nangaparbat3
31.01.21, 11:04
Wyroiły się w moim mieście.
I wiecie co?
Późno zaszłam w ciążę, ale nie robiłam badań, żeby nie stawać w razie czego przed dylematem, co dalej, jeśli chore.
Ciąża i macierzyństwo były najwspanialszym okresem życia.
Myślałam tylko o tym, żeby urodziło się zdrowe, żeby je chronić, należałam do tych matek, które kochają i uważają za dziecko płód od kiedy poczują pierwsze ruchy. Nic się dla mnie nie liczyło, tylko jej/jego zdrowie i bezpieczeństwo i spokój.
Ale teraz, kiedy widzę pokurczoną twarzyczkę i czytam (jakąś dziwną polszczyzną) UFAM TOBIE, czuję się jakby ktoś pluł mi w twarz.
Kiedy widze i słyszę polityka, który ogłasza powołanie szpitalnych koordynatorów oraz hospicjów perinatalnych mających opiekować się kobietami, którym nie daje się prawa wyboru, mam wrażenie, że dystopia Atwood się urzeczywistniła.
Muszę to wykrzyczeć, bo zwariuję.
Nie pamiętam, żeby kiedyś było we mnie aż tyle gniewu, poczucia urażonej godności, przekonania, że rządzą nami ludzie, którym nie powierzyłabym opieki nad kurnikiem.