escape32
27.08.12, 20:46
Hej dziewczyny! Zakończyłam dzis (smsem) ponad 6 letni romans, wyjatkowo intensywny i wyjatkowo toksyczny. Nie jest lekko, lamie mnie w srodku. Boli jak cholera, ale czy wczesniej nie bolalo? Czy codziennosc, w istocie samotna, byla ok? Czy mozna byc szcesliwym zyjac w takim bagnie?! Wiem z całą pewnością, że nie! To tylko chwile wydarte z jego codziennosci Ale te chwile.... o! Wtedy to pelnia szczesica, esencja szczescia, jak bardzo to uzaleznia i wciaga wiedza to tylko obecne i byle kochanki. A potem ta pustka nie do wypelnienia. Czy po 6 latach krzywego życie, bede jeszcze mogla zyc normalnie? Czy juz jutro nie zaczne zalowac tego kroku? Nie wiem. Wiem tylko ze moj MIŚ nawet nie skomentowal mojego malo milego, choc prawdziwego i konczacego smsa ani jednym slowem. Cisza. zal