wdowa120309
28.08.09, 16:21
Ostatnio oprócz przygnębienia i załamania czuję ciągły stres...((( Najgorzej jak mam coś zrobić a dotyczy to głównie jazdy samochodem. Kiedyś jak żył mój Jarciu to trochę jeździłam ale zawsze on był obok mnie teraz muszę sobie radzić sama i tak pokonałam dużo lęków ( Poznań nie jest łatwym miastem dla byłego niedzielnego kierowcy). Ja to chyba mam jakąś obsesję ...((( zdarza mi się że jak jadę samochodem to myślę o stłuczce ( żeby gdzieś nie uderzyć samochodem albo żeby nie spowodować wypadku...od razu to wszystko widzę)Być może to ma związek z tym że dzień przed tym jak zabrali mojego męża do szpitala to mieliśmy stłuczkę z TIR-em ...wprawdzie nic wielkiego się nie stało ale auto było mocno obrysowane i poszło koło. Obraz twarzy mojego męża w tym momencie zostanie mi w głowie do końca życia w głowie. Ja to czasami jestem tak spanikowana że żołądek mnie boli na samą myśl. Chociaż nie chce to stres mnie stale dopada jak mam jechać zatankować, jak mam jechać na myjnie...a czasami nawet po zakupy do sklepu. Zawsze to robił Jarek ...teraz ja muszę..... Czy ja zwariowałam..????..może sama się nakręcam ale to silniejsze ode mnie...((((
Dziś jest piątek....nie cierpię wolnych dni ( chociaż z drugiej strony to lubię być z moja córeczka w domku)..i trzeba zrobić zakupy, umyć i za tankować auto...i muszę to zrobić sama bez niego..((((.
To wszystko jakieś szaleństwo...dziś znów przyłapałam się na tym że czekałam na sms-ka i na myślach że jeszcze trochę i to wszystko się skończy że wróci że to NIEPRAWDA że NIE ŻYJE...!!!!!!!!!