daria_smile
23.12.22, 14:49
Witam, z racji tego iż nie mam komu się wygadać napiszę tutaj. Może któraś z Państwa opinii trochę wyklaruje sytuacje.
Będzie to dluuuugie opowiadanie.
Przez 5 lat staralismy sie z mężem o dziecko, dopiero po drugim in vitro udało się. Mamy teraz roczną córeczkę. Niedawno wypadały jej pierwsze urodziny. Z mojej strony najbliższa rodzina jest dość nieliczna, bo to tylko moja mama, siostra i jej 7 letni synek.
Żadna z nich nie zadzwoniła w dniu urodzin z życzeniami (wiem że takie małe dziecko i tak by nje rozmawiało, ale sam fakt pamięci i uczczenia urodzin). Moja mama zadzwonila na drugi dzień, aby przeprosić że nie zadzwonila, akurat wtedy córka spała, powiedzialam jej że mi przykro, że jedyna rodzina jaką mamy nie pamiętała itp itd. Suma sumarum mama się poplakała i wyszlo ze to ona jest poszkodowana, nie my. Później tego samego dnia, zadzwonila siostra aby też przeprosić, bo jest bardzo chora, co bylo słychać i nie miala glowy do tego - co jestem w stanie zrozumieć - ale jesli jest tak tragicznie chora że nie mogła zadzwonic a miała siłe jechać na kilka godzon do pracy? No coż, również powiedzialam ze jest mi przykro z tego powodu... no i tu się zaczeło. Nawet nie pamiętam czy siostra wkońcu złożyła te życzenia czy nie. Zaczęla mi wypominać jak to im jest przykro że ich z męzem nie zapraszamy do siebie, że mają bardzo mały kontakt z moją córką itp itd.
To nie tak że nie zapraszamy, poprostu wolimy się spotykać u mojej mamy, nie ze względu na to że to roboty dużo, tylko my z mężem mieszkamy w dwu pokojowym mieszkaniu ale do tego jeszcze jest teść, który ma problemy a alkoholem, nie dba o swoją czystość i o otoczenie, jest to prosty facet, 70-letni, ktory za mlodu uciekł w prace i alkohol.
Mieszkanie było stare, nic nie wyremontowane, my mieszkalismy w małym pokoju, teść w większym. Z roku na rok po mału, pomieszczenie po pomieszczeniu cos tam remontowaliśmy, dlatego nie lubilam gdy miala przyjeżdzać moja mama, lub siostra. Niby był porządek ale wszystko stare, rozleciałe. Gdy zaszłam w ciąże zamieniliśmy się z teściem na pokoje, wyremontowalismy i teraz jakos sobie w tym jednym pokoju w trojkę żyjemy.
My w trójkę i teraz ma przyjechać moja mama, siostra i jej syn, to już 6 osob, gdzie w pokoju stoi narożnik na jakieś 4 osoby, łóżeczko, meble, ława itd. Jednym slowem jestesmy dość zagraceni.
Druga sprawa jest taka że syn mojej siostry jest niegrzeczny. Rozpuszczony, na wszystko praktycznie mu się pozwala, on cos chce to juz mu babcia zrobi albo kupi. Siostra niby zachowuje sie jak mama ale nie do konca (jest też chorowitym dzieckiem, i co choroba to zostaje z babcią, jeszcze nigdy siostra nie wziela wolnego zeby posiedzieć z chorym dzieckiem w domu). Kupili nowy tv, postał może 2 miesiące to porysował ekran nożyczkami. Wiem że dzieciom zdażaja sie takie wpadki ale on nie ponosi później odpowiedzialności za swoje wybryki. Gdy jesteśmy u nich z malą to on chce wszystko z nia robic, podnosić, brać na kolana, karmić itp. On sam nie potrafi jescze wyczuć swojej siły, uderzy siebie i później płacz. Ciągnie malutką za rączki, gdy jescze nie siadała to probowal ją podnosić nie wiedząc jak to prawidłowo zrobic. On chce ją na kolanach potrzymać, to mówilam że babcia ją potrzyma a on niech usiądzie z boku, to nie, obraza. Skacze po kanapie na której mała lezy, wchodzi na oparcia (a ile razy z nich spadł) bo on chce być najbliżej. I najlepsze że babcia by mu na wszystko pozowlila, i zawsze jest "to chodź szybko, póki wója nie ma". Po kryjomu, ukradkiem. Siostra nic sobie z tego nie robi. Jakby poddała sie w jego wychowywaniu, bo i tak mały leci do babci (nie ma sie co dziwić jeśli z babcią spedza więcej czasu).
Także, podsumowując od slowa do slowa, siostra wypomniala mi że ich nie zapraszamy, że jest jej przykro że tak traktujemy jej dziecko. Ale co ja mam powiedziec? Że boje się go zostawić z corką? Że zrobi jej krzywdę? Chyba lepiej chronić niż póżniej obwiniac się za tragedie. I może za bardzo z mężem chuchamy i dmuchamy na córkę, ale jak tyle lat na nią czekaliśmy to na prawde nie chcemy aby cos sie jej stało.
I masakrycznia kłotnia o to, nikt sie do nikogo nie odzywa. Babcia oczywiscie staneła po stronie siostry i to my mamy przemyśleć swoje zachowanie.
Powiedzialam im że chcialabym na spokojnie porozmawiać, niech się zastanowią jakie mają żale i pretensje i je omowimy. I na ta chwilę jestem skołowana. Powiedzcie mi, czy moje obawy są słuszne? Czy przesadzam? Chcialabym żeby mnie chociaż trochę zrozumiały.