melisandrea
19.11.22, 19:45
Dylemat moralny. Taka sytuacja. 6 klasa.W klasie jest kilkoro dzieci, które nie radzą sobie z nauką- albo za wolno pracują, albo rozpraszaja siebie i innych, albo nie mówią po polsku. Wychowawca wybrał im spośród innych uczniów opiekunów. Opiekunowie mają na kazdej lekcji siedziec w ławce z podopiecznym, pilnować ich notatek , udostepniac swoje, czasami zostac po lekcjach na takie mini korepetycje. Aniolowie sie buntuja. Sa rozzaleni, ze zostali rozdzieleni w lawkach z przyjaciolmi. To glówny zal. Ale tez Ci, ktorym trafili sie rozpraszający podopieczni, po prostu zle sie czuja siedzac z nimi. Aniolowie proponują wychowawcy inna formę pomocy- wyslą zdjęcia notatek, czasem zostana po.lekcjach. Pani pozostaje przy swojej koncepcji. Jak wywazyc kwestię pomocy, jak uczyc dziecko, zeby umialo wyjsc ze swojej bańki, szanujac przy tym uczucia tegoż dziecka i zapewniajac mu komfort nauki. Jak podejsc do tej sprawy?