madziulec
07.07.10, 15:04
Bardzo prosto.
Moj eks ma przyznane co roku 2 tygodnie wakacji. Nie korzysta z tego
prawa, ale takze i obowiazku (wiazacego sie przeciez z kosztami) od
2 lat.
W tym roku ja stwierdzilam, ze koniec, nie stac mnie na wakacje i z
roznych powodow moja rodzina nie bedzie sponsorowac kolejny raz
wakacji mojemu dziecku.
Eks wiec stwierdzil, ze okaze sie dobrym ojcem i zaplaci za 2
tygodnie. ktos pomysli, ze jest wspanialy, bo placi. ale to nie jest
tak do konca, bo to sa wlasnie te 2 tygodnie, ktore ON powinien
spedzic z dzieckiem, atak za pieniadze kupuje wakacje dziecku i
opieke jakiejs osoby nad jego synem.
Jakis czas temu zaplacil zaliczke. Ja ustalilam, ze pojedzie moja
mama.
Wyjazd w sobote.
Ale wyjazd taki to nie tylko oplacenie czystego kosztu wczasow, to
takze pojscie na lody, kupienie picia czy pojechanie na jakas
wycieczke (akurat tam sporo mozliwosci). Do tego doliczyc nalezy tez
koszt dojazdu. Tu oczywisci eeks si enie poczuwa, zreszt aczyniac
przytyki, ze ja sie do wakacji nie doloze.
Rok i dwa lata temu ja i moja rodzina organizowalismy wakacje mojemu
dziecku i maly byl nad morzem ponad miesiac za kazdym razem.
Teraz bedzie 2 tygodnie.
Dzis eks mial przelac reszte pieniedzy.
Przelal o 350 zl mniej.
Oczywiscie nie przelal takze nic na te dodatkowe wydatki, bo jego to
pewnie nie obowiazuje.
Gdybym miala, dalabym bez problemu. Podobnie pewnie moja mama, ktora
znow jedzie z moim wlasnym dzieckiem jako darmowa opiekunka. Wyszlo
akurat tak, ze obie nie mamy.
No i tak wlasnie kolejny raz moj eks chce przed jutrzejsza rozprawa
o podwyzszenie alimentow pokazac, ze przeciez placi na malego,
organizuje mu przeciez wakacje.
Tylko, ze maly na te wakacje nie pojedzie. Bo nie ma skad dolozyc
okolo 350 PLN na same wczasy, nie wspominajac juz o tzw.
ekstrasach...