lohengrin4
30.04.06, 18:30
Po prostu chamy. Tak należy ocenić grupę (za każdym razem podkreślam - będącą
w mniejszości) pacjentów zwracających się do lekarza.
Wrócę do nieśmiertelnego tematu wizyt domowych.
W tym przypadku - z opieki całodobowej.
Chamstwo nr jeden:
"dzień dobry, chciałabym zamówić wizytę domową".
Po raz kolejny informuję szanowne chamstwo, że lekarz to nie pizzeria, gdzie
się coś zamawia. Naucz się narodzie biedny bo głupi, że fakt wizyty domowej
nie wynika ze zgłoszenia takiego kaprysu przez pacjenta, tylko z decyzji
lekarza na podstawie uzyskanych przez niego informacji. Taką intepretację
przyjmuje nawet NFZ, co już tym z was, którzy w ogóle używają mózgu, powinno
coś dać do myślenia. Otóż jeśli NFZ przyznaje jakiekolwiek prawo lekarzom (w
dowolnej sytuacji) to już musi być to coś skrajnie oczywistego. Zatem - TO
LEKARZ DECYDUJE O WIZYCIE, nie sposób jej "zamówić", lobbuję za prawną
możliwością zakończenia rozmowy bez podania przyczyn w przypadku gdy pacjent
zwróci się z takim tekstem do lekarza.
Chamstwo numer dwa.
Przekonanie, że lekarz dyżurny jako zastępca lekarza pierwszego kontaktu,
jest chłopcem na posyłki do wszystkiego, i chłopcem do bicia z każdego
powodu. Pora żeby dotarło, że "pierwszy kontakt" to nie znaczy "każdy
kontakt". Ja rozumiem, że są liczne telefony od pacjentów, którzy się nie
kwalifikują do pomocy całodobowej (zbyt błache lub zbyt poważne przypadki). I
wtedy grzecznie rozmawiam i informuję -przyjść w czwartek, albo wzywać PR,
albo co tam jeszcze. I na tym czasami polega mój pierwszy kontakt - na
przekazaniu sprawy dalej. W 95 % przypadków takie rozmowy kończą się
zrozumieniem, zaakceptowaniem i - jak mogę przypuszczać - podjęciem
właściwych działań. W 5 % występuje chamska i niewytłumaczalna postawa
roszczeń wynikłych z samego faktu, iż delikwent nie jest w stanie pojąć,
że "pierwszy kontakt" to może być właśnie udzielenie informacji co zrobić,
gdzie się udać, bądź że można nie robić nic. Tekst "to odmawia mi pan pomocy"
usłyszałem po zebraniu wywiadu wskazującego na konieczność interwencji
specjalisty laryngologa i po wskazaniu instytucji ostrego dyżuru
laryngologicznego jako właściwego miejsca pomocy. To jest chamstwo.
Ktoś dzwoni - rozumiem, że dyżur opieki całodobowej to miejsce, gdzie trzeba
znieść ten cały ogrom niewiedzy dotyczącej organizacji systemu opieki
zdrowotnej w danym mieście, choć system jest wydolny, informacje na jego
temat są w :
- internecie
- telegazecie
- lokalnej prasie
- i pod dwoma niezależnymi telefonami informacji medycznej.
W tym samym momencie indagowani ludzie mówią że przecież zdrowie jest takie
ważne. Widocznie nie, skoro nie wiedzą nic na temat co robić w razie czego,
nie znają "swojego" SORu, swojego ambulatorium opieki całodobowej, nic.
Ale rozumiem, rozmawiam, tłumaczę. Nie rozumiem jednak i nie zaakceptuję
chamskiego negowania tego co mówię, skoro wiem co mówię. Zbieram informacje i
jeżeli uznaję że się tym przypadkiem nie zajmę, wskazuję zawsze co dalej w
związku z tym, i słyszę wtedy że odmawiam pomocy. TO JEST CHAMSTWO.
I tęsknię coraz bardziej za miejscem do którego mam nadzieję niedługo
wyemigrować. I wiecie co- coraz mniej z powodów finansowych. Coraz bardziej z
radości pracy w systemie, w którym ewentualne spotkanie się z takimi
przejawami chamstwa jest po prostu łatwiejsze, bo jest napisane czarno na
białym, że ta idiotyczna, rachityczna prawie nikomu niepotrzebna instytucja
jak wizyty domowe praktycznie nie istnieje.