Gość: Maks IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 06.09.03, 19:52 To tak jakbym czytał swoją historię. Szkoda że nie preczytałem tego rok temu. Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
Gość: mala Re: Siła zdradzonych IP: 81.210.23.* 09.09.03, 16:18 Czytam i oczom nie wierzę to samo przeżyłam poł roku temu. Te same wymówki, te same tłumaczenia, że musi odpocząć odemnie i nabrać dystansu, żeby wiedział na czym mu zależy.Oczywiście przez ten czas "odpoczynku" odemnie był cały czas z tą fantastyczną osobą. Finał jest taki,że na nowo zaczęliśmy nasze życie razem. Mój mąż żałuje tego co mi zrobił (przynajmniej tak mi mówi) ale mnie pomimo wszystko to jeszcze cały czas boli. Jest tylko satysfakcja, że to ja zwyciężyłam. Zrobiłam to dla siebie i dla naszego synka. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Ja Re: Siła zdradzonych IP: *.internetdsl.tpnet.pl 14.12.03, 22:59 Jeszcze nie zwyciezylas, to dopiero poczatek. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: magda Re: Siła zdradzonych IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 10.09.03, 13:49 Sama prawda. Wiem, bo przeżyłam. Ten żal i upokorzenie bycia zdradzoną. Najsmieszniejsze, że dowiedziałam się po "fakcie" jak romans sie skonczył a moja luba nie byla pewna z kim chce być. Prośby, krzyki i błaganie nic nie dały. Nie byłam aniołkiem, ale sie zmieniłam. Dla siebie, nie dla niej. O dziwo, wróciła i powiedziała, że nigdy już tego nie zrobi.Minęło 5 lat. Ufam jej, ale pamiętam, że mnie zdradzono. Zawsze będę. I nie chodzi tu o to, że to ona, ale w ogóle. To mój "krzyż". I moja lekcja dorosłości. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: ALICJA46 Re: Siła zdradzonych IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 25.10.03, 07:15 Zdradziłam męża ,z kimś dużo starszym od siebie ,on też ma rodzinę ,i to dużą ,zrobiłabym to jeszcze raz . Ktoś kto to zrobił raz ,zrobi to jeszcze.poprostu w związku nie czuje sie dobrze.. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Kalina Z. Re: Siła zdradzonych IP: *.chello.pl 17.04.04, 13:05 Zdrada to nie tylko seks, ja nie posunęłam się do seksu, ale zdradzłam, pierwszy raz... drugi, kiedy potem korzystałam z wymówek zawartych w artykule.. "Potrzebuje przerwy, daj mi troche czasu" Kocham swojego partnera, lubie z nim byc, rozmawiać ale znów go zdradzam.. i wiem, że zawsze będę.. ja sie chyba nie nadaje do stałych związków, jestem uzależniona od flirtu, od komplementów, od tych pierwszych nieśmiałych spojżeń... a jednocześnie potrzebuję mieć kogoś do kogo mogę przyjść po pracy, dla kogo mogę gotować, sprzątać prać. Jestem idealną żoną i matką w domu... poza nim, kokietką i wampem... Może to rozdwojenie jaźni? A może powinnam się leczyć.. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: daniel do Kaliiny IP: *.elsat.net.pl / *.elsat.net.pl 31.05.04, 10:52 Też choruje na tą chorobe--mam tak samo jak TY--tylko że ja............. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: molly Re: Siła zdradzonych IP: 212.122.214.* 09.06.04, 09:03 nie powinnas sie leczyc - mam podobnie - i dzieki ze znalazlam ten list - myslalam ze jest cos ze mna nie tak.... :) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: XXX Re: Siła zdradzonych IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 12.10.04, 17:57 Czy my się przypadkiem nie znamy? Jeździłaś kiedyś na motorach? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: pep5 Re: Siła zdradzonych IP: *.man.poznan.pl 27.05.04, 10:13 Przynajmniej jestes szczera:( Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: MEL. Taka banalna historia... IP: 193.111.166.* 11.09.03, 15:47 ... a powtarza się w tylu związkach. Też to przeżyłam. I jeszcze pewnie nie raz przeżyję, ale z innym nastawieniem. Ja również życzę wszystkim wytrwałości i życia dla siebie, nie dla współmałżonka. MEL. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: KIM Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.czechowice.sdi.tpnet.pl 15.09.03, 19:25 W 90%przypadków to nie wymalowana rasowa blondyna która ma czas tylko dla siebie i oczekuje czyjegoś mężusia piłujac szpony w swojej wymuskanej kawalerce. To kobieta w róznym wieku, zapracowana, ze zrzędliwym mężem, dwójką dzieci, średnio zarabiająca. Ale jest w niej to coś- ta radość,pewność siebie, entuzjazm i umiejetność cieszenia się każdą skradzioną chwilą. Może więc lepszym sposobem niż smycz, inwigilator, awantury, obciach przed znajomymi i sąsiadami,które są poniżające i (ja na miejscu męża zwiałabym gdzie pieprz rośnie!) byłoby zastanowienie się i praca nad sobą? Co ona ma w sobie i co ja gdzieś po drodze zgubiłam? Swoją drogą kochanka też człowiek i też cierpi.Beata spędza weekendy płaczac, bo wie że Darek wyjeżdża z Warszawy do rodziny, a teksty "że żona go nie rozumie i wcale ze sobą nie śpią to ona "na pamięć to umie", Edyta uwikłana w klasyczny biurowy romans-któregoś pięknego poranka On przychodzi rozpromieniony, wystrojony z obrączką,która zdjął pół roku temu i ogłasza wszem(jej również ) ze dzisiaj dowiedział się że żona spodziewa się dziecka!;chciał do niej wrócić gdy emocje opadły lecz zdążyła wyjechać do Stanów płacąc niemała cenę i wiele podobnych hitorii gdy " ta druga chce pierwszą być" Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: koko Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl 17.09.03, 01:44 Oj, to nie tak. Mój mąż był wolny tak bardzo, że nawet nie musiał mówić gdzie idzie, a ja byłam tak przekonana o jego miłości, że do głowy mi nie przyszło pytać czy sprawdzać.Ja po prostu nie miałam pojęcia, że między nami jest coś nie tak! Wręcz przeciwnie, momentami czułam się tak szczęśliwa przy nim! Bezgranicznie ufałam jemu i wierzyłam w jego miłość do mnie. Teraz już minęły ponad trzy lata od ich rozstania, a to JA mam wrażenie zrujnowanego życia. Ona podobno wyszla za mąż. Ja nie jestem w stanie ufać mężowi, on jest dla mnie nieczuły;mam wrażenie, że cierpi nad tamtym rozstaniem. W domu po pracy siedzi z pilotem i gapi się bezmyślnie w telewizor. Dzieci go drażnią. Nie bawi się z nimi, nie kąpie, nie zabiera na spacer. Do dzisiaj nie ma mowy ani nawet nadzieji na powrót do dawnej bliskości. Być może - kochanka to cierpiące biedactwo. A co z moją rodziną? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: kitty Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.aster.pl / 10.71.2.* 25.10.03, 15:58 pewnie ze kochanka tez czlowiek. a zdradzona to nie? problem tkwi w tym że ten kto zdradza ma juz wybór za sobą , a zdradzony dopiera będzie sie musial z nim zmierzyc. Sama przszlam przez to pieklo, patrzylam na siebie i nie rozumialam dlaczego, chcialam sie zmieniac byc lepsza i wtedy on powiedzial to nie twoja wina nie szukaj jej w sobie tak sie stało. minely 3 lata i nadal jest zle bo ja pamietam a on nie wie o co mi chodzi. a mnie tylko chodzi o żal, ból, rozgoryczenie i brak zaufania . Najwięcej jednak zapłacą za to dzieci . Do dzis pamietam synka który pewnego dnia zapytal czy tata sie nigdy nie wyprowadzi. A wtedy kiedy to sie stal mial 3 latka i sadzilismy ze nic nie rozumie. Dbajmy o swoje rodziny, nie dajmy sie wkraść tam obcym Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: moni Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.warszawa.sdi.tpnet.pl 17.09.03, 11:27 ciesze sie, ze wreszcie ktos napisal te slowa. troszke sie z tym utozsamiam. Zdradzilam poniewaz od dawna w moim małżeństwie nie jest tak jak być powinno. Oczywiście nie jest to tylko wina mojego męża ale również moja, przestaliśmy się starać. I stało się, że pokochałam innego mężczyznę. Czy jest mi z tym lepiej? nie, nie umiem sobie z tym poradzić. Czy rozwód byłby rozwiązaniem, pewnie tak. Byłabym przynajmniej uczciwa wobec męża. Niech napisze ktoś do mnie jeśli jest w podobnej sytuacji, proszę Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: rakjest Re Kochanka też człowiek -Do Moni IP: *.toya.net.pl 17.09.03, 11:47 Nie licz na to,że jak przestałś kochać swojego męża,to zerwanie z kochankiem spowoduje odbudowę uczucia do męża.Ktoś mądry kiedyś powiedział,że"kobieta nigdy nie wybaczy mężczyźnie,że przestała go kochać".Wiem to z własnego doświadczenia,przeżyłam i bycie żoną i bycie kochanką. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: moni Re: Re Kochanka też człowiek -Do Moni IP: *.warszawa.sdi.tpnet.pl 17.09.03, 14:47 dzieki, wiem, że nie potrafię pokochać męża znowu. Jesteśmy nascie lat poślubie, mamy dwoje nastoltenich dzieci i moje uczucia gdzieś po drodze wygasły. A kochanka też juz nie jestem, trwało to rok, było pięknie i nie żałuję ale przyszedł taki moment, że on zrezygnował, przestraszył się, że może za dużo stracić. I jestem mu za to wdzięczna, gdyż sama bym nie zrezygnowała, a wtedy wiadomo czym by to sie skończyło dla mnie - rozwodem. Ja za bardzo sie zmieniłam po jego poznaniu i mój mąż domyślał sie wszystkiego, no cóż jest w porządku, nie odrzucił mnie. Ale nie byłam na tyle uczciwa, żeby powiedzieć mu to otwarcie, a teraz mam problemy ze sobą i nie wiem co dalej? czy działo sie z Tobą podobnie? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: rakjest Re: Re Kochanka też człowiek -Do Moni IP: *.toya.net.pl 17.09.03, 18:06 nie moge teraz tobie szczczegółowo opsać swojego przypadku bo mam troche pracy, może później.Na gorąco jedyna rada jaka mi się nasuwa dotyczaca twojej sytuacji,to napewno taka-ASOLUTNIE I POD ŻADNYM POZOREM NIE PRZYZNAWAJ SIĘ MĘŻOWI DO ZDRADY.Mówię to z całą stanowczością,na podstawie własnego doświadczenia, ale nie tylko.Uwikłana w podwójne życie również sobie z tym nie radziłam ,starałam się dużo czytac na ten temat.Były to najczęściej wypowiedzi znanych psychologów i psychoterapeutow.Zacytuję jedna z nich:jeśli decydujesz sie na zradę to zapamiętaj trzy zasady -po pierwsze nie przyznawać sie-po drugie nie przyznawać sie -po trzecie nie przyznawać sie.Pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Moni Re: Re Kochanka też człowiek -Do Rakjest IP: *.warszawa.sdi.tpnet.pl 18.09.03, 12:16 odnoszę wrażenie z tego co piszesz i co sama przeżywałam i przeżywam (mimo, że nie spotykam się juz z nim), że kobiety chyba za bardzo sie angażują. Masz rację nie powiem mężowi, jesli nie zrobiłam tego od razu to teraz nie ma już sensu. czytałam o zdradzie w trakcie , czytam teraz i jedno wiem, że za mało wiedziałm a już na pewno nie sądziłam, że z własnymi myslami nie będzie mi łatwo sobie poradzić. Angażując się wiedziałam, że nie może to trwać wiecznie, nie chciałam zranic nikogo, nic od niego nie żądałam poza tym, żeby był. napisz cos o sobie, bo ja cały czas zastanawiam sie jak długo będę jeszcze go kochać i czy w końcu będę mogła przestać o tym mysleć, staram sie zająć różnymi rzeczami ale to wszystko jest za mało. Najlepszyn byłby zanik pamięci. A najgorsze że za duzo o nim wiem i czasami mam ochote zrobic coś naprawdę głupiego. Czy Tobie też przychodziły do głowy takie dziwne mysli? pozdrawiam i dzieki za odpowiedż brakowało mi chyba kogos z kim mogłabym o tym rozmawiać. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: KIM Re: Re Kochanka też człowiek -Do Rakjest i Moni IP: *.czechowice.sdi.tpnet.pl 18.09.03, 17:54 Strasznie cieszę się że jeszcze ktoś potrafi popatrzeć na ten temat z drugiej strony a nie tylko "żoneczka skrzywdzona świętość kochanka be" Myślę że faceci potrafia oddzielić miłość do żony i dziecka od faktu posiadania kochanki, bo przede wszystkim są FACETAMI i potrafią podejść do sprawy lekko i przyjemnie a my niestety angażujemy się i potem no właśnie Jedyne lekarswo jakie znam to dojść do etapu"fuj" obrzydzić go sobie po prostu lepszy chyba kac moralny " o Boże co ja w nim widziałam" niż ciągłe usychanie z tesknoty i cierpienie Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: moni Re: Re Kochanka też człowiek -Do KIM IP: *.warszawa.sdi.tpnet.pl 19.09.03, 11:56 dzieki za Twoje słowa zastanawiałam sie ostatnio czy te zdradzane żony rzeczywiscie kochaja swoich mężów, czy też boją się utracić swoją własność a jesłi chodzi o mnie chyba nie chcę Go sobie obrzydzić , boję sie ze za duzo o nim wiem i może przyjdzie mi do głowy żeby zrobić cos głupiego. Na szczęście jeszcze rozsądku troche zachowałam. pozdrawiam i napisz coś jeszcze w tej chwili wszystko jest dla mnie ważne Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: KIM Re: Re Kochanka też człowiek -Do Moni IP: *.czechowice.sdi.tpnet.pl 19.09.03, 20:23 Znam wiele żon które traktują męzów jak własność i powiedzmy paszport poczucia własnej wartości, więc jak się dowiedzą to katastrofa Co do robienia czegoś głupiego to znam z własnego doświadczenia że najgorzej jest jak siedzisz sama i rozmyślasz korci Cię to coraz bardziej, chwytasz za telefon... i potem załujesz.Ja nie potrafię mieć takiej "godności" i wykonywałam takie akcje zwłaszcza gdy facet był w jakiś sposób dla mnie nieuchwytny.Wtedy jedynym sposobem była przyjaciółka która mnie "pilnowała" na zasadzie zostaw pana brzydki pan Chętnie bym coś więcej napisała ale mam inwigilator w postaci męza więc jeśli masz jakiś adres to napiszę z pracy POzdr Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: rakjest Re: Re Kochanka też człowiek -Do Moni IP: *.toya.net.pl 19.09.03, 08:28 długo sie nie odzywałam,przepraszam,zdaje sobie sprawę jak bardzo potrzebujesz wymiany myśli,które w tej chwili kłębią się w tobie,a podzielić się nimi nie ma z kim.Doskonale pamiętam siebie z tamtego czasu.Moje szczere wynurzenia na forum opisujące historię mojej "drugiej ścieżki życia" pewnie by zanadto zbulwersowały większość forumowiczów/ek/ przekonanych o nadrzędnej roli święych związków małżeńskich.Myślę,że opisywanie kiluletniego romansu kobiety zamężniej od wielu lat i mężczyny również posiadającego rodzinę nie mieściłoby im się w głowach.Dodam jeszcze,że romansu,ktory nigy sie nie wydał i dzięki któremu zachowałam ronowagę psychiczną w najgorszych momentach mojego życia/rownież małżeńskiego/.A ty Moni jeśli chcesz pogadać pisz na adres:rakjest@gazeta.pl.Pozdrowienia dla KIM. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: moni Re: Re Kochanka też człowiek -Do Rakjest IP: *.warszawa.sdi.tpnet.pl 19.09.03, 11:44 dzieki na pewno do Ciebie napiszę, bo przed nami jesien i zima a dla mnie nie jest to dobry czas, żeby zapomnieć. A na dodatek wczoraj zrobilam cos głupiego co mnie jesczez dodatkowo osłabiło, zadzwoniłam do Niego tylko po to, żeby Go usłyszeć. Sama sie za to potepiam ale jeszcze nie potrafie sobie z tym radzić. Pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: rakjest Re: Re Kochanka też człowiek -Do Rakjest IP: *.toya.net.pl 19.09.03, 15:31 wcale się nie potępiaj,to co zrobiłś jest całkiem wytłumaczalne-to poprostu było silniejsze.Mało kto w takim stanie w jakim obecnie się znajdujesz potrafi racjonalnie myśleć i postępować.Tomy mogłabym napisać o głupotach do jakich byłam zdolna,ile inwencji i fantazji potrafiłam z siebie wykrzesać.I niczego nie żałuj.Twoje są wpomnienia,reszte załątwi czas.Daruj mi ten banał, ale przekonasz sie kiedyś,że to prawda. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: rakjest Re: Re Kochanka też człowiek -Do Moni IP: *.toya.net.pl 19.09.03, 15:40 Moni !patrz poprzedni post -powinien być oczywiście" Do Mononi",ale mam nadzieję,że wiedzałś kto był jego głównym adresatem.Pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: moni Re: Re Kochanka też człowiek -Do Rakjest IP: *.warszawa.sdi.tpnet.pl 19.09.03, 16:18 dzieki masz racje na pewno ale na razie sie miotam i jestem zła na siebie samą. napisałam do Ciebie maila ale nie wiem czy doszedł (nigdy nie korzystałam z tej poczty) a ze słuzbowej wole nie korzystać. A może masz gg, mogłybysmy kiedys w wonej chwili porozmawiać pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: nan Re: Re Kochanka też człowiek -Do Moni IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 23.09.03, 11:43 Gość portalu: moni napisał(a): > dzieki > na pewno do Ciebie napiszę, bo przed nami jesien i zima a dla mnie nie jest to > dobry czas, żeby zapomnieć. A na dodatek wczoraj zrobilam cos głupiego co mnie > jesczez dodatkowo osłabiło, zadzwoniłam do Niego tylko po to, żeby Go usłyszeć. > > Sama sie za to potepiam ale jeszcze nie potrafie sobie z tym radzić. Pozdrawiam Witaj Moni. Jestem nowa w tym towarzystwie ale chciałam Ci życzyć dużo wytrwałości i wytrzymałości. To jeszcze potrwa - znam to z autopsji,bo właśnie usiłuję przetrwać podobną historię. I nie martw się, nie zrobiłaś nic głupiego.Każdy ma jakąś wytrzymałość a nerwy czasem puszczają.To wszystko jest diabelnie trudne. B. pozdr Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Z.M Re: Re Kochanka też człowiek -Do Moni IP: *.chello.pl 17.04.04, 13:20 Każdy, facet, kobieta zdradzany zdradzana to człowiek.. I nie prawdą jest, że kochanki są wredne, że na siłe chcą kogoś odbić.. Tak się po prostu dzieje.. Nie umiem wytłumaczyć "dlaczego?". Co do zapominania o swoimi "ex kochanku" ja pamiętam wszystkich.. Pierwszego wspominam niemiło - bo tak też sie rozstaliśmy, jego problem..., drugiego nie zapomnę nigdy, choć to ja uznałam, że lepiej będzie jak przestaniemy się widywać.. ale nie zapomne ciepła, wiary w siebie, czułości i wszystkiego co od niego dostałam.. z trzecim jestem teraz.. wiem, że nie potrwa to długo, ale wiem , że będzie piąty i po piątym następny i następny, choćbyśmy nie wiem jak wmawiali sobie, że nigdy więcej już nie zdradzimy to zdradzimy jak tylko nadarzy sie okazja.. O pierwszych 2 powiedziałam swojemu mężowi.. nie żałuję, że sie dowiedział, ale żal mi było tego jak cierpiał, pierwszy raz w życiu widziałam go tak bezradnego, załamanego.. na samą myśl serce mnie boli, nie chce aby znów to przeżywał i postaram się by nigdy nie dowiedział się o kolejnych zdradach... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: kama Re: Re Kochanka też człowiek -Do Moni IP: *.net.pl 11.11.03, 18:20 NIGDY NIE NALEŻY SIE PRZYZNAWAC DO ZDRADY - STARA ZASADA- NUCZYLI MNIE TEGO kOLEDZY. .... nawet jak cie złapią w łóżku z narzeczonym przyjaciółki to mowi ze to nie byłas ty a oni mieli zwidy. Mam kogoś jezeli wszystko sie ułozy bedziemy razem.... ale niegdy bym sie mężowi nie przyznała, On moze miec kochanki -jemu wolno!! a mnie być szczesliwa nie niedługo sie przekona jak bardzo sie mylił Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Tomek Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.poznan.sdi.tpnet.pl 17.09.03, 13:42 usprawiedliwiajcie sie zdradzajacy/ce - i tak jestescie zaklamanymi szmatami!!! Odpowiedz Link Zgłoś
mmajja Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek 17.09.03, 14:52 Gość portalu: Tomek napisał(a): > usprawiedliwiajcie sie zdradzajacy/ce - i tak jestescie > zaklamanymi szmatami!!! Obrazanie kogokolwiek nic tu nie zmieni, ale warto zachowac jakis poziom, w koncu to forum gazety, a nie Twoj lokalny smietnik! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: deadmario Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.wirba.net / 213.77.42.* 06.02.04, 18:39 nikt tu nikogo nie obraża, bo to jest tylko prawda. Jeśli prawda jest dla ciebie obrazą to pogubiłaś się już w swoim zakłamaniu. A jeśli chodzi o poziom to sama go wcześniej nie utrzymałaś a teraz kogoś pouczasz? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Nina Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 17.09.03, 13:56 Milo mi rowniez ze masz bardzo podobna sytuacje jak ja ,nieudane malzenstwo,ktorego nie dalo sie ratowac, bo uczucia wygasly i pojawila sie milosc.Nie jest zauroczenie ,szczenieca milosc, jest to dojrzale powazne uczucie ktore trwa.Oboje jestesmy dobrze po 30 -tce i znamy smak zycia,jestem szczesliwa osoba ze go spotkalam i ze jestesmy razem. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: dan Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: 195.114.171.* 18.09.03, 17:06 witaj, rozwód to naprawdę najlepsze wyjście z tej sytuacji. Jeśli kochasz innego (i ten inny kocha Ciebie)nie będziesz już nigdy mogła spojrzeć przychylniejszym okiem na swojego męża. Nie pomogą żadne starania, zawsze ten drugi pozostanie w Twojej pamięci tym lepszym, tym przeznaczonym. Będziesz winiła męża za to, że Cię unieszczęśliwił zatrzymując przy sobie, będziesz nosiła w sobie świadomość zbyt wielkiego poświęcenia, szczególnie wtedy, gdy mąż nic a nic nie zmieni swego postępowania wobec Ciebie. A jeśli dowie się o Twojej zdradzie...będziesz musiała się kajać wcale tego nie chcąc, prosić o kolejną szansę wcale jej nie pragnąc i mając nadzieję na to, że jednak Ci nie wybaczy, że to on zadecyduje o rozstaniu. Uwierz, lepiej zakończyć tę sprawę rozwodem...Jest tylko jedno "ale". Jeśli ten drugi, którego pokochałaś nie zechce dzielić z Tobą Twojego "nowego" życia, możesz nie podołać trudom samotności (w końcu od dłuższego czasu nie byłaś sama)i po pewnym czasie zapragniesz wrócić do męża. A wtedy może być za późno na pojednanie. W każdym razie ja przeżyłam, jestem w tej chwili po rozwodzie i nigdy, przenigdy nie będę żałować podjętej decyzji. Żałuję tylko, że tak długo zwlekałam i że tak długo męczyłam i siebie i eks-męża. No i tego "drugiego" ;)Pozdrawiam i życzę powodzenia Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: KA Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.wlan.sse.pl 05.12.03, 11:35 teraz dla odmiany to ciebie rzucui ten drugi popaprancu Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: sylwia Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.krakow.dialup.inetia.pl 18.09.03, 19:27 No cóż, ja jestem w podobnej sytuacji, ale z pewna różnicą. To mój mąż poprosił mnie abym sobie kogoś znalazła, ponieważ stwierdził że jest śmiertelnie chory...i stało się.Minęły 2 lata, a ja mam kochanka, którego mo mąż akceptuje /chyba to jednak nie jest śmiertelna choroba.../Najgorsze jest to że nie potrafie zdecydowac się na żadnego z nich.Jestem w zawieszeniu, które niszczy wszystkich,a decyzje muszę podjąc...czasem mam ochotę powiedzieć obu "nie" Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: moni Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.warszawa.sdi.tpnet.pl 19.09.03, 12:13 witaj Sylwio jak widze Twoja sytuacja wcale nie jest przyjemna czy zrozumialaś o co właściwie chodzi Twojemu mężowi to jakis horror a decyzję musisz podjąć jesli nie chcesz zniszczyć siebie czy macie dzieci? dla mnie dzieci były i są zawsze najważniejsze, czy ich nie krzywdzisz? pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: sylwia Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.krakow.dialup.inetia.pl 19.09.03, 18:09 Do moni, mój mąż na początku był zachwycony że mam innego mężczyżnę,który mnie pożada.W ten sposób był pewien że jestem naprawdę atrakcyjna nie tylko dla niego /po 5 latach małżeństwa/. Ponownie zaczął widzieć we mnie kobietę,ponownie dostawałam prezenty, drogą bieliznę i ubrania.Jednak z początkiem roku stwierdził, że to nie tak miało być..ponieważ nie przewidział,ze pokocham tamtego.Zamierzałam odejść, ale nasza dziecko za nim przepada.A może tak mnie się wydaje..?poza tym niestety w chwili obecnej nie byłabym w stanie utrzymać się finansowo.Dwa miesiące temu mój mąż powiedział że nie da mi rozwodu, nie pozwoli abym z kims innym zamieszkała, a jeżeli to zrobię, to zabierze dziecko do mojej matki i razem będą je wychowywać. Natomiast ja staram sie na tyle usamodzielnić, aby samodzielnie wraz z dzieckiem móc się utrzymać; bez szukania oparci w kimkolwiek, nawet w tym drugim... Odpowiedz Link Zgłoś
megxx Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek 19.09.03, 18:20 Czy ja dobrze rozumiem? chory mąż z niezrozumiałej przyczyny rzuca hasłem byś kogoś sobie znalazła, a Ty to akceptujesz. Potem piszesz, że nie chcesz zostawić żadnego z nich, a za chwilę ,że obu. Dwa posty, niecałe 24 godz różnicy i dwa różne poglądy. Może raczej powinnaś powiedzieć, że od dawna nie kochasz męża, ale z różnych powodów nie odejdziesz. Jego pseudoakceptacja kochanka to był dla Ciebie tylko pretekst by to ujawnić. Nie mogłaś ukryć tego przed niby chorym śmiertelnie mężem? I teraz dziwisz się, że sytuacja przerosła Twoje wyobrażenia. Myślałaś, że łatwiej zostać wdową? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: sylwia Re:Siła zdradzonych- kochanka też człowiek do megx IP: *.krakow.dialup.inetia.pl 19.09.03, 20:13 Może żle się wyraziłam, mój mąż od początku wiedział że spotykam się z innym mężczyzna i również on "akceptował" i "oceniał"go.Taka moja rozbieżność w przeciągu niemal 24h jest spowodowana tym,iż obaj starają się pokazać iż to właśnie on jest lepszy, ale bez obczerniana tego drugiego.Dlatego czasem jestem tym zmęczona i wtedy mam ochotę obu powiedzieć-nie. Odpowiedz Link Zgłoś
megxx Re:Siła zdradzonych- kochanka też człowiek do meg 20.09.03, 17:01 Panowie stawają w konkury, ale jeden ma szantażowego asa w zanadrzu i nie zawaha się go użyć. Twój problem nie leży tylko w tym kogo wybrać, ale wiąże się z innymi decyzjami. A właściwie to z kim jesteś( intymnie): z mężem, kochankiem, czy z oboma w zależności, który bliżej i który ma dla Ciebie czas? Jak myślisz, czy jeżeli dokonasz wyboru(spośród nich )to będziesz szczęśliwa? Czy stoją za tym uczucia, czy raczej sprawy materialne? I jeszcze jedno: nadal wydaje mi się nienormalne to jak tłumaczysz początki drugiego związku i Twoją postawę w tamtym czasie wobec sugestii męża i jego samego(coś o chorobie pisałaś). Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: sylwia Re:Siła zdradzonych- kochanka też człowiek do meg IP: *.krakow.dialup.inetia.pl 21.09.03, 10:29 Odpowiadam : zgadzam się początek był nienormalny, ale to była dosyć skomplikowana emocjonalnie dla mnie sytuacja. Było to w 3 roku naszego małżenstwa.Przeprowadziliśmy się z małego miasta do duzej aglomeracji.W pogoni za pieniędzmi brakowało czasu tylko dla siebie.Mąż wracał pózno, a ja po pracy padająca ze zmęczenia zajmowałam się dzieckiem i czekałam do północy i czasem póżniej na jego powrót. Potem okazało się, że nie tylko praca tak bardzo absorbowała go , ale również inna kobieta. Gdy zarzucałam mu brak czasu, zawsze odp.-przecież pracuję na nasze utrzymanie, a gdy pytałam o nią , mówił i co z tego: przecież z nią nie sypiam, to że czuję się u niej w domu dobrze, lubię tam przebywać lub spotykam się z nią i rozmawiamy-to przecież nic złego. W międzyczasie okazało się, że jego koleżanka z pracy również bardzo go fascynuje.Ale zawsze słyszałam, że przecież z żadną nie poszedł do łóżka. Właśnie w takiej atmosferze,tych wszystkich wydarzeń powiedział mi,że jest śmiertelnie chory, poprosił abym znalazła kogoś kto będzie wstanie go zastąpić...Szczerze mówiąc nie wierzyłam w to, natomiast jedno co zauważyłam: kiedy coraz cześciej mówił o drugim mężczyżnie w moim życiu,a ja dla tzw.świętego spokoju mówiłam-tak, pomyślę, a może i nawet znajdę. Jego postawa wobec mnie była taka jak przed laty / i znajome przestawły być już tak ważne/. Wtedy właśnie pomyślałam,jeżeli to ma spowodować że będzie tak jak kiedyś-to zrobię wszystko aby tak było...i zrobiłam. Ale nic nie jest tak jak sobie zaplanujemy. Niejednokrotnie sama mam trudności w odnalezieniu siebie w tym wszystkim. Prawdą jest że boję się pozostać sama,ale czy cena nie jest zbyt wysoka...? Odpowiedz Link Zgłoś
megxx Re:do Sylwi 21.09.03, 11:59 Na moje oko sami zafundowaliście sobie nie tylko trójkąt, ale wręcz czworokąt. Teraz trudno sie odnaleźć. To jest jedna z przyczyn, z powodu której w wypracowanych normach właściwych zachowań(czy jak to nazwać), postuluje się wierność jednemu partnerowi w danym czasie. Wszystko po to by uniknąć pułapek. Ale kto korzysta z cudzych doświadczeń. Dziwne, że kiedy to wszystko się zaczynało tak łatwo uwierzyłaś w to co mówił mąż. Gdybyś wtedy postąpiła inaczej (jesteśmy razem lub odchodzę), teraz sytuacja byłaby inna. A tak to są problemy. Najlepszym wyjściem jest pomyślenie o sobie. Dzieci z czasem nas opuszczają, mają przecież swoje życie, a jeżeli teraz nie wypełnisz swojego życia z myślą o sobie, to potem możesz znaleźć się w pustce. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: sylwia Re:do meg IP: *.krakow.dialup.inetia.pl 21.09.03, 13:25 Niestety, wiem i zgadzam się z Tobą, ale paraliżuje mnie strach, że nie poradzę sobie sama.Póki co staram się doskonalić zawodowo, aby w przyszłości móc liczyć tylko na siebie.Oby się udało.Ps. dziękuję za szczerość i dobrą radę.pzdr. Odpowiedz Link Zgłoś
megxx Re:do Sylwi 21.09.03, 15:33 Oczywiście, że dasz sobie radę. Trzeba tylko działać, nie stać w miejscu, bo to jest przygnębiające. Pozdr. również. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Zdziwiona Re:do Sylwi IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 27.09.03, 02:20 Czytam po kolei, przepraszm za skrajną złosliwość - nie wyobrażam sobie aby wieść o chorobie męża tak mnie zdołowała, że musiałabym szybko sobie znaleźć ekwiwalent tegoż męża - o ile rozumiem to choroba (weneryczna?)kogoś bliskiego pozwoliła Ci odczuwać prawdziwie namiętności z tym drugim. A mąż jak ten kotek był chory i leżał w łózeczku - a może kotek TEZ był chory? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: pep5 Re:Siła zdradzonych- kochanka też człowiek do meg IP: *.man.poznan.pl 27.05.04, 12:36 Dziwie sie, że go nie zostawiłaś wtedy gdy kazał tobie znalesc sobie kogoś. Przeciez nie zrobił tego z miłosci do Ciebie. To absurd!!!!!I po co ci to było???? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: kwk Re:Siła zdradzonych- kochanka też człowiek do meg IP: *.ci.nsw / 217.153.83.* 07.10.03, 12:05 mój romans zaczął się z głupia frant i nie umiem odpowiedzieć dlaczego. W zależności od pory dnia i nastroju moje odpowiedzi mogą być różne, także nie dziwcie się sylwi Odpowiedz Link Zgłoś
megxx Re:Siła zdradzonych- kochanka też człowiek do kwk 08.10.03, 10:19 Nie dziwi mnie, że znalazła sobie kogoś, nawet nie dziwi mnie, że mąż to akceptował. Nie umiem zrozumieć wytłumaczenia chorobą męża i oczekiwaniem na jego śmierć. Jeżeli wtedy był jej tak obojętny mogła rozwieść się. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: xxxxxxxx I bede Ci wierna i nie opuszcze Cie do smierci IP: *.wroclaw.mm.pl 12.10.04, 11:34 Banda zaklamnych blaznow- skonczycie w piekle zareczam wam.Kto czyni zlo tego zlo nawiedzi.Cokolwiek czynicie drugiemu - sobie czynicie. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: żonaty Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.internetdsl.tpnet.pl 19.09.03, 13:07 Moni, u mnie było podobnie. W domu źle ("nie dotykaj mnie, nie przytulaj, nie ruszaj, nie chce mi się ciebie słuchać, wyjdź stąd, wyprowadź się, rozwiedź się ze mną ty ch..." - takie słowa słyszałem od żony, więc żeby nie bolało musiałem się od niej odizolować emocjonalnie). Więc wbrew mojej woli się zakochałem... bez wzajemności. Nawet jej nie dotknąłem, nic. Dzisiaj to już przeszło, ale w domu jest dalej źle. Tyle, że dziś mam tego świadomość, że nie na tym polega małżeństwo, aby ciągle kogoś gnębić. Więc pewnie się rozwiodę. Choć mi ciężko z tą myślą, nie szukałem nigdy kochanki, chciałbym mieć tylko normalną rodzinę, żonę, a nie "żonę". Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: moni Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.warszawa.sdi.tpnet.pl 19.09.03, 15:30 do Zonatego smutne jest to co napisales i troszke zle mnie zrozumiales. ja nie moge powiedzieć, że moje małżeństwo było nieudane, nigdy tego typu słowa nie padły, nie obrzucaliśmy się epitetami a nawet nigdy na siebie nie krzyczeliśmy i nadal jesteśmy postrzegani jako bardzo dobre małżeństwo z dwójką udanych dzieci. Dlaczego zdradziłam męża - no cóż nic nie trwa wiecznie, miłość gdzieś się ulotniła została codzienność, seks a właściwei brak seksu (myliłam się sądząc, że seks ma małe znaczenie, ma bardzo duże). Skąd moje dylematy? nie mogłam byc jednoczesnie żoną i kochanką, to mnie psychicznie i fizycznie wykańczało. a teraz gdy już się z nim nie spotykam, została tęsknota, tęsknota...ale mogę już spokojnie przespać całą noc ale nie potrafię nie mysleć. A uczucie dla męza? wiem że jest dobrym człowiekiem, dobrym ojcem i że mnie nie odrzucił chociaż domyslał się bardzo wiele ale pewności nigdy więc tak niech juz zostanie. Nie chcę tylko żebysmy kiedys zostali razem na starość samotni we dwoje, bo to będzie straszne. pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: milka Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.internetdsl.tpnet.pl 09.11.03, 10:50 Ja tez zdradzałam,az do momentu kiedy naprawdę się zakochałam..maż sie wyprowadził do rodziców, i natychmiast zamieszkałam z moja miłościa..czsami czuje sie z tym zle,zrobiłam krzywde mysle,ale tak naprawde czy nie krzywdziłam zdradzajac?A tak sytuacja jest jasna,zaczelismy nowe zycie i wierze ze i mi jak i mojemu byłemu mezowi bedzie lepiej osobno niz jak bylismy razem...czasem wrto odejsc tak poprostu..jak sie zdradza to znaczy trzeba zostawic ta osobe z ktora sie jest, bo zdrada to i tak poczatek konca.On nadal cierpi,ale mysle ze za 5 lat gdyby to dopiero nastapilo powiedzmy byłby bardziej zdradzany i bardziej by cierpiał a tak jest młody ma sznse znalezc kogos z kim bedzie szczesliwy.Nie zdradzaj -roztan sie. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Sylwia Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: *.wlan.sse.pl 05.12.03, 11:21 Witam cię moni piszesz że w twoim małżeństwie nie jest tak jak powinno przyznajesz,że to również twoja wina,a czy próbowałaś z mężem rozmawiać zanim go zdradziłaś,pewnie nie bo to zbyt trudne.Mój mąż mnie zdradził i też nie powiedział co go boli rozmowa byłaby zbyt trudna dla niego,nie liczyłam się ja tylko on,jego potrzeby.Dodam że mieliśmy kłopoty,ale nie w sypialni.On jednak przeniósł je i tam.Nie kochaliśmy się był dla mnie zimny i obojętny on twierdził że chwilowo nie może.Uwierzyłam, sądziłam,że w wieku 40 lat może się to przytrafić każdemu facetowi,cierpliwie czekałam chciałam rozmawiać z nim bo czułam że coś jest nie tak.Obserwowałam,aż wreszcie poznałam prawdę,była inna młodsza, która go rozumiała,nie zadawała trudnych pytań było mu dobrze no może nie tak dobrze jakby chciał bo jednak w łóżku z tą dziwką mu nie wyszło z powodu poczucia winy tak stwierdził.A ja ,no cóż życie to nie bajka.Dziś mimo że nadal jesteśmy razem jest jak dawniej usłyszałam że potrzebuje trochę czasu jak w schemacie nawet nie próbuje się do mnie zbliżyć.I choć zarzucił mi kiedyś że to moja wina,ja nie czuję się winna.Myślę że mąż jest zbyt słaby,aby umiał żyć ze mną po tym co zrobił wiem że czujesię z tym zle ale zaproponowałam mu wizytę u psychologa zgodził się ale jak do tej pory nie ma na to czasu.Może to dziwne ale wybaczyłam mu ten skok ale do niej mam tyle nienawiści,że nie umiem sobie z tym poradzić i czasem aż sie tego boję.Dlatego myślę że zanim ktoś zrobi takie świństwo partnerowi,trzeba rozmawiać i powiedzieć o swoich wątpliwościach,jęśli wam na sobie zależy to znajdziecie wyjście,a jeśli nie to przynajmniej będzie ta druga strona wiedziała,że jesteśmy z nią szczeży.Gdyby mój mąż zanim mnie zdradził powiedział,że jest mu ze mną zle i wtedy mnie zdradził ja nie potraktowałabym tego jak zdrady i jeśli by mi na nim zależało to zrobiłabym wszystko by ratować rodzinę i małżeństwo.Jednym słowem zdrady niczym nie da się usprawiedliwić .Ten kto zdradza robi to bo tak poprostu chce dla mnie to czyste chamstwo wyuzdanie i brak ludzkiej godności.Ktoś kto zdradza a szczególnie kobieta nie ma w sobie godności i nie jest dla mnie nawet człowiekiem,bo po co Bozia dała rozum no właśnie chyba lepiej byłoby paść się nałące na łańcuchu lub jak suczka podnosić ogonek na widok pierwszego napotkanego pieska.Wstyd mi za wszystkie kobiety,które zdradzają mężów iza te które włażą do łóżek żonatych facetów.Mimo to pomodlę się dziś za was wszystkich którzy jesteście tak obłudni i zakłamani i brak wam życiowej odwagi by stawić czoło problemom w małżeństwach myślcie prosze was o tym co robicie, myślcie jaki ból zadajecie partnerowi i dzieciom.Życze odwagi i siły w pokonywaniu drogi życiowej szczególnie tej w małżeństwie.Powodzenia Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: GOSIA Re: Siła zdradzonych- kochanka też człowiek IP: 68.145.212.* 16.12.03, 20:10 KOCHANKA TO NIE CZLOWIEK TO "NIBY KOBIETA"(JAK NIBY NOZKI),KTORA ROBI COS CZEGO SIE NIE ROBI,SAMA NAPEWNO NIE CHCIALA BY BYC W TAKIEJ SYTUACJI W JAKIEJ JEST ZONA JEJ KOCHANKA. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: wizg od żonatych lepiej uciekac IP: 217.11.151.* 04.03.04, 15:21 nie żal mi kochanek, wybaczcie, sama miałam do wyboru zonaty uroczy czarujacy facet, czy samotność i wybrałam o drugie, choć mnie w srodku do tej pory coś "rwie" ale wole tak, niz szaleć z żalu że jestem dodatkiem, chwilą i że nie moge liczyć na wiele, ani na wspolne wyjazdy, ani poważne relacje, i wiecznie uczucie, że się musze ze wszystkim kryć. mysle, że tacy faceci nieczesto rezygnuja z żon i dzieci, wiec zanim zaczniecie żałowac kochanek pomyślcie, że same to sobie zafundowały, lepiej nie być naiwną...mniej się wtedy człowiek pokieraszuje...lepiej takiego goscia kopnac w tylek i powiedziec zeby wracal do żony i zacząl pracować nad sobą i swoim związkiem!!! pozdrowienia :) Odpowiedz Link Zgłoś
oporna Re: Siła zdradzonych 13.09.03, 19:49 Czytałam wypowiedź "zdradonej żony" i jestem przerazona jej zachowaniem. Dla mnie to nie ma nic wspólnego z miłościa do męża. To jest tylko urażona ambicja, Chęć zemsty, i to jakiej zemsty Ta kobieta jest nieszczęśliwa nie tylko z powodu zdrady. Ona musi mieć problemy z soba, z akceptacją siebie. Jak można pisać listy do sąsiadów, znajomych itp. Jestenm ciekawa co widzi w lustrze jak patrzy na siebie. To wygląda jakby winna była tylko tamta kobieta, a jej mąż? Szczerze mówiąc to współczuję jej męzowi. Ale zyczę jej by znalazła w sobie ciepłe uczucia gównie do samej siebie i aby odrzuciła nienawiść bo ja zniszczy a ma dopiero 40 lat. Myślę ,że pomogłaby terapia ale do tego też trzeba dojrzeć a w tej chwili jest ona jescze zaślepiona nienawiścią. Szukaj pomocnej, mądrej dłoni. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: jolka Re: Siła zdradzonych IP: *.poznan.dialup.inetia.pl 13.09.03, 22:23 Czytając felieton "Siła zdradzonych" doznałam szoku.Oto jakby ktoś opisywał życie w moim własnym domu z tą tylko różnicą, że to nie ja jestem zdradzona żoną tylko córką. Tak! Zdradzona i pozbawiona wszelkich już złudzeń i nadzieji. Nikt nie może sobie wyobrazić co moze przezywac "dziecko" kiedy sie orientuje, ze jego rodzic ma romans? Nikt nie wie co sie dzieje w jego głowie gdy zastanawia sie czy ma o tym powiedziec zdradzanej stornie czy nie?! Ja chociaz mam juz 20 lat nie wiedziałam jak mam sobie poradzic z ta wiadomoscia i na prawde nie zycze nikomu aby musiał przechodzic przez to samo co ja! (moj adres mailowy: jolkaspychala@wp.pl) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: zdziwiona Re: Siła zdradzonych - do Jolki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 27.09.03, 02:08 Czytam wszystkie wypowiedzi po kolei. I to chyba jest charakterystyczne: sądzac po ilosci i jakosci rozwijanych wątków dominuje egoizm, swój punkt widzenia (moje potrzeby, moje wspomnienia) itd. Tylko Ty napisałaś co czuje dziecko - to chyba najważniejszy problem - wydaje sie ,ze cakowicie pomijany w wypowiedziach dyskutantów (tak jakby nie żyli w rodzinach tylko w związkach, trójkatach domyslnych i prowokowanych itd. To co opisała mama jest PATOLOGIĄ i zaniedbaniem wobec własnego dziecka! Gdzie w tym wszystkim to co było na poczatku - przysięga - jesli nie przed Bogiem ,to przed sobą i tym wybranym - przynajmniej w chwili slubu (od ślubuję - przysięgam. czy to już NIC nie znaczy?) Zdrada niszczy całą rodzinę, ten kto zdradza, zdradza nie tylko w łóżku, zdradza dzieci, kłamie, kradnie (pieniądze, czas przeznaczony na bycie razem z dziećmi). Nikt nie broni dzieci - przeciwnie: modne, kolorowe czasopisma co raz zachłystują się opisami kolejnych żyć (jak w grach wideo) uczuciowych gwiazd znanych bardziej lub mniej. Na kolorowych fotografiach i okładkach różni znani obfotografują nowe dzieci z nowych zwiazków jakby zapominając , że krótki czas temu na okładce uśmiechały się wspaniale dzieci z tzw'pierwszych zwiazków". Każde dziecko chce mieć normalną spokojną, szczęśliwą rodzinę. Jeżeli mamy dzieci, jesteśmy za nią odpowiedzialni. Moje dzieci (równiez dzieci ojca, ktory zdradził całą naszą rodzinę nigdy nie powiedzą bracie do nowego dziecka ich ojca. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: g69 Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl 13.09.03, 23:54 Przeczytałam te wypowiedzi zdradzanych i opowiem coś innego…… coś z innej strony. Minął już ponad rok od tych zdarzeń, ale wciąż o nich pamiętam. Mam w pracy kolegę-mogę nawet powiedzieć, że to mój przyjaciel- znamy się osobiście, pracujemy w tej samej firmie, ale w różnych miastach. Spotykamy się kilkanaście razy w roku, natomiast najczęściej nasze rozmowy prowadzimy używając komputera (maile + komunikator). Kiedyś zaczęliśmy rozmowy na bardzo różne tematy, zwykłe, codzienne, firmowe, domowe. Mogliśmy pogadać o wszystkim, naprawdę o wszystkim. Doszliśmy również do tematów bardziej osobistych. Naszych związków, przyjaźni, miłości, seksu. On zaczął mówić o niemożności dogadania się z żoną w wielu sprawach, a ja o moich nieudanych związkach. Wspomniał też o tym, że nie wie czy wytrzyma w tym małżeństwie…. Doradzałam mu zawsze rozmowę z żoną i wyjaśnienie wszystkiego. Była też między nami rozmowa... hmm...powiedziałabym o podłożu erotycznym. Było to coś jak pieszczoty tyle, że wirtualne i to on był stroną aktywną. Ale nadal była to tylko rozmowa. Niedługo potem dowiedziałam się od niego, że jego żona przeczytała to wszystko.... I cóż w tej sytuacji robi żona??? Najpierw robi zadymę w domu i pyta męża jak mógł rozmawiać w ten sposób z kimkolwiek innym niż ona?? Następnie pisze do mnie, zwracając się po imieniu, „bo dobrzy znajomi jej męża są też jej znajomymi”. Pisze, że bardzo się cieszy, że bardzo dobrze dogaduję się z jej mężem, ale ma do mnie prośbę: żebym ograniczyła swoje kontakty z jej mężem do służbowych, a do pieszczot zaangażowała kogoś innego – najlepiej kawalera. Mam zapomnieć o jakimkolwiek dalszym ciągu tych rozmów. Dodała też, że być może kiedyś wyjdę za mąż i też przeczytam jak mój mąż dopieszcza swoją koleżankę, a to jak zapewniła nie jest przyjemne…. Podpisała się inicjałami, co od razu zrodziło w mojej głowie pytanie: czyżby kobiecie zabrakło odwagi żeby podpisać się pod tym tekstem??? Jednak cały ten tekst był dla mnie informacją, że ona chce ratować małżeństwo i zapobiec ewentualnemu romansowi jej męża. Natomiast ja poczułam się w tej sytuacji idiotycznie, bo przecież ani nie namawiałam specjalnie przyjaciela do tych rozmów, nie wyciągałam z niego jakie ma problemy-to naprawdę wyszło spontanicznie. Nigdy też nie doszło między nami do żadnej sytuacji intymnej. On miał do mnie wtedy tylko jedną prośbę: nie dyskutuj z nią, spróbuję z nią porozmawiać-może przejrzy na oczy i dogadamy się. Bo to co przeczytała otwarło jej oczy, więc może zrozumie o co tu chodzi?? Stwierdziłam wtedy, że tak naprawdę to ona powinna się zastanowić dlaczego jej mąż nie rozmawia z nią tak jak ze mną?? Dlaczego z nią nie ma tak dobrego kontaktu jak ze mną, bo to tutaj był podstawowy problem. Rozmawialiśmy z nim także o tym jej tekście. I on też się zdziwił, że nie podpisała się pod nim. W każdym razie odpisałam, że anonimy mnie nie interesują i żeby się przedstawiła skoro pisze tak mocny tekst. W odpowiedzi dostałam informację, że to co napisała miało przemówić do mojego sumienia, dobrego wychowania i kobiecego szacunku dla samej siebie i jeśli do zrozumienia tego jest mi potrzebne jej imię to podaje mi je……… Tym razem mnie uraziła, naprawdę uraziła. Nie miałam w tej sprawie NIC na sumieniu, wychowana jestem chyba lepiej niż ona, bo nie czytam cudzej korespondencji, a co do szacunku dla samej siebie to mam go na tyle dużo, że nigdy nie wdawałam się w związki z żonatymi facetami. Zastanowiło mnie też jak można pisać coś takiego do kogoś, co do kogo nie ma się pewności, że zrobił coś złego?? W tej sytuacji dalsza wymiana zdań wydała mi się zbędna. Stwierdziłam, że nie będę się tłumaczyć z czegoś, czego nie zrobiłam. Ale to jeszcze nie koniec tej historii. Oczywiście rozmowy z przyjacielem prowadzimy nadal. Nadal się spotykamy. I nadal do niczego między nami nie doszło. Tyle, że jego żona nie wie o tym. I w związku z tym wciąż, po upływie ponad roku, robi awantury, oskarża go o romans i wymyśla, czego to jej mąż zapewne ze mną nie robił…???? To po prostu jakiś horror. Ona chyba nie zdaje sobie sprawy, że sama niszczy to małżeństwo. Swoją podejrzliwością, zazdrością i …… zbyt bujną wyobraźnią. A mój przyjaciel ?? Czasem mi o tym opowiada, choć robi to niechętnie, bo widać, że strasznie go to męczy. Dodam tylko jedno- ZDRADZANI (lub ci, którzy podejrzewacie tylko, że BYĆ MOŻE jesteście zdradzani) zastanówcie się zanim zaczniecie krzywdzić siebie, partnerów i ich przyjaciół, znajomych, kolegów. To do niczego nie prowadzi, a działa destukcyjnie na wszystkie zaangażowane w to osoby. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: ba69 Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl 14.09.03, 10:27 Cóż za zakłamanie... Dziewczyno, zastanów się, co robisz! Masz jakieś skrzywione pojęcie o przyjaźni, nie mówiąc już podstawowym systemie wartości. Porozmawiaj z kimś mądrym, bo inaczej zrobisz komuś, w tym sobie, ogromną krzywdę. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: kręcacy głową Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.chello.pl 14.09.03, 12:13 zgadzam sie z przedmówczynią. straszne brednie. jakby tak ci zależało na szczęściu "przyjaciela" to byś zrozumiała że nie powinnaś niszczyć jego małżeństwa, rodziny. ty jestes po prostu egocentryczka która widzi tylko swój czubek nosa. oj dobrze ci "ta głupia żona" napisała. zrozumiesz jak sama się znajdziesz po drugiej stronie. facet kłamie zonę a ty sie dziwisz że ona nie ma do niego zaufania. co za niedojżałość emocjonalna. blee.... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: g69 Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl 14.09.03, 17:27 do kręcącego głową :-)) W jakiż to sposób niszczę ich małżeństwo??? W taki,że namawiam do szczerej rozmowy i dogadania się?? A może w taki,że wspieram kogoś w dążeniu do dobrego zakończenia?? pomyśl o tym... Nigdy tez nie nazwałam tej żony głupią-rozumiem, że chciała ratowac małżeństwo, ale sposoby jakie wybrała mogą spowodować zupełnie odwrotną reakcję. A co do okłamywania jej... cóż.... gdyby koleś ukrywał swoje kontakty z innym kolegą nie byłoby problemu, ale skoro ukrywa kontakty z kobietą to zaraz jest to oszukiwanie......... Takie myślenie na ten temat,świadczy tylko o zbyt płytkim wgłębieniu się w sprawę. pozdrowienia :-)) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: vicky_brown Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.10.04, 15:56 A co twoim zdaniem, miała spokojnie czekac az ty mu wleziesz do łóżka? Zastanów się kobieto.. Odpowiedz Link Zgłoś
abrakadabra10 Re:szkoda,że nie dotarłam tu rok temu 24.10.04, 20:03 Może lepiej byłoby mi uporać się z moimi sprawami, nie musiałabym przegryzać się sama przez te wszystkie sytuacje,które opisaliście. Jakie to wszystko podobne. Jest mi ciężko, ale teraz wiem, że scenariusz, według którego toczy się ostatnio moje życie, to nic nowego. Chętnie pogadałabym z kimś na ten temat. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: baśka Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: 217.97.144.* 14.09.03, 16:04 A ja ją rozumię g69 i wiem co to znaczy, sam to niedawno przeżyłam i odczułam na własne skórze. Żona mojego kolegi z pracy i podwładnego uroiła sobie że jej mąż jest we mnie zakochany i mamy romans. Początkowo potraktowałm to jako żart, nawet śmiałam sie z tego, ale gdy ta urządziła mi awanturę to juz nie wytrzymałam i poprostu powiedziałm jej " prosto z mostu" to co myśle. Gdybyśmy ( ja i jej mąż ) chcieli mieć romans lub coś więcej to by nam nie przeszkodziła, może nigdy by się o tym nie dowiedziała lub na samym końcu. Zagroziłam że gdy nie zakończy tych insunuacji i komentarzy to wystąpie to przełożonych o przeniesienie jej męża do innej jednostki do innego miasta, bo nie pozwolę by niszczyła dobra atmosferę w pracy, nie pozwolę sobie by obrażała mnie, nie mam sobie nic do zarzucenia i nie będę tolerowała jej wybryków, oczywiście podam oficjalnie jaki jest - będzie powód wniosku o przeniesienie jej mężą. .Jestem osoba zdecydowaną i wiedziała że nie żartuję , zresztą użyłam jeszcze kilku "mocnych" słów. Uspokoiła się przynajmniej w stosunku do mnie, bo "zaatakowała" teraz inną, bogu ducha winną kobietę też na stanowisku uważając ją za rywalkę. A najciekawsze w tym jest to że sama ma kochanka ( nie pierwszego ) , oczym wie sporo osób- poza mężem, nie kryje się zresztą z tym , a jej mąż jest miłym uczynnym kolegą z pracy, który praktycznie prowadzi dom, sprząta gotuje i chyba jest " ślepy" lub tak jest mu wygodnie. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: g69 Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl 14.09.03, 17:15 dzięki baśka :-)) chciałam jeszcze coś dodać do swojej wypowiedzi.... niestety nie moja to wina, że żona kolegi nie rozumie podstawowej rzeczy czyli, że nie poświęca swojemu mężowi wystarczająco dużo czasu, aby czuł z nią więź i czuł się jej potrzebny..... a mężczyźni tez tego potrzebują, choć nieczęsto się przyznają do tego.... Nie mogę także odpowiadać za jej wizje ułożone w głowie przez zbyt bujną fantazję. A co do mojego rozumienia przyjaźni to.... tak ją właśnie pojmuję-nie wyobrażam sobie zerwania kontaktów z kimś kogo znam od lat tylko dlatego,że jego żona tego chce. Przyjaciół podobno poznaje się w biedzie........ Więc jeśli WY - moi oponenci - opuścilibyście przyjaciela w takim momencie (chodzi o wsparcie i rozmowę, a nie przytulanki i sex) to współczuję Waszym przyjaciołom,jeśli ich macie .... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: ba69 Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl 15.09.03, 08:47 Wygląda na to, że pomoc terapeutyczna jest jednak niezbędna. Zupełnie nic nie trafia... To przerażające. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: g69 Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie-do b69 IP: *.kobierzyn.sdi.tpnet.pl 15.09.03, 10:47 To,ze masz inne poglądy niż ja nie upoważnia Cię chyba do zalecania mi terapii....... terapia jest potrzebna raczej ludziom, którzy zagubili się we własnym małżeństwie i szukają pocieszenia gdzie indziej..... i dla tych, którzy zauważyli,ze zaczyna się jakiś problem w małżeństwie i nie potrafią go rozwiązać normalnie tylko oskarżają cały świat,że jest przeciwko nim.... Odpowiedz Link Zgłoś
agata1972 Siła zdradzonych do g69 15.09.03, 13:42 Wszytstko pięknie, ładnie to miłe, że starasz sie być dobrą przyjaciółką, to się chwali :) Tylko nie potrafieę zrozumieć, dlaczego pozwoliłaś sobie na te "wirtualne pieszczoty" przecież wystarcyło bys oponowała w jakiś sposóbm to nawet jeśli żona to by przeczytła widziałaby,ze ty tego nie chcesz, a tak jest na Ciebie. Wydaje mi sie że są różne powody zdrady, m.in. ciekawość jak to jest z kimś innym. Każda z nas mężatek obawia sie takiego momentu, ze dowie się o zdradzie... spróbuj ją też zrozumieć, fakty przemawiały za tym, ze coś was łączy - takie "wirtualne pieszczoty" można różnie odebrać, też nie byłabym tym faktem zachwycona gdybym coś takiego wyczytał i trudno by było uwierzyć, że to tylko wirtualnie, pozdrwaiam Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: g69 Re: Siła zdradzonych do agaty1972 IP: *.kobierzyn.sdi.tpnet.pl 15.09.03, 14:04 Tak , to jedyna rzecz jakiej żałuję...... że nie powiedziałam "stop- to już wykracza poza przyjaźń". Ale cóż , każdy popełnia błędy - ten akurat wiele mnie nauczył. I naprawdę próbowałam zrozumieć tą kobietę, wiem,ze mogła się źle poczuć i odebrać to jako zdradę. Jednak wiem też, ze żadne wyjaśnianie tej sytuacji nic nie da, bo ona po prostu nie przyjmuje do wiadomości,ze NIC nie było. Odpowiedz Link Zgłoś
agata1972 Re: Siła zdradzonych do agaty1972 15.09.03, 14:18 i nieststy nie zrozumie - to nie takie proste, nawet jeśli powie, że juz ok - to i tak w głebi siebie zawsze będzie wierzyła w tą zdradę. A poza tym co to jest zdrada??? Ja uważam, ze on zdradził żonę dając Ci "wirtualne pieszczoty" - bo jak sama napisałaś to wykroczyło poza przyjaźń. Z drugiej strony bardzo go wybieliłaś a tak właściwie jaki są uklady między małżonkami znasz tylko z jego relacji - a on jednak szukał przygody - i znając Ciebie pewnie wiedział, że nie miał by szans gdyby powiedział, ze ma cudowną żonę... może to tak... Nie masz co liczyń na jej zrozumienie, bo to nie przejdzie - a on jak będzie chciał zdradzić to i tak to zrobi... Ja jestem mężatką od długiego czasu i bywały momenty,z ę podejżewałam - ale nie chciałabym miećtego potwierdzonego czarno na białym... to strasznie boli... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Zuzia Re: Siła zdradzonych do agaty1972 IP: 217.153.159.* 15.09.03, 14:54 Gość portalu: g69 napisał(a): > Tak , to jedyna rzecz jakiej żałuję...... że nie powiedziałam "stop- to już > wykracza poza przyjaźń". Ale cóż , każdy popełnia błędy - ten akurat wiele mnie > > nauczył. I naprawdę próbowałam zrozumieć tą kobietę, wiem,ze mogła się źle > poczuć i odebrać to jako zdradę. Jednak wiem też, ze żadne wyjaśnianie tej > sytuacji nic nie da, bo ona po prostu nie przyjmuje do wiadomości,ze NIC nie > było. Zraniłaś ją i zrozumiesz co się stało, gdy będziesz w takiej samej sytuacji. Nie rób drugiemu co by tobie było niemiłe. Facet, który opowiada w pracy o problemach z żoną szuka przygód albo następnej żony. W mojej pracy większość kolegów ma wspaniałe poczucie humoru, ale ich żony, czy dziewczyny to temat tabu. Skoro to pierwsze takie Twoje doświadczenie, to bardzo dobrze że masz wyrzuty sumienia. Zrezygnuj z takiej przyjazni, a zobaczysz - on znajdzie sobie następną taką powiernicę. Chyba , że historia ta będzie miała ciąg dalszy. Czy można mu ufać? Wszyscy jesteśmy narażeni na pokusy, ale nieprowokowanie nieszczęść to warunek udanego, szczęśliwego związku. Nieporozumienia zdarzają się w każdym małżeństwie, ale osobom postronnym nic do tego. Co można sądzić o przyjaciółce Twojego przyszłego męża, martwiącej się, że coś z Tobą nie tak i pocieszającej go słownymi pieszczotami. Może to zdrada gorsza od przespania się z prostytutką. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Wika Re: Siła zdradzonych do agaty1972 IP: *.coig.katowice.pl 15.09.03, 15:56 Agato, Z wielkim bolem czytalam Twoj list i odpowiedzi do Ciebie. Moj maz od dluzszego czasu prowadzil taka wlasnie niewinna korespondencje internetowa. Realizowal w niej potrzebe kontaktu, bliskosci, ciepla, radosci, humoru, etc, tym samym wycofujac sie z ww. w naszym zwiazku. A moze po prostu szukal przygody, ucieczki od rutyny codziennego dnia,emocji silniejszych niz te w w tralym zwiazku... Potem powstalo uczucie do idealnej internetowej Przyjaciolki, cudowna projekcyjna, romantyczna milosc. Jakze ja realna kobieta moglabym z tym konkurowac, to inny wymiar... Potem spotkania, choc przeciez do niczego nie doszlo... nie podjeli decyzji o seksie... Bylo moje czekanie, moje poczucie odrzucenia, moja rozpacz... Byla straszliwa emocjonalna zdrada... Byla destabilizacja rodziny, niepokoj dzieci... Byly wahania mojego meza, jego agresja wyrosla z poczuc winy, moja agresja wyrosla ze zranienia... I caly ten czas moja walka - o nasz zwiazek, o moje poczucie wartosci jako kobiety, czlowieka, partnera, matki... Jest poczatek powrotu, choc wiem, ze musze zachowac czujnosc... Za nasz zwiazek taki, jakim byl odpowiedzialni jestesmy oboje, za ingerencje trzeciej osoby juz nie ja... Nie jestem tez odpowiedzialna za jego frustracje, po rozstaniu z ta kobieta, choc probuje mnie tym obciazyc... Bardzo cierpie... jedna jest dla mnie i mojego meza'korzysc' tej tragedii - nadzieja na energie do przebudowy mojego zwiazku z mezem... Dluga ciernista droga przed nami z ledwo migoczcym switelkiem w tunelu... Dla mnie motywacja do zmian, zycia dla siebie... Wiesz Agato, teraz ta kobieta tez cierpi, nie potrafila powiedziec stop,gdy przyjazn przestawala byc przyjaznia. Dla mnie jest wazne, ze nie potrafil tego zrobic moj maz, ale nie tylko dla nas dwojga ta sytuacja jest wazna lekcja. Odpowiedz Link Zgłoś
agata1972 Siła zdradzonych do Wiki 16.09.03, 08:53 Wiki! Podziwiam Cię. Musiałaś na prawdę wiele przejść. Myślę, ze najtrudniej w takich sytuacjach odbudować zaufanie a to z kolei jest podstawą udanego zwiazku. Nie rozumiem dlaczego czujesz się winna... Zapewne starasz się to wszystko odbudować, przede wszystkim dla dzieci... Gratuluję siły walki :) Jakbyś chciala pogadać prywatnie to napisz na adres agata1972@gazeta.pl Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: ada Re: Siła zdradzonych do Wiki IP: *.zgrudna.kghm.com.pl / 172.30.23.* 16.09.03, 10:29 Jestem pełna podziwu dla Ciebie Wiki!!! Jestem w tej chwili w takiej właśnie sytuacji. Od trzech tygodni walczę o odzyskanie wiary w siebie, prawo do spokojnego życia dla moich trzech synów (9,11 i 13lat). Nie wiem czy powinnam odejść, czy dalej prosić "oprawcę" o łaskę dla chociażby dzieci. Wierzyłam mojemu mężowi bezgranicznie przez 14 lat, a okazało się że o conajmniej 3 lata za długo. Moimi rywalkami (okazało się że było ich więcej niż jedna) były właśnie panie "wirtualne" z którymi mój mąż prowadził długie, nieskrępowane rozmowy różnego rodzaju i z którymi spotykał się (jak mówi) tylko na kawę. Całymi nocami "pracował nad projektami" a później spał popołudniami. Gdy wszystko wyszło na jaw jedna z panienek pokroju g69 napisała SMS o terści cyt" U mnie jest impreza przyjdźcie, dla niej też coś się znajdzie..." Gdy powiedziałam mężowi co o niej myślę stwierdził że ona jest niewinna i nie powinnam jej do niczego mieszać. W rozmowie telefonicznej z nią stwierdziła, że ona "biedna" zostanie sama a ja mam przecież dzieci. Co poradzić na takie damskie "pustaki"? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Wika Re: Siła zdradzonych do Wiki IP: *.coig.katowice.pl 16.09.03, 14:35 Ada, Jeatem z Toba i zycze Ci duzo energii w Twojej walce o Twoj zwiazek, jesli taka podjelas decyzje. To dluga i trudna droga. Pamietaj,to Ty jetes w zona i matka, Twoj zwiazek z mezem to realnosc, zycie, wspolne lata, radosci, problemy. Moze czegos w nim brakuje, bo trudno o ideal na ziemi, ale szukac musimy w nas samych, a nie poza zwiazkiem. Moze ta trudna chwila pomoze Wam sie odnalezc z mezem - pelniej i dojrzalej. Strasznie boli, ale nie trac wiary w siebie, nie watp w siebie ani przez chwile! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: kiki Re: Siła zdradzonych do Wiki IP: *.man.poznan.pl 27.05.04, 13:28 Powystrzelać!!!!! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: cox2 Re: Siła zdradzonych do agaty1972 IP: *.private.pl / *.neoplus.adsl.tpnet.pl 17.09.03, 17:38 To wrecz zadziwiajace, jak jednakowo odczuwamy i przezywamy zdrade. Przezywalam i przezywam podobna sytuacje. Najgorsze jest jednak to, ze mimo iz wydaje sie, ze maz stara sie ze wszystkich sil naprawic nasz zwiazek to ja nie moge zapomniec. Jak znowu uwierzyc w szczerosc slow i czynow? Caly moj dotychczasowy swiat i wiara w takie wartosci jak milosc, lojalnosc, wiernosc przestal istniec - jak zbudowac go na nowo? A jesli nie uda sie go odbudowac, to jak zyc? A tym wszystkim "wyrozumialym" przyjaciolkom z pracy pragne powiedziec, ze to nie urazona duma zon powoduje ich wscieklosc. Te pogardzane przez was zony walcza o swoja godnosc, o wartosci, w ktore wierza i wyznaja a wy je depczecie. Ja bardziej winie mego meza, a nie kobiete, ktora jest jego kochanka, ale nie daje jej prawa do oceny mojego postepowania - to ona brutalnie wdziera sie w moje zycie nieproszona i powinna choc na tyle miec przyzwoitosci w sobie, aby wiedziec, ze postepuje niegodnie. Jesli tego nie rozumie to "nie dorasta mi do piet". Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: ba69 Re: Siła zdradzonych do agaty1972 IP: *.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl 18.09.03, 07:56 Tak właśnie to jest. Bardzo trafnie to ujęłaś. Może jednak coś do "przyjaciółeczki" trafi. A Tobie życzę, żeby się udało. Kiedy uczucie istnieje, to nawet zdradę można wybaczyć i zbudować życie, w tym zaufanie, na nowo. Zapomnieć się nie da, ale można traktować to jako incydent, jeszcze jedno doświadczenie - okrutne i bolesne, ale stanowiące to przysłowiowe dno, od którego można się odbić i stworzyć nową wartość. Pozdrawiam serdecznie. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: M** Re: Siła zdradzonych do agaty1972 IP: *.internetdsl.tpnet.pl 08.10.03, 15:25 Trzymaj się, Agato1972. Dasz radę, skoro podjęłaś taką decyzję. Łatwo nie jest i nie będzie. Jeśli mąż zechce również utrzymać Wasz związek, będzie musiał bardzo się postarać, żeby Cię o tym przekonać. Nieprędko zaczniesz wierzyć. Na początek daj sobie czas, aby przetrwać ból i uczucie upokorzenia. To wszystko tak podobnie się dzieje u nas wszystkich, że aż jest banalne. Jednego tylko życzę "przyjaciółeczkom". Podobnych przeżyć w ich związkach i żeby one już nigdy potem nie przestały płakać.... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: lk Re: Siła zdradzonych do agaty1972 IP: 195.20.110.* 06.12.03, 13:53 Ja też z jednej strony staram się zrozumiec dziewczynę, z która zdradził mnie mój mąz. Wiem, że też cierpi, tęskni. Wiem,że wina lezy jednak zdecydowanie po stronie mojego meza, to On pozwolił sobie na rozwój tego romansu a jej na uwierzenie w ten związek. Ale w momencie gdy mąz wybiera powrót do domu, do wieloletniego szczęśliwego związku (tak!), każda kochanka powinna po angielsku po prostu zniknąć, każdej ze stron wtedy będzie łatwiej odbudowac swoje życie. I to jest własnie najtrudniejsze, ale podobno mozliwe. Bardzo w to wierzę, wierze w naszą miłość. Wierzę, że ta fascynacja inna kobietą pojawiła się z innych powodów niz brak szczęścia i udanego związku. Chodzimy z męzem na terapie do psychologa, próbujemy zrozumiec co się tak na prawdę wydarzyło, co z naszą miłoscia sie stało. Minęło raptem pół roku od momentu, gdy mój maż opowiedział mi o wszystkim. To był straszny czas, trudny ale szczery i prawdziwy, były momenty zwątpienia, wściekłości, żalu- ale tez momenty piekne, które pozwoliły nam zobaczyć siebie prawdziwych, porozmawiać o tym co dla nas ważne w życiu, o nas, o naszych dzieciach. I wierzymy mocno że nam sie uda. Choc cierpimy bardzo, ja ze swoim zranionym serce i zdruzgotanym zaufaniem, mój mąż ze swoim zwatpieniem w miłość "świetą" i jedyną i ze swoja tęsknotą za nieodwracalnym i za koniecznościa wyboru jednego z tych uczuć. Odpowiedz Link Zgłoś
anya1 Re: Siła zdradzonych do agaty1972 09.06.04, 11:15 To ja zdradziłam. Z większością cytowanych banalnych atrybutów zrady. Mój mąż dowiedział się od żony mojego kochanka. Pięć lat mojego szamotania się, egoizmu, głupoty zrozumiała w jednej chwili. Kiedy zobaczyłam ciężar całej mojej przeszłości na twarzy mojego męża. To ja próbuję walczyć o nasze małżeństwo i wiem, że tylko miłość może uratować, miłość we mnie a nie miłość od niego. Ja muszę dawać jak najwiecej i mam nadzieję, że pozwoli mu to odbudować zaufanie i miłość. Czuję jakbym przez te lata nie wiedziała co to miłość. To dawanie, oddawanie siebie. Wszystkie bzdury o tym, że musimy myśleć o sobie, nie poświęcać się można wyrzucić do kosza. Robią z nas tylko nieszczęśliwych ludzi goniących za tym czego im jeszcze brakuje. A to jest proste. Miłość. Taki wybór. Modlę się tylko, żeby nie było za późno. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: pep5 Re: Siła zdradzonych do cox2 IP: *.man.poznan.pl 27.05.04, 13:31 Ja wybaczyłam.......po miesiącu okazało się że dalej mnie zdradza:( Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: kiki Re: Siła zdradzonych do g69 IP: *.man.poznan.pl 27.05.04, 13:20 A co gdybyś się w nim zakochała, albo on w tobie?Nie musicie od razu skończyc w łóżku.Jak byś sie czuła wtedy na miejscu żony. Nie czułabyś sie zdradzona.Jak by się wtedy wszystko potoczyło?.....lub potoczy:] Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Iwona Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie-do b69 IP: *.proxy.aol.com 01.10.03, 13:25 i ty poprzez swoja przyjazn do jej meza wyleczysz to ich malzenstwo - wybacz ale jestes naiwna Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: mysza Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.w3cache.trzebnica.net / 10.17.64.* / *.router.trzebnica.net 18.09.03, 21:55 Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: m** Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.internetdsl.tpnet.pl 03.10.03, 15:46 > dzięki baśka :-)) chciałam jeszcze coś dodać do swojej wypowiedzi.... niestety > nie moja to wina, że żona kolegi nie rozumie podstawowej rzeczy czyli, że nie > poświęca swojemu mężowi wystarczająco dużo czasu, aby czuł z nią więź i czuł > się jej potrzebny..... I wiesz to od niego??? Oj, naiwnaś Ty, "przyjaciółko", naiwna.... A zapytaj go, ile czasu on poświęca na rozmowę z żoną... Na próby rozmowy... o czym chciałby porozmawiać... Czy pomaga w domu, aby odetchnęła i żeby razem mogli usiąść i pogadać.... Czy zaprasza ją na kawę, kolację, czy choćby hamburgera. Ty naprawdę jesteś egoistką. I napawasz się tym, że facet do Ciebie leci... Fantazjom zaś swoim Twój "przyajciel" dał wyraz w komunikatorze... Więc jeśli WY - moi oponenci - opuścilibyście przyjaciela w > takim momencie (chodzi o wsparcie i rozmowę, a nie przytulanki i sex) to > współczuję Waszym przyjaciołom,jeśli ich macie .... NIe opuściliśmy, ale żona przyjaciela odczuwała dyskomfort z powodu więzi rodzinnych, jakie zachodziły pomiędzy mną i największą miłością mojego "przyjaciela" (był to przyjaciel z dzieciństwa, a nie z biura. Ona źle znosiła nasze kontakty, a mieli prawo sami zdecydować o swoim zyciu. PO pewnej przerwie (zastosowałam się do jej życzenia) widujemy się i ona ma 200% pewności, że ani ja, ani moja krewna (jej poprzedniczka) nie stanowimy zagrożenia dla jej rodziny. Zatem, to jest wykonalne, ale trzeba spojrzec dalej niż czubek własnego egocentrycznego nosa arogantki! PS Jeśli im się nie układa, niech się rozwiodą, ale faceci to tchórze... lepiej mieć wikt, opierunek, niańkę do dzieci, być dobrym weekendowym tatuśkiem, a na boczku "przyjaciółkę" do pogadania... a potem inną... do czego innego.... Fu... Tchórzostwo i arogancja! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: pep5 Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.man.poznan.pl 27.05.04, 13:14 Biedny to on dopiero bedzie jak nie znikniesz z ich zycia.Zrozum że dopóki ty bedziesz(a jestes dla niego miłą odskocznią) to on nigdy nie zacznie sie starać i rozmawiac ze swoja żoną, żeby naprawić małżeństwo!!! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: ada Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.zgrudna.kghm.com.pl / 172.30.23.* 16.09.03, 09:47 Gość portalu: g69 napisał(a): > Przeczytałam te wypowiedzi zdradzanych i opowiem coś innego…… > coś z innej strony. > Minął już ponad rok od tych zdarzeń, ale wciąż o nich pamiętam. > Mam w pracy kolegę-mogę nawet powiedzieć, że to mój przyjaciel- > znamy się osobiście, pracujemy w tej samej firmie, ale w różnych > miastach. Spotykamy się kilkanaście razy w roku, natomiast > najczęściej nasze rozmowy prowadzimy używając komputera (maile + > komunikator). Kiedyś zaczęliśmy rozmowy na bardzo różne tematy, > zwykłe, codzienne, firmowe, domowe. Mogliśmy pogadać o > wszystkim, naprawdę o wszystkim. Doszliśmy również do tematów > bardziej osobistych. Naszych związków, przyjaźni, miłości, > seksu. On zaczął mówić o niemożności dogadania się z żoną w > wielu sprawach, a ja o moich nieudanych związkach. Wspomniał też > o tym, że nie wie czy wytrzyma w tym małżeństwie…. Doradzałam mu > zawsze rozmowę z żoną i wyjaśnienie wszystkiego. Była też między > nami rozmowa... hmm...powiedziałabym o podłożu erotycznym. Było > to coś jak pieszczoty tyle, że wirtualne i to on był stroną > aktywną. Ale nadal była to tylko rozmowa. Niedługo potem > dowiedziałam się od niego, że jego żona przeczytała to > wszystko.... I cóż w tej sytuacji robi żona??? Najpierw robi > zadymę w domu i pyta męża jak mógł rozmawiać w ten sposób z > kimkolwiek innym niż ona?? Następnie pisze do mnie, zwracając > się po imieniu, „bo dobrzy znajomi jej męża są też jej > znajomymi”. Pisze, że bardzo się cieszy, że bardzo dobrze > dogaduję się z jej mężem, ale ma do mnie prośbę: żebym > ograniczyła swoje kontakty z jej mężem do służbowych, a do > pieszczot zaangażowała kogoś innego – najlepiej kawalera. Mam > zapomnieć o jakimkolwiek dalszym ciągu tych rozmów. Dodała też, > że być może kiedyś wyjdę za mąż i też przeczytam jak mój mąż > dopieszcza swoją koleżankę, a to jak zapewniła nie jest > przyjemne…. Podpisała się inicjałami, co od razu zrodziło w > mojej głowie pytanie: czyżby kobiecie zabrakło odwagi żeby > podpisać się pod tym tekstem??? Jednak cały ten tekst był dla > mnie informacją, że ona chce ratować małżeństwo i zapobiec > ewentualnemu romansowi jej męża. Natomiast ja poczułam się w tej > sytuacji idiotycznie, bo przecież ani nie namawiałam specjalnie > przyjaciela do tych rozmów, nie wyciągałam z niego jakie ma > problemy-to naprawdę wyszło spontanicznie. Nigdy też nie doszło > między nami do żadnej sytuacji intymnej. > On miał do mnie wtedy tylko jedną prośbę: nie dyskutuj z nią, > spróbuję z nią porozmawiać-może przejrzy na oczy i dogadamy się. > Bo to co przeczytała otwarło jej oczy, więc może zrozumie o co > tu chodzi?? Stwierdziłam wtedy, że tak naprawdę to ona powinna > się zastanowić dlaczego jej mąż nie rozmawia z nią tak jak ze > mną?? Dlaczego z nią nie ma tak dobrego kontaktu jak ze mną, bo > to tutaj był podstawowy problem. Rozmawialiśmy z nim także o tym > jej tekście. I on też się zdziwił, że nie podpisała się pod nim. > W każdym razie odpisałam, że anonimy mnie nie interesują i żeby > się przedstawiła skoro pisze tak mocny tekst. W odpowiedzi > dostałam informację, że to co napisała miało przemówić do mojego > sumienia, dobrego wychowania i kobiecego szacunku dla samej > siebie i jeśli do zrozumienia tego jest mi potrzebne jej imię to > podaje mi je……… > Tym razem mnie uraziła, naprawdę uraziła. Nie miałam w tej > sprawie NIC na sumieniu, wychowana jestem chyba lepiej niż ona, > bo nie czytam cudzej korespondencji, a co do szacunku dla samej > siebie to mam go na tyle dużo, że nigdy nie wdawałam się w > związki z żonatymi facetami. Zastanowiło mnie też jak można > pisać coś takiego do kogoś, co do kogo nie ma się pewności, że > zrobił coś złego?? W tej sytuacji dalsza wymiana zdań wydała mi > się zbędna. Stwierdziłam, że nie będę się tłumaczyć z czegoś, > czego nie zrobiłam. > Ale to jeszcze nie koniec tej historii. Oczywiście rozmowy z > przyjacielem prowadzimy nadal. Nadal się spotykamy. I nadal do > niczego między nami nie doszło. Tyle, że jego żona nie wie o > tym. I w związku z tym wciąż, po upływie ponad roku, robi > awantury, oskarża go o romans i wymyśla, czego to jej mąż > zapewne ze mną nie robił…???? To po prostu jakiś horror. Ona > chyba nie zdaje sobie sprawy, że sama niszczy to małżeństwo. > Swoją podejrzliwością, zazdrością i …… zbyt bujną wyobraźnią. A > mój przyjaciel ?? Czasem mi o tym opowiada, choć robi to > niechętnie, bo widać, że strasznie go to męczy. > Dodam tylko jedno- ZDRADZANI (lub ci, którzy podejrzewacie > tylko, że BYĆ MOŻE jesteście zdradzani) zastanówcie się zanim > zaczniecie krzywdzić siebie, partnerów i ich przyjaciół, > znajomych, kolegów. To do niczego nie prowadzi, a działa > destukcyjnie na wszystkie zaangażowane w to osoby. Nie mogę uwierzyć że osoba, która to napisała nie widzi żadnej swojej winy w niszczeniu związku swojego kolegi z pracy. W pracy powinny toczyć się między wami tylko rozmowy służbowe. Gdyby nie twoja ingerencja, ten związek trwał by nadal bez burz. Dlaczego pozwalasz sobie na prawo rozmów intymnych z partnerem innej. Zastanów się czy byłabyś zachwycona dowiadując się o podonych rozmowach twojego partnera. Zacznij myśleć głową... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Ela Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.myslowice.sdi.tpnet.pl 16.09.03, 11:11 To, co napisałaś jest mi skądinąd dość znajome, gdyż przeżyłam właśnie niemal identyczną historię. Z tą różnicą, że to ja byłam obsadzona w roli zdradzonej/nie zdradzonej(?) żony. Różnica polegała też na tym, że nie widziałam większego sensu, żeby wypisywać maile do obcej, bezczelnej baby, która od przyjaźni biurowo-internetowej przeszła już do etapu, kiedy nacisnęła mojego ślubnego, żeby podjął jakieś życiowe decyzje (czyli chyba odszedł od żony i żył z nią). Różnica polega też chyba na tym, że mojemu mężowi chyba bardziej zależy na naszym związku, niż Twojemu przyjacielowi, bo ostatnio ta znajomość zaczęła go już męczyć (to, ze ona zaczęła naciskać i ta niby- przyjaźń damsko-męska, jak ją określała okazała się banalnym romansidłem)i ja dowiedziałam się o tym, kiedy praktycznie było już po wszystkim. To nie jest tak, ze żona jest sobie winna, bo nie ma dostatecznie silnego kontaktu z mężem, prawda jest taka, ze nowość jest zawsze atrakcyjniejsza od tego, co się zna. Nie bądź zatem taka pewna, że jesteś lepsza od jego żony. A swoją drogą facet tez jest niezłym draniem, skoro cały czas żyje w takim zakłamaniu, skoro jego żona jest taka zła, to dlaczego tego jej uczciwie nie powie, a może jest mu wygodnie mieć ciepłe gniazdko w domu, a w pracy poflirtować internetowo z koleżanką, żeby podnieść swoje meskie ego. Ty piszesz, że specjalnie nie zabiegasz o tę znajomość, ale przyznasz, że chyba nie z każdym kolegą z pracy uskuteczniasz rozmowy "o erotycznym podłożu", to wymaga jednak pewnego stopnia zażyłości między ludźmi, a tę zażyłość zbudowałaś wspólnie z kolegą z pracy (w przeciwnym wypadku byłoby to po prostu molestowanie). Tak więc droga "g69" trochę uczciwości proszę... Odpowiedz Link Zgłoś
heera Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie 16.09.03, 12:44 Elu masz rację.Gdyby od dziewczyn pokroju g69 można było oczekiwać więcej uczciwości, mniej egocenyryzmu.Jestem tą zdradzoną.Moja historia zaczęła sięniewinnie.Początkowo były opowieści o sekretarce,jaka ona jestdzielna,pracuje, uczy się i sama utrzymuje się ,bo z ojcem ma zły kontakt/ co zresztą okazało się kompletną bzdurą.Ja współczując jej zabiegałam żeby nie została zwolniona z pracy.Potem były niewinne liściki,sms,telefony w trakcie urlopu.Mężowi imponowało zainteresowanie ze strony kobiety o dwadzieścia lat młodszej.I dla mojej rodziny ,moich synów zaczął się bardzo trudny czas.Rozumiem kobiety zdradzonei nie znajdę usprawidliwienia dla drugiej strony.Były rozmowy,prośby,kłótnie.Pani się ośmiesza- padała odpowiedz.Ale dla rodziny i dzieci,dla męża którego kocham,dla dwudziestu lat życia można się "ośmieszać".W małżeństwie nie ma miejsca na nieszczerość bo to doprowadza do braku zaufania.Myślę że młode kobiety ,z braku doświadczenia, nie wiedzą jak strasznie krzywdzą inne kobiety. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: KAWA Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.zab.citynet.pl / *.citynet.pl 16.09.03, 19:43 wszystie kochanki naszych mężów ( czy to panny czy mężątki)do GAZU. Życzę by ich faceci puścili je kantem to posmakują roli zdradzonej zony.Pożują szczęście zdradzonej. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: girlfriend KAWA do lekarza! (n/t) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.09.03, 16:20 Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: ronin Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: 5.3.1R3D* / 212.199.28.* 23.09.03, 22:31 eee tam Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: koko Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl 17.09.03, 01:54 Skonsumowanie tego związku to moim zdaniem tylko kwestia czasu, nie oszukuj się. I zastanów się, czego właściwie oczekujesz po tej "przyjaźni". O JEGO oczekiwaniach nie wspominając. No i rzeczywiście, co za flądra z tej żony, jak śmie nie ufać swojemu mężowi! Zwłaszcza, że jak wspominasz, ukrywacie się ze swoją korespondencją. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Emilka B. Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.warszawa.sdi.tpnet.pl 17.09.03, 10:09 Mnie dziwi taka rzecz: dlaczego, zamiast zrozumiec tę kobietę (w koncu nie napisala nic obraźliwego za pierwszym razem), czepialaś się, że podpisala się inicjałami. Wiedziałaś, od kogo ten list, więc co to za cyrki z tymi inicjałami. Bardzo niewrazliwe. A oprocz tego, faktycznie jestes egocentryczna, bo najwyraźniej cenisz swoja przyjaźń znacznie wyźej niz czyjes małżeństwo. On, gdyby był porządnym człowiekiem, już dawno powinien rozluźnić wasze kontakty, choćby dlatego, że ranią one jego żone. A Ty powinnaś mu dopomóc w podjęciu tej decyzji (o rozlużnieniu kontaktu). Nie robiąc tego, oboje jesteście nie w porządku, i wmawianie sobie że "nic nie było, więc nic złego nie zrobiłam" to jakaś dziecinada. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Olga Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 17.09.03, 11:51 Czytam te listy o zdradach i zadaje sobie pytanie,czy kazda ze zdradzonych zon decydujac sie na malzenstwo, na podpisanie papierka, zadala sobie pytanie, czy tak bedzie pieknie przez cale zycie,czy zostawila sobie 20 % na to ze kiedys cos zlego miedzy wami moze sie wydarzyc,ze za meza birze sobie czlowieka ktorego tak naprawde nie poznala do konca, ze przysiega malzenska to sa tylko slowa i ze ludzie z biegiem lat sie zmieniaja. Zdrada jest i bedzie i nie ma co sie nad nia rozwiodzic,jedne zony o tym wiedza inne zyja wiele lat w nieswiadomosci ze sa zdradzane.Ale mezczyzna ktory kocha swoja zone, szanuje ja nigdy nie zdradzi. Nie mozna tu winic kobiet (kochanek)bo to nie one zabiegaja o wzgledy i na sile nie wypychaja sie do lozka, tylko mezczyzni robia wszystko zeby zdobyc kobiete,zachowanie samca. Napewno nie jedna zona chcialaby aby jej maz byl dla niej taki jaki jest dla kochanki, wiec albo trzeba sie postarac zeby meza zatrzymac przy sobie albo nalezy zazdroscic jaki wspanialy jest dla kochanki.Kiedys padlo stwierdzenia ze kochanka nie dorasta zonie do piet,jest gorsza od zony, chyba ktos sie pomylil kiedy to pisal,zawsze kochanka jest w czyms lepsza od zony,inaczej jakby wszystkie zony byly idealne to po co facet bralby sobie kochanke? Zdradzone zony maja urazona swoja kobieca dume,ale musza sie dobrze nad soba zastanowic gdzie i kiedy popelnily błąd, ze ich wlasny maz poszedl sobie do innej, moze powinny cos zmienic w sobie, radze sie dobrze nad tym zastanowic. Przeszlam przez zdrade mojego meza i to ona kochanka otworzyla mi oczy na swiat i na to jaka jestem (niestety ona byla lepsza odemnie),nie walczylam o swojego meza jak lwica, zachowalam stoicki spokuj i zaczelam zmieniac siebie.Minelo juz wiele lat, ja jestem inna kobieta.Nasze malzenstwo sobie trwa ale juz na innym ukladzie tworzymy fajny kumplowski duet,uczucia dawno minely,a najwiekszym sukcesem jest to ze maz szanuje mnie za to ze cala ta sytuacja ze zdrada przeszla spokojnie bez krzyku bez awantur z pelnym zrozumieniem z mojej strony.Napewno ktos zada pytanie dlaczego tak postapilam? poprostu staralam sie zrozumiec dlaczego to robi, co sie dzieje w jego sercu w jego duszy,szukalam przyczyny,staralam sie postawic w jego sytuacji, probowalam zrozumiec ta kobiete (chyba na jej miejscu nie oparlabym sie takiemu facetowi jak moj maz)i chyba najwazniejsza rzecz, robilam to wszystko sama,nie chcialam sluchac rad dobrych przyjaciolek czy kolezanek,bo to byl wtedy tylko moj problem.Dumna jestem z tego ze potrafilam sie tak zachowac, ze nikt nie ucierpial z calej trojki. Dlatego nie stoje po stronie zdradzonych zon ani kochanek,takie jest zycie, wszystkie sa wspanialymi kobietami.Pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
pestka03 Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie 17.09.03, 14:33 Moim zdaniem kochanki często nie są w niczym lepsze od żon(może w Twoim przypadku było akurat inaczej),są tylko inne,NOWE.A co powiesz jeśli facet zdradza kochankę z inną kochanką,albo nawet kilkoma innymi.Jak to wytłumaczysz? Wszystkim kolejnym czegoś brakuje.... i powinny szukać winy w sobie???Przecież to chore?A może raczej z takim samcem coś jest nie tak??? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: sliva Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.toya.net.pl 17.09.03, 17:46 Facet ma tzw niską samoocenę,czyli mówiąc krótko i dosadnie-jedna wielka kupa kompleksów,ktore leczy w ten właśnie sposob.Wydaje mu się,że im więcej panienek tym jest bardziej męski. Odpowiedz Link Zgłoś
megxx Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie 17.09.03, 19:01 Zdrada kobiet kojarzy mi się z konkretnymi brakami w związku(albo uczuć, zainteresowania z drugiej strony, albo normalności), zdrada mężczyzn jawi mi sie inaczej. To mężczyźni kreują sie na poligamistów. Dla nich uczucie i seks to dwie różne sprawy, mogą się łączyć lub występować niezależnie z innymi partnerkami. Może to jest prawdą, a może sprytnym męskim wytłumaczeniem na różne okoliczności. Gotowośc mężczyzn do uprawiania seksu nie wymaga zaangażowania kory mózgowej, wystarczą bodźce wzrokowo-dotykowe(dla niektórych prosta zasada:wszystko co sie rusza i nie ucieka na drzewo). Myślę, że jest też inna grupa mężczyzn, też chętnie by tak postępowali, ale jakieś geny, czy zasady, czy nie-wiadomo-co wyhamowywuje te atawistyczne zachowania. Oni zdradzają rzadziej lub wcale. Czy jest wiele kobiet, które poszłyby do łóżka niezaangażowane uczuciowo? A mężczyźni nie raz kochają sie w żonie(i nie chcą od niej odejść) a sypiają z inną. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Bambi Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.wmc.com.pl 17.09.03, 19:22 Smutne, ale takie jest życie.Felieton p. Wrzosińskiej jest prawdziwy aż do bólu. Jeżeli chcesz walczyć o związek po zdradzie, zejdź parę poziomów w dół i zapomnij o godności. Czy naprawde warto? No, chyba że chce się mieć w domu spółkę cywilną z o.o. Nie wierzę w to, że po zdradzie małżonkowie odnajdą się na wyższym poziomie. Szkoda życia. Moja personalna opinia jest taka, że w pewnym momencie z jednej bądź obu stron wypala się miłość. Zdrada jest tego sygnałem.Pozostaje przywiązanie, a ono rodzi ból. Posty, które tu przeczytałam, potwierdzają to. Akceptacja tego prawa niesie spokój. Odpowiedz Link Zgłoś
megxx Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie 17.09.03, 19:46 W postach jest za mało wypowiedzi zdradzających, co czują, dlaczego nie potrafią najpierw powiedzieć rozstanie, potem nowa miłość, co czują gdy wrócą na łono rodziny. I niekoniecznie chodzi o jednorazówki, tacy są czymś skażeni i podlegają innym zasadom.(np. nie rokują nadziei, że to się nie powtórzy). Dlaczego jak coś sie nie układa po naszej myśli, to najpiew skłonni jesteśmy się fałszywie pocieszać(oszukiwać), zamiast szukać rozwiązań problemów. Dlaczego coraz częściej forumowicze piszą o potrzebie akceptacji możliwości zdrady, wręcz uznaniu jej za składnik związku. TO PATOLOGIA. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: cox2 Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.private.pl / *.neoplus.adsl.tpnet.pl 17.09.03, 21:35 do megxx Nie wiem jak tlumacza zdrade inni, ja otrzymalam wyjasnienie, ze to jest rzecz bez znaczenia, nie majaca wplywu na nasz zwiazek, ze tak dlugo jak miedzy nami wszystko uklada sie dobrze to nie ma mowy o zdradzie. Najwazniejsze sa relacje miedzy nami a tamto to taka inna bajka. Jest to bardzo wygodne tlumaczenie nie majace pokrycia w rzeczywistosci, bo stosunek meza do mnie ulegl bardzo wyraznej zmianie widocznej dla wszystkich, lecz nie dla niego. On uwazal, ze wszystko jest o.k., podczas gdy oddalil sie ode mnie, od dzieci i rodziny i nawet tego nie zauwazyl. Dla mnie zdrada "fizyczna" nie ma takiego ciezaru jak zdrada psychiczna, przez ktora rozumie wiez emocjonalna z inna kobieta,a tak wlasnie bylo w moim przypadku. Maz byl ze mna i dziecmi, a tak jakby go nie bylo. Nie wolno tez zapominac, iz zdrada pociaga za soba klamstwa, oszustwa, rozne podlosci o ktorych tak jak o zdradzie, tak trudno zapomniec. Bo po takim koszmarze trudno spodziewac sie, ze przekrecimy kluczyk, przeprosimy, wyznamy milosc i obiecamy poprawe, a wszystko wroci do normy. Odpowiedz Link Zgłoś
lafemme5 Re: polecam 18.09.03, 04:26 wizyte na www.dearpeggy.com - dla znajacych jezyk angielski. Ta strona jest pod opieka psycholog, ktora tym tematem zajmuje sie od przeszlo 20 lat, a temat zna i od strony badan naukowych i z autopsji. Mozna sie tam dowiedziec o przyczynach zdrad, i ich emocjonalnie dewastujacego impaktu. Pozdrawiam serdecznie, znajaca temat z autopsji. Odpowiedz Link Zgłoś
megxx Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie 18.09.03, 17:45 Gość portalu: cox2 napisał(a): > > Nie wiem jak tlumacza zdrade inni, ja otrzymalam wyjasnienie, ze to jest rzecz > bez znaczenia, nie majaca wplywu na nasz zwiazek, ze tak dlugo jak miedzy nami > wszystko uklada sie dobrze to nie ma mowy o zdradzie. Najwazniejsze sa relacje > miedzy nami a tamto to taka inna bajka. Może nie miałoby wpływu, gdyby nie kradzież czasu i myśli, które mogłyby być poświęcone Wam. Ja zapytałabym co wybiera, czy nas, czy siebie. Drugiej szansy nie dałabym nigdy. On uwazal, ze > wszystko jest o.k., podczas gdy oddalil sie ode mnie, od dzieci i rodziny i > nawet tego nie zauwazyl. Dla mnie zdrada "fizyczna" nie ma takiego ciezaru > jak zdrada psychiczna, przez ktora rozumie wiez emocjonalna z inna kobieta,a > tak wlasnie bylo w moim przypadku. Co do więzi emocjonalnej u mężczyzn-czasem mam wątpliwości, czy oni w ogóle mają emocje. > Bo po takim koszmarze trudno spodziewac sie, ze przekrecimy kluczyk, > przeprosimy, wyznamy milosc i obiecamy poprawe, a wszystko wroci do normy. Po czymś takim nie możemy być tacy sami, a i związek jest już inny. Wszystko zależy na co partnerzy się zdecydują, jak zaczną zaleczać rany. Blizny i tak zostaną. Ale mam nadzieję, że nie należysz do tych co proponują zdradę wpisać w charakterystykę małżeństwa. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Ela Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.myslowice.sdi.tpnet.pl 18.09.03, 08:32 Gość portalu: Bambi napisał(a): > Smutne, ale takie jest życie.Felieton p. Wrzosińskiej jest > prawdziwy aż do bólu. Jeżeli chcesz walczyć o związek po > zdradzie, zejdź parę poziomów w dół i zapomnij o godności. Czy > naprawde warto? No, chyba że chce się mieć w domu spółkę cywilną > z o.o. Nie wierzę w to, że po zdradzie małżonkowie odnajdą się > na wyższym poziomie. Szkoda życia. Moja personalna opinia jest > taka, że w pewnym momencie z jednej bądź obu stron wypala się > miłość. Zdrada jest tego sygnałem.Pozostaje przywiązanie, a ono > rodzi ból. Posty, które tu przeczytałam, potwierdzają to. > Akceptacja tego prawa niesie spokój. Myślę jednak, ze to nie jest takie proste. To nie jest tak, ze wypala się miłość - ona po prostu nie zawsze jest taka sama, podlega zmianom w czasie. Zwiazek zawsze warto ratować wtedy, jeśli partnerom na nim zależy, bo jeśli nie, to rzeczywiście nic nie można już zrobić. Inną sprawą są oczywiście skutki zdrady - szczególnie dla zdradzonego, bo to on musi się z tym uporać emocjonalnie. Związek traci swoją "niewinność" i czy nam się to podoba, czy nie jest już inny, choć niekoniecznie gorszy. Czasem zdrada hartuje związek w ten sposób, że - jak z każdego błędu życiowego - możemy z niej wynieść jakieś nauki na przyszłość. Podstawowa nauka jest taka, że na miłość trzeba cały czas chuchać i ją pielęgnować, poza tym być czujnym, ale nie mam tu na myśli inwigilacji partnera, ale raczej zważanie na to, by zbyt nie oddalić się od siebie emocjonalnie. Sama jestem dowodem na to, ze pomimo zdrady miłość może trwać. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: heera Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.09.03, 09:58 Zgadzam się z Tobą.Każdy związek zmienia się wczasie.Zauroczenie, miłość powinny przeobrazić się w przyjazń.Jeżeli przyjazń jest prawdziwa przetrwa najtrudniejsze chwile.Jeżeli partnera traktujemy jak swoją najbliższą rodzińę,znajdziemy w sobie dość siły na wybaczenie,zrozumienie.Moim zdaniem im dłużej trwa związek tym trudniejsze są decyzje. Odpowiedz Link Zgłoś
aquarius72 Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie 18.09.03, 10:05 Mój mąż, kiedy przyparłam go do muru i powiedziałam, że skoro mu ze mną tak źle, to niech odejdzie do niej załamał się i powiedział, że "nie może żyć beze mnie, tak jak nie można żyć bez powietrza", więc nie jest tak, że zdradza się, bo miłość się skończyła, powody są różne. Cóż, jesteśmy tylko ludźmi, możemy popełniać błędy. Ważne jest tylko, żebyśmy chcieli je naprawiać. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: pestka03 Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: 2.4.STABLE* / 195.94.206.* 18.09.03, 09:39 do Slivy Pewnie masz rację.Po wielu przemyśleniach też doszłam do takiego wniosku. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Bambi Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.wmc.com.pl 18.09.03, 22:51 Przyjaźń to bardzo cenna rzecz, ale przyjaciół można mieć wielu.Przyjaźń nie równa się miłość, choć w miłości przyjaźń odnajdziemy. Miłość wyklucza zdradę, moim zdaniem. A jeżeli zdradzający deklaruje "Nie mogę bez Ciebie żyć tak jak nie mogę żyć bez powietrza...", świadczy to po prostu o jego słabości. I przywiazaniu, przyjaźni też. Oraz o tym, że nie kocha tamtej trzeciej. I jeszcze jedno - przyjaźń nie jest doskonalszym stopniem miłości. Nie oszukujmy się. Odpowiedz Link Zgłoś
yyysi Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie 23.09.03, 02:40 a moze to seksoholik? To mozna leczyc... Odpowiedz Link Zgłoś
an70 Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie 10.01.04, 13:04 Przeczytalam ten list z duza uwaga i podziwem dla autorki za jej opanowanie i madre slowa. Jest to jedna z niewielu wypowiedzi, ktora nie sprowadza sie wylacznie do potepienia tej drugiej i obrzucania najgorszymi wyzwiskami, a nawet jak ktos tu napisal "te drugie kwalifikuja sie tylko do gazu", no a przede wszystkim ze "nie sa kobietami" i za to, ze co niektorzy panowie zapomnieli o tym, ze maja u boku wspaniale zony, dzieci... powinny cierpiec niewyobrazalne meki. No wiec z calym szacunkiem dla wszystkich żon, to nie jest zawsze tak, ze ta druga (ta wywloka jak sadzicie - lagodnie mowiac) z premedytacja czyha na waszego meza, aby na bezczelnego wepchac sie do jego lozka, zabrac czas, mysli, uczucia, ktore to wam sie naleza. Ja sama jeszcze nie tak dawno temu nie potrafilam znalezc usprawiedliwienia dla takich sytuacji, kobiet, ktore staja sie przyczyna cierpienia zony takiego nieodpowiedzialnego hipokryty.Ale do czasu. Kiedy sama nie stalam sie ta... przez ktora cierpi inna kobieta, ktora na to nie zasluguje.Nie wiem kiedy i jak to sie stalo, ze przyjazn zamienila sie w uczucie, ale z pewnoscia nie chcialam tego i rowniez bardzo cierpie z tego powodu.Ja bynajmniej nie planowalam z zimna krwia wejsc w czyjes zycie malzenskie (wiem, ze to brzmi jak glupie usprawidliwianie sie)ale czlowiek, ktory jest mezem innej kobiety postanowil wejsc w moje zycie za wszelka cene, dazyl do celu bardzo dlugo,pierwszy mowil o uczuciach i podobno to bylo gleboko przemyslane, razem plakalismy itd, ale to niewazne. Tak przyznaje sie do tego, ze bardzo go kocham, jak nigdy dotad, ale wiem, ze to uczucie zakazane i niemozliwe. Dlatego prosze go, zeby zniknal, zapomnial o mnie na zawsze, nie szukal zadnego kontaktu przez wzgledu na zone, na to co przezyli razem, wiem, ze nie powinnam istniec w jego zyciu.Ale on wraca jak bumerang i nic do niego nie dociera, ze dla nas nie ma i nigdy nie bedzie zadnej szansy a jemu nie wolno jest mnie kochac. Wiem, ze jego zona tez cierpi, ale ja niestety jestem, istnieje, nie zapadne sie pod ziemie, aby jej bylo lzej, nie zmienie tego, ze jej maz mowi jej o tym jak bardzo mnie kocha, ze siedzi zamyslony, ze nie chce z nia rozmawiac. Olga, bardzo trafnie napisala, ze "decydujac sie na malzenstwo, na podpisanie papierka, zadala sobie pytanie, czy > tak bedzie pieknie przez cale zycie,czy zostawila sobie 20 % na to ze kiedys > cos zlego miedzy wami moze sie wydarzyc,ze za meza birze sobie czlowieka > ktorego tak naprawde nie poznala do konca, ze przysiega malzenska to sa tylko > slowa i ze ludzie z biegiem lat sie zmieniaja". Nigdy nie ma gwarancji, ze te uczucia, ktore byly na poczatku, z chwila podpisania umowy na 'milosc i wiernosc malzenska" przetrwaja do konca, chociaz wiele par ma to szczescie, ze pomimo burz udaje sie razem wytrwac na zawsze.Prawda jest, ze mezczyzna, ktory bardzo kocha i szanuje swoja zona nigdy nie doprowadzi do takiej sytuacji.Ale niestety zycie bywa czasami bardzo okrutne, potrafi zeslac na dwoje ludzi uczucie tak glebokie (nie chcodzi tu o seks), ze niestety rozsadek nie potrafi juz nad tym zapanowac.Wiec zycie calej naszej trojki zamienilo sie w pieklo.Niepotrzebne cierpienie, wylane łzy. Bo zadna zona, ani zadna ta druga nie zasluguje na to.Pewnie przeczytam tu steki wyzwisk pod swoim adresem, ale drogie panie... nie czuje sie, ani nie jestem "szmata", Nigdy nie wiemy, co nas w zyciu spotka, nawet uczucie do zonatego faceta,tego sie nie planuje, nie dazy za wszelka cene, tak sie czasami w zyciu namiesza, ze spotyka sie dwoje ludzi, ktorzy nigdy nie powinni sie spotkac.To jest dramat dla wszystkich.A sprawcy tego calego zamieszania? roznie bywa, jedni to robia naprawde z wielka premedytacja, inni nie potrafia sie opanowac... a jeszcze inni naprawde zakochuja sie, nikt z nas nie ma wylacznosci na milosc,ale oni tak samo ponosza odpowiedzialnosc za bol, upokorzenie, lzy kobiety bedacej po tej czy tez po drugiej stronie. To banalne, ale jestesmy tylko ludzmi,i te drugie nie sa wylacznie (... i tu powinno byc zestawienie wszelkich obelg)to sa rowniez kobiety,ktore takze cierpia i maja prawo rowniez czuc sie skrzywdzone. Moze tym paniom, ktore tak "zyczliwie" zycza tym "potworom, nie-kobietom") takich straszliwych cierpien, aby zaznaly tej 'pseudo" slodyczy jakiej sie zaznaje bedac ta druga. Zdarza sie, ze sa kobiety, ktore pakuja sie w uklad z takim panem nie zastanwiajac sie nad konsekwencjami,dla zabawy itp, ale sa tez takie, ktore niestety naprawde zakochuja sie i to czasami nawet z wzajemnoscia. Na zakonczenie wypada zyczyc tylko, aby jednych i drugich bylo jak najmniej, lecz to nieuniknione. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: kalina Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 05.03.04, 14:45 Czytam rózne opinie, czasami myślę to o mnie pisze Pani, która rozumie mojego męża. Ba, była uprzejma i zadzwoniła do mnie mówiąc mi, zebym jej nie przeszkadzała w pracy. Nie wie jak bardzo bolą mnie jej przyjazne rozmowy z moim mężem. Spotykają się kilka razy w roku, przy okazji służbowych spotkań.Kiedy byłam w szpitalu moj mąż zadzwonił do niej żaląc sie jej na kolejne kłopoty żoną, zapomniał tylko o naszej córce, która musiała wysłuchac tych zwierzeń. To oczywiście jest tylko przyjażń, tylko przyjażn. Pani jest taka wyrozumiała, Pani jest taka wspołczująca,mój maż dzwoni do Pani w wieczór wigilijny, w Sylwestra, tak się martwi, żebym Pani nie skrzywdziła. Pani go tak rozumie, taki miły Pan, o wszystkim można z nim porozmawiać,przychodzi do domu podpity, bluzga wyzwiskami, poniewiera, poniża, miota się, nienawidzi, nie bierze odpowiedzialnosci za własne zachowanie. Jutro przyjdzie do biura wyśle Pani miłego maila, porozmawia, ale czy opowie to co powiedzial żonie, że jest zerem ,ze On i Pani pracuje na takie jak Ona. Te urocze służbowe spotkania, po których przyjeżdza z komentarzem, że życie może być piękne. Panie siedzą przy ognisku, Panie tak dobrze rozumieja potrzeby Tego miłego Pana. Pójdzie Pani z nim do sklepu, wybierze ładną bluzkę dla ich córki, żona to wie, nie wybierał jej sam, bo nie ma gustu, ale Pani ma gust,to Pani przyznaje, Pani jest tylko dobrą koleżanka, Pani nie widzi miny naszej corki, Ona sie tak cieszy z tej bluzki, ale Ona czuje sie winna, Mama jest taka smutna, niby wszystko jest w porządku, mama też chwali bluzkę, tylko dlaczego nie wybrała Pani jakiegoś drobiazgu dla Niej?. Pani jest tylko przyjaciółką, Wie Pani o ich kłótniach, to Pani wie o Jego uczuciach, o tym jak się czuje. Przyjażń jest czysta i szlachetna w intencji. Po powrocie do domu może ignorować żonę, bo przecież wszystko,co ważne zostało już powiedziane, wcześniej, w godzinach pracy, teraz przyjdzie, zje obiad, pobawi sie pilotem ,jego prawdziwe życie emocjonalne zawieszone. Jest w domu ,biedny i nieszczęsliwy, jego spełnienie emocjonalne to Pani.Żona ma depresję?, opowie o tym Pani barwnie, nie zauważy nawet Pani cierpienia, samotnosci tej kobiety, zobaczy Pani tylko Jego samotnośc i jego cierpienie. Gratuluję. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Kongo Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.e-wroc.com 16.04.04, 20:56 Siła Zdradzonych Reaktywacja Piszę do tych wszystkich "zaangażowanych", może zamiast wypłakiwać się na forum GW należy powiedzieć to tej drugiej osobie? Dlaczego tak łatwo opisać coś ogółowi a tak trudno mówić? Dlaczego tak trudno słuchać? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Abigail 7 Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.astro.net.pl 10.03.04, 12:50 Poprzeni post mnie załamał. Co za naiwność i konsekwencja w samousprawiedliwianiu się. Najczęściej małzeństwo też bywa poprzedzone długim okresem przyjażni . Czy to gorsza przyjażń od tej jaką Pani zaproponowała?Po co ' zagęszczać znajomość z żonatym mężczyzną? Czy skutki są trudne do przewidzenia/ Czy jeśli czyś samochód podoba się Pani , jest wygodny i nic nie kosztuje , to może go pani zaanektować ? Czy nie przypadkiem przykazania nie kradnij i nie cudzołóż są przez tzw przyjaciółki są kompletnie ignorowane.Ten pan , którego pani koch znudzi się panią tak jak żoną i znajdzie kolejną ..... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: olina Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.01.04, 09:45 Podobnie jak olga przeszłam przez zdradę męża, wiedziałam,że wina leży po obu naszych stronach. Mimo urażonej ambicji, przyjęłąm męża z powrotem, ale podjęłąm decyzję ,że to możliwe pod kilkoma warunkami. Po pierwsze muszę mu wybaczyć , po drugie nigdy mu nie będę tego wypominać , po trzecie tak jak żyliśmy nie możemy dalej żyć.Myślę, że zawsze będę pamiętać co się stało. Paradoks , ten romans nam pomógł, wydorośleliśmy. Ja postanowiłam coś z sobą zrobić, uznałam, że musiał mieć powód jeżeli poszukał innej. To była i jest ciężka praca , ale warto było.To była wariacka szansa i wykorzystałam ją.Zmieniłam stosunek do męża , spojrzałam na niego nie jak na moją własnośc. Pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: baba zona Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl 18.01.04, 15:10 U mnie bylo podobnie i jest teraz dobrze - oj, jak dobrze... Tamto zle trudno jest zapomniec, ale milosc sie odrodzila i to jest najwazniejsze. Pozdrawiam cieplo. :))) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: olina Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 18.01.04, 21:10 U mnie jest dodatkowy problem ,rodzina męża ,która wolała tamta. Właśnie znalazłam u teściowej zdjęcia tamtej. I co mam zrobić? Odpowiedz Link Zgłoś
anya1 Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie 09.06.04, 12:00 Jak to zrobic? Walczę żeby ratować nasze małżeństwo. Zdradziłam. Chcę naprawić wszystko! Pomocy! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: kot Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.spray.net.pl 30.01.04, 22:14 Olga, mnie się wydaje, że jesteś po prostu zimną rybą i tyle... Nikt kto na prawdę kogoś kocha nie jest w stanie podejść racjonalnie do bycia zdradzonym... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: R Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: 81.210.81.* 07.01.04, 14:24 Glupia jestes. Egoistyczna i naiwna. Odpowiedzialna i dorosla osoba nie pozwolilaby, zeby cos takiego sie zaczelo. Moze i on byl strona aktywna bardziej, ale brak reakcji tez jest reakcja. To ze mu na to pozwalalas swiadczy o Tobie, a nie o nim. On zrobil bardzo zle. Jego zona probowala zastosowac lek na skutki, a nie przyczyny. A Ty? Udajesz i wmawiasz samej sobie, ze jestes ofiara jego kombinacji. A sama pozwolilas na to ze tamten zwiazek jeszcze sie pogorszyl. Po prostu dolozylas do tego swoich dzialan. Ze ze to nie Twoje malzenstwo, nie oznacza ze nie bierzesz za to co sie stalo zadnej odpowiedzialnosci. Glupia jestes i niedorosla. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: myszka Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.mtvk.pl 02.06.04, 12:08 kobieto obudź się , jesteś w błędzie a żonę rozumię i to ona ma racje a ty ani się obejrzysz i jednak... wylądujesz w..jego łóżku a wtedy już dla was wszystkich będzie za późno! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: vicky_brown Re: Siła zdradzonych-inne spojrzenie IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.10.04, 15:53 Ciesz się babo, że kobietka miała w sobie tyle klasy i nie przyjechała, by nawalić ci po pysku. Najlepiej zwalić całą winę na te 'niedobrą żonę'. Obyś nigdy nie musiała walczyć o swojego mężą i ojca twoich dzieci. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: mama Re: Siła zdradzonych IP: *.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl 20.09.03, 22:18 To wcale nie musi byc tak, ze nie wie sie o niczym.Moj maz uwazal, ze musi byc uczciwy wzgledem mnie .Jak? Otoz nie oszczedzil mi niczego, zadnej wiadomosci, wiedzialam kiedy idzie do niej, kiedy nie wracal wiedzialam gdzie jest, teraz poinformowal mnie, ze ma syna...Nasze dzieci nie mialy nigdy taty kumpla, taty opiekuna.Zjawia sie i w niedziele jedzie z nimi na zakupy, zreszta coraz skromniejsze, bo przeciez trudno jest utrzymac 2 rodziny.To, ze sie ze mna jeszcze nie rozwiodl, to tak zwana presja srodowiska, no bo jak tu panie dziejku zostawic zone z 4 dzieci? Najmlodsza miala pol roku kiedy moj slubny poznal milosc swojego zycia.dowiedzialam sie , ze nigdy mnie nie kochal, ze jestem nudna , nie pracuje bo mi sie nie chce itd.Podbudowal mnie w sposob godny samca.Bylismy wtedy na za grnica, on w tak zwanym trudnym dla mezczyzn wieku.Walczylam poki sie dalo.Potem uznalam , ze juz nie ma o co.Wrocilam do kraju, zabralam dzieci, poszlam do pracy, wnioslam o alimenty.Zrezygnowalam z nich , gdy zgodzil sie placic mi takie, jakich zazadalam.Ale napisal tak obrzydliwy list o mnie, ze az go sobie skserowalam, zeby miec na pamiatke.Dowiedzialam sie, ze on cale zycie pracowal , zeby mi zapewnic zycie na poziomie, kupowal jwdzenie, a ja w sposob rozrzutny wydalam to co od niego dostalam,musial placic moje dlugi i takie tam brednie.Jeszcze jestem wsciekla , gdy sobie to przypominam.Dodam, ze nie pracowalam, bo ministerstwo w ktorym byl zatrudniony ma takie przepisy , ze zony nie moga pracowac na etacie. Najgorsze jest to , ze moj maz zaczal wierzyc w to wszystko, co o mnie napisal, lacznie z tym, ze zalozylam alarm, zeby nie mogl wejsc do domu.Zapomnial tylko, ze sa dokumenty, ze alarm zalozyli nasi ostatni lokarorzy, a on zaplacil za to. Moj dzis 14 letni syn zaczal sikac do lozka, bo tatus zabieral go na wycieczki z nowa miloscia i jej corka.Ba, po lekturze ksiazki Milosc we troje, moj slubny maz stwierdzil, ze on tez tak chce.Nie zgodzilam sie i uznalam , ze chyba mam wariata za meza.Dzis, po 2 latach od powrotu ,jego powrotu, moj nastapil 3 lata temu, jest miedzy nami tragicznie.Jestesmy oddzielnie, choc w domu maz ma swoj pokoj i wscieka sie, gdy dzieci mu tam buszuja.Ja juz nie reaguje na to.Musze byc czyjna, bo ktoregos pieknego dnia dzielnicowy przyszedl uzyskac ode mnie opinie o repatriantce pod moim dachem.Dowiedzialam sie wiec , ze mam juz lokatorke.Zlozylam zastrzezenie, ze jako wspolwlasciciel bez mojej wiedzy nie wyrazam zgody na meldowanie kogokolwiek.Jest na tyle niewrazliwy, ze przyszedl, bym mu pomogla to zalatwic. Mamy 14 letniego syna, ktory strasznie potrzebuje ojca.Nawet najbardziej kochana mama nie jest ojcem.Pal licho uczucia do mnie, stalo sie odszedl, ale on odszedl od dzieci i to mnie najbardziej rani. Najstarsza corka ma 19 lat i nie odzywa sie do ojca.Wie o wszystkim, bo tatus jest zwolennikiem twardego howu.Dzieci nie nalezy oszczedzac, maja poczuc strach zycia . Najszczesliwsza jestem, gdy nie mam go caly tydzien w domu.I pomyslec , ze to byl taki mily , sympatyczny facet, poki nie zwariowal.Bo to nie jest chyba milosc to co go laczy z tamta kobieta, bo i ja zdradza, ale ponoc to ich tylko bardziej laczy. Jest wolny, wolny do bolu.Czasem nuci mi Myslowitz i nawet jesli bede sam nie zmienie sie , to nie moj styl. Sa prostytutki i to nie tylko te damskie, on musi sprobowac wszystkiego, ja jestem na to za mala i nie rozumiem zycia.Coz, chyba ma racje, jesli to jest zycie. Czasem placze, ale z perspektywy tych 5 lat, kiedy jestem na etacie zony,bez przywilejow ale z mnostwem obowiazkow stwierdzam, ze jestem bardzo silna, ze nie przypuszczalam nawet tak bardzo.Wzielam odpowiedzialnosc za siebie i moje dzieci, za dom i prace,mam przyjaciol,wreszcie swoich a nie tylko jego.I czasem umiem glosno powiedziec, jestem szczesliwa ,choc nie wiem dlaczego.Po prostu mam juz z gorki, pogodzilam sie , ze juz nie bedzie tak jak bylo, zaakceptowalam pewne moje stany iii, zyje... Odpowiedz Link Zgłoś
megxx Re: Siła zdradzonych 20.09.03, 23:13 Czy warto? Czy na pewno nie możesz odejść z dziećmi? Czy jesteś kolejną przywiązaną(uzależnioną) do domu, pieniędzy i poziomu życia? To, ze dzieci potrzebują ojca jest pewne, ale, czy takiego? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Majka Re: Siła zdradzonych IP: 193.1.82.* 17.01.04, 16:39 Przeczytalam wiele artykulow tutaj... jedne sa bardziej drugie mniej przerazajace. Wiem tylko jedno, zyje sie dla siebie. Jesli sie jest osoba szczesliwa, osoby obok tez sa szczesliwe. A zwiazek sie ma po to, by w sumie razem miec wiecej niz osobno. Ale najwazniejsze sa uczucia swoje. Najwazniejszy nie jest on, ale TY!!!! Nawet dzieci w koncu odejda, albo powiedza ci ze twoje zycie to twoj problem. Zyje sie dla siebie. Wychowano mnie ze trzeba dawac, pozyczac, udostepniac, liczyc sie z uczuciam innych, pomagac innym, nie byc egoista (bee tak nie wolno)..... teraz czytam wspoczesne wychowanie dzieci: a w nim jak dziecko nie chce pozyczyc zabawki, to nie mozna go zmuszac do pozyczenia, bo wtedy zaglusza wlasna potrzebe ochrony swojego mienia, trzeba nagradzac ze sie odwazyl chronic wlasne uczucia, ze powiedzial NIE!!!!! Zyjcie dla siebie, szanujcie siebie. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Maria Re: do Mamy IP: *.gdansk.cvx.ppp.tpnet.pl 21.09.03, 12:42 Jesteś wspaniałą i piękną kobietą. Jestem pełna podziwu dla Ciebie i Twojej determinacji. Również mądrości. Będzie to pewnie marne pocieszenie, ale wiem, że tacy mężowie istnieją. Dręczą, zabijają i jeszcze nie mają wyrzutów sumienia. Czasami, kiedy wydaje się nam, że nic dobrego nas już nie spotka, sytuacja się odmienia. Życzę Ci tego z całego serca. Pozdrawiam. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: mama Re: do Mamy IP: *.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl 22.09.03, 17:52 Mario, dzieki, Odpowiedz Link Zgłoś
38sama Re: Siła zdradzonych 14.04.04, 15:07 Bardzo Ci wspolczuje, pociechy z dzieci Ci zycze i szczescia pomimo wszystko Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: nathan Re: Siła zdradzonych IP: *.man.polbox.pl 29.05.04, 19:24 Myślę, że jestem albo za jakich czas będę takim mężem. Niestety. Trochę wynika to z tego, że sam byłem zdradzany, a trochę z tego, że ciężko jest to wygrać ze swoją słabością. Rożne rzeczy cię łamią, chociaż nie jest to żadne usprawiedliwienie. Staram się jak najmniej zburzyć, bo wierzę jednak, że się odnajdę, że się zmienię. Myślę że Twój mąż też może tak myśleć, chociaż nic na to nie wskazuje. To okropne co napisał. Nie traktuje tego jak usprawiedliwienie, ale czasami robisz coś przeciw temu co na prawdę czujesz. To niemądre ale tak jest. Gratuluję Ci, że się odnalazłaś sama dla siebie. Nie ratuje to relacji waszych dzieci z Tatą. Ale im jesteś lepsza tym więcej szansy na odnalezienie dajesz mężowi. To co jak sądzę udało mi się zrobić dla żony to to, że stała się samodzielna. Ma pracę. Ma z czego żyć. Może odejść lub mnie wyrzucić jeśli chce. Nie wyrzuca mnie tylko daje mi odczuć, że nic dla niej nie znaczę. Pewnie tak musi być zanim się to ostatecznie nie zawali albo naprawi. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: kora Romans moze byc piekny IP: *.178.108.239.forward.012.net.il 21.09.03, 20:44 Nie usiluje polemizowac z zadna ze stron zdradzanych, z ich bolem i nieszczesciem na pewno autentycznym. Chcialabym jednak dodac swoja historie na dowod, ze romans pozamalzenski moze byc dobry, moze dac pozytywne rezultaty. Jestem mezatka. Mam bardzo dobrego, kochanego meza, ktory jest dla mnie najwazniejszy, ale m.in z jego powodu lecze sie od lat na depresje. Rok temu poznalam kogos przez internet. Tez zonatego i to szczesliwie. Bylo dla mnie bardzo istotne, ze szczesliwie, bo gwarantowalo, ze nie zacznie sie miedzy nami nic powaznego. Zatem niepowaznie - czaty, SMSy, telefony. Czulam, ze odzywam, ze ubywa mi lat, ze promienieje od srodka. Zrzucilam nawet pare kilo - ze szczescia nie chce sie jesc. Wreszcie trafila sie okazja, by spedzic razem jakis czas. Wykorzystalismy ja skwapliwie a kiedy czas minal wrocilsmy oboje grzecznie do domow. Odleglosc nie pozwoli nam sie wiecej zobaczyc, ale tez wcale tego nie pragniemy. Jakie plusy? Depresja poszla w kat, znow czuje sie prawdziwa, pozadana kobieta, na nowo odkrywam zalety mego wspanialego meza (za tamtego w zyciu bym nie wyszla...), mam fantastyczne wspomnienia na dlugie zimowe wieczory zas maz cieszy sie, ze ma w domu zadbana, szczesliwa i znowu zainteresowana seksem zone. Nie rozbilismy niczego. Obdarowalismy sie tylko to, czego kazde mialo w nadmiarze. Kazde odnowione, z nowymi silami (i nowymi pozycjami ;-), wrocilo do rodziny. Happy End... Odpowiedz Link Zgłoś
glajda do Mamy 24.09.03, 09:54 Ale dlaczego to ciągniesz? Dlaczego ten człowiek ma pokój w twoim mieszkaniu? jesteś silną, wspaniałą kobietą, prawo jest po Twojej stronie, rozwód byłby z jego winy, mieszkanie Sąd prawdopodobnie przyznałby Tobie /bo dzieci z Tobą mieszkają/, alimenty i to wysokie też. Dlaczego, dlaczego, dlaczego? jeżeli dla dzieci, to taka ułuda normalności bardzo je rani i w dodatku uczy, że małżeństwo to syf. Przepraszam za dosadne słowa. DLACZEGO? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: mama Re: glaja IP: *.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl 24.09.03, 21:07 bo prawo wcale nie jest po mojej stronie, alimenty sa groszowe ,dom sad kaze mi podzielic na pol,dzieci pozostana ze mna ,beda ciagane po psychologach, by ustalic jak to z ta wiezia emocjonalna jest.Tylko z pozoru jest to takie latwe...Bylam u adwokata, wiem co mowie.Pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
anna-maria17 Do mama 24.09.03, 21:51 Droga mamo, tego nie powinnas byla pisac. Skoro jest ci wazniejszy dom niz zdrowie psychiczne twoich dzieci, to ponosisz dokladnie taka sama wine, jak ich ojciec. Jesli by ci rzeczywiscie zalezalo na tym, zeby twoje dzieci sie prawidlowo i spokojnie rozwijaly, to bys za kazda cene starala sie o ich dobro, przedewszystkim. Sama sie zastanawialam, czytajac twoj post, dlaczego pozwalasz na to wszystko? Dlaczego pozwalasz, zeby twoj maz wyrzadzal taka krzywde dzieciom? Ale juz wiem. To nie chodzi o dobro dzieci. Chodzi o dom, chodzi o alimenty i chodzi o ew udowodnienie, ze wplyw ojca na psychike dzieci jest negatywny. A to wymaga troche zachodu. A dzieci kiedys wyrosna i pojda swoja droga a dom ci zostanie. Pozostawiam to bez komentarza. Odpowiedz Link Zgłoś