Gość edziecko: fartigno
IP: *.*
05.12.02, 21:07
Dla porządku - mój poprzedni nick to "zbig". Nie wiem czemu, ale nie udaje mi się na niego zalogować. Zdecydowałem się jednak po tak długim czasie napisać kolejny post z jednego powodu - moje naprawdę złe zdanie o szpitalu na Żelaznej potwierdziło się jeszcze do kwadratu - nie dość, że nie dbają o kobietę rodzącą, to jeszcze dzieci mają gdzieś. Ale do rzeczy.Dzisiaj jesteśmy po wizycie u neurologa. Nasze dziecko urodziło się z asymetrią twarzy (maluch był spory i takie było jego ułożenie płodowe, że się lekko "zasymetryzował"). Wizyta została zalecona przez pediatrę, który sam nic nie stwierdził, ale ja zwróciłem mu uwagę na niektóre zachowania mojego synka (4-miesięcznego). U neurologa okazało się, że dziecko musi przechodzić ćwiczenia, które, zaczęte wcześnie - w 2-3 tygodnoiu życia, mogą być nawet dla niego po jakimś czasie przyjemne. Teraz już jest dość późno, więc mały ze stresu i bólu nawet się zsikał. (tu zakląłem, przepraszam, na tych sk.. rzeźników) Gdyby te k... panienki doktórki (badała go szefowa neonatologii z tej rzeźni) ruszyły tymi niedorobionymi łbami, to maluszek byłby u neurologa zaraz po urodzeniu i już byłby zdrowy, a tak czeka go kilka miesięcy cierpienia 4 razy dziennie. PRZESTRZEGAM - chcecie mieć ciężki poród, chcecie mieć zero pomocy po porodzie, chcecie mieć dziecko cierpiące? Tak? Zapraszamy do Św. Zofii - tu najlepsi rzeźnicy w Polsce (a prawie napewno najdrożsi).A po tym ostrzeżeniu jeszcze konstruktywna uwaga: mamusie i tatusiowie - idźcie z dzieckiem do neurologa (najlepiej do 2 różnych) kontrolnie w pierwszym miesiącu życia dziecka. Na Zachodzie jest to norma, u nas jeszcze konowały są tak niedouczone, że sami nie doradzą, a można dziecku oszczędzić wiele cierpień.