wscieklyuklad
27.02.21, 19:33
Geny to dramatyczne dziedzictwo. Ten i ów bezczelny chromosom wtrynia się w czyjeś życie i potrafi zjebać je na amen.
W naszym przypadku draństwo chromosomu nie jest unikalne - dotyka paru na dziesięć tysiaków, nic więc dziwnego, źe dotarła też do przysłowiowego Pcimia. Bydlę ma to do siebie, ze dziedziczy się poprzez gen dominujący i z płcią niezwiązany, wobec czego cała rodzinka ma we łbie rąbnięte i to bez szansy oporu.
Rodzisz się z „turetem” i po tobie. No chyba, że jesteś siostrzeńcem witanego na lotnisku sukcesora głosowania w parlamencie UE z wynikiem 27:1. Sam kaczelnik pofatygowało się wtedy z bandą przydupasów do sekcji „przyloty” gdzie w radosnym uśmiechu ukazywało spoza naręcza mocno nadwiędłych kwiatków równie zbutwiałe pniaczki.
Trudno orzec co urzekło emerytowanego zbafcę Narodu w pcimskim świrze - fakt, ze niczym nastolatek zakochało się toto w o’bajubajtku do nieprzytomności, dostrzegając w zachowaniu matoła boskiego ręką tknięcia.
Fakt, jeśli założyć oską kreację świata zatem i DNA skręcenie, to dopust jaki spadł na Pcim można określić nadprzyrodzoną ingerencją, co jednak w niej unikalnego i budzącego Niewysłowioną Miłość w staruszku-geju tego pewnie nie ustalimy.
Po necie krąży bowiem jedynie tekścik wyrzucany do słuchawki, w którym więcej kurew, chujów i podobnie ciepłych odnośników w stosunku do pierwszego pracodawcy matoła niż treści merytorycznych. Bydło uchwyciło się wulgaryzmów jak dobrze naostrzonej brzytwy, wystającej z ostatniej deski ratunku. Przekaz dnia oscyluje zatem wokół usprawiedliwiania rynsztoka w ryju Człowieka Wolności, wolskiego Napoleona itp. Określeń padających z pysków liżących dupsko O’bajubajtka wazeliną namaszczone. N9 bo skoro dotknięty odpustem (czytaj „palcem”) Boga to przecież najoczywistszą oczywistością staje się potoczysta łacina kuchenna płynąca z jestestwa wręcz tak wyróżnionego.
Przekaz ów kupi jednak jedynie Lud Ciemny a w tej rzeszy zakamuflowana opcja niemiecka i faszyzująca łemigracja ale przecież nie człek myślący. Przekleństwa w chorobie trawiącej o’bajubajtka jakkolwiek rzucane są pod adresem konkretnej osoby, to jednak wplecione w treść wypowiedzi nie mają żadnego sensu. Rynsztok w ryju bur Mistrza cechuje zaś tak,olbrzymi ładunek nienawiści, iż nie można podciągnąć pod siłę wyższą (chorobę) nawet w promilu.
Na temat swego schorzenia wypowiedziało się też samo matolę, twierdząc, że aczkolwiek dotkliwe w młodości, zostało obecnie opanowane w stopniu zadowalającym co jest zdecydowanym bełkotem, gdyż choroby uwarunkowane genetycznie są niestety czymś trwałym, zatem gdyby przyjąć przekaz dnia, iż stek wyzwisk jest konsekwencją choroby, to stąd przecież wniosek prosty, iż.... choroba jest od remisji równie odległa, jak Pluton od Alfa Centauri. Włazidupcy tłumaczący wulgarność nowej miłości kaczajewa pogrążają toto zupełnie, dowodząc, iż kłamie mówiąc o choroby swej skutecznym stłumieniu.
A człek chory kurwujący i rzucający mięsem z częstością nadświetlną jako potencjalny reprezentant zagarnianych przez mafię kolejnych sektorów ekonomicznych/społecznych naraża Powstały z Kolan Naród na kłopoty, bowiem któż zagwarantuje, iż w rozmowach z partnerami negocjacyjnymi czy uczestnikami spotkań/konferencji, nie rzuci jakimś chujem w kierunku ważnego prezesa, lub cipą wobec członkini zarządu
No dobra, wobec tego co mogło podpalić ogień miłości w wystygłym tyglu kaczelnika?
Otóż schorzenie siostrzeńca sołtysowej cechuje tendencja do podskakiwanie, obracania się wokół własnej osi, czy wreszcie natarczywe i nie do opanowania dotykanie osób z otoczenia.
Pod tym względem o’bajubajtek wpisuje się doskonale w rewztę mafijnego bydła.
kaczelnik uwielbia takie bezwolne i bezmyślne stado tknięte kołowacizną. Toto jest jak Batiuszka Stalin, który rechotał zmuszając swych notabli do zachowań poniżających i komicznych zarazem.
Podskakujący bur Mistrz ze stekiem wyzwisk na ryju jest tego stada kwintesencją.
I to z pewnością jeden (choć nie jedyny) z powodów tej starczej miłości.