Dodaj do ulubionych

Kalendarium Slonska

09.11.06, 18:15
Ciekawe na wiela to je sfałszowane

zobacz.slask.pl/?id=kalendarium#dzielnicowy
Obserwuj wątek
    • rybniker Re: Kalendarium Slonska 09.11.06, 18:20
      6 lipiec 2002 - zadebiutowal na gazecie blizej nikomu nieznany niejaki willi2

      2002 - nieudane starania Wrocławia o organizację wystawy EXPO 2010
      • rita100 Re: Kalendarium Slonska 10.11.06, 19:34
        To z tej przyczyny fajnie bedzie zagospodarowac ten wątek :)
        • rita100 Re: Rok 1807 10.11.06, 19:35
          Wojska polskie na ziemi ślaskiej 1807
          "Aż po samo Koźle znalazłem ( mowa o odziale por. Trembeckiego) zaufanie
          obywateli niektórych, a pospólstwo radosnymi okrzykami witało nas jako wybawców
          i tu do Siewierza, stojącego główną kwaterą, przysyłali prosząc o ratunek i
          pomoc przeciwko tym komendom (czyli odziałom pruskim stacjonującym w Bytomiu,
          Tarnowskich Gorach i Gliwicach), którzy ich tylko niszczyli i gwałtem do
          żołnierzy brali. Oni sie im gwałtownością opierali i łańcuszki, w ktore byli
          okuci, do mnie przynieśli i pokazywali. Więc dla zabezpieczenia onych nie
          czekałem aż sobie inne komendy odpoczną i ruszyłem sam z moją komendą, nie
          czekając, ani nie żądając od nikogo sukursu, gdyż byłem nadto pewiny o odwadze
          moich wszystkich, żebym był z nimi te 170 ludzi częscią złupotał, częścią
          rozproszył. Lecz biada nam tu, że jesteśmy otoczeni w każdym mieście Niemcami,
          ktorzy wszystkie nasze czynności nieprzyjacielowi donoszą.
          Wszedłszy w granice orły kazałem porąbać, a w każdej wsi i mieście zalecałem
          spokojność, mówiąc, iż przez nasze wkroczenie w Śląsk chcemy obywatelom Śląska
          prawdziwą spokojnośc przynieść i ich ubezpieczyć od wszelkich pruskich
          gwałtownościów. W przypadku zaś najmniejszego poruszenia sie przeciwko nam
          groziłem im zupełnym zrujnowaniem wsi i miast, lecz oni się zupełnie zdają
          przychylić do nas i bedąc teraz w Bytomiu i Tarnowskich Gorach na dniu 1 i 3
          stycznia 1807, dopraszali się, aby do nich nasi komisarze jak najprędzej
          przybyli i od nich przysięgę wierności i posłuszeństwa odebrali, a oni chcą być
          prawdziwie posłuszni i wdzięczni za uwolnienie ich."

          Raport por. Trembeckiego do gen. H.Dąbrowskiego
          (J.Staszewski: Wojsko polskie na Ślasku w dobie napoleońskiej, Katowice 1936)
          • szwager_z_laband Re: Rok 1807 10.11.06, 19:38
            bou to tyn odziau co go pod Glywicami rozbiyli i wziyli wojokow do niywoli, abo
            myla to ze jakims inkszym?
            • rita100 Re: Rok 1807 10.11.06, 19:41
              Chyba tak, chociaz jutro bedą doskonałe wspomnienia z tego okresu. Jeśli coś
              będzie Wam się nie podobać w tych wspomnieniach to oczywiście reagujcie.
              To będzie Sląsk widziany tylko z jednej strony.
              • szwager_z_laband Re: Rok 1807 10.11.06, 19:49
                to sie zapowiado richtik ciekawie:)
                • ballest Re: Rok 1807 10.11.06, 19:58
                  Rita nom chce wmowic, ze Slonsk bou polski, a rzeczywistosc boua inna, nietylko
                  Slonsk bou niemiecki, ale i Krakow i okoliczne miejscowosci niemieckie korzenie
                  maja.
                  • szwager_z_laband Re: Rok 1807 10.11.06, 19:59
                    a jo godom ze Slonsk bou slonski:)
                    • rita100 Re: Rok 1807 10.11.06, 20:01
                      A jo godam co trzeba cierpliwie czytac do końca i wnioski samemu wyciągnąć. To
                      dopiero wstęp był.
                      • szwager_z_laband Re: Rok 1807 10.11.06, 20:04
                        tysz prowda
                • rita100 Re: Rok 1807 10.11.06, 20:00
                  Zapowiada się długi wątek bo rok po roku są pewne wydarzenia opisane - jak
                  powstają kopalnie, huty, miasta , kościoły, zamki i jak wygląda zycie na Ślasku.
                  Bardzo ciekawa lektura. Zawsze myślałam , że Śląsk jest brzydki, ale opis
                  nocnego Śląska powalił mnie pięknoscią swoją. Noc na Śląsku kiedyś musiała być
                  cudowna. Ach, ten opis tak mnie ujął , że nawet księżyc w pełni nie ma takiego
                  blasku i takiej energi :)
                  • rita100 Re: Wyprawa na Tranowskie Góry (1) 1807 11.11.06, 18:16
                    Z pamiętnika rękopisu Tadeusza Konopka.

                    "Dowiedziawszy się generał (później Męciński, dowódca działający na pograniczu
                    pospolitego ruszenia) z adiutantem o ruchach wojsk pruskich nad granicą, za
                    radą wielu umyślił uprzedzić Prusaków i na Śląsku się z nimi spróbować, a
                    dziedzicznego miasta Żarek nie wystawiać na wszelki wypadek. W tym celu ruszył
                    w 250 kilka koni i zebranym odziałem wojska w większej części żadnych obrotów
                    wojennych nie umiejących, z robieniem bronią nieobeznanym.
                    Ruszyliśmy - za nami tabor: kilkanaście bryczek PP towarzystwa, bagaże
                    generalskie, wozy chłopskie z żywnościami i gratami potrzebnymi i
                    niepotrzebnymi. Maszerowalismy śpiewając Marsz Dąbrowskiego "A biedaż nam
                    Mazury". Przez Mijaczów (wieś koło Myszkowa) przeszedłszy na Śląsku stanęliśmy.
                    Mówili nam chłopi śląscy, że Prusacy niedaleko, że ich widzieli i że w
                    Tarnowskich Górach konstystują. Koło Tarnowskich Gór nam się zaczęli pokazywać,
                    a podjazd dotarł do Tranowskich Gór, był w mieście i od mieszczanów dowiedział
                    się, że ich niewiele i ci, bojąc się nadchodzącego wojska polskiego, uszli ku
                    Głogowcu (winno być: do Gliwic; Głogów poddał się armii francuskiej już 2
                    grudnia 1806r)
                    Było to szelmowstwo i zdrada, aby nas do miasta ciągnąć i dopiero z uzbrojonymi
                    pruskimi górnikami do nogi wybić.
                    cdn
                    • rita100 Re: Wyprawa na Tranowskie Góry (2) 1807 11.11.06, 18:17
                      Podjazd wrócił się do pana generała, tym dowodził porócznik Fijałkowski, dawny
                      wachmistrz Wojska Polskiego (,,,) osioł, pijak koronny, ten dał się zwieść
                      mieszczanom z Tarnowskich Gorach. Za tą wiadomością weszliśmy do miasta
                      porządnego na rynek, dobrze zbudowanego i widać było, że zamoznego, z taborem,
                      ale ludzi małosmy w nim widzieli, wszystko się to pochowalo. Wyszedł i p.
                      burmistrz z kilkunastu mieszczanami, czapki pod pachą trzymając - że i oni
                      chociaż pod panowaniem Prusaków, ale jako jednaką mowę mają z Polakami, ich
                      braćmi i sąsiadami - i prosili się na kwaterach rozgościć. Pan Bóg strzegł, że
                      do tego nie przyszło, bo by się było pozabijało wielu i noga by żywcem nie
                      uszła.
                      Stare żwiki żołnierze p. generałowi to odradzili. A że nam się jeść chciało,
                      przynosili nam chleb, sery, bułki, piwo a wódki, co kto chciał dawano na rynku.
                      Wtym porucznik Piotrowski we 20 koni galopem w miasto wpada z krzykiem:
                      nieprzyjaciel, nieprzyjaciel tuż !
                      My nasze konie chełznać, wsiadać, a tu Bełdowski chorąży woła: uciekajcie,
                      uciekajcie, już sie biją, naszych dużo zginęlo ! A tu uzary pruskie miedzy
                      nami: pijani dosiąść koni nie mogąc najprzód pozabijani, a tu z pistoletów, to
                      karabinów ogień się sypie. Wystrzeliwszy naboje dalej na pałasze. Pułkownik
                      Witowski i oficerowie krzyczą:
                      hauzu ! hauzu ! (bij !), tu gornicy z sztućców plutonowym ogniem dogrzewają.
                      Nasi jedni z koni spadają, drudzy na ten widok w nogi (...) Ulica łańcuchem
                      zamknięta - tu ciupanina, szczęk pałaszów; dotąd byłem cały, ale jak mię uzar
                      ciął w rękę lewą pałaszem, chcąc mi cugle obciąć, omdlałem, spadłem z konia bez
                      przytomności (....)
                      cdn
                      • rita100 Re: Wyprawa na Tranowskie Góry (3) 1807 11.11.06, 18:22
                        Ruszyliśmy po północy, jeńców 95, przed nami, za nami i obok husary z nabitą
                        bronią, z pałaszami dobytymi. Uszedłszy z półtory mili z nami do dużej wsi
                        śląskiej Popielowa zwanej (prawdopodobnie chodzi o wieś Popielów na północ od
                        Opola) wprowadzili nas do stajni zajezdnej, postawili warty i poszli spać.
                        Wtym ordynas p. Piotrowskiego porucznika mówi: Nie śpijże pan, nas tu pięciu,
                        co znają drogę, myśli uciec, to jak pociągnie który za nogę, to trzeba chyłkiem
                        się czołgać za nim, aby naszych nie obudzić, aby się ruch nie zrobił. Wyleziemy
                        na chlewek, a stamtąd strzechą się spuścimy po jednemu. Prusacy już pijani i
                        lepiej się jeszcze zapiją, drudzy śpią - i uciekniemy.
                        Tak się stało.
                        Chyłkiem, chyłkiem na wieś ku lasowi na łąki, w błota, a tu śnieg sypie
                        (wiadomość dla Willego o stanie pogody z tego dnia ;))(...)
                        Dobrze, ale w którą stronę, nie wiemy, wszędzie bialo, okiść na drzewach, las
                        był świerkowy gesty i błotny. Widząc mech po drzewach rosnący na nim
                        miarkowalismy, gdzie południe, północ, wschód , zachód.
                        • rita100 Re: Wyprawa na Tranowskie Góry (4) 1807 11.11.06, 18:22
                          A tak z lasu do lasu, wsie omijając, ku wschodowi postępując, nad wieczorem
                          wyszedłszy z sosnowego lasu droga nam sie pokazała, nie szliśmy nią, ale
                          bokiem, z dala pilnując, aby jej nie stracić. Poznali nasi, znajomi tej
                          okolicy, wzgórza w Polsce i miasto pod nim Będzin i Czeladź. Idziemy, z dala
                          rzeka nam sie pokazuje i młyn (...) Wkrótce staruszka przyniosła kapustę i
                          bochenek chleba. Podziekowalismy staruszce, tłumacząc się, ze nie mamy czym
                          zapłacić, że uciekamy z niewoli obdarci. Bog zapłaci - odpowiada staruszka.
                          Pytamy: daleko do Polski ? - Mila bedzie, ale się nie bójcie, jak przez łąkę i
                          ławę koscielną przejdziecie, idźcie prosto przez las grafowski (hrabiowski;
                          mowa o lasach hrabiów Henckel von Donnersmarck), on się styka z lasami w
                          Polszcze. Do wsi nie wstępujcie, bo od landrata przykaz wielki, aby nikogo nie
                          przechowywać pod strafem (kara pienięzna) (...)
                          Idąc to grądami po mokrych lasach, to suchymi, po boku wsie zostawiając,
                          kołując, a wzgórza polskie przed oczyma mając, przyszliśmy blisko komory
                          polskiej na Niezdarze, aż i przez most do wsi Tąpkowic w Polszcze
                          (wieś nad Brynicą).
                          Jadąc przez las ku Siewierzu dwoma furami spotkaliśmy to z niewoli, to
                          rozbitków naszych (...)
                          • rita100 Re: Wyprawa na Tranowskie Góry (5) 1807 11.11.06, 18:23
                            Gdym był w lazarecie, pierwszych dni przyszła wiadomość, ze generał Pruszak z
                            Janowa dziedzic i Ostrowski, rotmistrz sieradzki z dawnych wojskowych
                            Kosciuszki czasów, chcąc honor narodowy od urągania się Ślązaków i Niemców
                            ratować, ze Polaków na Tarnowskich Górach zwyciężyli i łupy, bo cały srebny
                            kredens, koni w powozach, brykach, wierzchowcach i 120 jeńców nabrali,
                            zebrawszy się w Gidlach (miejscowość pod Częstochową), wziąwszy cztery armaty z
                            Częstochowy i 1000 chlopów z kosami, Tarnowskie Gory po wyjściu z nich
                            pułkownika pruskiego Witowskiego oblegli, odbrażając sie rabunkiem i spaleniem
                            miasta. Dopieroż Ślązaczyska, Niemcy, górnicy na szczero widząc, ze żartu nie
                            ma, z armat strzelają - o kapitulację traktować. Pruszak, Ostrowski zażądali 10
                            000 talarów kontrybucji. Uprosili się i ugodzili na 4000, też natychmiast
                            zapłacili. Wojsko i chłopi do miasta nie weszli."

                            z pamiętnika Tadeusza Konopki.

                            To było jedno z najdłuższych opowiadań i w żaden sposób nie dało sie skrócić.
                            Dużo będzie o Glejwicach i taka tam nazwa jest tylko podana. No i pamiętam o
                            tej nocy w Glejwicach. Jeszcze nigdy nie słyszałam by ktoś na to tak spojrzał
                            jak jeden z opisujących.
                            • szwager_z_laband Re: Wyprawa na Tranowskie Góry (5) 1807 11.11.06, 19:58
                              dlomie pieronym ciekawe!

                              niywia moga sie mylic ale ze tym Guogowcym to mozno o Guogowek sie rozuazi(?)
                              • rita100 Re: Wyprawa na Tranowskie Góry (5) 1807 13.11.06, 19:24
                                Tak też myślę, że Ty Labnand bardziej się rozeznasz w sytuacji. Nazw będzie
                                ogromna ilośc i napewno się pogubisz w niejednej. Teraz o Tworkach bedzie.
                                • rita100 Re: 1811 Tworkowa Rebelia 13.11.06, 19:26
                                  Pod wpływem wydarzeń w 1811 roku powstała pieśń. Pieśń jest anonimowa z 1843
                                  roku zamieszczona w "Przyjaciel Ludu".
                                  Tworków - wieś pod Raciborzem. W 1811r w powiecie raciborskim i sąsiednich
                                  kilkadziesiąt wsi ogarniętych zostało powstaniem chłopskim, które zlikwidowano
                                  dopiero przy pomocy wojska.

                                  "Piosenka gminna o tworkowej rebelii"

                                  Co sie stało w Tworkowie, posłuchajcie tego,
                                  Roku tysiąc ośmset i jedenastego.
                                  Masarz, jakiś filozof, czyta w krowim brzuchu,
                                  Że każdy czlowiek panem, co chodzi w kożuchu (chłop),
                                  A co byli panami, chcąc chlebiczka użyć,
                                  Mieli se robić sami albo chłopom służyć.
                                  Hejda, hejda, skaczmy se, skaczmy sobie śmiele,
                                  Doczekaliśmy wolności, chociaż za lat wiele.
                                  Hejda, hejda, muzyczko, grajże nam wesoło,
                                  Sami wolni panowie idą sobie w koło !
                                  Trem te rem tem husarze do wsi jadą nagle,
                                  Tam do licha, mówi chłop, to bedzie po diable.
                                  Masarz cielę porzuca, co go chciał odzierać,
                                  Myśli zamiast papierem nogami przebierać.
                                  Husarze go chwycili, na wóz go wsadzili,
                                  Kędy już też kamraci masarzowi byli.
                                  Hejda, hejda, co żywo do Koźla z panami,
                                  (w Kożli była twierdza i wiezienie )
                                  A do pańskiej roboty z drugimi chłopami.
                                  Tam przy pańskiej robocie narzekania wiele,
                                  Bo ręce od wolności rozmiękły na ciele.
                                  Baby obiad gotują, szałaty, pieczonki,
                                  A swobodni panowie płuczą wojsku szklanki.
                                  (mowa o tym, że chłopi nazwani tu złośliwie 'swobodnymi panami' musieli
                                  usługiwać zakwaterowanymi we wsi wojsku)
                                  Chłopskie konie u woza z owsem ledwo leżą,
                                  Tłustym bratom mięsopust, a sobie post wiezą.
                                  Słyszą dobrzy sąsiedzi o tworkowej biedzie,
                                  Mowią: "tak się nagrawać z ludźmi to nie idzie.
                                  Pójdźmy, bracia, pójdźmy tam, brońmy tworkowiaków,
                                  Wyrwiemy ich z pazurów pańskich namiestników".
                                  Gromada ich stanęła przy pańskich stodołach,
                                  Jeszcze ich więcej było za nim po polach.
                                  Kosy, widły z daleka w słońcu się błyskają,
                                  A łańcuchy na panów za nimi szczerkają (dzwonią).
                                  Trem te rem tem husarze na nich wpadają,
                                  Chłopi w strachu jak żaby do stawu skakają.
                                  Jeden się z nich odezwie: "Jestci nas tu chmura,
                                  Miła by wolność była, ale milszać skóra."
                                  Nuż tu przez staw płynęli, jak gęsi dziwokie (dzikie)
                                  Wymierzając przykopy (rowy), jak tam są głębokie.
                                  Na drugiej stronie rzeki kręcąc se galoty,
                                  "Chętnie nam się płynęło, choć bez zapłaty".
                                  Potem wszyscy pospołu w las się obrócili,
                                  Tam za Odrą na zdrowie skórze swojej pili.
                                  Baby chlopów spluskanych z galot zezuwają,
                                  Że mało sprawili, na to trochę łają.
                                  Tak się wojna skończyła, wojna kożuchowa,
                                  Jak ostatni tchórz umrze, zacznie się zaś nowa.
                                  • szwager_z_laband Re: 1811 Tworkowa Rebelia 13.11.06, 20:24
                                    sytuacja podobno jak we Laband i trocha mi sie to kojazy ze tzw powstaniami -
                                    bo przeca zaczonuo sie od niyzadowolynia robotnikow i strajku. Abo?

                                    Dziynki Rita, ciekawy tyn konsek je!
                                    • rita100 Re: 1811 Tworkowa Rebelia 13.11.06, 22:21
                                      Laband , doczekasz się fajnych konsków.
                                      • ballest Re: 1811 Tworkowa Rebelia 13.11.06, 22:33
                                        Rita, to dwej je, a tyn mi se najbardzi podobou:
                                        A tu uzary pruskie miedzy nami: pijani dosiąść koni nie mogąc najprzód
                                        pozabijani, a tu z pistoletów, to
                                        karabinów ogień się sypie. Wystrzeliwszy naboje dalej na pałasze. Pułkownik
                                        Witowski i oficerowie krzyczą:
                                        hauzu ! hauzu ! (bij !), tu gornicy z sztućców plutonowym ogniem dogrzewają.
                                        Nasi jedni z koni spadają, drudzy na ten widok w nogi (...) Ulica łańcuchem
                                        zamknięta - tu ciupanina, szczęk pałaszów; dotąd byłem cały, ale jak mię uzar
                                        ciął w rękę lewą pałaszem, chcąc mi cugle obciąć, omdlałem, spadłem z konia bez
                                        przytomności (....)"
                                        • rita100 Re: 1811 Tworkowa Rebelia 13.11.06, 22:36
                                          A mnie się podobalo jak oni te wozy ładowali i kredensy na nie i cały osprzet i
                                          tak jechali tymi wozami i jechali przez wsie - to były czasy
                                          Prusak pił, i ułan pił i tylko się bali , żeby jeden drugiego nie upił.
                                          Wogole bali się pic nawet wody.
                                          • ballest Re: 1811 Tworkowa Rebelia 13.11.06, 22:52
                                            Mosz recht Rita a tera czas na nastepne Twoje stwory uo Glejwicach!
                                            • rita100 Re: 1811 Tworkowa Rebelia 13.11.06, 23:00
                                              Czyli się znajcziemy na Śląsku parę lat później i znów coś będzie się dziać.
                                              Jak w podanym kalendarzu.
                                              • ballest Re: 1811 Tworkowa Rebelia 13.11.06, 23:08
                                                Rita, zawsze sie cos dzieje, ale podobaly mi se Twoje wpisy, mysle, ze tu znowu
                                                cos wciepniesz!
                                                • rita100 Re: Wiadomości [...]Rok 1821 14.11.06, 19:23
                                                  Juz gotowy jest ! :)

                                                  Wiadomości [...] o polskich Ślązakach.
                                                  "Stan Ślązaków polskich jest rozmaity. Panowie i szlachta najczęsćiej albo z
                                                  Czech, albo z Niemiec pochodzą, rzadko kiedy umieją po polsku. Wszelako
                                                  znajdują się i tacy, a niektórzy bardzo starodawni panowie, co swój język
                                                  ojczyty rozumią, ale jednak nie używają go, bo jeszcze za króla, potem cesarza
                                                  Ferdynanda I , wieku XVI, 1506, do sądów w księstwie opolskim wprowadzony był
                                                  język czeski. Dlatego to i prawa ziemskie, i wiele nadań w księstwie opolskim
                                                  jest po czesku, a polskich nadań nie masz tam żadnych. Roku 1740 ustało
                                                  używanie języka czeskiego w sądach i w rządzie księstwa opolskiego pod
                                                  panowaniem Fryderyka II, ktola pruskiego, gdy tenże Śląsk aż po rzekę Opawę i
                                                  do granic ksiestwa cieszyńskiego zajął. Wszelako w austryjackim państwie w
                                                  Śląsku zachowano jeszcze dawne czeskiego jezyka używanie aż do najnowaszych
                                                  czasów.

                                                  Po miastach rzemieslnicy są po częsci Niemcy, a po części Polacy, ale większe
                                                  pospólstwo jest polskim.
                                                  Wieś Wolny Kadłub (wieś w rejonie Olesna) w pruskim Śląsku zupełnie wolna.
                                                  W dawnych nadaniach Piastów śląskich widać na pieczęciach, np. Henryka I ,
                                                  strój polski, ale teraz wszędzie u mężczyzn strój niemiecki. Kafataniki noszą w
                                                  powszedni dzień, suknie i surduty w święta. Kobiety wiejskie ubierają się
                                                  prawie tak jak w Polsce, tylko z ta różnicą, ze spudnice ich są kuse, aby widać
                                                  było pończochy pąsowe, które są ozdobą najwiekszą młodych dziewuch. (... opisy
                                                  kapeluszów i chust tu są)
                                                  (...) Piękne kaftaniki przecinane Pszczynianek trzema rzędami galonków
                                                  (naszywki) osadzone. Dworek pszczyńskich naśladowany ubiór nieraz zachwycał oko
                                                  podróżnych. A kiedy r. 1816, na obchód weselny książęcia anhaltyńskiego,
                                                  panującego na Pszczynie z dzielnicy Koethen, cały dwór po włościańsku był
                                                  ubrany, to ta uroczystość nie była mniej piękna, jak kiedy król Stanisław
                                                  August w Kozienicach był od szlachty przyjmowany, która po krakowsku się
                                                  przebierała(...)
                                                  Cera i tusza Polek śląskich najczęsciej dobra, twarze przyjemne, okrągłe i
                                                  pulchne. Rańtuch w Opolskim służą tylko we święta do koscioła lub na uroczystą
                                                  schadzkę do karczmy. :)hehe

                                                  Kuźnie i hamernie (kuźnice), i inne huty wiele się przyczyniły do zbogacenia
                                                  ludu. Wszystkie prace około żelaza są w ręku Ślązaków polskich. Urzędnicy tylko
                                                  są Niemcy. Robotnicy w rękodzielni fajansu w Prószkowie są rodu polskiego i
                                                  między nimi dobrzy malarze (wiadomośc dla Labanda szukającego malarza) i
                                                  rysownicy. Chwalą niemieccy urzędnicy zdatność Ślązaków polskich.

                                                  Jerzy Samuel Bandtkie (1821)
                                                  "Mrówka Poznańska"
                                                  • rita100 Re: Wiadomości [...]Rok 1821 14.11.06, 19:24
                                                    Następne wspomnienia ze Ślaska są napisane przez Juliana Ursyna Niemcewicza.
                                                    Idziemy latami, więc mogą być urywki ciekawe i mniej ciekawe.
                                                    No i zaskakujące wycięcie słowa w tytule. Jakie to moze być słowo ?
                                                    Wiadomości [...] o polskich Ślązakach.
                                                    --
                                                    "Cera i tusza Polek śląskich najczęsciej dobra, twarze przyjemne, okrągłe i
                                                    pulchne."
                                                  • szwager_z_laband Re: Wiadomości [...]Rok 1821 14.11.06, 19:45
                                                    tyn tekst ciekawy, ale do mie osobiscie "niyprawdziwy" bo uwazom ze to je
                                                    typowe polske podejscie do sprawy, kere nom nojwiynkszo szkoda zrobioua i na
                                                    kere sie niykere z nos dali nabrac. Choc je podobiynstwo naszy godki do polskyj
                                                    to niy swiadczy to o tym ze my som Polokami!

                                                    A Niymcewicza chyba znom alech niyma zicher eli dosz to samo(?)
                                                  • rita100 Re: Wiadomości [...]Rok 1821 14.11.06, 19:48
                                                    A gdzie może być tekst Niemcewicza, bo on nawet dużo pisze o Gliwicach i w
                                                    ogóle dużo pisania. Zobaczyłabym czy to samo. Pamietnieki mają ponad 300 stron,
                                                    to wiesz , ile klikania, by wybrac te najlepsze teksty.

                                                    Tak to jest okres szukania na Śląsku polskości. Czy na siłe to sami zobaczymy.
                                                  • szwager_z_laband Re: Wiadomości [...]Rok 1821 14.11.06, 19:58
                                                    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=94&w=24289918&a=24689949
                                                  • rita100 Re: Wiadomości [...]Rok 1821 14.11.06, 21:04
                                                    Tak , to samo. W takim razie omine ten piekny konsek. Dzięki, inaczej tylko
                                                    zmarnowałabym czas. Coś fajnego postaram się wybrać.
                                                  • szwager_z_laband Re: Wiadomości [...]Rok 1821 14.11.06, 21:05
                                                    no to czekomy:)
                                                  • rita100 1835 opis miast - Będzin 15.11.06, 19:21
                                                    1835 opis miast Będzin
                                                    To jest kolejny rozdział mówiący o starożytności Będzina. Miasta założonego
                                                    przez Kazimierza Wiekiego w roku 1358. W roku 1574 witany był w Będzinie przez
                                                    posłów Rzeczypospolitej Henryk Walezy, gdy powołany na krola wjeźdzał do
                                                    Polski. Pamiętny jest także Będzin ugodą zawartą w roku 1589 między Rudolfem II
                                                    cesarzem niemieckim a Zygmuntem III krolem i Rzeczpospolitą polską, przez którą
                                                    Maksymilian arcyksiążę austryjacki zrzekł sie na zawsze pretensji do trony
                                                    polskiego.
                                                    Na stronie zachodniej wznosi sie Góra Zankowa zwana. Na tej górze był niegdyś
                                                    zamek, także przez Kazimierza Wielkiego założony, o którego wielkości dzisiaj
                                                    świadczą zwaliska. Tu często królowie przy objazdach kraju przemieszkiwali, a
                                                    następnie starostowie będzińscy mieli swoje siedlisko. Starzy ludzie pamiętają
                                                    go jeszcze dosyć porządnym, wszakże od pół wieku już przeszło wcale nie był
                                                    mieszkalnym, aż na koniec za szczególniejszym staraniem Edwarda Raczyńskiego
                                                    osdobnie odnowiony został.
                                                    (Zamek w Będzinie odrestaurowany został w 1834r)
                                                    Górę Zamkową oblewa od zachodu Czarna Przemsza i wielkie otaczają wały.
                                                    Rozkoszny widok z Góry Zamkowej na okolice, dodajmy do tego kłęby dymów i
                                                    plomienie z okolicznych hut wznoszące sie, a utworzysz obraz, ktoremu malo
                                                    podobnych znaleź by można.

                                                    Będzin liczy obecnie domów murowanych i drewnianych 280, ludność około 2500
                                                    mieszkańców, z których połowa Żydów.
                                                  • rita100 1835 opis miast - Sielec 15.11.06, 19:22
                                                    We wsi Sielec zwanej zamek, dzisiaj własnością księcia Anhalt Koethen bedący,
                                                    godzien być policzony w szerego starożytnych zamków ziemi polskiej. (opis zamku)
                                                    (Sielec - dzielnica Sosnowca. W Parku Sieleckim znajduje sie zamek myśliwski z
                                                    1670r odbudowany w 1830r a obecnie mieści sie tam Galeria Szkła Współczesnego)
                                                    Ogólna ozdoba starożytnej budowy, piękność rzeźby i innych wyrobów sztuki
                                                    zwiedzajacego te zwaliska podziwem przejmuje. Teraźniejszy dziedzic, wyzej
                                                    wymieniony książe, szanując zabytek starożytności zamierzył przywrócić
                                                    dawniejszą świetność zamku i roboty w tym celu już rozpoczął. Z napisu na
                                                    marmurze nad bramą osadzonego mozemy wnioskować, że niegdyś był własnością
                                                    Przybysławskich. Starzy ludzie powiadają , że zamek sielecki przez
                                                    templariuszów był zbudowany., a w kaplicy nabożeństwa swe odprawiali.
                                                    (Templariusze - zakon rycerski załozony w XIIw w Jerozolimie; do Polski
                                                    sprowadził ich w 1162r Jaksa z Miechowa.)
                                                    Na stronie południowo-wschodniej w przyległej zamkowi okolicy wznosi sie góra
                                                    kamienna, a na niej wykuty w skale grób, w którym Szemelfenig de Oye, były
                                                    jenerał wojsk pruskich, poprzedni dziedzic Sielca, wraz ze swym wnukiem
                                                    pogrzebani spoczywają. Góra ta stąd nosi nazwisko Góry Szemelfeniga. Od zamku
                                                    na wschód prowadzi gościniec do Modrzejowa. Lasów teraz w bliskości nie ma
                                                    żadnych. Ogród zamkowy niezbyt dawno zalożony do rzędy najpiękniejszych liczyć
                                                    sie może."
                                                  • rita100 1835 opis miast - Grodziec i Gołonog 15.11.06, 19:23
                                                    Grodziec i Gołonog
                                                    Wznoszący sie dzisiaj na przyległej Grodźcowi górze kościołek założony został
                                                    wr 1635 przez ksiedza Wojciecha Lipnickiego, dostawszy nazwę kościoła św.
                                                    Doroty, budowany zaś był z powodu imienin krewnej założyciela, ksieni zakonnic
                                                    na Zwierzyńcu w Krakowie Doroty Kęckiej, Grodziec albowiem w owym czasie był
                                                    własnością rzeczonego klasztoru, jakoż góra, o ktorej mowa, dotąd Góry Św.
                                                    Doroty nosi nazwisko.
                                                    --
                                                    (Gołonog - północno- wschodnia dzielnica Dąbrowy Górniczej)
                                                    "Na górze przy wsi Gołonog wznosi sie kościół w roku 1675 przez Andrzeja
                                                    Trzebickiego biskupa krakowskiego założony. Kościół ten w roku 1823 starannie
                                                    przez ks. proboszcza Pawłowskiego odnowiony, dotąd w dobrym utrzymuje się
                                                    stanie. Mieszkańcy tamtejsi zwykle górę gołonogską górą nad wsią mianują, a
                                                    widok stąd jest bardzo rozkoszny, nie tak wszak rozległy jak z Góry Św. Doroty,
                                                    ale rozkossszny :)

                                                    Pamietajmy, że jest to opis z pamiętników z 1835 roku.
                                                  • szwager_z_laband Re: 1835 opis miast - Sielec 15.11.06, 19:24
                                                    hm, ale to niy je Slonsk ...
                                                  • rita100 Re: 1835 opis miast - Sielec 16.11.06, 19:23
                                                    szwager_z_laband napisał:

                                                    > hm, ale to niy je Slonsk ...

                                                    hm, a co to jest ? Nie Śląsk ?
                                                    Laband , ja się gubie w Waszych granicach , w waszej maszyneri górniczej i
                                                    hutniczej. A na koniach to się znam , ale na tych co mają kopyta.
                                                  • szwager_z_laband Re: 1835 opis miast - Sielec 17.11.06, 19:44
                                                    rita100 napisała:

                                                    > szwager_z_laband napisał:
                                                    >
                                                    > > hm, ale to niy je Slonsk ...
                                                    >
                                                    > hm, a co to jest ? Nie Śląsk ?
                                                    > Laband , ja się gubie w Waszych granicach , w waszej maszyneri górniczej i
                                                    > hutniczej. A na koniach to się znam , ale na tych co mają kopyta.


                                                    NIYSlonskmto je to co je zaroski za Brynicom i kaj ruske zuodziejow wysyuali
                                                    zamiast na Syberia
                                                  • szwager_z_laband Re: Wiadomości [...]Rok 1835 15.11.06, 19:55
                                                    Rys historyczny budowy
                                                    i rozbudowy miejskich urządzeń wodociągowych

                                                    Od dnia 18 sierpnia 1835 roku produkcją i rozprowadzaniem wody dla Tarnowskich
                                                    Gór zajmowały się władze miejskie. Dostawa wody ograniczała się do okresowego
                                                    napełniania basenów na końcówkach sieci.



                                                    Zaraz po przejęciu wodociągów miasto przystąpiło do ich rozbudowy. Zaczęto
                                                    wznosić budynek nadszybia-maszynownię oraz budynek stróża (rozebrany w 1912r.;
                                                    zaś budynek maszynowni przebudowano w 1969r.). Koszt budowy tych dwóch obiektów
                                                    wykonanych w 1835r. opiewał na 700 talarów.

                                                    Po ogłoszeniu przetargu mistrz Nygło z Królewskiej Huty zobowiązał się pisemnie
                                                    do ustawienia obok szybu „Kochlera” już używaną, ale jeszcze w dobrym stanie
                                                    maszynę parową z kondensacją, balansem i przekładnią o kołach zębatych oraz 2
                                                    kotłów parowych. Wartość tych robót wynosiła 1.200 talarów. Urządzenie
                                                    gwarantowało produkcje 0,05 m3 (50 l) wody na minutę z głębokości 56 m.

                                                    W tym samym czasie w hałdzie od strony wschodniej szybu wybudowano zbiornik
                                                    murowany otarty i do niego doprowadzono rury z urządzeń pompowych.

                                                    W kwietniu 1836r. rozpoczęto pompowanie wody w szybie „Kochlera” na koszt
                                                    miasta po przebudowie. Już w 1841r. trzeba było wykonać remont przeciekającego
                                                    zbiornika wodnego, a wkrótce potem kotłów parowych. Koszt ten obciążył budżet
                                                    miasta kwotą 660 talarów.

                                                    Od 1835r. to jest od czasu przejęcia przez miasto zaopatrzenia w wodę, aż do
                                                    1843r. koszty związane z produkcją wody wynosiły 11.736 talarów, z czego koszty
                                                    budowy to 5.559 talarów, koszty utrzymanie i reperacji to 6.177 talarów. Liczba
                                                    mieszkańców w mieście ciągle wzrastała i wynosiła w 1858r. 5.006 osób.
                                                    Zapotrzebowanie wody również mocno wzrosło. Wydajność pomp była wystarczająca,
                                                    przekrój rur 2,5" nie pozwolił jednak na transport potrzebnej ilości wody do
                                                    miasta. Woda magazynowana w zbiorniku otwartym na skutek wpływów
                                                    atmosferycznych ulegała zepsuciu. Tak więc bardzo często zaczęto korzystać z
                                                    wody w studniach publicznych.

                                                    Dla umożliwienia przesłania większej ilości wody do miasta ułożono w sierpniu
                                                    1858r. nowy przewód o średnicy 5" (125 mm) z ujęcia wody do miasta na Rynek,
                                                    gdzie ustawiono stojak ciśnieniowy (zdrój czerpany) dla poboru wody.

                                                    Z uzyskanych rur 2,5" wykonano odgałęzienia w ul. Kościelnej (ks. Lewka) i na
                                                    wysokości budynku Meisnera ustawiono drugi zdrój czerpany.

                                                    Szyb „Kochlera” stanowiący ujęcie wody posiadał przekrój geologiczny o
                                                    głębokości 56,3 m, z czego przypadało na: suchy piasek drobny pod - 20,15m;
                                                    żółty suchy piasek - 5,75 m; Piasek wodonośny, mokry żwirowaty - 13,1 m; glina
                                                    zbita - 2,1 m; żółta glina z domieszką żeliwa i kruszywa - 6,3 m; mocny
                                                    brunatny dolomit i wapień - 8,9 m.

                                                    Tarcza szybu posiadała kształt elipsy przy czym średnica duża wynosiła 2,2 m, a
                                                    średnica krótka 1,5m.

                                                    W 1869r. przeprowadzono kolejną modernizację urządzeń wodociągowych w mieście.
                                                    Obejmowała ona:

                                                    1. Wybudowanie drugiego basenu, otwartego zbiornika wody. Obok istniejącego
                                                    zbiornika wymurowano drugi o wymiarach 10,6x13,8 m i 2,8m głębokości.

                                                    2. Skasowano istniejące na końcówkach przewodów zbiorniki dla poboru wody,
                                                    zastępując je zdrojami czerpanymi.

                                                    3. Przedłużono doprowadzony do Rynku przewód wodociągowy o średnicy 125 mm
                                                    układając wzdłuż ul. Krakowskiej nowy przewód o średnicy 100 mm aż do domu
                                                    Botlandera (róg ul. Piłsudskiego).

                                                    4. Wybudowano sieć wodociągową o średnicy 80 mm na ul. Wilhelma (Piastowskiej)
                                                    od Nowego Rynku (pl. Żwirki i Wigury): w ul. Górniczej aż do ul. Przemysłowej
                                                    (Legionów); w ul. Ogrodowej (ks. Wajdy) aż do ul. Stalmacha; w ul. Kościelnej
                                                    (ks. Lewka) od stojaka aż do ul. Gliwickiej (restauracji Perła obok kościoła).

                                                    5. Nową sieć uzbrojono w 13 zasuw odcinających oraz 15 hydrantów naziemnych.

                                                    6. Na nowej sieci ustawiono 9 zdrojów czerpalnych o konstrukcji „Widery”.
                                                    Zdroje te jednak nie zdały egzaminu, gdyż otwieranie i zamykanie odbywało się
                                                    przy pomocy kranu stożkowego, co spowodowało uderzenia wodne niszczące sieć.
                                                    Przerobiono je więc zabudowując krany wolno otwierające.

                                                    7. Na skutek zaniedbań urządzenia pompowe 6 publicznych studni zostały
                                                    zniszczone. Zbudowano na ich miejsce pompy ssąco-tłoczące uruchamiane ręcznie
                                                    przy pomocy kół zamachowych.

                                                    Materiały ze zbiorów PWiK sp. z o.o.


                                                  • rita100 1843 Dąbrowa 16.11.06, 19:26
                                                    Wybaczcie, ale to czarna magia, a nie czarne złoto ;)

                                                    1843 Dąbrowa
                                                    To są spomnienia z wędrówki po kraju Dąbrowa
                                                    "...Jest jeszcze jednak w okolicy i w miasteczku kilku starców, ktorzy
                                                    pamiętają czasy, kiedy to cała osada była dość płonnym polem, należącym do
                                                    podupadłego miasteczka. Ale kilkadziesiąt lat temu jak odkrycie węgli
                                                    kamiennych carodziejsko zaludnilo Dąbrowę...
                                                    Znakomite kopalnie węgla w Dąbrowie odkryte zostały przypadkiem przez pastuchów
                                                    z Będzina w 1785r, przez dziesięć przeszło lat małoważne ciągnęli użytki z
                                                    odkrycia tego sami mieszczanie. Dopiero w r. 1799 za rządu pruskiego
                                                    rozszerzone i porządne przedsięwzięto roboty, a cała kopalnia od ówczesnego
                                                    dyrektora górnictwa pruskiego nazwana została "Reden". Za Księstwa
                                                    Warszawskiego należała do własności marszałka Lannes księcia Montebello."

                                                    Tych kopalń powstaje coraz więcej, coś niesamowitego, gubie sie już w ich
                                                    nazwach , nazwaniach, w ich oprzyrządowaniach, maszyneriach, w technice i w
                                                    tych specyficznych gorniczych nazwach, a jeszcze na dodatek pomieszane jest
                                                    Gorny Śląsk z Zagłebiem to i moze faktycznie wychodzić z tego kogel mogel,
                                                    dlatego skupię się bardziej na przyjemniejszej sprawie jak:

                                                    " Jest to w ogole lud wytrwały, śmiały i do wszystkiego ochoczy, a czując swą
                                                    godność zależną od własnej pracy i przemysłu, nierad się lada komu uniża,
                                                    dlatego okoliczni obywatele zowią ich zuchwałymi."
                                                  • rita100 Re: 1843 Dąbrowa 16.11.06, 19:28
                                                    Laband, a z wycieczki Wincentego Pola masz ?
                                                    Tu jest też opis Glywic.
                                                    To jest trudna dla mnie dziedzina, gdzie mi tam do opisywania maszynerii
                                                    górniczej , hutniczej, to jest inny świat.
                                                  • szwager_z_laband Re: 1843 Dąbrowa 16.11.06, 19:32
                                                    ja poczekej postarom sie to wysznupac ...
                                                  • rita100 Re: 1843 Dąbrowa 16.11.06, 19:35
                                                    poczekam , nie śpiesz się , najwyżej wieczorem zajrzę , bo gdy by się ten tekst
                                                    znalazł , to inny napisze, żeby się nie powtarzać.
                                                    Strasznie jest trudny Śląsk, jest tak skąplikowany.
                                                  • szwager_z_laband Re: 1843 Dąbrowa 16.11.06, 19:36
                                                    sam cos od any, ale jo tysz jeszcze kajs chyba cos miou - uno momynto!


                                                    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=94&w=24289918&a=24689152
                                                  • rita100 Re: 1843 Dąbrowa 16.11.06, 19:42
                                                    Tak , to jest z tego samego urywku. Wydaje mi się , że nie wszystko, ale przed
                                                    Gliwicami był jeszcze w Myslowicach i porównywał te miasta, teraz sprawdze
                                                    dokładniej.
                                                  • szwager_z_laband Re: 1843 Dąbrowa 16.11.06, 19:53
                                                    to chyba tysz bouo od niego:

                                                    "gdzie tylko okiem rzucisz, wznosza sie po polach samotne domy fabryczne,
                                                    kuznie i warsztaty, wysokie kominy parowych maszyn i dlugie koszary robotnikow,
                                                    a obok nich stercza wszedzie mogily rudy, zelaza i wegli kamiennych".

                                                    "Zuzelnica wysypane drogi, dymami napelniona nieraz cala okolica; a sadza
                                                    okopcone domy, pola a nawet i lasy na znacznej przestrzeni dokola tych kuznic,
                                                    nadaja dziwnie ponury wyraz tym okolica, gdzie czlowiek pod ziemia nurtuje
                                                    tylko za ruda i weglem, a na ziemi zajmuje sie wyrobem zelaza."

                                                    "Gliwice lubo male, maja pozor handlowego miasta"

                                                  • rita100 Re: 1843 Dąbrowa 17.11.06, 19:30
                                                    Tak , to byłaby całość z Wincentego Pola. Teraz coś innego. Już klikam.
                                                  • szwager_z_laband Re: 1843 Dąbrowa 17.11.06, 19:32
                                                    jak sie godo we szprasze internautow "czekom"?

                                                    :)
                                                  • rita100 1843 o stanie chłopów 17.11.06, 19:34
                                                    "Gdy edykt uwolnienia chłopów od robocizny w roku 1811 wyszedł, zostawał przez
                                                    panów, dzierżawców, a nawet i księzy naszych długo w ukryciu chowany. Nie wolno
                                                    było i mówić o tym edykcie. Stąd wszczynały się bunty i rozruchy tak sławny
                                                    jak w Tworkowie.
                                                    W niektórych tylko państwach, np pod książęciem Hohenlohe w Kosęcinie, poprawił
                                                    się byt ludu wiejskiego. Tam bowiem za opłatą czterech talarów rocznie może
                                                    sobie chłop bydło swoje w lasach pańskich pasać i drzewo do opału potrzebne
                                                    zbierać. W innych okolicach musieli chłopi wnijść w kontrakty, podług których
                                                    za ściel i drzewo po 30 dni w roku państwu robią. W bliskości kopalni kamienia
                                                    węglowego najlepiej się wieśniakom wolność udała, bo się bez łaski państwa
                                                    obejść mogą.
                                                    (tu następuje opis pracy chłopów)
                                                    Lompa, Górnoślązak

                                                    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=34281&w=52198140
                                                    "W niektórych tylko państwach, np pod książęciem Hohenlohe w Kosęcinie'
                                                    Tu mamy pierwszy raz wspomniane o rodzie Hohenlohe.
                                                  • rita100 Re: 1848 Powstanie Chłopów 17.11.06, 19:35
                                                    1848 Powstanie Chłopów
                                                    "W obwodzie raciborskim na Śląsku, a mianowicie w pobliżu Bienieszowa
                                                    (Beneszowa) wybuchło okolo 12 września straszliwe powstanie chłopów.
                                                    Zgromadziło ich się kilka tysięcy, odparli aż do Biskoniec ułanów z Raciborza
                                                    wysłanych i poranili wielu niebezpiecznie. Uzbrojeni są w broń palną, kosy,
                                                    widły i piki, a ich wściekłość nie ma granic. Pod żabdarmem zastrzelili konia.
                                                    Gminy Kronowice (Krzanowice), Kuchelna, Bojanów, Wojnowice, Lękartów i Janowice
                                                    przyłączyły sie do powstania. Naczelnikiem ma być syn włościanina z Pilszy
                                                    (Pilszcza)."
                                                    "Gazeta Powszechna" nr16
                                                  • rita100 Re: 1848 stan oblężenia 17.11.06, 19:36
                                                    1848 stan oblężenia
                                                    11.XII.1848
                                                    "Opłakane i przez gwałt surowy popełniane zdarzenia, które się w nocy z 3 na 4
                                                    tm we wsiach Wyższym i Niskim Rosen (Rożnów) w powiecie Creutzburg zdarzyły i
                                                    które oprócz spustoszenia majątków wielu familii do zamordowania wielce
                                                    szanownego męża, pana von Gladis zaprowadziły"

                                                    * von Gladis - szwagier własciciela dóbt rożnowskich, był przypadkową ofiarą
                                                    tych rozruchów chłopskich.

                                                    "My ogłaszamy z pozwoleniem Krolewskiego Ministerium Stany: powiat Creutzburg w
                                                    obwodzie rejencji opolskiej z następującym okręgiem i linią demarkacyjną w stan
                                                    oblężenia.
                                                    Linia demarkacyjna poczyna się na granicy śląsko-poznańskiej w okolicy
                                                    Doerenberga, ciągnie się gościńcem z Kempna do Reichthal (Rychtal), zamyka w
                                                    sobie to miasto, dalej Skorischau (Skoryszów), Strehlitz (Strzelce), Wielki
                                                    Steinersdorff (Siemysłó), Eckersdorf (Biestrzykowice) i Hoeningen (Miodary),
                                                    prowadzi łącznie z miejscami przyległymi gościńcem z Namslau (Namysłowa) do
                                                    Opola aż do strumienia Stobra (Stobrawa), na bok tego aż do wpływu strumienia
                                                    Budkowskiego powyżej Carlsmarkt (Karłowice), potem powyżej ze wszystkimi nad
                                                    pomienionym strumieniem: przez Budkowitz (Budkowice Stare) i Thule (Tuły),
                                                    Kusznia i Trzebischin (Trzebiszyn), Sausenberg (Szumirad), Leszno, Wyssoka,
                                                    Lomnitz (Łomnica) i tak prowadząc przez strumień Lomnitz ze wszystkimi
                                                    przyległymi miejscami aż do wpływu Prosny przy Kotzoby (Kuczobach), tak że
                                                    oprócz powiatu Creutzburg wschodni graniczny punkt powiatu Namslau, północna
                                                    część powiatu opolskiego i większa północna część powiatu Rosenberg jest w
                                                    okręgu stanu oblężenia zamknięta.
                                                    Rozporządzenia w tym względzie będą od tego czasu przez królewskiego półkownika
                                                    i komendanta 4 regimentu wydawane i który wojskiem w tym celu komenderuje. Jako
                                                    cywilny komisarz jest pan von Bonin wyższy radca regerunku Kieschke (powiatu)
                                                    przydatny.

                                                    "Amts-Blatt der Koniglichen Regierung zu Oppeln" nr51
                                                  • szwager_z_laband Re: 1848 stan oblężenia 17.11.06, 19:39
                                                    to je Kluczbork - tysz Kluczborek mianowany, ale niywia eli zowdy to bouo
                                                    Oberschlesien ....


                                                    ps

                                                    niyma snami keko rita;)

                                                    ps

                                                    Budkowic Starych i ze Tuow mom sam znajomych:))
                                                  • rita100 Re: 1848 stan oblężenia 17.11.06, 19:46
                                                    szwager_z_laband napisał:

                                                    > to je Kluczbork - tysz Kluczborek mianowany, ale niywia eli zowdy to bouo
                                                    > Oberschlesien ....
                                                    >
                                                    >
                                                    > ps
                                                    >
                                                    > niyma snami leko rita;)
                                                    >
                                                    > ps
                                                    >
                                                    > Budkowic Starych i ze Tuow mom sam znajomych:))

                                                    Oj nie ma, niema. Faktycznie bardzo to wszystko skomplikowane. Dużo kopalń,
                                                    dużo hut, dużo chlopów i same problemy. To chyba zaczynają sie najgorsze czasy,
                                                    bo gdzie wojna tam bida. A powstania za powstaniami i każde z nich ma swoje
                                                    racje.
                                                  • szwager_z_laband Re: 1848 stan oblężenia 17.11.06, 19:47
                                                    jedne je zicher - kozdy z nos podziwio Cie za to co nom sam pokazujesz ...
                                                  • szwager_z_laband Re: 1848 Powstanie Chłopów 17.11.06, 19:36
                                                    to musi byc dzisiej u Pepikow ...
                                                  • szwager_z_laband Re: 1843 o stanie chłopów 17.11.06, 19:35
                                                    no toch je ciekawy co to Jouzel wymodziou;)
                                                  • rita100 Re:1849 odmowa odrabiania pańszczyzny 17.11.06, 19:43
                                                    Tak dokładnie to nie jest opisane, to sa tylko urywki z pewnych gazet pewnie.
                                                    Ale u Was to widzać , że jest walka przemysłu z rolnictwe. Niby przemysł , niby
                                                    rolnictwo. Konflikt społeczny.
                                                    Ten konflikt teraz będzie ukazany w poemacie. Jutro go zamieszcze.

                                                    1849 odmowa odrabiania pańszczyzny
                                                    11.IV.1849
                                                    "Otrzymaliśmy wiadomość, ze robotnicy zagrodnicy (mający swoje gospodarstwa) po
                                                    wielu wsiach Toszek-Gliwice wzbraniają się pełnienia pańszczyzny mniemając,
                                                    jakoby wszystkie, na ich miejscach polegajace powinności do wypełnienia
                                                    robociznt według rozkazu, doczesnego uregulowania stosunków pańskich i
                                                    chlopskich w Ślasku sie tyczącego, pod dwudziestym grudnia 1848 r wydanego, już
                                                    zostały zniesione.
                                                    (...)
                                                    Zagrodnicy , wyłamujący sie od pracy na rzecz pełnienia robocizny mogli być
                                                    pozbawieni swoich gospodarstw. Za wyłamanie się od tego obowiązku mogli
                                                    oczekiwać, że do zapłaty za nieodbyte robocizny będą osądzeni."

                                                    W tym to zapewnie czasie powstała słynna pieśń Wodzoonka.
                                                    Tak myślę. Ale też powstała pieść Pieśń Górnika.
                                                  • szwager_z_laband Re:1849 odmowa odrabiania pańszczyzny 17.11.06, 19:46
                                                    hm, niywia kero piesniczka mosz na mysli, ale wia ze te przemiany spoueczne niy
                                                    prziszuy z dnia na dziyn ...
                                                  • rita100 Re:1849 odmowa odrabiania pańszczyzny 17.11.06, 19:51
                                                    Wyklikam ją, tą piesniczkę - to są w formie wierszowej opisane miasta sląskie i
                                                    Gliwice w tym też są. Założe się , że nie masz jej. Zakład stoi.

                                                  • szwager_z_laband Re:1849 odmowa odrabiania pańszczyzny 17.11.06, 19:53
                                                    cosik mi sie zdo ze przegrouch bych ta weta:)
                                                  • rita100 Re:1851 Z poematu Sudety 18.11.06, 19:09
                                                    Trzymaj się Laband - przegrałeś napewno, to czytaj tero ! :)

                                                    1851 Z poematu Sudety

                                                    (...)
                                                    Płynąc na szybkiej łodzi po wodach Kłodnicy
                                                    Pieścimy wzrok ciekawie zmianą okolicy.
                                                    A sternik nasz powiada: " To miasto Gliwice,
                                                    Z całą swoją ustronią przyjemne ma lice,
                                                    Którego mury woda niekiedy podtapia,
                                                    Tam jest huta, w której się żelazo wytapia,
                                                    A stal zwaną ocelem, drut i blachę robi
                                                    I inne rzeczy w owych fryszerniach sposobi.
                                                    Tam chmielarnia ibfita, warsztaty sukienne,
                                                    Szkoły, Urząd Górniczy i targi codzienne.
                                                    Tam jest dworzec kolei żelaznej ozdobny,
                                                    Dla wygody podróznych we wszystko zasobny".
                                                    (...) (pewnie jest dalsza część poematu lecz jej nie ma)

                                                    Bogusław Zygmunt Steczyński
                                                  • rita100 Re:1850 Pieśń Górnicza 18.11.06, 19:10
                                                    Pieśń Górnicza
                                                    1.
                                                    Zastanówcie sie ludkowie nad naszą pracą,
                                                    jak nam każą cieżko robić, a lich płacą.
                                                    Żona z dziećmi z głodu mrą
                                                    i chodzić w czym nie mają,
                                                    a panowie nasz zarobek
                                                    w kierzeń (skrzynia) chowają.

                                                    2.
                                                    Górnik wychodzi do pracy, żegna się z nimi,
                                                    ze swoją żoną i dziećmi najmilszymi.
                                                    Czy do domu będzie mógł przyjść ?
                                                    Może go ziemia przygnieść
                                                    i ze swymi najmilszymi
                                                    wiecznie rozłączyć.

                                                    3.
                                                    Górnik przychodzi do przodku, pracę ogląda,
                                                    jako mu się dziś powiedzie, nad tym rozmyśla.
                                                    Czy mu będzie dobrze rwać (sypać się )
                                                    Czy będzie mógł nad col dać (pracować ponad normę)
                                                    Czy też będzie musiał długo
                                                    drzewem budować.

                                                    4.
                                                    Stygar przychodzi do przodku, z daleka wrzescy,
                                                    klnie, wyzywa, hałasuje, aż głowa trzescy.
                                                    Górnik się sumituje,
                                                    bo się winnym nie czuje,
                                                    przecież go sztygar do książki
                                                    karnej wpisuje.

                                                    5.
                                                    Jak przychodzi dzień wypłaty, górnik się smuci,
                                                    czy za tak lichy zarobek długi popłaci,
                                                    co żona pożyczyła
                                                    i u kupca nabrała
                                                    ażeby aż do wypłaty
                                                    na bórg (na kredyt) dostała.

                                                    6.
                                                    Cóż dopiero opowiedzieć, o tych ciskach (wozach)
                                                    ile jest u niego biedy, a ile płacą.
                                                    Ubiór dziurami świeci,
                                                    marnieją żona i dzieci,
                                                    przy tym mu często sekutnik (komornik)
                                                    do izby wleci.

                                                    7.
                                                    Kiedy górnik przepracował lat ze czterdzieści,
                                                    już ma ręce wymożone i wszystkie kości.
                                                    Już w lazarecie leży
                                                    doktor do niego bieży,
                                                    że już nie może pracować,
                                                    jeszcze nie wierzy.

                                                    8.
                                                    Gdy już doktor pooglądał prawie całego
                                                    i w te słowa się odzywa potem do niego:
                                                    "Jeszcze mozecie robić,
                                                    zawaliska zawozić
                                                    przy tym siedemnaście czeskich
                                                    sobie zarobić".

                                                    9.
                                                    A tu górnik ciężko chory na łóżku leży.
                                                    Ostatni raz żona z dziećmi do niego bieży.
                                                    Płaczą rzewnie o niego,
                                                    o żywiciela swego,
                                                    co one sieroty poczną
                                                    teraz bez niego.

                                                    10.
                                                    Takie życie robotnika jest na tym świecie,
                                                    bo cięzka praca, cierpienia i bieda gniecie.
                                                    Aż do śmierci pracować,
                                                    żur z wodzionką spożywać,
                                                    żeby mogło panom złota
                                                    z kierzyń przybywać.

                                                    R. Stanoszek
                                                  • rita100 Re:1850 Pieśń Górnicza 19.11.06, 09:29
                                                    Od jutra będziemy się włóczyć po Śląsku, zaglądać do bardzo ciekawych
                                                    zakamarków i podziwiać , bo jest co.
                                                  • szwager_z_laband Re:1851 Z poematu Sudety 19.11.06, 12:10
                                                    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=94&w=24289918&a=24690227
                                                  • rita100 Re:1851 Z poematu Sudety 19.11.06, 17:07
                                                    Przegrałam zakład. Bardzo dobrze, bo tak za bardzo to nie lubie wygrywać.
                                                  • rita100 Re:1854 Czeladź na Górnym Ślasku 20.11.06, 19:30
                                                    1854 Czeladź na Górnym Ślasku
                                                    "Parobek dworski ma na dzień cokolwiek więcej jak jedną kwartę żyta, co mu na
                                                    chleb żarnowy nie wystarczy. Nie je on przez cały rok chleba. Zmiele sobie mąkę
                                                    na ziecierkę (barszcz, żur). Je przy tym ziemniaki i kapustę. Krupy albu kluski
                                                    jeczmienne, jako osobliwszy specjał, również i groch, może tylko w dni
                                                    swiateczne jadać. Soli dwa funty miesięcznie. W dworach wcale maślanki ani
                                                    kwaśnego mleka , ani sera kupić się nie dostanie, bo państwo ogółem dla swojej
                                                    potrzeby krowy utrzymuje. W największe święta musi sie bez mięsa obejść.
                                                    Myślałby kto , że taki parobek jest lichy charłak ! Nie!
                                                    On jest rzeźwy, krzepki i wesoły; gwiżdze, krzyka i śpiewa sobie przy robocie."

                                                    Levy Lesser 1854
                                                  • rita100 Re:1854 Czeladź na Górnym Ślasku 20.11.06, 19:30
                                                    "Pokazuje się z powyższego opisu stosunków czeladzi dworskiej na Ślasku, że
                                                    położenie jej nie jest bardzo szczęśliwe, a dodawszy do tego, że kary cielesne
                                                    należą tam jeszcze dzisiaj do porządku dziennego, nie zdziwi nas, ze tyfus
                                                    głodowy mógł zabrać tyle ofiar.
                                                    Dziedzice dóbr i dzierżawcy na Sląsku w większej części, z wyjątkiem może 4 lub
                                                    5 polskich rodzin, to Niemcy. Lud pracujący do szczepu sławiańskiego należy,
                                                    który - podług zdania panów śląskich - tylko batem prowadzony być może."

                                                    Wojciech Lipski 1854
                                                  • rita100 Re:1854 Laurahutte 20.11.06, 19:31
                                                    "Laurahutte z należącymi do niej osadami i kopalniami zatrudnia półtrzecie
                                                    tysiąca robotników i dostarcza im dostatecznego zarobku. Gospodarstwo w
                                                    Siemianowicach właściciela hr. Hugo Henckel von Donnersmarck jest nader
                                                    wzorowe. Stadnictwo tamtejsze daleko słynne; krowy stoją w pięknych oborach.
                                                    Przedawają tam kwartę mleka prosto od krowy po 2 sgr i jedna krowa 60 talarów
                                                    rocznego dochodu przynosi. Owiec wyborowych utrzymują tam tylko 1000. Oranżerie
                                                    obszerne są oraz cudne. Znajduje się tamże wielki młyn parowy amerykański i
                                                    piekarnia mająca piec ogromny dwóchpiętrowy. W spodnim palą kamiennym węglem, w
                                                    wierzchnim, rurami rozpalonym, dziennie 500=600 chlebów pieką dla robotników."

                                                    Józef Lompa "Ziemianin" t.13 1854
                                                    --
                                                    "Gospodarstwo w Siemianowicach właściciela hr. Hugo Henckel von Donnersmarck
                                                    jest nader wzorowe."
                                                    Można by powiedzieć , ze dzieki amerykańskiemu młynowi kłopoty ze zdobyciem
                                                    chleba na Śląsku się skończyły.
                                                  • rita100 Re:1854 Laurahutte 25.11.06, 20:15
                                                    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=34281&w=52848613&a=52848613
                                                    Wszystko o Hugo Henckel von Donnersmarck i familii
                                                  • ballest Re:1854 Czeladź na Górnym Ślasku 20.11.06, 19:34
                                                    Rita, Czeladz nie lezy na Gornym Slasku!
                                                  • rita100 Re:1854 Czeladź na Górnym Ślasku 20.11.06, 19:39
                                                    ballest napisał:

                                                    > Rita, Czeladz nie lezy na Gornym Slasku!

                                                    hehehehehehehehehehehe i jeszcze raz hehehehehhe
                                                    Ballest - czeladź, to ludzie , którzy pracują przy dworach, to pracownicy w
                                                    dworach. A tu jest opis ich życia na Górnym Śląsku.
                                                    Nie chodzi tu o miasto.
                                                  • ballest Re:1854 Czeladź na Górnym Ślasku 20.11.06, 19:50
                                                    ;) wiem!
                                                  • rita100 Re:1854 Czeladź na Górnym Ślasku 20.11.06, 19:55
                                                    Ale popatrz, włascicielami najczesciej byli Niemcy.
                                                    Choć czasmi nazwiska niemieckie nie mówia , że to są Niemcy. Czasami jest
                                                    całkiem odwrotnie. Ile jest nazwisk niemieckich z von.... walczacych w armi
                                                    rosyjskiej. To jest ciekawe.
                                                  • ballest Re:1854 Czeladź na Górnym Ślasku 21.11.06, 15:42
                                                    Rita, ja pochodze tez z rodziny zawodowych zolnierzy pruskich z Allenstein, a
                                                    mam polskie nazwisko;)
                                                  • rita100 Re:1854 Czeladź na Górnym Ślasku 21.11.06, 19:23
                                                    I dlatego uważasz , że Polacy tylko nienawidzieć potafią ;)
                                                    Czyli Twoje polskie nazwisko też nienawidzi swojego nazwiska ? ;)))))))hehe
                                                    Dobra, wędrujemy dalej po Sląsku
                                                  • rita100 Re:1855 Śląsk Górny 21.11.06, 19:25
                                                    1855
                                                    "Śląsk Górny posiada duże bogactwa, a przemysł stoi tam na wyższym szczeblu.
                                                    Największą zamożnością Górnego Ślaska są węgle kamienne, a po nich idzie
                                                    galman, czyli ruda cynkowa. Rzadko w Europie znaleźć tak małą okolicę, ktora by
                                                    tyle pokładów mineralnych w łonie swoim posiadała co południowe powiaty Ślaska.
                                                    Kopalnie te są po większej części w rekach wielkich panów, jak księcia
                                                    Pszczyńskiego, hr. Henckla, ksiecia Hugona Hohenlohe itd."

                                                    "Oprócz robotników w kopalniach rudy żelaznej tudzież hutach żelaznych i
                                                    cynkowych pracujących zatrudnia obwód górnośląski górniczy przeszło 12 000
                                                    górnikow, po większej częsci rodowitych Niemców z rodzinami swymi osiadłych.
                                                    Pracuje wielka liczba robotników polskich, lecz ci nie biorą tego zatrudnienia
                                                    za stały dla siebie zawód, jak to czynią Niemcy, ale chwytają się pracy
                                                    jedynie, żeby zaspokoić pierwsze potrzeby życia. Niedbalstwo, oziębłość i jakaś
                                                    wschodnia obojętność na przyszłość cechuje ich powszechnie, gdy tymczasem
                                                    robotnik niemiecki pracowity, oszczędny, zapobiegliwy przychodzi nieraz do
                                                    poprawy losu swego, bądź zebrawszy grosza przez oszczędność, bądź posuwając się
                                                    na wyższą posadę w kopalni lub w fabryce, co zawdzięcza pilności swojej lub
                                                    nabyciu potrzebnych wiadomości. Niektórzy też doszli do majątków znacznych
                                                    tylko pracą rąk."

                                                    "W pobliżu zakładów fabrycznych Tarnowic, gliwickiej huty itp. pośród czysto
                                                    polskiej rasy mieszkańców poosiadały się kolonie robotników z Niemiec
                                                    przybyłych, ktorzy z rodzinami swymi utrzymują się do stanu swego dostatnio, a
                                                    to dlatego że krajowcy ociągali się z pracą i zmusili właścicieli zakładów do
                                                    sprowadzenia z dalszych stron robotnika. Klasa posiadaczy prawie wyłącznie dziś
                                                    z Niemców się składa, a lubo gdzienigdzie nazwiska polskie się napotyka, to
                                                    tylko jako slad, że poprzednicy polskiego byli rodu."
                                                  • rita100 Re:1855 Śląsk Górny 21.11.06, 19:25
                                                    "Książę Adolf Hohenlohe, ktory nie mniej jak i brat jego w Sławieńczycach
                                                    dobrze umie po polsku i chętnie tym jezykiem z wieśniakami rozmawia, nabywszy
                                                    państwo Koszęcin zamierzył w r 1840 cały zarząt majątku swego oddać w ręce
                                                    sprowadzonych z głebi Niemiec urzędników. Wszakże okazało sie niepodobieństwo
                                                    gospodarowania w ten sposób: strony nie mogły sie z sobą rozumieć, między ludem
                                                    budziła się niechęć ku oficjalistom i dziedzicowi i trzeba było wrócić do
                                                    urzędników po polsku umiejących.
                                                    Służyć to może za dowód, jak mylnym jest mniemanie tych, co Śląsk niemieckim
                                                    bezwzględnie nazywają krajem.
                                                    Jeżeli zarzuty czynione polskiemu Ślązakowi pod względem zaniedbania moralnego,
                                                    pijaństwa, próżniactwa i nieochędóstwa są w znacznej części sprawiedliwe, któż
                                                    wie, jak dalece spada tu odpowiedzialność na brak kierunku duchownego i
                                                    moralnego ?"
                                                    Można być pewnym, że gdzie chata czysta, rola dobrze uprawiana, tam znajdzie
                                                    czcigodnego kapłana a dziedzica niespekulanta. W ogole Ślązak polski jest
                                                    pobożny, gościnny, wesoły i usłużny, gdy tymczasem niemiecki jego sąsiad skąpy,
                                                    rubaszny i nad miarę interesowny."

                                                    Józef Lompa Górnoślązak 1955
                                                  • ballest Re:1855 Śląsk Górny 21.11.06, 19:29
                                                    Rita. Lompa to bou Polok, a nie patrz na Slonsk przez gorolskie uoczy!
                                                    Slonzoki choc niemieckiej, czy mieszanej krwi, musialy po polsku umiec, bo
                                                    polski kler tego zondou!
                                                  • rita100 Re:1855 Śląsk Górny 21.11.06, 19:36
                                                    Lompa to był Górnoslązak , któremu pomnik powinni Ślązać wznieść.
                                                    To dzieki niemu i Rogerowi znamy to co znamy. Poświęcił życie dla Śląska.
                                                  • ballest Re:1855 Śląsk Górny 21.11.06, 19:38
                                                    Rita, Lompowi wzniesli pomnik, chco duzo cyganiou, Rogerowi niy!
                                                  • rita100 Re:1855 Śląsk Górny 21.11.06, 20:00
                                                    ballest napisał:

                                                    > Rita, Lompowi wzniesli pomnik, chco duzo cyganiou, Rogerowi niy!

                                                    Nie mów , ze Lompa dużo cyganił , bo nie cyganił tylko jego serce biło w strone
                                                    Polski, kiedy Rogerowi też.
                                                  • ballest Re:1854 Czeladź na Górnym Ślasku 21.11.06, 19:26
                                                    Ja tego nie uwazam, Riciuniu, ja to widze na kazdym kroku!
                                                  • rita100 Re:1854 Czeladź na Górnym Ślasku 21.11.06, 19:38
                                                    Trudna sprawa z Tobą. Wiesz co sie dzieje z dzieckiem leworęcznym kiedy na siłe
                                                    zmienią go na praworęczne ?
                                                  • rita100 Re:1854 Czeladź na Górnym Ślasku 21.11.06, 19:38
                                                    A dawniej tak robili
                                                  • rita100 Re:1854 wypalanie metanu 21.11.06, 22:46
                                                    Dawniej w kopalniach wypalali metan. A robili to tak , że do przodku wysyłano
                                                    ludzi , którzy byli skazani na smierć. I zsyłano ich do kopalni do wypalania
                                                    metanu. W ten sposób przedłużano im zycie o tydzień lub dwa. Tak to było
                                                    dawno , dawno temu.
                                                  • szwager_z_laband Re:1854 wypalanie metanu 21.11.06, 22:54
                                                    we Wieliczce idzie se obejzec jak to robiyli downo tymu - na przodek puszczali
                                                    chopow(niypamiyntom jak na nich godali?) ze dugimi pochodniami.
                                                  • rita100 Re:1854 wypalanie metanu 21.11.06, 23:03
                                                    dokładnie tak, szkoda , że obrazeczek nie zrobiłam. Oni tak na leżąco sie
                                                    czołgali z pochodniami. Takie byly wyrzeźbione postacie.
                                                    Biedni ci górnicy.
                                                  • rita100 Re:1854 - Nędza ludu 22.11.06, 19:19

                                                    "Materialne położenie Ślaska nie zmieniło się dotąd wcale. Niesłychanie na
                                                    Śląsku panuje drożyzna najpierwszych przedmiotów do życia. Najwięcej cierpi
                                                    przez drożyznę ludnośc górnośląska, ale wiedząc , że rokrocznie w okresie
                                                    zimowym pojawia się głód stał się jej towarzyszem, a ludnośc oswoiła się ze
                                                    swoim losem i z jak największą znosi ją cierpliwością. W samej rzeczy zdawać by
                                                    się mogło, że nie ma sposobu na wyrwanie ludności tej z gnębiącej ją nedzy.
                                                    Bieda jak była tak jest.
                                                    W tych anormalnych stosunkach szykać trzeba powodu innej właściwości Śląska
                                                    pruskiego tj. owych nigdy zupełnie nie wytępionych band rozbójników. Przez
                                                    długi czas zwracał pod tym względem ogólną uwagę na siebie niejaki Kahle.
                                                    Podobną rolę odbrywały inne bandy i mimo największego starania nie udało się
                                                    jeszcze ich złapać.

                                                    Co się toczy sprzedaży dóbr hr. Drnarda, dowiaduję się, że z poczatku król Imić
                                                    zamierzał je w całosci zakupić, który także w Górnym Śląsku pragnie nabyć
                                                    wielkie posiadłosci ziemskie. Lud pochodzenia polskiego nie straciłby na tej
                                                    zmianie dziedzica, gdyż hr. Renard był mu zawsze niechętny i nic dla dobra jego
                                                    nie przedsiębrał, czy moralnie, czy materialnie."

                                                    z anonimowego reportażu dla "Czasu"
                                                  • rita100 Re:1855 - Nędza ludu 22.11.06, 19:20
                                                    "Jesli chodzi o Katowice to jest to węzeł, pośrodek górnosląskiego przemysłu.
                                                    Miejsce to jeszcze nosi nazwę wsi, ale wychodząc wieczorem do zajezdnego Welta
                                                    to pozycie tutejsze ma barwę wielkiego miasta. Tu gromadzi się wielu
                                                    oficjantów. Wszytkie te utwoty wywołał tajemny radca Grundmann.

                                                    Friedrich Wilhelm Grundmann - współpracownik Franciszka Wincklera i zarządca
                                                    jego dóbr, tajny radca krolewski.

                                                    Katowice będą wzrastać jako miasto amerykańskie.
                                                    (i chyba do dziś takim jest ;))

                                                    Józef Lompa 1855
                                                  • ballest Re:1855 - Nędza ludu 22.11.06, 20:04
                                                    Rita, Katowice zostaly wsia , nawet Rynku nie maja!
                                                  • rita100 Re:1855 - Nędza ludu 22.11.06, 22:23
                                                    Dlatego nazwane zostało miastem amerykańskim :)
                                                  • rita100 Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 23.11.06, 19:31
                                                    "Ku wsi Stare Chechło, na kraju lasu, jest cmentarz z grobami hr.Henckel,
                                                    dziedziców wolnej włosci Najdek, dawniej państwem świerklińskim zwanej. Tu
                                                    zaczynają sie kopalnie rudy żelaza. O pół mili stąd jest komora celna w
                                                    Niezdarzu.
                                                    Zamek pobliski Najdek (Świerklaniec), w podłużnym kole, z dwiema wieżami, rowem
                                                    wodą zalanym otoczony, miał być niegdyś siedliskiem gościńcowych grabieżców.*
                                                    Na wschód zamku ciągnie się piękny i widzenia godny ogród angielski z nader
                                                    bogatymi orenżariami, a w nim wielkim kosztem na gruncie bagnistym w ośmigran
                                                    wystawiony sklep pogrzebowy, na końcu zaś za mostem zwodzonym porządnie
                                                    utrzymywana pasieka. W bliskości zamku stoi kilka na szwajcarski wzór
                                                    wybudowanych domków i obelisk z żelaza ulany, gdzie dawniej niedostępne bagno
                                                    było, z napisem:
                                                    "Dowód, ile stała cheć i wytrwałość podołać może".

                                                    * Zamek Najdek - wzniesiony zapewne w XV w
                                                    ok. polowy XIX w gruntownie przebudowany, zniszczony został w 1945 r oraz po
                                                    1961 r. Od 1626r siedziba gałęzi rodu Henckel von Donnersmarck.
                                                  • rita100 Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 23.11.06, 19:32
                                                    Ku południowi na dosyć wyniosłej górze wznoszą się albo raczej sterczą sztuczne
                                                    ruiny spustoszałego zamku*, za czym u jego podnuża dosyć do zapadnięcia
                                                    kłoniących się domów włościańskich widzieć się daje.

                                                    * Romantyczne ruiny zamku w Orzechu, wzniesione na poczatku XIX w.
                                                    ---
                                                    Na drugiej górze założona jest z niemałym nakładem winnica, dziś zupełnie
                                                    zapuszczona. Za nią leży wioska Kozłowa Gora z pięknym zamkiem*

                                                    * Dwór prawdopodobnie z XVIII w od 1856 r w rękach Donnersmarcków, spalony w
                                                    1945r
                                                    ---
                                                    Przeszedłszy nową szosą na wieś Nakle (Nakło) natrafia się tam kopalnie, oprócz
                                                    prywatnych właścicieli hr. Henckel, dające rocznego zysku przeszło 23 000
                                                    talarów.
                                                    We wsi Radzionkowie rozwija sie gornictwo na galmei (ruda cynku), w szybach pod
                                                    róznymi nazwami, dochód do milionów dochodzi.
                                                    cdnj
                                                  • szwager_z_laband Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 23.11.06, 22:20
                                                    z kerego roku je tyn opis?
                                                  • rita100 Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 23.11.06, 22:27
                                                    Z 1856 - tak jak jest w temacie. Latami idę przez Śląsk. Codziennie każdy
                                                    roczek.
                                                  • szwager_z_laband Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 23.11.06, 22:31
                                                    pytom sie skuli tyj winnicy i tego roku 1945(?)
                                                  • rita100 Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 23.11.06, 22:35
                                                    Mnie zastanawia w opisach te cudowne parki abgielskie , ogrody i pięknne
                                                    winnice. Mieliście bardzo zadbany przyrodniczo teren, bardzo piekny , jak piszą
                                                    w tych podrózy. Wydaje mi sie , że nawet trafnie opisują ludność. Nie żałują
                                                    krytyki nawet wobec swoich, a pochwał wobec Niemców.
                                                  • rita100 Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 24.11.06, 19:34
                                                    "Trzeba tu zboczyć do wsi nazywającej się Niemieckie Piekary (Ślaskie),
                                                    nazwisko niezbyt trafne, bo tam wszyscy mieszkańcy dobrze po polsku mówią.
                                                    Podziwiać mażna tamtejszy wspaniały kościół. Co dobra chęć i siła religii
                                                    zrobiła, bagna przezwyciężyć zdołała. Był tu kościółek drewniany. Został na
                                                    miejscu jak i dawniej, aż nad nim wystawił ks. kanonik honorowy Alojzy Fitzek*
                                                    teraźniejszą światynię, z której dopiero przed wewnętrznymi nastąpić mającymi
                                                    jej przyozdobieniami stary gmach wyniesiono. Wszytko nosi na sobie w tej
                                                    świątyni gust dobry, szkoda jednak, ze kościół za krótki, bo chłop sąsiedni ani
                                                    trzech łokci ustąpić gruntu nie chciał, tudzież dwie wieże w symetrii do
                                                    kościoła są zanadto wysokie."

                                                    Alojzy Ficek (1790-1862)- ksiądz, działacz społeczny (inicjator akcji
                                                    trzeźwości) i oświatowy, współzałożyciel drukarni; w latach 1848-1850 wydawał
                                                    wraz z Teodorem Heneczkiem "Tygodnik Katolicki". Jego staraniem wzniesiony
                                                    został w 1849 r. kościół parafialny NP Marii.

                                                    Józef Lompa - Górnoślązak

                                                    ----------
                                                    "szkoda jednak, ze kościół za krótki, bo chłop sąsiedni ani trzech łokci
                                                    ustąpić gruntu nie chciał"

                                                    Czyzby tradycja walki o miedzę ze Śląska przyszła ;)))))
                                                  • ballest Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 24.11.06, 19:57
                                                    Rita, kiedy ta ksiazka wydana zostala?
                                                  • szwager_z_laband Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 24.11.06, 20:51
                                                    po wojnie, bo przeca tam je spominany 45 rok!
                                                  • rita100 Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 25.11.06, 20:00
                                                    Wydana po wojnie, ale wspomnienia z tamtych lat.
                                                    * - oznacza , że to jest powojenne objasnienie
                                                  • rita100 Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 25.11.06, 20:02
                                                    To już znacie, bo o tym legendy były.
                                                    "Idąc do Bytomia podle Sroczej Góry (wzgórze za Rozbarkiem), o której tradycja
                                                    pomiędzy ludem krąży, że pod nią spoczywa śpiące wojsko świętej Jadwigi i konie
                                                    jego pasące się w marmurowych żłobach, i że gdy wojsko to powstanie, na tym
                                                    miejscu krwawa wojna się zakończy, musim zboczyć do Szarleja (obecnie dzielnica
                                                    Piekar Śląskich), sławnego miejsca w machiny i kopalnie galmanu i ołowiu.
                                                    We wsi Rozbarki, niegdyś przedmieściu Bytomia, jest kościół św. Jacka, a
                                                    niedaleko stamtąd pokazuje źródło, gdzie woda kamyczki dziurkowate wybija, bo
                                                    tam jako wieść niesie św. Jacek przechodząc do Krakowa sznury swego różańca
                                                    rozsypał i rzekł: "rośnijcież aż do skończenia świata". Na milę około Bytomia
                                                    nie latają podobno sroki, bo gdy świętemu w czasie odmawiania brewiarza
                                                    wrzaskiem swoim przeszkadzały, słowem swoim stamtąd je na zawsze wypędził."
                                                  • szwager_z_laband Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 25.11.06, 22:50
                                                    to je o tych pereukach co Slonzoki downo tymu Papiyrzowi szynkli - kajs o tym
                                                    juz faktycznie szkryflouech:)
                                                  • rita100 Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 25.11.06, 22:54
                                                    Też czytałam o tym u Was. Może się znajdą jeszcze jakies ciekawostki. Jeszcze
                                                    tyle klikania.
                                                  • rita100 Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 26.11.06, 18:45
                                                    "Od kilku lat istnieje w Bytomiu instytut sióstr miłosiernych, ktore trudnią
                                                    się opatrywaniem chorych. Podróżny niechaj tutajszego uczciwego proboszcze
                                                    Szafranka*, gorliwego obroniciela języka polskiego, nie mija, ktorego godłem
                                                    jest: "Macierzyńska mowa jest kluczem do wszelkiego moralnego i politycznego
                                                    wychowania ludu, co się zupełnie ze zdaniem Herdera*, niemieckiego poety,
                                                    zgadza. Kto swojej macierzyńskiej mowy, kto wdziecznych, świętych głosów swojej
                                                    dziecinności i odezwy napominającej rodziny swej nie kocha, ten nie jest
                                                    godzien nazwy człowieka*. W mieście stoi od dawna garnizon ułanów, stajnie
                                                    wojskowe chludne a ujeżdzalnia kosztem kasy miejskiej wystawiona."

                                                    * Józef Szafranek (1807-1874) - ksiądz, w 1848r poseł do pruskiego Zgromadzenia
                                                    Narodowego, później do Izby Niższej do r. 1851.

                                                    * Johann Gottfried Herder (1744-1803) - niemiecki filozof i pisarz, propagator
                                                    twórczości ludowej, podkreślał narodowy charakter literatury.

                                                    * Cytowane słowa wypowiedział Szafranek w parlamencie pruskim 18 kwietnia 1849r
                                                    po polsku jako opinię ludu i na żadanie izby przetłumaczył na niemiecki.
                                                  • rita100 Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 27.11.06, 19:49
                                                    "W ogrodzie probostwa Św. Małgorzaty utrzymuje tu towarzystwo pomologiczne pod
                                                    przewodnictwem ks.Szafranka i jego ogrodnika obszerną szkółkę czyli szczepnicę
                                                    drzew owocowych. Niedaleko stąd jest miejsce, gdzie w 1361 roku mieszczanie
                                                    bytomscy, oburzenie, że pleban od nich srebra się domagał, i jego samego, i
                                                    jego kapelana w stawie utopili. Skutkiem tego była 70 lat trwająca klątwa
                                                    kościelna, za czym miasto bardzo podupadło i długo do swego kwitnącego stanu
                                                    powrócić nie mogło."

                                                    "Wychodząc z miasta wstąpiłem do kościoła Św. Ducha na gruncie szpitalnym
                                                    stojącego, w ośmiobok wystawionego, na małym pagórku i na tym miejscu, gdzie r.
                                                    1298 Władysław Łokietek, uciekając przed swoim przeciwnikiem do Władysława
                                                    książęca opolskiego, z rotą swych wiernych nocował i gdy na tron powrócił, z
                                                    wdzięczności ku Bogu tu kościół z drzewa wystawił, polecając opatowi
                                                    miechowskiemu, aby proboszcz dóbr Chorzowa i Dębu, w pobliżu Bytomia, roku 1257
                                                    przez przodków jego klasztorowi miechowskiemu darowanych, z ich dochodów
                                                    kosciół ten utrzymywali."

                                                    Jak przebrniemy przez ten ustęp do dojdziemy do opisu zawalenia się ściany przy
                                                    rabunku oczywiście pod ziemią.
                                                  • szwager_z_laband Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 27.11.06, 21:37
                                                    to som super wiadomosci!

                                                    dziynkujymy!
                                                  • rita100 Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 27.11.06, 22:35
                                                    Cieszę się, że takie coś lubicie czytać . Ja również chlonełam ta książkę, a
                                                    jak się ją czyta drugi raz to nawet odkrywa się nowe podkłady zlota w niej.
                                                    Jeszcze jest długa droga do końca. Węgiel nie wyczerpany jesli mozna tak
                                                    nazwać;)
                                                  • rita100 Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 28.11.06, 19:18
                                                    "O milę od Bytomia ku południowi lezy Królewska Huta (Chorzow). Tu to dopiero
                                                    jest w hutach żelaznych wiele do oglądania, na co by osobnego i bardzo
                                                    obszernego opisu potrzeba.
                                                    Na wielką skalę założona cegielnia zatrudnia dziennie 800 ludzi i dostarcza na
                                                    całą okolicę bardzo mocnych cegieł.
                                                    W Królewskiej Hucie mają ewangielicy od 1840 r. piękny kościół z dwiema
                                                    wieżyczkami, katolicy także mają swój kosciół parafialny przed kilka laty
                                                    wystawiony, wież jeszcze nie mających"
                                                    (Kosciół Św. Barbary wybudowany został w 1852r)

                                                    "W dwóch miejscach ciągną się tu węgle kamienne, rocznie nad 24 tysiące skrzyń.
                                                    Miejsce przyjemne jest nieprzestannym dymem z hut zachmurzone, ale pomimo tego
                                                    są tu piękne, po części żywymi płotami ogrodzone ogrody, za czym cmentarz
                                                    ewangielicki prawdziwym kwiatowym ogrodem nazywać można."

                                                    "To wszystko zawdziecza Krolewska Huta założycielowi swemu hrabi i ministrowi
                                                    Reden, ktoremu niedawno potomność pomnik okazały z żelaza wystawiła."

                                                    "Po dziś dzień wyrabia pięć hutnictw królewskich, oprócz prywatnych
                                                    właścicieli, w Górnym Slasku, mianowicie na Królewskiej Hucie, w Paruszowicach
                                                    w pow. rybnickim, w Glewicach, na Ozimku (Małapanew) i Zagwiździu
                                                    (pow.opolski), kilkakroć tysięcy najlepszego żelaza."

                                                    Józef Lompa - Gornoślązak
                                                    --
                                                    Jutro dojdziemy do wypadku w kopalni przy rabowaniu, choć opis tej cięzkiej
                                                    pracy w kopalni ludzi obu płci jest niesamowity i chyba nie ominę tego wyklikać
                                                  • szwager_z_laband Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 28.11.06, 19:24
                                                    tyn zywy puot je ciekawy tak ekstra:)
                                                  • rita100 Re:1856 Ustęp z podóży po powiecie bytomskim 28.11.06, 19:44
                                                    Jak widzisz Laband - dawniej potrafili ozdabiać Śląśk piękną roślinnościa,
                                                    ponoć był to widok ogrodów angielskich, zadbanych i te ogrodzenia. Dbano o
                                                    przyrodę i otoczenie, widok dla oczu ponoć raju.
                                                  • rita100 Re: 1857 Górnicy w Polsce 29.11.06, 19:24
                                                    Taki jest tytuł nowego rozdziału

                                                    "Fedrunek najrozmitrze nazwy przybiera stosownie do swojego przeznaczenia. Ten,
                                                    który się używa do podpory powały chodników, zowią odrzwiami, a po dawnemu
                                                    terlami i parami. Odrzwie sklada się znowu z boków, czyli stempli, i szkapów,
                                                    które u góry łączą stemple.
                                                    Z początku posuwamy sie długim obszernym korytarzem. Rząd stempli środkowych
                                                    podpiera sklepienie, boki wykute w czarnej masie węgla ponury przedstawiają
                                                    widok. Dochodzim teraz do pojęcia roboczego. W róznej tam wysokości
                                                    poumieszczane lampeczki, a przy nich blade cienie górników, to stojących na
                                                    drabinach, to pracujących na filarach. Niezmiernie długie korytarze są tak
                                                    niskie, iż dzieci czołgać się muszą na czworakach. Szczególnie ma to miejsce w
                                                    kopalni"Tadeusz" w Strzyżowicach tudzież w Gródźcu, przy tym powietrze w tej
                                                    kopalni łatwo się psuje i gasi światło w lampie.

                                                    W wielu kopalniach młodzież obu płci nie jest rozłączona, lecz razem pracuje,
                                                    zawsze prawie zupełnie nago, okropnie bowiem łachmanów nie można nazwać
                                                    odzieniem. Łatwo sobie wyobrazić, do jakiego poniżenia moralnego istoty te
                                                    dojść mogą. Odwróćmy od tego strasznego obrazu oczy."
                                                    cdn


                                                  • szwager_z_laband Re: 1857 Górnicy w Polsce 29.11.06, 19:30
                                                    faktycznie na niykerych grubach wtamtych czasach, ale i pozniyj bouy podobne
                                                    scyny - co do roboty ale kobiyt to wiym ze robiouy przewaznie roboty
                                                    pomocnicze - jak niy wyuoncznie. Abo?
                                                  • rita100 Re: 1857 Górnicy w Polsce 30.11.06, 19:17
                                                    Laband
                                                    Jak pisze autor "kobiety i dzieci pracowały najczęsciej jako szlepry, czyli
                                                    pomocnicy używani do przeciągania skrzyń i ładowania takowych na kolej, która
                                                    podprowadza węgle pod szyb wydobywalny, skąd machiną parową windują się w
                                                    skrzyniach na powierzchnię ziemi i na nowo ładują na wózki"
                                                    A jednak straszne to czasy były w szczególności dla kobiet.

                                                    Jutro będziemy w kopalni , pod ziemią i bedziemy się ratować.
                                                    Przygotujcie apteczki , mogą się przydać. Będziemy świadkami zawalenia.
                                                  • rita100 Re: 1857 Górnicy w Polsce 01.12.06, 19:14
                                                    1857
                                                    "Gromada górnków pod przewodnictwem jednego ze sztygarów kopalni postepuje
                                                    korytarzem. Idą oni na rabunek, bo rabunki w kopalni "Reden" szybko po sobie
                                                    następują. Uzyskaliśmy pozwolenie towarzyszenia im, więc idziemy przypatrzeć
                                                    się rabunkowi."
                                                    I jesteśmy teraz obserwatorami pracy.
                                                    "Po krótkiej modlitwie do świętej patronki górników ruszamy na miejsce z
                                                    gromadką górników. Jest to obszerne wyrobisko w kącie kopalni, kilkadziesiąt
                                                    sztuk drzewa podpiera niepewną powałę.
                                                    Umieszczono nas w bezpiecznym obserwacyjnym miejscu. Naczelnik skinął,
                                                    przystawiono drabiny i oto rzucają sie z toporami, podcinają drzewo. Lecz teraz
                                                    już tylko kilka stempli podpiera strop gniotący, niebezpieczeństwo wzrasta. Już
                                                    większą połowę młodych górników odwołano, pozostali najśmielsi i
                                                    najzręczniejsi, a i ci za każdym uderzeniem topora bacznie się przysłuchują
                                                    najlżejszemu szmerowi, bo z ziemią nie igrać, a życie nie fraszka."
                                                    (oj, żeby o tym wiedzieli ci co posyłają ludzi w bardzo niebezpieczne miejsca
                                                    kopalni - z ziemią się nie igra, a życie to nie fraszka - pięknie powiedziane.

                                                    I teraz będziemy świadkami zawalenia.... nie bójcie się, my stoimu bezpiecznie,
                                                    a wrazie czego górników będziemy ratować. Przezorny ubezpieczony to i apteczkę
                                                    wzieliśmy ze sobą. Tak obserwujcie co sie bedzie dziać dalej w kopalni roku 1857
                                                  • rita100 Re: 1857 Górnicy w Polsce 01.12.06, 19:15
                                                    "Jeszcze trzy sztuki runęły, gdy oto szelest nagły, przeciągły przejął nas
                                                    dreszczem. Górnicy rzucili kilofy i lotem opuścili drabiny uciekając za strop w
                                                    korytarz. Ledwie mieli czas to uczynić, gdy ziemia z okropnym hukiem runęła -
                                                    pac , buch ! Pogasły światła, a tu nagle pęd wyciśnionej masy powietrza był tak
                                                    wielki, iż żaden z nas, nie trzymając się ściany, nie mógł ustać na nogach.
                                                    Leżymy jak kłody. (może od tego nazwa rzeki jest Kłodnica?) Był to straszny
                                                    moment zamieszania i strachu.
                                                    Po chwili odezwał sie naczelnik: Zapalić światło. Kilka lampek zabłysło,
                                                    spojrzeliśmy przed siebie: kupa gruzów, ułamki belek, drabin w jakąś chaotyczną
                                                    bryłę połączone, poplątane zalegały obszerne wyrobisko. Obliczono górników,
                                                    nikogo nie brakowało, jedynie apteczkę gdzieś nam porwało z pędem powietrza.
                                                    Gluck auf - zawołaliśmy uradowni. Znów zmawiamy cichą modlitwę, przesyłamy
                                                    pozdrowienia i gromada po tym krwawym trudzie rozbiega się po licznych
                                                    chodnikach podziemnego gmachu" My w szoku wyjeżdzamy na górę zaczerpnąć
                                                    powietrza. Takiego zwaliska się nie spodziewaliśmy.
                                                    Adam Wiślicki to opowiedział.
                                                    "Księga Świata"cz2
                                                    --
                                                    Jakie wtenczas były te lampki ? To chyba były palące się świeczki i co na to
                                                    metan ?
                                                  • szwager_z_laband Re: 1857 Górnicy w Polsce 02.12.06, 18:50
                                                    fajny tekst - szczerze godajonc niy przipominom se inkszego takego opisu.

                                                    A co do kobiyz pod ziymiom to miouech somsiadka kero rusy wywiyzili we 454ym do
                                                    roboty kajs we ruskich kopalniach.
                                                  • rita100 Re: 1857 Górnicy w Polsce 02.12.06, 19:29
                                                    Ruscy się nie patyczkowali, wiele kobiet tam straciło życie. Sołzencyn o tym
                                                    pisze i nie tylko....
                                                    Ale narazie przerwę watek , by cos na tą smutna Barbórkę przygotować. Następne
                                                    opowiadanie z wypadku, troche dłuższe ale doskonałe.
                                                  • rita100 Re: 1859 Odnoga drogi żelaznej 06.12.06, 19:35
                                                    Wracamy do poamiętników podróży. Kolejny rozdział to: Odnoga drogi żelaznej
                                                    warszawsko-wiedeńskiej pod nzawą ząbkowicko-katowickiej.
                                                    Autor tekstu , którego przytoczę urywek Julian Heppen używa formy kotowickiej,
                                                    Kotowice, jako rzekomo bardziej polskiej niż katowicki, Katowice, związanej z
                                                    oficjalną niemiecką nazwą Kattowitz. Warto tu dodać, że właściwą formą
                                                    pierwotną była nazwa Kątowice.
                                                    Opis trasy drogi żelaznej:
                                                    "Ma ona długości z Ząbkowic do granicy pruskiej 16 wiorst i 214 sążni. Kierunek
                                                    jest jej taki: Oddziela się po prawej stronie od linii głównej drogi żelaznej
                                                    warszawsko-wiedeńskiej, prowadząc prosto do stacji Dąbrowa, w której to miejscu
                                                    drogi boczne, wykonane przez wydział górnictwa kosztem rządu, łączą ją z
                                                    tamecznymi kopalniami węgla kamiennego., jak "Reden". "Ksawery" i inne. Dla
                                                    przebycia gory pod Będzinem wykonano przekop do 25 stóp głęboki. Stąd idzie
                                                    droga przez dolinę Czarnej Przemszy, niedaleko wsi Sielec przecina rzekę mostem
                                                    żelaznym, wykonanym w zakładach hr. Andrzeja Zamoyskiego, i stąd zwraca się się
                                                    na wschóg do Sosnowic, osady na granicy Prus położonej, do Sielca należacej,
                                                    gdzie stanęła stacja pograniczna.
                                                    Most, cały z żelaza, na rzece Brynicy, stanowiący granicę między Królestwem a
                                                    Prusami, wystawiony został kosztem wspólnym drogi żelaznej warszawsko-
                                                    wiedeńskiej i drogi górnośląskiej."

                                                    Tyle jest wspomnień z tego roku.
                                                  • szwager_z_laband Re: 1859 Odnoga drogi żelaznej 06.12.06, 19:55
                                                    to je ale wazno ciekawostka - na zicher sie kedys nom przido!
                                                  • rita100 Re: 1859 Odnoga drogi żelaznej 06.12.06, 20:00
                                                    Straszną gafę zrobiłam dziś na Forum Waszym , az mi tak głupio.
                                                    Ale jeszcze dojdziemy do opisów nawet Glywic , tylko musze iśc po kolei , by w
                                                    tematach się nie zagubić. Nie jedna rzecz jest tam ciekawa z róznymi takimi
                                                    ludowymi opowieściami
                                                  • szwager_z_laband Re: 1859 Odnoga drogi żelaznej 07.12.06, 09:08
                                                    a Laband tam niyma?

                                                    wiym ze niyma, bo to boua wtedy wies:)
                                                  • rita100 Re: 1859 Odnoga drogi żelaznej 07.12.06, 19:20
                                                    A od którego roku notuje się tą dzielnicę, która kiedyś była wsią ?
                                                    Chyba nie ma wspomniane. No chyba , że na tym terenie odbywała się jakaś bitwa.
                                                    :)
                                                  • rita100 Re: 1860 rozwój hutnictwa 07.12.06, 19:21
                                                    Józef Lompa tak pisze:
                                                    "Kiedym roku 1836 przez wieś Siemianowice nad granicą za Bytomiem, w pobliżu
                                                    miasta Czeladź, przechodził, widziałem za wioską ku Mysłowicom w gęstym lesie
                                                    ślady zagonów polnych. Powiadano mi, ze tam niegdyś wieś była, lecz w
                                                    trzydziestoletniej wojnie do szczętu zniszczona odbudowaną nie została.
                                                    W kilka lat później wystawił na tym gruncie hrabia Henckel von Donnersmarck
                                                    huty. Dziś liczy gmina Siemianowic z tą do niej przyległa kolonią przeszło 3000
                                                    mieszkańców, ma dwie szkoły, aptekę , teatr, kilka sklepów kupieckich i wzrasta
                                                    ciągle."
                                                  • rita100 Re: 1862 wycieczka do Górnego Śląska 07.12.06, 19:23
                                                    Takie oto wspomnienia przywiózł ze sobą Władysław Ściborowski.
                                                    "Opatrzność obdarzyła Śląsk wszystkim, co tylko do przemysłu hutniczego jest
                                                    potrzebnym. Są bogate pokłady rudy żelaznej, kopalnie galmanu, z którego cynk
                                                    wytapiają, ogromne pokłady węgla kamiennego pod Zabrzem, największe na stałym
                                                    lądzie Europy, ktorych grubośc dochodzi do 11 sążni, a węgle te doskonale dają
                                                    się koksować.

                                                    Mysłowice - miasteczko to dawniej niepozorne, zamieszkałe po większej części
                                                    przez Izraelitów, obecnie służy za punkt środkowy dla handlu i kolei żelaznej
                                                    krakowskiej i górnośląskiej.
                                                    W rynku prawie wszystkie domy są murowane i piętrowe. Dziwnie od nich odbijał
                                                    stary gmach rządowy zwany ratuszem, drewniany, gliną oblepiony, z dachem
                                                    pleśnią pokrytym i pochyloną wieżyczką, ale ten przed kilku laty zburzono i
                                                    uprzątnieto. W Mysłowicach jako mieście handlowym znajduje się wiele sklepów
                                                    oraz składów należących do kupców zagranicznych. Samo miejsce jest własnością
                                                    prywatną, dotychczas należało do ordynacji pp. Mieroszewskich, niedawno dopiero
                                                    przeszło na własność bogatej dziedziczki panny Winkler, ktorej ojciec z
                                                    górnictwa dorobił się znacznego majątku."
                                                    (w jaki sposób dowiemy sie z innego opowiadania)

                                                    Drugą stacją kolei żelaznej w Śląsku jadąc do Krakowa, a pierwszą jadąc z
                                                    Krolestwa Polskiego na Sosnowice są Katowice, wieś tylko, ale wyglądająca jak
                                                    wcale niepoślednie miasteczko z wielu domami na piętro murowanymi i ładnym
                                                    kościołem przed kilku laty wystwionym. (chodzi tu o kościół NP Marii rozpoczęta
                                                    budowa 1860r a poświęcony dopiero został w 1870 r)
                                                    Z akładów hutniczych przytoczymy walcownię cynku, w ktorej wyrabiają blachy ,
                                                    służące do pokrywania dachów."

                                                    Jadąc koleją żelazną za Katowicami następna stacja nazywa się ..... ?
                                                    Ale zostańmy na noc w Katowicach, odpocznijmy, a jutro z nową siłą popędzimy
                                                    ekspresem w dalszą podróż.
                                                  • szwager_z_laband Re: 1862 wycieczka do Górnego Śląska 07.12.06, 19:47
                                                    ale w kerym richtungu?

                                                    Laband tysz lezauo na trasie tyj ejsynbany chyba:)
                                                  • rita100 Re: 1862 wycieczka do Górnego Śląska 07.12.06, 20:10
                                                    Nie , teraz pojedziemy do Starachowic.
                                                    Dopiero potem do Dąbrowy i specjalnie do Glywic, jakby na nasze zamówienie.
                                                  • rita100 Re: 1862 wycieczka do Górnego Śląska 08.12.06, 19:26
                                                    "Jadąc koleją żelazną za Katowicami następna stacja nazywa się Świętochlowice,
                                                    skąd o pół mili leży znakomity zakłada hutniczy Królewska Huta, a dalej
                                                    miasteczko Bytom.

                                                    Bytom miasteczko obwodowe , większe od Mysłowic, porządnie zbudowane, ma trzy
                                                    kościoły, z tych przy jednym jest klasztor sióstr miłosierdzia, czyli szarytek.
                                                    Tutaj w r. 1460 podpisanym został traktat pomiędzy Kazimierzem IV, królem
                                                    polskim (z krolem czeskim Jerzym z Podiebradu, kończąc konflikt zbrojny obu
                                                    władców) W tym mieście wychodził "Dziennik Górnośląski" w 1848 i1849 i w tym
                                                    czasie także wybrano tu posła polskiego na sejm berliński (Józef Szafranek).

                                                    Tarnowice, czyli Tarnowskie Gory, miasteczko starożytne. Historyczne
                                                    wspomnienie: że tutaj w r 1697 August II elektor saski wybrany na króla
                                                    polskiego przyjmował posłów na jego spotkanie wysłanych, a następnego dnia w
                                                    Piekarach, wiosce w pobliżu leżącej, złożywszy publiczne wyznanie wiary
                                                    rzymskokatolickiej tzw. pacta conventa.
                                                    Piekary zasługują na wspomnienie i z tego względu, ze do kościoła tutejszego,
                                                    słynnego cudownym obrazem Bogurodzicy corocznie przybywa mnóstwo pielgrzymów z
                                                    całego Śląska na odpust.
                                                  • rita100 Re: 1862 wycieczka do Górnego Śląska 08.12.06, 19:27
                                                    Okolice w Śląsku Górnym inaczej zupełnie wyglądają niźli u nas. Nie znajdzie
                                                    tam wiosek z walącymi się chatami, ze strzechami słomianymi na pół obdartymi,
                                                    płotów przewracających się, ale wszędzie są osady w pobliżu hut, kopalni z
                                                    porządnymi domami murowanymi, pokrytymi blachą, wszędzie pełno grub czyli
                                                    otworów kopalnianych.
                                                    Każdemu wolno szukać tych kopalin, potrzebuje tylko wyrobić sobie pozwolenie od
                                                    urzędu górniczego w Tarnowicach. W tym celu podaje się do zarządu prośbę z
                                                    dołączeniem planu pola, na którym szykać zamyśla. Właściciel gruntu nie ponosi
                                                    żadnych kosztów, lecz po znalezieniu kopalin szukanych zwykle należy do połowy
                                                    czystego zysku. Tego rodzaju przemysł jeżeli idzie pomyślnie, czasem prowadzi
                                                    do wielkiego majątku. I tak jeden z górników nazwiskiem Winkler* (o której
                                                    córce jako właścicielu Mysłowic wyzej wspominaliśmy) przed czterdziestu laty
                                                    zacząwszy szukać węgla z zapasem ledwie kilka tysięcy talarów wynoszącym
                                                    umierając pozostawił ogromny majątek: dobra Mysłowice, Katowice, Miechowice,
                                                    kopalnie i gotowiznę, razem przeszło 60 milionów z łotych polskich, a jedną
                                                    kopalnie pod Bytomiem sprzedano za 80 000 talarów. Inni choć do takich majątków
                                                    nie przyszli, zawsze zebrali sobie porządne kapitaliki."

                                                    Władysław Ściborowski

                                                    * Frantz von Winkler (1803-1851) - sztygar, a następnie zarządca różnych kopalń
                                                    i hut, dzieki małżeństwu z wdową po swym pracodawcy odziedziczył olbrzymi
                                                    majątek, obejmujący dobra ziemskie, huty i kopalnie.
                                                  • rita100 Re: 1862 Tarnowskie Góry - Gliwice 09.12.06, 19:09
                                                    "Ku Tarnowskim Góom jechałem jedną milę nową szosą. Trzeba było zboczyć starym
                                                    piszczystym traktem na mieścinę Georgenberg (Miasteczko). Georgenberg miał już
                                                    r. 1561 przywilej miejski. Na północ o żwierć mili od Gór są znaczne fabryki
                                                    żelaza Hugohutte na miejscu dawnej Czarnej Huty. Wszelkie nakazy, żeby
                                                    Hugohutte tak zwano, u ludu nic nie skutkują. Także jest względem Laurahutte,
                                                    gdzie lud starej nazwy Siemianowice nie chce opuścić. O pół mili od Gór, we wsi
                                                    Nakło jest niedawno wystawiony wspaniały zamek hr. Hugo Henckel de Donnerdmarck
                                                    (siedliskiem jego dawnej Siemianowice), który tamże okazały kościół katolicki
                                                    stawiać będzie.
                                                    Dawniej Freie Standesherrschaft Neudeck* tworzyła jedną całość. Pomiędzy dwóch
                                                    synów podzielona, tworzy jeszcze więcej jak dwa małe, samodzielne niemieckie
                                                    księstwa z ogromnymi podziemnymi bogactwami."

                                                    * Freie Standesherrschaft Neudeck - wolne państwo stanowe Świerklaniec. Mowa tu
                                                    o podziale dóbr rodowych na dwie linie: siemianowicką i świerklaniecką. Pałac w
                                                    Nakle zbudowano w 1856r, kościół dopiero w 1892r.

                                                    Józef Lompa
                                                  • rita100 Re: 1862 - Gliwice 09.12.06, 19:10
                                                    Glewice
                                                    "Glewice upiększają i rozprzestrzeniają się bardzo sporo. Nowymi ozdobami są:
                                                    synagoga starozakonnych, dom sierót pod zarządem panien miłosierdzia i ogromny
                                                    gmach sądu powiatowego. Okolica Gór i Glewic jest nader przyjemna. Ruch
                                                    przemysłowy wielki. Grunta żyzne. Lud mówi tu dosyć dobrze po polsku, dlatego
                                                    też na szyldach sklepowych obok niemieckich i polskie napisy są podane, lecz
                                                    zrażającą ortografią, np. 'Handel rzelaza', 'Skupienie starego
                                                    rzelaza', 'Sprzedej śkła', 'Tu som rużne trunki do dostania', 'Monczny handel'.
                                                    Nazwiska na tych szyldach polskie brzmią: Ratuschni (Ratużny), Otzipka
                                                    (Ociepka), Olschinna (Olszyna), Breschinna (Brzezina), Wontropka (Wątrobka),
                                                    Golombek (Gołąbek) itd"

                                                    Jozef Lompa

                                                    hehe, to i dawniej istniał zawód 'złomiaż'- rzelazo skupowano i za to kupowano
                                                    rużne gożałecki. A w Glewicach najbardzie dało się to widoczne skoro takie
                                                    wspomnienia ma Lompa.
                                                  • rita100 Re: 1862 - Gliwice 09.12.06, 19:10
                                                    Laband - następny rozdział to jest z 1863 roku 'Pamiętnik kapelana' ks.Serafin
                                                    Szulc.
                                                    "W Maczkach załoga moskiewska uciekła przed naszymi do Sosnowic, gdzie złączyła
                                                    się z miejscową załogą..."

                                                    Opis bitwy z Moskalami, omine ten rozdział.
                                                  • rita100 Re: A oto rok 1866 11.12.06, 19:23
                                                    A oto rok 1866
                                                    (do wiadomości zainteresowanych, o produkcji żelaza, odlewów na Ślasku jest
                                                    specjalne dzielo Teodora Schucka "Oberschlesien" (1860) i Feliksa
                                                    Triesta "Topographisches Handbuch von Oberschlesien (1865)

                                                    "Lud górnośląski jest w ogóle dorodny, regularnych rysów twarzy, wesoły, choć
                                                    niezbyt żwawy, gościnny, ludzki i chętny do przysług. Dotąd zachował ubiór
                                                    starożytnny, właściwy sobie od wieków. Mężczyźni noszą sukmany, kapoty,
                                                    kamizele i kapelusze, nie naśladując w niczym kolonistów. Kobiety mają gorsety
                                                    sznurowane z przodu, spódniczki krótkie, wełniane lub perkalowe. Stosownie do
                                                    pory głowy zawiązane chustkami kolorowymi, a na nogach trzewiczki i czerwone
                                                    pończochy. Orginalny ale miły przedstawia widok gromadka takich kobiet,
                                                    migających z daleka jaskrawymi czerwonymi pończoszkami, niby gąski na murawie"

                                                    "Mowa Ślazaków wyróznia sie od naszej prawie tylko prowincjonalizmem i
                                                    archaizmamem, dano już u nas zapomnianymi. Sąsiedni Kraków i Tatry ze swymi
                                                    górami, a także Morawia mocno odziałowują na tą okolicę."

                                                    Bardzo ciekawe są listy z podróży etnograficznej po Śląsku. Jutro przytocze
                                                    urywki.
                                                  • rita100 Re: 1869 podróż etnograficzna 12.12.06, 19:25
                                                    A tak pisze Lucjan Malinowski:
                                                    "W Katowicach, gdzie trzeba dwie godziny czekać na pociąg krakowski, wyszedłem
                                                    zwiedzić osadę, nowo podniesioną do godności miasta.
                                                    Tu, zaraz na wstępie, widać, jak stare porządki ustępują nowym. Budynki nowe i
                                                    piękne wypychają niskie, drewniane , zapadłe chaty. Staranny bruk zastępuje
                                                    stare błoto i.... powiedzmy prawdę, żywioł niemiecki, ze swoją
                                                    kulturą, "Kohlsauer-jungfrauen" (tak berlińczycy nazywają dziewczęta
                                                    sprzedające wodę sodową), szyldami na sposób berliński, rozpościera się kosztem
                                                    zacofanych chłopów polskich."
                                                    cdn
                                                  • rita100 Re: 1869 podróż etnograficzna 13.12.06, 19:22
                                                    "Przemówiłem po polsku do jakiejś staruszki. Z radością przystanęła i poczęła
                                                    mnie objaśniać: że miasto dopiero się zakłada, że niedługo stare chaty z
                                                    czarnymi dachami ustąpią miejsca pięknym domom. Babka wyszła na ulicę zawołać
                                                    swego urwisa wnuka, i... zaczęła go łajać po niemiecku, choć chłopak dobrze
                                                    umiał po polsku. Przypomniały mi się nasze domy i ich francuszczyzna.
                                                    To pierwsze spotkanie wcale niekorzystnie mnie usposobiło i mało sobie robiłem
                                                    nadziei, czy znajdę jeszcze na Śląsku polskie bajki i pieśni."
                                                  • rita100 Re: 1869 podróż etnograficzna 14.12.06, 19:22
                                                    1869 podróż etnograficzna
                                                    "Pokazuje się, że o Ślasku miałem zupełnie fałszywe pojęcie, a zdaje mi się, ze
                                                    u nas wielu podziela to przekonanie. Sądziłem, ze germanizacja, idzie tu
                                                    szybkim krokiem, ze rząd używa wszelkich środków, aby żywioł polski wytępić.
                                                    Tymczasem, według tego co widzę sam, a wiecej jeszcze co słyszę od p. Miarki,
                                                    rzeczy nie stoją tak źle. Już z wykazów statystycznych, udzielonych mi łaskawie
                                                    przez p. A. Mosbacha* wnosić można, ze zniemczenie po wsiach prawie wcale nie
                                                    postępuje.
                                                    Nie chcę tu nudzić czytelników cyframi i odkładam na inny raz szczegółowe
                                                    opracowanie materiałów, które posiadam."

                                                    August Mosbach (1817-1884) - historyk polski osiadły we Wrocławiu, autor
                                                    publikacji z historii Śląska. Malinowski odwiedził go bawiac we Wrocławiu.
                                                    cdn
                                                    jutro, króciutkie opowiadanie o wydarzeniu w Gliwicach
                                                  • rita100 Re: 1869 podróż etnograficzna 15.12.06, 19:35
                                                    "Kiedy w Gliwicach zapytałem staruszki sprzedającej bułki o "Kloster Strasse",
                                                    odpowiedziała mi, że nie rozumie jezyka niemieckiego; musiałem zapytanie
                                                    powtórzyć po polsku. Jakież było moje zdziwienie, gdy idąc dalej, zwróciłem się
                                                    z podobnym zapytaniem już po polsku 12-letniego gimnazjalisty i otrzymałem
                                                    odpowiedź: "ich verstehe nicht polnisch"
                                                    (...)
                                                    W szkole nigdy nie nauczono poprawnego języka gdyż parę godzin słyszy poprawną
                                                    mowę, a w domu zaś mówi po staremu "cawą gambą", jak zwykli Ślązacy nazywać
                                                    swoją mowę.
                                                    (...)
                                                    Gdym zapytywał jednego sodłaka (chłop posiadający własne gospodarstwo) czy ma
                                                    zamiar kazać uczyć swych synów po niemiecku, odrzekł mi : "Nie, po cóż, czyż to
                                                    wszyscy mają zostać panami, niech lepiej zostają siodłakami, jak ja".
                                                    (...)
                                                    Pewnego razu gdym odwiedził jednego siodłaka z Zakrzowie (Opole), gospodyni
                                                    przywitała mnie po polsku, lecz zaraz uważała za stosowne prosić mnie o
                                                    przebaczenie, że nie wita po niemiecku: "Niech przebocą, ale jo ta nie umię po
                                                    niemiecku".
                                                    (...)
                                                    Pewien wiejski proboszcz, zapytany przeze mnie, czy umie po polsku: "ja -
                                                    odpowiedział - ich spreche polnisch, aber nur fur das Volk".
                                                    --
                                                    Odpowiemy sobie na pytanie, dlaczego Ślązacy i z jakiej przyczyny porzucali
                                                    gwarę śląską na rzecz języka niemieckiego. I pewnie to nie dotyczyło tylko
                                                    samego regionu śląskiego.
                                                  • rita100 Re: 1869 podróż etnograficzna 16.12.06, 20:29
                                                    "Jest jeszcze jedna przyczyna, dla której Ślazacy z wyższym ukształceniem nie
                                                    radzą mówic po polsku. Jest to głęboko w naturze ludzkiej zakorzeniona żądza
                                                    odgrywania wyższego, wykwitnęgo tonu, wyróżniania się od motłochu. Jak każdy
                                                    dobrze wychowany czlowiek, jakiejbądź narodowosci, stara się mówić językiem
                                                    poprawnym, wytwornym, tak i Ślazak cywilizowańszy ucieka się do niemczyzny,
                                                    gdyż tylko ta tu imponuje, ta go wynosi ponad lud wiejski, nieokrzesany. Kto
                                                    wie, gdyby na Ślasku był więcej rozpowszechniony jezyk polski poprawny, czy by
                                                    go częściej nie używano. Tak zaś, nawet z Polakami, Ślazak niechętnie mówi po
                                                    polsku, gdyż sie wstydzi swej wymowy.
                                                    Jednym słowem - wszystko uległo germanizacji. Nawet dziewczęta wiejskie,
                                                    objąwszy służbę u rodzin niemieckich po miastach, rychło poczynają wstydzić sie
                                                    mówić po polsku, a nawet poczytują sobie to za obrazę, gdy kto przemówi do nich
                                                    tym jezykiem.
                                                    Mieszczanie , a przede wszystkim mieszkańcy miast wiekszych, do tego stopnia
                                                    starają się zetrzeć z siebie ślady pochodzenia, ze nawet .....cdnj
                                                  • rita100 Re: 1869 podróż etnograficzna 17.12.06, 17:56
                                                    Mieszczanie , a przede wszystkim mieszkańcy miast wiekszych, do tego stopnia
                                                    starają się zetrzeć z siebie ślady pochodzenia, ze nawet swe nazwy rodowe
                                                    przekręcają na sposób niemiecki. Oto kilka przykładów, które udało mi się
                                                    zanotować w różnych okolicach Ślaska. Pewien Gołybrzuch przezwał się
                                                    Golibersuch, Kwasigroch pisze się Quasigroch, Zawada - Sowade, Sobol - Sobel,
                                                    Cieślik - Czieschlik, Szymoszek - Simossek, Porwał - Porwoll, Chuć - Hutsch,
                                                    Przybyła - Przibilla. Inni swe nazwy całkiem przekładają na język niemiecki.
                                                    Tak np. Piątkowie, zamożna rodzina wieśniacza w Szywałdzie (Krzywiźnie) pod
                                                    Kluczborkiem, w zwykłych stosunkach zachowała nazwę, lecz w dokumentach
                                                    urzędowych zmienili na Freytag.
                                                  • rita100 Re: 1869 podróż etnograficzna 18.12.06, 19:22
                                                    1869 podróż etnograficzna
                                                    "O własnym jezyku mają sami Ślązacy najgorsze pojęcie i lekceważą go sobie.
                                                    Przekonanie takie wpajają w niech Niemcy, ksieża i nauczyciele, którzy im
                                                    ciagle dotąd powtarzali, jak ów pan Benda (J.W.G.O.Benda, radca rejencji
                                                    opolskiej, już w 1819 roku domagał się usunięcia jezyka polskiego ze szkół, co
                                                    umożliwi zniemczenie Ślaska w ciągu niespełna pół wieku.), że mowa śląska
                                                    niezdolna jest do wyrażania myśli poważnych i wytwornych. Wszak znane jest
                                                    powszechne przezwisko mowy śląskiej, 'wasserpolnisch' (pogardliwe określenie
                                                    gwary śląskiej). Pewien młody nauczyciel w okręgu kluczborskim, w którego w
                                                    przytomności zapisywałem powieści z ust chłopców, płonął ze wstydu, słuchając
                                                    rodzinnej mowy, i nie mógł się powstrzymać od wykrzyku:
                                                    "Das ist Kauderwelsch dieses polnische !. Lud dobroduszny uwierzył temu i sam
                                                    niezbyt pochlebnie świadczy o swojej własnej mowie. Pewien siodłak w okręgu
                                                    kozielskim, gdym go w gospodzie prosił o opowiedzenie mi jakiejś powieści,
                                                    zapewniał mnie, że mowa jego na nic się nie zda. "Po co oni - mówił mi - mają
                                                    pisać takie błazny (głupstwa), nasza rzecz (mowa) to nie je nic wert dle pisma,
                                                    to je taka rzecz grubelacka, paorisz (bauerisch-chłopska), wasserpolacka rzecz.
                                                  • rita100 Re: 1869 podróż etnograficzna 19.12.06, 19:36
                                                    Ubiór na Ślasku
                                                    Ubiór w tym rejonie jest rózny. Protestantki w okolicach Kluczborka noszą
                                                    kaftany granatowe z rekawami bufiastymi u ramion; spódnice niebieskie; czepki
                                                    białe ogromną szlarką naokoło przewiazane. Ubraniem odróżniają się one od
                                                    kobiet katoliczek. Te ostatnie nosza czerwone chustki na glowie.
                                                    W okolicy Gliwic odzież męska: krótki do pasa brzuslek,czyli westa granatowego
                                                    koloru, z sukna; guziki mosieżne, na dwa rzędy z wyszywaniami. Na wierzch
                                                    kamuzola ze stojącym kołmierzem z rękawami, również bez pół, z kieszeniami
                                                    wyszywanymi czerwono lub biało. Kapelusz ma skrzydła mniejsze niż w okolicy
                                                    Bytomia.
                                                    Staruszek jeden koło Koźla w Kłodnicy opowiadał mi, ze przed laty noszono tu
                                                    pończochy i harcapy (warkocz z peruki) i w ogóle całe niemiecki ubranie.
                                                    Lucjan Malinowski
                                                  • rita100