anilah777
13.04.07, 12:30
Piszecie o problemach z mniejszymi dziecmi, pwnie mnie wysmiejecie, ale mimo to proszę o szczere, nie złośliwe wypowiedzi. Ja nie miałam nigdy problemów z dziećmi-mam za to teraz problem z synem, który ma 20 lat i jest na I roku studiów. Na studia wyjechał z domu-ponad 600km od miejsca zamieszkania. Mieszka w akademiku, te studia to spore wyrzeczenie dla mnie-ojciec nie daje za wiele, pomaga moja mama i brat, Przed wyjazdem, w wakacje syn się zakochał. I byłoby wszystko dobrze, ale nie jest. jego dziewczyna jest bardzo zaborcza, nie wiem czy tak bardzo zakochana , czy tak egoistyczna? Wymaga od niego ciągłych maili, sms-ów, telefonów, przyjazdów. Syn, chociaż za bilety płaci 74 zł (w obydwie strony) chce przyjeżdżać do domu co 2 tygodnie. Na razie staneło na 3 tygodniach, ale to i tak duże obciażenie finansowe, zeby podołać, to po prostu przestał jeść-schudł 20m kilogramów, przy wzroście 190 waży 67 kilo. jestem przertzażona i załaman. Ddiewczynie nie wystarczą maile, on ma jeszcze dzwonic, pisać, nawt odpisywac na kazde jedno słowo , które ona do niego wyśle. W domu jak przyjedzie, jest nieobecny-zrozumiałabym to, ale mamżal, bo ja pracuję a syn niewiele pomaga, bo umycie kilku talerzy nie jest hyba wyczynem., Nie mam co marzyć o wytrzepaniu dywanów, naprawieniu, sprzetu, czy dźwiganiu zakupów-bo jego ciągle nie ma w domu. Nie wystarczy im spotkanie 3-4 godziny, oni muszą się widzieć przez 10 godzin. W święta postawiłam sprawę jasno-spędzamy je rodzoinnie-ledwie wytrzymał, co chwila dzwoniła komórka, zamiast przy stole siedział przy komputerze, na drugi dzień musiał się spotkac z dziewczyna 2 razy-11-tej do 16 -tej i potem od 18-tej do 22-giej. On już po prostu u nas nie mieszka. I jeszcze machnełabym na to rekę, ale ostatnio wiedział,że ma się pakowaćź, miał przyjśc o 22-giej, wrócił o 12-tej w nocy. Spakował się tak,ze nie wziął indeksu, książeczki zdrowia (tam zachorował, miał problem z pójściem do lekarza), indeks musiałam wysłać kurierską pocztą, bo miał zaliczenie zaraz po powrocie. Zachowuje się nieodpowiedzialnie, Wiem, że dziewczyna ciągle ma pretensje do niego,że za mało są razem, ona nie akceptuje jego hobby, jego kierunu studiów, uważa,że to nienormalne, że on uwielbia horrory, namawia go,żeby zaczał studia na gorszej,ale bliższej uczelni, (syn tam, gdzie studiuje sobie wymarzył, dostał się jako laureat olimpiady) jestem po prostu wściekła-nie rozumiem takiej miłości, takiej zaborczości-[rzeciez miłość to akceptacja, ona powinna go wpierać i cieszyć się,że studiuje to, co lubi. taka chora zazdrość zjadła moje małżeństwo. Syn nawet w moje urodziny poszedł z domu na spotkanie, było mi przykro, bo byłąm sama-mama była chora, drugi syn wrócił do piero około 20-tej z uczelni, z mężem jesteśmy osobno. A oni oboje nie wzięli w ogóle pod uwagę,że to moje świeto. dziewczyna napisała mi sms-a,że jej przykro,że byłam sama,No i co z tego,że jej przykro. Nie wiem do kogo bardziej miec pretensje-do syna?Czy do niej, bo on jest tak zakochany, że dla niej odwróciłby się nawet od samego siebie. Czy dobrze wróży taka miłość, gdzie dziewczyna wymaga,żeby on zrezygnował ze swojego hobby,\robi wymówki,że "taki nienormalny " kierunek studiuje. Ona zdawała na tę samą uczelnię i się nie dostała. Kiedy ona ma egzaminy, to siedzi w domu i się z nim nie spotyka, kiedy ma on zaliczenia-to oczywiście muszą sięmwidzieć, W efekcie jeden przedmiot syn zdwała w sesji poprawkowej. Wiem,że ona pisze do niego maile i smsy-o po nocach i robi wymówki,że on nie ospisuje om 4-tej rano. dziewczyny z jego uczelni nazywa kur...ami, Ja nie wiem, co robić, Póbowałam syna troszkę od niej odciągnąc, chciałam,żeby wyjechał na wakacje do pracy za granicą, żeby trochę wspomógł finansowo. On nie chce. W złości powiedziała,że nie przyjazdów co 2-tygodnie, wystrczy co półtorej miesiąca, bo nie damy rady. A syn i tak wsiadł w pociąg i przyjechał. Mówi,że mnie dodatkowo nie obciąży finansowo-dziennie na wyżywienie wydaje 5-7,zł. Wyglada jak własna śmierć, nie wiem, co robic, boję się,że to się chorobą skończy. Chciał iść do pracy w czasie studwo, dostałam sms-a od dziewczyny,ze on nie powinien pracowac, bo jest za chudy io za słaby. Po,prostu szlag mnie już trafia. Syn mówi,że popracuje w wakacje, niby poszedł szukac już pracy, ale ja wiem,że kłamał, powieział,że w upatrzonym miejscu (związanym z zawodem) powiezieli mu,że za wczesnie jeszcze) Potempewnie powie, że za późno. Nie wiem, jak mam wpłynac na niego. Czuję się źle z tym,że wymagam pracy w wakacje, ale tyle młodzieży pracuje. Czy to krzywda. Ja nawet nie mam na leczenie zębów. Dziewczyna jest "bez pardonu" Np. w dzień wyjazdu,spotykają się , sa ze soba 10 godzin. Syn wraca o 22- do domu, o 223.30 ma pociąg i ona już na dworcu sterczy. uwiesi się na nim i w kółko terkocze, nawet moja mam, czy brat nie maja możliwości porozmawiania z nim, bo ona w kółko go obcałowywuje. Nie chcę się zachowywac jak zazdrosna teściowa, chciałabym się cieszyć jego szcześciem,a le nie potrafię. Jej rodzice zachowują się tak, jakby na siłę chłopa łapali-po półtorej miesiąca znajomości, pozwolili i w łóżu razem nocować, ja mam wrażenie,że oni chcą ją na siłę za mąż wydać. Jak dziewczyna przychodzi do nas, to siedzi do ostatniego autobusu, Syn ja za każdym razem odwozi, wraca nocnymi, okolic jest naprawdę podłą, prosiłam ja więc, żeby jechała tak,żeby on chociaz na sój ostatni zdążył, ale nic nie poskutkowało. To w złości powiedziałam synowi,zeby nie przychodziła w ogóle, jak nie potrafi wyjsc o przyzwoitej porze, nawet jak przyjdzie o 10 rano, to do 22-giej siedzi. Proszę Was o jakieś szczere uwagi, co o tym sądzicie, bo ja chyba nie myslę racjonalnie, a nie chciałabym żadnego z nich skrzywdzić