yenna_m
21.07.23, 07:41
wyborcza.pl/7,75398,29991563,jak-wkracza-policja-na-haslo-aborcja-niektorzy-wyczuwaja.html
"Pani Joanna nie jest jedyna
Na jeszcze inny aspekt sprawy zwraca uwagę adwokat z Dolnego Śląska, który w czwartek rano opisał na Twitterze historię podobną do sprawy z Krakowa. - Nie ma łatwiejszego celu niż straumatyzowana kobieta. To dlatego moim zdaniem funkcjonariusze tak się tutaj angażują. Po prostu mają gwarancję wyniku – mówi. – Z miesiąca na miesiąc widzę rosnącą butę i arogancję w policji i prokuraturze. Organy ścigania są silne dla słabych, a słabe dla silnych – ocenia prawnik.
Sam nie chce występować pod nazwiskiem, a swój poranny wpis wycofał, bo zażądała tego klientka, której sprawę opisał. Prosi, by nie podawać teraz nawet nazwy miasta, w którym rozegrały się wydarzenia. Jak napisał, doszło do nich w ubiegłym roku. Też chodziło o dziewczynę, która dokonała aborcji z pomocą środków z internetu, a potem zgłosiła się do szpitala. „Policja z ... [tu pełna nazwa miejscowości] jak tylko dowiedziała się o sprawie, zatrzymała telefony dziewczynie, jej matce, bratu i 4 koleżankom. Oczywiście telefony w całości zostały skopiowane do akt. Nawet zupełnie niezwiązana ze sprawą korespondencja. Policja woziła osobiście wezwania na przesłuchania radiowozami do wszystkich zainteresowanych".
Potem adwokat opisuje rolę prokuratury: „Prokurator […] kazał matce dziewczyny zarejestrować w USC martwe urodzenie i wyprawić pogrzeb. Śledztwo było prowadzone w kierunku dzieciobójstwa, a dziewczynę wezwano na świadka" – wspomina prawnik. Opisuje też atmosferę panującą na komisariacie: „Przez 2 h przesłuchania odmawialiśmy odpowiedzi na pytania. W pewnym momencie do pokoju, gdzie była przesłuchiwana dziewczyna, wszedł jakiś losowy inny policjant, nie przedstawił się i stwierdził: ja czytałem akta tej sprawy. Pana klientce to można już stawiać w sumie zarzuty, więc to, że przesłuchujemy ją jako świadka, to ukłon w jej stronę". Nie wytłumaczył, na czym ten ukłon miał polegać. Rozumiem, że akta tego śledztwa stanowiły jakąś ogólną atrakcję na komisariacie. Na moją uwagę, że skoro sprawy dorosły do postawienia zarzutów, to może trzeba je postawić, policja jak zwykle wykręciła się formułą "to decyzja prokuratora" – czytamy we wpisie. Na koniec adwokat podaje: „dobra wiadomość jest taka, że śledztwo umorzono. Zła taka, że straumatyzowaną dziewczynę to chore państwo musiało jeszcze swoimi prerogatywami spałować".
Teraz pod tym wpisem można przeczytać adnotację: „wątek usunięty na wyraźną prośbę".
Udało nam się porozmawiać z prokuratorem, który prowadził to postępowanie. Ze względu na możliwość identyfikacji kobiety też nie podajemy jego nazwiska ani nazwy miasta na Dolnym Śląsku. – Pamiętam tę sprawę. Dziwię się, że takie rzeczy próbuje się teraz wyciągać, pewnie na fali tego, co się ostatnio dzieje – mówi śledczy. – Nie przypominam sobie, bym wydawał jakieś polecenia typu rejestracja zgonu czy pogrzeb. Całą sprawę prowadziła policja. Podejmowaliśmy rutynowe czynności. To jest teraz wyciągane, bo jest na paskach w telewizji – ocenia. - Dementuję, żebyśmy działali ze złośliwością czy szczególną nadgorliwością. Jeżeli jest przestępstwo ścigane z urzędu, to naszym obowiązkiem jest się nim zająć.
Pytany, czy w prokuraturze obowiązują w podobnych sprawach specjalne wytyczne, prokurator się waha: - Dostajemy bardzo dużo wytycznych. Nie pamiętam, czy również takich, które dotyczą podobnych przestępstw. "