Dodaj do ulubionych

powitanie prawnika

22.09.12, 15:22
Witam!

Po żmudnych egzaminach i kilku latach podczytywania Państwa witam się z Państwem oficjalnie i mam nadzieję, że będę miała możliwość podpowiadania Państwu z punktu widzenia i przy pomocy mojej fachowej wiedzy prawniczej.
W miarę możliwości czasowych, dostępny jest też dla Państwa mój adres e-mail gazetowy.

Pozdrawiam
yo-anna84@gazeta.pl
Obserwuj wątek
    • anula36 Re: powitanie prawnika 22.09.12, 15:29
      witam rowniezsmile
    • belzebubel Re: powitanie prawnika 22.09.12, 16:06
      gratuluję odwagi, bycie prawnikiem w tej dziedzinie jest wielkim wyzwaniem smile
    • polifonia1983 Re: powitanie prawnika 22.09.12, 20:45
      witamy smile
    • karolana Re: powitanie prawnika 22.09.12, 21:03
      No proszę! Witamy, witamy smile
      • animus_anima Re: powitanie prawnika 23.09.12, 17:09
        Witam Panią,
        i co z tej naszej lektury wynika, jakieś wnioski, przemyślenia?
        Czemu ma służyć Pani uczestnictwo na tym forum?
        • yo-anna84 Re: powitanie prawnika 25.09.12, 17:14
          Może tyle samo, co uczestnictwo innych, może mniej, może więcej...
          A to jakiś nietakt, że się przywitałam?
          Czasem warto wymienić kilka zdań z prawnikiem a nie z kimś, kto unormowania prawne zna chociażby z prasy codziennej...

          yo-anna84
          • glasscraft Re: powitanie prawnika 25.09.12, 17:28
            Chyba nie doceniasz dziewczyn tutaj smile wiele zna prawo troche lepiej niz tylko z lektury prasy codziennej. I naprawde wiele lat podczytywalas forum rozwod, samotne mamy, zycie rodzinne i macochy? tongue_out
            • yo-anna84 Re: powitanie prawnika 25.09.12, 17:37
              Od 8 lat czytam i nie mam na myśli każdej wypowiedzi z osobna, bo nie wolno uogólniać i bywa to ogromnie krzywdzące, czasem się jednak zastanawiam, z którego zbioru baśni te niektóre bajania wychodzą...

              Z pewnością prawo to dziedzina, w której bez ustanku należy czytać i dokształcać się i niestety zwykle znajomość "trochę lepsza niż z prasy codziennej" to i tak za mało...
              Ja też trochę więcej wiem o pielęgnacji włosów niż z prasy codziennej, jednak największe zaufanie mam do fryzjerawink

              yo-anna84
              • glasscraft Re: powitanie prawnika 25.09.12, 17:40
                I oczywiscie zakladasz, ze jestes jedynym prawnikiem na forum? tongue_out
                • yo-anna84 Re: powitanie prawnika 25.09.12, 18:11
                  Jestem pewna, że niewink

              • karolana Re: powitanie prawnika 26.09.12, 06:23
                z jakiego zbioru baśni pytasz???
                hmmmm najczęściej jest to zbiór pt. polska rzeczywistość sądowa w kontekście prawa rodzinnego.
                gratuluję zdanych egzaminów i cieszą mnie szczere chęci pomocy.
                ale zalecałabym ciut więcej pokory.
                na razie jesteś jedynie absolwentką prawa, osobą dysponującą jakąś tam wiedzą. porozmawiamy na poważnie kiedy wygrasz kilka trudnych spraw i bedziesz mogła powiedzieć, że Twoja wiedza sprawdza się w praktyce. bo na razie Ty tylko czytasz o tym, czym my żyjemy.
                pozdrawiam
                • yo-anna84 Re: powitanie prawnika 26.09.12, 10:34
                  Przywitałam się i zaoferowałam podzielenie się swoją skromną wiedzą i pomocą.
                  Od kilku lat reprezentuję jako fachowy pełnomocnik osoby na sali sądowej, więc jestem powiedzmy o pułap wyżej niż absolwent prawa.

                  Jeżeli zabrzmiało tak, że wiem wszystko najlepiej i tylko ja mogę zbawić świat, Wasz świat, to przepraszam, nie to było moją intencją.
                  Może kiedyś, do czegoś się przydam...
                  Jeśli nie, mam gdzie spełniać się zawodowowink

                  Pozdrawiam ciepło.
                  yo-anna84
                  • karolana Re: powitanie prawnika 26.09.12, 11:36
                    yo-anna84 napisała:

                    > Przywitałam się i zaoferowałam podzielenie się swoją skromną wiedzą i pomocą.
                    > Od kilku lat reprezentuję jako fachowy pełnomocnik osoby na sali sądowej, więc
                    > jestem powiedzmy o pułap wyżej niż absolwent prawa.

                    To w takim razie powinnaś mieć rozeznanie, że rzeczywistość sądowa nie jest różowa.

                    > Jeżeli zabrzmiało tak, że wiem wszystko najlepiej i tylko ja mogę zbawić świat,
                    > Wasz świat, to przepraszam, nie to było moją intencją.

                    Tak właśnie to zabrzmiało, niestety, zwłaszcza dość niefortunne było stwierdzenie o baśniach. Uwierz, że nasza rzeczywistość często przypomina gorszy koszmar, niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Kiedy wiązałam się z m nie miałam pojęcia jakie rzeczy mogą dziać się na sali sądowej, w RODK, jak można w świetle prawa, za pomocą przepisów, pracowników wymiaru sprawiedliwości niszczyć ludzkie życie, zdrowie psychiczne. Nie śniło mi się nawet, że rojenia chorej z nienawiści baby będą traktowane jak prawda objawiona, że jednej stronie wystarczy słowo, a dowody drugiej strony nie są zupełnie brane pod uwagę.
                    Odrzucanie wniosków, dowodów w postaci zaświadczeń, zeznań świadków to codzienność. Przyjmowanie na wiarę słów, które nijak kleić się nie chcą, ale są pełne emocji i "susznego oburzenia", "usadzanie" i uciszanie pełnomocników, którzy mają czelność zarzucić matce-polce kłamstwo, ignorowanie ich pytań to codzienność.
                    Nie śniło mi sie, że jedna sędzina może uwierzyć w jakąś koszmarną bzdurę, która została powiedziana, a kolejne sędziny będą jak mantrę to przytaczać w każdym kolejnym orzeczeniu, pomimo posiadania dowodów na sytuację zgoła odmienną.
                    Nie mieści mi się nadal w głowie jakie bzdety może tworzyć w opinii pani "biegła-psycholog" opisując sytuacje, których nie była świadkiem, a o których jedynie słyszała od jednej ze stron i jak pięknnie i twórczo może rozpisywać się na temat relacji dziecka z rodzicem w sytuacji kiedy dziecko nie mówi, nie pisze i nie rysuje, a na jej oczach dziecko z rodzicem spędziło jakieś 10 minut i było całkowicie przerażone.
                    I wybacz, ale jeśli ktoś żyje z tym przez kilka lat, a potem czyta tekst o "bajkach", to krew go zalewa. Bo bardzo chciałabym żeby były to jedynie bajki.

                    > Może kiedyś, do czegoś się przydam...
                    Może...
                    • yo-anna84 Re: powitanie prawnika 27.09.12, 12:24
                      Odnosząc się do twojego postu Karolana o przejściach sądowych, to zupełnie nie o takie "bajki" mi chodziło.
                      Bo niestety znam to z doświadczenia, kiedy przed sądem można walić głową w mur.
                      Chodziło mi bardziej o takie bajki, kiedy np. zwykle kobiety są zastraszane, że ponieważ nie mają swojego mieszkania to zostaną im zabrane dzieci a One w to zaczynają wierzyć, bo skąd mają wiedzieć, że jest inaczej....
                      Takie przekłamania mnie bolą i je chciałabym prostować.

                      A Tobie Karolana i wszystkim Macoszkom życzę pomyślności, bo bardzo niełatwa ta rola ale wiem, że zdarzają się też chwile, kiedy łza wzruszenia się kręcismile)
                      yo-anna84
                • aizan Re: powitanie prawnika 13.12.12, 09:02
                  Czytam Twoje posty...skąd wiesz, że nie będziesz kolejną samotna matka za kilka lat....Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i tak niestety jest. Jeśli mogę coś radzić, to może to, że nie powinnaś interesować się zbytnio relacja ojca z matka jego dziecka i dzieckiem, a jedynie swoją relacja z nim. Ma zobowiązania-za pewne słuszne, niech je wypełnia. Chcesz bawić czyjeś dziecko -super, ale oczekujesz gloryfikacji za to, nagrody? Matki nie dostają nagród, czasami zwrot z podatku.W moim przypadku ojciec ma swobodę, mnóstwo wolnego czasu który spędza w inny sposób niż podcieranie małej pupy czy wstawanie w nocy, kocha dziecko, tęskni-możliwe -ale czemu w taki razie uważa że mogę je utrzymać za kwotę miesięcznie mniejszą niż ta którą przeznacza na nowy garnitur. Uważam , że matka dziecka Twojego M ma glowę tam gdzie nalezy i ta głowa działa jej sprawnie -przynajmniej jeden tata wie, że dziecko wymaga: wstawania w nocy, interesowania się jego sprawami, utrzymywania go, zawożenia na zajęcia,a nie tylko wykonania przelewu raz w miesiącu.Brawo!I najciekawsze jest w tym wszystkim to, że co ci do tego? Jakim prawem? Układaj życie z nim, ale nie ingeruj w życie jego i matki dziecka -bo to zupełnie oddzialna relacja.Spójrz na to z tej strony. Nie szarp się za niego -szukał opiekunki, wojowniczki o jego sprawy-znalazł. To Twój wybór, co?
                  • karolana Re: powitanie prawnika 13.12.12, 20:42
                    Aizan, drzewka wynika, że Twoje słowa skierowane są do mnie.
                    Proszę, nie projektuj swoich układów z ex na innych, na mnie. Masz postawę pt. baba pokazała facetowi gdzie jego miejsce, dopieprzyła świni, brawa dla niej!
                    Matka dzieci mojego partnera nie zasługuje na nazwanie jej MATKĄ bo matka nie olewa swoich dzieci. Matka interesuje się czymś więcej niż pieniądze wpływające na jej konto, np. tym kiedy dziecko ma wizyty lekarskie. Ex mojego m nie ma o tym bladego pojęcia choć jest jej to przypominane średnio raz na kwartał. Jaka matka nie uczestniczy NIGDY w rehabilitacji dziecka trwającej w sumie 3 rok??? Jako matka nie wyobrażam sobie tego.
                    Jakim prawem interesują mnie ich relacje? Takim prawem, że ta pani wpieprza się w moje żyvie, próbuje wyciągnąć mi pieniądze z kieszeni.
                    A jeśli dla Ciebie babsko, które kłamie, wyłudza pieniądze, oszukuje własne dzieci, zaniedbuje notorycznie ich zdrowie, edukację i wykorzystuje je jak pionki w grze przeciwko facetowi, który śmiał ją kopnąć w dupę ma "głowę na swoim miejscu" to gratuluję światopoglądu.
                    Mam nadzieję, że los nie postawi na Twojej drodze takiej osoby. Bo obok facetów podobnych do Twojego ex są takie kobiety i jest ich niemało.
                    Ciekawe jak pisałabyś gdybyś Ty zajmowała się wszystkim - utrzymywała dziecko, zawoziła, przywoziła, leczyła, rehabilitowała, wychowywała, rozwiązywała problemy i jeszcze musiała płacić byłemu alimenty? A no tak, to nie do pomyślenia, bo jesteś MATKĄ.
                    Pozdrawiam.
                    • aizan Re: powitanie prawnika 14.12.12, 09:31
                      Poza kwestią świnin w niewielu innych jestem w stanie się z Toba zgodzić. Nie pokazałam po pierwsze-i uwierz dla matki walczącej w sądzie to tez nie jest taka łatwa sprawa, żeby dostać to co jej się należy. Ale to moja sprawa, moje zmartwienie.
                      Co do kwestii ex-pytam cały czas o te zawrotne stawki alimentów, które płacisz, a także o to czym się zajmuje mama dzieci i czemu nie chce ich wozić na zajęcia czy rehabilitację, może nie może...Nie zamierzam Cię rozliczać, nie moja sprawa, jestem ciekawa jak to wygląda u innych.
                      Ja nie chcę dopierdolić, ja chciałabym, żeby część moich obowiązków przejął tata mojego dziecka, a nie tylko rzucał kasą....i nie myślę tu o wypadach do kina czy na basen -na to sama chciałabym mieć czas i siłę, myślę raczej o takich właśnie zajęciach jak rehabilitacja, czy np. zaprowadzanie do szkoły. Słusznie, że dzielą sie po połowie, czemu matka ma sama to robić.
                      Skoro jemu zawierzyła w kwestii rehabilitacji, to czemu miałaby się tym nie zajmować. Wielu ojców zawierza( najwidoczniej) matkom swoich dzieci we wszystkim, skoro nie kwapią się do pomocy poza weekendowymi odwiedzinami.
                      Być może rzeczywiście macie jakąś wredna rurę w swoim otoczeniu.
                      Jestem w stanie uwierzyć, ale jestem w stanie zrozumieć samotna matkę.
                      Mam nadzieję, że los mi nie postawi na drodze jakiejś Pani, która będzie rościła sobie pretensje do bycia matka dla mojego dziecka, a jednocześnie zaglądała mi do portfela. Oczywiście, rozumiem, że rola "matki" dla tego dziecka została ci narzucona-więc ten fragment nie dla Ciebie jest koniecznie.
                      Zastanawiam się czy ów tatuś miałby okazje poznać cie i oczarować swoim wdziękiem, gdyby zajmował się jak każdy stuprocentowy ojciec swoim dzieckiem…. Ja wiem, że chcecie żyć w spokoju, bo nikomu krzywdy nie robicie przecież.
                      Kończąc, nie po to weszłam na to forum, żeby komukolwiek ubliżać czy rozliczać go ze słów czy czynów, a po to żeby mieć spojrzenie z "drugiej strony".
                      Więc odpowiedz, proszę jeśli chcesz na moje wcześniejsze pytania, ale z dalszej dyskusji wolę się wyłączyć i pozostać tu jako obserwator , a nie komentator.
                      Twoje wpisy mnie po prostu rozsierdziły, ale nie zamierzam tracić energii ani czasu na potyczki z Tobą-bo to bez sensu, kto wie, może będę miała niedługo kogoś takiego jak np. Ty w swoim gronie.
                      Podkreślę jeszcze raz tylko. Ma dzieci-niech wywiązuje się z obowiązków, tj. zaprowadzania na rehabilitacje, płacenia na utrzymanie, kupowania prezentów, wstawania w nocy, prania ubrań, podawania leków, wyjścia na spacer, basen do kina, odpowiadania na pytania " a dlaczego" 1000 razy dziennie, kołysania do snu, dopilnowania żeby umyło zęby, zjadło śniadanie etc. Większość matek robi to sama, mając 300 zł alimentów, czemu jeden Pan na tej ziemi, nie mógłby się zamienić.
                      Rozumiem że Twój partner jest właśnie takim Panem – brawa dla niego. Zastanów się, masz dziecko, masz niewiele pieniędzy, kto pierwszy z was zje, jeśli nie stać was na jedzenia dla wszystkich, kto pierwszy dostanie kozaki na zimę jeśli nie stać was dla wszystkich, kto pierwszy dostanie lekarstwa…. Podaj kwoty proszę, bo obawiam się tata nie tyle co nie ma , a raczej nie chce dać.
                      Powtarzam, to jego dziecko, nie Twoje -wyjdź sobie w tym czasie na spacer.
                      I jeszcze jedno-byłam kiedyś w związku z rozwiedzionym ojcem -generalnie niewiele wartym-ale w sprawy jego finansów na dziecko, w sprawie jego czasu poświęcanego dziecku, nigdy nie ingerowałam. Nie miałam problemu, że płaci alimenty (na pewno nie 300 zł), że zostawił żonę, dom i wszystko co w tym domu było(żeby było jasne -nie dla mnie!!!!), że opiekuje się dzieckiem 3-4 dni w tygodniu, że wozi je na zajęcia, a także że mimo płacenia alimentów kupił mu na gwiazdkę laptopa i ix-box za jakieś 2500 zł -zarabiając 5000. Ot taki tata. Zona ma go gdzieś -i słusznie, ale o dziecko dba z całą pewnością. Jedyne co zrobił źle wobec niego, to zdecydowanie spieprzył mu ciut start w życiu bo chciał sobie na boku.....
                      Koniec


                      karolana napisała:

                      > Aizan, drzewka wynika, że Twoje słowa skierowane są do mnie.
                      > Proszę, nie projektuj swoich układów z ex na innych, na mnie. Masz postawę pt.
                      > baba pokazała facetowi gdzie jego miejsce, dopieprzyła świni, brawa dla niej!
                      > Matka dzieci mojego partnera nie zasługuje na nazwanie jej MATKĄ bo matka nie o
                      > lewa swoich dzieci. Matka interesuje się czymś więcej niż pieniądze wpływające
                      > na jej konto, np. tym kiedy dziecko ma wizyty lekarskie. Ex mojego m nie ma o t
                      > ym bladego pojęcia choć jest jej to przypominane średnio raz na kwartał. Jaka m
                      > atka nie uczestniczy NIGDY w rehabilitacji dziecka trwającej w sumie 3 rok??? J
                      > ako matka nie wyobrażam sobie tego.
                      > Jakim prawem interesują mnie ich relacje? Takim prawem, że ta pani wpieprza się
                      > w moje żyvie, próbuje wyciągnąć mi pieniądze z kieszeni.
                      > A jeśli dla Ciebie babsko, które kłamie, wyłudza pieniądze, oszukuje własne dzi
                      > eci, zaniedbuje notorycznie ich zdrowie, edukację i wykorzystuje je jak pionki
                      > w grze przeciwko facetowi, który śmiał ją kopnąć w dupę ma "głowę na swoim miej
                      > scu" to gratuluję światopoglądu.
                      > Mam nadzieję, że los nie postawi na Twojej drodze takiej osoby. Bo obok facetów
                      > podobnych do Twojego ex są takie kobiety i jest ich niemało.
                      > Ciekawe jak pisałabyś gdybyś Ty zajmowała się wszystkim - utrzymywała dziecko,
                      > zawoziła, przywoziła, leczyła, rehabilitowała, wychowywała, rozwiązywała proble
                      > my i jeszcze musiała płacić byłemu alimenty? A no tak, to nie do pomyślenia, bo
                      > jesteś MATKĄ.
                      > Pozdrawiam.
                      >
              • akasha78 Re: powitanie prawnika 26.09.12, 09:53
                Oj chciałabym żeby był to tylko zbiór baśni do poczytania nie mający nic wspólnego z rzeczywistością, w której żyje, oj chciałabym. Myślę, że na początek przydałoby się uwierzyć w te "bajki"!
    • luna67 Re: powitanie prawnika 25.09.12, 22:35
      Gratuluje zdanych egzaminow i witamsmile Prawda jest, ze nie potrzebuje od pani zadnych porad prawniczych, gdyz mieszkam za granica, gdzie sa inne prawa, i do tego sytuacja u nas jest juz od dawna uregulowana bezsensownym prawem .....ale chetnie czytam na macochach........Moja cora tez studjuje teraz prawko rodzinnesmile. Zycze powodzenia!
      • yo-anna84 Re: powitanie prawnika 25.09.12, 22:55
        Dziękuję bardzo za miłe słowa!
        Córce życzę powodzeniasmile)
        A to czysta przyjemność studiować pewien wycinek prawa (domniemuję, że córka studiuje prawo rodzinne, bo to ją interesujesmile)

        Pozdrawiam
        yo-anna84
    • illegal.alien Re: powitanie prawnika 25.09.12, 23:30
      Witaj na forum smile

      Ja rowniez mieszkam w innej jurysdykcji, ale mam to szczescie, ze sama jestem prawnikiem, wiec wiekszosc spraw prawnych rozkminiam (mimo, ze na codzien zajmuje sie zupelnie innym wycinkiem prawa).
      • morel37 a te watki? 27.09.12, 11:00
        forum.gazeta.pl/forum/w,70,18958347,18958347,szukam_pracy_.html
        forum.gazeta.pl/forum/w,210,21673436,,nie_umiem_poradzic_sobie_z_rozwodem_rodzicow_.html?v=2
        forum.gazeta.pl/forum/w,24087,109570850,109570850,pytanie_o_procedure.html
        • damajah Re: a te watki? 27.09.12, 11:32
          noo, ciekawe smile
          schizofrenia?
          • yo-anna84 Re: a te watki? 27.09.12, 12:09
            Raz jeszcze napiszę, bo na każdym forum gazetowym jestem posądzana o nie wiadomo jakie krętactwa.
            Wątek o rozwodzie zakładałam, gdy tu trafiłam podczas rozwodu rodziców.
            Wątek o szukaniu pracy był założony na prośbę Mamy, która próbowała za wszelką cenę znaleźć pracę, ale nie bardzo była biegła w obsłudze komputera.
            Wątek natomiast o procedurze był zakładany na potrzeby zajęć - mieliśmy sprawdzić świadomość społeczeństwa na temat procedury i nie powiem wyszło w tym względzie lepiej niż kolegom, którzy takie badania przeprowadzili "na ulicy".

            Naprawdę bardzo cenię Państwa forum i jako osoba, która ma teraz "na pokładzie" swoją osobistą "macochę" i która ostatnio od Niej usłyszała, że "fajna z ciebie babka", nie miałam zamiaru nikogo wprowadzać w błąd ani oszukiwać.
            Jeśli aż tak moja osoba przeszkadza, to pozwolicie, że będę Was nadal podczytywać, nie biorąc czynnego udziału w dyskusjach.

            Pozdrawiam
            yo-anna84
            • polifonia1983 Re: a te watki? 27.09.12, 12:35
              yo-anna, bierz udział w dyskusjach, jeśli chcesz. Problem z tym, że jesteś osobą nową, która identyczny wątek powitanie prawnika założyła na kilku forach. Nie powiedziałaś o sobie niczego, poza tym, że skończyłaś prawo i możesz doradzać oraz sugerując, że piszemy bajki i bzdury, które najprawdopodobniej wynikają z naszej nieznajomości prawa. Nie było to zbyt sympatyczne.
              Dobrze mieć na pokładzie kogoś, kto jest na bieżąco z prawem rodzinnym i kogoś, kto jako pasierbica może spojrzeć na różne sprawy z innego punktu widzenia. Ale nie w taki sposób, jak ty to czynisz. Nie państwuj i nie służ pomocą (nie wywyższaj się i nie traktuj z góry osób, z którymi chcesz rozmawiać), tylko zacznij normalnie: cześć, jestem yo-anna84 itd.
              • yo-anna84 Re: a te watki? 27.09.12, 13:01
                Polifonia, dziękuję, może faktycznie bez sensu poszłam z grubej rury... Niepotrzebnieuncertain

                Cześć!
                Jestem yo-anna84, prywatnie pasierbica, ale i co może być dopiero niewiarygodne -świeżo upieczoną macochą całodobową
                zawodowo: prawnik

                Ale pewnie i tak już nikt w to nie wierzy.
                Często czytam forum, od kilku ładnych lat, bo i jedna i druga rola nie jest łatwauncertain

                Pozdrawiam
                yo-anna84
                • polifonia1983 Re: a te watki? 27.09.12, 14:12
                  Witaj na forum smile
                  • damajah Re: a te watki? 27.09.12, 14:32
                    teraz lepiej smile
                    witaj!
                    • animus_anima Re: a te watki? 29.09.12, 16:53
                      ja też mam do czynienia z sytuacjami sądowymi, jestem biegłym, od czasu do czasu zostaję powołana, znam dużo prawników i uwierzcie mi, że żaden z nich nie miałby czasu na fora, takim ludziom real wystarcza, bo są zarobieni na maksa,
                      • animus_anima Re: a te watki? 29.09.12, 16:55
                        i prawnik zadawałby takie pytania:
                        forum.gazeta.pl/forum/w,24087,109570850,109570850,pytanie_o_procedure.html
                        • yo-anna84 Re: a te watki? 29.09.12, 21:20
                          A prawnik nie może sprawdzić wiedzy i świadomości prawniczej tłumu??

                          Większość prawników ma czas i na pracę zawodową i na relaks i na udzielanie się społeczne, niektórzy działają na uczelniach, inni siedzą w ławach poselskich...
                          Dziwne??
                          A niektórzy np. ja podczas dyżuru (bezpłatnego) w MOPS -ie zerkają na fora...
                          Ale przecież ja jestem zdaniem niektórych starszym panem w rozwleczonym swetrze, co wiedzę o prawie czerpie z Magdy M. albo Prawa Agatysmile
                          Zaczyna mnie to bawić, naprawdę

                          yo-anna84
                          • glasscraft Re: a te watki? 29.09.12, 21:26
                            A juz tak dobrze Ci szlo... sad
                            Moze skoro sie tak dobrze bawisz, to idz sobie gdzies, bo tutaj akurat zadko kiedy dziewczyny dobrze sie bawia.
                            • animus_anima Re: a te watki? 29.09.12, 22:56
                              proponuję zbanować pseudoprawniczkę
                • aizan Re: a te watki? 13.12.12, 09:24
                  Ja cię znam w takim razie...może ty jesteś macocha moujego dziecka...tylko w takim razie nie widziałaś go na oczy.Pozdaj na priv pierwsza literę swojego naziwska, plissmileMoże się zaprzyjaźnimi.aizan@gaeta.pl
            • aizan Re: a te watki? 13.12.12, 09:21
              oooo....wątek z rozwodem rodziców, który był spowodowany tym, że ojciec odleciał w świat internetu jest b ciekawy....jako wątek Pani życia.Nie mogłaś znaleźć sobie miejsca...pomyśl co czuła (niemłoda już wtedy zapewne ) Twoja mama....Fajnie , że masz z macocha dobry kontakt. Mamę na pewno to cieszy.
    • 13monique_n Re: powitanie prawnika 09.10.12, 12:13
      Hmmm, a mój mąż mówi, że prawnik to jeszcze nic nie znaczy. Dopiero adwokat, czy radca prawny stanowi rodzaj wyróżnika. W przeciwnym wypadku byłoby na przykład powitanie filologa. smile

      Pomijam fakt, że wątki zalinkowane we wpisach dziewczyn raczej marnie świadczą o "prawniku"

      PS a wątek, zgodnie z regulaminem forum można potraktować jako reklamę i usunąć.
      • yo-anna84 Re: powitanie prawnika 10.10.12, 16:26
        Dobrze mąż mówi; ku zdziwieniu pewnie ale i niewierze moja "sukienka" z odpowiednim kolorem żabota się właśnie szyje...

        Każdy adwokat, radca prawny jest prawnikiem, nie każdy prawnik jest adwokatem/ radcą prawnym.

        Te linki pochodzą z różnych etapów mojego życia; wygląda na to, że większość piszących tu osób na etapie studiów, LO było już bardzo elokwentnych i poważnie piszących o życiu, a do tego bez żadnych przejść rodzinnych...

        Mimo wszystko bardzo, bardzo lubię to forum i mam nadzieję, że będę mogła tu bywać.
        Bardzo mi pomogło, bo nie spodziewałam się, że tyle osób przeżywa to samo co ja z perspektywy pasierbicy i macochy...

        Yo-anna84
        • 13monique_n Re: powitanie prawnika 11.10.12, 14:54
          a na marginesie - szyjąca się sukienka z żabotem powinna sugerować, iż wiesz, że wszelkie formy reklamy są zakazany przez wewnętrzny kodeks etyczny korporacji, przynajmniej adwokackiej, a i u radców z tym nie za dobrze.
          Zaś ten wątek - wyczerpuje znamiona reklamy, nawet wg regulaminu forum.
          • yo-anna84 Re: powitanie prawnika 11.10.12, 15:00
            Dlatego właśnie chciałam pozostać anonimowa...

            Y.

    • lolcia-81 to skorzystam... 29.10.12, 07:42
      Czy jest przepis, który reguluje od jakiego wieku dziecko może zostawac samo na dworze ? Czy raczej do jakiego wieku nie może ? Jesli jest to uregulowanie prawnie to prosze o odpowiedni paragraf smile

      Dziękuję smile
      • akasha78 Re: to skorzystam... 29.10.12, 08:48
        Prawnikiem nie jestem znalazłam cos takiego:
        Kodeks Wykroczeń
        Art. 106. Kto, mając obowiązek opieki lub nadzoru nad małoletnim do lat 7 albo nad inną osobą niezdolną rozpoznać lub obronić się przed niebezpieczeństwem, dopuszcza do jej przebywania w okolicznościach niebezpiecznych dla zdrowia człowieka, podlega karze grzywny albo karze nagany.

        Kodeks Karny
        Art. 210. § 1. Kto wbrew obowiązkowi troszczenia się o małoletniego poniżej lat 15 albo o osobę nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny osobę tę porzuca,
        podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
        § 2. Jeżeli następstwem czynu jest śmierć osoby określonej w § 1, sprawca
        podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
        Art. 9. § 2. Czyn zabroniony popełniony jest nieumyślnie, jeżeli sprawca nie mając zamiaru jego popełnienia, popełnia go jednak na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, mimo że możliwość popełnienia tego czynu przewidywał albo mógł przewidzieć.
        § 3. Sprawca ponosi surowszą odpowiedzialność, którą ustawa uzależnia od określonego następstwa czynu zabronionego, jeżeli następstwo to przewidywał albo mógł przewidzieć.
        • lolcia-81 Re: to skorzystam... 29.10.12, 09:16
          akasha78 dzięki smile
          tylko czy przebywanie na dworze bez opieki mozna podciągnąć pod "okoliczności niebezpieczne dla zdrowia" ?
          • akasha78 Re: to skorzystam... 29.10.12, 10:03
            To już rzeczywiscie do prawnika jak to w praktyce wygląda. Z tego co mozna poczytać na forach to niekoniecznie ale wszystko pewnie zależy jak małe dziecko, czy podwórko przy ruchliwej ulicy ,jak długo dziecko przebywa samo na tym podwórku i czy napewno jest samo a nie na przykład pod opieką innej osoby. Generalnie to chyba nikt dziecka nie odbiera za to dopóki nic złego się nie stanie. W opini gorsze jest pozostawianie dziecka samego w domu bo cos głupiego moze wpaść do głowy a jeśli dziecku coś się stanie np straci przytomność to nikt nie wezwie pomocy.
            • lolcia-81 Re: to skorzystam... 29.10.12, 10:16
              wiesz, ja mam na razie dośc spraw w sądzie z moim eksem kretynem i chciałabym polubownie to z nim ustalic... wczoraj mała (6 lat skończyła w lipcu) od niego wróciła w totalnie przemoczonych butach, skarpetkach , zasmarkana , i oświadczyła, że bawili się w śniegu na dworze z pasierbem eksa (7 lat) i jego kolegami z klasy, a tata w tym czasie byl ze swoja panią w domu. Ja małej jeszcze nie puszczam samej na dwór, znam swoje dziecko i wiem,że jest jeszcze na to za mała. Eks ma ograniczone prawa, ja sprawujęwładze wychowawczą. Próbowałam zadzwonić i wytłumaczyć mu że mała jest za mała żeby sama bawiła sie na dworze , a opieka 7 latka to jest żadna opieka, ale powiedzial, że mam sobie wezwac policję jak mi sie nie podoba i rzucił mi słuchawką.

              Zastanawiam się co zrobić , żeby nie puszczał jej samej na dwór, zwłaszcza teraz w zimie, kiedy nie dośc, że może jej sie cos stać (co jest mniej prawdopodobne) to nie ma kto dopilnować ich i wracają przemarznięci i przemoczeni. Jesli partnerce mojego eksa to odpowiada to jej sprawa, ale o moim dziecku chyba ja jako prawny opiekun mam prawo zdecydować ?

              Tak myslę, może napiszę mu listem poleconym, że go proszę, żeby tego nie robił i załączę ten art. 106 ? jeżeli już nie dba o zdrowie dziecka to może chociaż prawo do niego przemówi?

              • akasha78 Re: to skorzystam... 29.10.12, 13:30
                No cóż my mamy sytuację odwrotną, eks matka , która ma pełnie władzy rodzicielskiej puszczała wtedy 6 latkę samą na plac zabaw, Młoda( w sierpniu skończyła 7 lat) też opowiadała, że zostaje czasami sama w domu. Natomiast partner ma ograniczone prawa rodzicielskie, jak Młoda wychodzi na dwór to zawsze partner idzie z nią albo idziemy w trójkę.
                • aizan Re: to skorzystam... 13.12.12, 09:35
                  A ja znam przypadki gdzie dzecko 12 letnie zostawalo samo w domu, czekając na wizytę zaprzyjaźnionej cioci co jakiś czas, bo matka musiała pracowac poza domem 80 km i nie miała szans wrócić-połączenia fatalne, nie warszawka coś tam co 1h. I co wy na to? Matka miała alternatywę-pozwolić zdechnąć dziecku z głodu.Tata ptrzepadl, a ona sama utrzymywała dziecko, mieszkanie i siebie. Wracała na 2 dni w tygodniu. Porażka... a jednak. Może mama, o której tyle złego piszesz, patrzyła na swoje dziecko w oknie, w tym czasie musza sprzątac, gotowac etc, może mama, o której piszesz musiała zrobić zakupy,a dziecko (może chore) musiao zostac w domu.Może nie stac jej na opiekunkę. Czytam Twoje posty i szlag mnie jasny trafia.Podaj proszę wreszcie jakieś kwoty jakie płaci twój "konkubent", konkrety jakieś.
                  • akasha78 Re: to skorzystam... 13.12.12, 22:27
                    A my na to, że piszemy o 6-7 letnich a nie o 12-letnich i ponownie fragment kodeksu wykroczeń:
                    Art. 106. Kto, mając obowiązek opieki lub nadzoru nad małoletnim do lat 7 albo nad inną osobą niezdolną rozpoznać lub obronić się przed niebezpieczeństwem, dopuszcza do jej przebywania w okolicznościach niebezpiecznych dla zdrowia człowieka, podlega karze grzywny albo karze nagany.
                    No cóż jak sobie pościelesz tak się wyśpisz trzeba było patrzeć z kim sobie robiła dziecko, no cóż coś w sobie musiał mieć.
                    Odnośnie ile płaci mój konkubent to jest wątek poniżej i nie uwierzysz ale właśnie czytam uzasadnienie wyroku w sprawie o obniżenie i sąd zauważa, że dotychczas płacone alimenty przewyższają koszty utrzymania dziecka ,dodatkowo zdaniem sądu na utrzymanie dziecka mają łożyć oboje rodzice a nie tylko ojciec normalnie straszne.
                    • aizan Re: to skorzystam... 14.12.12, 10:02
                      No tak, trzeba było patrzeć z kim się dziecko robiło...święte słowa. tatuś ma d...sparzona , więc chyba nie zaryzykuje tak szybko ponownie, tak czy owak Ty juz wiesz kto to, więc z całą pewnością pomyślisz dwa razy-i dobrze, też chętnie uczę sie na cudzych błędach.
                      Nie mogę znaleźć wątku o kwotach-podaj link. Dzięki. Bo to akurat mnie ciekawi.
                      Jakiś przepis na faceta który nadaje się na ojca-czy jak to ujęłaś z którym sobie można dziecko zrobić? Pytam serio. Jak go wyłowić z tłumu. Nie żebym koniecznie chciała teraz, zaraz, ale kto wie, jak odchował maleństwo może się zastanowię .....
                      Nie jest dla mnie straszne że maja łozyc oboje. Ja lożę. Wspołmiernie do poświęcanego mu czasu oraz możliwości zarobkowych. mam nadzieje, że twój Partner też - z czystym sumieniem.Zdrowia
                    • aizan Re: to skorzystam... 14.12.12, 10:14
                      Z drugiej strony zaskoczyła mnie ta" madrość życiowa" z Twoich ust. Ja wybrałam Pana kóry okazał się nienajlepszym(delikatnie) partnerem i tatą, Ty wybralaś takiego, kóry ma dzieci, kazda ponosi konsekwencje swoich wyborów.Dlatego nie żal mi Ciebie wcale.


                      akasha78 napisała:

                      > A my na to, że piszemy o 6-7 letnich a nie o 12-letnich i ponownie fragment kod
                      > eksu wykroczeń:
                      > Art. 106. Kto, mając obowiązek opieki lub nadzoru nad małoletnim do lat 7 albo
                      > nad inną osobą niezdolną rozpoznać lub obronić się przed niebezpieczeństwem, do
                      > puszcza do jej przebywania w okolicznościach niebezpiecznych dla zdrowia człowi
                      > eka, podlega karze grzywny albo karze nagany.
                      > No cóż jak sobie pościelesz tak się wyśpisz trzeba było patrzeć z kim sobie rob
                      > iła dziecko, no cóż coś w sobie musiał mieć.
                      > Odnośnie ile płaci mój konkubent to jest wątek poniżej i nie uwierzysz ale właś
                      > nie czytam uzasadnienie wyroku w sprawie o obniżenie i sąd zauważa, że dotychcz
                      > as płacone alimenty przewyższają koszty utrzymania dziecka ,dodatkowo zdaniem
                      > sądu na utrzymanie dziecka mają łożyć oboje rodzice a nie tylko ojciec normalni
                      > e straszne.
                      • optymist75 Re: to skorzystam... 14.12.12, 11:31
                        aizan napisała:

                        > Z drugiej strony zaskoczyła mnie ta" madrość życiowa" z Twoich ust. Ja wybrałam
                        > Pana kóry okazał się nienajlepszym(delikatnie) partnerem i tatą, Ty wybralaś t
                        > akiego, kóry ma dzieci, kazda ponosi konsekwencje swoich wyborów.Dlatego nie ża
                        > l mi Ciebie wcale.
                        >
                        >
                        No widzisz,Ty wybralas pana z zarobkami 15 tys/miesiecznie,nie wszystkie mialysmy tyle szczescia co Ty,ale zdaje sie ze i to nie gwarantuje przetrwania w zwiazku ....
                        Ten super tata ile razy w miesiacu widuje Wasze dziecko?
                        Niech zgadne,co 2 weekend?
                        • optymist75 Re: to skorzystam...do aizan 14.12.12, 11:39
                          ps
                          Milo by bylo,gdybys przed rozpoczeciem swojej malej bitwy z "druga strona barykady" ,przedstawila sie,a nie zaczela szukac konkretow ile ojcowie placa alimentow,macochy idzcie na spacer na czas kontaktow,nie wtracajcie sie.To nie Twoja sprawa,kazdy placi ile mu sad zasadzil.Tobie juz samodzielne mamy doradza ile wolac w sadzie.
                          • aizan Re: to skorzystam...do aizan 14.12.12, 11:53
                            Wolac w sądzie...Nie będe dyskutować na temat wysokości alimentów, które dostaje moje dziecko -bo to temat rzeka. A raczej które musiałam wywalczyć -to też temat rzeka.
                            Dla kobiet które mi pomogły opiszę przebieg sprawy ze szczegółami-pomogły radami -bo nie stac mnie na prawnika, wsparły duchowo, a także niejednokrotnie reagowały trzeźwo gdy mi juz brakowało sił i najchętniej wycofałabym się z tego.
                            Ja z wami nie walczę, interesuje mnie po prostu kwestia alimentów, to tyle.
                            Powiedz, czy zgodzisz się z twierdzeniem, że 300 zł to kwota niewystarczająca na utrzymanie przedszkolaka (nawet jesli matka ma mieszkanie socjalne, a dziecko przedszkole publiczne). Zgodzisz sie czy nie? A jednak takie wyroki zapadają...Zapadają również i inne.
                            To sa konkrety, które mnie interesują. Interesuje mnie równiez, jak dochodzi do wydawania tak absurdalnych wyroków. Tego szukałam na forum-znalazłam równiez wasze wypowiedzi. Postanowiłam zobaczyc jak to jest.
                            Dziewczyny, poddam się, bo:
                            1)Nie znacie mojej diametralnie różnej od Waszej sytuacji
                            2)Jak juz mówiłam, nie będę was obrzucac blotem czy sądzić, bo nie dla mojego dziecka jesteście macochami
                            • optymist75 Re: to skorzystam...do aizan 14.12.12, 12:08
                              Dlaczego takie wyroki zapadaja?
                              Wiesz,my sie czesto tez nad tym zastanawiamy.Wiec pytanie raczej do prawnikow niz do nas.
                              Oczywiscie,ze kwota 300 zl na dziecko jest absurdalna,tez zyje w realnym swiecie i wiem ile co kosztuje.
                              Karolana juz Ci wszystko wyjasnila,wystarczy przestudiowac.

                              Jak trafi sie macocha Twojemu dziecku to nie miej do dziecka pretensji ,ze ja polubilo.
                              Taka mala rada smile,bedzie Wam wszystkim latwiej zyc.
                            • karolana Re: to skorzystam...do aizan 14.12.12, 12:35
                              Weź pod uwagę, że te 300 zł powinno być razy dwa. No, 300 to faktycznie słabo, ale 350 już załatwia sprawę, bo mnie koszt utrzymania dziecka wyszedł w okolicach 700 zł miesięcznie, 800 to tak na pełnym luzie, z zapasem na wyjście do kina czy inne bajery.
                              Jak pisałam, ja na swoje wydaję ok 1000, przy czym jedzenie dla niemowląt jest droższe niż dla dorosłych (a przedszkolak je to, co dorosły), ubrania kosztują tyle samo, kosmetyki są w cenie porównywalnej (kupuję z firmy Ziaja i bardzo sobie chwalę), pampersów przedszkolak już nie nosi, a żłobek kosztuje więcej niż przedszkole.
                              • optymist75 Re: to skorzystam...do aizan 14.12.12, 12:47
                                Krolana,oczywiscie,ze 300 raz 2.
                                Pod warunkiem,ze mamusia tez da,a jak wiemy nie kazda ma rece skalane praca wink
                                • aizan Re: to skorzystam...do aizan 14.12.12, 12:57
                                  w zalezności od podziału obowiązku i opieki chyba, nie?

                                  Może nie?
                                  Bądź obiektywna.

                                  optymist75 napisała:

                                  > Krolana,oczywiscie,ze 300 raz 2.
                                  > Pod warunkiem,ze mamusia tez da,a jak wiemy nie kazda ma rece skalane praca wink
                                  • optymist75 Re: to skorzystam...do aizan 14.12.12, 13:09
                                    Jestem obiektywna,eks mojego M g...robi ,to ze z nia mieszkaja,nie jest rownoznaczne z tym,ze jej obowiazki wzgledem dzieci sa wieksze niz ojca,chyba tylko na papierze ,no i w sadzie oczywiscie.

                                    Kazdy przypadek rodzinny jest inny i kazda napisze Ci ze swojego punktu widzenia/doswiadczenia i wspolnego zycia z pania eks.
                                    • aizan Re: to skorzystam...do aizan 14.12.12, 13:22
                                      Byc może i g...robi. Nie wiem, ty wiesz lepiej.
                                      Ale skoro znia mieszkają, to chyba nie eks podaje dzieciom sniadanie, to chyba nie on szykuje je do szkoły, możeliwe , że nie on robi dla nich codzienne zakupy, sprzata ich pokój, łazienke ...czy on akurat wpada na dwie godziny dziennie, szoruje kafelki, prasuje ubranka, odrabia lekcje, kapie je i wychodzi....

                                      Pytam tylko, może tak jest. jest?


                                      optymist75 napisała:

                                      > Jestem obiektywna,eks mojego M g...robi ,to ze z nia mieszkaja,nie jest rownozn
                                      > aczne z tym,ze jej obowiazki wzgledem dzieci sa wieksze niz ojca,chyba t
                                      > ylko na papierze ,no i w sadzie oczywiscie.
                                      >
                                      > Kazdy przypadek rodzinny jest inny i kazda napisze Ci ze swojego punktu
                                      > widzenia/doswiadczenia i wspolnego zycia z pania eks.
                              • aizan Re: to skorzystam...do aizan 14.12.12, 12:55
                                Nie zdazyłam odpwiedziec na poprzedni post. Podałaś kwoty - 1500 zł a więc przyzwoicie. Mowisz że 800 zł wydajesz, a że alimenty 350 to juz ok -nijak nie wychodzi nawet połowa.

                                Zrozumiałam że zajmujesz sie dziecmi -pytałam, dostałam odpowiedzi i ok, masz racje w zupełności więc walcz o swoje. Chciałam poznać kwoty. Co do innych kwestii chwilowo ie mam czasu się rozwodzić nad nimi-pisze apelację.
                                Ale powiem ci jeszcze, ze u mnie koszt wyszełdł o wiele wyższy-utrzymanie mieszkania jak najbardziej to koszt również ponoszony ( w części oczywiście ) na dziecko.Jak tata jest z mama razem płaca kredyt, jak czasami mu się odwodzi mama to wtedy musi gdzieś zamieszkać,ale mama tez musi dać dziecku dach nad głową.Wliczyłaś w te alimenty koszt mieszkania-oczywiście macie już swoje-czyli tylko czynsz.
                                Złobek to równe kwoty w zalezności od miejscowości, czasami jest potrzebna niania -tego chyba nie musze tłumaczyc, mieszkamy w Polsce prawie wszystkie.
                                Może nie uwierzysz ale leki w ciagu 4 tyg kosztowały mnie 250 zł (przeziębienie) etc....
                                kino? 17 zł ulgowy, basen 10 zł h -trzeba tez tam wejśc z dzieckiem - w mysl zasady, że do 7 lat nie zostawiamy ich samych.a wkacje?
                                Co ja Ci licze, wydajesz, wiesz.



                                karolana napisała:

                                > Weź pod uwagę, że te 300 zł powinno być razy dwa. No, 300 to faktycznie słabo,
                                > ale 350 już załatwia sprawę, bo mnie koszt utrzymania dziecka wyszedł w okolica
                                > ch 700 zł miesięcznie, 800 to tak na pełnym luzie, z zapasem na wyjście do kina
                                > czy inne bajery.
                                > Jak pisałam, ja na swoje wydaję ok 1000, przy czym jedzenie dla niemowląt jest
                                > droższe niż dla dorosłych (a przedszkolak je to, co dorosły), ubrania kosztują
                                > tyle samo, kosmetyki są w cenie porównywalnej (kupuję z firmy Ziaja i bardzo so
                                > bie chwalę), pampersów przedszkolak już nie nosi, a żłobek kosztuje więcej niż
                                > przedszkole.
                                >
                                • karolana Re: to skorzystam...do aizan 14.12.12, 13:26
                                  Aizan,
                                  Nie napisałam, że alimenty w kwocie 350-400 zł są super, ale że wystarczą na życie, owszem, kosztem wyrzeczeń, ale wystarczą.
                                  Kwoty, które my wydajemy na dzieci m są o wieeeeele za wysokie, bo wiem, że koszt utrzymania jednego dziecka zamnknie się u nas w 800 zł w ciągu całego miesiaca, a jesli chcemy odłożyć na wakacje, 900 zł wystarczy spokojnie. Kredyt owszem, posiadam i nie liczę go sobie do kosztów utrzymania dzieci, bo czy z dziećmi, czy sama, muszę gdzieś mieszkać. Jak pisałam, m zostawił matce swoich dzieci mieszkanie i ze mną zaczynał od zera.
                                  Oczywiście, jestem świadoma, że można wydawać na dziecko 10 razy więcej! I jak kogoś stać, to wydaje. Mam znajomego, który płaci na jedno dziecko 4 tys miesięcznie.
                                  Stać go.
                                  Ale to w ogóle dziwna sprawa jest z nim...
                                  Będąc mężem swojej ex żony puszczał się na prawo i lewo, czasem był związany z 2-3 kobietami jednocześnie!
                                  Dzieckiem zajmował się... od przypadku do przypadku.
                                  A rozwód ma bez orzekania o winie, opiekę mają dzieloną, alimentów oficjalnie żadnych...
                                  Nie wiem, czy miał z takim finałem coś wspólnego fakt, że dał byłej żonie w prezencie mieszkanie wraz z wyposażeniem za 1 mln nowych złotych?
                                  No cóż, różne są układy.
                                  Ja byłabym szczęśliwa gdybym miała do dyspozycji na swoje dziecko tyle, ile wydajemy z m na jego dzieci. A w tym celu musimy znieść alimenty i mam nadzieję, że trafimy na ogarniętą sędzinę.
                                  • aizan Re: to skorzystam...do aizan 14.12.12, 13:32
                                    Matka dostała mieszkanie, ok.Ale normalnie jest to koszt utrzymania jak najbardziej. Może tez sobie to wlicz skoro tak wiel czasu dzieci są u was.
                                    Gdybym miala alimeny 300 zł to oddała bym chyba dziecko eks, nie dlatego że go nie chce czy nie kocham, ale dlatego, że nie chciałabym, żeby zyło w biedzie. A nie zarabiam wcale 1000 zł.

                                    Nie dociekam już prawdy.
                                    Morał: facet z dobrodziejstwem inwentarza. Ty zreszta też. Masz alimenty na swoje dziecko, czy ojciec nie zyje?


                                    karolana napisała:

                                    > Aizan,
                                    > Nie napisałam, że alimenty w kwocie 350-400 zł są super, ale że wystarczą na ży
                                    > cie, owszem, kosztem wyrzeczeń, ale wystarczą.
                                    > Kwoty, które my wydajemy na dzieci m są o wieeeeele za wysokie, bo wiem, że kos
                                    > zt utrzymania jednego dziecka zamnknie się u nas w 800 zł w ciągu całego miesia
                                    > ca, a jesli chcemy odłożyć na wakacje, 900 zł wystarczy spokojnie. Kredyt owsze
                                    > m, posiadam i nie liczę go sobie do kosztów utrzymania dzieci, bo czy z dziećmi
                                    > , czy sama, muszę gdzieś mieszkać. Jak pisałam, m zostawił matce swoich dzieci
                                    > mieszkanie i ze mną zaczynał od zera.
                                    > Oczywiście, jestem świadoma, że można wydawać na dziecko 10 razy więcej! I jak
                                    > kogoś stać, to wydaje. Mam znajomego, który płaci na jedno dziecko 4 tys miesię
                                    > cznie.
                                    > Stać go.
                                    > Ale to w ogóle dziwna sprawa jest z nim...
                                    > Będąc mężem swojej ex żony puszczał się na prawo i lewo, czasem był związany z
                                    > 2-3 kobietami jednocześnie!
                                    > Dzieckiem zajmował się... od przypadku do przypadku.
                                    > A rozwód ma bez orzekania o winie, opiekę mają dzieloną, alimentów oficjalnie ż
                                    > adnych...
                                    > Nie wiem, czy miał z takim finałem coś wspólnego fakt, że dał byłej żonie w pre
                                    > zencie mieszkanie wraz z wyposażeniem za 1 mln nowych złotych?
                                    > No cóż, różne są układy.
                                    > Ja byłabym szczęśliwa gdybym miała do dyspozycji na swoje dziecko tyle, ile wyd
                                    > ajemy z m na jego dzieci. A w tym celu musimy znieść alimenty i mam nadzieję, ż
                                    > e trafimy na ogarniętą sędzinę.
                                    • karolana Re: to skorzystam...do aizan 14.12.12, 13:59
                                      Eh... u nas to trochę skomplikowana sprawa wink
                                      Moje dziecko ma tylko mnie, formalnie i nie ma ojca, który płaciłby alimenty
                                      Nieformalnie tatą jest mój partner smile I wolę żeby miało tylko takiego tatę niż żeby jakiś facet płacił na nie alimenty i rościł sobie prawo do miana ojca.
                                      Ja potrafię na nas oboje zarobić, dzięki Bogu tyle jeszcze rozumu w głowie mam smile
                                      M chciałby być wpisany jako ojciec formalnie, ale w tym celu musiałabym wyjść za niego za mąż, a to nie wchodzi w grę, w dużej mierze ze względu na osobę jego ex.
                                      Wolę być "konkubiną" i w razie czego powiedzieć tej pani, że przecież jestem OBCĄ osobą (co sama z lubością podkreśla w kontekście dzieci, którym każe do mnie mówić per pani), wiec co się wtrynia w finanse OBCEJ osoby.
                                      Jakbym stała się żoną, to już nie byłoby tak lekko.
                                      Zatem na papierku moje dziecko ma tylko mamusię smile
                                      Na razie rośnie sobie szczęśliwie, a w przyszłości zobaczymy jak będzie wink
                                      Aizan, ja znam kilka kobiet, które mają ex złamasów. Mam dobrą koleżankę, które ma dziecko z takim typem. Facet przez 13 lat życia dziecka zapłacił ...tadam! 50 zł.
                                      Słownie PIĘĆDZIESIĄT ZŁOTYCH. Ile to wychodzi miesięcznie??? Aż z ciekawości policzyłam:
                                      32 grosze smile)))))
                                      Niezła jazda, nie? Tak bywa.
                                      I wiesz, to, co zaobserwowałam - im większym sk..em się jest, tym mniejsze konsekwencje się ponosi.
                                      Najbardziej po dupie dostaje ten, kto stara się być uczciwy i w porządku.
                                      Bo jakby "nasza" exia dostała takiego "tatusia" to zaraz by się jej optyka zmieniła wink
                                      Tak samo Twój ex, gdyby dostał taki egzemplarz jak "nasza" szanowna, skakałby jak piesek.
                                      Nie opłaca się być dobrym wink
                                      Pozdrawiam.
                                  • chalsia Re: to skorzystam...do aizan 14.12.12, 23:43
                                    > utrzymania jednego dziecka zamnknie się u nas w 800 zł w ciągu całego miesia
                                    > ca, a jesli chcemy odłożyć na wakacje, 900 zł wystarczy spokojnie.

                                    to znaczy, że masz bardzo zdrowe dziecko, którego nie kąpiesz, dla którego nie gotujesz, nie pierzesz, nie prasujesz etc.
                                    • karolana Re: to skorzystam...do aizan 15.12.12, 09:38
                                      Chalsia nie przesadzaj co? Bo to znaczy że nie wydaję pieniędzy bezsensownie na witaminy za 40 zl skoro mogę kupić preparat o porównywalnym składzie za 14. Tak samo nie kupuję ubrań markowych nowych ale używane na allegro, niedawno kupilismy 2 zestawy z kurtkami plus bielizna i buty za łączną kwotę 600 zł i są to ubrania praktycznie na następny rok dla 2 dzieci. miesięcznie wychodzi po 25 zl za dziecko. Itd itp. Kosmetyki też można kupić w cenach 40 lub 7 zl za opakowanie. A mając porównanie między Ziają i np. J&J wybieram pierwsze.
                                      800 zł na jedno dziecko miesięcznie to naprawdę normalne pieniądze, to 1600 zl na dwoje! A są ludzie, którzy za taką kwotę utrzymują 4 osoby i sobie radzą. Czary z mleka wink
                                      • aizan Re: to skorzystam...do aizan 17.12.12, 08:33
                                        No tak, ale nie starczy juz na kino, na basen dwa razy w tygodniu, lekcje fortepianu...poza tym jak dziecko jest alergikiem to musi mieć np. specjalny proszek, jedzenie, kosmetyki- a to juz powoli standard. Ośmiolatka chce mięć bluzkę z monster high...itd
                                        Juz ktoś pisał na temat tego, że się chlebem i mlekiem za 100 zł mc dziecko da utrzymać....

                                        Byłam właśnie u fryzjera i zostałam zmasakrowana opowieścią Pani o matce alkoholiczce, której właśnie ta Pani zamierza zabrać (drugie juz-pierwsze jest z ojcem)10-cio miesięczne dziecko....
                                        Zdecydowanie już wolę takie macochy jak Ty niż takie matki jak ta Pani-bo wiadomo różnie się zdarza.
                                        Ps. Czerpie info z tego forum , ale juz nie dyskutuje, niech każdy mieszka w swoim garnuszku co ma.
                                        Z całą pewnością będę dążyła do tego, żeby stopa życiowa mojego dziecka nie odbiegała zbytnio od stopy życiowej jego ojca. Oczywiście ciężko praca również, aczkolwiek w tej kwestii, z bobasem na ręku pole do popisu mam ograniczone. I nadal nie uważam, że tatus może a mamusia musi.
                                        Pozdrawiam



                                        > Chalsia nie przesadzaj co? Bo to znaczy że nie wydaję pieniędzy bezsensownie na
                                        > witaminy za 40 zl skoro mogę kupić preparat o porównywalnym składzie za 14. Ta
                                        > k samo nie kupuję ubrań markowych nowych ale używane na allegro, niedawno kupil
                                        > ismy 2 zestawy z kurtkami plus bielizna i buty za łączną kwotę 600 zł i są to u
                                        > brania praktycznie na następny rok dla 2 dzieci. miesięcznie wychodzi po 25 zl
                                        > za dziecko. Itd itp. Kosmetyki też można kupić w cenach 40 lub 7 zl za opakowan
                                        > ie. A mając porównanie między Ziają i np. J&J wybieram pierwsze.
                                        > 800 zł na jedno dziecko miesięcznie to naprawdę normalne pieniądze, to 1600 zl
                                        > na dwoje! A są ludzie, którzy za taką kwotę utrzymują 4 osoby i sobie radzą. Cz
                                        > ary z mleka wink
                                        • karolana Re: to skorzystam...do aizan 17.12.12, 09:52
                                          aizan napisała:

                                          > No tak, ale nie starczy juz na kino, na basen dwa razy w tygodniu, lekcje fort
                                          > epianu...poza tym jak dziecko jest alergikiem to musi mieć np. specjalny prosz
                                          > ek, jedzenie, kosmetyki- a to juz powoli standard. Ośmiolatka chce mięć bluzkę
                                          > z monster high...itd
                                          > Juz ktoś pisał na temat tego, że się chlebem i mlekiem za 100 zł mc dziecko da
                                          > utrzymać....

                                          Aizan, wszystko zależy od tego gdzie mieszkasz i czego dziecko tak naprawdę potrzebuje.
                                          To, że ośmiolatka chce mieć bluzkę z czymś tam dla mnie nie jest absolutnie argumentem za tym żeby jej taką bluzkę kupować.
                                          Nawet gdyby było mnie stać, nie będę dziecku kupować gadżetów tylko dlatego, że CHCE.
                                          Poza tym uważam, że zbyt często rodzice (dziadkowie, itp) "wynagradzają" dziecku brak czasu drogimi prezentami albo zapełniają dziecku czas różnymi zajęciami (fortepian, tenis, języki, konie) zamiast po prostu spędzić ten czas z dzieckiem.
                                          Nie-moje dzieci są już w takim wieku i mam z nimi kontakt od takiego czasu, że mogę coś na ten temat powiedzieć.
                                          Dostaja wypasione prezenty od matki i dziadków z obu stron.
                                          Ale te prezenty idą w kąt po 2-3 tygodniach i często nawet potem nie pamiętają, że takie zabawki czy ciuchy mieli. A czas, który spędzają z nami na rozmowach, spacerach, wspólnej pracy, gotowaniu, pieczeniu ciastek wspominają długo i są dumnie z tego, co sami (z naszą pomocą) zrobili.

                                          Oczywiście, że dziecko chore, z dysfunkcjami ma inne potrzeby, tu nie ma dyskusji, też coś o tym wiem. Jednak przeciętnie zdrowe dziecko naprawdę nie potrzebuje jakichś wielki nakładów finfnsowych dopóki nie pójdzie na studia do innego miasta. To dorośli najczęściej wymyślają "potrzeby" dziecka wink
                                      • illegal.alien Re: to skorzystam...do aizan 17.12.12, 11:31
                                        Preparaty witaminowe dla dziecka? To juz chyba lepiej wydac troche wiecej na jedzenie i darowac sobie preparat witaminowy?
                                        Wyzej piszesz, ze jedzenie dla malego dziecka kosztuje wiecej niz dla doroslego - dlaczego? Moje doswiadczenie mowi mi, ze male dziecko je to samo co dorosly, ergo kosztuje tyle samo tongue_out Nie liczac oczywiscie mleka, ale tu sie nie znam, bo nasze pilo kozie, ktore jest u nas dosc tanie.
                                        Kosmetykow ilez dziecko potrzebuje? Szampon i mydlo - my korzystamy wszyscy z tego samego smile
                                        Jezeli chodzi o koszty, to u nas najwiekszym kosztem jest zlobek - reszta jest niezauwazalna praktycznie (no, poza ubraniami, ale tu z kolei moi rodzice szaleja i nas wyreczaja w zakupach).
                                        • aizan Re: to skorzystam...do aizan 17.12.12, 12:02
                                          Odpowiem, choc to chyba nie do mnie.
                                          Ja jestem sama z dzieckiem, jem to czego ono nie zje najczęściej, nie raz i nie dwa zdarzyło mi się serwować drugi obiad, bo z jakiś przyczyn na pomidorówkę nie miała ochoty tego dnia.
                                          Możliwe, że gdy dziecko chowa się przy większej rodzinie, to je przy innych, w dwuosobowej rodzinie przeważnie sprowadza sie to do gotowania tego co zje dziecko.

                                          Kosmetyki, znam ludzi którzy kupuja dla dzieci -kilkuletnich svr - i smaruja je kilka razy dziennie. Atopowe zapalenie skóry wystarczy. I ze swojego dośiwiadczenia wiem, że nic innego nie pomaga.

                                          Kady wydaje na dziecko, ile ma , ile uważa i ile to dziecko potrzebuje. Myślę że to wogóle nie ten wątek.

                                          illegal.alien napisała:

                                          > Preparaty witaminowe dla dziecka? To juz chyba lepiej wydac troche wiecej na je
                                          > dzenie i darowac sobie preparat witaminowy?
                                          > Wyzej piszesz, ze jedzenie dla malego dziecka kosztuje wiecej niz dla doroslego
                                          > - dlaczego? Moje doswiadczenie mowi mi, ze male dziecko je to samo co dorosly,
                                          > ergo kosztuje tyle samo tongue_out Nie liczac oczywiscie mleka, ale tu sie nie znam, b
                                          > o nasze pilo kozie, ktore jest u nas dosc tanie.
                                          > Kosmetykow ilez dziecko potrzebuje? Szampon i mydlo - my korzystamy wszyscy z t
                                          > ego samego smile
                                          > Jezeli chodzi o koszty, to u nas najwiekszym kosztem jest zlobek - reszta jest
                                          > niezauwazalna praktycznie (no, poza ubraniami, ale tu z kolei moi rodzice szale
                                          > ja i nas wyreczaja w zakupach).
                                          • illegal.alien Re: to skorzystam...do aizan 17.12.12, 12:33
                                            Nie wiem, nie znam sie na kosmetykach dla dzieci. Moja corka ma skore bardzo sucha, wiec stosuje minimum kosmetykow, szczegolnie myjacych. Wszyscy korzystamy z plynow bez SLS, etc, podobnie z szamponami.
                                            W ogole mieszkamy w kraju, gdzie dzieci do 16 roku zycia wszystkie leki maja 'za darmo', wiec jedyny krem, jaki stosujemy, dostajemy na koszt podatnikow - inne realia.

                                            Jezeli chodzi o jedzenie to tez mam inne doswiadczenia - moje dziecko praktycznie od poczatku wciaga wszystko jak maly odkurzacz. Obiady jada z nami, nie ma problemu - lubi wszystko. I tak bylo od zawsze, bo od zawsze dostawala to samo, co my.
                                        • karolana Re: to skorzystam...do aizan 17.12.12, 13:00
                                          illegal.alien napisała:

                                          > Preparaty witaminowe dla dziecka? To juz chyba lepiej wydac troche wiecej na je
                                          > dzenie i darowac sobie preparat witaminowy?

                                          Przykład podałam.

                                          > Wyzej piszesz, ze jedzenie dla malego dziecka kosztuje wiecej niz dla doroslego
                                          > - dlaczego?

                                          Ponieważ moje młode jest na mleku modyfikowanym. Opakowanie 14 zł (jako początkowe dostawał Hippa, który kosztuje 40 zł za opakowanie, ale przy następnym przestaliśmy szaleć), do tego kaszki, które kosztują ok 8 zł za opakowanie. Plus już teraz obiadki (generalnie to, co my ale czasem np. w drodzey słoiczek, jeden słoiczek to czasem prawie 5 zł). Dodatkowo młody jest jeszcze pampersowany, więc pampersy są dodatkowym kosztem, którego nie ma przy starszych dzieciach.

                                          Moje doswiadczenie mowi mi, ze male dziecko je to samo co dorosly,
                                          > ergo kosztuje tyle samo tongue_out

                                          No ja tam nie wiem, Starsze dziecio m je tyle co ja, ale Młodsze już nie, dodatkowo Młodsze ma w przedszkolu 3 posiłki, co wliczane jest w koszt przedszkola, a odliczane od kosztu wyżywienia w domu.

                                          Nie liczac oczywiscie mleka, ale tu sie nie znam, b
                                          > o nasze pilo kozie, ktore jest u nas dosc tanie.

                                          U nas kozie jest za darmo od sąsiada, ale tylko sezonowo.

                                          > Kosmetykow ilez dziecko potrzebuje? Szampon i mydlo - my korzystamy wszyscy z t
                                          > ego samego smile

                                          Niemowlę potrzebuje dodatkowo jakiegoś kremu do pupy (kupuję za ok 7 zł Ziajki, ale wiem, że moja kuzynka płaciła ok 40 zł za jakieś badziewie, które generalnie działa tak samo wink
                                          Szamponu niemowlę też nie używa, za to np. oliwki owszem.
                                          Za to dziecia m używają generalnie tych samych kosmetyków co my (młodsze jedynie szamponu "bez łezkowego" i pasty do zębów dla mleczaków.

                                          > Jezeli chodzi o koszty, to u nas najwiekszym kosztem jest zlobek - reszta jest
                                          > niezauwazalna praktycznie (no, poza ubraniami, ale tu z kolei moi rodzice szale
                                          > ja i nas wyreczaja w zakupach).

                                          Żłobek zgadzam się, jest droższy o jakieś 150-200 zł od przedszkola, niestety, nie możemy liczyć na "szał zakupowy" rodziców moich ani m, więc sami się zaopatrujemy.
                                          • illegal.alien Re: to skorzystam...do aizan 17.12.12, 13:08
                                            No mowie - na modyfikowanym sie nie znam. U nas zeszlo pare puszek, Mia jak sie okazalo wiedziala co robi, bo ma na nie po prostu uczulenie smile

                                            Ale swoja droga - jak porownuje te ceny, ktore Ty podajesz, do cen w UK, to ja sie nie dziwie, ze Polki rodza tu, a nie w Polsce - jakas masakra jezeli chodzi o jedzenie i ubrania (jezeli chodzi o zlobek za to, to jest taniej - nas zlobek kosztowal 940 funtow miesiecznie do tej pory, teraz Mia poszla do starszej grupy, wiec bedzie taniej - o 40 funtow z kawalkiem. Szal, co?).
                                            Ciekawy watek, bo ja nie mam pojecia ile dziecko w Polsce kosztuje smile

                                            A ciagnac offtop - nie uzywalismy oliwki, krem do dupska tylko w razie potrzeby, w ogole pierwsze kilka miesiecy mylismy sama woda (to znaczy ja, W od poczatku uwazal, ze nalezy wcierac rozne swinstwa - na szczescie wiekszosc kapieli ja obslugiwalam tongue_out).
                                            Zgadzam sie, ze pampersy troche kosztuja - tylko znowu - u nas mniej niz w PL - ja za paczke Huggies place ok. 10 funtow, a to tylko jak promocji nie ma. Najczesciej wychodzi okolo 6 funtow.
                                            • karolana Re: to skorzystam...do aizan 17.12.12, 13:33
                                              No widzisz, w Polsce tzw polityka prorodzinna kończy się na wręczeniu becikowego (które od 2013 ograniczono i tak), bo potem wszystko jest jakieś nie takie.
                                              Ceny ubranek jak zobaczyłam, kapcie mi spadły. Bo sorry, ale za spodenki w rozmiarze 62 zapłacić 89 zł???? Pogięło ich i tyle.
                                              Pampersy mniej więcej w tej samej cenie co u Was, tylko my zarabiamy 4 razy mniej wink
                                              Kupuję najtańsze i cieszę się jak głupi do sera, że młody nie ma żadnych uczuleń... Chociaż nie, miał... na Pampersy wink
                                              Do kosmetyków też minimalistycznie podchodzimy, róznego rodzaju nawilżane chusteczki tylko w podróży, w domu woda.
                                              Ale np. krem do buzi o tej porze roku czy w lecie jak słońce mocno grzeje to konieczność.
                                              I znowu, można kupić jakieś cudo za 100, a można za parę zł Linomag (chyba 14 ostatnio płaciłam).
                                              Oliwki czasem (co 3-4 dni) muszę użyć, bo woda i ogrzewanie wysuszają małemu skórę.
                                              Żłobków w Polsce poza większymi miastami generalnie nie ma.
                                              Ja musiałam wyczyniać kombinacje alpejskie żeby młody się dostał, booo... mieszkam na terenie gminy, w której żłobka nie ma żadnego. Kompletny null, zero, niet, nada.
                                              I trafił mi się jak ślepej kurze ziarno, ale też pod warunkiem, ze będę przez 3 miesiące opłacać miejsce w żłobku, do którego młody pójdzie moze kilka razy żeby mi to miejsce nie przepadło. Ale wolę zapłacić teraz przez te 3 miesiące niż potem bulić za prywatny 800-1000 zł miesiecznie, bo mnie nie stać.
                                              Generalnie najwięcej kosztuje nas utrzymanie najmłodszego dziecia, potem średniego i najstarszego najmniej smile I sądzę, ze do momentu wyfrunięcia na studia poza dom, nie będą to jakieś astronomiczne koszty.
                                              Języków uczę dziecia sama, na basenie dla nich są fajne zniżki, jazdę konną też mają za półdarmo, jedynie za lekcje gry na pianinie musielibyśmy zapłacić wink
                                              Nooo, oczywiście nie liczę tu rehabilitacji średniego, bo nas to konkretnie potrafi walnąć po kieszeni - jedna wizyta płatna poza NFZ to 50 zł.
                                              Dziecio powinno mieć wizyt w miesiącu 4 u każdego ze specjalistów, czyli 12 w sumie.
                                              Z tego NFZ pokrywa koszt połowy, więc 6 wizyt mamy do zapłacenia (300 zł). Plus do tego badania diagnostyczne, wszystkie poza miejscem zamieszkania i przeważnie płatne ok 100, czyli z przejazem od 200 do 300 zł za wizytę, w zależności od odległości. Ostatnio udało nam się, wizyta była bezpłatna, ale na paliwo 150 zł poszło. Na szczęście takie wizyty są raz na 3 miesiące, nie częściej.
                                              Dużo rzeczy jesteśmy z nim w stanie zrobić sami, do części mamy uprawnienia (na szczęście!), parę rzeczy "sprezentowali" mi znajomi, ale cholernie mi szkoda ludzi, którzy muszą płacić za wszystko, bo to są kosmiczne pieniądze...
                                              Tak że nic tylko mieć dzieci in Poland wink
                                              • illegal.alien Re: to skorzystam...do aizan 17.12.12, 13:40
                                                Wiem dokladnie o czym mowisz jezeli chodzi o rehabilitacje - moj bratanek ma miec 5 razy w tygodniu rehab, z czego na NFZ ma chyba 2 albo 3 - reszta prywatnie. Koszta ogromne.

                                                U nas ubranka dla dzieci sa za pol-darmo wink szczegolnie w sklepach typu H&M - ja Mii kupowalam po 1-2 funty bodziaki (za sztuke), piekne kolory, nie blakly w praniu, jedyne co, to czasem przy napach sie rozrywaja, ale to glownie w zlobku, gdzie panie nie maja godziny na przewiniecie kazdego tylka wink
                                                Zlobkow Ci u nas na wsi mnogo, tylko jak pisze - drogie okrutnie.
                              • jak.z.nut Re: to skorzystam...do aizan 17.12.12, 12:05
                                A dlaczego razy 2?
                                • karolana Re: to skorzystam...do aizan 17.12.12, 13:13
                                  jak.z.nut napisała:

                                  > A dlaczego razy 2?

                                  Ponieważ obowiązek alimentacyjny wobec dziecka mają OBOJE rodzice.
                                  I jeśli nie ma sytuacji takiej, że dzieckiem zajmuje się tylko jedno z nich, a drugie ogranicza się do płacenia alimentów, kwota alimentów powinna być liczona razy 2.
                                  Zauważ proszę, że zazwyczaj o ograniczenie ojcu kontaktów z dziećmi wnoszą matki.
                                  Jeśli więc wnoszą o ograniczenie tych kontaktów, powinny liczyć się z tym, ze one same będą bardziej obciążone opieką.
                                  Jeśli im to nie pasuje, niech nie wnoszą o ograniczenie kontatów tylko wnioskują o opiekę 50/50.
                                  Tymczasem z tego, co widzę (nie wszędzie !!!, ale w bardzo wielu przypadkach) opieka nad dzieckiem jest alibi do otrzymywania pieniędzy. I znam całkiem sporo kobiet, w tym ex mojego "misia", moją kuzynkę, moją sąsiadkę, które po prostu utrzymują się z alimentów lub dzięki nim podnoszą sobie standard życia zapominając, że nie tylko ojciec ma obowiązek łożenia na dziecko, ale także one .
                                  Jeszcze raz podkreślę żeby nie było, że patrzę jednostronnie - uważam, ze ten z rodziców, który mniej czasu poświęca dziecku powinien płacić wyższe alimenty, ale to tylko w przypadku, kiedy mniej opieki z jego (rodzica) strony nie jest wynikiem odgórnie (przez sąd) narzuconego systemu opieki tylko uchylania się od trudów wychowywania dziecka.
                                  Jeśli system opieki narzucony sądowo na wniosek strony ustanowionej głównym opiekunem ogranicza czas spędzony z dzieckiem, nie widzę powodów do wyciągania pieniędzy z kieszeni rodzica, który już jest poszkodowany ograniczeniem mu kontaktów z dzieckiem.
                                  Niestety, w naszym systemie obowiązuje niepisana zasada, że matka ma zajmować się dzieckiem (chce czy nie chce, potrafi czy nie potrafi), a ojciec ma płacić alimenty i widywać sie z dzieckiem od czasu do czasu. Bo matki (jakiejkolwiek, ale matki) dziecko potrzebuje non stop, a ojca (nawet najlepszego) tylko np. co 2 tygodnie na kilka godzin, o!
                                  Co ciekawe, są przypadki, kiedy ojciec nie powinien, dla dobra dziecka, mieć z nim kontaktów, a sąd nadal sztywno stoi na stanowisku, że a) alimenty, b) widzenia. Bo tak.
                                  Przydługi chyba wywód, ale moje zdanie jest niezmienne - przed rozwodem i po nim dziecko ma DWOJE rodziców, którzy powinni z nim spędzać czas i na nie łożyć w porównywalnym zakresie.
                        • aizan Re: to skorzystam... 14.12.12, 11:40
                          Kiedy poznawałam Pana nie pytałam o zarobki, Ty pytasz na pierwszej randce?
                          Pan nie odwiedza dziecka wcale, ewentualnie sporadycznie.
                          Oczywiście zanim zaszłam w ciażę, wiedziałam ile zarabia, ale wiedziałam tez ile i na co wydaje.
                          Oczywiście, że to nie gwarantuje szczęścia w związku i widze , że rozmowa schodzi na boczne tematy.
                          Mowa była o podziale obowiązków i o tym , co Paniom nastepnym do tego, jak tata wywiązuje się z tego obowiązku. Powód dla którego wyraziłam swoja opini, była Pani która poczuła się okradana, czując że loży na dziecko, czy opiekuje się nim, kiedy tan naprawdę to obowiązki jej partnera.
                          Chciałam przedstawic sprawę z innego punktu widzenia.
                          Domyślam się, że to forum jest do obrony panów i krytykowania matek ich dzieci- z pewnoscia kilku sie nalezy.
                          Z całą pewnością brak tu obiektywizmu.


                          optymist75 napisała:

                          > aizan napisała:
                          >
                          > > Z drugiej strony zaskoczyła mnie ta" madrość życiowa" z Twoich ust. Ja wy
                          > brałam
                          > > Pana kóry okazał się nienajlepszym(delikatnie) partnerem i tatą, Ty wybr
                          > alaś t
                          > > akiego, kóry ma dzieci, kazda ponosi konsekwencje swoich wyborów.Dlatego
                          > nie ża
                          > > l mi Ciebie wcale.
                          > >
                          > >
                          > No widzisz,Ty wybralas pana z zarobkami 15 tys/miesiecznie,nie wszystkie mialy
                          > smy tyle szczescia co Ty,ale zdaje sie ze i to nie gwarantuje przetrwania w zwi
                          > azku ....
                          > Ten super tata ile razy w miesiacu widuje Wasze dziecko?
                          > Niech zgadne,co 2 weekend?
                          >
                          • glasscraft Re: to skorzystam... 14.12.12, 11:47
                            Bardzo sie mylisz, jezeli wydaje Ci sie, ze mamy tutaj towarzystwo wzajemnej adoracji, ktorego jedynym celem w zyciu jest jeczenie na temat eks. Nie raz panowie obrywali tutaj werbalnie, bo im sie nalezalo. I gdyby chcialo Ci sie troche obiektywizmu ze swojej strony uzyc, zamiast w pierwszych slowach swojego listy domagac sie danych finansowych, to bys zauwazyla, ze jest to cala masa bardzo obiektywnych, madrych i zrownowazonych psychicznie macoch (z kilkoma mialas okazje podyskutowac).
                  • karolana Re: to skorzystam... 14.12.12, 09:39
                    Aizan,
                    Zauważ jedną rzecz - my mówimy o naszych INDYWIDUALNYCH przypadkach, a Ty projektujesz swoją sytuację na ogół społeczeństwa.
                    Żadna z dziewczyn (i chłopaków) tutaj nie twierdzi, że wszyscy tatusiowie są cacy, wręcz co jakiś czas pojawia się post psioczący na tego czy tamtego tatusia, gdyż kilka z dziewczyn są także ex i mają ze swoimi byłym różne przeboje.
                    Ale tak jak są tatusiowie pożal się Boże, tak są i taki mamusie!
                    Ty tego do siebie nie dopuszczasz i z pozycji samotnej matki gryziesz i kopiesz każdego, ktoś śmie twierdzić, że chodzą po tym świecie kobiety, z których takie matki, jak z koziej dupy gwizdek.
                    Mój chłop zajmował się swoimi dziećmi od ich narodzin. Tak samo jak teraz zajmuje się moim. I tak powinno być! Bo dziecko od tego ma DWOJE rodziców żeby się nim zajmowali.
                    Nie kwestionuję też sytuacji, że kobieta zarabia na dom, a facet zajmuje się domem i dziećmi. Jeśli im odpowiada, dla mnie bomba.
                    Uważam natomiast za szczyt chamstwa, za skończone świństwo i nawet gorzej sytuację, w jakiej znalazł się mój chłop po rozstaniu z matką swoich dzieci, która w świetle prawa ograniczyła mu spotkania z nimi do 3 dni w miesiącu! Pal sześć w tym momencie uczucia faceta, ale co z dziećmi??? Jaka normalna (!) matka zrobi swoim dzieciom taką kaszanę psychiczną tylko po to żeby się odegrać na ich ojcu?
                    M nie jest święty, daleko, oj daleko mu do ideału, ale ojcem jest fanntastycznym.
                    Teraz powoli wszystko wychodzi, teraz dopiero sądy otwierają oczy. Ale pierwsze orzeczenia bazujące na głodnych kawałkach ex były po prostu straszne, przede wszystkim dla dzieci.
                    I wybacz, ale matka dzieci mojego faceta NIGDY nie była samotną mamą. NIGDY. Dzieci przebywają z nią max pół miesiąca. Najczęściej ok 10 dni.
                    Żona mojego kolegi zostawiła go samego z 2 małych dzieci (1,5 roku i 4 lata) na ponad 2 lata.
                    OK, niech sobie żyje szczęśliwie. Facet doszedł do siebie, zorganizował się, zajmował się dziećmi, nie dostawał oczywiście żadnych pieniędzy od matki tych dzieci.
                    Po 2 latach mamusia wróciła, wystąpiła do sądu o wyłączną opiekę, dostała ją, ojcu przyznano standardowe 2 weekendy w miesiącu i dowalono alimenty. W porządku? Bo dla mnie nie.
                    Takich historii jest wiele i dzieją się na codzień tuż obok tych, w których to faceci odchodzą w siną dal.
                    Tylko że taki facet, który odszedł nie ma nic do gadania, często jest mu ograniczana lub odbierana władza rodzicielska i dowalane alimenty.
                    A kobieta jeśli tylko pstryknie palcami odzyskuje dzieci, dostaje kasę i nazywa się, że jest biedną, pokrzywdzoną samotną matką, której należy się wsparcie, współczucie i podziw.
                    Starasz się za wszelką cenę tłumaczyć kobiety zaniedbujące własne dzieci, bo utożsamiasz się z nimi, bo, jak napisałam na początku, projektujesz swoją historię na nie.
                    Ale między Tobą a nimi jest przepaść. Bo Ty jesteś MAMĄ, a one po prostu urodziły dzieci. Uwierz, to OGROMNA różnica.
                    • aizan Re: to skorzystam... 14.12.12, 09:54
                      Odpowiedziałam chwilę wczesniej, nie projektuje. Staram się właśnie dociec prawdy.
                      Sama znam ojca o jakim piszesz-więc poza twoim jest ich dwóch. I bardzo dobrze.
                      Nie jest wcale tak łatwo odebrac prawa ojcu-ale to druga strona medalu.
                      Od Kiedy Twój eks zajmuje ise tak pieczołowicie dzieckiem-ile to dziecko ma lat?
                      Z drugiej strony-matka nie powinna miec pretensji że zostala kopnięta w d.... (matka-kobieta!również).No bo czemu. Nie przeczę, że są takie przypadki, ale generalnie rozbijanie małżeństwa (rodziny) nie lezy w interesie dziecka, ale oczyście także tkwienie w chorym układzie.
                      Niestety kwestie o których mówimy, nie moga byc oceniane bez zbadania przyczyny. On jej "dopierdzielił" kiedyś -i z calą pewnościa nie myslał wtedy o dobru dziecka, ona dopierdziela mu teraz-niestety równiez nie myśląc o dziecku.
                      Zresztą zostawmy ich....jeśli rzeczywiście macie argumenty i jest tak jak mówię, poszarpiecie się troche, ale wyrok sądu będzie dla was w końcu korzystny, matki tez muszą się szarpać.
                      Kto jest bez winy...
                      • edw-ina Re: to skorzystam... 14.12.12, 10:24
                        czyli każda kobieta, która została bez męża jest kopnięta w dupę? Skąd ta statystyka? Jakieś dowody? I każda matka wpada w rozpacz, bo jej dziecię polubiło macochę? wyjątkowo konstruktywne podejście. Pojawiłaś się na forum, by wylać trochę żółci na te eksie? I sorry, ale jeśli miałaś za męża złamasa, który zostawił cię z dzieckiem, to weź odpowiedzialność za to, że sama go na tego męża i ojca wybrałaś. Chyba, że facet cię upił, porwał, po czym obudziłaś się z obrączką na palcu i brzuchem, ale to chyba nie w tych czasach.
                        • aizan Re: to skorzystam... 14.12.12, 11:31
                          Nie każda-w tym konkretnym przypadku zrozumiałam, że mąż porzucił zone...a Ty nie zrozumiałaś?
                          Jaka każda?
                          W jaka rozpacz? Mówimy o tym , że jedna strona wypełnia obowiązki, które należą się po równo. Jeśli sa dysproporcje, trzeba w ten czy inny sposób je wyrównać.Jeśliw tym akuratnym przypadku do kórego sie odniosłam Pan się trudzi bardziej-zdarza się. Mniejsza o to, pytałam o konkretne kwoty, to mnie interesuje.
                          Ja osobiście byłam w rozpaczy.Aleoczywiście nie każdy jest czy był.

                          edw-ina napisała:

                          > czyli każda kobieta, która została bez męża jest kopnięta w dupę? Skąd ta staty
                          > styka? Jakieś dowody? I każda matka wpada w rozpacz, bo jej dziecię polubiło ma
                          > cochę? wyjątkowo konstruktywne podejście. Pojawiłaś się na forum, by wylać troc
                          > hę żółci na te eksie? I sorry, ale jeśli miałaś za męża złamasa, który zostawił
                          > cię z dzieckiem, to weź odpowiedzialność za to, że sama go na tego męża i ojca
                          > wybrałaś. Chyba, że facet cię upił, porwał, po czym obudziłaś się z obrączką n
                          > a palcu i brzuchem, ale to chyba nie w tych czasach.
                          • edw-ina Re: to skorzystam... 14.12.12, 11:43
                            Mnie uczono, że rozmowa o pieniądzach jest nieelegancka, bo to, co dla jednego jest drobnostką, dla drugiego może być poważnym wydatkiem. Potrzebujesz konkretnych kwot? - są specjalne tabele na podstawie których ustala się wkład finansowy danego rodzica.
                      • karolana Re: to skorzystam... 14.12.12, 11:36
                        Aizan,
                        Mój partner zajmuje się swoimi dziećmi od kiedy się urodziły. Jedno ma lat kilkanaście, drugie kilka.
                        Jego szanowna była małżonka nie zajmowała się rehabilitacją dzieci NIGDY, niezależnie od tego, czy pracowała (głównie na kierowniczych stanowiskach i w elastycznych godzinach pracy, bo np. na wypady na miasto na zakupy lub obiad czas miała, bo sama się tym chwaliła), czy kiedy była "międy zatrudnieniami" i teoretycznie miała full czasu.
                        M znosił stan rzeczy przez lat 7. Każdy ma swoją wytrzymałość.
                        Żeby było jasne - uważam, że jak się ma dzieci, powinno się zaciskać zęby. Ale dzieci też nie mogą wychowywać się w domu, w którym są ciągłe awantury i z rozmów z dziećmi wynika, że odetchnęły z ulgą kiedy rodzice się rozstali, bo skończyły się wrzaski między nimi.
                        Facet wyprowadził się OD NIEJ, zostawił wyremontowane i umeblowane mieszkanie, spłacone kredyty.
                        Dziećmi zajmował się CODZIENNIE dopóki mu pozwalała. Potem przestała korzystając z "pomocy" dziadków, de facto wyręczając się nimi. Ale przecież trzeba było pokazać się jako "samotna mama".
                        Zrozumiałabym ją, gdyby szarpała się o dzieci, o ich zdrowie, spokój, dobre życie. Ale ona szarpie się o kasę i to kasę dla siebie. Nie są to zawrotne kwoty, ale biorąc pod uwagę, że te pieniądze wyciekają z naszego budżetu, który jest mocno za ciasny, nam robi to różnicę.
                        Ciebie też szlag by trafiał gdybyś płaciła na dzieci, a potem dostawała wezwania do zapłaty za coś tam, co jest związane z dzieckiem albo słyszała od dziecka, że potrzebuje do szkoły czegoś i od tygodnia nie może się doprosić od rodzica, który teoretycznie powinien to zapewnić, bo dostaje na to co miesiąc pieniądze.
                        Niedawno policzyłam, że na dzieci mojego partnera wydajemy miesięcznie prawie 3000 zł (alimenty + utrzymanie jak są u nas + zajęcia dodatkowe + rehabilitacja + koszty transportu + dodatkowe wydatki). Ex twierdzi, że wydaje miesięcznie podobną kwotę, przy czym nie ponosi kosztów utrzymania dzieci przez pół miesiąca, rehabilitacji, zajęć dodatkowych ani transportu. Jak pisałam - dzieci jedzą parówki z Biedronki i chodzą w ubraniach nie pierwszej nowości oraz raczej niemarkowych (chyba że marką nazwiemy F&F czy Lupilu). Czyli wynika z tego, że dzieci mojego partnera kosztują w sumie ok 6000 miesięcznie, czyli 3 klocki na jedno... Na moje dziecko wydaję ok 1000 zł miesięcznie (nosi pampersy i dostaje mleko modyfikowane, więc koszt jego utrzymania jest wyższy niż dzieci jedzących to, co my, ubranka są w porównywalnych cenach, a wręcz droższe niż dla kilkulatka).
                        To trochę zastanawiające, prawda?
                        Jak byś się czuła jako rodzic, kiedy zamiast pytania o stan zdrowia chorego dziecka dostajesz pytanie "czy alimenty zapłacone" na tydzień przed terminem płatności.
                        A ojcu praw może nie da się odebrać łatwo, ale już ograniczyć prawa do zasądzonych kontaktów np 3 godziny co 2 tygodnie w miescu zamieszkania i obecności matki już bez żadnych problemów.
                        Aizan, rozumiem babską solidarność. Dopóki los nie postawił na mojej drodze tej pani mówiłam i myślałam podobnie jak Ty.
                        Ale, jak sama stwierdziłaś, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
                        Mnie nie obchodzi co ta kobieta robi w kierunku mojego partnera, bo on jest dorosły i sam sobie ją wybrał, więc nie głaszczę "biednego misia" po główce jak dzieje się kolejne świństwo wobec niego, tylko mówię żeby rozwiązał to, bo to on się z nią ożenił i to on, bez lufy pistoletu przy głowie, zrobił jej dzieci, więc niech teraz ponosi konsekwencje.
                        Ale nie jestem w stanie stać obojętnie i przyglądać się temu, jak krzywdzone są dzieci. Bo to potem ja wysłuchuję żalu, ja przytulam, ja rozwiązuję problemy, ja siedzę po nocach robiąc rzeczy, które powinna zrobić ona, ja wysłuchuję opieprzu od ludzi, którzy powinni opieprzać ją (tylko że nie mają okazji, bo się nie pojawia, a ja i owszem i jestem brana za matkę tych dzieci), ja mam zasmarkane ubranie w okolicach biustu i ja wykonuję kombinacje intelektualne żeby wyjaśnić zachowanie, które dla mnie samej jest niewytłumaczalne.
                        Nie prosiłam o to, tak wyszło, bo nie potrafię, do cholery, zdobyć się na olanie dziecka, które u mnie szuka tego, co powinna dawać matka.
                        I jak zwykle, jak ktoś ma miękkie serce, musi mieć twardą dupę.
                        Jeśli dociekasz prawdy, to przyjmij ją.
                        Są kobiety, które są wspaniałymi matkami i są takie, które nigdy nie powinny mieć dzieci.
                        Tylko niestety, te drugie często dzieci mają. A w naszym kraju mit Matki-Polki ma się całkiem nieźle. I wystarczy, że w sądzie przyjdzie taka dziunia i zacznie miauczeć jaki ten ex podły i be i dostaje co chce. Zauważ, że sama pierwsza byłaś do podważania tego, o czym my tu piszemy, pierwsza byłaś do usprawiedliwiania działań każdej z ex i tłumaczenia ich, że "pewnie chciała, ale nie mogła, nie miała okazji"... Tak to działa także w sądach.
                        My się szarpiemy któryś rok z kolei. A gdzie w tym czasie dzieci, ich psychika? Nikt się nie zastanawiał nad tym, kiedy z klucza robiono podział opieki.
                        Dzieci m są zmęczone i pokiereszowane psychicznie. My jesteśmy zmęczeni, spłukani finansowo, żyjemy od lat w permanentnym stresie.
                        Tylko dlatego, że zostało przyjęte a priori, że matka jest lepszym opiekunem niż ojciec.
                        I chyba resztę życia zajmie nam prostowanie tego wszystkiego.
                        • rybkka24 Re: to skorzystam... 16.12.12, 09:11
                          >Powód dla którego wyraziłam swoja opini, była Pani która poczuła się okradana, czując że loży >na dziecko, czy opiekuje się nim, kiedy tan naprawdę to obowiązki jej partnera

                          mam wrażenie że o mnie mowa więc piszę zwłaszcza że jeżeli odnosi się do mnie zdanie jest przekłamane.
                          kasa,kasa i kasa.
                          twój świat kręci się wokół kasy i nawet jak czytasz to widzisz kasę tam gdzie jej nie ma.
                          Ja czuję się wykorzystywana bo narzucono mi obowiązek opieki nad dzieckiem który ma dwoje sprawnych zdrowych rodziców.tyle.
                          do kasy nie ingeruję.
                          • aizan Re: to skorzystam... 17.12.12, 08:43
                            Pudło, nie do Ciebie. Nie trafiłaś> Nawet nie znam Twoich wpisów za szczególnie.
                            Skąd pomysł, że widze wszędzie kasę-kobieto, nie znasz mnie więc wypraszam sobie. Zapytaj może najpierw grzecznie.
                            Teraz sobie poczytałam i tez mogłaym wyrazić jednostronną, moja subiektywna opinię -ale po co. Tak jak w przypadku koloramy okazało by się że kij ma dwa końce.
                            Wyjaśnię: gdyby plodzenie dzieci dla kobiet, miało miec tylko charakter zarobkowy, to pewnie płodziłabym nastepne z coraz to bogatszym tatusiem, a nie pisała tu. A tak serio- rodzina adopcyjna dostaje 1500 zł pensji plus 1700 zł na dziecko-pewnie kilku paniom nie opłacałoby sie juz iść do pracy.
                            Więc proszę się odpiep...., że jakoby traktuję dziecko jako sposób na zarabianie pieniędzy. Nie zyczę nikomu przejść które miałam.
                            I popieram każda matke walcząca o godziwe alimenty, szczególnie w przypadku drastycznie nierównego podziału ról- bo odkąd urodziłam dziecko miałam jeden wieczór bez niego, tylko dla siebie -poszłam do kina, a jak. Niestey nie jestem otoczona wianuszkiem dziadków na emeryturze i nudzących się cioć.A jeszcze pracuję do tego.Więc uważam że ojciecmojego dziecka powinien płacić 98% kosztów utrzymania -zreszta jest na to paragraf.
                            smile haha
                            taaaa...paragraf sobie, życie sobie.Chyba to już wiemy....




                            rybkka24 napisała:

                            > >Powód dla którego wyraziłam swoja opini, była Pani która poczuła się okrad
                            > ana, czując że loży >na dziecko, czy opiekuje się nim, kiedy tan naprawdę t
                            > o obowiązki jej partnera
                            >
                            > mam wrażenie że o mnie mowa więc piszę zwłaszcza że jeżeli odnosi się do mnie z
                            > danie jest przekłamane.
                            > kasa,kasa i kasa.
                            > twój świat kręci się wokół kasy i nawet jak czytasz to widzisz kasę tam gdzie j
                            > ej nie ma.
                            > Ja czuję się wykorzystywana bo narzucono mi obowiązek opieki nad dzieckiem któr
                            > y ma dwoje sprawnych zdrowych rodziców.tyle.
                            > do kasy nie ingeruję.
                            • karolana Re: to skorzystam... 17.12.12, 09:43
                              aizan napisała:

                              A tak serio- rodzina adopcyjna dostaje 1500 zł pensji plus 1700 zł na dziec
                              > ko-pewnie kilku paniom nie opłacałoby sie juz iść do pracy.

                              Błagam, jaka ADOPCYJNA?!
                              Masz na myśli rodzinę ZASTĘPCZĄ i to w dodatku ZAWODOWĄ, w dodatku zależy gdzie.
                              Proszę, nie pisz takich rzeczy jeśli nie wiesz o czym piszesz.
                              Nie porwałabym się na bycie rodziną zastępczą zawodową, bo to rodzina, do której trafiają bardzo, bardzo trudne dzieci. Takich rodzin jest niewiele (dużo za mało jak na potrzeby) i te, które rzetelnie podchodzą do tematu raczej dopłacają. Bo takie dzieci wymagaja szczególnego podejścia, często kosztownej terapii.

                              > I popieram każda matke walcząca o godziwe alimenty, szczególnie w przypadku dra
                              > stycznie nierównego podziału ról

                              Zgadzam się, tylko zamiast słowa MATKA wstawiłabym słowo RODZIC.
                            • rybkka24 Re: to skorzystam... 20.12.12, 16:39
                              >Powód dla którego wyraziłam swoja opini, była Pani która poczuła się okradana, czując że loży >na dziecko, czy opiekuje się nim, kiedy tan naprawdę to obowiązki jej partnera


                              może nie trafiłam, a może trafiłam, Twoje pojawienie się na forum zbiegło się z pojawieniem się mojego wątku, który podsumowałaś dziwnym trafem powyższym zdaniem.
                              poza tym wypowiedziałaś się już w moim wątku 13.12 a teraz dopiero poczytałaś??

                              > Więc proszę się odpiep...., że jakoby traktuję dziecko jako sposób na zarabiani
                              > e pieniędzy. Nie zyczę nikomu przejść które miałam.

                              to jest twoja daleko posunięta nadinterpretacja faktów, nikt tak nie napisał.po co mam pytać kobieto, opiniuję na podstawie Twoich wpisów na forum, chyba logiczne
                              i z nich odniosłam wrażenie że 3/4 wypowiedzi jest o kasie, braku kasy/ile alimentów wy dajecie, zamiast opieki kasa, kasa, kasa może też dla tego że jest to dla Ciebie obecnie główny problem.
                              generalnie mam podobne podejście do Twojego, godne pieniądze na życie/rozwój swojego dziecka to sprawa o której nie powinno się dyskutować i gdyby facet (ojciec dziecka) miał jaja to nie miałabyś takich szopek.również zależność brak opieki - większe alimenty jest dla mnie logiczna i zrozumiała.i nawet w temacie zwykłej bluzy monster high o której dzieciak marzy dlaczego mam jej odmówić mojemu dziecku jak wiem że to dla ojca właściwie żadne pieniądze bo go na to stać...
                              z drugiej strony znam też kobiety dla których alimenty to źródło utrzymania i niezbędny składnik budżetu domowego i właściwie dziecko je utrzymuje.
                              300 zł to śmiech na sali u nas jest ok 5x więcej.
                              nie rozumiem facetów uchylających się od płacenia na własne dziecko, ale rozumiem wściekłość faceta, jak po zapłaceniu kasy dzieciak przyjeżdża w ciuchach ze szmateksu, żali się że matka nie może mu dać 10 zł na coś tam bo jej nie starczy na życie( przy alimentach na oko podanych przezemnie) a facet musi drzeć koty z szanowną, która nie chce zapisać dziecko na żadne zajęcia dodatkowe bo po co wydawać kasę jak ona ma inne potrzeby i kredyty?
                              większym problemem jest weryfikacja na co idą alimenty i czy faktycznie na potrzeby stricte dziecka.ale o tym w sądach polskich nie ma co marzyć...
                              • rybkka24 Re: to skorzystam... 20.12.12, 16:43
                                zawsze można też wnioskować o obniżenie alimentów i obniżoną sumę faktycznie wydać na dzieciaka, ale jakie szopki potrafią wyrabiać kobiety jak im się odbiera cyt."pieniądze jej rodziny"
                                wobec powyższego dla spokoju swojego i dzieciaka jest jak jest.
              • lolcia-81 Re: to skorzystam... 29.10.12, 13:38
                Eks żona mojego obecnego męża to podobny typ.... w ogóle ona nawet nie wiem gdzie i kiedy mala wychodzi bo "wyprowadziła" ja do babci i mala mieszka z babacia , a eksia z nowym mezem i nowym dzieckiem. Podobno dla dobr amałej, żeby nie musiala rano do szkoly wstawac uncertain

                Ehhh, wysłalam mu list polecony ze zwrotką.(nie podaje swojego telefonu ani maila, list to jedyna forma kontaktu z nim bp telefonu do pracy albo nei odbiera albo rzuca sluchawka wink . Może podziała... Oby.
                • optymist75 Re: to skorzystam... 29.10.12, 13:43
                  I dobrze zrobilas z tym listem,powinno zadzialac.
                  U nas list do eks pomogl smile
                  • lolcia-81 Re: to skorzystam... 29.10.12, 13:56
                    optymist, mam nadzieje smile
                    pisze ci miala na gmail w innej sprawie smile
          • chalsia Re: to skorzystam... 29.10.12, 10:13
            tylko czy przebywanie na dworze bez opieki mozna podciągnąć pod "okoliczności n
            > iebezpieczne dla zdrowia" ?

            Tak. Bo jak Cię nie ma, to nie masz mozliwości powstrzymania dziecka np. od wejścia na zabawkę przeznaczoną dla dzieci starszych (np. modne ostatnio "pajęczyny"), albo od wejścia na drzewo, etc. I jak spadnie i sobie zrobi krzywdę, to opiekun/rodzic odpowiada za wykroczenie.
            Znam przypadek, gdy dziecko w wieku ok. 4 lat uciekło rodzicom z pola, gdzie razem pracowali i wybiegło na drogę , gdzie wpadło pod samochód jadący zgodnie z przepisami (a kierowca nie widział biegnącego dziecka, bo wybiegło z krzaków przy drodze) - odpowiedzialność karną ponieśli rodzice.

            Dzieci do lat 7 nie pozostawia się bez opieki w ogóle.
    • anita255 Re: powitanie prawnika 18.02.13, 15:06
      Mam pytanie odnośnie alimentów. Mój mąż płaci alimenty na córkę, prowadzi własną działalność i jest różnie. Teoretycznie, gdyby nie osiągał dochodu to czy grozi mi to, że ja będę musiała płacić jego zobowiązania? Jego ex sporo zarabia ale ma wielkie żądania i obawiam się przyszłości. Jak się przed tym uchronić? Nie zamierzam bowiem płacić za czyjąś przeszłość.
      • edw-ina Re: powitanie prawnika 18.02.13, 16:36
        Nawet ja ci mogę na to odpowiedzieć: wysokość dochodów ex nie zwalnia z obowiązku płacenia zasądzonych alimentów. Oczywiście, jeżeli jesteście w dobrych relacjach ex może uznać, że przez określony czas będzie sama łożyła na córkę, skoro druga strona nie jest w stanie. Ale to tylko i wyłącznie dobra wola ex, bo prawo mówi o obowiązku. Jeśli prowadzicie wspólne gospodarstwo domowe, nawet mając rozdzielność majątkową, to zobowiązania twojego faceta są twoimi, a twoje jego. Niezależnie o jakich zobowiązaniach mówimy. Także niestety, jeśli twojemu M nie starczy, to będziesz musiała sięgnąć do kieszeni. Oczywiście w takiej sytuacji radziłabym pójść do sądu i złożyć sprawę o obniżenie alimentów z powodu niskich dochodów, ale czy to by przeszło, to nie mi oceniać.
        • optymist75 Re: powitanie prawnika 19.02.13, 09:12
          A czy ktos zna przypadki ,ze obecna zona placi alimenty(zasadzone) na dzieci swego meza?
          Za utrzymanie dzieci odpowiadaja matka i ojciec.Czy nie?
          • edw-ina Re: powitanie prawnika 19.02.13, 09:17
            Nawet tutaj wypowiadały się kiedyś macoszki, które dokładają swoim mężom do alimentów. Pamiętam przynajmniej dwie.
            • optymist75 Re: powitanie prawnika 19.02.13, 09:27
              edw-ina napisała:

              > Nawet tutaj wypowiadały się kiedyś macoszki, które dokładają swoim mężom do ali
              > mentów. Pamiętam przynajmniej dwie.

              Tak,ale czy znasz przypadek ,ze sad zasadzil od zony alimenty na jej pasierba/y?
              Przypadki dobrej woli sie zdazaja ale sie nie liczawink
              Prawie kazdej z nas brakuje do pierwszego bo cos tam...
              • edw-ina Re: powitanie prawnika 19.02.13, 09:54
                Ale jeżeli małżeństwo ma wspólnotę majątkową, to sąd zasądzając alimenty panu, zasądza je jednocześnie jego nowej żonie i tak czy siak odpowiadają za to oboje. Więc nie ma sensu zasądzanie oddzielne. I obawiam się, że nie ma to nic wspólnego z dobrą wolą macoszki. Znam sytuacje, kiedy sąd nakazał spłatę alimentów dziadkom dziecka.
                • optymist75 Re: powitanie prawnika 19.02.13, 10:06
                  Ok. to logiczne.
                  a jesli prowadza oddzielne gospodarstwa domowe,jest intercyza.Moze sad zasadzic zonie placenie na pasierba?slyszalas o takim przypadku?
                  • edw-ina Re: powitanie prawnika 19.02.13, 10:12
                    Oddzielność majątkowa nie wyklucza wspólnego gospodarstwa domowego. Jeśli mieszkają razem, dzielą rachunki i jedzą przy jednym stole, to sąd uznaje, że pan ma wyższe dochody, gdyż dzieli z kimś swoje rachunki. Co za tym idzie - macoszka w jakiś tam mniej lub bardziej świadomy sposób i tak niby dokłada. Nie słyszałam o sytuacji, gdy sąd zasądził alimenty od macoszki, chociaż ta nie żyje z ojcem dziecka - bo oddzielne gospodarstwa domowe i rozdzielność majątkowa raczej nie świadczą o związku, tylko o jego rozpadzie. Szczególnie oczywiście te odrębne gospodarstwa domowe.
                    • optymist75 Re: powitanie prawnika 19.02.13, 12:00
                      Tez nie slyszalam o takiej sytuacji.
                      Czyli anita wcale nie musi siegac do swojej kieszeni jesli sad jej do tego nie zobowiaze a zobowiazania jej faceta nie sa jej zobowiazaniami.to tylko jej dobra wola czy przejmie na siebie reszte zobowiazan /oplat by jej M mogl spokojnie placic alimenty.
                      • edw-ina Re: powitanie prawnika 19.02.13, 12:16
                        nie, to nie jest jej dobra wola. W momencie, gdy wiązała się ze swoim facetem i łączyła ich majątki oraz przychody, połączyła również zobowiązania. I to, czy chce płacić na pasierbicę czy nie, nie jest kwestią do rozważenia. Ja wiem, że to nie jest fajne. Sama swego czasu się wkurzałam, ale niestety tak to wygląda, że bierzemy tego człowieka zarówno z jego profitami, jak i obciążeniami. I jedne i drugie wpływają bezpośrednio na nas. I oczywiście ten wkład wcale nie musi wyglądać tak, że pieniądze są przelewane bezpośrednio z jej konta. Ale jaka to różnica, czy zapłaci alimenty lub ich część, czy np. ze względu na alimenty będzie w 80 lub 100 proc. łożyć na utrzymanie domu. Dla mnie to różnica jedynie nominalna.
                        • optymist75 Re: powitanie prawnika 19.02.13, 12:24
                          A dla mnie to ogromna roznica.
                          Lepiej sie czuje gdy sobie wytlumacze,ze mimo iz na dzien dzisiejszy ja nas utrzymuje(moja dobra wola)to alimenty /jego kredyt placi ojciec dzieci nie ja.Moj wybor.
                          Mam nadzieje,ze nigdy nie uslysze o przypadku gdy sad zasadzi
                          od zony alimenty na dzieci swego meza...w koncu obowiazek maja rodzice tych dzieci nie ich wspolmalzonkowie.
                          • jayin Re: powitanie prawnika 19.02.13, 13:53
                            Znam jeden przypadek, gdy macocha płaciła alimenty na pasierbicę.
                            Tak, więc - jest to możliwe zupełnie legalnie (nie tylko "pośrednio", przez ponoszenie przez macochę np. 100% kosztów domowych, by M mogl placic zobowiązania ze swoich dochodow)


                            KRIO, Art. 144, Par.1: " Dziecko może żądać świadczeń alimentacyjnych od męża swojej matki, nie będącego jego ojcem, jeżeli odpowiada to zasadom współżycia społecznego. Takie samo uprawnienie przysługuje dziecku w stosunku do żony swego ojca, nie będącej jego matką."

                            Pytanie tylko: "co to znaczy, że ODPOWIADA TO zasadom współżycia społecznego?" jakim zasadom, itd. To pewnie sędzia interpretować może na swój własny sposób.

                            Część "ludzi prawa" uważa, że taki przypadek jest to podobne do obowiązku alimentacyjnego pomiędzy rodzicami a dziećmi. Inni twierdzą z kolei, że obowiązek ten powstaje dopiero po niemożliwości uzyskania alimentów od rodzica i jego krewnych. Czyli jak z ojca jest "nieściągalne", z dziadków, wujków i cioć - można zasądzić alimenty od np. macochy.

                            "Obowiązek alimenty na rzecz pasierba powstaje, tylko wtedy gdy osoba uprawniona (pasierb) znajduje się w stanie niedostatku. Nie jest sama zdolna do zapewnienia sobie godziwych warunków życia. Po stronie zobowiązanego (macoch/ojczyma) przesłanką są ich zdolności majątkowo – zarobkowe. Przesłanką dodatkową braną przez sąd w przypadku orzekania o zasadzeniu alimentów na rzecz pasierba jest zgodność z zasadami współżycia społecznego.
                            Oznacza to, że nałożenie na macochę lub ojczym alimentów nie może być sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.

                            O zgodności z zasadami współżycia społecznego decyduje:

                            - czy ojczym/macocha stale przybywał poza domem pasierba,
                            - istnienie rodzica, zdolnego do spełnienia obowiązku alimentacyjnego,
                            - wiek tak zobowiązanego jak i uprawnionego,
                            - sytuacja majątkowa i zarobkowa,
                            - czas trwania związku małżeńskiego rodzica z ojczymem albo macochą,
                            - stosunek osobisty między uprawnionym a zobowiązanym."


                            Co ciekawe:

                            "Obowiązek alimentacyjny względem pasierba istnieje pomimo śmierci rodzica dziecka, bowiem stosunek powinowactwa, od którego zależy obowiązek trwa nadal nawet, jeżeli małżeństwo ustanie. Obowiązek ten istnieje także w razie rozwodu."

                            Weźmy pod uwagę to, że w nomenklaturze prawnej macocha/ojczym odnoszą się raczej do partnerów rodzica będących w związku małżeńskim z tym rodzicem. Nie wiem, jak ma się to do związków niemałżeńskich.

                            I te zasady współżycia odnoszą się w znanym mi przypadku (gdy macocha płaci alimenty na nieletenią pasierbicę) do tego, że macocha mieszkała z pasierbicą, a po śmierci jej ojca pasierbica wróciła do matki, zaś macocha - jako, że jej nie adoptowała - oficjalnie i sądownie ma zasądzone alimenty na małą (tak jakby wcześniej była matką..). Dziwne nieco, ale tak jest.

                            I na koniec...
                            Ważna sprawa...

                            Zasady współżycia społecznego - jak większość zasad - działają w obie strony.
                            Macocha/ojczym - dokładając się do utrzymania dziecka (musi tylko umieć to udowodnić - np. przez wykazanie, że w okresie alimentacyjnym ponosiła w zwiazku z alimentacją męża/partnera wyraźnie zwiększone koszty utrzymania ich własnego domu/dzieci) - może w przyszłości z powodzeniem starać się o alimenty od pasierba/pasierbicy na swoje utrzymanie (np. gdy będzie w niedostatku, bez pracy, lub na starość).

                            To również będzie zgodne z zasadami współzycia społecznego.
                            • larysa-1 Re: powitanie prawnika 19.02.13, 14:00
                              No jestem w głębokim szoku!!! Nie znam ani jednego takiego przypadku i lepiej chyba żeby wasze ex (piszę do dziewczyn z wrednymi przypadkami) nie dowiedziały się o tej możliwości, ale byłaby jazda.
                              • optymist75 Re: powitanie prawnika 19.02.13, 14:03
                                larysa-1 napisała:

                                > No jestem w głębokim szoku!!! Nie znam ani jednego takiego przypadku i lepiej c
                                > hyba żeby wasze ex (piszę do dziewczyn z wrednymi przypadkami) nie dowiedziały
                                > się o tej możliwości, ale byłaby jazda.
                                Nuech taka eks lepiej do roboty zaiwania wink
                            • optymist75 Re: powitanie prawnika 19.02.13, 14:01
                              Macocha/ojczym - dokładając się do utrzymania dziecka (musi tylko umieć to udowodnić - np. przez wykazanie, że w okresie alimentacyjnym ponosiła w zwiazku z alimentacją męża/partnera wyraźnie zwiększone koszty utrzymania ich własnego domu/dzieci) - może w przyszłości z powodzeniem starać się o alimenty od pasierba/pasierbicy na swoje utrzymanie (np. gdy będzie w niedostatku, bez pracy, lub na starość).

                              Tzn,ja utrzymujac nas,placac przelewami z mojego osobistego konta za: czynsz,prad etc,ciuchy ,ksiazki,wyzywienie (gdy sa u nas)dla pasierbow,nasze wspolne wakacje moge sie starac w "ubogiej" przyszlosci o alimenty od pasierbow?Dobrze rozumiem?
                              • jayin Re: powitanie prawnika 19.02.13, 14:42
                                Dokładnie tak.

                                Na zasadzie: "Ile dasz, tyle możesz później dostać". Zasady współżycia społecznego opierają się między innymi na wzajemności. Podobnie jak alimenty od ojca/matki - w późniejszym czasie są "czynnikiem pozytywnym" przy zasądzaniu alimentów na rodziców (jakie dziecko - dorosłe/zarabiające, musi na nich, lub na jedno z nich płacić).

                                Jak pasierbowie/pasierbice będą mieć własne srodki na utrzymanie, a ty z jakichś powodów - nie, możesz się starać o takie alimenty od nich. Trzeba tylko pamiętać, że w pierwszej kolejności obowiązek utrzymania ciebie i dzieci spada na M. Ale jeśli i M nie będzie mógł... To dzieci. Jak nie twoje/wasze, to jego (dzieci akurat na równi).
                                • optymist75 Re: powitanie prawnika 19.02.13, 14:48
                                  Nie zamierzam z tego korzystac,ale...
                                  Gdyby do tego doszlo nim alimenty zostalyby zasadzone eks mego M zatluklaby mnie stara skarpeta wink
                                  Dobrze wiedziec.
                  • larysa-1 Re: powitanie prawnika 19.02.13, 12:30
                    Matka mojej pasierbicy nie płaci ani złotówki. Nm chciał po prostu żeby utrzymuwała kontakt z dzieckiem i miała na dojazdy. Ja mam od ojca mojej córki zasądzone alimenty, ale tylko dlatego że dobrowolnie się nie dało (próboawałam 2 lata zanim poszłam do sądu). Jest to bardzo niska kwota. Jestem zdania że nm powinien podać tamta panią o alimenty, to w końcu pieniądze na dziecko. Ale się nie mieszam, nie moja sprawa.
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka