Dodaj do ulubionych

Taka historia

18.11.14, 09:16
Jako ze jak wiecie ostatnio zagadnienie wysokich alimentow jest mi bliskie, poslyszalam taka oto historie ktora ma miejsce u znajomych znajomych. Jestem ciekawa Waszej opinii. Naciagactwo to, czy usprawiedliwione zachowanie? Zwiazek przypadkowy, trwajacy 4 miesiace. Ze zwiazku rodzi sie niepelnosprawne dziecko. Rodzicie nigdy razem nie mieszkali. Ojciec dziecka placil dobrowolnie alimenty w wysokosci 800 zl. Zarobki ojca 4 tysiace netto. Ojciec bez mieszkania, wynajmuje, generalnie bez majatku. Matka dziecka pozwala ojca o alimenty w wysokosci 2,5 tys zlotych. Wezwania na rozprawe wysylane byly pod adres, pod ktorym ojciec dawno nie mieszkal, ojciec nie wiedzial o toczacej sie rozprawie. Zostal orzeczony wyrok zaocznie i alimenty w kwocie 2,2 tys. Jakims cudem sam wyrok trafia pod wlasciwy adres. Ojciec probuje potem obnizyc alimenty ale ma przechlapane bo po pierwsze nie widuje sie z dzieckiem a po drugie matka, kiedy dowiedziala sie o probie obnizenia zwolnila sie z pracy i pobiera zasilek pielegnacyjny dla rodzicow dzieci niepelnosprawnych okolo 1 tys zlotych, poslala dziecko do przedszkola i wynajela mieszkanie dla siebie i dziecka za kwote okolo 1 tysiac. Zwiazek z tzw przypadku, dzieci nie bylo w planach. Co sadzicie? Czy kwota jest uzasadniona? Dodam, ze matka nie pracuje, mimo, ze dziecie spedza w praedszkolu okolo 7 godzin dziennie.
Obserwuj wątek
    • meniera33 Re: Taka historia 18.11.14, 11:30
      Celinka- jeśli matka dziecka pobiera świadczenie w wysokości 1000 zł - to jest to właśnie praca, dokładniej państwo płaci matce dziecka bo nie może podjąć pracy ze względu na niepełnosprawność dziecka. To również świadczy o tym, że dziecko nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie. Ojcu wyżyć za 1800 zł będzie ciężko- ale jak i z czego żyją ojcowie to chyba mało kogo obchodzi.
      • celina1984 Re: Taka historia 18.11.14, 11:55
        Tak to praca, ale
        - matka wczesniej pracowala, zwolnila sie kiedy ojciec zalozyl sprawe o obnizenie
        - dziecko jest ok 7 godzin w przedszkolu wiec moglaby pracowac przynajmniej na pol etatu (kwestia czy nie wychodzi lepiej na zasilku)
        - no i kwestia wynajmu mieszkania w takiej sytuacji, wczesniej mieszkala u rodzicow.
        • lampka_witoszowska Re: Taka historia 18.11.14, 12:00
          Ogólnie - nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni.
          Sytuacja znana z piętnastej ręki, można się pobawić w wieszanie psów na matce czy na ojcu - ale są lepsze rozrywki.
          Oczywistością jednak powinien być fakt, że z uprawiania seksu bywa, że rodzą się dzieci. Do tego trzeba dwojga. Dwoje równocennych rodziców, więc mają równy udział i w poczęciu, i w staraniach, żeby nei począć - albo oboje sobie odmawiają, żeby dziecko jako tako wychować.
          Zawsze ojciec może zamieszkać dla odmiany ze swoimi rodzicami - skoro to jest rozwiązanie sugerowane przez autorkę wątku.
          Każdy niech pilnuje siebie, żeby być w porządku. I będzie ok.
          • celina1984 Re: Taka historia 18.11.14, 12:31
            Nie moze rodzice nie zyja a majatku nie zostawili. Chodzi mi jedynie o okolicznosc zajscia tych wszystkich akcji podczas rozprawy o obnizenie.
            • meniera33 Re: Taka historia 18.11.14, 12:38
              Fakt porzucenia pracy by pobierać świadczenie- nie ma znaczenia, bo świadczenie jest właśnie dla rodziców, którzy są zmuszeni do rezygnacji z pracy. Właśnie alimenty jej to pośrednio umożliwiły, bo przecież za 1000 zł miesięcznie + jakieś dodatki ie utrzymałaby siebie i dziecka, nawet zdrowego co dopiero mówiąc niepełnosprawnego.
              Poza tym w znanym mi przypadku, kiedy to matka zrezygnowała z pracy po pół roku ( chyba się zmęczyła ) i sąd o tym wiedział, że sama zrezygnowała- jako uzasadnienie podniesienia alimentów padło również stwierdzenie "bo nie pracuje"( widocznie nie musi, tylko może zdaniem sąduwink) .W tym przypadku dzieci zdrowe i nastoletnie więc o jakiejkolwiek opiece bezpośredniej mowy nie ma. Mimo tego nie miało do dla sądu znaczenia porzucenie a w tym przypadku, kiedy dzieckiem trzeba się zajmować - nie sądzę, żeby to wpłynęło na obniżenie.
              • celina1984 Re: Taka historia 18.11.14, 13:14
                Chyba tez prace rzuce i kaze sie ex utrzymywac wink masakra
                • xciekawax Re: Taka historia 18.11.14, 17:38
                  a kto Tobie broni?
                  Moze wtedy tu nam napiszesz jak "fajnie" jest niepracowac i opiekowac sie niepelnosprawnym dzieckiem. Widac ze nigdy nie mialas wspolnego z taka sytuacjia i dlatego siejesz taka ignorancjie. Wstyd!
    • tricolour Facet generalnie głupi... 18.11.14, 17:16
      ... i to nie tylko, że lezie do łóżka z byle kim bez zabezpieczenia, to jeszcze olewa fakt nieskutecznego doręczenia pism procesowych.

      Nie ma czegoś takiego jak wyrok za plecami. Równie dobrze można oskarżyć o gwałt i wskazać adres gwałciciela "wynajmu mieszkania" w Hondurasie. I co? Na długie lata za kraty, bo nie było się na własnym procesie?

      Frajer olał ważne sprawy życiowe więc płaci. A że matka naciągaczka? No, bywa. Ale po co było leźć do łóżka z krętaczem?

      Czy kwota alimentów uzasadniona? Zawsze, kiedy uzasadnienie zależy od widzimisię sądu, można twierdzić, że uzasadniona. Dla lafiryndy - uzasadniona.

      A nawet stanowczo za niska...
    • xciekawax Re: Taka historia 18.11.14, 17:52
      Moim zdaniem wiecej matek powinno walczyc o swoje dla swoich dzieci. Za duzo kobiet przystaje na marne alimenty w wysokosci 600, 800 zl. Przez to kopia tylko sobie dolki i innym kobietom rowniez, bo to daje "norme" w tym kraju.

      Celina ewidentnie nigdy nie miala duzo do czynienia z opiekowaniem sie niepelnosprawnym dzieckiem, wiec pewnie nie jest swiadoma jak duzo to wymaga energji : fizycznej i psychicznej.

      Jezeli matka decyduje ze chce w tym trudnym czasie poswiecic wiecej czasu dziecku, a ma na to mozliwosci (przez alimenty) to ma do tego prawo.
      Nie wiem czy Celina zdaje sobie sprawe ze z pewnymi niepelnosprawnosciami nie mozna dziecka spuscic z oczu - a przeciez trzeba ugotowac, poprac, posprzatac, pozmywac, przygotowac je do kapieli, porozmawiac z lekarzami, poczytac o nowych badaniach i nowych sposobach opieki, itd.... Dlatego te 7 godzin gdy dziecko jest pod nadzorem profesjonalistow - byc moze daje matce ta mozliwosc.

      Rowniez wydaje mi sie ze Celina uwaza ze ojciec nie powinien miec takiej wielkiej odpowiedzialnosci finansowej gdyz dziecka nie planowal (na pewno nie niepelnosprawne). No coz, matka pewnie tez nie planowala ze jej milosna przygoda skonczy sie po 4ch miesiacach a rezultatem bedzie samotne macierzynstwo z niepelnosprawnym dzieckiem. Czy moze wiesz czy pan chcialby zamienic miejsce z matka swojego dziecka? cos mi mowi ze nie za bardzo.

      PS: ojciec ma obowiazek zarejestrowac sie w miejscu w ktorym mieszka. Tak - aby policjia czy sad wiedzial gdzie mozna zastac czlowieka. To nie JEJ wina ze pan to olal.
    • lampka_witoszowska Re: Taka historia 19.11.14, 06:55
      to ja już wiem, co powinien ojciec! powinien umówić się z tą matką na nawiązywanie kontaktu z własnym dzieckiem, nauczenie się od niej obsługi chorego dziecka i przejecie połowy obowiązków. Wtedy będą mogli zrezygnować z alimentów, dziecko opiekę będzie miało - fakt, możliwe, że kosztem pracy faceta, ale skoro uderzamy w tony moralne - to tak by wypadało. On rozezna o czym jego koleżanka celina na forum potem pisze.
      • karolana Re: Taka historia 19.11.14, 08:47
        lampka_witoszowska 19.11.14, 06:55
        to ja już wiem, co powinien ojciec! powinien umówić się z tą matką na nawiązywanie kontaktu z własnym dzieckiem, nauczenie się od niej obsługi chorego dziecka i przejecie połowy obowiązków. Wtedy będą mogli zrezygnować z alimentów, dziecko opiekę będzie miało - fakt, możliwe, że kosztem pracy faceta, ale skoro uderzamy w tony moralne - to tak by wypadało. On rozezna o czym jego koleżanka celina na forum potem pisze.


        Zgadzam sie w 100%
    • karolana Re: Taka historia 19.11.14, 08:45
      Moje zdanie jest nastepujace:
      - oboje debile, ze sie nie zabezpieczyli
      - facet idiota, ze nie ogarnal tematu niedoreczonych pism
      - fakt, ze dziecko nieplanowane, nie usprawiedliwia braku kontaktu, matka tez raczej nie planowala niepelnosprawnego dziecka, prawda?
      - nie wiemy o jakim stopniu niepelnosprawnosci mowa, ale skoro ma dodatek to musi byc to spora, poniewaz obecnie wcale nie jest tak prosto dostac ten dodatek,
      - jesli dziecko jest niepelnosprawne to praca (sic!) z nim jest 24/7, zatem fakt poslania dziecka do przedszkola sluzy obojgu - dziecko ma kontakt z rowiesnikami, co w przypadku osob niepelnosprawnych jest BARDZO wazne, a matka ma czas naladowac baterie, zajac sie mieszkaniem, soba, itd. co w perspektywie dozywotniej (!!!!!) opieki nad niepelnosprawnym dzieckiem ma znaczenie kluczowe
      - wynajecie mieszkania dla siebie i dziecka jest dosc naturalne, mieszkanie musi spelniac pewne standardy zeby nadawalo sie dla dziecka ze szczegolnymi potrzebami, moze z rodzicami sie nie dogadywala? moze rodzice zachowywali sie niew porzadku wobec wnuka?
      Zasadzone alimenty w przypadku zdrowego dziecka bylyby zwyklym naciaganiem, w przypadku niepelnosprawnego, w sytuacji kiedy tatus jest bezkontaktowy, uwazam, ze sa na przyzwoitym poziomie.
      Niestety, ale majac doswiadczenie z wychowywaniem "deficytowych" dzieci mam taka wlasnie perspektywe.

      -
      • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 10:37
        Z weloma rzeczami tu sie zgadzam, mnie razi tu przede wszystkim, ze ojciec nie utzymuje kontaktu z dzieckiem. Chodzi jedynie fakt rzucenia pracy oraz wynajecie mieszkania przez matke w momencie, gdy rozpoczela sie sprawa o obnizenie alimentow. Dodatkowo, skoro matka zarabia 1 tys a dziecko dostaje 2 tys to znaczy, ze ojciec doklada do utrzymania takze matki , ktora nie byla jego zona a to juz jest niezgodne z KRIO. Samo mieszkanie to koszt 1,2 tys zlotych z oplatami. Zakladajac, ze ojciec nie utrzymuje kontaktu to powinien ponosic 100% kosztu utrzymania dziecka. Dziecko placi za swoja czesc najmu mieszkania z pieniedzy od ojca 600 zl. Matka powinna sama zaplacic za swoja czesc najmu drugie 600. Jesli matka ma 1 tysiac to znaczy, ze na zycie i utrzymanie matce zostaje 400 zl a diecku 1,4 zl. Dla mnie jest oczywiste ze matka "podkrada" pieniadze swojemu dziecku. Gdyz zwyczjanie za 400 zl miesiecznie sie nie wyzywi i nie ubierze. Ojciec woe dofinansowuje tez matke, ktora z kolei dofinansowuje Panstwo czyli my podatnicy.
        • karolana Re: Taka historia 19.11.14, 10:52
          Celina, rozumiem Twoj to myslenia i gdyby to bylo zdrowe dziecko, podzielalabym go. Ale dziecko jest niepelnosprawne. To zmienia wszystko.
          Za utrzymanie dziecka niepelnosprawnego i tak odpowiadaja podatnicy, bo taka jest zasada funkcjonowania spoleczenstw cywilizowanych obecnie. Mozna postulowac powrot do Sparty starozytnej, to by wiele rozwiazalo tongue_out Ale jest to niemozliwe.
          Jesli matka odda dziecko do placowki i sama pojdzie do pracy i tak podatnicy doplaca, w dodatku wiecej.
          Podajesz para-racjonalne argumenty, ale nie podajesz najistotniejszej okolicznosci - w jakim stanie jest dziecko.
          Pisalam juz, ze my na leczenie specjalistyczne i rehabilitacje wydajemy ok 600 zl miesiecznie, przy czym nasze dzieci nie maja orzeczenia o niepelnosprawnosci.
          Tutaj dziecko ma. Byc moze potrzebny jest sprzet, leki, rehabilitacja, itp. To musza pokryc alimenty.
          To, ze matka dziecka nie byla zona to akurat nie ma zadnego znaczenia. Jest matka jego dziecka, dziecka niepelnosprawnego. Wdodatku matka, na ktorej spoczywa, decyzja tatusia, 100% opieki. Mozna powiedziec, ze tatus w tym mojmencie niejako wynajmuje matke do pracy (!) przy swoim (sic!) niepelnosprawnym dziecku.
          Moze zamiast w alimentach oplacic opiekunke, a matka wtedy pojdzie do pracy? I wtedy matka zarobi na siebie tyle zeby samodzielnie oplacic swoje potrzeby, a tatus bedzie mial poczucie, ze matka nie "okrada" dziecka.
          Celina, prosze, nie porownuj sytuacji, gdzie dziecko jest zdrowe do takiej, gdzie jest ono niepelnosprawne!
          • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 10:56
            Ok masz racje. Jestem po prostu za bardzo przeczulona chyba na punkcie mam ktore naciagaja. Tu rzeczywiscie mozna polemizowac.
            • karolana Re: Taka historia 19.11.14, 12:12
              Celina, jest wiele naciagaczek, ale tez jest wiele kobiet, ktore uczciwie wychowuja dzieci.
              Gdyby moje dziecko bylo niepelnosprawne i wymagalo opieki 24/7, a tatus wypial sie na nie (bo nieplanowane, bo nie z zona, bo chore) to zdarlabym z faceta ostatnia koszule. Nie dla siebie, ale dla dziecka.
              Bo takie dziecko nie jest w stanie samo o siebie zadbac, i nie bedzie w stanie o siebie zadbac. Takie dziecko jest calkowicie zalezne od matki. Wiec ta matka musi miec sile fizyczna i psychiczna zeby temu podolac.
              Moze ta kobieta zrezygnowala z pracy, bo nie dawala sobie rady? Miala prawo nie dawac rady, bo po powrocie z pracy nie miala komfortu zeby odpoczac. Czekala ja kolejna, jeszcze ciezsza praca.
              I tak dzien w dzien, bez odpoczynku. Do konca zycia.
              Wybacz, ale nikt nie ma prawa tej kobiety oceniac, a najmniej ma do tego prawa szanowny tatus.
              Nie szanuje ludzi, ktorzy olewaja dzieci. Nikt im tych dzieci nie kazal robic. A skoro sobie zrobili, niech biora odpowiedzialnosc. Jesli nie wlasnymi staraniami, to finansowa.
              • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 12:46
                Dziecko chodzi, mowi, ma wade wzroku i jest lekko opoznione. Nie wymaga lekow. Wymaga rehabilitacji z powodu oppznienia ruchowego w stsunku do rowiesnikow
                • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 12:56
                  Jednak nie do konca sie zgode, ze powinien utrzymywac takze matke bo i nie wwzne csy byli malzenstwem. Kobieta ktora zachodzi w ciaze po 3 miesiecznej znajomosci MUSI liczyc sie z mozliwoscia samodzielnego macierzynstwa.
                  • blue_ania37 Re: Taka historia 19.11.14, 13:03
                    Ja już Ci to napisałam, ale powtórzę.
                    Ciebie "zjedza" te alimenty.
                    Dostaniesz, albo już dostałaś obsesji na tym punkcie.
                    W kazdej matce widzisz naciagaczkę.
                    Nie masz pojęcia co to znaczy dziecko upośledzone, opóznione z problemami ruchowymi.
                    I nie masz też pojęcia, jak wazne dla takiego dziecka jest kontakt z równiesnikami.
                    Wiekszą empatią i zrozumienie, ma moj 7 letni syn, ale on chodził do integracyjnego przedszkola.
                    A ja niejednokrotnie widziałam ile trudu muszą włożyć matki i wychowawczynie, aby dzieci takie jak ty opisujesz było szczęsliwe.
                    A
                    www.youtube.com/watch?v=TwIZFPGVL4I
                    • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 13:09
                      No chyba rzeczywiscie mam objawy lekkiej paranoi. Wiec dosc o tym smile
                      • smutnyaniol Re: Taka historia 19.11.14, 13:12
                        Skoro dziecko wymaga rehabilitacji to albo matka je na nia zawozi albo ktoś przychodzi żeby ja prowadzić. Pewnie też robi to samodzielnie czy wtedy ojciec płaci jej za każdą godzine rehabilitacji jak fizykoterapuecie?
                        Czy może uznaje to za fanaberię?
                        Celina daj juz spokój bo zaczynasz być żałosna w tej zawiści, że Twój obecny płaci na swoje dzieci zamiast na Twoje wczasy...
                        • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 13:17
                          Pomylilo Ci sie, to ja place na jego dzieci zeby on mial gdzie mieszkac i co jesc. A watek nie jest o mnie wiec zlosliwosci schowaj sobie do kieszeni.
                          • smutnyaniol Re: Taka historia 19.11.14, 13:26
                            celina1984 napisała:

                            > Pomylilo Ci sie, to ja place na jego dzieci zeby on mial gdzie mieszkac i co je
                            > sc. A watek nie jest o mnie wiec zlosliwosci schowaj sobie do kieszeni.
                            Nie on płaci na swoje dzieci, a Ty płacisz na męża. To jest zasadnicza róznica, bo z jego pensji na alimenty w zupełności wystarcza nawet jak nic mu nie zostaje.
                            • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 13:34
                              Twoj tok rozumowania ze zycie ojca powinno dazyc jedynie do dawania kasy matce jego dzieci jedynie upewnia mnie, ze jest MASA kobiet matek naciagaczek.
                              • smutnyaniol Re: Taka historia 19.11.14, 13:36
                                celina1984 napisała:

                                > Twoj tok rozumowania ze zycie ojca powinno dazyc jedynie do dawania kasy matce
                                > jego dzieci jedynie upewnia mnie, ze jest MASA kobiet matek naciagaczek.
                                O jeszcze wróżka smile. Nie znasz mojego toku rozumowania, a tym bardziej mojego "naciągactwa". Natomiast denerwuja mnie ludzie, którzy nie robia nic poza narzekaniem jak to maja źle bo świat jest zły i okrutny, a sytuacja jest tylko i wyłącznie konsekwencja ich własnych wyborów.
                                • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 13:39
                                  Skup sie na watku bo odbiegasz od niego i gadasz nie na temat.
                  • meniera33 Re: Taka historia 19.11.14, 13:20
                    Celinko- czy ta kobieta celowo zaszła w ciąże - wbrew woli tego faceta stosując podstęp? W innym przypadku - oboje ryzykowali tak samo i oboje powinni ponieść konsekwencje.
                    • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 13:26
                      Meniera, naprawde nie mam pojecia. Ale uwazam ze to byla nieodpowiedzialnosc obu stron. No chyba, ze facet byl oklamywany ze dziewczyna sie zabezpiecza ale tego nie wiem
                      • xciekawax Re: Taka historia 19.11.14, 15:38
                        Z doswiadczenia/slyszenia wiem ze to raczej facetow trudno powstrzymac przed seksem nawet jak brak zabezpieczenia. ;P

                        Celina, powiem ci szczerze ze chyba Twoja zawisc do meza wyparzyla Tobie cala empatie.

                        Bardzo smutne, i niesmaczne.

                        W dodatku, Twoje poglady na seks i to ze uwazasz ze to kobiety wina ze sie nie zabezpieczyla - jest bardzo staroswieckie, przestarzale, i z zeszlego wieku. Naprawde, zastanow sie czy takie brednie warto mowic glosno.
                        • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 16:11
                          Masz chyba omamy skoro gdzies wyczytalas, ze napisalam ze to jej wina bo sie nie zabezpieczala. Napisalam ze NIE WIEM czy sie zabezpieczala bo ktos o to zapytal. Napisalam tez, ze kazda kobieta decydujac sie na ciaze po 3 miesiacach znajomosci moze liczyc sie z samotnym macierzynstwem. Nie wiem z jakimi mialas do czynienia facetami, skoro twierdzisz, ze KAZDY facet nie jest w stanie powstrzymac sie od seksu nawet bez zabezpieczenia. Chyba mialam do czynienia z madrzejszymi niz ty facetami gdyz moje dziecko bylo,planowane i chciane. A i prosze nie pisac o domniemanej zawisci do mojego meza, ktorego kocham nad zycie i kochac bede. Wracajac do tematu jasno i wyraznie napisze, moze teraz doczytasz: jest dla mnie nie istotne zy sie zabezpieczali. Jest dziecko i musza poniesc tego konsekwencje. Pytanie w jakim zakresie i do jakiego stopnia. Prosze mi nie wciskac gloszenia pogladow z ciemnogrodu.
                        • tricolour Seks to nie jest nowoczesne odkrycie... 19.11.14, 16:33
                          ... (no chyba, że dla Ciebie) i od tysięcy lat robi się to tak samo. W związku z tym, że okresowa płodność jest cechą tylko kobiet więc trudno oczekiwać od facetów lub kogokolwiek innego, by posiadali tajemną wiedzę o innych osobach, kiedy to one takową płodność mają. Z drugiej strony: od kobiet oczekiwać należy, by znały one swoje ciało na tyle dobrze, by orientować się czy mają dni płodne albo na przykład czy chcą kupę - bo to takie samo obciążenie rozumu. Wydaje mi się, że określenie płodności nie przekracza możliwości intelektualnych kobiety. Podobnie znalezienie toalety.

                          W związku z powyższym za fakt niechcianej ciąży w największym stopniu odpowiada kobieta. Nie jest ona winna ciąży, ale jest współodpowiedzialna i to w stopniu o tyle większym od swego kochanka, o ile więcej wie na temat swojej płodności.

                          Można zatem zakładać, że niechciana ciąża jest udaną próbą wrobienia w dziecko.
                          • karolana Re: Seks to nie jest nowoczesne odkrycie... 19.11.14, 19:02
                            "Wydaje mi się, że określenie płodności nie przekracza możliwości intelektualnych kobiety."

                            To Ci się dobrze wydaje... jeśli chodzi o kobiety które:
                            - mają bardzo regularne cykle
                            - prowadzą bardzo uregulowany tryb życia
                            - nie mają infekcji
                            - nie doświadczają sytuacji stresowych.
                            Każdy z tych czynników wpłya na przebieg cyklu.
                            Dlatego wynaleziono prezerwatywy które dodatkowo chronią przed chorobami wenerycznymi.
                          • wrednarzeka Re: Seks to nie jest nowoczesne odkrycie... 19.11.14, 23:29
                            może się zdziwisz ale mam parę znajomych po wspomaganym rozmnażaniu i powiem ci że nawet w przypadku par z problemami czasem dochodzi do zapłodnienia w momentach gdy lekarz głowę by dał sobie urwać że to nie ten moment. Znam kobietę która miesiączkuje raz na pół roku i ma troje dzieci. Znam kobiety którym zależało na dzieciach więc najpierw określały swoją płodność najprostszymi sposobami a potem coraz bardziej finezyjnymi i wiesz co się okazywało? że poszczególne wyniki wzajemnie się wykluczają.
                            • tricolour Właśnie o tym piszę... 20.11.14, 00:00
                              ... że płodność chyba nie wykracza poza zasoby rozumu.

                              I skoro trzeba mieć bardzo regularne życie, zero stresów i żadnych infekcji, a dalej nie za bardzo wiadomo czy jest czas na zapłodnienie, to warto zastosować antykoncepcję szczególnie gdy się kandydata do łózka zna ledwo 100 dni.

                              Bo jakby na rzecz nie patrzeć, to kobieta z dzieckiem ma o wiele bardziej przechlapane od faceta płacącego alimenty. Zatem bardziej w jej interesie jest, by się zabezpieczyć przed ewentualną i niechcianą ciążą.

                              A tak BTW: o tym, który jest dzień żoninego cyklu, jakie są szanse na dziecko, czy jest bezpiecznie, to ja mam w specjalnej aplikacji na swoim telefonie czy też tablecie. Uważamy, że na tym polega odpowiedzialność za rodzinę. Rodzina, to nie loteria.
                              • wrednarzeka Re: Właśnie o tym piszę... 20.11.14, 01:01
                                > A tak BTW: o tym, który jest dzień żoninego cyklu, jakie są szanse na dziecko,
                                > czy jest bezpiecznie, to ja mam w specjalnej aplikacji na swoim telefonie czy t
                                > eż tablecie.

                                Uważaj bo czasem wystarcza stres by cykl się zwyczajnie rozregulował.
                              • karolana Re: Właśnie o tym piszę... 20.11.14, 07:34
                                Bo jakby na rzecz nie patrzeć, to kobieta z dzieckiem ma o wiele bardziej przechlapane od faceta płacącego alimenty. Zatem bardziej w jej interesie jest, by się zabezpieczyć przed ewentualną i niechcianą ciążą.

                                A nie masz racji. To zalezy od tego, jak postrzegasz bycie rodzicem oraz co soba reprezentuje jako czlowiek, a takze od innych czynnikow, nbp. posiadanie lub nie walnietego/ej ex.
                                Mam dziecko, w sumie mozna powiedziec, ze samotnie.
                                Zyje z facetem, ktory ma placic alimenty.
                                Z nas dwojga to ja, pomimo, ze caly ciezar odpowiedzialnosci (prawnie i finansowo) spoczywa na mnie, mam luz psychiczny. I nie mam cienia watpliwosci, ze w przypadku naszego rozstania ja z dzieckiem potrafilabym ulozyc sobie zycie, znalezc partnera, itd.
                                Natomiast on drugiej takiej "idiotki" jak ja nie znajdzie, bo obowiazki wobec dzieci w polaczeniu z nieustannym uzeraniem sie z jego ex kretynka powoduja, ze jest malo atrakcyjna partia wink
                                • tricolour Kupy to się nie trzyma, co piszesz... 20.11.14, 17:58
                                  ... bo jakiż jest powód, że chodzący luz psychiczny wziął sobie "na stan" mało atrakcyjna partię obciążoną nawet obowiązkami wobec exkretynki?

                                  Widać wyraźnie, że mało atrakcyjna partia z exkretynką na plechach ma takie walory, że pokonała innych absztyfikantów. Tych bez kretynek, bez alimentów, bez dzieci i innych.

                                  Można zatem powiedzieć, że mało trakcyjna partia z łatwością znajdzie kogoś równie wartościowego jak Ty, bo Ty sama jesteś tego dowodem.
                                  • karolana Re: Kupy to się nie trzyma, co piszesz... 20.11.14, 21:33
                                    Tri wybacz ale na moją deyzję o tym związku miały wpływ czynniki które nie występują w innych konfiguracjach.
                                    Całą resztę absztyfikantów z bagażem spławiałam.
                                    Tego jednego nie bo... I właśnie to "bo" zaważyło.
                                    Problem że to "bo" istnieje tylko w tym układzie z mojej i jego strony.
                                    Twojej kupy trzymać się to nie musi.
                              • szpila.2 Re: Właśnie o tym piszę... 20.11.14, 07:43
                                Gorzej będzie jak komóra padnie...
                              • szpila.2 Re: Właśnie o tym piszę... 20.11.14, 07:44
                                Napiszę jeszcze raz, bo post "zgubił" drogę na właściwe miejsce.
                                Tri, jak komóra "padnie" to ZERO seksu smilesmilesmile
                              • luciva Re: Właśnie o tym piszę... 20.11.14, 10:50
                                Hahahaha, no nie mogę!!!
                                Wystarczy silniejszy stres i co telefon Ci powie?!
                                • tricolour Całej czwórce powyżej... 20.11.14, 17:49
                                  ... która to czwórka dobrze mi życzy - co jest wyraźnie widoczne - obiecuję, że gdy tylko narodzi się kolejny mój potomek, to z radością Was zawiadomię.
                          • yoma Re: Seks to nie jest nowoczesne odkrycie... 24.11.14, 11:28
                            Tri, uwierz, że bardzo wiele kobiet nie potrafi rozpoznać u siebie owulacji. To nie wytrysk, nie dostaje się też przy tym fioletowych plam na całym ciele.

                            Poza tym co to za pieprzenie w banię. Stare przysłowie pszczół mówi: nie uważałeś jak robisz? To rób jak uważasz.
                            • tricolour A czego nie potrafi rozpoznać? 25.11.14, 17:14
                              Momentu owulacji z dokładnością do sekundy? To oczywiste. Ale z dokładnością do tygodnia, to chyba potrafi... czy też nie?

                              A może to jakiś głębszy problem jest, na zasadzie: nie wiem kiedy mam owulację, to się rypię kiedy popadnie?
                              • yoma Re: A czego nie potrafi rozpoznać? 25.11.14, 18:51
                                A co, mój mędrcze, powinny robić te, u których owulacja przebiega bezobjawowo (chwała niebiosom)?

                                Następnym razem, jak pójdziesz ze swoją panią do ginekologa, możesz go spytać, jaki to jest procent populacji.
                  • karolana Re: Taka historia 19.11.14, 13:27
                    Celina, naprawde przesadzasz. Rownie dobrze mozna powiedziec, ze facet, ktory robi dziecko po 3 miesiecznej znajomosci MUSI liczyc sie z koniecznoscia placenia alimentow.
                    I ja wiem, ze sa kobiety, ktore "wrabiaja" faceta w dziecko, bo np. chca zeby sie ozenil albo facet przy kasie wiec licza na alimenty wysokie. To zdarza sie nader czesto. Ale z drugiej strony tych facetow nikt nie zgwalcil pod grozba uzycia broni! Do zrobienia dziecka potrzeba 2 osob, a jak facet nie chce miec dziecka, nie uprawia seksu z kobieta, proste!
                    Nie rozumiem co chcesz udowodnic.
                    Opoznienia rozwojowe i wada wzroku musza byc na takim poziomie, ze dziecko nie jest w stanie sobie poradzic samo z codziennymi czynnosciami. Inaczej matka nie dostalaby tego zasilku (z punktu 7 orzeczenia o niepelnosprawnosci bodajze), bo nawet rodzice dzieci z Zespolem Downa czasami nie dostaja tego punktu! Moja kolezanka ma 2 autystycznych dzieci i nie dostala tego punktu. To nie jest cos, co dostaje sie "na zyczenie" tylko w sytuacji, kiedy dzieckiem trzeba sie zajmowac na okraglo!
                    Niech sie tatus zajmuje dzieckiem, wtedy nie bedzie alimentow placil lub bedzie mial moralne prawo nie chciec ich placic. Dopoki dzieckiem w 100% zajmuje sie matka, to tatus powinien miec na tyle przyzwoitosci zeby trzymac gebe na klodke i grzecznie placic.
                    Sorry, ale sie wkurzylam sad
                    • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 13:32
                      Nie denerwuj sie, pytam jedynie pogladowo smile nawet nie mialam pojecia, ze tak trudno jest taki zasilek otrzymac.
                      • smutnyaniol Re: Taka historia 19.11.14, 13:33
                        Małe pojęcie ale dużo do powiedzenia... Może zamiast siedzieć na forum i narzekać jak to na życie nie wystarcza zajmij się czyms konstruktywnym..., a najlepiej dochodowym.
                        • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 13:36
                          Zapewniam cie ze z mojego dochodu utrzymuje sie ja, syn i moj maz. Wiec nie musisz martwic sie o MOJ dochod.
                          • smutnyaniol Re: Taka historia 19.11.14, 13:38
                            Jak widze ty się martwisz o alimenty wszystkich facetów swiata... Jednego Ci zabieram, o mojego eksa możesz się nie martwić. Nie czuje się ani naciągany, ani głodem nie przymiera smile
                            • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 13:41
                              Nie wiem po co mi ta informacja i jaki ma zwiazek z tematem?
                      • karolana Re: Taka historia 19.11.14, 13:47
                        Celina, jest trudno obecnie. Kiedys faktycznie kobiety braly na potege, nawet kiedy dzieci byly samoobslugowe. A teraz przegieli w 2 strone i czasami nie daja nawet tym, ktorzy powinni dostac.
                      • szpila.2 Re: Taka historia 19.11.14, 13:50
                        wiesz co Celino, ja mam niepełnosprawne, upośledzone, deficytowe (takie określenia tu padły - ja wolę niepełnosprawne intelektualnie) dziecko. Mimo prawa do zasiłku pracuje na pełny etat od 6 lat (dziecko ma 10). Pracuje, bo tak udało mi/nam się to zorganizować. Uwierz mi - moja praca to jest najlepszy odpoczynek od świata terapii i problemów. Odpoczywam w pracy, bo po pracy nie bardzo jest jak - chyba, ze w samochodzie (codzienne jazdy na zajęcia). Właśnie niepełnosprawność mojego syna sprawia, ze tkwię w związku, który powinnam dawno zakończyć. Po prostu boje się tego samotnego macierzyństwa. Ty nie masz żadnego pojęcia o wychowywaniu dziecka ze specjalnymi potrzebami, jak ja to mówię "z edycji limitowanej". I w związku z tym Pan ojciec powinien bez gadania płacić, mając świadomość, ze musi utrzymać "opiekunkę/pielęgniarkę/logistyka/ matkę/ojca" w jednej osobie. To co? matka ma niedojadać? jak się posypie, kto zajmie się dzieckiem?
                        Mam wrażenie, ze tym wątkiem strzeliłaś sobie w stopę...
                        • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 13:57
                          Forum sluzy do wymiany opinii.mzapytalam jedynie o zdanie innych. . Nie napisalam, ze jestem po stronie matki czy ojca w tej końkretnej historii. I nie twierdzevze ta konkretna sytuacja to naciaganie. Moja osobista sytuacja to typowe naciaganie stad tez pewnie nadwrazliwosc na kwoty oscylujace powyzej 2 tysiecy. Tyle.
                          • szpila.2 Re: Taka historia 19.11.14, 14:02
                            OK. Jak widzisz ja też jestem nadwrażliwa smile
                            • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 14:06
                              Rozumiem smile nie dziwie sie.
                        • karolana Re: Taka historia 19.11.14, 14:02
                          deficytowe (takie określenia tu padły - ja wolę niepełnosprawne intelektualnie)

                          Ja uzylam slowa "deficytowe" ze wzgledu na to, ze nasze dzieci maja rozne ... wlasnie, deficyty, zaburzenia, niekoniecznie inelektualne czy motoryczne, szukalam szerszego pojecia smile
                          Pozdrawiam.
                          • szpila.2 Re: Taka historia 19.11.14, 14:05
                            wiem, że Ty smilesmilesmile napisałam tylko, że wolę inne określenie. A tak naprawdę, to każdy człowiek jest w jakiejś sferze "deficytowy". Ale tak, używa się często określenia "deficyty rozwojowe" smile
                            pozdrawiam
                            • karolana Re: Taka historia 19.11.14, 14:08
                              Mnie sie bardzo podoba "edycja limitowana" smile Ukradne do uzyttku wewnetrznego big_grin
                              • szpila.2 Re: Taka historia 19.11.14, 14:08
                                ja też to skądś "zapożyczyłam" smile
                                • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 14:12
                                  Ok, kobieta pobiera takie alimenty bo jest jej latwiej, sa uzasadnione i potrzebne itp itd. Jednak, tak zupelnie powaznie. Opiera sie w tym momencie powiedzmy w 80% procentach na tych alimentach. Co sie stanie jesli ojciec dziecka np straci prace albo ucieknie za granice albo przejdzie do tzw ciemnej strefy. Gosc nie ma majatku wiec komornik nie ma z czego sciagnac , kobieta, matka dziecka nie pracuje. Czy odpowiedzialne jest opieranie sie prawie ze calkowicie na ojcu ktorego - de facto oprocz tych pienieniedzy - nie ma?
                                  • szpila.2 Re: Taka historia 19.11.14, 14:15
                                    No wiesz - jak to się mówi - ile włożysz, tyle wyjmiesz. Teraz jest czas na intensywne usprawnianie dziecka, póki jest za co.A to wymaga zaangażowania i czasu, a także środków. A co będzie jak matka umrze? Tego pytania się boisz? czy nawet nie przyszło Ci to do głowy? Przecież ojciec uznał dziecko, tak? Wtedy on się będzie nim opiekował...Ile matka teraz "wypracuje" o tyle jemu będzie łatwiej smile
                                    • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 14:19
                                      Nie boje sie, zupelnie nie pomyslalam o tym, bo to nie moja osobista sytuacja. Tylko czy takie pieniadze nie powoduja uspienia czujnosci i i instynktu samozachowawczego. Nie wiem.
                                      • szpila.2 Re: Taka historia 19.11.14, 14:23
                                        Ta kobieta to nie dzikie zwierzę, które musi być tak czujne. Niech się skupi, póki może, na usprawnianiu dziecka. Po co gdybać? Ma wpaść w depresje i leki?
                                      • xciekawax Re: Taka historia 19.11.14, 16:03
                                        Spytaj sie swojego ex. :p
                                  • karolana Re: Taka historia 19.11.14, 14:22
                                    Celina, to jest pytanie, na ktore nie ma odpowiedzi.
                                    Bo rozwazajac to, naprawde, chore dzieci powinnismy ze skal zaczac zrzucac jak Spartanie. Wtedy przetrwaja tylko silni, zdrowi i piekni.
                                    Czy Ty bylabys w stanie sama (!) utrzymac swoje dziecko gdyby, (tfu tfu tfu) mialo wypadek i uleglo paralizowi?
                                    Nie masz meza, tatus uciekl od odpowiedzialnosci. Masz dziecko, ktore bez Twojej pomocy nawet pic sobie nie wezmie, o bardziej skomplikowanych czynnosciach nie wspominajac. Nie zrobi niczego, w co Ty nie bedziesz zaangazowana.
                                    Jak studiowalam byla 2 lata wyzej dziewczyna z jakas wada genetyczna, jezdzila na wozku. Szalenie zdolna. Matka nosila ja na rekach na 4 pietro kamiennicy w ktorej byla katedra (budynek nieprzystosowany dla niepelnosprawnych) stala pod drzwiami 1,5 godziny, znosila pietro nizej do innej sali i tak caly dzien.
                                    Kiedy miala pracowac? Czy miala corce powiedziec - "sorry niunia, zostajesz w domu, bo ja do pracy ide"?
                                    My jestesmy z chlopem we dwoje. Dzieki temu wymieniamy sie na zajeciach i oboje mozemy pracowac. Ale byl taki moment, ze tylko ja pracowalam, a on zapieprzal po lekarzach i zajeciach codziennie, jak nie z jednym, to z drugim i trzecim. Mogl olac, isc do pracy. Tylko co z dziecmi?
                                    • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 14:25
                                      No tak. To jest po prostu ludzki dramat z ktorym na pewno trudno jest zyc na codzien.
                                      • karolana Re: Taka historia 19.11.14, 14:32
                                        To jest zycie Celinko smile Mozna udawac, ze nic sie nie dzieje, dzieci w domu hodowac, oddac do ZOLa, cokolwiek.
                                        Prawdziwy rodzic, jak pisze Szpila - koncentruje sie na pracy z dzieckiem, bo to najwiekszy i najwazniejszy kapital dla dziecka. Im bardziej samodzielne dziecko, im wieksza ma wiedze, im lepiej jest przystosowane do zycia w spoleczenstwie, tym bedzie mu sie lepiej zylo i wieksza szansa, ze kiedy rodzicow zabraknie, da sobie jakos rade.
                                        Ta dziewczyna, o ktorej pisalam, dzieki ukonczonym studiom moze pracowac np. w domu zdalnie. Sa zawody, w ktorych najwazniejszy jest mozg wink Ona dostala od rodzicow kapital, ktory moze wykorzystac.
                                        Nasze dzieci codziennie ucza sie co jest ich mocna strona i jak moga to wykorzystac. Niestety, jest to ciagle za malo,brakuje drugiej polowy roku, ale zawsze to wiecej niz nic wink
                                        Dzieci potrafia sie przystosowac, nauczyc. Nie ma co plakac, trzeba pracowac i tyle.
                                        Ta kobieta, o ktorej piszesz, robi wszystko jak trzeba. Wyciaga pieniadze ktorych potrzebuje do walki o przyszlosc dziecka. Nie ma co sie zastanawiac smile
                                    • celina1984 Re: Taka historia 19.11.14, 14:34
                                      Karolana nie wiem co bym zrobila. Dzis wydaje mi sie, ze zatrudnilabym opiekunke bo zarabiam na tyle duzo ze mialoby to sens. Gdybym rzucila moja orace nie mialabym tez pieniedzy na leczenievi rehabilitacje. Chyba nie bylabym w stanie spac w nocy wiedzac ze zyjemy z alimentow i z pieniedzy z mops. Tak dzis mysle. Ale na tyle sie znamy na ile sie sprawdzimy
                        • yoma Re: Taka historia 22.11.14, 08:58
                          "Z edycji limitowanej" - rewelacja, mogę zapożyczyć? smile
                  • luciva Re: Taka historia 20.11.14, 10:45
                    Chyba żart!!!!!!!
                    A facet który płodzi dziecko po 3 miesięcznej znajomości, to z czym musi się liczyć? z niczym? a dlaczego niby, przepraszam?!
                    To po jakim czasie można uznać, że sesk bedzie na tyle legalny, że w razie dziecka, faceta mozna pociagac do odpowiedzialności!?
                    Ja pie.....lę, większej głupoty nie czytałam i już kawa niepotrzebna.
                    Wiecej piszcie takich bzdur, a społeczeństwo, a zwłaszcza ta męska części zejdzie na psy.
    • heksa_2 Re: Taka historia 19.11.14, 21:17
      A wystarczyło zainwestować kilka złotych w prezerwatywę...
      • wrednarzeka Re: Taka historia 19.11.14, 23:42
        wiesz nie zawsze zawodzi rozum, czasem też gumka.
        • lampka_witoszowska Re: Taka historia 20.11.14, 07:42
          hehehe... cóż za złośliwy zbieg okoliczności! ona się zabezpieczała, on się zabezpieczał - i akurat oba zabezpieczenia zawiodły akurat podczas jajeczkowania akurat jak oboje bardzo przytomnie potraktowali seks. No, patrzaj, panie. Co za los!
          to oboje mogą teraz psioczyć na los, ale o dziecko tak czy owak mogliby jednak zadbać po równi (zadbać, nie płacić). Tak gwoli sprawiedliwości. I oczywiście wbrew temu losowi, co im dziecko zrobił...

          Wpisz swoją odpowiedź
          • karolana Re: Taka historia 20.11.14, 08:24
            ale o dziecko tak czy owak mogliby jednak zadbać po równi (zadbać, nie płacić). Tak gwoli sprawiedliwości. I oczywiście wbrew temu losowi, co im dziecko zrobił...
            Oj losie losie, ze okrutny to wiedzialam, ale zeby jeszcze dzieci robil?! No kto by pomyslal big_grin
            uwielbiam takie tlumaczenie - ja nie chcialem, ona nie chciala, ale STALO SIE, a teraz niech sie dziecko martwi samo o siebie, bo przeciez ja nie chcialem!
            No coz, seks jest dla doroslych, nie dla gowniarzy.

            BTW - Lampka, masz genialne haslo w stopce big_grin
            • lampka_witoszowska Re: Taka historia 20.11.14, 10:58
              dziękuję wink choć dość dosłownie wpasowało się w temat niechcianej ciąży big_grin
    • jesienna.nuta Re: Taka historia 20.11.14, 12:27
      Wspomniałam, że jako pracodawca ćwiczę sytuację z pracownikiem, który uważa, że płaci za wysokie alimenty choć dobrze zarabia.
      Pracownikiem jest świetnym więc uzbroiłam się w cierpliwość, choć czasem mam tego dość.

      W skrócie.
      Pan zostawił średnio atrakcyjną i średnio inteligentną żonę z paroletnim synkiem wychowywanym bezstresowo - a więc obrzydliwym, klnącym i wrzeszczącym dzieciakiem - dla ślicznej 19-latki z perspektywami zawodowymi. Po prostu oszalał dla niej.
      Pobieżnie znam sytuacje rodzinne i rodziny moich pracowników z różnych imprez pracowniczych. Od paru lat już takich imprez nie organizuje, bo mam lepszy pomysł na wydawanie pieniędzy, a i zdrowsza się czuję, jak nie przylatują do mnie ze swoimi problemami. Mam własne.

      Pan z niepracującą żoną się rozszedł, alimenty płacił, coś tam dorzucał, z synem czasem się widywał. Czasem, bo pan naprawdę bardzo dobrze zarabiał, ale też bardzo dużo pracował i czasu nie starczyło na wszystko.

      Pewnego razu pan przyszedł do mnie z pytaniem, co się urodzi, jak płód jest poważnie uszkodzony? Trochę mnie zatkało.
      Otóż nowa żona pana zrobiła sobie badania prenatalne i wyszło, że dzieciak - o ile się urodzi - nigdy nie będzie chodził, nie będzie samodzielny, bardzo prawdopodobne także, że będzie niepełnosprawny intelektualnie. Pani zaproponowano legalna aborcję na którą się nie zgodziła.
      Ich sprawa.

      Ale - jak się okazało - nie do końca.
      Karierę zawodową pani diabli wzięli rzecz jasna. Pan zaczął nieco zaniedbywać się w swoich obowiązkach przy czym "mam niepełnosprawne dziecko" stało się słowem magicznym przez całe lata stawiającym pana w uprzywilejowanej pozycji w firmie.

      Pracownicy burzyli się trochę, sama wielokrotnie dostawałam piany na ustach, bo pan to i owo zawalił, ale pensję brał, a jakże.
      Pan otrzymywał też premie, świąteczne prezenty i dodatki krojąc mnie dodatkowo na różne rzeczy, ale - jak mawia moja koleżanka o handlowcach: a który z nich nie kombinuje?!

      Po paru latach policzyłam, że dzieciak pana kosztuje mnie kilkanaście tysięcy rocznie oprócz tego, co się panu należało z racji wykonywanej pracy.
      Może nie zareagowałabym, ale przed jednymi ze świąt matka dzieciaka zadzwoniła do mnie bardzo sfochowana, że nie ma jeszcze ekwiwalentu świątecznego na koncie.
      Dodam, że NIE MAM OBOWIĄZKU takowego wypłacać.

      Powiedziałam STOP.
      Panu postawiłam warunki: twój dzieciak, twoje problemy, moja firma, moje pieniądze, twoje obowiązki. Albo wywiązujesz się z nich solidnie, albo proszę sobie poszukać innej pracy.
      Od teraz ŻADNYCH ulg, żadnych ekstrasów, pracujesz i otrzymujesz kasę na takich samych warunkach jak każdy.

      Jakoś dochodziliśmy do porozumienia do czasu jak pan pękł i odszedł od żony.
      Teraz pan walczy o jak najmniejsze alimenty na dziecko i żonę, ja mam cyrk, ćwiczę razem z radca prawnym różne rozwiązani i jestem bliska zakończenia współpracy z panem w ogóle.

      Grosza też nie daję na jego dziecko, telefonów od matki tegoż nie odbieram i bronię własnego spokoju jak tylko się da.

      To nie ja mam niepełnosprawne dziecko, to nie ja zdecydowałam się na jego urodzenie.
      Mam firmę, innych pracowników, stos rachunków do płacenia i własne sprawy.
      Łatwo krzyknąć: to jest dziecko! Niepełnosprawne!
      Ale ja nie muszę i nie chcę ponosić konsekwencji cudzych decyzji.

      Ja tam dylematy Celiny rozumiem.
      • karolana Re: Taka historia 20.11.14, 13:26
        Łatwo krzyknąć: to jest dziecko! Niepełnosprawne!
        Ale ja nie muszę i nie chcę ponosić konsekwencji cudzych decyzji.
        Ja tam dylematy Celiny rozumiem.


        Moooment!
        Pierwsza sprawa - Ty, jako pracodawca, nie masz zadnego obowiazku brac na siebie odpowiedzialnosci za cudze dziecko. Mozesz z panem pracownikiem rozwiazac umowe, nie odbierac telefonow od jego zony a nawet zlozyc doniesienie ze Cie przesladuje jakas baba.
        W wywodzie Celiny jest mowa o OJCU, ktory ZROBIL (nie zeby wlasnorecznie, ale jakos tak tongue_out) dziecko, ktore urodzilo sie niepelnosprane.
        I zasranym jego obowiazkiem jest albo zajmowac sie dzieckiem, albo placic na jego utrzymanie.
        I teraz - jak sie baba wiaze z facetem, ktory olal swoje niepelnosprawne dziecko, moim zdaniem, taka baba stoi na mniej wiecej rownym poziomie co ten pan i gebe na klodke powinna zamknac, nie wpierniczac sie w nieswoje sprawy. Bp jej misiu jest ojcem, czy mu sie to podoba, czy nie.
        A jak sie panience kwoty alimentow nie podobaja to niech zmieni obiekt westchnien, bo dziecku, zwlaszcza niepelnosprawnemu, nalezy sie kasa od spermodawcy jak psu buda. I to dozywotnio.
        • jesienna.nuta Re: Taka historia 20.11.14, 13:37
          Oczywiście, masz słuszność - odnośnie ojców dzieci niepełnosprawnych - ale może jednak pod warunkiem, że wyrazili zgodę na dożywotnią katorgę.

          W przypadku mojego pracownika pan taką zgodę wyraził, a później zaangażował całe otocznie w swoje sprawy wymagając OD WSZYSTKICH zrozumienia, pomocy i świadczeń, a teraz mu przeszło i cała sytuacja zaczęła mu ciążyć - nomen omen.

          Jak było w przypadku pana z przykładu podanego przez Celinę - nie wiem.
          • lampka_witoszowska Re: Taka historia 20.11.14, 13:48
            tu8 nie ma miejsca na dylematy celiny czy twoje, delikatnie zasugeruję. Ty robisz swoje, rodzice robią swoje, celina swoje. Możecie sobie łączyć - jej wyobrażenia i okrojoną wiedzę, twoje przeżycia jako pracodawcy - i tyle. Nic wiążącego i nic ostatecznego, taką sobie pogawędkę jak u fryzjerki, tyle, że na mniej ambitny temat, poprowadzić - możecie.
            I na tym powinno się zakończyć.
            Pracodawca - to nie Bóg.
            Koleżanka - to nie sędzia.
            Rodzice - to rodzice, swoje prawa i obowiązki mają. Dobrze, jeśli po równo.
            • jesienna.nuta Re: Taka historia 20.11.14, 15:05
              Rodzice też nie są bogami. A wręcz przeciwnie. Często pełnią rolę diabłów.
              • lampka_witoszowska Re: Taka historia 21.11.14, 06:47
                możesz widzieć w ludziach kogo tylko sobie zechcesz, choć nie wiem, czy warto aż tak krytycznie - ale twój biznes, że tak powiem.
                Rodzice nie są bogami - jak napisałam, są rodzicami. Nie tylko korpoludkami czy pracownikami mniejszej firmy, rodzicami również. A i przesada w jakąkolwiek stronę nie jest wskazana.
                Nie moż ebyć tak, że cokolwiek człowiek by nei zrobił, zrobi źle - jak się zwolni - źle, jak usiłuje godzić pracę z opieką nad dzieckiem - tez źle. Takżętęgo...
                odpuśćmy osądzanie i sami bądźmy w porządku. I będzie o niebo lepiej.
                • celina1984 Re: Taka historia 21.11.14, 07:09
                  To prawda czytajac forum, mozna popasc w paranoje. Ja zostalam wielokrotnie zlinczowana ze zaluje dzieciom mojego M swoich ciezko zarabionych pieniedzy. Nawet jesli sa kosztem mojego dziecka. Cokolwiek sie napisze bedzie zle. Matka ktora nie pracuje powinna wziasc sie do pracy. Ta, ktora pracuje powinna podzielic sie ze spoleczenstwem bo przeciez stac ja na to. Ciezko znalezc rozsadny glos na forum. Szkoda, ze nie udaje sie prowadzic na forum merytorycznych dyskusji a 80% wypowiedzi jest podszyta negatywnymi emocjami. Ale coz... Taka widac specyfika forum. Mimo, ze na forum nikogo nie chcialam obrazac, sama zostalam kilkakrotnie obrzucona kamieniami za to, ze nie zgadzam sie na dokladanie pieniedzy na nie swoje dzieci i chce ponosic odpowiedzialnosc tylko za swojego syna. Uwazam, ze kazdy z nas rodzi sie z podobnym potencjalem i z mozliwosciami. Nie jest dla mnie argumentem że ja mam lepsze wyksztalcenie i prace wiec ja moge zarobic. To,prawda ale ja ciezko na to pracowalam. I mam w sobie wielka niechec do osob ktore swoja przez swoja niezaradnosc zyciowa, lenistwo, cwaniactwo probuja jak jemioły wisiec na innych ludziach. Uwazam, ze to ohydne, małe i podłe. Nie zrozumiem i nigdy nie chce zrozumiec stanowiska sadow, ktore podwyzszaja matkom jemiołom alimenty tylko dlatego ze śmial po rozwodzie ulozyc sobie zycie na nowo i sad
                  stwerdzil, ze teraz moze placic wiecej. Uwazam, ze takie,podejscia sadow generuja niezaradne, uwieszone na dawnym zyciu matki a nowo powstalym rodzinom uniemozliwiaja normalne funkcjonowanie do ktorego kazda jednostka ludzka ma prawo. Wracajac do tematu watku uwazam ze ojciec dziecka absolutnie na zrozumienie nie zasluguje. Ale nie zasluguje tez matka. Majac tyle wolnego czasu podczas nieobecnosci dziecka w domu moglaby zajac sie np prowadzeniem fundacji na rzecz takich dzieci jak jej. Woli jednak siedziec w czterech scianach i narzekac na zly los zamiast zrobic cos konstruktywnego. Woli czekac na kase z mops i alimentow. Nie umilalabym tak zyc. I to pozwola mi sadzic ze ojciec moze i nieodpowiedzialny ale matka po prostu jest okreslonego typu czlowiekiem.
                  • yoma Re: Taka historia 22.11.14, 09:06
                    Celinka, ty jesteś taką idiotką czy tylko udajesz?

                    Idź do pracy na 17 h, a w ciągu pozostałych 7 prowadź sobie fundację. Śpij jak żyrafa, po kilkanaście sekund na godzinę. I nie zapomnij za powiedzmy trzy miesiące opowiedzieć na forum, jak ci idzie.
                  • chalsia Re: Taka historia 22.11.14, 23:31
                    > ika forum. Mimo, ze na forum nikogo nie chcialam obrazac, sama zostalam kilkakr
                    > otnie obrzucona kamieniami za to, ze nie zgadzam sie na dokladanie pieniedzy na
                    > nie swoje dzieci i chce ponosic odpowiedzialnosc tylko za swojego syna.

                    Chcesz ponosic odpowiedzialnosc tylko za swojego syna.?

                    To zamiast biadolic - zrób to.

                    Zrob to, o czym Ci pisałam kilka razy -nie dokładaj się do życia męża. Trudno - będzie chodził w starych ciuchach - ale od tego sie nie umiera. Nie płać za jego dentystę - od tego nieczęsto się umiera.
                    To jest takie kurcze proste - Ty zarabiasz X i dostajesz Y alimentów, Twój maż zarabia Z i płaci 3500 zł alimentów. Z tego w pierwszym rzędzie płacisz Ty z kasy swojej i alimentów na syna 2/3 kosztów stałych (czynsz, media) - mąż 1/3. Potem on odlicza 3500 alimentów a Ty odliczasz ze swojej pensji tyle ile wynoszą alimenty na Twojego syna. I pozostałą RESZTĄ swoich i jego dochodów możecie się z męzem dzielić, jak chcecie.
                    • karolana Re: Taka historia 23.11.14, 07:47
                      "To jest takie kurcze proste - Ty zarabiasz X i dostajesz Y alimentów, Twój maż zarabia Z i płaci 3500 zł alimentów. Z tego w pierwszym rzędzie płacisz Ty z kasy swojej i alimenty syna 2/3 kosztów stałych (czynsz, media) - mąż 1/3. Potem on odlicza 3500 alimentów a Ty odliczasz ze swojej pensji tyle ile wynoszą alimenty na Twojego syna. I pozostałą RESZTĄ swoich i jego dochodów możecie się z męzem dzielić, jak chcecie. "

                      Podsuję się. Nasze postępowanie w takich sytuacjach to wybór a nie konieczność.
                      Każda z nas wybiera jak postępuje wobec swojej rodziny.
                      W naszej rodzinie priorytetem są dzieci. Równo i wg potrzeb. Potem są potrzeby moje a chłopa na końcu.
                      Chłopu nawet nie przyjdzie do głowy kupienie sobie czegokolwiek jeśli potrzeby dzieci są niezaspokojone. I niestety uważam dokładanie się do ciuchów męża kosztem dziecka za mało odpowiedzialne.
                      Rozumiem wkurzenie co do zasady ale tak krawiec kraje jak mu materiału staje. I jeśli mnie nie stać na sponsorowanie faceta to go nie sponsoruję. On jest dorosły. A Twój mąż, Celino, raczej nie pytał Cię o zdanie kiedy zostawiał swojej ex dom i zgadzał się na kwotę alimentów? To skoro SAM tak sobie ustawił sprawy niech SAM ponosi konsekwencje.
                      • altz Re: Taka historia 23.11.14, 08:25
                        karolana napisała:
                        > Podsuję się. Nasze postępowanie w takich sytuacjach to wybór a nie konieczność.
                        > Każda z nas wybiera jak postępuje wobec swojej rodziny.

                        To nie są takie proste sprawy. Trudno żyć na różnych poziomach bez stresu.
                        Nawet obcemu dziecku mieszkającemu ze mną kupiłbym buty, gdyby miało dziurawe, partnerce dał jeść i dołożyłbym do dentysty. Są takie sprawy, że nie da się nie reagować, ale wtedy jest stres, że to jest kosztem czegoś czy dziecka i nie da się tego uniknąć.
                        Można się dzielić wszystkim, zaakceptować to i działać w kierunku obniżenia alimentów, można więcej wydawać na swoje dziecko, nie przejmując się alimentami partnera. Można się też rozstać i mieszkać samej z dzieckiem, co wybrało bardzo wiele osób.
                        Ogólnie, to są trudne tematy, takie pary mają duże doświadczenie życiowe, potrafią docenić związek, który mają, z drugiej strony, problemy zawsze są w większej ilości, szczególnie te finansowe.
                        • karolana Re: Taka historia 23.11.14, 08:48
                          Altz nie twierdzę że to proste i łatwe. Ale to zawsze jest wybór. I skoro człowiek dokonuje wyboru musi ponosić konsekwencje. Rozumiem wkurzanie się i wyładowywanie na forum bo dla mnie to czasem jedyny sposób żeby spuścić parę wink
                          Ale jeśli jest wybór typu buty dla dziecka i buty dla faceta to ten wybór jest dla mnie oczywisty. Facet jest dorosły. Mogę mu pomagać ale nigdy kosztem dziecka.
                          • celina1984 Re: Taka historia 23.11.14, 09:40
                            Macie racje chalsia, karolana i takze alz. Kazdy z Was ma racje. I daze do tego sby sytuacje jako tako wyprostowac. Na po zatek od pazdziernika prowadze budzet domowy w excelu. Po okolo pol roku pokaze mojemu M Jak ksztaltuja sie wydatki, na co idzie kasa. Czyje zobowiazania niszcze budzet domowy kto doklada do interesu i kto przez swoje obciazenia musi zacisnac pasa. Z drugiej strony racje tez ma alz. Nie wyobrazam sobie, ze moj m chodzi w,podartych butach a my mamy wszystko nowe. I to jest wlasnie ta paranoja. Bo i tak wiem ze mu ta kase doloze. Nie umoalabym funcjonowac w zwiazku, w ktorym jedno chodzi jak obdartus a drugie ma wszystko czego mu trzeba. Prawda jest taka, ze moj m mialby wielki klopot finansowy gdyby zyl sam majac takie zobowiazanie. Jakkolwiek by nie kombinowac to i tak domtego interesu bedac jego zona czy partnerka sie doloze.
                            • yoma Re: Taka historia 23.11.14, 10:35
                              Celinuś, to jest wątek o twoim budżecie czy o alimentach na chore dziecko?
                            • altz Re: Życie za 2500 zł 23.11.14, 10:52
                              celina1984 napisała:
                              > Prawda jest taka, ze moj m mialby wielki klopot finansowy gdyby zyl sam majac takie
                              > zobowiazanie.

                              Nie miałby żadnych kłopotów, ludzie żyją za 2500 zł i mają się dobrze, a nie każdy musi mieć własne mieszkanie, można żyć na wynajętym. Co najwyżej, nie miałby szans na wakacje z własnymi dziećmi, nie miałby warunków do przenocowania dzieci u siebie, miałby problem z wyżywieniem dzieci, gdyby się nimi zajmował i to byłby prawdziwy ból.
                              • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 23.11.14, 11:15
                                No coz to prawda. Zapewne przezylby w miesiacu w ktorym zarabia 6 tys. A co w takim w ktorym ma 4,7 tys? Wynajem malego mieszkania to okolo 1 tys. Dzieciaki nie maja gdzie spac. Mowy nawet nie ma o przywiezieniu ich ( bo to tez kasa) itd itd
                                • blue_ania37 Re: Życie za 2500 zł 23.11.14, 11:51
                                  Nie kumam czemu ma tak różne zarobki i co na to wpływa.
                                  I uwierz, że ludzie nie posiadają 2500 zł na miesiąc i zyja.
                                  A
                                  • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 23.11.14, 19:27
                                    To zalezy od tego jaka jest premia i czy jest. Sama podstawa ro wlasnie te 4,7 tys.
                                • altz Re: Życie za 2500 zł 23.11.14, 11:51
                                  celina1984 napisała:
                                  > No coz to prawda. Zapewne przezylby w miesiacu w ktorym zarabia 6 tys. A co w t
                                  > akim w ktorym ma 4,7 tys? Wynajem malego mieszkania to okolo 1 tys. Dzieciaki n
                                  > ie maja gdzie spac. Mowy nawet nie ma o przywiezieniu ich ( bo to tez kasa) itd
                                  > itd

                                  Nie wszyscy muszą mieć szczęście mieć za co przywieźć i nakarmić swoje dzieci, taką sytuację ma bardzo wiele osób w Azji. Rodzice często pracują bardzo daleko, dziećmi zajmują się dziadkowie, a spotkania razem odbywają się raz na pół roku albo raz na rok nawet.
                                  Jakby nie miał, to by na coś nie płacił i tyle.
                                  • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 07:55
                                    Ale nie jestesmy w Azji. I jesli sad kaze komus placic zawrotna kwote 3,5 tys to chyba wychodzi z zalozenia, ze ta osoba jest zamozna. I sadze, ze spokojnie moglby placic 2,5 tys i miec pieniadze na odwiedzenie dzieci i atrakcje dla nich. Kasa to nie wszystko 2,5 tys to i tak byloby duzo a chyba lepiej miec tate i pieniadze niz tylko pieniadze.
                                    • yoma Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 08:56
                                      Celina, jak rany.. wiedziałaś o tych jego alimentach przed ślubem czy zataił? Jak wiedziałaś, to jesteś sama sobie winna i jak chcesz wypasione wczasy, to weź się raczej za robotę niż za jęczenie w kolejnych wątkach na ten sam temat.
                                      • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 10:05
                                        Yoma ja nie wiem kiedy w watku o czym innym zaczeto pisac o alimentach mojego m. Jakby nie bylo to mnie raza kwoty wysokich alimentow wiec pewnie stad powiazanie. Ale naprawde nie musisz czytac ani sie udzielac tym bardziej ze oprocz czepiania sie naprawde nic konstruktywnego nie napisalas.
                                        • yoma Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 11:35
                                          Jak to nie? Zaproponowałam ci rozważenie adopcji porzuconego wcześniaka, na co zareagowałaś tak, jakbym ci zapronowała adopcję glisty smile Zaproponowałam ci także przyjęcie na klatę konsekwencji własnych decyzji zamiast bezproduktywnych jęków.

                                          A powiedz ty mi, Celinuś, tak z ręką na sercu. Gdyby hipotetycznie twój chłop płacił niższe alimenty, a w zamian poświęcał więcej czasu opiece nad dziećmi - nie suszyłabyś mu głowy i nie jęczała na forum, że znowu pojechał do tych wstrętnych bachorów zamiast się zająć obecną rodziną i pracą? Tak szczerze i po partyjnemu? Hę?
                                          • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 11:44
                                            A niech jedzie smile bedzie w koncu czas na kawe z kolezanka, fitness itd. Nie przeszkadza mi zajmowanie sie sama soba.
                                            • yoma Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 11:53
                                              Ty, serio nie masz czasu na kawę, jak mąż jest? To co ty mu robisz?
                                              • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 11:57
                                                A dlaczego yomuś twierdzisz ze ja mu cos robie? Wiesz u nas w miescie to nie tak jak na wsi. U nas to sie na kawe do kawiarni chodzi smile a to i dojechac trzeba i poczekac na kelnerke...
                                                • blue_ania37 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:04
                                                  O jessu i jeszcze porcelanowa filiżanka?
                                                  To na bank z 10 zł, Ciebie może stać ale chłopaa już nie bardzo
                                                  • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:09
                                                    No wdzisz w koncu połapałas. Jak go nie berdzie to sama pojde i tylko za jedna kawe zapłace. Proste, nie? Yomuś co myslisz?
                                                • yoma Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:31
                                                  No właśnie. Skoro nie masz czasu poczekać na tę kelnerkę ( BTW gdzie ty chadzasz, skoro musisz na kelnerkę czekać?), kiedy chłop jest, to pytam, co mu musisz robić, kiedy jest. Bolący kręgosłup rozcierasz czy z liściem palmowym latasz?

                                                  Poza tym kompleks wsi już jest demode, Celinko, teraz miastowi się z radością na wieś wyprowadzają, naprawdę nie musisz się wstydzić.
                                    • karolana Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 09:27
                                      Celina, zgadzam sie, ze dzieciom wystarczy mniej pieniedzy, a wiecej kontaktu z rodzicami. Jednak to, co sie dzieje, to sa wszystko konsekwencje wyborow dokonanych przez Twojego meza i przez Ciebie.
                                      Twoj maz wybral zostawienie swojej ex domu.
                                      Twoj maz wybral zgode na placenie alimentow w takiej kwocie.
                                      Twoj maz wybral wyprowadzke z miejsca zamieszkania dzieci.
                                      Twoj maz wybral zwiazek z Toba.
                                      I Ty wybralas.
                                      Wybralas malzenstwo, razem wybraliscie kredyt na mieszkanie.
                                      To sa wybory. A wybory rodza konsekwencje. Mozna wsciekac sie na los, mozna walic piescia w stol. Ale to nie stol bedzie cierpial tylko piesc, a dokladnie przyczepiony do niej czlowiek.
                                      Musisz sie wyzalic i wykrzyczec, ja to bardzo dobrze rozumiem.
                                      Ale pisane na forum jest obarczone ryzykiem, ze ktos ma inna opcje i zaczynaja sie malo eleganckie przepychanki slowne. Po co?
                                      Nie lepiej wybrac sobie 2-3 osoby i pisac z nimi na prive?
                                      • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 10:00
                                        Ty to karolana madra kobieta jestes smile
                                      • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 10:22
                                        Tylko jedna uwaga: karolana te wszystkie decyzje o ktorych piszesz popdejmowal facet zarabiajacy 9-10 tys na reke. Teraz ten sam facet zarabia 5-6 tys.
                                        • karolana Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 11:01
                                          Celina, ale to tez rozumiem smile Bo u nas byla bardzo podobna sytuacja. Chlop w czasie rozwodu zarabial dobre pieniadze. A pol roku po rozwodzie zarabial o jedno zero mniej wink Potem doszly dodatkowe okolicznosci i totalnie wszystko sie posypalo. No i co? Podjelismy okreslone decyzje. Tez ma to swoja cene smile
                                          Zdecydowalismy ze zostajemy razem i wozimy sie z jego ex.
                                          Zdecydowalismy, ze inwestujemy w dzieci, a nie w ich matke i od 3 lat nie wychodzimy niemal z sadu, ja przy okazji zdecydowalam, ze dokladam do jego dzieci i dlugi mam takie, ze do konca zycia bede splacac. Nie jest latwo. Ale to sa nasze decyzje.
                                          On mogl zasuwac w pracy, placic alimenty jakie byly na poczatku, dzieci widywac 4 dni w miesiacu. Bylby "typowym" tatusiem po rozwodzie.
                                          Nie byloby problemow finansowych, pewnie juz mialby lepsza prace.
                                          Moglismy sie rozstac, ja nie finansowalabym jego dzieci, nie poswiecalabym im czasu, nie mialabym kredytow. Cisza i spokoj big_grin
                                          Zawsze jest cos za cos. Czesto wkurza mnie sytuacja. Wczoraj znowu piany dostalam na okolicznosc zachowania exi. No i? Albo sie naucze miec w tyle jej oszolomstwo i zajmowac swoja rodzina (czyli moje dziecko, chlop i jego dzieci), albo za jakis czas wyladuje w psychiatryku. Co, skadinad, nie bedzie takie zle wink 3 posilki dziennie, cisza, wolny czas big_grin
                                          • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 11:08
                                            A Twoje dziecko jest tylko Twoje czy to Wasze wpolne z chlopem?
                                            • karolana Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:27
                                              Celina, moje dziecko formalnie jest tylko moje. Chlop nie jest i raczej nie bedzie jego opiekunem prawnym, choc wychowuje je od urodzenia i traktuje jak wlasne, takze cala jego rodzina traktuje moje dziecko jak jego - dla dzieci chlopa to ukochane rodzenstwo, dla rodzicow chlopa to ukochane wnusiatko, itd.
                                              Sprawy formalne sa poplatane, niestety, ale tak wyszlo.
                                        • yoma Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 11:56
                                          Czyli nie ma bata Celinuś, trzeba się wziąć za robotę i dorobić te brakujące 3-4 tys. Zauważ, że chłop wciąż na utrzymanie swoje i swoich dzieci zarabia, to ty masz wymagania.
                                          • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:04
                                            Moje wmagania wynikaja z KRIO. Rozwinac ci skrot? Czy moze zapomnialas jakie obowiazki maja wobec siebie malzonkowie?
                                            • blue_ania37 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:13
                                              Ale o co Ci chodzi Celino?
                                              Wziełaś sobie faceta z alimentami, wiedziałaaś jakimi.
                                              Czy winne są wszystkie eksiorki i kobiety biorące alimenty naa dzieci?
                                              Czy ja jestem eksiorką Twojego męża?
                                              Czy ja jestem winna że sąd nie zmiejszył?
                                              A mi się ktoś pyta czy dostanę premię czy nie?
                                              Ile moża mielić temat?
                                              Nikt nie napisał Ci złotych mysli oprócz Nuty.

                                              To konsekwencja Twoich wyborów i Twojego męża.
                                              • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:17
                                                Mnie o nic nie chodzi. To,yoma mnie dreczy smile
                                                • blue_ania37 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:27
                                                  to Yoma cię dręczy, to zmęczona i jeszcze ja Ci stoję kością w gardle.smile
                                                  Tylko nie facet który ZGODZIł się.
                                                  Każda eksiorka jest winna.
                                                  Mówiłam Ci to już, to wasze małżenstwo może nie przetrwać bo jest w Tobie tak cholerny żal i poczucie krzywdy, że sa pieniadze przeznaczane na dla Ciebie obce dzieci.
                                                  Aż strach, żeby mój syn miał kiedyś taka macochę, i naprawdę życzę mojemu byłemu mężowi, aby umiał wybierać madrze.
                                                  Nie kierować się porozwodowa traumą, dla posiadania portek w domu.
                                                  • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:36
                                                    Nie Aniu. Zadna z Was mi nie stoi mi gardle. To Wy sie tak cholernie uczepilyscie mnie. Uslyszalam Wasze zdanie. Ze dwiescie razy. Uslyszalam Wasza opinie. To jest Wasza Opinia i niech tak zostanie. Nie zazdroszcze Tobie wysokich alimentow bo i czego tu zazdroscic. Nie zazdroszcze yomie dlaeko posunietej nadinterprtacji i zlosliwosci na poziomie ponad przecietnym. Nie zazdroszcze zmeczonej frustracji zyciowej i zgorzknienia i wyrachowania jakie z niej emanuje. Wyrazilyscie swoje zdanie. Nie kwestionuje fo. Tylko,przestancie juz je w kolko powtarzac bo to nie zmieni ani mojej sytuacji ani mojego podejscia. Ani nikomu w niczym nie pomoze. A nakrecacie jedyniemspirale jadu.
                                                  • blue_ania37 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:51
                                                    Zazdrościsz mi alimentów, w kółko gadasz o nich.
                                                    szukasz powodów, przykładów że za wysokie że pewnie niesprawiedliwe.
                                                    A to że dziecko kalekie to błachostka, bo to przecież pewnie też naciaganesmile
                                                    a ja dla tatusiów którzy miksują się ileś km od dzieci, szczególnie kiedy sa dzieciaki małe i zwalaja matki odpowiedzilość z wszystko mowię vetowink
                                                  • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:56
                                                    Ok zazdroszcze ci twoich alimentow aniu. Jestem po prostu zielona z zazdrosci bo w zyciu takiej kupy kasy nie widzialam. Juz jestes zadowolona?
                                                  • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:52
                                                    Powiem ci tylko aniu droga ze nie masz zielonego pojecia co to znaczy dobra macocha. Wg ciebie dobra macocha to taka persona, ktora zgadza sie aby obecnie jej maz (nie twoj aniu) dawal kasy ile wlezie na twoje dziecko. I zeby ona jeszcze usmiechala sie co miesiac jak prawie 4 tysiaki wychodza z konta. A ja ci powiem, ze powinnas modlic sie o macoche ktora:
                                                    - bedzie z radoscia witac twoje dziecko kiedy przyjedzie w odwiedziny do taty
                                                    - bedzie kombinowac pare dni wczesniej jak fajnie zaplanowac wspolnie czas
                                                    - bedzie gotowac obiadki z troska zeby smakowalo twojemumdziecku
                                                    - bedzie chciala usluszec co slychac u Twojego syna w szkole
                                                    - chetnie pomoze mu w odrabianiu angielskiego lub innych lekcji
                                                    - zmotywuje do napisania listu do mikolaja
                                                    - wyciagnie na spacer z psem kiedy tata akurat zajety bo musi popracowac itp itd

                                                    Nie masz zielonego pojecia co znaczy dobra macocha i WYDAJE ci sie tylko ze jedyne co masz pewne i wartosciowe to kasa.
                                                    A uwierz mi tych zlych macoch jest duzo a sa tez takie ktore obrazaja sie, ze ojciec w ogole smie utzrymywac kontankty z SWOIMI dziecmi.
                                                    Wiec odwroce pytanie? Czego chcesz ode mnie aniu ze,stale udzielasz sie w jak sama juz napisalas nudnych, przegadanych tematach? Zebym przytaknela temu co mowisz? Przytakuje. W Twojej sytuacji niech ci bedzie jak najlepiej. Pozwol, ze mi bedzie tez dobrze w mojej.
                                                  • blue_ania37 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:55
                                                    Oprócz tych obiadów i tych spacerów będzie jatrzyć że moje dziecko kosztuje? i będzie z tatusiem komiować co tu zrobić aby ie płacić?
                                                    Dziekuję
                                                  • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 13:28
                                                    No tak widac co sie liczy dla ciebie najbardziej smile
                                                  • karolana Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:58
                                                    "- zmotywuje do napisania listu do mikolaja"

                                                    Nie moglam sie powstrzymac, bo wlasnie z dzieciem chlopa pisalam list do sw Mikolaja big_grin Dziecio marzenia dla siebie ma skromne, za to dla mnie zamowil... ksiazeczke czekowa big_grin
                                                  • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 14:13
                                                    Ano bo dzieciaki to wcale nie maja takich fanaberii smile jak ja te listy czytam to ciesze sie, ze takie normalne marzenia maja. I ze realne do zrealizowania smile
                                                • yoma Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:39
                                                  Sue me smile

                                                  A cóżeś myślała? Że cię tu poklepią po pleckach i razem z tobą ponarzekają, jakie to moja pani moja pani naciągaczki na świecie? Nie to forum.
                                            • yoma Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:35
                                              Obowiązki obustronne, Celinko, obustronne. Nigdzie w krio nie jest napisane, że mąż musi finansować fanaberie żony, kiedy ledwo na alimenty i na życie starcza.

                                              Gdybyś teraz w tym czasie zamiast bić pianę na forum rozkręciła jakąś fundację, na pewno żyłoby się wam lepiej. Chyba że ci płacą te 5 gr od postu, wtedy zwracam honor.
                                              • celina1984 Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:38
                                                Obustronne. Ja swoje spelniam. Obustronne to nie tylko finansowanie siebie ale tez PARTYCYPACJA w utrzymywania rodziny. Zreszta po co ja z toba gadam. Jednak trafne bylo to porownanie ze swinia w błocie.
                                                • yoma Re: Życie za 2500 zł 24.11.14, 12:43
                                                  Gadasz, więc ponoś konsekwencje, tak jak z wyborem męża. Oj nie lubisz ty, nie lubisz, jak ci nie przytakują, co?
                                              • jesienna.nuta Się wtrącę 24.11.14, 12:47
                                                "Gdybyś teraz w tym czasie zamiast bić pianę na forum rozkręciła jakąś fundację, na pewno żyłoby się wam lepiej."


                                                FUNDACJĘ?! To te organizacje nie działają non profit?!
                                                A w życiu już żadnej fundacji grosza nie dam!
                                                • yoma Re: Się wtrącę 24.11.14, 14:40
                                                  Jesienna Nuto, Celina się oburzała, że matka niepełnosprawnego dziecka nie otworzy sobie fundacji w czasie, kiedy dziecko jest w przedszkolu. Stąd fundacja.

                                                  Non profit owszem, ale lokal wynająć trzeba, pracownikom zapłacić, nie wszyscy uprawiają wolontariat, księgowym też, to są koszta własne.
                                                  • jesienna.nuta Re: Się wtrącę 24.11.14, 15:25
                                                    Idąc dalej: pensje - niemałe - prezesa też trzeba zapłacić? I za eksploatację auta prezesa?
                                                    Czyli: załóż sobie fundację, masz fajny sposób na życie, bo głupi o czułym sercu zawsze się znajdą?
                                                    Smutne.

                                                    Ale dziękuję za zwrócenie mi uwagi na zjawisko społeczne.
                                                    Będę czujna.
                                                  • yoma Re: Się wtrącę 24.11.14, 16:16
                                                    Prezes też człowiek i jeść musi. Sprzątaczka nie będzie działać w czynie społecznym, bo jej dzieci jeść wołają. Nie rozumiem, co cię dziwi - że w fundacjach nie pracują anioły wolontariatu?

                                                    Benzyna, którą spala pielęgniarka z hospicjum dojeżdżając do niepełnosprawnego dziecka, też na drzewie nie rośnie. Porządne fundacje publikują sprawozdania finansowe, ile poszło na koszta, ile na działalność statutową, żadnej tajemnicy nie ma.
                                                  • jesienna.nuta Re: Się wtrącę 24.11.14, 16:52
                                                    Jak fundacje brały ode mnie pieniądze to ZAWSZE mi wmawiały, że jeszcze dokładają do interesu i, ze to WSZYSTKO na biedne dzieci. Tak myślałam, że mnie jednak okłamują, ale teraz już się nie dam.
                                                  • yoma Re: Się wtrącę 24.11.14, 17:39
                                                    Jest różnica, czy się kupuje "krzyżòwkę na biedne dzieci", czy daje 1% Owsiakowi czy Ochojskiej. Te porządne nie mogą odpowiadać za nadużycia oszukańczych.

                                                    Czym się różni fundacja od spółki prawa handlowego? Tym, że zadaniem spółki jest wypracować zysk i zrobić z nim co wola, a zadaniem organizacji non profit, jak sama nazwa wskazuje, przekazać zysk na cele statutowe. Czyli na te biedne dzieci czy na te inkubatory. Ale to nie znaczy, że pracownicy organizacji non profit to byty eteryczne, co jedzenia i dachu nad głową nie potrzebują, koszta są zawsze.
                                                  • celina1984 Re: Się wtrącę 24.11.14, 16:16
                                                    Yomo, nie trzeba zakladac zadnej fundacji zeby otrzymywac dodatkowe dundusze na chore dziecko. Zglasza sie takowe dziecko do istniejacej fundacji, ktora zaklada subkonto na ktore wplywaja pieniadze. Zeby dostac pieniadze z jednego procenta wystarczy nr subkonta podac rodzinie i znajomym. To juz sa jakies pieniadze. I to wymagajace mniej wysilku niz pozew o alimenty w sadzie. Ale najprosciej idzie sie na latwizne wg utartych schematow..
                                                  • yoma Re: Się wtrącę 24.11.14, 16:26
                                                    Nie pieprz Celina, napisałaś wyraźnie, że matka z twojego przykładu ma sobie w ciągu tych 7 godzin wolnego poprowadzić fundację dla dzieci takich jak jej. Do reszty się odniosę, jak pokażesz dowód przekazania 12 tys. zł z 1% swojego PIT na jakieś chore dziecko.

                                                    Powiedz mi jeszcze tylko, dlaczego twoim zdaniem dziecko mają utrzymywać obcy ludzie, a nie rodzony ojciec? I dlaczego wobec tego prawo ściga uchylającego się od utrzymywania rodzica, a nie obcych ludzi z ulicy?

                                                    I przede wszystkim dlaczego ty jękolisz, że macie z mężem za mało pieniędzy? Skoro choremu dziecku ma wystarczyć 1000 zł matczynego świadczenia, to wy zdrowi spoko się powinniście utrzymać za 500 na łba.
                                                  • celina1984 Re: Się wtrącę 24.11.14, 16:28
                                                    Zglaszam naruszenie. Yoma jest agresywna. Nie dyskutuje tylko atakuje.
                                                  • yoma Re: Się wtrącę 24.11.14, 16:29
                                                    Error, tu jestem smile
                                                  • celina1984 Re: Się wtrącę 24.11.14, 16:31
                                                    Rzeczywiscie najlepiej zeby ta matka siedziala w chalupie i biadoliła. I czekała na listonosza z kasa. To jest yomowym sposob na lepsze zycie dla niej. Ja jestem zwolennikiem DZIALANIA. a ode mnie sie yomo odczep bo i historia nie o mnie - co bulas uprzejma nie raz zauwazyc. Jestes ograniczona umysłowo.
                                                  • blue_ania37 Re: Się wtrącę 24.11.14, 16:36
                                                    Ty nie kumasz Celina, zupełnie, i na kazda krytyke reagujesz zloscia
                                                  • yoma Re: Się wtrącę 24.11.14, 17:42
                                                    Ale dlaczego cię to tak boli, że jestem?

                                                    Pytam ponownie: dlaczego biadolisz ty w kolejnych wątkach zamiast się zadowolić 500 zł, co według ciebie samej powinno wystarczyć zdrowemu dorosłemu?
                                                  • celina1984 Re: Się wtrącę 24.11.14, 18:09
                                                    Kazda jednostka ludzka powolujaca do zycia inna jednostke ma obowiazek aby dazyc do zapewnienia jej i sobie masymalnie dobrego standardu zycia. To przejawia sie wykazywaniem myslenia, zaradnosci, gospodarnosci, wyszukiwaniem wszelkich sposobow pozwalajacych godnie zyc. W calej tej historii, pomijajac bogu ducha winne dziecko razi mnie calkowita niezaradnosc zyciowa matki i zrzucenie odpowiedzialnosci za finansowy spokoj swoj i dziecka na ojca dziecka ktorego ledwo co zna i na podatnikow. Jedyne co ta osba potrafila zrobic to pojsc do sadu i wyciagnac reke. Pojsc do mopsu i wyciagnac reke. Dla mnie jest to kaleka zyciowa. I obojetne mi ile gromow teraz na mnie za ro stwierdzenie spadnie. Jest to zyciowa kaleka bo w wieku 20 paru lat dala sonie zrobic dziecko z obcym gosciem. Nie majac dobrej pracy, mieszkania, wyksztalcenia. Nie zal mi jej w ogole. Nie zal mi tez faceta. Jest zwyklym gnojkiem olewajacym dziecko. Mimo wszystko jego dziecko. Jednak dalej upieram sie i upierac bede ze to ona ponosi wieksza odpowiedzialnosc za zaistniala sytuacje. Ja yomo nie musze zyc i nie bede zyc za 500 zl. Wiesz czemu? Bo nie dalam zrobic sobie dziecka w wieku lat 20 jakiemus zapydzialemu gnojkowi. Bo w tym czasie bylam na studiach i pracowalam dodatkowo. Urodzilam syna kolo 30 tki jak mialam ustabilizowana sytuacje zyciowa. I polpelnilsm jedno male potkniecie. Zskochalam sie w rozwodniku. Ale powiem ci yomo ze z gorszych w zyciu klopotow wychodzilam. Wyciagne i jego z absurdalnych platnosci.
                                                  • yoma Re: Się wtrącę 24.11.14, 18:35
                                                    A daj ci boże zdrowie. Wyciągaj kogo chcesz z czego chcesz, ale nie jęcz na forach, że ktoś ma świadczenie pielęgnacyjne i jeszcze alimenty. Bo to nie twój zapyziały (tak brzmi to słowo) interes.

                                                    Z ciekawości, który promotor przeczytał pracę dyplomową pisaną takim językiem?
                                                  • argentusa Re: Się wtrącę 24.11.14, 22:47
                                                    Ja tak serio: Celina, a twój mąż to jeszcze jaja ma, czy też zdecydowała i zrobiłaś porządek za niego?
                                                    W sumie nie moja sprawa ale jak dla mnie to ty ZA NIEGO DZIAŁASZ. a to on powinien Nie kastruj faceta. Daj mu decydować i brać odpowiedzialność za swoje decyzje. Bo szybko go przestaniesz szanować.
                                                    Amen. AR.