdyż
                  przestały być dla psa czymś atrakcyjnym. Straciłem więc jedyny
                  pozytywny instrument persfazji. Jak teraz mam wpływać na psa żeby
                  był mi posłuszny? Czy znajdzie się ktoś mądry żeby mi doradzić coś
                  rozsądnego w tej sytuacji?
                  • tenshii Re: stresujące spacery :( 14.03.08, 23:14
                    Jak byłam z moją Daisy na tym nieszczęsnym szkoleniu to na pierwszym spotkaniu powiedziano nam, że dla psa zawsze znajdzie się nagroda, tylko trzeba wiedzieć co jest atrakcyjne. Jak znudzi się jedno zawsze znajdzie się atrakcyjniejsza rzecz. Szczególnie jeśli chodzi o smakołyk.
                    Kazali nam przynieść na następne zajęcia po trochu wszystkiego co mamy w lodówce i sprawdzić co ma większą siłe perswazji.
                    Więc może spróbuj znaleźć coś co dla Twojego psa będzie atrakcyjne.

                    ps. powtarzam tylko to co mówili na szkoleniu
                    • kawuel Re: stresujące spacery :( 15.03.08, 00:16
                      tenshii napisała:
                      > ...dla psa zawsze znajdzie się nagroda, tylko trzeba wiedzieć
                      > co jest atrakcyjne. Jak znudzi się jedno zawsze znajdzie się
                      > atrakcyjniejsza rzecz. Szczególnie jeśli chodzi o smakołyk.

                      No to chyba zacznę sprowadzać psie smakołyki z Europy, z Azji, albo
                      z Australii, bo wszystkie tutejsze już na mojego psa nie działają.
                      Zjadł ich tony przez swoje krótkie życie, a na pochwały wogóle nie
                      reaguje.
                      • tenshii Re: stresujące spacery :( 15.03.08, 00:33
                        No nie wiem, ale nam np kazali przynosić wszystko. Pamiętam, że na jednego psa nic nie działało... Wszyscy ludzie przynosili co mieli i dawali jego właścicielowi a on nic. Aż pewna pani przyniosła pasztet drobiowy i pies mało się za nim nie wściekł big_grin
                  • paenka Re: stresujące spacery :( 14.03.08, 23:47
                    Nie wiem czy to realne w twoim przypadku ale wydaje mi sie ze zabawa
                    z czlowiekiem jest zawsze najsilniejszym bodźcem i atrakcją dla
                    psa...przynajmniej "naszej" rasy
                    • kawuel Re: stresujące spacery :( 15.03.08, 00:35
                      paenka napisała:
                      > ...wydaje mi sie ze zabawa z czlowiekiem jest zawsze najsilniejszym
                      > bodźcem i atrakcją dla psa...przynajmniej "naszej" rasy.

                      Zabawa z człowiekiem, a zwłaszcza ze swoim panem jest dla psa
                      codzienną rutyną więc zdecydowanie ustępuje w swej atrakcyjności
                      zabawie z innym psem lub obcym człowiekiem. Nie może się też ona
                      równać z pokusą swobodnego badania nieznanych psu terenów, co nie
                      jest możliwe będąc przyczepionym do smyczy. Psia konkluzja jest więc
                      prosta, jeśli uda się uwolnić z uwięzi, to nie dać się ponownie
                      złapać.
                      • paenka Re: stresujące spacery :( 15.03.08, 10:58
                        Hehehehe zapewniam CIę, że dla laba zabawa to nigdy nie jest rutyna.
                        No chyba za Pan/i nie bawi się z nim wystarczająco dobrze :]
                        • martulina2 znowu to samo :(((((((((((((((((((((( 15.03.08, 13:02
                          postanowiłam się przełamać i na dzisiejszym spacerze znów odpięłam ze smyczy
                          moje szalonego psa, efekt....to samo co ostatnio sad rzucałam mu patyki,
                          udawałam, ze wcale nie chcę go złapać, ale on już intuicyjnie do mnie nie
                          podchodził za blisko. Usiadłam na wet na trawie i czekałam, potem udawałam, że
                          coś jem..nic...następnie schowałam patyk, którym rzucałam...nic...cały czas
                          bezpieczna odległość. Kiedy zaczęłam się od niego oddalać nie spuszczał mnie z
                          oczu, ale nie podszedł, w końcu ujrzał na horyzoncie jakiegoś psa i do niego
                          podbiegł. Na szczęście właściciel tego psa był na tyle szybki, że dał radę go
                          złapać. Co ja mam począć z tym labem??? Czekać aż zmądrzeje??
                          • paenka Re: znowu to samo :(((((((((((((((((((((( 15.03.08, 14:16
                            Hmm... moze nie potrzebnie mu rzucas zte patyki...poco je rzucasz w
                            ogóle skoro on ci ich nie przynosi i nie jest nauczony tego?

                            A może spróboj z jakimś sznurem zabawką, takim grubym do
                            przeciagania się. Zanim spuscisz psa ze smyczy pobaw sie z nim
                            intensywnie tym sznurem. Przeciagaj sie z nim, zachecaj go niech
                            ciagnie a ty go chwal za to przeciaganie. Musisz mocno sie z nim
                            poszarpac zeby dla neigo to bylo atrakcyjne.
                            Potem jak go spuscisz ze smyczy i bedziesz chciala zeby do ciebie
                            wrocil to pokaz mu te zabawke i tak jak wczesniej ci pisalismmy
                            zachecaj go. A jak nie to uciekaj. Uciekaj co sil w nogach pies ma
                            instynkt lowcy i leci z atym co ucieka.

                            A probowalas z ta linka dlugą? Moze on po prostu nie wie co to
                            znaczy "chodz", "do mnie" itp?

                            Skad jestes?
                          • paenka Re: znowu to samo :(((((((((((((((((((((( 15.03.08, 14:18
                            A i naucz go komendy "zostań" to jest bardzo przydatna rzecz,
                            przynajmniej pies sie zawaha gdy uslyszy te komende zanim wyleci jak
                            strzala i zdazysz podejsc do niego i zapiac go gdy zobaczycie innego
                            psa w poblizu.
                            • martulina2 Re: znowu to samo :(((((((((((((((((((((( 15.03.08, 14:31
                              rzucam mu patyki, bo to lubi i przynosi!!! Przyniesie mi, rzuci pod nogi i
                              odskakuje, żebym go czasami nie złapała. On się cały czas ze mną bawi!!! Zna tez
                              komendę "chodź do mnie", bo do tej pory na nią ez problemu reagował. Takie
                              sytuacje zdarzyły mi się dopiero w ostatnim tygodniu. Wszystko było ok, był
                              usłuchany, mogłam iść z nim bez smyczy nawet dookoła mojego osiedla i
                              przychodził na każde zawołanie, aż w końcu pokazał różki. Czytałam, że od 9 do
                              16 miesiąca laby przechodzą okres dojrzewania i to, czego sie nauczyły często im
                              gdzieś umyka i trzeba być wtedy bardziej surowym i zdecydowanym, bo one się z
                              nami "próbują'. Dziś idziemy z nim na długi spacer razem (tzn. ja i mój facet,
                              Brego czuje przed nim większy respekt)i spróbujemy znowu smile Trzymajcie kciuki!!!!
                              • paenka Re: znowu to samo :(((((((((((((((((((((( 15.03.08, 14:48
                                No to jesli twoj pies zna e komendy i d otej pory bylo ok to teraz
                                uwazaj po prostu bo on przez te swoje hormony moze wam sie
                                zmanierowacwink Jak chce sie bawic i odskakuje a nie reaguje na
                                komendy to go olewaj! TO nie moze byc tak ze on decyduje kiedy sie
                                bawi z toba tylko TY decydujesz kiedy sie bawisz z nim. Pamietaj o
                                tym co napewno wiele osob mowilo ci juz jak zaczynalas swoja
                                przygode z tym psem smile KOnsekwencjasmile
                                • martulina2 Re: znowu to samo :(((((((((((((((((((((( 15.03.08, 14:57
                                  Ha!! Muszę być teraz surową mamą, nie ma co!!! Nie ma zmiłuj, albo mnie słucha,
                                  albo smycz smile Bardzo dziękuję za rady, dobrze jest pogadać z kimś, kto mnie
                                  rozumie smile Pozdrawiam wszystkich labradorskich "rodziców" smile
                                  • paenka Re: znowu to samo :(((((((((((((((((((((( 15.03.08, 16:16
                                    smileWytrwałości życzęsmile

                                    może nie tyle co surową a wymagającą, co? Bo to pierwsze tak srogo
                                    zabrzmiało wink
                        • kawuel Re: stresujące spacery :( 15.03.08, 18:40
                          paenka napisała:
                          > ...zapewniam CIę, że dla laba zabawa to nigdy nie jest rutyna.

                          No może nie tak do końca zabawa z panem jest dla laba rutyną, ale te
                          psy są tak mądre, że potrafią wartościować co jest dla nich bardziej
                          atrakcyjne, a co mniej. Do tego dochodzi ich ogromna ciekawość
                          poznawania nowych rzeczy, ludzi, zwierząt, terenu, doznań itd.
                          Dlatego gdy dochodzi do sytuacji gdy pies ma do wyboru zabawę ze
                          swoim panem którego już dobrze zna, a z kimś obcym lub z innym psem,
                          to napewno wybierze tę drugą opcję jako atrakcyjniejszą.
                          Zdecydowanie bardziej atrakcyjne dla psa jest też swobodne
                          zwiedzanie terenu, niż znana już zabawa ze swoim panem. Dlatego
                          spuszczony ze smyczy ucieka, i nie daje się złapać.
                          • tenshii Re: stresujące spacery :( 15.03.08, 19:07
                            No więc to chyba zależy już indywidualnie od laba.
                            Daisy zawołana przybiega, nastawia dupsko do poklepania i po nagrodzie ucieka spowroem do zabawy z psami smile))
                          • paenka Re: stresujące spacery :( 15.03.08, 23:49
                            Fakt, wszystko się zgadza dlatego psa należy rowniez nauczyć komend
                            bezwarunkowych a metoda tutaj opisywana jest jedną ze ścieżek
                            prowadzących do osiągniecia celu. Wiadomo najlepiej uczyć bawiącsmile

                            Gdy psa nauczy się komendy, zostań, wróć, do mnie to ciekawość psa
                            można trzymać na wodzy wink

                            Oczywiście nie mówie, że moj KAiser nie woli sobie wystrzelic w
                            kierunku jakiegos psa. Po prostu, przynajmniej reaguje na moj
                            stanowczy glos i komende "zostan" i wie, ze jak nie poslucha to nici
                            z dalszej swobody, zabawy a pani bedzie baaaaaaaaaardzo zla.
                            • kawuel Re: stresujące spacery :( 16.03.08, 06:10
                              paenka napisała:
                              > ...przynajmniej reaguje na moj stanowczy glos i komende "zostan" i
                              > wie, ze jak nie poslucha to nici z dalszej swobody, zabawy a pani
                              > bedzie baaaaaaaaaardzo zla.

                              No to już teraz należy współczuć twojemu przyszłemu mężowi smile
                              • martulina2 Re: stresujące spacery :( niekoniecznie 16.03.08, 09:47
                                Opowiem Wam coś baaardzo śmiesznego... tzn. mi nie było do śmiechu, byłam raczej
                                zdziwiona, zasmucona i ogólnie było mi nie do śmiechu z jednej strony, a z
                                drugiej bardzo się ucieszyłam, mianowicie: poszliśmy wczoraj z Brego na spacer
                                (mój facet i ja). Ja zestresowana, że znowu będzie uciekał bałam się odpiąć go
                                ze smyczy, ale mój facet bez żadnych oporów odpiął go i zaczął się z nim bawić:
                                rzucał patyki, gonił go itd. i uwaga...co jakiś czas go wołał i......Brego
                                przybiegał i prawie się do niego czołgał. Później zobaczył psa, podbiegł do
                                niego, ale bez problemu dał się złapać uncertain Mój pies jest
                                normalny!!!!!!!!!!!!!!!!!! Tylko dlaczego mnie tak nie słucha??????????
                                • paenka Re: stresujące spacery :( niekoniecznie 16.03.08, 11:35
                                  Prawdopodobnie wyczuł już, że jeśli się nie posłucha CIebie to nie
                                  spotkaja go żadne konsekwencje.
                              • paenka Re: stresujące spacery :( 16.03.08, 11:35
                                Ktoś musi nosić spodnie w związku :]
                  • joanna_poz Re: stresujące spacery :( 17.03.08, 11:54
                    kawuel napisał:

                    > paenka napisała:
                    > > ...Gdy pies tylko zacznie isc w twoim kierunku zacznij go
                    chwalic.
                    > > ...No a jak juz dotrze do celu to juz baaardzo wylewnie go
                    pochwal.
                    > > ...Gdy pies juz bedzie u twoch nog wzmocnij pochwale klepaniem,
                    > > albo daj mu zabawke (mozesz ja wykoorzystac jako dodatkowa
                    > > "przyneto-zachete")
                    >
                    > Ja doskonale rozumiem to co pisze joanna_poz, bo mam identyczny
                    > problem z moim Onyksem, i przypuszczam ze przyczyny
                    nieposłuszenstwa
                    > sa w obu przypadkach podobne. Pisałem już o tym w jednym z
                    > poprzednich wątków że "Przedawkowanie dobroci jest szkodliwe".
                    > Chodzi o to, że pochwały i nagrody nie odnoszą żadnego skutku,
                    gdyż
                    > przestały być dla psa czymś atrakcyjnym. Straciłem więc jedyny
                    > pozytywny instrument persfazji. Jak teraz mam wpływać na psa żeby
                    > był mi posłuszny? Czy znajdzie się ktoś mądry żeby mi doradzić coś
                    > rozsądnego w tej sytuacji?


                    ano właśnie - ten typ tak ma.
                    co tam pochwała i nagroda, jak tu takie ciekawe rzeczy sie dzieją.
                    w kwestii "wabików" przypomniało mi się jak spędzaliśmy Sylwestra i
                    znajomych, którzy maja dom piętrowy z bardzo wysokimi i stromymi
                    schodami. Nasz pies generalnie do tej pory schodów się nie bał.
                    A tym razem na górę i owszem wbiegł, ale na dół - za zadne skarby
                    nie chciał zejśc. Próbowalismy go wabić róznymi pysznościami ze
                    świątecznego stołu, które normalnie pochłonąłby z prędkością
                    odkurzacza, ale nie tym razem. Strach był silniejszy.

                    Tak samo przypuszczam silniejsza może byc właśnie chęć poznawania
                    świata i innych psówsmile

                    Co do linki - Paenka, mam, co prawda 5 metrowa. I przychodzi.
                    Ale nie przyszedł by ani na 5 metrowej ani na 20 metrowej gdyby
                    zobaczył innego psa.

                    Czy Wasze psy np. na spacerach ciagle cos wachają i tropia?
                    Moj nieustannie z nosem przy ziemi leci i tropismile
                    Jak "złapie" odpowiedni zapaszek jest nie do utrzymania.
                    Czasem żartujemy, że się u nas marnuje - powinien trafić do jakis
                    służb specjalnych.
                    • paenka Re: stresujące spacery :( 17.03.08, 12:30
                      N moj roniez z nosem w trawie a jak cos wyczuje to sie zapiera i
                      trzeba go wolami odciagac.
                    • martulina2 Re: stresujące spacery :( 20.03.08, 10:41
                      Mój lab cały czas wącha, co jest czasami denerwujące nawet, kiedy się spieszę.
                      Np. spieszę się do sklepu, bo o 18 zamykają i lecę szybko, a on co chwilę
                      przystaje i wącha,a jak sie nagle zatrzymuje, to grozi mi wyrwanie ręki, albo
                      wywrotka smile
                      • tenshii Re: stresujące spacery :( 20.03.08, 11:05
                        Łojoj, to ja dziękuję Bogu za Daisy.
                        Wącha, ale zawołana idzie dalej...
    • tenshii Re: stresujące spacery :( 09.04.08, 13:59
      Przypomniało mi się właśnie, że Jacek Gałuszka, dość znany szkoleniowiec (zajmuje się też szkoleniem psów asystentów) napisał książkę pt "Aria! Do mnie!".
      Ponoć rewelacja. Spróbuj
      • martulina2 Re: stresujące spacery :( 10.04.08, 08:19
        Dzięki za informację. Na razie jest ok. Taka dziwna "szajba" mu minęła, stawia
        się, ale szybko się strofuje i słucha. Jednak jestem czujna ;>
    • moonalisa Re: stresujące spacery :( 11.04.08, 15:08
      zawsze nagradzaj swojego psa i chwal gdy do Ciebie przyjdzie /smakołyk,dobre
      slowa z nuta pochwały,poglaskanie po łbie/ gdy go wołasz,wazne jest tez to ,jak
      go wołasz:jesli jest to przerazliwy krzyk,lub grożba to nie dziw sie, że nie
      przychodzi...wystarczy serdecznie ale stanowczo go zawołać lub zaciekawić czymś
      ...wypróbowalam na mojej labradorce...działa!
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka