Dodaj do ulubionych

Duże rodziny

09.04.07, 11:46
"W mediach z rodzin wielodzietnych robi się kuriozum."
Slownik Kopalińskiego: "kuriozum - osobliwość, dziwoląg, fenomen, rzecz
niezwykła, ekscentryczna, cudaczna"
I tak należy to traktować.
Obserwuj wątek
    • jan_maliniak Co??!! 09.04.07, 11:51
      Tak należy to traktować??!!! Jeśli ktoś widzi na świecie tylko i wyłącznie
      czubek własnego nosa, to zapewne nie potrafi traktować tego inaczej.
      • echtom Dla mnie optymalny model rodziny 10.04.07, 15:31
        to 2-4 dzieci. Jeżeli ktoś decyduje się na więcej i jest w stanie to ogarnąć
        finansowo i wychowawczo - szczerze podziwiam i nie uważam tego za ciemnotę czy
        patologię. Moje psychofizyczne możliwości wyczerpały się po trzecim dziecku,
        choć uważam, ze czworo to lepsze rozwiązanie. Życie układa się parami i przy
        trójce zwykle kształtuje się układ 2+1, z bardzo zżytą dwójką i trzecim trochę
        w odstawce.
        • shithead Re: Dla mnie optymalny model rodziny 15.04.07, 11:04
          echtom napisała:

          > to 2-4 dzieci. Jeżeli ktoś decyduje się na więcej i jest w stanie to ogarnąć
          > finansowo i wychowawczo - szczerze podziwiam i nie uważam tego za ciemnotę
          czy
          > patologię. Moje psychofizyczne możliwości wyczerpały się po trzecim dziecku,
          > choć uważam, ze czworo to lepsze rozwiązanie. Życie układa się parami i przy
          > trójce zwykle kształtuje się układ 2+1, z bardzo zżytą dwójką i trzecim
          trochę
          > w odstawce.
          Some others think that we are idiots and they are damn right.
          • mariuszdd Spore pieniądze muszą zarabiać 15.04.07, 11:31
            Programistą java jest ,czy co :)
            • echtom Re: Spore pieniądze muszą zarabiać 15.04.07, 15:53
              To było do mnie? Nie jestem programistą java. 4 tys. miesięcznie spokojnie
              wystarczą na 3 dzieci - mniej więcej dwie średnie krajowe.
              • arek103 Nie sztuka narobic dzieci. Sztuka odpowiedzialnie 15.04.07, 16:53
                Nie sztuka narobic dzieci, wystarczy sie nie przejmowac tylko uprawiac seks
                wesolo i radosnie bez zadnego zabezpieczania sie. Sztuka jest odpowiedzialnie te
                dzieci wychowac. Jest to niemozliwe w warunkach polskich, jesli ma sie duzo dzieci.
                • pako19 Obecna polityka prorodzinna jest zupełnie 15.04.07, 17:15
                  nietrafiona. Nie chodzi przecież o to by dawać rodzicom określoną kwotę 'od
                  dziecka' ale by rodzice mieli WARUNKI do wychowywania dzieci ( i w ogóle do
                  godnego życia). Politycy są od tego by obniżać w podatki, usprawniać państwo,
                  likwidować utrudnienia związane z biurokracją. Wtedy i bez becikowego, ludzie
                  będą mieli możliwości by zakładać rodziny.
                  To wszystko wiadaomo, więc czemu nikt nie robi NIC?
                  odp: bo w polityce władza i pieniądze są celem samym w sobie. Władza nie jest
                  narzędziem do ułatwiania życia obywatelom, a pieniądze wynagrodzeniem za
                  wykonaną pracę. Polityka to PATOLOGIA
                  ---------------------------------------
                  www.allegro.pl/show_item.php?item=186075950 trochę dobrej poezji
                  • aro7 Kubisiowie są Boscy!! 15.04.07, 17:49
                    Szkoda tylko, że Bóg i na ZUS skąpi, może dzieci będą ich utrzymywać na starość
                    pod warunkiem , że nie wezmą przykładu z rodziców,którzy liczą na mannę z nieba
                    i od ludzi..
                    • li_lah buhahahahahahahahahahahaahahaha!! !!!!!!!!!!!!!!!!! 15.04.07, 22:38
                      ja sie tak tylko zastanawiam hahha jak ci co mieszkaja na tych swoich 42 metrach
                      i maja te 10 dzieci uprawiaja ten swoj sex od ktorego ta baba ciagle jest w
                      ciazy?? ludzie k...wytlumaczcie wy mi to...teoretycznie na to patrzac rodzi co
                      jakis rok dwa..no to albo jest w ciazy, albo w pologu, albo zaraz w nastepnej
                      ciazy...no to kiedy ten sex? gdzie ten sex? i na dodatek ona zachodzi w te ciaze
                      od przyslowiowego kichniecia chyba, bo niewiele jej trzeba zeby zajsc, to
                      widac... no i jej facet to straszne bydlę..jak mozna tak strasznie rżnąć żone??
                      taka wykonczoną porodami? porozrywaną, wyniszczona...czy on wogole widzi jak on
                      asie czuje? nie bo po ciemku sie kochaja, czy wogole liczy sie z jej zdaniem?nie
                      bo kobieta nie ma nic do gadania...ja po calym dniu na uczelni przychodze do
                      domu i umieram ze zmeczenia...az mi sie w glowie kreci...ostatnia rzecz na jaka
                      mialabym sile to sex. to jak ta kobieta przy 8,9 10 dzieci, urobiona, jeszcze ma
                      sile sie rżnąć???chryste!! ona chyba jakies speedy wpie.rdala...albo lezy jak
                      kłoda a ten MĄŻ po niej skacze... straszne...tragedia...niebieska linia sie
                      klania...
                      • aganies Re: buhahahahahahahahahahahaahahaha!! !!!!!!!!!!! 17.04.07, 11:40
                        ciemnota to ludzie, którzy po przeczytaniu tego artykułu nie dostrzegli, że te
                        rodziny są szczęśliwe, pomimo że nie bez problemów. Problemy ma każdy i lepiej
                        jeżeli nie tylko one i czubek własnego nosa składają sie na nasze zycie. te
                        rodziny mają coś więcej- miłość i siłę wspólnoty. a treść Twojej wypowiedzi
                        li_lah świadczy tylko źle o Tobie, nie umiesz się odnośić z szacunkiem do
                        innych i nie potrafisz nawet porządnie przeczytać jednego artykułu, zrozumieć o
                        czym świadczą wypowiedzi tych rodzin.
                        • anu_anu Re: buhahahahahahahahahahahaahahaha!! !!!!!!!!!! 18.04.07, 09:27
                          Aganies, z artykułu nie wynika czy te rodziny są szczęśliwe.
                          Przedstawiono wyłacznie opinie rodziców a to nie znaczy, że opinie dzieci są
                          takie same.
                          Sądzisz, że jako rodzina kochali by się mniej gdyby mieli troje - czworo dzieci?
                        • tortola Re: rodzice mówią, że ............... 03.06.07, 20:57
                          dzieci są szczęśliwe. Może i tak -nie wiem.Tylko, dlaczego na zdjęciach mają
                          smutne twarze i smutek w oczach? Popatrzcie na zdjęcia.
                          Czy można być spokojnym i szczęśliwym nie mając własnego kąta na 42 m2?
                      • bi22 Re: buhahahahahahahahahahahaahahaha!! !!!!!!!!!!! 26.04.07, 20:33
                        Nie widzę sensu odnoszenia się do spraw merytorycznych, do dyskusji o rodzinie z
                        jednostką, która normalnej rodziny z całą pewnością nie miała. Chcę skomentować
                        jedynie żenująco niski poziom prezentowany przez indywiduum, które tak rozbawiła
                        historia rodzin opisanych w artykule. Słowa " gdy wracam z uczelni" są dowodem
                        na ogromną skalę korupcji/ koneksji w polskiej oświacie, chyba że owa "uczelnia"
                        to jakaś nieznana mi bliżej Akademia Debilizmu i Chamstwa. Osobiście mam
                        nadzieję że nigdy dzieci nie będziesz miała, bo wyrosłyby na bardzo
                        nieszczęśliwych ludzi.
                • bleble24 Re: Nie sztuka narobic dzieci. Sztuka odpowiedzia 17.04.07, 15:06
                  taakkkk a na końcu przyznać że "dlaczego mam im zapewnić mieszkanie..mnie też
                  nikt tego nie zapewnił"...czysty egoizm..widać jak na dłoni jaka to jest
                  osoba...sprowadza na ten świat dzieci a potem "niech sobie radzą sami"...grunt
                  to rodzić kolejne dziecko i "co rok to prorok" a Bóg pomoże...echhh szkoda słów
          • blackforever Re: Dla mnie optymalny model rodziny 15.04.07, 15:00
            w mojej rodzinie normą jest kupienie mieszkania sowim dzieciom. Moich rodziców
            było stać na to aby mi i moim siostrom kupic po mieszkaniu, ja sobie nie
            wyobrażam kupić dwójce (a nie ma takiej opcji mieć dziecko i nie kupić mu
            mie4szkania) a co dopiero szóstce czy jedenastce?
            • arek103 A po co dziecku mieszkanie? 15.04.07, 16:50
              blackforever napisała:

              > w mojej rodzinie normą jest kupienie mieszkania sowim dzieciom. Moich rodziców
              > było stać na to aby mi i moim siostrom kupic po mieszkaniu, ja sobie nie
              > wyobrażam kupić dwójce (a nie ma takiej opcji mieć dziecko i nie kupić mu
              > mie4szkania) a co dopiero szóstce czy jedenastce?

              A po co dziecku mieszkanie? Nie bedzie go szanowalo. Na mieszkanie kazdy
              powinien sobie sam zapracowac.
              To blad, zeby sie zaharowywac po to, zeby odkladac na mieszkanie dzieci. Lepiej
              te pieniadze przeznaczyc na edukacje dzieci, wspolne podroze, wlasny rozwoj,
              zbezpieczenie swojej starosci. Dorosle dzieci sobie poradza. Mozna im najwyzej
              troche dolozyc, zeby mogly wziac troche mniejszy kredyt.
        • gosiakmmm Re: Dla mnie optymalny model rodziny 06.03.08, 12:01
          ;) Ojjjj wesoło było u mnie w domu ... przy 5cio osobowej rodzince + zwierzaki.

          Projekty altan ogrodowych
          Projekty domów jednorodzinnych
          Aranżacje wnętrz
      • sheep2 Re: Co??!! 12.04.07, 16:49
        ?? czylijesłi ktos nie jest zwolennikiem 20 osobowej rodziny czy nawet 3
        osobowej to jest egoista?? no ciekawe ciekawe...
    • maciek_z_t Zapraszam duże rodziny... 09.04.07, 12:36
      Na forum dla wielodzietnych: wielodzietni.org

      :-)
      • news21 Re: brak odpowiedzialności 09.04.07, 13:15
        Opisana w prasie i ładnie sfotografowana taka rodzina wygląda atrakcyjnie.
        Proszę popatrzeć na wiek dzieci - matka urodziła 9 dzieci w odstępie średnio co
        2 lata każde. Gdzie tu czas na regenerację organizmu? Ciekawi mnie stan zdrowia
        takiej pani.Ciąża to olbrzymi wysiłek dla organizmu. Znani mi są panowie, który
        mają takie idee - 10 dzieci. Tyle że związane jest to ze zrobieniem z małżonki
        samobieżnego inkubatora.
        Mam koleżankę matkę kilkorga dzieci, która sama podkreśla, że jest ruiną
        zdrowotną - żylaki, chora wątroba.
        • titta Re: brak odpowiedzialności 09.04.07, 14:58
          Daj spokoj. Tak jakby nie bylo kobiet chcacych miec taka rodzine. Przeciez
          wiele kobiet swiadomie ryzykuje zdrowie i zycie zeby miec dziecko.
          Zawsze jest cos za cos - ruina zdrowotna mozna byc i majac jedno dziecko.
          Tylko ze jeden rujnuje sobie zdrowie, zeby miec dobra zabawe (ziolo, wodka,
          nocne imprezy), drugi zeby miec najmodniejsze ciuchy, kosmetyki i mieszkanie
          uzadzane przez projektanta, a inny bo chce miec cieply i gwarny dom.
          Pozdrawiam odwaznych wieleodzietnych!
          • hermina5 Re: brak odpowiedzialności 09.04.07, 17:15
            Nie wiem, na ile to jest swiadome w wypadku pani, która otwiera sie na życie,
            jest po wylewie i ma padaczkę - dla mnei to jest nawiedzone, a nie swiadome...I
            jeszcze ten mązuś, który mówi, ze dzieci same sobie znajdą mieszkanie od tego
            są - a sam mieszka w domu podarowanym mu przez wojtową - dajcie spokój...
            • kiss1000 Re: brak odpowiedzialności 11.04.07, 13:18
              jak by na to nie patrzeć to jest w tym trochę nieodpowiedzialności. ta kobieta
              nie myśli o przyszłości dzieci które już są na tym świecie i jeszcze długo będą
              potrzebować matki, tylko rodzi kolejne. z tego co wiem, wylew to bardzo poważna
              sprawa i każdy kolejny może skończyć się kalectwem lub śmiercią. kolejne ciąże
              i porody to duże obciążenie dla i tak chorej kobiety. kto zajmie się 11-
              ciorgiem dzieci gdy jej zabraknie?
              • sir.vimes Re: brak odpowiedzialności 11.04.07, 13:50
                Bardzo często wylew kończy się tym, że jego ofiara sama potrzebuje stałej pomocy
                (całodziennej obecności), do końca życia.
                • olafinek Re: brak odpowiedzialności 15.04.07, 18:21
                  podziwaiam wielodzietne, nie-patologiczne rodziny,
                  bardzo podobały mi sie wszystkie z wyjatkiem tej jednej....niestey niepokoi
                  mnie ich podejscie - ktos da, ktos sie opiekuje (ktos przynosi jedzenie, ktoś
                  wspólopiekuje sie dziecmi, bo chora mama sama nie może zostawac z nimi)- mi to
                  trąci zrzucaniem odpowiedzilności na Kosciól, znajomych, rodzinę....
            • mallina Re: brak odpowiedzialności 15.04.07, 12:06
              hermina5 napisała:

              > Nie wiem, na ile to jest swiadome w wypadku pani, która otwiera sie na życie,
              > jest po wylewie i ma padaczkę - dla mnei to jest nawiedzone, a nie swiadome...I
              >
              > jeszcze ten mązuś, który mówi, ze dzieci same sobie znajdą mieszkanie od tego
              > są - a sam mieszka w domu podarowanym mu przez wojtową - dajcie spokój...

              nie doczytalas:
              to inny mieszka w domu podarowanym przez wojtowa, ten ktory uwaza, ze dzieci
              same w przyszlosci znajda sobie mieszkanie, to ostatnia rodzina z
              artykulu:mieszkaja na ok 50m2(Bednarkowie).
              Pani Bednarek powinna tez przeczytac dokladnie na temat niemeickiego becikowego,
              nie wynosi ono 21tys.euro - taka kwota bylaby mozliwa jedynie przy okreslonych
              warunkach, a nie, ze KAZDA kobieta w Niemczech decydujaca sie na dziecko
              otrzymuje tyle pieniedzy.
              • blackforever Re: brak odpowiedzialności 15.04.07, 15:08
                mallina napisała:

                >
                > to inny mieszka w domu podarowanym przez wojtowa, ten ktory uwaza, ze dzieci
                > same w przyszlosci znajda sobie mieszkanie, to ostatnia rodzina z
                > artykulu:mieszkaja na ok 50m2(Bednarkowie).
                >
                Nie wyobrażam sobie nie zapewnić mieszkania własnemu dziecku. Jeśli nie będę w
                stanie poprostu nie urodzę. Nie chcę przyczyniać się do powstania kolejnego
                biednego, nieszczęśliwego i ciężko harującego człowieka
                • olafinek Re: brak odpowiedzialności 15.04.07, 18:23
                  a czy jak juz bedziesz mogła kupic mieszkanie swojemu (przyszłemu) dziecku,
                  bedziesz jeszcze w wieku prokreacyjnym?
                • lilithh Re: brak odpowiedzialności 15.04.07, 23:27
                  blackforever napisała:

                  > Nie wyobrażam sobie nie zapewnić mieszkania własnemu dziecku. Jeśli nie będę w
                  > stanie poprostu nie urodzę. Nie chcę przyczyniać się do powstania kolejnego
                  > biednego, nieszczęśliwego i ciężko harującego człowieka

                  tragizujesz, czarna :-).
                  Nie dostałam od rodziców ani grosza na mieszkanie. Mój mąż tez nie. Dostaliśmy
                  wykształcenie i błogosławieństwo na dorosłe życie.

                  Mamy dom z ogródkiem, na który sami zapracowaliśmy. Owszem, przez kilka lat
                  poniewieraliśmy się po wynajmowanych "norach" - ale ani przez chwile nie czułam
                  się z tego powodu "biedna, nieszczęśliwa i ciężko harująca" Co prawda faktycznie
                  pracowałam i pracuję znacznie dłużej niż kodeksowe 40 godzin tygodniowo, ale tak
                  sie fantastycznie składa że bardzo lubię swoja prace więc ta "harówka" również
                  nie czyni mnie nieszczęśliwą.

                  Paradoksalnie - rodzice podając ci mieszkanie "na tacy" pozbawili cię czegoś: Ty
                  chyba nie jesteś w stanie wyobrazić sobie co to za przyjemność najpierw marzyć o
                  swoim własnym domu, a później (tak, czasami kosztem pewnych wyrzeczeń) - te
                  marzenia realizować!
                  • agnieszka_r_d do lilithh 20.04.07, 13:25
                    Racja !
                    Ale ten kto dostał mieszkanie "na tacy" podane NIGDY nie zrozumie co to za
                    przyjemność zarobić na nie, i nie będą cieszyć się z wyrzeczeń.

                    pozdrawiam serdecznie
                    Agnieszka
                  • iluminacja256 Re: brak odpowiedzialności 20.04.07, 13:31
                    >Paradoksalnie - rodzice podając ci mieszkanie "na tacy" pozbawili cię czegoś...

                    Tak mozna dojsc do wniosku, ze rodzice pozbawiali nas "czegoś" kupujac buty, bo
                    co to za radosc biegać boso i kupić sobie za własne pieniądze ze zbioru
                    truskawek pierwsze buty. Wszystko mozna sprowadzić do takich absurdów w zyciu...
              • sir.vimes Po kolei 20.04.07, 15:49
                Kubisowie maja dom po bezdzietnej wójtównie. Bednarkowie kwaterunek 42 m.
          • soulbaker Re: brak odpowiedzialności 15.04.07, 14:13
            Eee tam. U mnie w rodzinie jest nas w sumie 4-ro. Ja, mama, ojciec i siostra.
            Jest nam razem bardzo dobrze. To, że rodzice nie chcą kolejnego dziecka to ich
            decyzja nie moja, ja ich do niczego namawiać nie będę...
        • sykreczka Re: brak odpowiedzialności 11.04.07, 10:16
          Przecież ta mama oczekująca na 11-te dziecko wygląda bardzo młodo i zdrowo! Mimo
          padaczki może być w dobrej formie. Znam wiele matek wielodzietnych które
          wyglądają dużo młodziej niż ich bezdzietne rówieśniczki. Niedawne doświadczenia
          na myszach pokazały, że płód wysyła do organizmu mamy swoje komórki macierzyste,
          które naprawiają w niej różne uszkodzenia (żeby mama mu na dłużej starczyła!!).
          • iluminacja256 Re: brak odpowiedzialności 11.04.07, 11:00
            Ekstra, to znaczy, ze znasz matki-myszy? Szczurom regeneruje sie ogon wiesz?
            Problem tylko w tym, ze myszy i szczury to nie ludzie.
            • molly_malone2 Re: brak odpowiedzialności 11.04.07, 16:38
              Akurat szczurom nie regeneruje się ogon :)Z całą resztą się zgadzam :)
              • iluminacja256 To komu ten ogon sie regeneruje? 11.04.07, 16:49
                Bo ja juz nie wiem:)))))Cztytałam, ze któremuś z tych myszowatych odrasta
                kawałek - jak nie szczurom, to czemu?:)
                • sir.vimes Może jaszczurkom? 11.04.07, 16:50
                  :)
                  • ppo Ogon regeneruje się jaczczurkom. 15.04.07, 13:14
                    Wiem to na pewno, bo jako dziecko złapałem taką za ogon i został mi w palcach.
                    One tak mają specjalnie, jak je drapieznik złapie, to odrzucają ogon, który po
                    jakimś czasie odrasta (biologia, 4 klasa szkoły podstawowej).

                    P.S. Jakby ktoś nie wiedział, to jaszczurki nie należą do myszowatych. Nie są
                    nawet ssakami.
          • sir.vimes A to ciekawe - ja nie jestem myszą 11.04.07, 11:18
            Nie jestem myszą. Co więcej - mam córkę z konfliktu serologicznego (
            wytwarzałyśmy "przeciwko sobie nawzajem" przeciwciała. )

            Niedobre mam dziecko w porównaniu z tymi leczącymi mamę myszami...

          • meg303 Re: brak odpowiedzialności 11.04.07, 11:53

        • nikkka3 ciekawe, kto płaci na utrzymanie dzieci 11.04.07, 15:38
          pana ambasadora za granicą ( szkoła, języki....) ?
          • sykreczka Re: ciekawe, kto płaci na utrzymanie dzieci 12.04.07, 09:02
            nauczanie do poziomu szkoły średniej o ile wiem w całej Europie jest bezpłatne.
            A korepetycji z języków też pewnie nie potrzebują, bo szkoły zwykle organizują
            bezpłatne douczanie dla imigrantów.
          • rob1111111 Re: ciekawe, kto płaci na utrzymanie dzieci 15.04.07, 11:24
            nikkka3 napisała:
            > pana ambasadora za granicą ( szkoła, języki....) ?

            Jak to kto płaci? Pani płaci Pani nikkko3, Pan płaci (ten co jeszcze postu nie
            napisał, a teraz czyta)... Skandal!
            To co, zorganizuje Pani demonstację Pani nikkko3? Pod Sejmem, przeciwko
            wielodzietnym! Zabrać namioty! Może Budapeszt (lub Ukraina) z tego wyjdzie? Czy
            GW zgodzi się patronować takiej demonstracji?
          • tekmaty Re: ciekawe, kto płaci na utrzymanie dzieci 15.04.07, 11:33
            oczywiscie ze panstwo czyli podatnicy.
            pan ambasador mial rowniez w paryzu niezlze wymagania odnosnie np. wielkosci
            mieszkania, pokoii dla dzieci, byl bardzo kaprysny..
            ambasador nie wydaje zarobionych pieniedzy, ma swoj fundusz nie placi prawie za
            nic.
            ps. we Francji najwiecje dzieci maja rodziny imigrantow z Afryki polnocnej,
            dzisiaj arystokracja (sic!!!) wcale takich wielodzietnych rodzin nie posiada,
            bez przesady.
            • mariuszdd Re: ciekawe, kto płaci na utrzymanie dzieci 15.04.07, 11:51
              tekmaty napisała:

              > oczywiscie ze panstwo czyli podatnicy.
              > pan ambasador mial rowniez w paryzu niezlze wymagania odnosnie np. wielkosci
              > mieszkania, pokoii dla dzieci, byl bardzo kaprysny..
              > ambasador nie wydaje zarobionych pieniedzy, ma swoj fundusz nie placi prawie za
              >
              Podejrzewam że może nie mieć czasu na pracę :)
              • a.tombinski Re: ciekawe, kto płaci na utrzymanie dzieci 20.04.07, 11:17
                mariuszdd napisał:

                > tekmaty napisała:
                >
                > > oczywiscie ze panstwo czyli podatnicy.
                > > pan ambasador mial rowniez w paryzu niezlze wymagania odnosnie np. wielko
                > sci
                > > mieszkania, pokoii dla dzieci, byl bardzo kaprysny..
                > > ambasador nie wydaje zarobionych pieniedzy, ma swoj fundusz nie placi pra
                > wie za
                > >
                > Podejrzewam że może nie mieć czasu na pracę :)


                Tak i dlatego byly okresy, w ktorych dzwonilem do niego zeby przynajmniej moc z
                nim chwile porozmawiac bo wychodzil do pracy o osmej a nie wracal przed
                polnoca... Aleksander Tombinski
            • klymenystra Re: ciekawe, kto płaci na utrzymanie dzieci 15.04.07, 13:49
              Segolene Royal- cos kolo 5, podobnie Bayrou. elita, jakby nie bylo.
            • a.tombinski Re: ciekawe, kto płaci na utrzymanie dzieci 20.04.07, 11:14
              Prawda, pan ambasador byl bardzo kaprysny. W mieszkaniu byly trzy sypialnie
              (rodzicow i dwie dzieciece) i gabinet. Pozdrawiam czytelniczke tygodnika
              powszechnego i moge dodac, ze zaden ambasdzki mikrobus nie rozwozil nas
              codziennie rano po szkolach etc. Tygodnik z powszechnego moze sie zrobil
              powierzchowny? Aleksander Tombinski
          • ppo Ten sam, co za bezdzietnego ambasadora. 15.04.07, 13:20
            Daj spokój. Ja jako podatnik cieszę się, że moje podatki idą na utrzymanie
            porządnych dzieciaków w porządnej rodzinie, a nie na finansowanie jakiejś
            patologii (na to też idą, ale mojej akceptacji to nie ma). Jeśli pieniądze są
            dla ciebie najważniejsze, to jesteś strasznie uboga (niekoniecznie finansowo-
            ubóstwo finansowe wcale nie jest najgorszym rodzajem ubóstwa).
          • labkris KOcham Swoje rodzeństwo .....:))))))))) 15.04.07, 18:54
            dużo dzieci - to straszliwy wydatek
            dużo dzieci - to duże mieszkanie, wykształcenie ich, danie jeść

            To wszystko prawda, ale wiecie jakie to szczeście, kiedy wracam ze studiów do
            domu na świeta i mam się z kim pośmiać się, pogadać. Jedyni ludzie na świecie z
            kŧórymi moge umiejetnie sie dogadać wyżalić - moja własna rodzina, rodzeństwo.

            Nie powiem, że nie było ciężko. Rodzice bardzo sie starali aby zapewnić nam
            godne życie. Wiadome że wszystkiego człowiek nie bedzie miał - teraz każdy
            każdemu pomaga mimo wszystko, któryś skończył studia pomaga wykształcić sie
            młodszemu :). Pomagamy sobie i to jest piękne. Jestem dumny ze swoich rodziców i
            rodzeństwa i cieszę się żę ich mam :) Pozdr

          • a.tombinski Re: ciekawe, kto płaci na utrzymanie dzieci 20.04.07, 11:07
            ciekawe zaprawde... Moze pan ambasador? Nie wiem za jakie jezyki, kto by mial
            placic, bo na zadnych kursach francuskiego np. nigdy nie bylem. Za szkole
            placili podatnicy francuscy wiec mogliby oni narzekac... Nie wiem ile masz lat
            ale jak mniej niz 50 to na twoja emeryture ja bede pracowal i moje rodzenstwo
            wiec powinnas sie cieszyc, ze jest nas wiecej bo moze bedziesz wiecej
            dostawac... Wyobraz sobie, ze kazda kobieta ma dwoje dzieci. Za 20lat bedzie
            wiecej staruszkow niz mlodych. I kto bedzie staruszkow utrzymywal? Aleksander
            Tombinski
            • anu_anu Re: ciekawe, kto płaci na utrzymanie dzieci 20.04.07, 11:34
              Czy dobrze rozumiem - Pan Ambasador posiada prywatny majątek, pozwalający mu
              utrzymać się wraz z rodziną?
              Jeżeli każda kobieta będzie mieć dwoje dzieci to ludzi będzie przybywać - bo
              kobiet jest więcej niż mężczyzn.
              Na moją emeryturę sama odkładam pieniądze.
              Jakoś nie mam wewnętrznego przekonania że Pan i Pana rodzeństwo w komplecie
              wrócicie do Polski aby w pocie czoła pracować na moją emeryturę. Natomiast nie
              chciałabym aby moja emerytura zależała od tego co potrafią wypracować
              członkowie innych bardzo wielodzietnych rodzin. Pan może nie pamiętać - ale
              kiedyś popularna była taka marksistowska teoria, że ilość przechodzi w jakość.
              I tak sie złożyło, że kraje opierające się o tę zasadę - ZBANKRUTOWAŁY.
              • a.tombinski Re: ciekawe, kto płaci na utrzymanie dzieci 23.04.07, 18:25
                nie, jezeli kazda kobieta bedzie miala 2 dzieci ludzi nie bedzie przybywac.
                Aby ludzie przybywalo kazda kobieta powinna miec 2,1 dzieci.
                Na Pani emeryture odkl
              • a.tombinski Re: ciekawe, kto płaci na utrzymanie dzieci 23.04.07, 18:41
                Pan Ambasador jedyny majatek jaki ma to ten, ktory zdobyl pracujac.

                > Jeżeli każda kobieta będzie mieć dwoje dzieci to ludzi będzie przybywać - bo
                > kobiet jest więcej niż mężczyzn.
                > Na moją emeryturę sama odkładam pieniądze

                Nie, jezeli kazda kobieta bedzie miala 2 dzieci ludzi nie bedzie przybywac.
                Aby ludzie przybywalo kazda kobieta powinna miec 2,1 dzieci.
                Na Pani emeryture odklada Pani... Tak... Tyle, ze z tych pieniedzy, ktore Pani
                dzielnie odklada, sa finansowane emerytury generacji Pani rodzicow. W systemie
                kapitalowym,a takim jest system emerytalny w Polsce i w wiekszosci krajow
                zachodnich, nie ma takiej mozliwosci, zeby Pani emerytura byla finansowana z
                pieniedzy, ktore Pani sama odlozyla.


                > Jakoś nie mam wewnętrznego przekonania że Pan i Pana rodzeństwo w komplecie
                > wrócicie do Polski aby w pocie czoła pracować na moją emeryturę. Natomiast
                nie
                > chciałabym aby moja emerytura zależała od tego co potrafią wypracować
                > członkowie innych bardzo wielodzietnych rodzin. Pan może nie pamiętać - ale
                > kiedyś popularna była taka marksistowska teoria, że ilość przechodzi w
                jakość.
                > I tak sie złożyło, że kraje opierające się o tę zasadę - ZBANKRUTOWAŁY.



                Pewnie wszyscy nie wrocimy, ale na pewno czesc z nas, a jezdzic do Polski
                bedziemy. Oczywiscie, ze ilosc nie przechodzi w jakosc. Ale to nie jest zasada
                marksistowska, lecz raczej jej wolna adaptacje przez osoby na czele tychze
                panstw. A to, ze Pani nie chcialaby, zeby Pani emerytura zalezala od pracy
                dzieci innych wielodzietnych rodzin, niestety sie nie zrealizuje. Bo ta
                emerytura bedzie zalezec od pracy wszystkich osob placacych podatki w Polsce, w
                tym takze od dzieci rodzin wielodzietnych. A. Tom
                • anu_anu Re: ciekawe, kto płaci na utrzymanie dzieci 23.04.07, 21:08
                  Pisząc, że na swoją emeryturę odkładam pieniądze nie miałam na myśli systemu
                  emerytalnego, w ramach którego ZUS bierze ode mnie spore pieniądze i rozdziela
                  "po trochę" na wielu emerytów (moi rodzice nie żyją). Miałam na myśli fakt, że
                  sama zabezpieczam swoją przyszłość.
                  Uważam też, że poleganie na przyszłych pokoleniach nie jest wystarczające.
                  Sądzę, że na moją emeryturę powinien (przynajmniej częściowo) pracować mój kapitał.
                  Po kolejne - o ile nie będziecie Państwo pracować w Polsce - to my (jako
                  społeczeństwo) nic z Was nie będziemy mieć. Zatem teza o tej pracy na moją
                  emeryturę jakoś upada.
          • maj16 Re: ciekawe, kto płaci na utrzymanie dzieci 21.04.07, 15:45
            Ciekawe, kto będzie płacił na utrzymanie tych zdegustowanych wielodzietnością,
            kiedy będą na emeryturze? Nawet jeśli kogoś stać na samodzielne odkładanie na
            stare lata, to przecież i tak większość będzie uzależniona od ZUS-u. Mając 4
            dzieci, nie dostaję ani grosza od tzw. państwa. Państwo zdziera z mojej rodziny
            podatki, nie licząc się z ilością dzieci. Właściwie mogłabym stwierdzić: z
            jakiej racji moje dzieci mają utrzymywać w przyszłości obcych ludzi szydzących
            sobie z rodzin wielodzietnych???
            • sir.vimes Ze mnie też państwo zdziera podatki i co? 03.06.07, 17:40
              a na emeryturę i ZUS już nie warto liczyć.

              Produkcja dzieci (zresztą, nie wszystkie będą pracować i nie wszystkie będą
              pracować W POLSCE) nie uratuje społeczeństwa przed nędzą.

              Argument o "zapracowaniu na czyjąś emeryture" jest bzdurny
        • lolektyrmand Przykład za przykład 15.04.07, 12:26
          Wśród znajomych mam jedną rodzię wielodzietną - trzy córki i tyluż synów. Mama
          całej szóstki jest w bardzo dobrej formie fizycznej i nie narzeka na zdrowie.
          Wciąz jest aktywna i prowadzi studio fotograficzne.
          Jedna z mich babć urodziła siódemkę dzieci i zmarła w wieku 94. Do 90-tki była
          w dobrej, jak na sój wiek, formie fizycznej, a w umysłowej do 93-ójki.
          Druga moja babcia ma czworo dzieci i całe życie pracowała na roli. Ma 80 lat,
          jest schorowana fizycznie, lecz umysłowo jest w jak najlpeszej formie.
          Wychodzi na to, że spośród trzech kobiet, które urodziły dużo dizeci dwie nie
          ucierpiały na tym fizycznie na pewno, a trzecia niekoniecznie.
          • trollomsmierc Re: Przykład za przykład 15.04.07, 12:51
            Wydaje mi sie ,ze na 3-5 dzieci ludzie powinni poprzestac , bo
            powyzej ,niestety, ale zaczyna sie hodowla a nie wychowywanie .Wsrod
            ultrakatolikow , widze czesto postawe ,ze zycie seksulane musi konczyc sie
            porodem ,bo inaczej to grzech , hmmm dziecko jako wyrzut sumienia ,za podjecie
            wspolzycia ,w czasach gdy jest dostepna antykoncepcja ,a Bog dal rozum ...
            Wsrod swoich znajomych mam rodzine wielodzietna ,tzn przyjaznimy sie dziecmi
            tejze. 5 dzieci przy tamtych gromadkach to w sumie nic , ale te znajome 4
            dziewczyny i chlopak sa raczej zadwoleni ze swego bytu .Co je wyroznia , hmm
            pierwsze trzy , ktore rodzily sie co 2 lata , sa od siebie kolejno o 2 cm
            nizsze , 4 ktora urodzila sie po 5 latach tez ma o te 2 cm mniej od
            poprzedniej.Glodu nigdy nie cierpialy , rodzice pracowali , byl dom z
            ogrodem .Prawie wszystkie maja studia , ostani syn jako ,ze traktowany byl jak
            rodzynek troche odbiega wysztalceniem , do matury nie zostal dopuszczony.Mial
            najlepsze warunki ,wszyscy nad nim skakali ,ale jakosc mimo ,ze urodny i dobry
            czlowiek, w rozwoj intelektualny nie poszedl.Co jeszcze ?Czasem "narzekaja" ,ze
            musza byc bardziej ostrozne w zyciu , nie wiazac sie z firycykowatymi
            mamisynkami , bo w razie ciazy nie moga liczyc na to ,ze rodzice kupia
            mieszkanie i pomoga samotnej matce .Moga liczyc tylko na siebie i solidarnosc
            siostrzana , oczywiscie w dziecinstwie byl syndrom za krotkiej koldry , bo co
            rusz na potrzeby nastolatek nie starczalo rodzinnej kasy (umialy sobie
            dorobic ,ale nie na jakies ekstra rzeczy).Mama oprocz milosc do ksiazek za duzo
            im w zyciu dac nie mogla , ojciec jakies tam pieniadze na byt lozyl ,w
            ekstremalnych sytuacjach tez sie jakos sprawdzal .
        • blackforever Re: brak odpowiedzialności 15.04.07, 15:04
          news21 napisała:

          Gdzie tu czas na regenerację organizmu? Ciekawi mnie stan zdrowia
          >
          > takiej pani.Ciąża to olbrzymi wysiłek dla organizmu.

          Moja mama już po pierwszym porodzie miała żółtaczkę mechaniczną, żylaki i
          straszne rozstępy. Lekarze powiedzieli jej, że dla niej to pierwszy i ostatni
          poród jednak ona chciała mieć dużą rodzinę - mam jeszce dwie siostry. jednak
          moja Mama przypłaciła to żylakami, urazem kręgosłupa, poleciały jej żeby, oczy
          i wzrok. Ma 54 lata a skutki trzec porodów odczuwa do dnia dzisiejszego.
          Zaznaczam, że przed porodami nie miała problemów ze zdrowiem. Pierwsze dziecko
          urodziła w wieku 24 lat, drugie w wieku 26 a trzecie w wieku 33 lat.
        • mim288 Re: brak odpowiedzialności 10.03.08, 17:04
          Ja bym chciała miec dużą rodzinę. Mam na razie dwoje dzieci i nie
          odczuwałam potrzeby szczególnej "regeneracji" po ciazy i urodzeniu
          dziecka (dla mnie ciąże były wspaniałym okresem, kiedy rewelacyjnie
          się czułam). Znam kobiety mające liczne rodziny - zdziwiłabys sie
          jak swietnie wyglądają i w jakiej są formie - rozmiar 34, zero
          zmarszczek i usmiech przy 7-mce dzieci na przykład). Nie wiem skąd
          przekonanie, że dla kobiety każda ciąża to katastrofa, żylaki itd.
    • iluminacja256 Re: Duże rodziny 09.04.07, 13:52
      Bardzo intryguje mnie rodzina, w której ona - jest tłumaczem, a on
      astrofizykiem/ Ona ma padaczke i jest po wylewie, rodzi dalej i w zasadzie
      kazdy poród moz e być ostatnim w jej zyciu - i dobrze o tym wie, a jednak
      sprawia wrazenie jakby miała to gdzieś - łacznei z tym co sie stanie z
      urodzonymi dziećmi.... Do tego pracuje , bo ją zmusza"polityka prorodzinna" ,
      a nei bo się rozwija i realizuje - nie jest feministką - no to po cholere było
      kończyć tę filologię romańską , skoro tlumaczenia to dla pani udręka i
      zmuszanie się ?

      Przykro mi, uwazam, ze jesli ktoś chce mieć tyle dzieci to ok, ale państwa
      rodzina jest dla mnie kwintesenscją braku odpowiedzialnosci - własnie na skutek
      nie stosowania antykoncepcji i otwierania sie na zycie,mimo choroby matki a
      potem mówienia o tym, z e państwo wam nie pomaga...Coś tu nie gra...
      • patriot1 Re: Duże rodziny 09.04.07, 17:19
        jestes najlepszym przykladem na to,ze glupota nie boli i fanem alicjii tysiac
        jak mniemam.jakim niby prawem oceniasz te rodziny?czyzbys musiala pomagac
        ktorejs?nie wszystkie kobiety to egoistki wpadajace w histerie na widok
        rozstepow czy dolegliwosci zwiazanych z ciaza.jesli ktos nie chce miec
        dzieci,czy miec jedno to jego sprawa,ale dajcie prawo ludziom do posiadania
        wspanialych,duzych rodzin.sama pochodze z rodziny wielodzietnej-jest nas czworo
        rodzenstwa-i nigdy nie zaznalismy biedy,pomimo,ze rodzice nigdy nie korzystali
        z pomocy panstwa,skonczylismy dobre uniwersytety,rozjechalismy sie po swiecie i
        uwazam,ze gdyby bylo nas wiecej bylo by jeszcze fajniej.rodzina to
        sila,wzajemna pomoc,wiele radosci podczas roznych uroczystosci i wsparcie w
        ciezkich chwilach.i mysle sobie,ze taki model rodziny jest mozliwy tylko
        wtedy,gdy malzonkow laczy prawdziwa milosc-kobieta nie boi sie,ze jej partner
        nie podola obowiazkom,zdradzi itp.pozdrawiam wszystkie wymienione(i nie)
        wielodzietne rodziny,zycze wam wszystkiego naj....inni moga wam tylko
        pozazdroscic:))
        • sigrid.storrada Re: Duże rodziny 09.04.07, 19:23
          jestes najlepszym przykladem na to,ze glupota nie boli i fanem alicjii tysiac
          > jak mniemam.jakim niby prawem oceniasz te rodziny?czyzbys musiala pomagac
          > ktorejs?nie wszystkie kobiety to egoistki wpadajace w histerie na widok
          > rozstepow czy dolegliwosci zwiazanych z ciaza.jesli ktos nie chce miec
          > dzieci,czy miec jedno to jego sprawa,ale dajcie prawo ludziom do posiadania
          > wspanialych,duzych rodzin.sama pochodze z rodziny wielodzietnej-jest nas czworo
          >
          > rodzenstwa-i nigdy nie zaznalismy biedy,pomimo,ze rodzice nigdy nie korzystali
          > z pomocy panstwa,skonczylismy dobre uniwersytety,rozjechalismy sie po swiecie i
          >
          > uwazam,ze gdyby bylo nas wiecej bylo by jeszcze fajniej.rodzina to
          > sila,wzajemna pomoc,wiele radosci podczas roznych uroczystosci i wsparcie w
          > ciezkich chwilach.i mysle sobie,ze taki model rodziny jest mozliwy tylko
          > wtedy,gdy malzonkow laczy prawdziwa milosc-kobieta nie boi sie,ze jej partner
          > nie podola obowiazkom,zdradzi itp.pozdrawiam wszystkie wymienione(i nie)
          > wielodzietne rodziny,zycze wam wszystkiego naj....inni moga wam tylko
          > pozazdroscic:))

          proszę Cię pratriot, przeczytaj jeszcze raz post iluminacji.
          1/ nie rozmawiamy o histerii i rozstępach, ale o ciężkiej chorobie, matki wielu
          dzieci, która ryzykuje osierocenie ich zachodząc w kolejną ciążę
          2/ zdaje się, że część z tych rodzin chce a nawet żąda, żebyśmy pomagali im
          wszyscy, jako państwo
          3/czworo dzieci to jednak trochę mniej niż w rodzinach opisywanych w artykule.
          To wspaniale, że Twoi rodzice nigdy nie korzystali z pomocy państwa. Widocznie
          to rozsądni ludzie, którzy potrafili przewidzieć, na ile dzieci będzie ich stać.
        • j-adore Re: Duże rodziny 09.04.07, 20:19
          > nie wszystkie kobiety to egoistki wpadajace w histerie na widok
          > rozstepow czy dolegliwosci zwiazanych z ciaza

          A jak któraś wpada w takową histerie to egoistka bo, jak wiadomo, baba to taka
          maszyna co ma dzieci rodzić - do tego służy. Jej chęci i wola nikogo nie interesują.
          • patriot1 Re: Duże rodziny 09.04.07, 21:30
            otoz niekoniecznie musza byc one egoistkami.wszystko zaczyna sie na etapie
            decyzjii-chce miec dziecko-dzieci czy nie.jesli nie,to ok-jestem jak
            najbardziej za tym,aby nie robic niczego pod przymusem.zyjemy w
            nowoczesnym,wolnym swiecie,gdzie juz nawet w malych wsiach dziewczynki z
            podstawowek czytajac "bravo"wiedza jak zapobiegac ciazy.nie przesadzaj z tym
            przymusem,bo ja go nie widze(wiekszosc moich kolezanek"wpadala"dopiero z tym
            chlopakiem z ktorym chciala wpasc:)i miedzy bajki wlozyc te opowiesci o
            wpadkach.rozumiem,ze ten przymus rodzenia odnosisz do braku aborcjii na
            zyczenie.pomijajac drastyczne przypadki w ktorych zabieg jest konieczny,aborcja
            to nie metoda antykoncepcjii.i nie po to moi koledzy po profesjii harowali
            nocami na studiach,zeby pozniej zajmowac sie konsekwencjami czyjejs glupoty(za
            to chetnie wypisza recepte na srodki ,zaloza spirale itp,no i wkazdym kiosku
            mozna jeszce kupic prezerwatywe).lekarz jak nazwa wskazuje ma leczyc.piszesz,ze
            kobieta to nie maszyna do rodzenia dzieci,mozna tez powiedziec,ze lekarz to nie
            maszyna do usuwania plodow ludzkich.
            sadzac tez po wczesniejszych wypowiedziach nie macie bezposredniej stycznosci z
            kobietami majacymi klopoty zdrowotne i zachodzacymi w ciaze.czasami rece
            opadaja,ale na nic zdaja sie ostrzezenia-te kobiety,matki jak juz sa w ciazy to
            tylko to sie dla nich liczy(czesto mezowie sa wsciekli,boja sie po prostu,ze
            moga zostac na swiecie sami z pozostalymi w domu dziecmi).to po prostu odruch
            matki.no i na koniec nie wiem co tu roztrzasac,prosta sprawa:rodziny
            przedstawione w artykule sa szczesliwe i tylko im pogratulowac!
            • sir.vimes Rodzenie 11 dziecka przy padaczce 10.04.07, 15:31
              czy inne takie bezmyślne zabawy to nie żaden odruch matki tylko wręcz przeciwnie
              odruch egoistki o mentalności przedszkolaka, lubiącej , jak wszyscy skaczą koło
              jej ciężarnego brzucha i modlą się by znów miała szczęście...
              • meg303 Re: Rodzenie 11 dziecka przy padaczce 10.04.07, 22:32
                Myślę, ze po wylewie uszkodzenie mózgu może spowodować zaburzenia poznawcze.To
                wyjaśnia decyzję o posiadaniu kolejnej szóstki dzieci...Zgroza!
                • sir.vimes U męża też spowodowało? 10.04.07, 23:26
                  Czy miał tak już wcześniej?
                  • meg303 Re: U męża też spowodowało? 11.04.07, 09:00
                    Może już wcześniej tak miał...
                    Ale wiem, ze kiedy doczytałam do miejsca, gdzie pani opowiadała o swoim stanie
                    zdrowia musiałam odłożyć WO..dalsze czytanie mogło spowodować wylew w moim mózgu.
                    Pani owa przywołuje komunały o bożej opiece. Niech stanie przed rozpędzonym
                    pociągiem i modli się, ufnośc nie jest tożsama z bezdennną głupotą.
                    Pozdrawiam.
              • sykreczka Re: Rodzenie 11 dziecka przy padaczce 11.04.07, 10:48
                > odruch egoistki o mentalności przedszkolaka, lubiącej , jak wszyscy skaczą koło
                > jej ciężarnego brzucha i modlą się by znów miała szczęście...

                co za bzdura! Egoizmem nie jest kontynuacja ciąży tylko aborcja (którą Ty pewnie
                uważasz za rozsądne wyjście w tej sytuacji)
                • iluminacja256 Re: Rodzenie 11 dziecka przy padaczce 11.04.07, 11:01
                  A antykoncepcje zsyła szatan, zeby zabronić płodowi regenerować matkę :P
                • sir.vimes Re: Rodzenie 11 dziecka przy padaczce 11.04.07, 11:22
                  Za rozsądne wyjście uważam przede wszystkim używanie mózgu.

                  Np. staranie się zapobiec ciąży. Wtedy może wydarzyłaby się wpadka, ale byłyby
                  ogromne szanse, że się nie wydarzy.

                  Rodzenie dzieci przez takie kobiety, dokładnie świadome, że mogą osierocić całą
                  gromadkę, że jest to kolejne dziecko , którym nie mogą się zajmować (pani ta z
                  powodu choroby nie może sama przebywać z dziećmi) to EGOIZM i menatalność
                  przedszkolaka z hipochondrią , lubiącego jak się wszyscy nad nim trzęsą.
                  • sykreczka Re: Rodzenie 11 dziecka przy padaczce 11.04.07, 17:23
                    > kolejne dziecko , którym nie mogą się zajmować

                    Źle zrozumiałeś! Ta kobieta zajmuje się swoimi dziećmi!!! Tylko tyle, że musi
                    być zawsze przy niej ktoś dorosły na wszelki wypadek (napady padaczki zwykle nie
                    są częste). A ryzyko wylewu jest znacznie mniejsze po zoperowaniu tętniaka. Więc
                    pewnie nikt się nad nią nie trzęsie, bo mają codzienne obowiązki na głowie.
                    Szkoda, że kogoś takiego musisz zaraz mieszać z błotem, nie próbujesz zrozumieć,
                    tylko przylepiasz bezsensowną etykietkę.
                    • sir.vimes Nie zajmuje się samodzielnie 11.04.07, 20:56
                      A jeżeli będzie miała powtórkę z wylewu to nią trzeba będzie się zajmować,
                      bardzo możliwe , że jak mniej więcej dwulatkiem.

                      Mam w otoczeniu 3 osoby po różnych wylewach więc wiem o czym piszę.

                      Nie mieszam jej z błotem. Oceniam osobę publiczną, która występując w reportażu
                      wyraziła na taką ocenę zgodę. Szkoda mi jej i jej dzieci. I tyle.
                      • sykreczka Re: Nie zajmuje się samodzielnie 12.04.07, 09:17
                        Bogu dzięki wylew się nie powtórzył i po operacji jego ryzyko jest niewielkie.
                        Jeśli nawet się zdarzy (a może się przytrafić każdemu z nas), to już niedługo
                        własne dzieci będą w stanie się nią na zmianę opiekować.

                      • sykreczka Re: Nie zajmuje się samodzielnie 12.04.07, 09:27
                        sir.vimes napisała:
                        > Szkoda mi jej i jej dzieci. I tyle.

                        Zwróć uwagę na ostatnie zdanie: "Od początku jego istnienia kocha je 12 osób."
                        Moje dzieci też cieszą się z każdego kolejnego. To że jest ich dużo nie oznacza,
                        że im źle na świecie! Oczywiście jak w każdej dużej grupie zdarzają się kłótnie
                        i niesnaski. Ale gdy kogoś nie ma, brakuje im go. A w razie potrzeby pomogą
                        sobie nawzajem. Duża rodzina to wielka siła.
                        • sir.vimes Re: Nie zajmuje się samodzielnie 12.04.07, 11:10
                          Szkoda mi dzieci tej kobiety i jej samej.
                        • kadanka Re: Nie zajmuje się samodzielnie 18.04.07, 21:16
                          "Duża rodzina to wielka siła"
                          poznalam w zyciu jedna, wielo(dziewiecioro) dzietną rodzinę. Prowadza
                          gospodarstwo agroturystyczne w górach, hodują kilkadziesiąt koni - ludzie
                          przyjezdzaja tam na "wczasy w siodle".
                          Warunki pare lat temu bardzo spartanskie. kilkanascie osob w malutkim domku,
                          woda ogrzewana w bojlerze.
                          ale dzieciaki, wszystkie zdrowe, jak banda wilcząt. takiej grupki nic nie
                          rozbije. fantastyczne pod wieloma względami dziecinstwo - na koniku na oklep
                          dzien w dzien, ogniska, psy, koty, wyjazdy nad morze z ojcem. (matka w tym
                          czasie zostawala z najmlodszymi i 30 konmi, pomagala jej siostra - tez
                          wielodzietna). Widac bylo, ze ci ludzie wybrali taki model zycia, oboje po
                          studiach. Oboje zdrowi. Nikt nie chodzil glodny i w brudnych ubraniach.
                          Ale wydaje mi sie, ze to wszystko jest robione z glową. Radzą sobie, dzieci są
                          grzeczne, ufne, uczą się, zadnej patologii, ich gospodarstwo jest miejscem
                          gdzie zjezdzaja turysci z roznych stron Polski. Naprawde widac, ze jest tam
                          szczęście, kedy siedzi sie ze wszystkimi wokol stolu na dworze przy letnim
                          zmierzchu, dzieci ganiają, konie wyzeraja cukier ze stolu i prawie ze wlaza do
                          ogniska, zeby wziac chleb.
                          Ale to posiadanie wielu dzieci to ich swiadomy wybor a nie zdanie sie na laske
                          boza, czy wypelnianie jakiegos bozego planu, na co powoluja sie bohaterowie
                          reportazu. TAKICH rodzin wielodzietnych mogloby byc wiecej, w ktorych rodzice i
                          dzieci tworza silne stado :)
                          Szkoda ze sa takie, w ktorych chora matka aby urodzic 12 dziecko ryzyjuje
                          osieroceniem 11 pozostalych. To nie jest heroizm, to jest egoizm i brak
                          wyobrazni.
                          Co z tego, nie tak dawno w sejmie uroczyscie mowiono o bohaterskiej wloszcze,
                          ktora rodzac 4 dziecko osierocila trojke pozostalych. decydujac sie na ciaze
                          wiedziala, jak wiele ryzykuje. Wolala wybrac ryzyko osierocenia swoich dzieci
                          niz przerwanie ciazy. Mamy prawo oceniac takie postawy. Niech poslowie nazywaja
                          ją swietą, dla mnie przedlozyla zycie plodu nad szczescie i przyszly los swoich
                          urodzonych trojga dzieci
                      • skara korzystanie z opieki 11.03.08, 12:07
                        Nie przeczytalam wszystkich wpisow, ale dodam cos od siebie.
                        To, ze jakas rodzina korzysta z pomocy panstwa i opieki spolecznej
                        nie oznacza zalamania dla systemu opieki. Wezcie pod uwage, ze ta
                        dziesiatka dzieci bedzie pracowac na NASZE emerytury, co biorac pod
                        uwage niski przyrost demograficzny jest nie do przecenienia.

                        Znam jedna rodzine wielodzietna, dzieci jest 11 i naprawde nigdzie
                        nie widzialam takiej milosci, oddania, wsparcia i checi pomocy.
                        Owszem, maja swoje "male wojny", ale wspieraja sie i zawsze moga na
                        siebie liczyc.

                        Ja mam tylko 1 siostre i czasem zaluje, ze nie bylo nas wiecej.
                        • sir.vimes Re: korzystanie z opieki 11.03.08, 13:49
                          A ja chrzanię to czy ludzie korzystają z opieki. Różnie bywa- zapewne czasem
                          trzeba i po to ta opieka jest.

                          Ale założenie z góry, ze tak sie będzie żyć - jest czymś mocno chorym.

                          Natomiast teza, ze te dzieci będa pracować na nasze emerytury jest błędne. Po
                          pierwsze - niekoniecznie beda pracować, po drugie - niekoniecznie w Polsce.

                          Bardziej oburza mnie to, ze dzieci (coż z tego , ze obce?) gnieżdżą się w
                          kilkanaścioro na 42 metrach niż to, że miałyby coś dostać z moich pieniędzy. A
                          niech dostają - milion razy lepiej by biedny dzieciak dostał z moich podatków
                          książkę czy zajęcia dodatkowe niz żeby urzędas kupił sobie "wypasioną" kanapę do
                          biura.

                          Natomiast rodziców zmuszających dzieci do życia w takich warunkach warto
                          przebadać - bo ktoś kto tak krzywdzi "krew z krwi swojej" wydaje się naprawdę
                          przerażającą postacią. Szczególnie, ze ludzieci nie robbią wrażenia nieśmiałych
                          czy zalęknionych - tylko arogantów, którzy wolą wrzeszczeć i żądać zamiast
                          złapać życie za rogi i np. zapracować na wykup mieszkania , które mają. Po czym
                          - np . sprzedać je i nabyc dom na wsi, w którym dzieci nie nie czułyby sie jak w
                          schowku na szczotki.

            • gaiaa Re: Duże rodziny 10.04.07, 18:57
              patriot1 napisała:
              > rodziny
              > przedstawione w artykule sa szczesliwe i tylko im pogratulowac!

              Może zapytać się o to samych dzieci żyjące, co tu ukrywać, w ciasnocie i
              ubóstwie. Artykuł zamieścił (niestety) tylko wypowiedzi rodziców.

              Rozbroiły mnie wypowiedzi państwa Bednarków. "Nie ma już czasu na myślenie o
              sensie życia i innych głupotach", no super!!! 80 wnuków? A może dzieci same w
              przyszłości podejmą decyzję o liczbie potomstwa? Poza tym, odniosła wrażenie,
              że pani B. oczekuje od swoich dzieci niemal wdzięczności za urodzenie, chociaż
              dzieci same nie proszą się na świat. Jak na kogoś, kto z własnymi rodzicami nie
              utrzymuje kontaktów, tylko pogratulować!
              • bananq Re: Duże rodziny 15.04.07, 10:53
                >>Poza tym, odniosła wrażenie,
                że pani B. oczekuje od swoich dzieci niemal wdzięczności za urodzenie, chociaż
                dzieci same nie proszą się na świat.<<

                Nie ukrywam, że dłuższą chwilę zajęły mi próby zrozumienia tej wypowiedzi, ale jest tak bezdennie głupia, że nie jestem w stanie jej ogarnąć. Ale fakt faktem, na Twoim miejscu też nie byłabym wdzięczna Twojej matce (z szacunkiem dla matki).
            • sheep2 Re: Duże rodziny 12.04.07, 21:23
              i nie po to moi koledzy po profesjii harowali
              > nocami na studiach,zeby pozniej zajmowac sie konsekwencjami czyjejs glupoty
              (za
              > to chetnie wypisza recepte na srodki ,zaloza spirale itp,no i wkazdym kiosku
              > mozna jeszce kupic prezerwatywe).lekarz jak nazwa wskazuje ma leczyc

              takich bzdur dawno nie czytalam hehe... ty chyba zyjesz wjakiejs uludzie. twoi
              szanowni koledzy owszem nie usuna tego w szpitalu publicznym bo tam by nie
              placili tak dobrze jak w nielegalnym gabinecie! otworz sobie gazete w dziale z
              ogloeszenimai pt. uslugi medyczne, a jakbys nie wiedzial to mamy w polsce
              najwiejsza ilosc zabiegow usuwania w europie ( oczywiscie mowa tu o podziemiu
              aborcyjnym). wiec nie wypisuj nastepnym razem bzdetow nt. moralnosci szanownych
              ginekologow bo jakos w to nie wierze..
        • iluminacja256 Re: Duże rodziny 09.04.07, 20:36
          A Twoja matka patriot była niewidoma? Nie mogła podniesc 2 kg ziemniaków ? Było
          tak? nie? To nie pie..o Alicji Tysiąc, bo gó.. qwiesz o tym, co to znaczy
          urodzić i nie widzieć!
          • patriot1 Re: Duże rodziny 10.04.07, 23:20
            nie,moja mamusia nie byla niewidoma.zostala za to wdowa kiedy ja mialam 18 lat
            a najmlodsze z mojego rodzenstwa 4 lata.i naprawde smiech pusty mnie
            ogarnia,kiedy tak wszyscy narzekaja na nieodpowiedzialnosc tych rodzicow.dzieci
            naprawde nie musza miec wszystkiego.bieda mobilizuje ,chociazby do tego zeby
            dostac sie na dobra uczelnie i tak sie uczyc zeby zapracowac na stypendium
            naukowe(ze wzgledu na hektary nigdy nie dostalismy zadnej pomocy socjalej,choc
            po smierci ojca te hektary porosly hwasty).nie sadze,ze brak nowego fasonu
            butow wplynal destruktywnie na moje zycie:))teraz jako lekarz,tez nie mam na
            wszystkie przyjemnosci.
            wracajac do pani tysiac.nie jest ona osoba niewidoma.rozumiem,ze nie jest tez
            uposledzona umyslowo,wiec wiedziala,czym skonczy sie seks z mezem(jak
            powiedziala przez kilkanascie lat pozostaje on bez pracy-i to chyba jest
            kuriozum,bo sa mieszkancami warszawy,no i te ziemniaki w wolnym czasie moglby
            jej przyniesc nie?:)).gdyby z taka determinacja zabiegala o to aby nie zajsc w
            ciaze jak pozniej chciala sie jej pozbyc(a jeszcze pozniej wywalczyc kase w
            strasburgu),to mysle,ze nie bylo by tematu.kobieta ta,przy jej schorzeniu,
            pawdopodobnie juz przy pierwszej ciazy zostala ostrzezona jak moze to sie
            skonczyc dla jej zdrowia. no i wreszcie,wierze,ze lekarze,ktorzy odmowili
            usuniecia plodu kierowali sie wiedza medyczna-zaden lekarz nie chce szkodzic
            pacjentowi,a tutaj co,zmowa zlych lekarzy?
            rozumiem,ze ty wiesz co znaczy urodzic i nie widziec?na pewno zas jestes specem
            od inwektyw.i do tego produktem medialnego prania mozgu.a wystarczy czasem
            przepuscic medialna sieczke,przez wlasna glowe i poslugiwac sie wlasnymi sadami
            o otaczajacym swiecie.polecam.
            • sir.vimes Została wdową 10.04.07, 23:27
              A gdyby wdową została właśnie ta pani po wylewie, która nie może sama przebywać
              z własnymi dziećmi?
            • ysobeth Re: Duże rodziny 10.04.07, 23:54
              No nie, ręce opadają :<
              "wierze,ze lekarze,ktorzy odmowili usuniecia plodu kierowali sie wiedza
              medyczna-zaden lekarz nie chce szkodzic pacjentowi,a tutaj co,zmowa zlych
              lekarzy?"
              Bardzoś wierząca - szczególnie w naturę ludzką :< Lekarz, będący człowiekiem,
              mając do wyboru dobro pacjentki lub własne - zgadnij, co wybierze? Akurat w
              kwestii aborcji lekarze absolutnie nie są święci. Mogę zrozumieć tych, którzy w
              aktualnym klimacie antyaborcyjnym boją się po prostu, że nawet legalnie
              wypisane skierowanie uznające konieczność aborcji może ściągnąć na nich
              wszelkie konsekwencje, z zakazem wykonywania zawodu włącznie. Ale są też inni -
              którzy w państwowym szpitalu powołują się na "klauzulę sumienia", po to tylko,
              żeby w prywatnym gabinecie, za odpowiednią kwotę, rzucić ww sumienie w kąt :<

              Wiedza medyczna :< Jaka wiedza medyczna nakazuje rodzić kobiecie mającej ponad -
              20 dpt? Jaki z ciebie lekarz, żeby coś takiego uważać za dowód "wiedzy
              medycznej"?

              Co do "upośledzenia umysłowego" pani Alicji - jacy wy wszyscy jesteście
              przekonani, że macie monopol na jedynie słuszną prawdę :( Nie wiem, czemu ten
              jej mąż wydaje się jakiś taki nieporadny - ale uwaga, że "pozostaje on bez
              pracy-i to chyba jest kuriozum,bo sa mieszkancami warszawy" jest właśnie
              kuriozalna i świadczy raczej o twoich brakach umysłowych. Nie wiesz, że właśnie
              w Warszawie bezrobocie jest jednym z największych w kraju? Szansę na
              zatrudnienie mają niemal wyłącznie ludzie przed czterdziestką, najlepiej dobrzy
              fachowcy, z prawem jazdy i językami.

              Co do jej "upośledzenia" w kwestii zachodzenia w ciążę - jako "lekarz" zdajesz
              się nie wiedzieć, że żywy organizm to nie jest maszynka z wyłącznikiem ON/OFF i
              żaden środek antykoncepcyjny nie jest stuprocentowo pewny. Mogła, oczywiście,
              stosować "szklankę zimnej wody zamiast" - tylko, jak rozumiem, wiesz na pewno,
              jak by to wpłynęło na tę rodzinę. Bo facet z największym zrozumieniem
              przyjmuje, że skoro żona nie może przyjmować hormonalnych środków
              antykoncepcyjnych ani używać spirali, to już ten aspekt ich małżeństwa ma ulec
              całkowitemu zapomnieniu. Dla mnie jest oczywiste, że nawet przy 97% pewności
              działania prezerwatywy podjęli ryzyko - w końcu nikt nie liczy, że akurat te 3%
              trafi na nich, prawda?

              Najwyraźniej jednym z największych grzechów p. Alicji jest według ciebie
              wywalczenie "kasy w Strasburgu". Czy ty uważasz, że ona sobie za te pieniądze
              nie wiem co kupi? Pewnie spłaciła wreszcie długi w czynszu (o ile wiem,
              zalegała z pół roku), a jeśli coś zostało, może zafundowała swojej rodzinie ten
              niesłychany luksus: mieszkanie większe niż 30 metrów na 5 osób.
              Nieprawdopodobne, jaka rozpusta, prawda? Ale znacznie lepiej jest pluć na
              jej "chciwość", to takie medialne.
            • iluminacja256 Re: Duże rodziny 11.04.07, 09:48
              Ciekawe gdzie wyczytałeś , z e dzieci muszą miec wszystko - w którym z moich
              postów napisałam cokolwiek o elementach materialnych. Ta kobieta ma 10 dzieci,
              padacvzkę i nei moze sama z nimi zostać w domu, a najmłodsze ma sporo mniej
              niż 4 lata. A co do inwektyw - sadze , ze ty jesteś o wiele lepszym
              specjalista w tejze dziedzinie - wystarczy pzreczytać twój pierwszy post do
              mnie.

              I jeszcze ejdno Alicja Tysiąc widzi około 30-40 cm - sugeruję wychować tak
              trójke dzieci, wrqz z prowadzeneim do szkoł i chodzeniem do sklepu, jesli nie
              mozesz dzwigac ponad 2 kg. Zdecydowanie wolałabym twoje hektary i 18 lat, kiedy
              swobodnie mogłeś wyjechać z tego swojego jakaze biednego, ale cudownego
              wdowiego domu i dostać się na te studia .

              PS. Wiesz u mnie stypendiu naukowe wynosiło 300 zł - akademik na miesiąc
              kosztował 250:P
              • patriot1 Re: Duże rodziny 11.04.07, 23:47
                to o wygorowanych ambicjach w zapewnianiu dzieciom wszystkiego bylo do
                innych,ktorzy ubolewaja nad losem dzieci z rodzin wielodzietnych,ze niby
                rodzice ograbiaja je z tego co potencjalnie by mialy gdyby nie liczne
                rodzenstwo.
                choroba pani tysiac i sytuacja mojej mamy-to raczej sprawy niporownywalne.widze
                natomiast,ze ty wiesz na pewno,ze wolalabys stracic meza i zostac sama z 4
                dzieci(mimo wszystko nie zycze Ci abys przekonala sie o tym,bo moze i tobie
                swiat by sie zawalil).mnie nie spotkala taka sytuacja,ale na pewno i z racjii
                wykonywanego zawodu i jako prywatna osoba nigdy nie stawiam swojego zdrowia
                wyzej niz dobro dzieci,a takze pacjentow(tu moze i bez narazania zycia,ale
                zdrowie stracic latwo).
                ps.1.moje stypendium naukowe bylo nieco wieksze niz 300zl
                ps.2"wdowi dom"nie zawsze byl cudowny,czyli byl normalny i swobodnie wyjechac
                nie bylo tak latwo,bo akurat tak sie zlozylo,ze pogrzeb ojca byl w dniu mojej
                pisemnej matury i trzeba bylo czekac rok na mozliwosc wyrwania sie w swiat
                (przez ten czas trzeba bylo nianczyc mlodszego brata)
                ps.3znam osobiscie malzenstwo osob z niepelnosprawnoscia wzroku(on
                niedowidzacy,ona ociemniala od urodzenia-absolwentka uw,szczesliwi rodzice
                (zdrowego) przedszkolaka -nie wiem jak,ale radza sobie sami i w dodatku oboje
                pracuja)

                ps.4z mojej strony nie bylo intencjii obrazania kogokolwiek-ja przyjmuje,ze ty
                jako zwolenniczka aborcjii i p.tysiac masz prawo do swojego zdania,szkoda
                tylko,ze ty odmawiasz mi tego samego(poza tym mysle,ze jestes jeszcze mloda i
                emocjonalnie podchodzisz do tej sprawy,gdybys natomiast popatrzyla na nia z
                boku,moze bys przyznala,ze ten argument o kartoflach i inne tego typu,owszem
                dzialaja na wyobraznie odbiorcow(np twoja)ale zestawiajac je z decyzja o
                pozbawieniu kogos mozliwosci zycia sa nie na miejscu).i jeszce jedno,gdyby to
                padlo na mnie,faktycznie lepiej bylo by sie nie urodzic niz uslyszec z ust
                rodzonej matki,ze gdyby cofnac czas i dac jej mozliwosc to zrobila by "to" bez
                mrugniecia okiem.jest kobieta,ale jest tez matka i przede wszystkim
                czlowiekiem,czegos takiego w obecnosci zyjacego dziecka nigdy nie powinna byla
                mowic.naprawde uwazasz,ze to normalne?
                • sir.vimes Re: Duże rodziny 12.04.07, 11:11
                  P. Tysiąc nie powinna mówić o bezprawiu jakie ją spotkało????? Śmieszne.

            • mopek78 Re: Duże rodziny 11.04.07, 21:40

              Czytam te Wasze wypowiedzi bez specjalnych emocji, jednak spróbuję nieco z
              niektórymi polemizować (nie przytaczając cytatów) a innym przyklasnąć.

              1) Niech każdy bierze na siebie odpowiedzialność za to ile a dzieci. Ja na
              przykład nie chciałabym mieć takiej licznej rodziny (góra 4 dzieci) jednak na
              ile mogłabym chetnie bym pomogła. Jeśli ktoś z Was widzi problem w pomaganiu
              takiej rodzinie, to nie powinien się wypowiadać tylko zamilknąc trzymając w
              garści swoje grosze i wydać na własne potrzeby.
              2) Kobieta godzi sięna rodzenie mimo choroby. Jesli tego chce OK. Jaka to
              róznica, czy wie że może zachorować i zostawi swoje dzieci a tym, że nie wie
              alelos tak będzie chciał, że coś się jej stanie zupełnie nieprzewidzianie np.
              wypadek. I nie ważne czy będzie to 10- tka czy 3-ka dzieci, każde przeżyje to
              tak samo - krótko, nasze zycie i tak pozostaje w rekach Boga.
              3) Czy jak rzucasz się w wir kariery , zapominasz o jedzeniu, stres ogarnia Cię
              na kazdym kroku, doprowadza Cię to do wycięczenia a do tego bierzesz hormony -
              pigułki, które nie są obojętne to wtedy się nie martwisz o swoje zdrowie ???

              Mogłabym mnożyć swoje rozmyślania ale muszę, jako matka przytulić swoje
              dziecko, jako żona uprasowac koszulę męza, jako pracująca kobieta doko ńczyć
              projekt i jako katoliczka pomodlić się za wszystkich, którzy "świętą" kobietę
              dajacą zycie drugiemu człowiekowi nazywać egoistką czy obrzucać innymi
              epitetami.
        • meg303 Re: Duże rodziny 11.04.07, 09:07
          Jestem ciekawa ile masz dzieci patriot? Czytam Twoje niezwykle emocjonalne posty
          i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że w kwestii dzieci jesteś teoretykiem...
          • patriot1 Re: Duże rodziny 12.04.07, 03:05
            w sumie teoretykiem,bo nie udalo mi sie urodzic zdanego z 3 dzieci:)ale
            przewijanie i te sprawy to juz moja prawie druga specjalizacja
        • sheep2 Re: Duże rodziny 12.04.07, 16:48
          > rodzenstwa-i nigdy nie zaznalismy biedy,pomimo,ze rodzice nigdy nie
          korzystali
          > z pomocy panstwa,skonczylismy dobre uniwersytety,rozjechalismy sie po swiecie
          i

          a przepraszam jakie uniwersytety jesli mozna spytac? bo jesli takie jak np. uw,
          uj to jak najbardziej korzystaliscie zpanstaw, ktore jako jedno z nielicznych
          na swiecie finansuje wyzsze wyksztalcenie...
          • mopek78 Re: Duże rodziny 13.04.07, 12:42
            sheep2 co Ty wiesz o studiach ??? Chyba skończyłaś nierenomowaną uczelnię w
            systemie zaocznym co ? Ja skończyłam Politechnikę Warszawską - dziennie na
            wymagającym poświecenia czasu wydziale i mówiąc szczerze rodzice, nie odczuli
            pomocy Państwa w finansowaniu mi studiów. Codziennie musiałam dojechać 30 km w
            jedną stronę - bilet PKS + miejski - 200 PLN. Codziennie zabierałam kaskę na
            jedzonko 15X20 dni 300 PLN. Dodam, ze nie zarabiając musiałam ciagnąć od
            rodziców na wszystko. I co 5 lat studiów nie kosztowało ??? Puknij się w głowę.
            • sheep2 Re: Duże rodziny 13.04.07, 19:00
              to ty sie puknij w glowe. to na jak uczelnie uczeszczalam to nie twoj interes.
              wiesz nie obchodzi mnie czy placiles za dojazd i jak to ujales "jedzonko" i
              inne wydatki, ale o sama uczelnie, za to, ze NIE PLACISZ za mozliwosc
              studiowania , jasniej: za wykladowcow, sale , biblioteke itp. w kraju takim jak
              np. usa, gb co semestr placilbys najmniej kilka tysiecy $ , zrozumiales czy
              jeszce jasniej?? wiec stodiowanie poki co jest w polsce DARMOWE, na panstwowych
              uczelniach oczywiscie. a smieszne jest argumentowanie ,z e nie sa darmowe bo
              muisz studiuja kupowac jedzenie czy placic za kwatere...bez sensu zupelnie..
              • malina_ja Re: Duże rodziny 15.04.07, 12:06
                sheep2, skoro już tak bardzo upierasz się, żeby studiowanie na państwowej
                uczelni nazwać korzystaniem z pomocy państwa, to chyba przyznasz, że żeby
                załapać się na tę pomoc, to trzeba się wcześniej trochę wysilić przy egzaminach
                na studia

                mój przykład: w klasie maturalnej kursy przygotowawcze, czyli jakieś 2000zł,
                które dla moich rodziców były sporym wydatkiem (ale na szczęście opłacało
                się:)), no i wszystkie inne wydatki związane z opłatami rekrutacyjnymi,
                dojazdem na egzamin itp; teraz mam kredyt studencki, dzięki któremu ja mogę w
                ogóle studiować, a rodzice mogą się zająć edukacją mojego młodszego brata, ale
                który ja będę spłacała po studiach przez prawie 10 lat

                wniosek: nie nazywaj studiowania na państwowym uniwersytecie korzystaniem z
                hojnej pomocy państwa, bo, owszem, doceniam to, że nie płacę za chodzenie na
                wykłady (jak to nazwałeś/łaś), ale kiedy już te studia skończę, to będę myśleć
                tylko o tym, jak spłacić kolejną ratę kredytu
                • sheep2 Re: Duże rodziny 15.04.07, 19:35
                  > sheep2, skoro już tak bardzo upierasz się, żeby studiowanie na państwowej
                  > uczelni nazwać korzystaniem z pomocy państwa, to chyba przyznasz, że żeby
                  > załapać się na tę pomoc, to trzeba się wcześniej trochę wysilić przy
                  egzaminach
                  >
                  > na studia
                  >
                  a dlaczego mialabym nie zgodzic sie z tym, ze trzeba sie wysilic?? sama kulam
                  jak dzika, ale nie chodzilam na korepetycje - wierze w swoje mozliwosci i z
                  lekka bawi mnie ta cala histeria z kursami, korepetycjami hehe. jak sie che to
                  sie samemu d arade. co do kredytu, coz niektorzy musza, ale i tak nie zmienia
                  to faktu, ze pomoc panstwa w studiowaniu jest spora i naprawde cieszmy sie
                  ztego i doceniajmy.. jesli rzyjdzie placic za semsestr 10 tysiecy, to sie
                  dopiero zacznie tesknota za starym..
                  -----------

                  The grass was greener
                  The light was brighter
                  The taste was sweeter
                  • malina_ja Re: Duże rodziny 18.04.07, 16:17
                    ja w swoje możliwości też wierzyłam, ale kursy były dlatego, że liceum miałam
                    na średnim poziomie, a studiuję na jednej z najlepszych uczelni w kraju:)

                    pewnie, że cieszę się z darmowych studiów, pomocy państwa, choćby najmniejszej,
                    ale chodziło mi o podkreślenie tego, że moi rodzice racjonalnie potrafili
                    ocenić: nasze zarobki pozwalają na wychowanie i wykształcenie dwójki-trójki
                    dzieci - no więc mają dwójkę i nie muszą liczyć na litość znajomych i dalszej
                    rodziny
        • vivian.darkbloom 4 to nie 10 15.04.07, 10:45
          nie rozmawiamy tu o rodzinach gdzie jest 4 dzieci, ale o rodzinach z 9, 10 czy
          11 dzieci. Zapewniam Cię, ze czwórka dzieci mieści sie jeszcze w mainstreamie.
          piszesz, ze rodzice nigdy nie korzystali z pomocy państwa. No właśnie! jeśli
          ktoś decyduje sie na takie ekstrawagancje jak 11 dzieci to nie powinien domagać
          sie od podatników pieniędzy - robi to na własną odpowiedzialność.
        • ziutap1 Re: Duże rodziny 16.04.07, 11:41
          Pierwszy przytomny post na GW-forum. Ludziom zawsze bardziej potrzebni byli
          ludzie (w tym Rodzeństwo)niż przedmioty (nawet mieszkania). Tacy, którzy chcą
          swoim dzieciom kupić przede wszystkim mieszkanie odbierają im część siebie,
          którą poświęcają na nieprzytomną harówkę, bo w przeciętnej pracy nikt na
          mieszkanie raczej nie zarobi - nawet na własne, a co dopiero dla dzieci.) Mama,
          która ma dużo dzieci daje im siebie w 100%, jest z nimi cały czas. Polecam
          gorąco lekturę autorstwa M. Musierowicz (nb. też matki czwórki) pt. Opium w
          rosole, która m.in. traktuje o sześcioletniej dziewczynce młodych,zamożnych,
          rozwijających się naukowo ludzi. Dziewczynka chodzi po osiedlu, zagląda ludziom
          do okien i sprawdza w których domach widać rodzinę, która normalnie siada się
          do obiadu. Potem puka do drzwi i mówi: cześć, przyszłam na obiadek!
          Ale miaszkanie pewnie by jej mogli kupić!
          Dziwię się, że tyle na tym forum jest wykształconych i rozgarniętych ludzi, a
          wszyscy udają, że nie ma takiego zjawiska jak "bieda duchowa". Jako żywo w
          wielodzietnych rodzinach dość rzedko spotykana.
          A co do zapobiegania ciąży, to znam sporo dzieci z wpadek wśród stosujących
          sztuczną antykoncepcję nowoczesnych przebojowych kobiet. Potem szybki ślub,
          poród i rozwód. Jak dotąd wszyscy moi znajomi rozwodnicy mają na koncie ten sam
          scenariusz.
      • sykreczka Re: Duże rodziny 11.04.07, 10:19
        ja też mam dużo dzieci i też dorabiam tłumaczeniami, choć czasem wolałabym nie
        pracować, żeby mieć więcej czasu dla dzieci. Co w tym dziwnego?
      • sykreczka ja też 11.04.07, 10:43
        ja też mam dużo dzieci i też dorabiam tłumaczeniami, choć czasem wolałabym nie
        pracować, żeby mieć więcej czasu dla dzieci. Co w tym dziwnego?
      • shibby Re: Duże rodziny 15.04.07, 11:15
        myśle, że nikt nie ma prawa oceniać rodziny na podstawie jednego artykułu. Nie
        znacie ich, życia ani problemów. Artykuł jedynie przybliża po części sylwetkę
        rodzin wielodzietnych.

        Ocenianie i wytykanie błędów tym rodziną jest chamskie i nie na miejscu.
      • atrament Re: Duże rodziny 15.04.07, 17:56
        Zgadza się z Tobą iluminacja256 całkowicie. To samo pomyślałam czytając
        artykuł. To kompletny BRAK WYOBRAŹNI przy takim stanie zdrowia rodzic kolejne
        dziaci. Bardziej niż rodzeństwa dzieci potrzebują matki!!! Jedynak wychowa się,
        zaś sieroty są upośledzone emocjonalnie na całe życie. Sorry, nie pojmuję
        sposobu myślenia tego małżeństwa.
    • doorka6 Duże rodziny 09.04.07, 15:55
      szkoda, że nie ma opinii dzieci z tych rodzin wielodzietnych. Ciekawa jestem jak
      One się czują bedąc wychowywane w tak licznej rodzinie.
      • meg303 Re: Duże rodziny 10.04.07, 22:44
        znam kilka osób pochodzących z tak licznych rodzin. Każda z nich ma jedno max
        dwoje dzieci.. Ciekawe dlaczego , skoro to takie świetne warunki do życia, taka
        miłośc blizniego itp?
        • kamila163 O... faktycznie! 15.04.07, 13:06
          POdliczmy. Moja własna ciotka z 5 rodzeńswa -sama ma jednego ukochanego syneczka, pozostałe jej rodzeństwo odpowiednie trzy razy po dwoje dzieci, i tylko jedna citak urodziła 3, ale żeby było śśmiesznie samo została babcią tylko 2 wnuków - obu jedynaków.
          Koleżanka mojeje matki z czwórką dzieci, które wychowują samych jednyaków. Nie przepraszam jeden się wyłamał i ma 3 dzieci....ale on właśnie się rozwodzi
          Mój własny ojciec - 5 rodzeńswa. On sam ma tylko dwoje dzieci, a pozostałe rodzeńswo jedynaków lub.. wogóle.
          Dużo by się tego nazbierało.

          PS: ogólnie to nie mam nic do tego ile kto ma dzieci, ale...
          1)jeżeli nie masz własnego mieszkania i żyjesz u rodziców spowadzanie na świat więcej niż jedno niemowlę uważam za nietakt

          2)jeżeli żyjesz z noralniej średniej krajowej i masz w miare stabilną pracę, której nie chcesz rzucić by zostać panią domu, sprowadzenie na świat więcej niż 2-3 dzieci byłoby egozimem, bo nie będzeisz sie miała czasu nimi zajmować

          3) jeżeli twój mąż zarabia zupełnie nieźle (na tyle, że możesz sobie pozwolić na luksus zostania w domu i oczywiście nie robisz tego z musu) to możesz jak bardzo kochasz dzieci pozwolić sobie na 4( znam dwóch dyrektorów - którzy mają tak liczne rodziny a ich żony nie pracują).

          4)5-6 dzieci to dla mnie ostatecza granica rozsądku. Poza dobrze zarabiającym mężem do takiej ilości dzieci potrzeby jest jednak dom, a nie mieszkanie w bloku oraz końskie zdrowie kobiety. Przy spełnieniu tych warunków nie nazwę takiej rodziny patologiczną

          5) Powyżej 7 dzieci mogą sobie pozwolić naprawdę nieliczni. PO pierwsze trzeba mieć średnie wielkości dwór lub mały zamek, służbę, duży obród i własny las z jeziorem. Samemu trzeba nic nie robić tylko być właścielem paru wsi w których pracują dla ciebie chłopi pańszczyźniani, ewentualnie być synem koboś bogatego lub wygrać kupę szmalu na loterii. Ogólnie chodzi o to by mieć kasę by te dzieciaki utrzymać, czas (a więc oboje rodzice nie powinni pracować)aby te dzeic wychować i miejsce (dużo miejsca) aby te dzieci gdzieś pomieścić

          PS2 :nic mnie bardzie nie zbulwersowało (nawet ta nieszczęsna padaczka pani domu) niż stwierdzenie jednego z rodziców, że mieszkają w 42 metrowym mieszkaniu. Z całym szacunkiem ja tego po proastu nie pojmuję!
          • a.tombinski Re: O... faktycznie! 20.04.07, 11:55
            kamila163 napisała:

            > 3) jeżeli twój mąż zarabia zupełnie nieźle (na tyle, że możesz sobie pozwolić
            na luksus zostania w domu i oczywiście nie robisz tego z musu) to możesz jak
            bardzo kochasz dzieci pozwolić sobie na 4( znam dwóch dyrektorów - którzy mają
            tak liczne rodziny a ich żony nie pracują).

            luksus? moja mama zostaje w domu ale mysle, ze pracuje zdecydowanie niz zwykla
            Polka. Wykonuje kilka zawodow min. kucharka, nauczycielka, kierowca...

            > 5) Powyżej 7 dzieci mogą sobie pozwolić naprawdę nieliczni. PO pierwsze
            trzeba mieć średnie wielkości dwór lub mały zamek, służbę, duży obród i własny
            las z jeziorem. Samemu trzeba nic nie robić tylko być właścielem paru wsi w
            których pracują dla ciebie chłopi pańszczyźniani, ewentualnie być synem koboś
            bogatego lub wygrać kupę szmalu na loterii. Ogólnie chodzi o to by mieć kasę by
            te dzieciaki utrzymać, czas (a więc oboje rodzice nie powinni pracować)aby te
            dzeic wychować i miejsce (dużo miejsca) aby te dzieci gdzieś pomieścić

            Jest naz powyzej 7 dzieci, nie mamy dworku, ani zamku (chociaz marzeniem
            naszym jest moc kupic wraz z rodzenstwem rodzicom na starosc zamek gdzie
            moglibyslmy wszystcy z zonami/mezami i dziecmi przyjezdzac), a to, ze nie kazdy
            ma wlasny pokoj tylko pomaga w nauczeniu sie dzielenia z innymi.
            Aleksander Tombinski
        • okrent9 Re: Duże rodziny 15.04.07, 16:50
          Ja też znam kilka osób pochodzących z rodziny w której było dziesięcioro
          rodzeństwa. Najmłodszy z tej dziesiątki dobiega czterdziestki. Wszyscy z
          wyjątkiem jednego pana mają po dwójce-trójce dzieci - on jest bezdzietny i
          nieżonaty. Czwórka czy piątka z pozostałych jest po rozwodach. O ile wiem,
          dwójka ma dzieci ze związków z dwoma różnymi partnerami. Rodzice dziesiątki
          pozostali małżeństwem przez całe życie, do śmierci mężczyzny. W ich domu nie
          było biedy, prowadzili dość udane gospodarstwo. Opowiadałam kiedyś jednej z
          kobiet z owego rodzeństwa jakieś banalne wspomnienie z okresu mojego
          dzieciństwa - sposób składania pościeli po praniu, w czym pomagałam najpierw
          babci i mamie, a potem tylko mamie. Moja przyjaciółka powiedziała, że nie ma
          żadnych takich wspomnień z dzieciństwa. Żadnych wspomnień o robieniu
          czegokolwiek tylko z matką. Tak, jakby jej matka nie istniała "dla niej". Była
          zawsze gdzieś w tle, wydająca polecenia, wyjeżdżająca do szpitala żeby urodzić
          kolejne dziecko (rodziły się średnio co rok-półtora), organizująca pracę w
          gospodarstwie, raz na dwa tygodnie w niedzielę z wizytą do krewnych... Ale moja
          przyjaciółka nie ma wspomnień o chwilach, w których jej matka poświęcałaby czas
          i uwagę tylko jej. Jedyne, które się zdarzyły, nastąpiły w okresie
          późnonastoletnim, kiedy to matka wprost zanegowała decyzję córki o pójściu na
          studia. Bo przecież po co jej studia, wyjdzie za mąż, będzie mieć dzieci i
          zajmować się domem. Trudno awanturę na ten temat zaliczyć do miłych wspomnień.
          Sama nie pochodzę z idealnej rodziny (ojciec alkoholik), ale mam tylko brata, i
          całkiem niezły pakiet miłych wspomnień z okresu dzieciństwa, kiedy trzeźwy
          ojciec czytał nam książki albo zabierał na spacer, wyprawy z matką do
          krawcowej, itd. To było to, co obecnie nazywa się "quality time". Czas, kiedy
          rodzic skupia uwagę tylko na dziecku i poświęca czas tylko i wyłącznie jemu. To
          może być dziesięć minut dziennie, godzina tygodniowo... ale powinien to być
          czas, kiedy rodzic NAPRAWDĘ nie rozprasza swojej uwagi na nic innego. Tak się
          buduje relację z dzieckiem. Tak się dziecko UCZY BUDOWANIA RELACJI. Myślę, że
          naprawdę graniczy z cudem budowanie relacji z każdym dzieckiem z osobna, jeśli
          ma się tych dzieci dziesięcioro i właściwie nigdy nie jest się z żadnym tylko
          we dwójkę. Dzieciaki z takich dużych rodzin mogą być "uspołecznione" w tym
          sensie, że potrafią zachować się kulturalnie w towarzystwie i zgodnie bawić z
          innymi, że będą znać dekalog i się do niego stosować, ale zbudowanie stabilnej
          i szczęśliwej relacji z JEDNĄ tylko osobą w dorosłym życiu będzie dla nich o
          wiele trudniejsze. Z moich obserwacji losów wielodzietnej rodziny, którą tu
          opisuję wynika, że osoby mniej refleksyjne po prostu pożeniły się i
          powychodziły za mąż zakładając, że partner/partnerka zna "zasady gry" i będzie
          się do nich stosować: pobieramy się, mamy dzieci, zarabiamy na życie, raz na
          jakiś czas idziemy na potańcówkę, w niedzielę stroimy się do kościoła. Te
          związki przetrwały. Osoby, które chciały rozwijać się, studiować, znaleźć pracę
          inną niż na roli, znaleźć partnera, który to zaakceptuje i będzie służyć
          wsparciem, miały o wiele trudniej i przeszły przez nieudane małżeństwa. Po
          prostu dlatego, że do małżeństwa podeszły jak reszta rodzeństwa, zakładając, że
          partner ma te same oczekiwania. Bez zbudowania prawdziwego związku. W końcu te
          małżeństwa się porozpadały. Rozwody, walka o dzieci... Z rozmów wiem, że w tych
          małżeństwach nie było słuchania tego, co druga strona ma do powiedzenia -
          słyszeli, ale nie słuchali, nie było prawdziwego kontaktu, nie było patrzenia w
          oczy, nie było śmiechu. Czy to nie strasznie smutne? Jestem przekonana, że ten
          brak "inteligencji emocjonalnej" to efekt braku kontaktu "jeden na jeden" z
          każdym z rodziców (bądź przynajmniej z jednym z nich). Poza tym, jeśli w
          okresie dzieciństwa nie dostajemy od opiekuna komunikatu, że teraz to właśnie
          TY jesteś dla mnie najważniejszy/najważniejsza, na zawsze pozostaje w nas głód
          takiego dowartościowania. Co z tego, że "byliśmy wielką, kochającą się
          rodziną" - owszem, to dobrze wiedzieć, jeśli to prawda, jednak dla
          indywidualnego rozwoju i osobistego szczęścia ważna jest świadomość, że ja jako
          ja, nie tylko jako członek grupy, mogę mieć ogromną wartość. Jesteśmy ludźmi,
          nie mrówkami czy pszczołami...
      • a.tombinski Re: Duże rodziny 20.04.07, 11:47
        czuja sie dobrze.
        zawsze mozna z kims pogadac, z kogos sioe ponabijac, kogos przytulic, kogos
        szturchnac, z kims pograc, z kims sie poklocic, komus pomoc, komus
        przeszkodzic. I nigdy nikt sie nie nudzi... Aleksander Tombinski
    • j-adore Re: Duże rodziny 09.04.07, 18:13
      Dokładnie.:) Dodam od siebie, że żeby narobić tyle dzieciaków to trzeba mieć
      nieźle poprzestawiane klepki. Ale cóż, są różne dziwactwa - jedni robią sobie
      serię operacji plastycznych typu biust Pameli, nos Jacksona, drudzy wierzą w
      UFO, a trzeci robią dziesiątkę dzieciaków - tylko że to ostatnie zjawisko jest,
      nie wiedzieć czemu, przez niektórych gloryfikowane i podnoszone do rangi świętości.
      • a.tombinski Re: Duże rodziny 20.04.07, 12:01
        j-adore napisała:

        Dokładnie.:) Dodam od siebie, że żeby narobić tyle dzieciaków to trzeba mieć
        nieźle poprzestawiane klepki. Ale cóż, są różne dziwactwa - jedni robią sobie
        serię operacji plastycznych typu biust Pameli, nos Jacksona, drudzy wierzą w
        UFO, a trzeci robią dziesiątkę dzieciaków - tylko że to ostatnie zjawisko jest,
        nie wiedzieć czemu, przez niektórych gloryfikowane i podnoszone do rangi
        świętości.

        A jeszcze inni pisza bzdury gdzie ich milosc do biustu pameli anderson
        porownuja do milosci matki do swych dzieci.
    • stereotyp76 Pełna komuna i daj-socjalizm 09.04.07, 19:21
      A niby z jakiej racji mam dopłacać do dzieciaków rodziców z tego artykułu!?
      Dzieci rodzi się na własną odpowiedzialność i wychouje za swoje, a nie z góry
      zakłada się żebranie o pomoc państwa.
      • pochodnia_nerona Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 10.04.07, 00:13
        Jestem oburzona postawą niektórych osób z artykułu. Jeżeli kogoś stać na liczną
        rodzinę - proszę bardzo, niech ją ma, ale np. tej mamusi i tatusia 10 dzieci
        (11 w drodze)i Bednarków nie stać, a robią dalej i wyciągają rękę do ludzi.
        Sama Bednarkowa określiła to mianem żebractwa. Jakim prawem? Że niby ja chcę
        (bo mam kaprys, bo jestem nawiedzona, bo coś tam) mieć drużynę piłkarską, a
        mnie nie stać, więc WY, ludzie, dajcie? Bo państwo daje za mało? A kto im każe
        żyć ponad stan? Bo posiadanie większej liczby dzieci, niż jest się w stanie
        utrzymać, to życie ponad stan. Niektórzy ludzie z tego artykułu są bezdennie
        głupi i naprawdę, szczerze współczuję 10 dzieciom gnieżdżącym się na 2 pokojach
        z dwojgiem rodziców, dzieciom, które są dokarmiane przez litościwych ludzi, bo
        ich rodzice nie mają za grosz rozumu, żeby powiedzieć dość, dzieciom, których
        matka po którejś ciąży w końcu wyzionie ducha, bo po wylewie i z padaczką długo
        nie pociągnie, bezustannie rodząc. I wtedy tatuś zostanie sam i lament, jak to
        niedawno miało miejsce. A Bóg, na którego chętnie się jedna rodzina powołuje,
        dał ludziom rozum również po to, by mądrze planowali swoją rodzinę, a nie "byli
        otwarci na życie". Otwartość na życie nie oznacza bezmyślności i egoizmu. O
        potomstwie tak naprawdę myśli mało która z tych rodzin, jedynie o sobie i
        swoich dziwnych ideach, które niby nakazują im to, czy owo. Zgroza, żebractwo,
        egoizm i obarczanie innych odpowiedzialnością za powołane w nadmiarze dzieci.
        Co za ludzie, brak mi już słów!
        • sykreczka Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 11.04.07, 17:50
          mieszasz dwie rodziny i pochopnie je osądzasz. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni.

          Ciebie nikt nie zmusza do wspierania tych ludzi. Oni pracują od rana do
          wieczora, nie próżnują. Całe szczęście są tacy, którzy im pomagają. I własne
          dzieci też na pewno już dużo pomagają, a przy tym uczą się opiekuńczości,
          uczynności, wrażliwości na potrzeby innych.
          • pochodnia_nerona Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 11.04.07, 23:01
            Chyba jednak nie mieszam - jedna jest Bednarków, a druga tych nawiedzonych na
            K. - nie pamiętam nazwiska, a artykułu już po raz drugi nie czytam, bo mi nerw
            nie pozwala :-)
            Nie obchodzi mnie to, co oni robią, dopóki radzą sobie sami - jeżeli jednak
            wyciągają rękę do ludzi, mają pretensję do państwa, że za mało im daje, a za
            mało, bo zgrzeszyli własną głupotą, robiąc tyle dzieci, to mnie się to nie
            podoba.
            • sykreczka a czemu brak ulg podatkowych na dzieci?? 12.04.07, 09:37
              Powinny być po prostu znaczne ulgi podatkowe na każde dziecko. Czyli Państwo nie
              powinno opodatkowywać podstawowych kosztów utrzymania dzieci. To nie jest
              żebranina tylko czysta logika. Na razie w Polsce tylko samotnym rodzicom
              przysługuje taka ulga, a rodziny są podatkowo "karane" za życie razem i
              wychowywanie większej ilości dzieci. Nic dziwnego, że mamy tak niski przyrost
              naturalny. A na Zachodzie są duże ulgi na każde dziecko - najwyższy czas, żeby w
              Polsce też tak było.
              • kwiat_paproci Re: a czemu brak ulg podatkowych na dzieci?? 15.04.07, 11:55
                sykreczka napisała:

                > Nic dziwnego, że mamy tak niski przyrost
                > naturalny. A na Zachodzie są duże ulgi na każde dziecko - najwyższy czas,
                żeby w
                > Polsce też tak było.

                A na zachodzie to niby jest duży przyrost ?? Nie rozśmieszaj mnie. Jest zerowy,
                a czasem nawet ujemny. Dopiero w Skandynawii zaczęło się to niedawno zmieniać.
          • okrent9 Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 15.04.07, 17:06
            sykreczko, "opiekuńczości, uczynności, wrażliwości na potrzeby innych" można
            nauczyć nawet jedynaka :) Znam przypadki. Tym bardziej w rodzinach z dwójką czy
            trójką dzieci. W rodzinach większych często jest tak, że wszystkiego brakuje i
            dzieci, owszem, wiedzą, że powinny się podzielić, ale za to wszystko co udaje
            im się zdobyć tylko dla siebie chomikują i często wykształca się u nich obsesja
            posiadania na własność "tylko dla siebie". Również znam takie przypadki. U
            dorosłych dotknięcie jakiegoś bibelociku u nich w mieszkaniu (dla jasnośći:
            wcale nie cennego eksponatu muzealnego w oszklonej szafce ale zwykłego
            zbieracza kurzu na meblościance) jest przez nich odbierane jako poważne
            wykroczenie. Bo są dorośli i wreszcie nie muszą się dzielić z rodzeństwem i
            bibelocik jest ich i tylko ich! a tu ktoś śmie dotykać bez pisania podania z
            prośbą o... :\
        • mikka07 Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 15.04.07, 11:30
          Nareszcie jakaś logiczna Wypowiedź. Gratulacje!!
          pochodnia_nerona napisała:

          > Jestem oburzona postawą niektórych osób z artykułu. Jeżeli kogoś stać na
          liczną
          >
          > rodzinę - proszę bardzo, niech ją ma, ale np. tej mamusi i tatusia 10 dzieci
          > (11 w drodze)i Bednarków nie stać, a robią dalej i wyciągają rękę do ludzi.
          > Sama Bednarkowa określiła to mianem żebractwa. Jakim prawem? Że niby ja chcę
          > (bo mam kaprys, bo jestem nawiedzona, bo coś tam) mieć drużynę piłkarską, a
          > mnie nie stać, więc WY, ludzie, dajcie? Bo państwo daje za mało? A kto im
          każe
          > żyć ponad stan? Bo posiadanie większej liczby dzieci, niż jest się w stanie
          > utrzymać, to życie ponad stan. Niektórzy ludzie z tego artykułu są bezdennie
          > głupi i naprawdę, szczerze współczuję 10 dzieciom gnieżdżącym się na 2
          pokojach
          >
          > z dwojgiem rodziców, dzieciom, które są dokarmiane przez litościwych ludzi,
          bo
          > ich rodzice nie mają za grosz rozumu, żeby powiedzieć dość, dzieciom, których
          > matka po którejś ciąży w końcu wyzionie ducha, bo po wylewie i z padaczką
          długo
          >
          > nie pociągnie, bezustannie rodząc. I wtedy tatuś zostanie sam i lament, jak
          to
          > niedawno miało miejsce. A Bóg, na którego chętnie się jedna rodzina powołuje,
          > dał ludziom rozum również po to, by mądrze planowali swoją rodzinę, a
          nie "byli
          >
          > otwarci na życie". Otwartość na życie nie oznacza bezmyślności i egoizmu. O
          > potomstwie tak naprawdę myśli mało która z tych rodzin, jedynie o sobie i
          > swoich dziwnych ideach, które niby nakazują im to, czy owo. Zgroza,
          żebractwo,
          > egoizm i obarczanie innych odpowiedzialnością za powołane w nadmiarze dzieci.
          > Co za ludzie, brak mi już słów!
      • etykieta_zastepcza Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 10.04.07, 18:24
        > A niby z jakiej racji mam dopłacać do dzieciaków rodziców z tego artykułu!?

        Bo te dzieci będą pracować na Twoją emeryturę.
        • anu_anu Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 10.04.07, 18:51
          Na moją emeryturę płacę sama. Co miesiąc ZUS dostaje ode mnie i od mojego męża
          okrągłą kwotę. Oprócz tego płacimy jeszcze na tzw. trzeci filar.
          Sądzę, że gdyby TERAZ nie marnotrawiono tych pieniędzy tylko je sensownie
          inwestowano - nie było by PÓŹNIEJ problemów z moją emeryturą.
          Zatem - z jakiej racji mam dopłacać do tych dzieci?
          • etykieta_zastepcza Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 11.04.07, 00:28
            > Na moją emeryturę płacę sama. Co miesiąc ZUS dostaje ode mnie i od mojego męża
            > okrągłą kwotę. Oprócz tego płacimy jeszcze na tzw. trzeci filar.
            > Sądzę, że gdyby TERAZ nie marnotrawiono tych pieniędzy tylko je sensownie
            > inwestowano - nie było by PÓŹNIEJ problemów z moją emeryturą.


            system emerytalny NIGDZIE nie działa w ten sposób.
            ZAWSZE opiera się na demografii. Nawet jeśli jest w CAŁOŚCI kapitałowy.

            na ten temat przystępnie pisał nieżyjący już niestety ekonomista Krzysztof
            Dzierżawski. vide
            "Reforma emerytalna: fakty, mity, sofizmaty"
            www.kontrateksty.pl/index.php?action=show&type=news&newsgroup=16&id=85
            • anu_anu Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 11.04.07, 09:13
              Zgoda - nigdzie nie działa tak - w pełni.
              Ale też NIGDZIE nie jest oparty wyłącznie o pracę przyszłych pokoleń.
              Zatem może jednak wystarczy dwoje wykształconych ludzi (naszych dzieci), do
              wspierania naszych emerytur?
              • etykieta_zastepcza Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 11.04.07, 11:05
                Statystycznie wystarczy. Jednak jest wiele osób które nie mają dzieci w ogóle. I
                ich utrzymanie też będzie kiedyś kosztowało. Obecnie 1/3 wszystkich dzieci w
                Polsce wychowuje się w rodzinach wielodzietnych. Ci ludzie pracują na rzecz tych
                którzy dzieci nie mają. I nie chodzi tu o to żeby mieć do bezdzietnych
                pretensję, bo częśto za ich bezdzietnością stoją obiektywne przyczyne, ale o to
                że ciężka praca tych wielodzietnych jest pracą na rzecz całego społeczeństwa.
                • iluminacja256 Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 11.04.07, 11:13
                  Ciekawa tylko jestem co z zrobić z tymi wszystkimi z wyźu, którzy wyjechali i
                  rozmnazaja sie poza Polską, a wracać nie chcą - bo dla mnei ten brak dzieci w
                  Polsce jest bezposrednio powiazany z tą opcją ...A z drugiej strony - to
                  pierwsze pokolenia, które mogą korzystać z otwarcia sie na swiat - nie zmusi
                  sie ich do rodzenia i bogoojczyznianej rodziny wielodzietnej za 800 zł, bo nie
                  pieniądze sa najwazniejsze, torpedujac jednoczenei reklamami komórek, plazm i
                  innego dziadostwa...Nadmiar mozliwosci to cechuje lata 2000 - wielodzietnosc
                  nei jest po prostu atrkcyjna - a dlaczego - to proszę sobie odpowiedzieć
                  samemu.
                • anu_anu Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 12.04.07, 20:37
                  Kiedyś przez rok uczyłam w szkole podstawowej. Chodziły tam różne dzieci, z
                  różnych rodzin. Ale nie było żadnego zadbanego dziecka z rodziny mającej więcej
                  niż troje dzieci. Okolica generalnie jest "dobra", szkoła z tych przeciętnych -
                  ani szczególnie dobra, ani szczególnie zła. Można powiedzieć, że moja obserwacja
                  to przypadek, nieszczęśliwy zbieg okoliczności lub jednak pewna reprezentacja.
                  • echtom Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 12.04.07, 22:32
                    Ja miałam więcej szczęścia - uczyłam przez kilka lat w szkole na wsi i poznałam
                    kilka rodzin z 5-6 zadbanych, dobrze wychowanych i dobrze się uczących dzieci.
                    Można, choć przy liczbie dwucyfrowej jest to na pewno znacznie trudniejsze.
                    • anu_anu Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 12.04.07, 22:49
                      A ile spotkałaś rodzin z 10 (lub więcej) ZADBANYCH dzieci?
                      • echtom Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 13.04.07, 14:17
                        W ogóle nie znam osobiście rodziny z taką liczbą dzieci, zadbanych czy nie. Na
                        tej mojej wsi były rodziny z 7-8 zaniedbanych dzieci, ale była też zaniedbana
                        jedynaczka - na szczęście patologia nie zawsze jest bardzo płodna.
                        • mopek78 Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 13.04.07, 14:52

                          "na szczęście patologia nie zawsze jest bardzo płodna"
                          Płodna jest (i nie jest) każda grupa społeczna, natomiast zalezy to od kontroli
                          urodzeń a nie od płodności. I co znaczy na szczęście, kiedy powiedz szczerze
                          pomogłeś(aś) jakiejś patologicznej rodzinie aby się wypowiadać ???
                    • jawa1979jawa Re: Pełna komuna i daj-socjalizm 15.04.07, 19:13
                      Moj mąz ma 6 rodzenstwa.Tatuś pił, bił i robił kolejne dzieci w założeniu ze
                      będą go utrzymywac.I rzeczywiscie, teraz tak sie dzieje.Wszyscy pokonczyli
                      studia bo od drugiej klasy ogolniaka pracowaqli w wakacje w Londynie i
                      utrzymywali sie za to przez reszte roku utrzymujac przy okazji mamusie i
                      tatusia.Wszyscy maja mniejsze lub wieksze zaburzenia osobowości, myśle ze są
                      naznaczeni trudnym dziecinstwem.M