jaanna_in
03.09.18, 23:43
jakiś czas temu podjelam prace, o ktorej wiadomo bylo, ze bedzie wyzwaniem, ale chcialam sie z nim zmierzyc, chociaz nie do konca bylo to w zgodzie ze mna. praca byla dobrze platna i prestizowa i po czesci zwiazana z tym, czym chcialabym sie zajmowac w zyciu. potem nastapila seria katastrof zwiazzanych z ta praca - z niechecia ludzi z zewnatrz, konfiltami z wspolpracownikami. chcialam odpoczac, wyjechalam na tydzien na urlop - i zapadlam na chorobe ktora w polsce juz nie wystepuje ale podroznicy czasem ja tu przywlekaja. wylaczyla mnie z tej pracy na miesiac... w miedzyczasie coraz wieksze nieporozumienia. wczoraj przez okno w mieszkaniu wlecial mi szerszen i dzisiaj drugi, zaczynam sie zastanawiac czy w poblizu nie ma gdzies gniazda. jestem po zlozeniu wypowiedzenia, ale mam wrazenie ze zwalila sie na mnie jakas apokalipsa, cos jak plagi egipskie. siadam do komputera i stawiam sobie i-ching - pytam: czy jest coś czego nie widzę w obecnej sytuacji? cos co powinnam wiedziec - wychodzi mi heksagram 55 bez ani jednej linii zmiennej.
mam to tak rozumiec, ze to dobrze, ze uwolnilam sie od tej przekletej roboty?? ktos ma jakies inne pomysly??