beba3
21.11.06, 17:31
Juz w sobote, 28 pazdziernika bylismy na miejscu w Singapurze, ale przez
dluzszy czas nie mialam dostepu do internetu. A jak juz mialam, to czasu
brakowalo i mysli ciezko bylo zebrac.
Podroz
Taksowka i pociag do Amsterdamu, odprawa, wreszcie lot, ktory trwal okolo 12
godzin i byl (na szczescie) bez przesiadek. Obsluga, organizacja i jedzenie w
KLM wporzadku. Pierwszy moj taki dlugi lot ale nie bylo sie czego obawiac.
Bardzo sie ciesze sie lot byl 'nocny' i wiekszosc czasu przespalismy.
Dzieciaki sie nie znudzily sytuacja lecz swietnie bawily ogladajac TV,
sluchajac muzyki przez sluchawki, rysujac i jedzac.
Oczywiscie osobami siedzacymi za nami i obok nas okazali sie byc Polacy. ;-)
Pierwsze wrazenia
Goraco. Zdecydwanie tak! Soczysta i egzotyczna zielen, wiezowce, czysto,
dziwnie niezrozumialy angielski.
Zadaszone przejscia pomiedzy blokami na terenie tego samego condominium oraz
do najblizszego przystanku autobusowego czy tez metra.
Spokojni i nierozkrzyczani ludzie, z zaciekawieniem patrzacy na nas ale
szczegolnie na nasze dzieci. Czasami cos zagadujacy, czasami dotykajacy skory
czy tez wlosow.
Starsza corka po czterech dniach jakos tak troche bez przekonania,
stwierdzila ze: 'Wszyscy tu maja jakas taka zolta skore... a niektorzy sa
tacy czarni jak Marvel'. (Czarnoskory kolega ze szkoly w Holandii). Widac
bylo ze cos jej nie gra, bo jakos tak troche inaczej wygladaja a niby tak
samo...
Do dzieci odzywala sie po holendersku bo sluchowo jednak jest duzo bardziej
podobny do angielskiego. Niestety chinski jest zupelnie nie do rozgryzienia.
Zwiedzamy
W sobote, po zlapaniu oddechu, prysznicu, rozpakowaniu postanowilismy przejsc
sie po okolicy. Juz po krotkim spacerku mielismy dosc ale motywacje wciaz
spora.
Zajrzelismy do sklepiku przy condominium i obkupilismy sie w niezbedne
produkty spozywcze i chemiczne. Podczas spaceru odkrylismy tez lokalny
sklepik pomiedzy blokami HDB (bez basenow - szmaserow, tansze czynsze,
podobno 80% spoleczenstwa mieszka w nich). Mikroskopijnie waskie przejscia
pomiedzy regalami, ogolny nielad ale sporo produktow. Wybralam dzemik i chleb
a maz chinska 'zalewajke'. Sprzedawca nie chcial jej sprzedac bo stwierdzil,
ze nie jest dobra _dla_nas_. Maz chial ja kupic bo wlasciwie to identyczna
jadl w Holandii i byla smaczna. Ta miala tylko taki feler, ze byla po
terminie do spozycia...
Pierwsza niedziele po przyjezdzie spedzilismy na zwiedzaniu Centrum.
Szalenstwo w zwolnionym tempie. Skwar sie z nieba lal a my powolutku,
pomalutku chlonelismy atmosfere miasta i zaliczalismy kolejne miejsca gdzie
bylo mozna usiasc, ochlodzic sie i napic czegos zimnego.
To najdluzsze zwiedzanie jak do tej pory i nie wiem czy bede w stanie to
powtorzyc! ;-D
Musielismy, po prostu musielismy wejsc do jednego z 'mall-i' czyli centrow
handlowych. Weszlismy naprawde tylko zjesc cos cieplego. Jedn raz i drugi, a
wracalismy do domu z pelnymi siatami: picia, jedzenia, picia, chemii, zabawek
i czegos do picia.
Jedzenie
Jak do tej pory zywimy sie glownie w "food courts" czyli polozonych w
centrach handlowych (choc nie tylko) jadlodajni. Jest to kilkanascie punktow
gastronomicznych gdzie mozna posmakowac roznych kuchni za niewielkie, w
porownaniu z Europa, pieniadze.
Uwielbiam zupy, makarony, ryz z warzywami, miesem, ryba. Ograniczaja mnie
jedynie przyprawy. Nie jestem w stanie zjesc pikantnych rzeczy. Trzy razy
robilam podejscie do kuchni indyjskiej i nie ma tam potraw niepikantnych.
Nawet jesli sprzedawca twierdzi ze jest inaczej. ;-) Zasmakowala mi tylko
roti prata czyli cos jak nasz cieniusienki nalesnik zlozony kilka razy w
prostokat, czasami z wbitym jajkiem. Smak: cos pomiedzy nalesnikiem a
omletem, bardzo nasaczony olejem ale nie jest to danie obciazajace zoladek a
raczej sycace. Swietne jako przegryzka.
Gotowanie w domu
Nie mam zbyt wiele doswiadczen w tej materii. Zakupilam juz garnek i gleboka
patelnie, mam mikrofale i piekarnik ale unikam jak tylko moge gotowania.
Zrobilam chyba ze dwie portawy i tez troszke stylizowane na wschodnie a
jadalne dla dzieci.
Dzieci wyjadaja ryz, makarony, prosza o frytki, czasami skusza sie na
warzywko. Lubia delikatne zupy. Kurczak, parowki, jajka powinny juz im bokiem
wychodzic. Zazwyczaj w kazdej jadlodajni jest 'zachodnie' jedzenie i tam
czesto kupujemy potrawy dla dzieci.
Sklepy i zaopatrzenie
Generalnie jest wszystko czego czlowiek potrzebuje. Problem tkwi w
szczegolach.
Mleko i produkty mleczne.
Drogie i dziwnie smakujace. Mleko UHT okazalo sie nie do picia a mleko swieze
i tak jest UHT ale musi stac w lodowce... ;-)
Wlasnie natrafilismy na smaczny jogurt naturalny ale jest bardzo slodzony,
czyli chyba nie az tak 'naturalny' a tylko bez owocow?
W sumie nie mam nawet nic przeciwko produktom mlecznym ale wiem ze bede
musiala zmieniac sklepy aby nie jesc tego samego albo wybierac sie na zakupy
do tych wiekszych sklepow.
Troche sie moze zrazilam kilka dni temu, kiedy po otworzeniu nowej butli z
mlekiem zobaczylam jakies brudki.
Brudki byly w skupisku i sie ruszaly...
Im dalej od wydarzenia, tym bardziej chce uwiezyc, ze mi sie przewidzialo...
;-D
Wedlin nie ma zbyt wiele. To samo z serem. Ser topiony plasterkowany nie jest
problemem ale dobry ser zolty jest do wyszukania. No i po Holandii smakuje
conajmniej nietypowo.
Warzywa wciaz stanowia tajemnice. Rozpoznaje czesc z tych na stoisku z tymi
ktore dostaje na talerzu, ale wciaz nie wiem jak sie za nie zabrac sama.
Ziemniaki smakuja pysznie jako dodatek do dania a frytki inaczej.
Nad rybami, owocami morza, niebieskawymi (?) krabami rozpaczam. Nie mam
pojecia jak sie do nich zabrac a na straganach wygladaja na swieze i az sie
prosza. Moze kiedys dowiem sie jak je przygotowac? Bardzo bym chciala!
Roznice pomiedzy kuchnia europejska a azjatycka sa widoczne w sklepach i na
talerzach. Po jedzeniu czujemy sie syci ale nie przezarci. Ani razu nie bolal
mnie zoladek a czesto jem rzeczy wymaczane wrecz w tluszczu. Bardzo lekka i
smaczna jest kuchnia lokalna.
Mam nadzieje ze choc troche sie naucze preparowania egzotycznych potraw a jak
narazie postaram sie choc zapamietac nazwy. ;-)
Owoce smakuja inaczej. Zazwyczaj bardziej soczyste i mniej slodkie. Jablka
nawet, takie same a inne. ;-) Jablko - gruszki przepyszne, owoce 'gwiazdy'
staly sie prawdziwym hitem i jeszcze jakies inne owoce, ktorych nazwy nie
znam. Male koleczki w oslonce, sprzedawane na galazkach. W srodku
polprzezroczysty miaz i ciemna pestka. Pychotka!
Pogoda
Coraz bardziej rozumiem Singapurczykow: uwielbiaja jesc i robic zakupy.
Jedzenie jak wyzej a zakupy? Mielismy pokrecic sie w niedziele po centrum a
dojechalismy tylko do najblizszego mall-a. Kiedy leje jak z cebra najlepiej
ukryc sie w centrum i zapomniec o fatalnej pogodzie. Zawsze jest zreszta cos
czego potrzebujemy i za czym trzeba sie rozejrzec. ;-)
To tyle na dzisiaj. :-)