trust21
09.08.22, 22:15
Kilka dni temu żona mi powiedziała, że w ciągu ostatnich 2 lat bardzo się zmieniłem, że ma wrażenie, że żyje pod jednym dachem z zimnym płazem. Przyznaję, że od jakiegoś czasu nie daje żonie zbyt wiele czułości, chociaż kiedyś w naszym związku z mojej strony było tego sporo. Z jej strony zawsze było i jest tego dużo. Jednak staram się dbać o własną rodzinę jak umiem.
Czuję się jakbym był pozbawiony uczuć wyższych, które absolutnie zastąpiła mi chłodna logika. Od bliskości żony zaczynam uciekać, w ogóle przestaję potrzebować ludzi i interesować się nimi. Kiedyś tak nie było, bo dawniej byłem bardzo uczuciową osobą i kierowałem się uczuciami i emocjami, ale teraz jakby to wszystko wyparowało ze mnie. Tak więc problem dotyczy mnie a nie otoczenia w którym funkcjonuję. Przyznaję, że najlepiej by mi było teraz mieszkać gdzieś na bezludnej wyspie zdała od innych homo sapiens. Ludzie zaczynają coraz bardziej mnie irytować.