nevertheless123
24.01.23, 09:49
Natchnęło mnie do napisania, bo panie i panowie w obejrzanych przeze mnie ostatnio filmikach kulinarnych zawsze gorąco zalecają roztarcie majeranku w dłoniach przed dodaniem do potrawy. Z uzasadnieniem, iż uwalnia on wtedy lepiej swój aromat. Pytam się - o co chodzi? Dlaczego akurat majeranek uwalnia, a np. bazylia już nie? Czy istnieją statystycznie istotne różnice smakowe, kiedy ten majeranek rozetrę w dłoniach, a gdy tego nie zrobię?
Dalej: krojenie drobno warzyw do zupy, po to tylko, aby później wyrzucić je do śmietnika. To już klasyk. Ale trzeba się narobić, bo drobno pokrojone oddają więcej aromatu niż w większym kawałku! Definitywnie.
Z bardzo zabobonnych: krewna obserwowała mnie kiedyś przy mieszaniu ciasta. Ręka mi się zmęczyła, więc zmieniłam kierunek mieszania i zaczęłam kręcić w lewą stronę. Olaboga, nie! Ciasto się nie uda, jak się miesza w lewo!
No i hit. Rozmawiałam sobie z pewnym panem z prowincji na temat robienia barszczu. Pan udzielił mi złotej rady. Aby zakwas się udał, należy poczekać, aż dodana do niego skórka chleba razowego sobie dobrze zapleśnieje, bo od tego zakwas ma potem jeszcze lepszy aromat!
Znacie jakieś inne złote kulinarne zalecenia pozbawione sensu, ale przekazywane nieraz z pokolenia na pokolenie?