agaagaaga123
27.11.20, 00:10
Tytuł wątku clickbajtowy, chodzi ogólnie o ofiary pedofilii księży. Czy umiecie powiedzieć, czemu w kolejnych, doskonałych dokumentach na ten temat pojawia się wyłącznie wątek tuszowania spraw przez hierarchię kościelną jako załatwiający problem? Co hierarchia kościelna ma w ogóle do przestępstw, które powinny być zgłaszane do prokuratury czy tam na policję i ścigane z najwyższą surowością? Co pomogłoby przenoszenie do innej parafii, gdyby pan ksiądz po prostu poszedł siedzieć, bo w każdej parafii go znajdzie policja? To tak, jakby gość w korpo zgwałcił dziecko księgowej i jedyną sankcją, jaka go spotkała, byłoby przeniesienie do filii firmy w Radomiu i wszyscy by się spuszczali nad tym, że och, ach, jak to nie wyleciał z pracy, przegapiając fakt, że to policja powinna być jego prawdziwym problemem a nie szef - ale ani księgowa, ani jej dorosłe potem dziecko ani kompletnie nikt nie zwrócili sie z tym do policji, do prawników.
Czy te przestępstwa nie są zgłaszane na policję tylko do biskupa?
Czy policja odsyła, mówiąc "ale to nie leży w naszych kompetencjach, to jest wewnętrzna sprawa kościoła i nam nic do tego, proszę się zgłosić do biskupa, tylko on go może ukarać"
Wiem, że pytam jak dziecko, ale nie mogę pojąć w tej całej ogólnopolskiej i ogólnoświatowej aferze tego, że główne wymagania co do wyciągania sprawiedliwości są wysuwane w stosunku do przełożonych przestępców a nie do wymiaru sprawiedliwości.
Oglądałam film Sekielskiego, teraz Dziwisza i ten temat się tam praktycznie nie pojawia, albo tak marginalnie, że przegapiłam. Cały wysiłek idzie w to, żeby to kościół zrobił porządek z pedofilią w swoich szeregach, a gdzie prokurator?