7katipo
21.01.23, 23:55
Yeskoo, ja nawet nie wiem, jak zacząć.
Przeczytałam wątki o terapii, o pomocy terapeuty, o problemach dorosłych, dzieci i z dziećmi.
I czuję się zagubiona chyba trochę; w takich wątkach oprócz wielu cennych informacji i porad jest też cała masa wszystkiego.
A ja w sumie nawet nie umiem ułożyć w głowie i zwerbalizować następnie, o co chciałabym spytać.
Spróbuję od początku.
Bliska mi bardzo osoba, dorosła. Potrzebuje pomocy, bardzo potrzebuje IMO.
Jest w trudnej sytuacji, kompletnie nie radzi sobie z tym, co zaszło w jego (bo to facet) życiu.
Bardzo chcę pomóc i zależy mi, żeby zrobić to dobrze.
Mały sukces mam już za sobą - udało mi się go przekonać, że potrzebuje pomocy. Fachowej. Psychiatry. No i uzyskałam obietnicę, że do niego pójdzie.
Człowiek - dla uproszczenia nazwijmy go D, ma za sobą kilka wizyt u psychologa; wg jego słów "dobrze mu się z nią rozmawiało", ale nie chodzi już. Podobno psycholog powiedziała, że dalsze spotkania nie mają sensu, bo ona już nie pomoże; potrzebna jest terapia.
No i teraz, czy ja dobrze planuję działania? Najpierw psychiatra, wstępne rozpoznanie i diagnoza, ewentualnie - jeśli lekarz oceni, że potrzebna - farmakoterapia, leki - a potem psychoterapia.
Czyli szukam terapeuty, wybieram, umawiam.
Czy jest możliwe, że psychiatra jest również terapeutą? I prowadzi dalej psychoterapię swojego pacjenta?
No i drugie, ważniejsze.
D jest specyficznym człowiekiem, nie umiem tego opisać, ale bardzo trudno jest do niego dotrzeć. Mam czasem wrażenie, że jestem jedyną, lub jedną z niewielu osób, których słucha.
Bardzo trudno, myślę, jest mu pomóc. I obawiam się takiego scenariusza, jaki zdarzał się już u innych specjalistów, dialog typu:
- jak pan się czuje?
- świetnie.
- Coś panu dolega?
- Nie chyba nic.
- To świetnie, dziękuję, do widzenia.
Upraszczam, oczywiście; chodzi mi o to, czy należy zostawić psychiatrze samodzielne dojście do sedna, istoty problemu, czy korzystniej byłoby jakoś mu wskazać, naprowadzić, gdzie naszym - rodziny - zdaniem jest sedno problemu.
Wiem, że na początek terapii dziecka na przykład rozmawia się z rodzicem; wywiad dotyczy funkcjonowania całej rodziny, mniemam. A jak to jest w przypadku dorosłego? Czy jest w ogóle dopuszczalne, praktykuje się, że spotyka się z lekarzem czy terapeutą ktoś z nas, bliskich, opowiada, jaka jest sytuacja, jakie obszary naszym zdaniem wymagają interwencji, gdzie trzeba pomóc itd.
Ja ma jakieś swoje wizje, gdzie leży problem, obszary, jakie trzeba przerobić, przepracować, gdzie pomóc, by D mógł w miarę normalnie funkcjonować. Ale ja nie jestem specjalistą; może mnie się tylko wydaje, że jest tak, jak ja to widzę, że to, czego ja od terapii oczekuję, jest bez sensu i nie ma racji bytu.
Umówić go tylko, dopilnować, żeby poszedł i dać działać specjalistom?