mayaalex
19.08.23, 07:56
Dziewczyny, nie wiem, co robic i jak sie zachowac. Moja babcia zapisala mi w testamencie (spisanym recznie) mieszkanie. Jej syn i corka (moja mama) juz wczesniej dostali od niej dosc spora pomoc finansowa, w tym wieksze kwoty jednorazowe i ciagla mniejsza pomoc (dokladanie sie do budowy domu etc). Babcia w tej chwili jest umierajaca, ma zaawansowana demencje, zostalo jej zapewne kilka tygodni lub miesiecy zycia. Nie wie, jaka jest pora roku i czy jadla sniadanie. Wujek zamierzal wystapic o zachowek, mama jakis czas temu, gdy babcia byla jeszcze w dobrym stanie, zrobila jej awanture zadajac zmiany testamentu, zeby uwzglednic koszty sadowe, ktore poniosla wystepujac w sprawie babci (to byl pomysl mamy, kwestia jakiegos dziedziczenia po dalszych krewnych, ja nie znalam szczegolow, babcia wowczas mi powiedziala, ze ona testamentu nie zmieni ale poprosila mnie, zebym to z mama rozliczyla). W mojej obecnosci tez kilka razy mowila o tym, ze ona sie teraz babcia opiekuje i za opieke tez cos jej sie z tego mieszkania nalezy.
Wczoraj wieczorem mama napisala mi, ze pod jej nieobecnosc, gdy z babcia byl wujek (syn babci), babcia poprosila go o znalezienie i spalenie testamentu. Co wujek zrobil - mial nic nikomu nie mowic ale jednak mamie powiedzial. Zadzwonilam do babci, rozmowa z nia byla prawie niemozliwa bo babcia rowniez prawie nie slyszy, natomiast potwierdzila, ze kazala testament zniszczyc “bo juz nie mogla wytrzymac atakow, ze dziedziczy jedna osoba a nie cztery, czy ile was tam jest” (babcia nie byla w stanie stwierdzic, ile osob ma teraz dziedziczyc, ustawowo dziedzicza oczywiscie tylko dwie, mama i wujek). Prawnie to juz jest chyba pozamiatane bo nic nie moge zrobic, babcia nie zostala ubezwlasnowolniona. Natomiast najgorsze jest to, ze ja zupelnie nie wiem, jak sie mam wobec nich zachowac a czuje sie oszukana przez najblizsza rodzine. To mieszkanie bylo czesto wykorzystywane jako argument, dlaczego inni cos dostaja a ja nie, wlozylam troche pieniedzy w jego remont lata temu. gdy byly to dla mnie spore kwoty (i nie mam oczywiscie na to rachunkow).
Wiem, ze mama byla zmeczona opieka nad babcia, one mialy trudna relacje - i wiem, ze mama zapewne narzekala/wbijala szpile, mowiac babci, ze nic nie dostanie bo dziedziczyc mam ja. Wujek tez korzysta na braku testamentu, zamiast zachowku bedzie miala polowe mieszkania.
Moja mama wczoraj w rozmowie ze mna szlochala i zaklinala sie, ze ona tych pieniedzy nie ruszy (babcia zreszta jeszcze zyje i moze przezyc nas wszystkich wiec na razie to jest dzielenie skory na niedzwiedziu).
Predzej czy pozniej bede zapewne musiala jechac do Polski i spotkac sie z wszystkimi twarza w twarz. I z tym mam najwiekszy problem, nie wiem, jak to ugryzc - bo ja czuje, ze zostalam oszukana przez najblizsza rodzine. Gdyby ktos przyszedl i powiedzial, “wiesz, mayaalex, ja mamtrudna sytuacje i potrzebuje tych pieniedzy”, to sytuacja bylaby inna. Zakladalam, ze sprzedam mieszkanie i bede miala pieniadze na studia jednego z bombelkow.
Przepraszam za chaos i dlugosc, potrzebowalam chyba spuscic z siebie troche powietrza, jestem na wakacjach i psiapsiolki do obgadania tematu moge dopasc dopiero za dwa tygodnie.