only-i
22.05.07, 15:19
Byłam dziś u ginekologa takiego w przychodni.
Przyszłam z 3 następującymi sprawami: mam nieregularne miesiączki, chciałabym
łykać tabletki anty. i powiedziałam, że mam takie grudki jakby na skórze i
chciałabym, aby on to sprawdził.
On jak zobaczył, że studiuję podwójną filogie zaczął ze mną rozmawiać 40
minut (naprawdę) o historii tych państw, wypił kawę i spalił papierosa.
Po czym wypisał mi receptę jakąś na tabletki anty i coś tam jeszcze.
Uprzejmnie stwierdziałam, że nie chcę podważać jego kompetecji, ale skąd moze
wiedzieć co mi jest, czy wogóle jest, i na ładne oczy zapisaywac tabletki?
Potem jak powiedziałam, że w czerwcu wyjeżdam do Anglii, to on powiedział, że
tabletki odpadają i jak już to za 3 mies. jak wrócę.
Potem powiedział, że mnie zbada (po mojej przemowie, bo tak to wcale by tego
nie zrobił). Stwierdził, że jestem prawidlowo zbudowana i tyle.
Przed chwilą skończyłam rozmawiać z koleżanką i mam namiary na innego lekarza.
Co sądzicie o tym lekarzu? Ja uważam, że jest on niekompetentny. Jakie
badania powinien mi zrobić przed zapisaniem tabletek? I jak on wogóle mógł mi
wypisać receptę po rozmowie ze mną na tematy historyczne?!
Naszczęście nie była to moja pierwsza wizyta u gina, ale proszę o pomoc w tej
sprawie, gdyż nie jestem aż tak świetnie zorientowana w tych sprawch...