Dodaj do ulubionych

Jeszcze raz o L-4

17.10.11, 11:30
Przeczytałam niedawno długi watek o kobietach w ciązy idących na L-4. Wniosek był jeden - o ile nie grozi Ci poronienie, nie masz prawa isc na zwolnienie. Ciąża to nie choroba a kobieta, która chce na takowe zwolnienie isc, to złodziejka i kombiatorka, podpadajaca pod kodeks karny.
Sama jestem w pierwszych tygodniach ciązy, którą znosze fatalnie. Nie, nie jest to ciąża zagrożona ( tfu tfu), nie biore leków na podtrzymanie, ale czuje sie naprawde zle - mam potworne nudnosci, ( na widok migdałów mdli mnie jeszcze bardziej, a torecan moze i nieco te nudnosci zmniejsza, ale strasznie przymula, tak, ze w ostatecznosci moge sie tylko połozyc)i to nie tylko rano, zawroty głowy ( w tym jedno omdlenie). Do pracy dojezdzam z przesiadką, czasem trwa to ponad godzine, co bywa uciązliwe - na dworze ziomno, wiec ciepła kurtka, w autobusie zaduch, mnie mdli ze głowa mała, usiaśc nie ma często jak ( nie widac jeszcze ze jestem w ciązy, wiec prosic ludzi nie umiem, zeby wstali). O mozliwości złapania jakiegos fajnego jesiennego wirusa juz nie wpsomnę.Poprzednią ciąże znaosiłam całkiem dobrze, do konca pracowałam, wróciłam do pracy zaraz po macierzynskim. No ale to było prawie 10 lat temu, teraz i wiek juz nie ten, i mimo ze zle sie czuje, synem tez musze sie zając, wiec z tym odpoczynkiem po pracy ( w domu jestem ok 18 30) cienko.
Ostatnio byłam u mojego lekarza, który od razu zaproponował mi, abym poszła na zwolenienie, no ale ze byłam swiezo po lekturze ww. watku, odmówilam. Dzis rano tak mnie zemdliło, że wzięłam urlop na żadanie. Siedze teraz w domu i tak sie zastanawiam - ale własciwie dlaczego miałabym na to zwolnienie nie isc? Pracuje juz ponad 10 lat, płace składki, podatki, mam prywatny abonament do lekarza, wiec nawet nie korzystam z tego, co płace, nigdy lewych zwolnien nie brałam i w imię czego teraz, kiedy czuje sie fatalnie, nie mam prawa ( prawa w sensie forumowym) isc na L-4? Bo ciąża nie jest chorobą? Bo mam prace biurową, wiec nie wymaga zadnego wysiłku ( proponuje skupic sie nawet i na tym stukaniu w klawiature, kiedy co chwila az człowieka zanosi)? Bo idac na zwolenienie, kiedy ciąża rozwija sie prawidłowo, to znaczy, ze okradam panstwo? Dlaczego mam prawo przez lata płacici składki, a kiedy czuje sie słabo i nie mam siły wstawac o 7, zeby cały dzien spedzic na mysleniu w pracy o tym, ze czuje sie zle i marze tylko o tym, aby sie poozyc, zostane uznana za krętaczkę?
Obserwuj wątek
    • natchniuza86 Re: Jeszcze raz o L-4 17.10.11, 11:39
      Idz na L4. Forumowymi swietymi sie nie przejmuj.
      Ciaza to niby nie choroba. No tak, ciekawe, czy jak czlowiek, ktory w ciazy nie jest, wymiotuje pol dnia i mdleje, to tez dziarsko chodzi do pracy? Bo wtedy L4 z powodu zlego samopoczucia jest w porzadku, ale L4 przy identycznym samopoczuciu w ciazy jest juz naciagactwem wink
      • anolka17 Re: Jeszcze raz o L-4 17.10.11, 11:59
        Ja też na początku odmówiłam zwolnienia mimo zaleceń lekarza. Jednak z dniem kiedy powiedziałam pracodawcy o ciąży sam kazał mi iść na zwolnienie (mam pracę stojącą a o zamianie stanowiska pracy nie było mowy). Dlatego od 10 tygodnia przebywam na zwolnieniu i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie inaczej - nadal męczą mnie nudności dlatego według mnie praca w takim stanie była by mecząca zarówno dla mnie jak i dla współpracowników.
    • kotkowa Re: Jeszcze raz o L-4 17.10.11, 11:57
      Ja uważam, że kobieta razem z lekarzem ma prawo zadecydować, że idzie na L4 niekoniecznie wtedy, gdy ciąża jest zagrożona. Wystarczy, że czuje się na tyle źle, albo warunki pracy ma na tyle kiepskie, że korzystniej jest zostać w domu. Dla mnie to oczywiste. Lekarz bez problemu wystawia L4, gdy mamy katar, kaszel i stan podgorączkowy, a nie wystawi, gdy czujemy się jeszcze gorzej, mimo, że to stan fizjologicznie prawidłowy? Może i prawidłowy, ale odmienny, uniemożliwiający normalne funkcjonowanie i pracowanie. Z resztą kto powiedział, że musimy iść na L4 od razu na całą ciążę? W razie mdłości można poprosić przecież na 2 tyg. i zobaczyć jak będzie dalej.
      • misslesoleil Re: Jeszcze raz o L-4 17.10.11, 12:14
        Witam. Sama jestem na zwolnieniu od miesiąca (4 miesiąc ciąży) i nadal biję się z wyrzutami sumienia z powodu samego faktu, podsycanymi przez przeróżne wszechwiedzące jednostki ..Jednak nie dam się, myślę i o sobie i o dziecku.Po powrocie z urlopu, już w ciąży , po jedynie trzech dniach w pracy moje ciśnienie krwi skakało do takich wartości ,że lekarz wysłał mnie na zwolnienie od razu.Jestem niskociśnieniowcem i takie historie wcześniej mi się nie zdarzały.Od kiedy jestem w na zwolnieniu , wszystko wróciło do normy, bez leków.Dziecko rozwija się zdrowo, i chcę żeby tak zostało.
      • natchniuza86 Re: Jeszcze raz o L-4 17.10.11, 12:20
        No wlasnie ja nie do konca rozumiem logike obroncow ZUSu wink Stan podgoraczkowy przy przeziebieniu to juz stan chorobowy, jak do tego dojdzie katar i kaszel, albo wymioty, to L4 jest w porzadku. Stan podgoraczkowy, zapchane zatoki i wymioty w ciazy to fizjologia wink Objawy wlasciwie te same, samopoczucie podobne wink
        • asiablues Re: Jeszcze raz o L-4 17.10.11, 12:30
          No własnie to mnie dziwi - moze chodzi o to, ze jak masz infekcje, to mozesz zarazic innych, a jak zle sie czujesz z powodu ciązy, to innym to nie zaszkodzi ( co prawda nie bierze sie pod uwagę dziecka, któremu umeczona matka - ze o matce zawirusowanej nie wspomnę - zaszkodzic może). Ale pocieszyłyscie mnie, bo po przeczytaniu tamtego watku, gdzie porządnie przejechano sie po dziewczynie, która ma zwolnienie i chciała jednorazowo pojechac do rodziców, aby juz tam dłuzej zostac ( zaopiekują sie i nią i jej starszym dzieckiem) - okazało sie, ze skoro ma siłe, aby tam dojechac, to i spokojnie do pracy moze codziennnie kilkadziesiąt km dojezdzac.
          Moze obroncami Zusu są ci, którzy nie mają jak na te zwolnienia isc? ja tez w peirszwej ciazy czulam sie dobrze i na zwolnienie poszłam raz, jak mnie lekarz juz zmusił niemalze ( wiem, wiem, nierozsadne to było), ale teraz chyba duzo wczesniej skorzystam z tej mozliwosci. Nie mówie, ze juz do konca, ale poki czuje sie tak jak teraz, to chyba dla dobra wszystkich ( pracodawcy tez, bo przynajmniej błędów nie narobie) wyjdzie to na plus...
          • m.b.g Re: Jeszcze raz o L-4 17.10.11, 12:46
            No dobrze, już głaszczemy po główce, już masz rozgrzeszenie córko.
            Idź na zwolnienie, siedź sobie do końca ciąży jak chcesz, ale po co piszesz tu usprawiedliwienia? Uważasz, że cierpisz na jakąś jednostkę chorobową? Ok, nie ma problemu. Zwolnienie ci się należy. Po co więc też wątek?
            • attiya Re: Jeszcze raz o L-4 21.10.11, 13:07
              czyli uważasz, że jakby autorka wątku przesiedziała pół dnia będąc w pracy w ubikacji wymiotując, to już byłoby dobrze? Czy kilkakrotne albo i kilkunastokrotne wymiotowanie w ciągu dnia nie powinno być wskazaniem jednak do zostania w domu? Co taki pracownik robiłby w pracy przez cały dzień oprócz siedzenia w ubikacji?
              Gdyby było wszystko oki, to autorka nie wymiotowałaby cały dzień i mogłaby iść do pracy.
              • memphis90 Re: Jeszcze raz o L-4 23.10.11, 19:33
                No to niech idzie na L4. Ale tak jak katar nie jest wskazaniem do L4 na 10 miesięcy, tak nie są nim wymioty w I trymestrze. Jak pisała koleżanka powyżej- można iść na 2 czy 4 tygodnie, ile tam trzeba. Ale wiele ciężarnych już na tym L4 sobie zostaje... I nie piszcie mi tu o trudach pracodawcy z czasowym szukaniem zastepstwa, bo normalnie w sezonie grypowym też co chwila kogoś nie ma- na tej zasadzie też mogłabym wziąc opieke na całą zimę, bo pracodawcy będzie łatwiej zatrudnić kogoś na dłużej, niż zwalniać mnie co chwila z powodu chorób dzieci.
    • renatamalinows Re: Jeszcze raz o L-4 17.10.11, 12:42
      Ja na pierwszej wizycie wzięłam L4 na tydzień żeby się wyspać. Po zwolnieniu wróciłam do pracy (też biurowa) na 2 miesiące. Na ostatniej wizycie lekarz powiedział, iż żeby kobieta w ciąży poszła na L4 nie musi być to ciąża zagrożona, nie musi być to praca zmianowa i w ciężkich warunkach. Bardzo ważna jest również kobieca psychika. Według mojego lekarza jeżeli źle się kobieta czuje w pracy, jest narażona na stres to lepiej żeby była w domu. Zmęczenie i stres mamy wpłynie przecież na nasze kruszynki w brzuszkach. Pierwsze dziecko urodziłam chodząc do 2 klasy liceum. Do szkoły chodziłam prawie do dnia porodu. Byłam wiecznie zestresowana. I w rezultacie mój syn do 4 roku życia był bardzo niespokojnym dzieckiem. Drugą ciąże przepracowałam do 3 tygodni przed porodem. A teraz poszłam na zwolnienie w 15tyg. I mam gdzieś co myślą o tym niektórzy. Moje dziecko, moja ciąża, moja sprawa. A dziecko jest teraz dla mnie najważniejsze!
      Jeżeli źle się czujesz to rób to co Ci sugeruje organizm i nie patrz na innych. No i niech nudności szybko mijają (mi pomagała woda gazowana i tic tak miętowy).
      • blue_meerkat Re: Jeszcze raz o L-4 28.01.12, 19:25
        "Bardzo ważna jest również kobieca psychika. Według mojego lekarza jeżeli źle się kobieta czuje w pracy, jest narażona na stres to lepiej żeby była w domu. Zmęczenie i stres mamy wpłynie przecież na nasze kruszynki w brzuszkach. "

        Dlugotrwaly i silny stres byc moze ma wplyw, np. moze zwiekszac ryzyko przedwczesnego porodu w trzecim trymestrze, ale o codziennym, normalnym stresie czy zmeczeniu jeszcze nie slyszalam.
    • titti_pecci_scialoja [...] 17.10.11, 12:54
      Wiadomość została usunięta ze względu na złamanie prawa lub regulaminu.
      • bladamery Re: Jeszcze raz o L-4 17.10.11, 13:27
        Nie rozumiem, szukasz usprawiedliwienia? Nikt Cię tu nie będzie rozgrzeszał, zrobisz jak będziesz uważała za słuszne i tyle.
      • malgosiek2 Titti_pecci_scialoja, proszę usunąć komercję z syg 17.10.11, 21:22
        naturki n/t.
    • nives1 Re: Jeszcze raz o L-4 17.10.11, 13:16
      Ja jestem na l4 od 13 tyg (teraz 27) I to wcale nie dlatego że ciąża zagrozona, choć lekkie plamienia mi dokuczały
      Po prostu od 6 tyg ciaży jestem non stop chora. Były moze 3 tyg kiedy byłam w stanie normalnie funkcjonować. Przeszłam już dwie anginy, zapalenie oskrzeli i zapalenie pęcherza.
      Juz usłyszałam ze z takimi dolegliwosciami to wiekszosć ludzi chodzi do pracy normalnie, ale mój lekarz kazał mi iść na L4 i nie zgrywać bohaterki bo wyniki lecą na łeb na szyję.
      Przeszło mi zamartwianie się juz.
    • pysio.koszmarek Re: Jeszcze raz o L-4 17.10.11, 13:42
      Nawet się nie zastanawiaj - idź na zwolnienie jeśli lekarz Ci chce dać. Każda kobieta ma prawo iść na L4 w ciąży, jeśli czuje taką potrzebę. Naciągaczy w Polsce jest dużo - mieszkałam długo w ogromnym bloku, gdzie nieliczni pracowali a 90 % sąsiadów było na rentach (siedzieli w oknach przez pół dnia albo na ławce pod blokiem i kurzyli fajki). Ja pracowałam długo w pierwszej ciąży, teraz jestem w drugiej i siedzę w domu bo nie czuję się na siłach iść do pracy. Pozdrawiam!
      • asiablues Re: Jeszcze raz o L-4 17.10.11, 15:54
        Nie musze szukac usparwiedliwienia na forum, za stara na to jestem. Ale nie ukrywam, ze wkurzył mnie długi na prawie 300 postów watek o złodziejkach i naciagaczkach zerujących na zdrowym organizmie tego panstwa. W sumie mogłam dopisac sie do tamtego watku a nie zakładac nowy, ale był on juz tak pogmatwany, ze wolałam sobie darowac. A zarzuty, które w nim padały, tyczyły i w tym wypadku mnie.
        • klara-poisencja Re: Jeszcze raz o L-4 17.10.11, 16:16
          daj spokój-zawsze znajdą się fanatyczki p.t. "ja chodziłam do pracy z rzyganiem,bolącym krzyżem i sikaniem co chwila do samego porodu to i inne też mogą..". radzę się nie przejmować i teksty o okradaniu państwa puszczać mimo uszu.tak jest zdrowiej.
        • babyfever2 Re: Jeszcze raz o L-4 17.10.11, 22:08
          >wkurzył mnie długi na prawie 300 postów watek o złodziejkach i naciaga
          > czkach zerujących na zdrowym organizmie tego panstwa

          Proporcja kobiet w ciazy ktore sa w Polsce na L4 jest o wiele wieksza niz w innych krajach gdzie takich zwolnien nie wystawia sie lekka reka, lub po to, jak ktos tu kiedys napisal,"aby kobieta mogla cieszyc sie tym stanem". Czy to oznacza ze Polki wiecej choruja? Czesciej maja powiklania w ciazy?
          Czy tez o tym ze w Polsce rzeczywiscie jest pelno leniwych bab ktore leca na to L4 tylko dlatego ze nie chce im sie pracowac, wola jechac na wakacje w tropikach, do mamusi albo po prostu siedziec i pierdziec w stolek ogladajac seriale itd.

          CO NIE OZNACZA ze KAZDA kobieta ktora idzie na l4 jest oszustka i naciagaczka.
          1) Jesli ktos sie fatalnie czuje w ciazy to chyba jest oczywiste ze powinien isc na zwolnienie, zamiast mdlec, rzygac i umartwiac sie jak przystalo na heroiczna matke polke.
          2) Jesli ktos czuje sie dobrze a mimo to leci na zwolnienie zaraz po stwierdzeniu ciazy "bo moze" - jest po prostu smierdzacym leniem.
          Widzisz roznice? To o co sie "wkurzasz"?
          • ta_karola Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 10:32
            Ciężarne z zagranicy gromią za L4, ponieważ one nie mogą a przecież wyjechały aby mieć lepiej. Coś tu nie tak myślą sobie więc trzeba opierdzielić takie co to sobie mogą na to pozwolić.
            • sofi75 Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 10:45

              > Ciężarne z zagranicy gromią za L4, ponieważ one nie mogą a przecież wyjechały a
              > by mieć lepiej.
              - Myslisz sie i to bardzo.
              - po pierwsze, to zalezy od tego, co kto rozumie pod slowem LEPIEJ. Dla Ciebie LEPIEJ = siedze w domu i sie op&&lam. Dla mnie LEPIEJ = prowadze aktywny tryb zycia.
              - po drugie - ostatnia rzecz, o ktorej marze w ciazy to siedzenie w domu na zwolnieniu. Postepowalam tak bedac w PL, postepuje tak bedac za granica. Moje podejscie w tym wzgledzie sie nie zmienilo. Jesli lekarz zaproponowal by mi zwolnienie bez powodu, nie bylabym z tego powodu szczesliwa.
            • m.b.g Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 10:53
              Rozgryzłaś nas. Nobla za tą interpretację.

              A teraz ja w spokoju poczekam na umówiony termin u bardzo dobrego, państwowego gina, w międzyczasie powypełniam już druczki o wypłatę wszystkich świadczeń socjalnych należnych mi po porodzie (niektóre dostaję już teraz) i nie będę sobie głowy robić, czy muszę wracać do pracy, czy też to okrutne państwo, które tak ogranicza wydawanie zwolnień na prawo i lewo, zapewni mi całkiem niezłe warunki bytowe z dzieckiem przez następne dwa lata.
              O pieniądze na leki też nie będę się martwić... W końcu dzieci do 18 r.ż. mają je darmowe...


              Więc nie będę nikogo opierdzielać,w sumie nadal jestem na wygranej pozycji, bo państwo jakoś mądrzej dysponuje pieniędzmi, wystarcza mu i na słuszne zasiłki chorobowe, i na opiekę nad rodziną po porodzie. Chyba mam jednak lepiej...
              • sofi75 Tak sie sklada 18.10.11, 11:08


                ze na innym forum od 4 miesiecy obserwuje tryb zycia ciezarnych mamus.
                na 80 uczestniczek forum, 75% jest na zwolnieniach. Co zastanawiajace - zadna z mamus 'zagranicznych' na zwolnieniu nie przebywa (mimo historii poronien, kilkuletniego starania sie o ciaze etc.).

                Z zaciekawieniem tez obserwuje tryb zycia, jaki prowadza mamusie 'zwolnieniowe':
                a) nie ma w tym trybie zycia NIC zdrowego dla przyszlego dziecka
                b) ja bym zeswirowala po 3 dniach takiego trybu zycia - po prostu czulabym sie jak emerytka.

                naprawde nie wiem, czym tu sie chwalic.
                Zgadzam sie z przedmowczynia - zdecydowanie bardziej wole, gdy panstwo srodki publiczne inwestuje w pomoc rodzinom po porodzie (na przyklad zlobki i przedszkola) niz w zapewnienie mozliwosci odpoczynku za publiczne pieniadze kobietom w kwiecie wieku w zdrowej fizjologicznej ciazy.
                • aiwlysji Re: Tak sie sklada 18.10.11, 12:06
                  sofi75 napisała:


                  > ze na innym forum od 4 miesiecy obserwuje tryb zycia ciezarnych mamus.

                  ale...wlasciwie co cie to obchodzi? ja mieszkajac w uk ani sekundy nie zastanawialam sie czy mama, ktora spotklama na placu zabaw: byla w ciazy na zwolnieniu, ma zamiar szybko wrocic do pracy, czy w ogole pracuje etc.
                  wlasnie nie rozumiem czemu nie masz luzu?
                  mnie np. zadna brytyjska mama nie pytala o plany zawodowe (w sensie, czy dobrze sie "zachowuje" w uk). wydawalo mi sie, ze tak zawana "zagranica" uczy luzu?...

              • ta_karola Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 12:29
                Wiem wiem po ciąży to już macie lepiej także miło poczytać fora o biednych Polkach wychowujących dzieci by się przekonać, że warto było wyjechać.
                Ja jednak napisałam o ciężarnych o nie o mamach.
                • m.b.g Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 13:17
                  Szkoda, że nie widzisz związku przyczynowo-skutkowego i stać cię jedynie na mało inteligentne wstawki.
                  • ta_karola Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 13:42
                    Skoro masz take zdanie to po co w ogóle dyskutujesz. Ja jak widzę głupie wpisy na forum to nie udzielam się. Może widzę związek ale wolę trzymać się ścisło tematu a nie odbiegać do dalszych porównań.
                    • m.b.g Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 13:52
                      Czyli atak na zagraniczne mamy nazywasz ścisłym trzymaniem się tematu?
                      • ta_karola Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 13:56
                        Atak? Nie sądzę ,żebym atakowała. Nikogo nie obrażam tylko po prostu napisałam moje spostrzeżenie. Od tego jest forum aby dzielić się swoimi opiniami jeśli to tak Ciebie zabolało (czy Ty naprawdę nie masz większych problemów?) to przepraszam.
                        • m.b.g Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 14:05
                          Ciężarne z zagranicy gromią za L4, ponieważ one nie mogą a przecież wyjechały aby mieć lepiej. Coś tu nie tak myślą sobie więc trzeba opierdzielić takie co to sobie mogą na to pozwolić


                          No tak, luźne spostrzeżenie, stricte trzymające się tematu wątku;P
                          "wolę trzymać się ścisło tematu "


                          Czy zabolało? Nie bardzo, bo jak już napisałam w odpowiedzi, dobrze mi tu gdzie jestem, a dobrze dlatego, że kraj i urzędy ma inne podejście do lewych zwolnień niż Polska.
                          I takiego samopoczucia życzyłabym innym kobietom w Polsce, ale na to potrzeba wielu lat, by wyplewić przyzwolenie na lewiznę, by zobaczyć, że jeśli teraz oszukam państwo wyłudzając coś, co mi się nie należy, to państwo później też się na mnie wypnie.
                          Trzeba uwierzyć, że zmiany zaczynają się od siebie...

                          I tak, mam tu właśnie problem, bo widzę, że można żyć inaczej i z tego czerpać profity o wiele większe, niż kilkanaście tygodni na lewym zwolnieniu.
                          • ta_karola Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 14:42
                            Ja bym większych wyłudzaczy doszukiwała się w politykach i urzędasach. Biurokracji pochłaniającej straszne pieniądze za małą jakość usług. To jest to co czyni największą dziurę w budżecie i braki o jakich piszesz.
                            Gdybyś zobaczyła jak wyglądają urzędu od środka, ich funkcjonowanie (np. karanie pracowników za zbyt szybką obsługę interesanta przez przełożonego) to być może mniej się skupiła na ciężarnych, które mimo ciężkich warunków w kraju zdecydowały się na dziecko.
                            • m.b.g Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 14:50
                              Jak zwykle winni są inni.

                              Własnie o tym myślałam pisząc, że "trzeba być zmianą, którą chce się widzieć w świecie".

                              Jaki masz wpływ na polityków i urzędy?
                              A jaki na to, czy świadomie wyłudzisz coś, co ci się nie należy?
                              A czy wogóle robisz coś, by było lepiej?

                              Do momentu, kiedy ludzie nie zobaczą związku między jednym a drugim, będzie tak, jak jest.
                              • ta_karola Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 14:58
                                No a co Ty robisz dla swojego ojczystego kraju? Wyjechałaś dlatego, że widziałaś nadzieję na zmianę dzięki swojemu zachowaniu i innych?
                                • sofi75 zaraz, zaraz 18.10.11, 15:10

                                  Nie mialam zadnego wplywu na to, w ktorym kraju sie urodzilam.

                                  O ile wiem - od 2004 roku mamy swobode przemieszczania sie i osiedlania.

                                  Moj kraj jest zatem tam, gdzie czuje sie jakas czescia spolecznosci. Zupelnie nie rozumiem, czemu ma to byc kraj, ktory widnieje w moim akcie urodzenia.
                                  • ta_karola Re: zaraz, zaraz 18.10.11, 15:20
                                    No tak ale co innego nie kombinować w kraju gdzie jest wszystko ułożone i Twoje poprawne zachowanie będzie wynagrodzone a co innego w takim kraju jak Polska, gdzie nie ma co liczyć na poprawną postawę Państwa wobec Ciebie to w drugą stronę może być o wiele trudniej.
                                    Nie pytałam poza tym Ciebie tylko tej osoby, która mi zadała pytanie o to samo. Skoro twierdzi, że trzeba patrzeć na siebie to niech tej zasady trzyma się. Koniec i kropka. Więcej nie dyskutuję.
                                    • 1mzeta No tak.... 22.10.11, 00:29
                                      Czyli ty promujesz postawę- państwo mnie okrada to ja okradam państwo.
                                      Nigdy do głowy mi nie przyszło żeby iść obrobić sąsiada bo właśnie ktoś mi obrobił mieszkanie.
                                      Ja się zgadzam z m.g.b
                                      • rozalka81 Re: No tak.... 29.06.12, 22:25
                                        Kiepskie porównanie. Sąsiad w niczym mi nie zawinił to po co mam go okradać? Co najwyżej mogłabym okraść tego, który okradł mnie żeby wyrównac rachunki smile

                                        Czy jeśli przykładowo w związku dwojga ludzi jedno nie daje niczego tylko oszukuje, zdradza, zaniedbuje itp. to drugie ma być w porządku? Niby z jakiej racji?
                                • m.b.g Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 15:23
                                  Wyjechałam po to, by było mi lepiej.
                                  Miałam to szczęście, że wpadłam w system, który nieźle prosperuje od lat. Który się sprawdza i funkcjonuje. Ludzie nie kombinują a w zamian czerpią profity.

                                  Ja pokazuję, że można żyć inaczej i nie usprawiedliwiać własnego kombinatorstwa tym, że inni kombinują jeszcze więcej.
                                  I myślę, że to wiele osób boli, bo odsłania podwójną moralność. Nic od siebie a wszystko dla siebie. Nieważne, kto za to płaci.

                                  Warto czerpać ze sprawdzonych rozwiązań, szczególnie kiedy generują zyski dla ogółu.
                                  Przyznaj, czy nie byłoby lepiej, gdyby matka nie musiała się zastanawiać nad tym, czy wystarczy jej kasy na lekarstwa dla dziecka?

                                  Oczywiście, że jednostka tego nie zmieni. No ale jak patrzę na to społeczne przyzwolenie na naciągactwo to się nie dziwię, że jest tak ciężko ("które mimo ciężkich warunków w kraju zdecydowały się na dziecko.")

                                  Skoro nie ma potrzeby zmian, to po co narzekać?

                                  No i dalej powrócę do pytania:

                                  Jaki masz wpływ na polityków i urzędy?
                                  A jaki na to, czy świadomie wyłudzisz coś, co ci się nie należy?
                                  • ajm2 Re: Jeszcze raz o L-4 18.02.15, 11:19
                                    Jeśli chciałabyś być taka super uczciwa wobec państwa, czego wymagasz od innych, to powinnaś zostać i pracować na chwałę tego kraju.
                                    To ten kraj Cię wykształcił i dawał wiele usług przez wiele lat "za darmo", chyba uczciwie było by to teraz zwrócić, przykładając się do rozwoju tego państwa.
            • koo-lka Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 12:24
              ta_karola napisała:

              > Ciężarne z zagranicy gromią za L4, ponieważ one nie mogą a przecież wyjechały a
              > by mieć lepiej.

              U mnie na poczatku byla ciaza zagrozona, dostalam zwolnienie na pare dni, szef sie dowiedzial o ciazy, tylko ja nie musialam panikowac jak szef zareaguje, cieszyl sie, w czasie zwolnienia popracowywalam w domu, kocham swoja prace, nie mam problemu z szefem. A jak bylam na zwolnieniu to prawie wariowalam. Co mozna robic caly dzien w domu (bez pracy?), wciagac bezsensowne seriale? sprzatac??? chodzic po sklepach... czy o to chodzi w Waszych zwolnieniach L4?

              Tak, po to wyjechalismy, aby miec lepiej i wiekoszosc z nas ma lepiej. Nam fundusze na bardzo wiele pozwalaja, nie bede pisac bo zaraz bedzie, ze sie chwale, ale mamy tak bo pracujemy, nie kombinujemy.

              >Coś tu nie tak myślą sobie więc trzeba opierdzielić takie co to
              > sobie mogą na to pozwolić.
              Przeczytaj jeszcze raz to co napisalas....
              wyjasnienie powyzej, ale powtorze, moge sobie pozwolic na zwolnienie, pomarudze lekarzowi, ze tamto boli czy siamto, ze jestem po 2 poronieniach, tylko co z tego bede miec?

              Zreszta to nie chodzi o finanse, zwolnienia czy inne cuda tylko o ambicje, dla mnie dziecko jest wyczekane, bedzie wazne, bardzo wazne, ale czy ma byc jedynym celem w zyciu?
              • kasia553 Re: Jeszcze raz o L-4 24.04.12, 16:01
                jeszcze mozna po prostu zadbac o siebie i o ciążę na tym L4. A druga sprawa to jesli mialabym prace, którą moge wykonywac bez stresu, nie slyszalabym ciagle, ze wszystko ma byc na wczoraj to na pewno bym nie poszla na zwolnienie. Mysle, ze jednak dbanie o siebie i ciaze jest wazniejsze niz praca, skoro wiem, ze tam mi nie sa w stanie zapewnic spokoju w ciazy. Wszystko zalezy od atmosfery w pracy a nie lenistwa.
          • kasia553 Re: Jeszcze raz o L-4 24.04.12, 15:52
            Ciekawa mysl: "złodziejki i naciągaczki zerujące na zdrowym organizmie tego panstwa"
            ZDROWY ORGANIZM TEGO PANSTWA???????????? KPINA!!!!!
            Jestem na L4 od 5 tygodnia-zamknijcie mnie za to! Zarzut-lenistwo big_grin Co mi grozi???
            Emerytura po ukonczenia 99 roku zycia big_grin
            Pierwsza ciaza - nie poszlam na L4 i dlugo sie nia nie cieszylam, za to bylam na L4 od momentu poronienia, tydzien w szpitalu i 3 tygodnie w domu - zlodziejka ze mnie.
            Druga ciaza - ze wzgledu na wydarzenia w pierwszej - na L4 praktycznie od poczatku - jakos nie mialam ochoty sie przekonac czy tę ciążę donoszę czy nie, bo na dziecku zalezy mi bardziej niz na pracy, a czuje sie swietnie!!!-tak jak w pierwszej ciazy, oczywiscie bralam tabletki na podtrzymanie na poczatku. A jak jakas degeneratka, ktora z powodu przeziebienia idzie na L4 wyzywa mnie od oszustek to jej problem. Szkoda, ze jak ten zdrowy organizm panstwa zeruje na nas to Wy cicho siedzicie.
            Widzisz róznice???
    • qosiula Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 09:50
      Uważam, że w żadnym wypadku nie nadużywasz, ciąża to szczególny czas, jedyny żeby zadbać o siebie i dziecko i jeżeli tylko czujesz potrzebę spędzenia tego czasu w domu to jak najbardziej masz do tego prawo.
      Ja w pierwszej ciąży pracowałam do końca 6 miesiąca, aż wyszła i cukrzyca ciążowa. Wiązała się z nią dieta, którą ciężko było trzymać siedząc w pracy, nie mówiąc już o wizytach diabetologa 3 razy w tygodniu. Mimo, że czułam się wyjątkowo dobrze zostałam na zwolnieniu aż do porodu.
      Teraz jestem w drugiej ciąży i niestety mam dylemat. Starszą córką (1,5 roku) opiekuje się dziadek, który ma spore problemy z kręgosłupem. Nie jest w stanie zając się dzieckiem i zastanawiam się co robić. Wszyscy dookoła mówią mi żebym poszła na L4 i została w domu z dzieckiem zamiast szukać na szybko niani albo żłobka. No tak, tylko mi po raz kolejny odezwało się sumienie, czy idąc na zwolnienie nie nadużyje swoich przywilejów. Przecież czuję się dobrze, mimo że dokuczają mi mdłośi.
      Myślę, że każda kobieta zanim poprosi lekarza o L4 na taką chwilę zastanowienia czy napewno słusznie postępuje. Ale myślę, choć sama nie wiem co mam w mojej sytuacji robić, że takie posunięcie nie jest przestępstwem jak uważają niektóre forumowiczki.
      Sama powinnaś podjąć decyzję, to Twoje dziecko i nikt inny tylko Ty najlepiej o nie zadbasz.
      Pozdrawiam
      • pelagia_pela Re: Jeszcze raz o L-4 18.10.11, 18:45
        Kolejny watek o tym samym. Wszyscy wiedza jak jest, w Polsce L4 na ciaze niezagrozona to normalka, ciezarne swiete krowy, ale jak moga sie lenic to czemu nie? lekarz kasujac ciezkie pieniadze za prywatne pacjentki ma OBOWIAZEK wypisac. Jesli L4 w ciazy nie byloby pelnoplatne to nagle bylysby cudowne ozdrowienia i chodzenie do pracy. Proste. I tyle. Nie ma co sie znow rozpisywac.
        • memphis90 Re: Jeszcze raz o L-4 23.10.11, 19:38
          Ciekawe, że kobiety prowadzące własną działalność w PL nie rzygają, nie mają bolących kręgosłupów, nie mają stresu w pracy ani upierdliwych klientów... Wszystkie pracują! Cud jakiś!
          • mama_kotula Re: Jeszcze raz o L-4 23.10.11, 20:09
            memphis90 napisała:
            > Ciekawe, że kobiety prowadzące własną działalność w PL nie rzygają, nie mają bo
            > lących kręgosłupów, nie mają stresu w pracy ani upierdliwych klientów... Wszyst
            > kie pracują! Cud jakiś!

            Cicho, ja mam tongue_out ten stres znaczy i upierdliwych klientów.
            I miałam 3 pierwsze miesiace wyjęte z życiorysu, pracowałam godzinę - dwie dziennie. Wynagrodzenie dostawałam adekwatnie do nakładu pracy (czyli tyle co nic) i tak, marzyłam o tym, aby wreszcie móc pracować jak człowiek.
            Teraz mam bolący kręgosłup - siedzę na piłce rehabilitacyjnej, pomaga.
            Na pójście na zwolnienie mnie nie stać. Po prostu smile
        • starobrno Re: Jeszcze raz o L-4 28.01.12, 18:58
          Musze cie zmartwic. W Czechach, gdzie mieszkam, pierwsze 3 dni robocze sa bezplatne, potem za kazdy dzien roboczy dostaje sie okolo 60% (ale nie ze stawki dziennej, tylko liczone wg jakichs wspolczynnikow i po redukcjach wychodzi duzo mniej) - w praktyce za pierwszy miesiac dostajesz niecala polowe pensji, potem nieco wiecej (nieco ponad polowe). Maciezynski obowiazkowo zaczyna sie 8 lub najpozniej 6 tygodni przed porodem i tez nie dostajesz calej pensji, tylko w praktyce ok 70%. Procent ciezarnych na L4 jest podobny, tyle, ze nikt tego tu nie komentuje zlosliwie. Kazdy wychodzi z zalozenia, ze twoim najwazniejszym obowiazkiem jest dbac o interes dziecka. Jesli nie czujesz sie na silach chodzic do pracy, to masz do tego prawo. I zeby nie bylo, nie ma jak w Pl, ze mozesz chodzic, gdzie chcesz - masz pozwolenie na 4godziny przepustki - kazdego dnia w tych samych godzinach - jesli cie kontrola nie zastanie, to placisz ogromne kary i mozesz dyscyplinarnie wyleciec z pracy.
    • multi-vita Re: Jeszcze raz o L-4 19.10.11, 16:27
      A nie prościej pójść do lekarza i wziąć zwolnienie np na dwa tygodnie? Porządnie sie wyspać, zrelaksować, spacerować. Poczatek ciąży bywa trudny ale złe samopoczucie nie trwa wiecznie. Poczujesz sie lepiej i wrócisz do pracy.
      • isterus Re: Jeszcze raz o L-4 26.04.12, 12:06
        Jasne, wróć sobie po 2 tyg. Mnie szef po pierwszym zwolnieniu (na kilka dni, wzięte, żeby się wreszcie wyspać, bo nie mogłam się z rana dobudzić) "POPROSIŁ" o przedłużenie zwolnienia do końca ciąży (naturalnie - miałam nadal normalnie przychodzić do pracy, po prostu pracodawca znalazł sobie sposób na obcięcie kosztów). Ponieważ nie zgodziłam się na takie oszustwo... no cóż, rozmowa telefoniczna była bardzo nieprzyjemna i zawierała wiele "działań na szkodę firmy" oraz "będę na każdym kroku cię kontrolował". Koniec jest taki, że "siedzę i śmierdzę" na zwolnieniu a na macierzyńskim będę szukać nowej pracy. Niestety, mimo największych chęci, nikt nie zatrudni mnie "z brzuchem" (byłam na rozmowach, próbowałam), a już na pewno nie na warunkach, jakie mogłabym wynegocjować bez "brzucha".
        I w sumie też przestałam mieć wyrzuty sumienia. Od kilku lat leczę się prywatnie (pojedyncze epizody próby pójścia do lekarza "na NFZ" kończyły się fatalnie), z dzieckiem też raczej do publicznej przychodni nie pójdę, na żłobek/przedszkole państwowe nie mam co liczyć (nie jestem zameldowana w mieście, w którym mieszkam, wiec, mimo płacenia tu podatków, nie mam prawa skorzystać z publicznej opieki nad dziećmi), kwoty jakie odprowadzam do ZUS przyprawiają o zawrót głowy (nigdy nie godziłam się na pokrętne umowy, mimo, że do ręki mogłabym dostać więcej kasy), wiec raz w życiu mogę od tej "instytucji" wyciągnąć, co mi się, do cholery, należy.
        • kami-66 Re: Jeszcze raz o L-4 26.04.12, 12:33
          na żłobek/przedszk
          > ole państwowe nie mam co liczyć (nie jestem zameldowana w mieście, w którym mie
          > szkam, wiec, mimo płacenia tu podatków, nie mam prawa skorzystać z publicznej o
          > pieki nad dziećmi),

          Paranoja cudowne państwo
    • magda11323 Re: Jeszcze raz o L-4 19.10.11, 17:33
      Przestań się przejmować ja jestem na zwolnieniu od 13 tygodnia a jestem juz w 21smile pracowałam w sklepie spożywczym dojeżdżałam samochodem 15km praca po 10 godzin a jak zawiozłam zwolnienie do szefowej to myślałam ze mnie zje... oczywiście jedni będą mówili że ciąża to nie choroba a inni znowu powiedzą że w ciąży w ogóle nie powinno się pracować.. Ja jestem zadowolona że odważyłam się iść na to zwolnienie. MAMY PRAWO W CIĄŻY BYĆ na zwolnieniu i korzystaj z tego i nie patrz na innych.
      • sofi75 przytocz prosze przepis, ktory 20.10.11, 15:12
        to prawo daje - nie lubie, gdy ktos wypisuje rzeczy nie poparte faktami.

        "MAMY PRAWO W CIĄŻY BYĆ na zwolnieniu"
        • magda11323 Re: przytocz prosze przepis, ktory 20.10.11, 15:33
          masz rację nie ma takiego przepisu... Ale mimo wszystko jeżeli jest coś nie tak jeżeli czujemy się źle nie musimy patrzeć na takich jak ty PRZECIWNICZEK zwolnień.. ok jeżeli czujesz się super masz siły i ogolenie swobodną bez stresu i podnoszenia ciężarów prace to gratuluję pracuj do końca i pozazdrościć Ci ja niestety nie dałam rady. może jestem słaba może nie myślę o tak jak Ty ale skoro pracowałam 3 lata nie chodziłam na zwolnienia moje składki zostawały odprowadzane państwo na mnie zarobiło dosyć a więc te sześć miesięcy na zwolnieniu mi się nie należy tak bo odbieram fundusze na przedszkola i żłobki...
          • d.o.s.i.a Re: przytocz prosze przepis, ktory 21.10.11, 13:12
            O ile sie orientuje, to juz to liczono na forum i wyszlo, ze zeby sfinansowac sobie miesiac pelnoplatnego chorobowego musialabys odkladac skladki przez ok. 10 lat.
            W kazdym razie przy 9 miesiacach wychodzilo jakos 88 lat...

            Wiec gadanie, ze panstwo na Tobie zarobilo, bo pracowalas przez 3 lata moze budzic tylko pusty smiech.
          • 1mzeta Re: przytocz prosze przepis, ktory 22.10.11, 00:35
            "ale skoro pracowałam 3 lata nie chodziłam na zwolnienia "
            No toś faktycznie się bidulko "napracowała"- a ile składek odprowadziłaś.....- śmiech na sali.

            L4 dla tych co mają ciąże zagrożone, źle się czują/ mają niefajne dolegliwości i nie mogą pracować- a nie z samego faktu,że są w ciąży i chcą w tapczan popierdzieć siedząc przed telewizorem.
    • d.o.s.i.a Re: Jeszcze raz o L-4 20.10.11, 15:28
      Czytanie ze zrozumieniem sie klania.
      Nikt nie mowi, ze jak sie fatalnie czujesz, albo jestes chora to nie wolno Ci wziac zwolnienia, bo jestes w ciazy. Jest roznica miedzy "biore zwolnienie na pare dni, bo sie zle czuje, mdli mnie i nie daje rady, a jak sie poczuje lepiej to pojde do pracy", a "biore zwolnienie z gory na 9 miesiecy, bo jestem w ciazy".

      Jesli czujesz sie zle, idz do internisty po zwolnienie. Jak poczujesz sie lepiej wrocisz do pracy. Jak masz grype to tez sie tak czaisz?
      • trwe Re: Jeszcze raz o L-4 20.10.11, 16:23
        Z tego co czytałam to stres w pracy też jest wskazaniem do L4 w ciąży. Nie musi być powód stricte medyczny tj. ból kręgosłupa, plamienia itp. L4 w ciąży różni się trochę od tego zwykłego chorobowego, dlatego stres, długie godziny spędzane przy komputerze, uciążliwe dojazdy mogą być powodem do udzielenia L4 ciężarnej.
        • memphis90 Re: Jeszcze raz o L-4 23.10.11, 19:40
          A jakie rozpoznanie wg. klasyfikacji ICD wpisuje się wtedy do karty? Bo nie ma tam "stres" ani "długie dojazdy".
    • trwe Re: Jeszcze raz o L-4 20.10.11, 16:38
      Też tak trochę do tego podchodzę jak ty. Czeka nas 30-40 lat pracy i płacenia składek. Czy te 6-7 miesięcy zwolnienia na ciążę to tak dużo? Płacę składki, pracuję od 10lat, z państwowej opieki medycznej nie korzystam tylko płacę za prywatne wizyty. Nie uważam zebym obciążała szczególnie Państwo. Szczególnie jeżeli chodzi o dziewczyny które pracują przy kasie, w sklepach mając styczność z wieloma osobami-ja bym osobiście się bała cytomegalii, różyczki i wielu innych chorób które można łatwo złapać. Ja mam akurat siedzącą pracę, i póki co nie wybieram się na zwolnienie, ale nie rozumiem też tego szału wokół tego tematu. To jakaś zazdrość? Zaraz skończy się urlop macierzyński i znów trzeba wracać do roboty, jeszcze zdążymy odpracować te składki, tak do 65roku zycia pewnie spędzimy w tych czterech ścianach nasze życie smile A jak będziemy miały szczęście to dożyjemy nawet tej żałosnej emerytury. Uważam, że ważniejszy jest temat powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim, albo wogóle temat matek które nie pracują całe zycie bo mają dobrą wymówkę-dzieci w domu.
      • magda11323 Re: Jeszcze raz o L-4 21.10.11, 08:49
        Wiesz zawsze znajdą się przeciwniczki. To jest moje drugie maleństwo z pierwszym synkiem kończyłam szkolę miałam egzaminy i ogólnie kupę stresu urodziłam go 2 kwietnia a juz 25 musiałam być w szkole bo przygotowania do egzaminu a później juz od sierpnia poszłam do pracy więc nikt mi nie będzie zarzucał lenistwa i w ogóle. Jeżeli miała bym pracę mniej męczącą wolała bym pracować ale niestety było jak było i cieszę się że poszłam na zwolnienie bo jestem bardziej spokojna o zdrowie maluszka. Zwolnienia lekarskie w ciąży zawsze będą tematem tabu i znajdą się przeciwniczkismile
      • mama_kotula Re: Jeszcze raz o L-4 21.10.11, 11:17
        Cytat
        Płacę składki, pracuję od 10lat, z państwowej opieki medycznej nie korzystam tylko płacę za prywatne wizyty


        Zastanawiam się, kiedy ludzie zrozumieją, co oznacza słowo "ubezpieczenie" i że nie jest ono tożsame z pojęciem "lokata kapitału".
        Może wtedy przestaną argumentować pójście na lewe zwolnienie pseudoargumentem "od 10 lat płacę składki".
        • natchniuza86 Re: Jeszcze raz o L-4 21.10.11, 11:40
          Ubezpieczam sie miedzy innymi na wypadek, gdybym zachorowala i musiala isc do specjalisty? Ja - kiedy choruje - do specjalisty owszem ide, ale wylacznie prywatnie. Czyli po co mam sie ubezpieczac? Nie wmowisz mi, ze to rowniez jest niewlasciwe rozumienie tzw. ubezpieczenia zdrowotnego. Nie ma to oczywiscie nic wspolnego z ubezpieczeniem chorobowym (a wiec i L4), to sa zupelnie inne skladki, chorobowe czasem bywa nawet dobrowolne. Ale jednak, niesmak po obowiazkowym oplacaniu skladek zdrowotnych (ja na przyklad place podwojnie, znam takich, co i potrojnie placic musza) pozostaje.
          • sofi75 to jest rozsadny argument 21.10.11, 11:47

            Placisz skladki po to, aby w razie koniecznosci miec dostep do koniecznych uslug medycznych.

            Sa tylko dwa aspekty, w ktorych w Polsce ta teoria stoi na glowie:
            1) zakres koniecznych uslug medycznych powinna definiowac kasa chorych, a nie - tak jak to sie obecnie dzieje - same zainteresowane, ktorym sie wydaje ze potrzebuja calego szerokiego zakresu badan etc.
            2) skladki zdrowotne w Polsce sa smiesznie niskie w porownaniu do wartosci uslug, ktore maja finansowac. Przy tej rozbieznosci dlugo jeszcze beda kolejki do specjalistow, badan, operacji etc. Bo niby z czego szpital ma sfinansowac zakup sprzetu, lekarz wyposazenie gabinetu etc.?
            • natchniuza86 Re: to jest rozsadny argument 21.10.11, 13:36
              sofi75 napisała:

              > 1) zakres koniecznych uslug medycznych powinna definiowac kasa chorych, a nie -
              > tak jak to sie obecnie dzieje - same zainteresowane, ktorym sie wydaje ze potr
              > zebuja calego szerokiego zakresu badan etc.

              Sofi, ale kto lata do specjalisty, bo mu sie "cos wydaje"? Zwykle do specjalistow kieruja lekarze pierwszego kontaktu. I tak - ja potrzebuje endokrynologa, nie dlatego, ze tak mi sie wydaje, ale dlatego, ze choruje, ale w moim miescie kolejka do tego lekarza na nfz to pol roku czekania. Nie wierze, ze wszyscy (ba, nawet nie wierze, ze wiekszosc w tej kolejce) to paniusie/panowie, ktorym sie cos wydaje.
              Moj maz regularnie korzysta z uslug gastrologa, nie dlatego, ze mu sie cos wydaje. Kolejka tylko nieco krotsza niz powyzej, wiec oczywiscie chodzi prywatnie.
              U znajomej ostatnio podejrzewano raka - nie jej sie wydawalo, a lekarzom sie wydawalo, ze choruje - czekala na konsultacje onkologiczna kilka miesiecy. Gdyby rzeczywiscie chorowala (na szczescie przypuszczenia okazaly sie bledne), nie wiem, czy dzis by nadal zyla.
              Nie powiesz mi, ze to jest sprawnie dzialajace ubezpieczenie zdrowotne.
              I nikt tez nie moze powiedziec, ze sluzba zdrowia dziala jak dziala, bo ciezarne czy inne obiboki wyludzaja swiadczenia. Tyle tu krzyczycie, ze ludzie nie maja pojecia, na czym polega system placenia skladek, a same zapominacie, ze leczenie finansuje sie z zupelnie innych skladek niz L4, wiec to, ze ja czy inna kobieta w ciazy jest teraz na L4 nie powoduje, ze na leczenie u specjalistow jest mniej pieniedzy, to sa niezalezne skladki.
              • sofi75 Re: to jest rozsadny argument 21.10.11, 13:49
                > Nie powiesz mi, ze to jest sprawnie dzialajace ubezpieczenie zdrowotne.

                - nie powiem. Za to powiem, ze dziala kiepsko wlasnie dlatego ze jest niedofinansowany (czyli skladki powinny byc wyzsze). Gdyby lekarz wiecej zarabial, to wiecej byloby lekarzy w panstwowej sluzbie zdrowia -> ergo kolejki bylyby krotsze. Zeby uprzedzic Twoj argument, ze kolejki sa glownie do specjalistycznych badan: lekarz, ktory przyzwoicie zarabia, ma wyzsza zdolnosc kredytowa, a zatem jest w stanie lepiej wyposazyc swoj gabinet (czy to prywatny czy w szpitalu). Tak, tak - sprzet, ktory w zachodnich krajach stoi w szpitalach jest prywatna wlasnoscia lekarzy (a nie NFZu - jak w Polsce) - te wlasnie drogie tomografy i inne cuda. A zeby splacic kredyt zacigniety na taki sprzet, trzeba maszyny wykorzystywac na 100% (czyli rowniez w nocy) -> stad wlasnie krotsze kolejki do badan.


                > I nikt tez nie moze powiedziec, ze sluzba zdrowia dziala jak dziala, bo ciezarn
                > e czy inne obiboki wyludzaja swiadczenia. Tyle tu krzyczycie, ze ludzie nie maj
                > a pojecia, na czym polega system placenia skladek, a same zapominacie, ze lecze
                > nie finansuje sie z zupelnie innych skladek niz L4, wiec to, ze ja czy inna kob
                > ieta w ciazy jest teraz na L4 nie powoduje, ze na leczenie u specjalistow jest
                > mniej pieniedzy, to sa niezalezne skladki.

                - naprawde wierzysz, ze budzet ubezpieczenia chorobowego sie bilansuje? smile Bo ja mysle ze jest mocno deficytowy (podobniez zreszta jak budzet rentowy etc.). Ktos tu nizej przedstawil wyliczenie, jak dlugo musialabys pracowac, aby moc przebywac 6-8 miesiecy na zwolnieniu. Nie wiem, czy wyliczenie jest prawidlowe (w wolnej chwili moze sie pokusze o zrobienie takowego), ale podejrzewam, ze jest to bardzo zblizona proporcja.
                - i nie chodzi mi teraz o 'tokowanie' jak to nieladnie siedziec na niezasluzonym zwolnieniu. raczej o zwrocenie uwagi, ze ubezpieczenia spoleczne nie dzialaja tak, jak prywatne. A wszystkie uporczywie do usprawiedliwienia swopich L4 stosujecie logike ubezpieczenia prywatnego a raczej inwestycji prywatnej.
                • natchniuza86 Re: to jest rozsadny argument 21.10.11, 13:59
                  > - naprawde wierzysz, ze budzet ubezpieczenia chorobowego sie bilansuje? smile

                  Nie, na pewno sie nie bilansuje. Skladki chorobowe sa w Polsce smiesznie niskie, z mojej dzialalnosci gospodarczej to bylo kilkanascie zl, jesli dobrze pamietam. Nie widze powodu, dla ktorego tych akurat skladek nie nalezaloby podniesc. Po prostu zirytowalo mnie nieustanne wyjezdzanie z argumentem, ze nie mamy pojecia, jak dzialaja ubezpieczenia, przez osoby, ktore nie rozrozniaja ubezpieczenia spolecznego od zdrowotnego i chorobowego.
                  To tak jakby powiedziec, ze przez nieuczciwe ciezarne jest za malo kasy na edukacje czy budowanie drog. I w pewnym sensie jest to moze i prawda, ale zaleznosc nie jest tak prosta, jak to niektorzy tu chca przedstawic.


                  Inna sprawa jest to, ze nie wszystkie panie w ciazy na L4 to zwolnienie WYLUDZILY. Wszystkie tutaj zdajecie sie zapominac o tym, ze ostatecznym organem decydujacym jest zawsze lekarz prowadzacy. Moj lekarz na przyklad absolutnie wyklucza moja prace (a nie jest to doktor, ktory wszystkim ciezarnym lekka reka wypisuje L4), mimo ze ja tak naprawde wskazan nie widze, bo w tej ciazy nie dzieje sie (tfu, tfu, tfu) na razie nic bardzo alarmujacego. Ale mam poronienie w historii i dla niego jest to juz powod, zeby dmuchac na zime i uziemic mnie w domu niemalze na okres calej ciazy. Ja sie o to L4 nie prosilam, nawet srednio zadowolona z niego bylam, bo u mnie zwolnienie oznacza zredukowanie moich wczesniejszych dochodow o jakies 80% (to tyle w kwestii 100% platnego L4, bo ja mam platne wlasnie 20%), ale przeciez nie bede dyskutowac w tej kwestii z lekarzem. Pomyslalyscie, ile jest takich lekarzy, ktorzy wola na zimne dmuchac i doporowadzic tym samym ciaze do szczesliwego, bezpiecznego rozwiazania, jesli widza chocby NAJMNIEJSZY powod sugerujacy, ze ciezarna powinna prace przerwac? Czy takie postepowanie naprawde mozna zaliczyc do kategorii NIEUCZCIWE? Czy to jest naciaganie, kradziez i oszustwo? Ja nie bylabym taka pewna.
                  • sofi75 Re: to jest rozsadny argument 21.10.11, 14:23

                    Pomyslalyscie, ile jest takich lekarzy, ktorzy wola na zimne dmuchac i doporowadzic tym samym ciaze do szczesliwego, bezpiecznego rozwiazania, jesli widza chocby NAJMNIEJSZY powod sugerujacy, ze ciezarna powinna prace przerwac?

                    - Pomyslalyscie. Tylko ja bym tego nie podciagnela pod kategorie 'dmuchanie na zimne'. W koncu lekarz, ktory przyjmuje prywatnie (a tak zakladam) zrobi wszystko, aby pacjent byl zadowolony - bo ma swiadomosc, ze w przeciwnym wypadku pacjent pojdzie do kolegi.

                    Czy takie postepowanie naprawde mozna zaliczyc do kategorii NIEUCZCIWE?
                    - tak, ale nieuczciwe ze strony lekarza, a nie Twojej. W krajach o ustabilizowanym systemie opieki zdrowotnej przepisy dosyc szczegolowo reguluja, w jakiej sytuacji i ile zwolnienia sie nalezy (np. mnie po poronieniu nalezalo sie 5 dni kalendarzowych). Jedno poronienie w wywiadzie nie jest powodem do wyslania kogos na 8 m-czne zwolnienie, jesli w ciazy nic sie nie dzieje i rzeczywiscie taki lekarz jest nieuczciwy. Podobnie jak nie wysyla sie ciezarnych na zwolnienie na tak zwany wszelki wypadek. Wysyla sie tylko, jesli z ciaza JUZ cos sie dzieje i ciezarna wraca do pracy, jak tylko zagrozenie mija. Jesli zagrozenie wroci, to wyladuje znowu na zwolnieniu etc.
                  • d.o.s.i.a Re: to jest rozsadny argument 21.10.11, 14:28
                    Widzisz, to jest kolejna roznica miedzy Polska a innymi krajami. W innych krajach poronienie traktuje sie jako fizjologie i nie zaklada od razu, ze druga ciaza ulegnie poronieniu jak kobieta pojdzie do pracy. Bo nie ma ZADNEGO zwiazku miedzy praca a poronieniem.

                    Uwazam, ze wysokosc swiadczenia chorobowego czyni tak naprawde niedzwiedzia przysluge kobietom. Bo nikt by nie zarzucal kobiecie, ktora wybiera 9 miesiecy siedzenia w domu, za np. 600 zl miesiecznie, ze wyludza swiadczenia. Raczej kazdy by myslal, ze rzeczywiscie jest powod. Ale jesli jest to pokazna kwota to zaczyna sie zastanawianie, czy zwolnienie jest oby na pewno zasadne. A Polska nalezy do krajow z najwiekszym odestek kobiet w ciazy na zwolnieniach i temu sie zaprzeczyc NIE DA.

                    Mieszkam w UK i znam zaledwie dwie osoby, ktore siedzialy na zwolnieniu chorobowym dluzej niz pol roku. OBIE te osoby mialy raka. Znam jedna (slownie: JEDNA) dziewczyne w ciazy, ktora poszla na zwolnienie JUZ w piatym miesiacu, ale byla to jej pierwsza ciaza po 5 (slownie: PIECIU) poronieniach w zaawansowanym stadium ciazy.
                    Wiec jesli czytam, ze w Polsce kobiety lekka reka biora 9 miesiecy bo sie "zle czuja" to sie zastanawiam kto tu zwariowal - one czy ich lekarze.
                  • memphis90 Re: to jest rozsadny argument 23.10.11, 19:45
                    Pomysla
                    > lyscie, ile jest takich lekarzy, ktorzy wola na zimne dmuchac i doporowadzic ty
                    > m samym ciaze do szczesliwego, bezpiecznego rozwiazania, jesli widza chocby NAJ
                    > MNIEJSZY powod sugerujacy, ze ciezarna powinna prace przerwac?
                    Przypuszczam, że każdy lekarz z prywatną praktyką, który za przegrany proces musi zabulić z własnej kieszeni. Bezpieczniej jest wysłać na L4 każdą ciężarną, niż ryzykować ewentualne płacenie odszkodowania po poronieniu. A ginekologia przoduje zarówno w ilości pozwów, jak i wysokości odszkodowań.
              • d.o.s.i.a Re: to jest rozsadny argument 21.10.11, 13:54
                > Sofi, ale kto lata do specjalisty, bo mu sie "cos wydaje"? Zwykle do specjalist
                > ow kieruja lekarze pierwszego kontaktu. I tak - ja potrzebuje endokrynologa, ni
                > e dlatego, ze tak mi sie wydaje, ale dlatego, ze choruje, ale w moim miescie ko
                > lejka do tego lekarza na nfz to pol roku czekania. Nie wierze, ze wszyscy (ba,
                > nawet nie wierze, ze wiekszosc w tej kolejce) to paniusie/panowie, ktorym sie c
                > os wydaje.


                Ale pieniedzy jest za malo, zeby kazdego przyjmowac od reki. Sprobuj sie dostac do specjalisty w UK. Tutaj nawet ginekologa sie na oczy nie widzi jesli nie masz powaznego problemu. Nawet w ciazy sie go nie widuje, wyobraz sobie. Na wizyte sie czeka pare miesiecy.

                A teraz zobacz jak jest w Polsce. Kazda lata do ginekologa (specjalisty!) pare razy w roku. Bo np. chce recepte na pigulki, albo profilaktycznie. Z glupia grzybica lata sto razy, mimo, ze w innych krajach kobieta po prostu idzie do drogerii i kupuje jeden z dostepnych antygrzybicznych preparatow. Nie! W Polsce musi byc specjalista-ginekolog + pielegniarka + rejestratorka, musi byc wymaz (laboratorium) i jeszcze jedna wizyta wyzej wymienionych do potwierdzenia diagnozy i wypisania... clotrimazolu. Myslisz, ze to nie kosztuje? To samo - dermatolog, bo pacjent ma lupiez. Nawet ze zlym samopoczuciem od razu leci do psychiatry, podczas gdy w innym kraju do psychiatry kieruje sie pacjenta jesli leczenie przez lekarza ogolnego nie przynosi skutku. A opieka nad niemowlakami? Poczytaj forum Niemowle - z kazda pie... lata sie do neurologa (!!!), bo dziecko oczkiem mruga. Wiec nie narzekaj, ze na wizyte u specjalisty sie czeka. W kazdym normalnym kraju wizyta u specjalisty jest kilkunastokrotnie drozsza od tej u lekarza rodzinnego.

                Prawda jest taka, ze Polacy sa przyzwyczajeni chodzic do specjalistow, podczas gdy tylko w znikomym procencie tych specjalistow potrzebuja. DLATEGO miedzy innymi tak trudno sie do nich dostac.

                > I nikt tez nie moze powiedziec, ze sluzba zdrowia dziala jak dziala, bo ciezarn
                > e czy inne obiboki wyludzaja swiadczenia.

                to nie chodzi o zwalanie winy na ciezarne, ale KAZDY kto naduzywa jakichkolwiek swiaczen przyczynia sie do tego, ze ani system zasilkow chorobowych, ani system zdrowotny nie funkcjonuje jak nalezy.
                A ze skladki sa niezalezne to naprawde nie ma znaczenia.

                Tak naprawde uwazam, ze system zasilku chorobego ktory wyplaca cala pensje jest chory. Powinna byc stala stawka np. 20 zl dziennie, niezalezna od dochodow (na przezycie) tak jak jest w innych krajach i problem lewych zwolnien predziutko by sie rozwiazal. Tylko w Polsce system jest tak hojny, ze wyplaca cala pensja na chorobowym, macierzynskim itp.
                • wuika Re: to jest rozsadny argument 21.10.11, 16:20
                  Ale nie załatwisz problemów systemu pt. każdy biegnie do specjalisty samym tylko nastawieniem. Bo do tego specjalisty człowieka wysyła lekarz ogólny - niech się pan skonsultuje, ja nie od tego jestem. Teraz jeszcze pomysł, że lekarz ogólny nie może nawet awaryjnie wystawić recepty na pigułki, bo od tego jest ginekolog. Położna nie pobierze cytologii, a lekarz ogólny nie zinterpretuje EKG. To nie wina pacjentów, że się ich kieruje od lekarza do lekarza, którzy tylko realizują takie zasady (np. lekarz ogólny nie wypisze mi recepty z zaznaczeniem, że lek jest na chorobę przewlekłą, więc należy się duża zniżka, nie, taki coś może wypisać tylko specjalista), jakie stwarza system. Fajnie byłoby mieć jednego lekarza do większości problemów zdrowotnych, ale jest to często niewykonalne (np. lekarz ogólny ma określoną pulę badań typu morfologia + mocz, czyli podstawa na pacjenta, jak potrzebne są badania hormonalne, to wypisze max. jedno zlecenie, reszta - niech się specjalista martwi).
                  • natchniuza86 Re: to jest rozsadny argument 21.10.11, 19:25
                    wuika napisała:

                    > izują takie zasady (np. lekarz ogólny nie wypisze mi recepty z zaznaczeniem, że
                    > lek jest na chorobę przewlekłą, więc należy się duża zniżka, nie, taki coś moż
                    > e wypisać tylko specjalista)

                    To chyba nie jest akurat prawda, bo dam sobie glowe uciac, ze moj maz dostaje recepty od ogolnego na leki na choroby przewlekle - wczesniej musial tylko dostac na pismie od specjalisty, ze maja takie recepty wystawiac.
                    • wuika Re: to jest rozsadny argument 21.10.11, 22:48
                      No ja nie dostałam leków, które przepisuje mi endokrynolog. Może to też zależy od tego, jaki to konkretnie był lek? Bo np. z tymi pigułkami też tak jest - do tej pory mógł ogólny lekarz wypisać jakąś awaryjną receptę, teraz nie będzie się dało (znaczy taki jest pomysł). Nie znam dokładnie każdego rozporządzenia i tego, kto to i ile może wypisać, wiem, że P na recepcie nie dostałam od lekarza ogólnego smile
                      • natchniuza86 Re: to jest rozsadny argument 21.10.11, 23:08
                        No wlasnie mialam na mysli m.in. leki na tarczyce, scislej mowiac euthyrox, zdecydowanie z P na recepcie. Jesli to zmienia (zmienili), to jest to jakies nieporozumienie, czasem wystarcza kontrole u endo raz na rok, a leki trzeba przeciez skads brac!
          • d.o.s.i.a Re: Jeszcze raz o L-4 21.10.11, 13:19
            No to poczekaj, az dostaniesz raka i miesiac Twojej terapii bedzie kosztowal popiecdziesiata skladke kogos, kto "placi, a wcale nie korzysta"... Zaloze sie, ze i wtedy bedziesz krzyczec, ze Ci sie nalezy, bo tyle lat placilas, a nie korzystalas. To przyjmij do wiadomosci, ze teraz jest ktos kto wlasnie korzysta z Twojej skladki bo dostal "tylko" przerzuty raka do mozgu. Czy nie czujesz absurdu porownania jego sytuacji do sytuacji paniusi, ktora pobiera sobie Twoje skladki, zeby posiedziec przed 9 msc przed TV i uwic gniazdko dla maluszka?
            Jak dostaniesz raka, to bedziesz wolala, zeby inni placili na Ciebie, czy na jakas paniusie co to dzidzi chce dac "wszystko co najlepsze"?
            • natchniuza86 Re: Jeszcze raz o L-4 21.10.11, 13:26
              Skladka chorobowa, z ktorej jest finansowane L4 ma sie nijak do skladki zdrowotnej, z ktorej jest finansowane leczenie raka. Ta pierwsza to sprawa czysto ZUSowska, ta druga finansuje dzialania NFZ.
              • d.o.s.i.a Re: Jeszcze raz o L-4 21.10.11, 13:35
                > Skladka chorobowa, z ktorej jest finansowane L4 ma sie nijak do skladki zdrowot
                > nej, z ktorej jest finansowane leczenie raka. Ta pierwsza to sprawa czysto ZUSo
                > wska, ta druga finansuje dzialania NFZ.

                Jeden ciort.
                Wyobrazmy sobie, ze chory na raka zarabia dobrze i trzeba mu wyplacac chorobowe w wysokosci 80% jego pensji.
              • sofi75 Re: Jeszcze raz o L-4 21.10.11, 13:37

                > Skladka chorobowa, z ktorej jest finansowane L4 ma sie nijak do skladki zdrowot
                > nej, z ktorej jest finansowane leczenie raka. Ta pierwsza to sprawa czysto ZUSo
                > wska, ta druga finansuje dzialania NFZ.

                - co nie zmienia faktu, ze zarowno jedna jak i druga jest:
                a) za niska
                b) zagospodarowana nieefektywnie (chorobowa na lewe L4, NFZowska na niepotrzebne badania - tak zeby siegnac po pierwszy z brzegu przyklad)
                • natchniuza86 Re: Jeszcze raz o L-4 21.10.11, 14:03
                  Sofi, jak funkcjonuje ten system u Was? Jaki procent wynagrodzenia stanowi skladka zdrowotna, chorobowa, czy ich odpowiedniki? Przypominam, ze ciezko chyba porownac zarobki polskie i zagraniczne. Wiec jaki to jest PROCENT Twojego wynagrodzenia?
                  • sofi75 Re: Jeszcze raz o L-4 21.10.11, 14:24
                    a o tym to juz na priva smile
      • d.o.s.i.a Re: Jeszcze raz o L-4 21.10.11, 13:15
        > Też tak trochę do tego podchodzę jak ty. Czeka nas 30-40 lat pracy i płacenia s
        > kładek. Czy te 6-7 miesięcy zwolnienia na ciążę to tak dużo?

        Tak, bo musialabys pracowac nie 40 lat a 88 zeby "sfinansowac" sobie zwolnienie 9 miesiecy (tak jak to niektore kobiety robia). A co z pozostalymi zwolnieniami?

        Ja to wszystkim takim kobietom co to siedza przez 9 miesiecy i leniuchuja, zycze, aby nigdy nie spotkala ich prawdziwa choroba, kiedy NAPRAWDE nie beda mogly pracowac.
        • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 22.10.11, 00:38
          Ciekawe ile z tych "chorych ciężarnych" na L4 nadal pozostałoby na L4 gdyby to wiązało się z leżeniem plackiem w szpitalu- w końcu L4- a nie lataniem po sklepach, psiapsiółkach etc.
          Odpowiedź prosta- tylko te co na prawdę mają ciąże zagrożone lub z powodu dolegliwości nie mogą pracować - i tylko takie powinny L4 dostać.
      • memphis90 Re: Jeszcze raz o L-4 23.10.11, 19:49
        > Też tak trochę do tego podchodzę jak ty. Czeka nas 30-40 lat pracy i płacenia s
        > kładek. Czy te 6-7 miesięcy zwolnienia na ciążę to tak dużo?
        Jedna składka to 2.45% pensji. Żeby uzbierać na jeden miesiąc l4 musisz zbierać składki z 40 miesięcy. 9 miesięcy ciąży to 360 miesięcznych składek. Czyli akurat 30 lat pracy. Zakładając, że przez pozostały czas ani razu nie pójdziesz na chorobowe. W przeciwnym razie Twoja pensja opłacana jest przez składki innych pracujących.
        • trwe Re: Jeszcze raz o L-4 24.10.11, 14:23
          A teraz polczi sobie ile kosztuje nas utrzymanie dziecka niepełnosprawnego. Bo wypadki chodzą po ludziach i jeżdżąc komunikacja miejska zwiększasz ryzyko że możesz sie przewrocić (juz się nasłuchałam o wcześniejszych porodach kobiet które dostały lokciem w brzuch), od siedzenia 8,5h za monitorem aż kłuje i twardnieje brzuch, stres, nie zawsze prawidłowe odżywanie kiedy trzeba przynosić swój obiad a chyba nie każdy ma czas żeby cco wieczor po pracy jeszcze coś pichcić, u mnie w pracy było teraz podejrzenie gruźlicy no po prostu super tylko tego mi jeszcze brakowało (całe biuro na testy). W ciąży twoje dziecko jest najważniejsze, a nie zazdrosne opinie innych. Za szczegolną glupotę uważam pracę w 7-9miesiacu ciąży-to już jest ewidentne narażanie zdrowia dziecka. Moja koleżanka pracowała w ciązy blizniaczej do końca-ma dwie corki z porażniem mózgu-rehabiliotacje, szkoła specjalna, leki itp. Do dzisiaj ma pretensje sama do siebie że bardziej zależało jej na lojalności wobec pracodawcy niż na zdrowiu swoich dzieci. Ja nie będę podejmowała tego ryzyka, zrobie wszystko co w mojej mocy aby moje dziecko urodziło się zdrowe. To mniej będzie i ciebie kosztowało niż utrzymanie chorego dziecka.
          • sofi75 a mozesz uzasadnic, gdzie dokladnie 24.10.11, 17:22

            widzisz te szczegolna glupote?

            "Za szczegolną glupotę uważam pracę w 7-9miesiacu ciąży-to już jest ewidentne narażanie zdrowia dziecka."

            Wiesz ... ja swoj urlop wypoczynkowy na ten rok wykorzystalam, wiec Twoim zdaniem co mam zrobic, aby nie wyjsc w zdrowej fizjologicznie przebiegajacej cizy na "szczegolnie glupia" jak to uprzejmie nazwalas?


          • sofi75 poza tym zastanawiam sie 24.10.11, 21:04

            jak chcesz to zrobic z tymi 3 ostatnimi miesiacami w domu.

            W koncu wymiar urlopu wypoczynkowego w Polsce to zdaje sie 26 dni i nie sadze zeby kazda miala zachomikowane 3 miesiace.
          • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 25.10.11, 00:52
            Nawet nie wiesz ile znam dziewczyn pracujących fizycznie do końca 8-mego miesiąca ciąży- wszystkie dzieci zdrowe- w tym i moje choć pracowałam do końca 7-mego-potem wzięłam zaległy miesiąc urlopu i miesiąc macierzyńskiego przed porodem.

            "Bo wypadki chodzą po ludziach i jeżdżąc komunikacja miejska zwiększasz ryzyko że m
            > ożesz sie przewrocić (juz się nasłuchałam o wcześniejszych porodach kobiet któr
            > e dostały lokciem w brzuch), od siedzenia 8,5h za monitorem aż kłuje i twardnie
            > je brzuch, stres, nie zawsze prawidłowe odżywanie kiedy trzeba przynosić swój o
            > biad a chyba nie każdy ma czas żeby cco wieczor po pracy jeszcze coś pichcić, u
            > mnie w pracy było teraz podejrzenie gruźlicy no po prostu super tylko tego mi
            > jeszcze brakowało (całe biuro na testy). "

            Najlepiej w ogóle z domu nie wychodzić bo coś się może stać- nie tylko jak się w ciąży jest.
            Równie dobrze rozpędzony rowerzysta może ci w wózek z dzieckiem przywalić i rehabilitacja od razu murowana.
            Podejrzenie gruźlicy- no wiesz w sklepie pewnie nie masz możliwości stać obok kogoś kto gruźlicę będzie miał... w ten sposób proponuję ci z domu w ogóle nie wychodzić po raz drugi bo na testy będziesz musiał raz na tydzień latać.
            Na gotowanie po pracy nie masz siły- niech mąż gotuje- zobaczysz na ile rzeczy nie będziesz mieć siły jak się dziecko pojawi- przynajmniej na początku.

            "Moja koleżanka prac
            > owała w ciązy blizniaczej do końca-ma dwie corki z porażniem mózgu-rehabiliotac
            > je, szkoła specjalna, leki itp. Do dzisiaj ma pretensje sama do siebie że bardz
            > iej zależało jej na lojalności wobec pracodawcy niż na zdrowiu swoich dzieci."
            A teraz udowodnij nam,że przyczyną tego porażenia była praca koleżanki do końca ciąży.
            • trwe Re: Jeszcze raz o L-4 25.10.11, 09:28
              Nie będę nic udowadniała-powtarzam to co sama zainteresowana uważa za przyczynę choroby swoich dzieci. Siedzenie 8h za biurkiem z dwójką dzieci w brzuchu w 8miesiącu nie może być po prostu zdrowe. Ciąża to stan szczególny, ale idąc Twoim tokiem myslenia ciąża nie rózni się niczym od stanu 'zwykłego' a zakaz podnoszenia ciężarów powyżej jakiejś tam ustalonej granicy to histeria i przesada, to samo dotyczy odżywniania się, picia alkoholu itp. Przesada, precież to tylko ciąża? Jak się przewrócisz w autobusie to wstaniesz i się otrzepiesz, w ciąży-nie wiesz już co z tego wyniknie.
              Dzisiaj na wp znalazłam nastepujący artykuł: finanse.wp.pl/kat,104762,title,L4-warte-23-mld-zl,wid,13922030,wiadomosc.html
              " Ze wszystkich odnotowanych nieobecności spowodowanych chorobą 18,9% stanowiły te, za które zatrudniony pobierał pełną wysokość pensji pracowniczej. (..) Pracodawca musi wypłacać 100 proc. płacy na przykład kobietom w ciąży, ale także zatrudnionym w niektórych zawodach (np. policjantom, strażakom, żołnierzom). "
              Czyli ciężarnych na zwolneiniu jest ok 10-12%. Myslę, że atakujecie nie tą grupę co trzeba-trzeba chyba przyjrzeć się symultantom z pracy, którzy korzystają z L4 jak z dodatkowego urlopu.
              • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 25.10.11, 14:49
                To co sama zainteresowana uważa za przyczynę może się mieć nijak do faktycznej przyczyny.
              • ta_karola Re: Jeszcze raz o L-4 25.10.11, 15:12
                No co ty tu umieszczasz. Rozzłaszczasz tylko moralizatorki tego forum smile
              • jeza_bell Re: Jeszcze raz o L-4 25.10.11, 15:32
                trwe napisała:

                > Ciąża to stan szczególny,

                "Szczególny" to może być dla Ciebie i męża. Dla medycyny to stan fizjologiczny (pomijając ciąże patologiczne, bo nie o takich tu mowa)

                Jak się przewrócisz w autobusie to wstaniesz i się otrzepiesz, w ciąży-nie
                > wiesz już co z tego wyniknie.

                Etam. Głupoty prawisz.
                Nigdy nic nie wiadomo.
                Może być wstrząs mózgu, nowotwór stłuczonej nogi albo cukrzyca z powodu doznanego stresu.
                A i brudna odzież do pralni- kto za to zapłaci, no kto..?
                Najlepiej wcale nie chodź do pracy jak to takie niebezpieczne i wysoce szkodliwe.

                Ciążowe zapalenie mózgu przechodzi w odpieluchowe zapalenie mózgu- nie wiadomo które gorsze, ale na pewno obydwa niezmiernie uciążliwe dla otoczenia.
                • trwe Re: Jeszcze raz o L-4 28.10.11, 16:35
                  Jak uważasz. Ale we mnie jest przekonanie, że tu nie chodzi już tylko o mnie-biorę rownież odpowiedzialność za zdrowie i życie dziecka, które noszę pod sercem. To tak jakbyś miała je nosić wszędzie ze sobą na rękach, a nawet gorzej-bo Twoje samopoczucie, stan zdrowotny, każdy twój krok może zaważyć na zdrowiu twojego dziecka. Dlatego, z tych właśnie przyczyn nie jemy w ciąży tego co nam się podoba, nie jeździmy na rowerach, nie pijemy alkoholu, nie podnosimy ciężkich rzeczy itp. Więc jest to jak dla mnie stan wyjątkowy.
                  Mojej cioci synowa pracowała w ciązy do końca w kwiaciarni-zaraziła się odd klienta różyczką. Jej syn żył 7 godzin po porodzie.
                  • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 28.10.11, 16:58
                    No jasne na ulicy, w tramwaju, w sklepie w kolejce etc. zarazić się nie można- tylko w pracy.
                    • trwe Re: Jeszcze raz o L-4 31.10.11, 13:01
                      Zależy jeszcze jaką masz pracę-siedząc za biurkiem raczej znikome szanse. Chociaż bardzo irytują mnie obecnie koleżanki, które chodzą chore do pracy-jedna od tygodnia płuca sobie wypluwa w pokoju obok-i niezależnie od tego że jestem teraz w ciązy, uważam że nie powinna narażać współpracowników na zarażenie.
                      • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 31.10.11, 14:26
                        Jaką pracę miałam- no oko to tak z 300 + klientów się przewijało dziennie.
                  • jeza_bell Re: Jeszcze raz o L-4 28.10.11, 17:21
                    trwe napisała:

                    -bo Tw
                    > oje samopoczucie, stan zdrowotny, każdy twój krok może zaważyć na zdrowiu twoje
                    > go dziecka.

                    Więc co proponujesz na czas ciąży?
                    Namiot tlenowy?
                    Samotnię w środku puszczy z dala od cywilizacji?
                    A może zamknięcie w klasztorze o zaostrzonym rygorze, gdzie nikt się do Ciebie nie odezwie, nie odwiedzi, a zdrowe pożywienie zostanie podłożone w miseczce pod celą lub podane na łopacie?
                    Ograniczysz w ten sposób ilość bakterii i kroków ważących na zdrowiu Twojego dziecka.
                    Po prostu poczekasz...
                    • trwe Re: Jeszcze raz o L-4 31.10.11, 12:58
                      Nigdzie nie piszę, że trzeba się izolować w ciąży ale chyba stac ciebie na tyle żeby wszelkie niebezpieczeństwa unikać na tyle ile się da? To takie trudne? Chyba właśnie z powodu ciąży nie idziesz w tym czasie na koncert rockowy, nie wchodzisz na oddział zakaźny w szpitalu odwiedzić ciocię, nie chcesz jeździć zatłoczonymi pociagami do pracy gdzie od tłoku nie tylko ciężarne mdleją, nie wyjdziesz w podkoszulku w mróz żeby wyrzucić śmieci-czyli wszystkie te rzeczy, ktore robię kiedy nie jestem w ciąży bo nie jestem wtedy przewrazliwiona, świadoma odpowiedzialności za drugie życie.
                      • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 31.10.11, 14:29
                        Jak dla mnie unikanie niebezpieczeństw w ciąży to jest zapinanie pasów podczas jazdy samochodem, nie picie alkoholu, nie palenie papierosów, nie zażywanie lekarstw jak popadnie i nie wspinanie się na stoły/drabiny w celu zawieszenia firan. Reszta rzeczy o których wspominasz to robi się z głową bez względu na co- czy się jest w ciąży czy nie.
                        • trwe Re: Jeszcze raz o L-4 31.10.11, 14:34
                          No to o tym ogólnie piszę, robisz wszystko to co twoim zdaniem nie zaszkodzi zdrowiu dziecka. W ciąży zwracamy uwagę na rzeczy, która w 'normalnym' stanie by nas wogóle nie absorbowały
                          • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 31.10.11, 15:35
                            Chodzenie do pracy zdrowiu dziecka nie szkodzi.
                            Nawet jeśli masz pracę, której warunki mogą ciąży zaszkodzić to na L4 się nie idzie tylko pracodawca ma obowiązek przesunąć cię na inne stanowisko pracy (bezpieczniejsze), a jeśli takowego nie ma to wysyła cię do domu z zachowanie wypłacanego ci wynagrodzenia co miesiąc - i jest to jego zasrany obowiązek. A nie wizyta u ginekologa i lewe L4 obciążające podatników.
                            Kumasz różnicę ?
                            • natchniuza86 Re: Jeszcze raz o L-4 31.10.11, 17:30
                              Takie madrosci moze wypisywac tylko ktos, kto cale zycie u innych pracowal. Zaden pracodawca w tym kraju nie bedzie taki laskawy, zeby odeslac ciezarna do domu i z wlasnej kieszeni placic jej wynagrodzenie. To jest absolutnie martwy przepis. Oczywiscie, mozesz mi teraz wyskoczyc, ze 'twarde prawo, ale prawo' i nalezy go przestrzegac. Teoretycznie tak. Praktycznie jest to zabojcze dla przedsiebiorstwa, a co za tym idzie szkodliwe dla gospodarki.
                              Z drugiej storny, gdybys Ty miala szkodliwe warunki pracy, to naprawde poszlabys na noze z pracodawca, zeby Cie odeslal do domu i placil? Watpie. Bylabys pewnie pierwsza, co poleci na L4, nie chcac ryzykowac konfliktu z szefem. Na forum prosto sie moralizuje.
                              • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 31.10.11, 22:07
                                Owszem prawo jest prawem i należ go egzekwować- w jaki sposób w tej Polsce ma coś się zmienić na lepsze ?
                                "Praktycznie jest to zabojcze dla przedsie biorstwa, a co za tym idzie szkodliwe dla gospodarki. "

                                Jasne- siedzenie na lewym L4 nie jest zabójcze dla gospodarki.
                                Bredzisz.
                                • natchniuza86 Re: Jeszcze raz o L-4 31.10.11, 22:24
                                  Jest zabojcze dla ZUSu, nie dla gospodarki.
                                  • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 01.11.11, 01:09
                                    No tak- ty pewnie z tych co mają własną firmę i bardziej się martwią o to, że nagle coś będą musieli zrobić zgodnie z prawem niż wysłać pracownicę na lewe L4.

                                    "Jest zabojcze dla ZUSu,"
                                    A ten ZUS to skąd te pieniądze bierze- z kosmosu czy drukuje sobie w tajnych podziemiach no bo przecież nie ze składek ludzi pracujących..............

                                    Ot- takie twoje myślenie lepiej okraść państwo niż prywaciarza.
                                    • natchniuza86 Re: Jeszcze raz o L-4 01.11.11, 11:10
                                      Tak, mam wlasna firme, ale bez pracownikow, wiec bezposrednio mnie taka sytuacja nie dotyczy. Niemniej, nie znam zadnego pracodawcy, ktory zrobilby to, o czym Ty piszesz.

                                      I dlaczego nie odpowiedzialas na moje pytanie, co zrobilabys w sytuacji, gdybys miala szkodliwe warunki pracy? Walczylabys z pracodawca? PIP, sad pracy? Jak to sobie wyobrazasz w PRAKTYCE, bo dywagowac w necie jest niezwykle latwo. Chetnie poslucham. Na forum jestes odwazna i przyjmujesz dosc agresywny, wrecz obrazliwy ton wypowiedzi. Jak jest w rzeczywistosci? Zwykle bywa tak, ze takie madre i odwazne w internecie, w zyciu podwijaja ze strachu ogonek wink
                                      • jeza_bell Re: Jeszcze raz o L-4 01.11.11, 12:28
                                        natchniuza86 napisała:

                                        > co zrobilabys w sytuacji, gdybys
                                        > miala szkodliwe warunki pracy?

                                        Ależ przy niepowikłanej, fizjologicznej ciąży to problem tylko i wyłącznie pracodawcy, więc pytanie zadałaś nie temu, komu powinnaś.
                                        • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 01.11.11, 13:15
                                          No dokładnie- to pracodawca jest odpowiedzialny za pracowników i warunki pracy- to on jest odpowiedzialny za przestrzeganie regulaminów i przepisów- nie tylko pracownicy.
                                          • natchniuza86 Re: Jeszcze raz o L-4 01.11.11, 21:17
                                            Idziesz do pracodawcy, mowisz, ze jestes w ciazy. Informujesz go, ze warunki sa szkodliwe, jesli sam na to nie wpanie. Pracodawca wysyla Cie wiec na L4. Co robisz? W jaki sposob dochodzisz swoich praw? No, slucham.
                                            • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 02.11.11, 23:43
                                              No popatrz, popatrz, a ja cały czas durna myślałam, że to lekarz na L4 wysyła, a nie pracodawca.
                                              Co robię ?
                                              Zgłaszam do PIP-u- proste i logiczne, że pracodawca mnie "zmusza" i pracodawca może mnie w 4 litery pocałować.

                                              p.s
                                              Następnym razem jak się rozchorujesz to nie idź do lekarza tylko wal od razu do pracodawcy i poproś o wysłanie cię na L4-unkniesz kolejki w przychodni.
                                              • natchniuza86 Re: Jeszcze raz o L-4 03.11.11, 10:21
                                                Oczywiscie doskonale zdajesz sobie sprawe z faktu, ze po macierzynskim musisz szukac nowej pracy?

                                                P.S. Bylabym wdzieczna, gdybys zmienila "kulture" swojej wypowiedzi, bo takie przepychanki o zasranym obowiazku i calowaniu w 4 litery mnie irytuja.
                                      • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 01.11.11, 13:14
                                        Owszem- przedstawiałabym pracodawcy odpowiedni przepis dotyczący tego jak wygląda odsunięcie ciężarnej od szkodliwej pracy- na inne stanowisko lub wysłanie do domu.
                                        Czego bym się miała bać- że mnie zwolni ?- a na jakiej podstawie ? Co najwyżej może sobie nosem na to pokręcić i tyle- mało mnie to interesuje czy mu się to podoba czy nie. Prawo jest po to, żeby je respektować i tyle. To nie "róbta co chceta".
                                        Nie wyobrażam sobie pójścia na lewe L4.

                                        "Zwykle bywa tak, ze takie madre i odwazne w internecie, w zyciu podwijaja ze strachu ogonek wink"
                                        Chyba piszesz o sobie bo jeśli chodzi o mnie to zawsze gram fair jeśli chodzi o pracodawcę i tego samego oczekuję w stosunku do mnie- no ale jak widać tobie ciężko to zrozumieć.
                                        • deodyma Re: Jeszcze raz o L-4 02.11.11, 08:26
                                          no, ciekawe tylko, ze najwiecej do powiedzenia w temacie, ma niejaka 1mzeta, ktora nawet w PL na dzien dzisiejszy nie mieszka.
                                          szkoda klawiatury.
                                          • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 02.11.11, 23:44
                                            Ale mieszkałam i co ?
                                            Może i teraz nie mieszkam ale tym jak to powinno wyglądać wiem więcej niż takie "mieszkające" co to L4 w oczach mają w samym momencie pojawienia się dwóch kresek na teście ciążowym.
                                            • ta_karola Re: Jeszcze raz o L-4 03.11.11, 12:53
                                              Było zostać i dać dobry wzór a tak mędrkować na odległość to każdy idiota potrafi.
                            • trwe Re: Jeszcze raz o L-4 02.11.11, 09:49
                              Chodzenie do pracy owszem nie szkodzi, więc jestem wciąż w tej pracy.
                              Wiesz co, idź porozmawiaj w ten sposób ze swoim pracodawcą, powiedz jemu że to jego 'zasrany obowiązek' jak tutaj inteligentnie zabłysnęłaś słownictwem. Gdyby to pracodawca miałby płacić wynagrodzenie z tego tytułu iz nie jest w stanie przesunąc mnie na inne, bezpieczniejsze stanowisko, to zapewniam ciebie, iż młode kobiety mogłyby równie dobrze w domu siedzieć, bo żaden normalny przedsiębiorca nie jest samobójcą i nie zatrudniłby kobiety w wieku rozrodczym. Kumasz?
                              Mam pracę biurową, bez komputera i internetu ani rusz-spędzam 8,5h przy komputerze, mimo iż nie powinnam dłużej niż 4h. Ani jedna ciężarna w mojej firmie nie otrzymała innych obowiązków w ciąży, ze względu na charakter pracy jest to po prostu niemozliwe. Więc tak naprawdę siedzę na własne ryzyko.
                              • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 02.11.11, 23:47
                                Róbcie tak dalej to nadal będą problemy z zatrudnianiem kobiet w wieku rozrodczym.
                                Jakoś tutaj gdzie mieszkam tego problemu nie ma- czyli da się tylko trzeba pracować nawet jak się jest w ciąży, a nie "siedzieć i trząść się ze strachu o dzidzię" bo z siedzenia to żadna firma się jeszcze nie wzbogaciła.
                  • d.o.s.i.a Re: Jeszcze raz o L-4 29.10.11, 21:25
                    Czyli jednak jestes zwolenniczka zamykania kobiet w ciazy w namiotach tlenowych przez cala ciaze?
                    • trwe Re: Jeszcze raz o L-4 31.10.11, 14:32
                      Chyba masz problem ze zrozumieniem tego co piszę... w takim razie nasi lekarze również nas chcą zamknąć w tym namiocie, bo nie pozwalają się przemęczać, jeździć konno czy na rowerze, jeść pewnych rzeczy itp. Czysta bzdura-bo ciąża to nic wielkiego. Tylko madra będziesz niestety dopiero, kiedy przytrafi ci się nieszczęście. Ja nie chcę żyć do końca zycia w poczuciu winy, że nie zadbałam o moją rodzinę najlepiej jak potrafiłam.
                      • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 31.10.11, 15:37
                        Zalegnij na kanapie i pierdź tylko ( nie zapomnij o pieluchomajtkach i obsłudze do ich zmiany)- wszelkie inne czynności zagrażają zdrowiu nienarodzonego dziecka. Wstając z kanapy możesz się potknąć, upaść i zagrozić dziecku.
                        • trwe Re: Jeszcze raz o L-4 02.11.11, 09:53
                          W tej Anglii to chyba tylko kible myjesz, nie? Sorrki, ale sądząc po twojej kulturze wypowiedzi nic inteligentniejszego tam nie robisz
                          • natchniuza86 Re: Jeszcze raz o L-4 02.11.11, 11:22
                            Racja, tonem wypowiedzi uzytkowniczka nie zablysnela wink
                          • 1mzeta Re: Jeszcze raz o L-4 02.11.11, 23:54
                            Chciała byś oj chciała.
                            No ale pomarzyć sobie możesz i dowartościować w ten sposób- jeśli tylko ci lżej na duszyczce to myśl sobie tak dalej. Mnie co najwyżej rozbawiłaś- jak ja uwielbiam takie teksty o kiblach i zmywakach buahahahaha....
                            Swoja drogą ciekawe zjawisko- tylko ktoś komuś z Pl wspomni,że mieszka w innym normalnym kraju to od razu pewnie albo kible myje albo na tzw. zmywaku pracuje (pewnie toalety miejskie co 5 metrów stoją). Znam kilka takich osób- wierz mi lepiej się mają psychicznie i finansowo niż nie jedna taka biurwa jak ty. Rozgarnięte są bardziej i wiedzą jakie mają prawa i mają większe poczucie własnej wartości niż ty.

                            "ale sądząc po twojej kulturze wypowiedzi nic inteligentniejszego tam nie robisz"
                            Styl moich wypowiedzi musiałam zniżyć odpowiednio do poziomu twojej inteligencji żebyś coś zrozumiała ale jak widać powinnam jeszcze zniżyć bardziej bo nie kumasz nic, a nic.
                            • ta_karola Re: Jeszcze raz o L-4 03.11.11, 13:03
                              Jakbyś była naprawdę na poziomie to byś się nie zniżała bo miałabyś klasę , która by tego Tobie zabraniała a tak to raczej Tobie jej brak. Poza tym poziom wypowiedzi jak na razie to Ty masz najniższy. No tak gdy brakuje argumentów to zaczyna się obrażać rozmówcę.
                              Proponuję nie udzielać się na forum jak masz w ten sposób odzywać się.
              • pszczolaasia Re: Jeszcze raz o L-4 05.12.11, 12:44
                siedzialam do konca prawie 8 mego miesiaca za biurkiem z dwoma dzieciakami- dzieci zdrowetongue_out
                szczerze mowiac pomimo powiklanej historii ginekologicznej (5 poronien) ani przez chwile nie mylslam o tym zeby isc na zwolnienie. mialam siedziec w domu i myslec o tym na co nie mam absolutnie wplywu? never.
            • kasia553 Re: Jeszcze raz o L-4 24.04.12, 16:48
              A ty udowodnij, ze praca kolezanki nie byla powodem tego porazenia.
              A mi udowodnij, ze moja praca nie byla powodem poronienia pierwszej ciazy i ze moje L4 w drugiej ciazy bylo powodem ze udalo mi sie nie poronic!
              I po te gadanie ile pracowalo a ile nie, ja jedna ciaze poronilam i wtedy pracowalam a w drugiej poszlam od razu na zwolnienie i nie poronilam, nie udowodnie Ci ze to przez zwolnienie-jedno wiem na pewno-w drugiej nie bede eksperymentowac i ryzykowac zycia mojego dziecka tylko dlatego, ze jakas lalunia nazwie mnie oszustka badz bedzie probowala oceniac!
    • memphis90 Re: Jeszcze raz o L-4 23.10.11, 19:27
      No ok- czujesz się źle, jesteś na torecanie. Ale: czy idąc na to L4 planujesz być na nim do kiedy poczujesz się znów na chodzie, czy siedzieć w domu już do końca? Ja miałam krwawienie, byłam na L4 2 tygodnie, potem wróciłam do pracy. Uznaję, że byłam w porządku- coś się działo, to leżałam, było ok, to normalnie pracowałam. Taka jest róznica między potrzebą a naciągactwem.
      • trwe Re: Jeszcze raz o L-4 24.10.11, 15:47
        W tej i poprzedniej pracy pracodawca był bardziej zirytowany systemem zwolnienie-praca-zwolnienie niż kiedy kobieta szła na zwolnienie do końca ciąży. Moja koleżanka z którą wspołpracowałam w poprzedniej robocie chciała być lojalna wobec pracodawcy i pracowała praktycznie do końca ale chodziła od czasu do czasu na zwolnienie bo: miała zakładane szwy, bo brzuch ją bolał itp (czyli z medycznych względów a nie widzimisie). I nasza szefowa narzekała wtedy że wolałby jej już nie oglądać bo to tylko dezorganizuje prace a tak można by kogoś zatrudnić na zastępstwo. Poza tym wiek jakie to jest uciążliwe dla moich koleżanek kiedy co jakiś czas wychodzę wcześniej z pracy bądź się spóżniaam bo mam akurat badania/wizyty na które nie bylo zapisów na popołudnie. Czuję się czasami jak kula u nogi, ale póki co siedzę w robocie ile mogę
        • agunia777 Re: Jeszcze raz o L-4 28.10.11, 10:51
          U mnie też pracodawca "prosił" o zwolnienie na całą ciążę. Poprzednią ciążę straciłam, a w kolejnej od początku byłam na lekach na podtrzymanie (na zapas). Na zwolnienie poszłam w 13 tygodniu. Na moim miejscu pracuje osoba zatrudniona na zastępstwo.
          • d.o.s.i.a Re: Jeszcze raz o L-4 28.10.11, 14:20
            Pracodawce sobie moze "prosic". To nie jego kieszen obciaza taka kobieta na lewym zwolnieniu, tylko kieszen podatnikow. Wiec pracodawca niech sie nie wypowiada w tym temacie lepiej, bo podatnikow nie obchodzi co woli pracodawca. Nie on o tym decyduje.
            • trwe Re: Jeszcze raz o L-4 28.10.11, 16:29
              Chyba każdy zadje sobie z tego sprawę, tylko masz odwagę pójść do niego z takimi argumentami? Raczej mi zalezy na mojej pracy
              • d.o.s.i.a Re: Jeszcze raz o L-4 29.10.11, 21:21
                No, ja akurat cale zycie bardzo asertywna bylam i umiem glupa udawac w odpowiednim momencie.
                Ale i tu nie widze problemu. Mowisz: oj i ja bym chciala isc na zwolnienie, ale co zrobic panie dyrektorze jak lekarz nie daje...
                • trwe Re: Jeszcze raz o L-4 02.11.11, 09:51
                  Widzę, że nie jesteś zainteresowana wymianą poglądów, jedynie prostackimi docinkami. Na forum można podsykutować, a frustracje wyładuj w innym miejscu