joannaceglarek
28.08.08, 18:06
Mój młodszy syn zaczyna w poniedziałek edukację przedszkolną, a
ja...no właśnie: ja się boję. Mały słabo mówi, w sumie do maja tego
roku uzywał słOw: mama, tata, brum-brum. Od czerwca nastąpił dość
duży skok, w tej chwili mały łapie po klka nowych słów dziennie,
jednak jego mowa jest na poziomie dwulatka( tzn niewyraźna, dużo
wyrazów dźwiękonaśladowczych...). W czerwcu rozmawiałam z panią
dyrektor, ta zasmiała się tylko i powiedziała, że u niej w
przedszkolu trzylatki doktoratów nie piszą, więc mówić perfekcyjnie
nie muszą.Hmmm... Dodała, że to ze mały mało mówi zmieni się, gdy
syn zorientuje się że pani w przeciwieństwie do mamy nie rozumie
kazdego zająknięcia i po prostu niejako rozwój jego mowy
przyspieszy. Czy tak jest naprawdę? Czy nie usłyszę od pań że moje
dziecko nie nadaje się do przedszkola?
Kurcze, zawsze się dziwiłam, jak mozna dopuścić do tego, zeby
dziecko w tym wieku nie mówiło normalnie- dopóki mnie to nie
spotkało. Mały bardzo chorował, przez rok leżał prawie bez przerwy w
szpitalu, za każdym razem trafiał tam w ciężkim stanie. Jest malutki
i chudziutki, nie wiem: moze to z tego chorowania powstały takie
problemy.Co o tym sądzicie, jako specjalistki?