sion2
02.02.14, 19:05
Od kilku dni media raczą nas informacjami na temat zapowiadanej przez rząd kolejnej reformy podręczników. Miałam szczęscie że przypadkowo wczoraj wysłuchałam prawie całej konferencji premiera i Kluzik-Rostkowskiej na ten temat.
Powiem krótko - nie wiem czy się nerwowo śmiać czy płakać od razu. Wygląda na to że kolejny raz obecny premier zamierza wprowadzić chaos, eksperymentować na dzieciach oraz przede wszystkim - to mój największy zarzut - wprowadzić w życie przygotowywaną szybko, na kolanie, byle jak, reformę.
Jej głównym założeniem - z którym się zgadzam - jest ukrócenie sposobu działania wydawnictw edukacyjnych które zarabiają grube setki milionów złotych, drukując coraz grubsze pakiety do obowiązkowego wykupienia przez rodzica. To prawda że podręczniki nie powinny tyle kosztować i że powinny być finansowane albo całkowicie albo w dużej części przez panstwo. Jednak droga która premier wybral do osiągniecia tego celu świadczy o tym że ani premier ani pani minister nie znają się na tym co zapowiadają.
1. mamy początek lutego, premier zapewnia że nowe podreczniki dla klas pierwszych (tylko ten rocznik bedzie objety reforma od wrzesnia 2014 r) trafia "przed pierwszym wrzesnia". Świetnie, super, rewelacja! Ciekawe tylko kiedy nauczyciele zdąża poznać nowy podrecznik i sie przygotowac do zupełnie nowego schematu pracy w klasie pierwszej?! żeby nauczyciel miał jakiekolwiek szanse na przygotowanie, przejscie na nowy sposiob pracy z podrecznikiem to musi go dostac do reki najpoźniej w lipcu! czyli premier - ktory potwierdził że prace nad podrecznikiem doopiero ruszają - ma jakieś 5 mcy na napisanie podrecznika, skonsultowanie, poprawienie, wydrukowanie i dystrybucję do tysiecy szkoł. Zakład że bedzie klapa?
2. Podrecznik ma byc wielokrotnego użytku, służyc przynajmniej 3 lata. Ma być jeden na cały rok szkolny. I - uwaga - ma kosztować ministerstwo po 10 zł od sztuki.
Jednoczesnie ma byc kolorowy, ciekawy - chyba sprzeczne założenia? Trwała, gruba, kolorowa i ciekawa ksiazka której druk wyniesie 10 zł i bedzie własnoscia szkoły.
3. Premier bardzo sie martwi że małe dzieci tyle dźwigają do szkoły. I dlatego zamiast nosic na kazdy miesiac cieniutki podrecznik plus cieniutkie cwiczenia, beda nosic jedna grubą ksiazke caly rok szkolny - zaiste, co za logika.
4. Dzieci w klasach 1-3, ale szczegolnie w klasie 1 i 2, a jeszcze szczegolniej jesli dotyczy to 6-latków, potrzebują mnóstwa ćwiczen wyrabających koordynację oko-ręka-mózg. Ostatnie mniej wiecej 15 lat czy nawet wiecej, w tym celu miały własnie kolorowe podreczniki z cwiczeniami, pełne zadan do rysowania, kolorowania, naklejania, porównywania, rebusy, łamigłówki itd. Wiele lat pracuję z dziecmi z klas 1-3 i widzę jak się palą do zadania z naklejkami, jak lubią uzupełniać niż tylko przepisywać do szarego zeszytu. Najmłodsi w klasie pierwszej musza najpierw "rozgrzać" dłonie szlaczkami i pisać w wiekszej liniaturze zanim przejda do tworzenia wypracowan.
Pan premier - z tego co zrozumiałam - zamierza to wszystko dzieciom odebrać. No bo podrecznik ma byc wieloletni. Koniec z rysownaiem, kolorowaniem, pisaniem w cwiczeniach. Zostanie elementarz w rodzaju Ala ma kota oraz stosy zeszytów 16-kartkowych do mozolnego kaligrafowania od 1 dnia pierwszej klasy.
Z punktu widzenia osoby uczącej takie dzieci - nie można im zrobić niczego gorszego. NIe twierdzę że trzecioklasista sie nie obejdzie bez naklejek czy rebusów. Ale odebrać taki sposb uczenia przez zabawe, dzieciom 6- i 7-letnim to po prostu kompletnt brak profesjonalizmu.
5. Pan premier sie denerwuje że co roku trzeba kupowac nowe podreczniki bo stare staja sie szybko nieaktulane. Dlatego bedzie jeden podrecznik na cały kraj, ten sam dla wszystkich klas - od wrzesnia 2014 dla klas pierwszych a pozniej sukcesywnie bedzie kolejne klasy obejmowac. Cuuudnie tylko pan premier zapomniał ze to nie kto inny ale MEN jest winne takiemu stanowi rzeczy bo nieustannie zmienia podstawy programowe! a skoro zmienia to trzeba wydrukowac nowy podrecznik! to może czas najwyższy zaprzestać wprowadzac ciagłe zmiany i chaos? co z tego że ustawa nakaże 3letnie uzytkowanie takiego podrecznika skoro co roku beda zmiany w programie?
6. Pani Kluzik-Rostkowska szczerze przyznaała ze pieniadze na te ustawe sie znajdą albowiem.... znikną programy dofinansowujące zakupy podrecznikow i przyborów dla uczniow z najbiedniejszych rodzin. NIe bedzie juz programu "wyprawka szkolna" itp. Bo jak wiecie - zakup podrecznikow to jedyny koszt jaki rodzice ponosza, przeciez zeszyty, piorniki, tornistry, kleje, bloki, kredki, farby, stroje gimnastyczne - to nic nie kosztuje.... tak wiec rząd zabierze pieniadze rodzinom najuboższym (w sensie odebrania im prawa do dofinasowania) i radosnie za te kase wydrukuje "darmowe" podreczniki.
Ja się naprawdę przejmuję tym co oni zamierzają zrobić po raz kolejny polskim dzieciom. Daj Boże żeby im sie nie udało.