987ania 09.11.08, 19:01 Było o serialach, aerobiku i kawie. A macie dzieci? W jakim wieku? Ja mam prześliczną 4 miesięczną córeczkę, którą część osób (np. madzioreck) widziała na spotkaniu w Łodzi. Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
monika3411 Re: A dzieci??? 09.11.08, 19:03 Też myślałam o takim wątku. U mnie stan posiadania to 10 letnia córka. Najpiękniejsza, najmądrzejsza i w ogóle :-))))))))))))))))) Odpowiedz Link
madzioreck Re: A dzieci??? 09.11.08, 19:12 Widział, potwierdzam, prześliczna :) I jaka podobna do mamusi, normalnie szok :) Odpowiedz Link
winter76 Re: A dzieci??? 09.11.08, 19:18 Synek Łukaszek,za 17-ego listopada skończy 4 lata.Wielki miłośnik motoryzacji :) Odpowiedz Link
martvica Re: A dzieci??? 09.11.08, 19:24 Nie lubię, Nie chcę, Nie odmieni mi się :) Cudze toleruję, krótko i jak są cicho. Moją siostrzenicę to nawet lubię, odkąd skończyła 3 lata, umiała samodzielnie korzystać z toalety i dawało się z nią pogadać na rożne tematy ;) Odpowiedz Link
kuraiko Re: A dzieci??? 09.11.08, 22:07 moja mama też nie lubi dzieci, a doczekała się dwójki ;) (z tego co wiem, to chyba nawet chciała troje) ale macierzyństwo spotkało ją po 30-stce ;) Odpowiedz Link
yaga7 Re: A dzieci??? 11.11.08, 17:26 martvica napisała: > Nie lubię, > Nie chcę, > Nie odmieni mi się :) Pod tym się podpisuję. Do tego dodam, że jestem po 30 (ponoć zegar biologiczny tykać powinien :P), ponad dwa lata po ślubie i Luby myśli tak samo jak ja. Mamy dwa koty i planujemy więcej :P Odpowiedz Link
kotwtrampkach Re: A dzieci??? 02.12.08, 14:31 ach.. zazdroszczę.. też tak planowałam.. no, może niekoniecznie z kotami :-) Odpowiedz Link
mankencja Re: A dzieci??? 11.02.09, 13:50 nie to, ze nuie lubie - dzieci sa mi raczej obojetne. ale miec nie chce, do macierzynstwa mnie nie ciagnie. a im czesciej slysze, ze "mi sie odmieni", tym bardziej nastawiam sie na "nie i juz" Odpowiedz Link
kulki Re: A dzieci??? 09.04.09, 10:27 A bo cudze to zupełnie co innego - też nie przepadałam za dziećmi, ani one za mną :) Ale własne to ósmy cud świata :) Odpowiedz Link
siamese67 Re: A dzieci??? 09.11.08, 19:48 Nie mam, nie mogę, może bym się i postarała ze wspomaganiem, ale nie ma odpowiedniego kandydata na współautora. Trudno. Na siłę nie będę. Mam zastępcze dziecko czyli kota. Odpowiedz Link
brykanty Re: A dzieci??? 09.11.08, 22:35 Nie mam, nie będę miała i już nie chcę. Wystarcza mi siostrzeniec zastępczy w postaci Kota. Odpowiedz Link
agnesp76 Re: A dzieci??? 09.11.08, 21:44 Potwierdzam - też widziałam :) U mnie 11-letnia panna i synek 3 latka - miłośnik między innymi moich piersi :D (choć już od dawna nie jako ssak ;) ) Odpowiedz Link
kuraiko Re: A dzieci??? 09.11.08, 22:08 ja chcę mieć kiedyś kilkoro, ale z drugiej strony jeszcze nie teraz i nie wiem kiedy do tego dojrzeję, sukcesywnie przekładam datę ewentualnego starania się o potomka, zaczynałam od 27-28, teraz możeeee 30 ;) Odpowiedz Link
balbina_alexandra Re: A dzieci??? 09.11.08, 22:22 Och ja myślę, że właśnie po 30 to dopiero jest ciężko się zdecydować i właśnie zaczynasz tę granicę coraz bardziej przesuwać :D człowiekowi jest coraz wygodniej, ma święty spokój ustabilizowaną sytuację finansową i zawodową i masz coraz mniej chęci by ten porządek ustalony burzyć :D Ja tak naprawdę nie lubiłam nigdy dzieci od lat najmłodszych i w sumie nie przepadam za nimi nadal. Już za młodych lat wywoływałam skandale rodzinne komentując niemowlęta jako brzydkie i podawałam jako przykład szczenięta mojej pudlicy jako o wiele śliczniejsze :D na pytanie (idiotyczne zresztą) różnych pociotków zawsze odpowiadałam, że za dzieci to ja dziękuję, wolę psy i koty... Nie miałam nigdy parcia na założenie rodziny i posiadanie potomstwa, nie znoszę niemowląt i ten okres życia dziecka mnie przeraża, lubię dzieci już starsze i komunikatywne. Przeraża mnie też aspekt uwiązania, choćby krótkotrwałego, w domu, ja jestem strasznie aktywna, dużo pracuję i mam masę zajęć, poza domem spędzam większość czasu... Od paru lat mam coraz mniejszą ochotę na zakładanie rodziny a jam już po 30 :) zmieniło mi się trochę ostatnio, z różnych względów; może jednak... daję sobie czas do 35 roku życia teraz, później nie mam zamiaru już ryzykować. I czasem sobie myślę, że może lepiej jest zaliczyć wpadkę na studiach kiedy człowiek ma jeszcze sporo energii i jest mniej wygodny, niż zaplanować świadomie potem... Powiedziałam mojemu aktualnemu towarzyszowi życia (który jak większość mężczyzn, bardzo chce), że nie potrafię się świadomie zdecydować, że zawsze będę mieć milion wątpliwości i każdy moment będzie zły, więc jeśli mam się rozmnożyć, muszę w pełni nieświadomie zaliczyć wpadkę. Innego wyjścia nie widzę. Odpowiedz Link
siamese67 Re: A dzieci??? 09.11.08, 22:43 balbina_alexandra napisała: > więc jeśli mam się rozmnożyć, muszę w pełni nieświadomie zaliczyć wpadkę. Innego wyjścia nie widzę. A to mi sie podoba. Podobnie miałam. Coś w stylu: jak chcą - to proszę bardzo, bylebym to nie ja zdecydowała, a potem - niech się dzieje wola nieba... Odpowiedz Link
kuraiko Re: A dzieci??? 10.11.08, 00:35 wpadka mnie przeraża... wpadka teraz to byłby koszmar :/ a co do małych dzieci/niemowląt, to też uważam wszystkie szczeniaczki, kocięta itd za ładniejsze od ludzkich młodych ;) do tego kuzynka (w moim wieku) ma już dwójkę maluchów i jak nas ostatnio odwiedzili, to stwierdziłam, że najlepiej jakby się człowiek rozmnażał przez pączkowanie, a dziecko od razu było w wieku 2-3 lata ;) z drugiej strony opiekowałam się dwójką dzieci w wieku przedszkolnym i łatwo nie było (bo i dzieci były "trudne"), ale potrafiłam się na ogół z nimi dogadać, trzeba się po prostu "zniżyć" do ich poziomu i przyjąć sposób myślenia dziecka. na pewno z własnym dzieckiem jest łatwiej niż z cudzym, tylko te pierwsze dwa lata mnie przerażają, jak i inne aspekty (że np nie będę już na pierwszym planie, przestanę być sobą tylko stanę się "matką" itd) aha to co pisałam o mojej mamie - w sferze jej marzeń nigdy nie było faceta, dzieci, rodziny, za mąż wyszła późno, dzieci jeszcze trochę później, nigdy nie była "matką Polką", to u niej jakoś naturalnie przyszło. ja jednak zawsze chciałam być w związku, a myśli o dzieciach pojawiły się oczywiście przy stabilizacji uczuciowej. ale im jestem starsza tym większe mam wątpliwości. mam czasem wrażenie, że to najłatwiej przychodzi młodym, świeżo zakochanym dziewczynom, które nie przejmują się np brakiem zabezpieczenia finansowego. Odpowiedz Link
ganbaja Re: A dzieci??? 10.11.08, 10:02 Tak czytam i dochodzę do wniosku, że macie za mało wiary w matkę naturę :-) Po uogólniam troszkę: Naprawdę nie staje się w sytuacji wyboru: ja i moje zajęcia, aktywność zawodowa i towarzyska a dziecko. Tak to wygląda z perspektywy kogoś kto dziecka nie ma. Natomiast natura jest mądrzejsza niż rzesza filozofów. 9 miesięcy przemian fizjologicznych, hormonalnych, potem poród i świat się zmienia. Wcale się nie myśli o życiu towarzyskim, a na pewno nie w takich ilościach jak kiedyś, wcale się nie tęskni do pracy, hormony potrafią wykrzesać z nas nieprawdopodobne pokłady sił. Macierzyństwo to magia. Czasem oczywiście bywa ciężko a nawet bardzo ciężko, ale to wszystko mija. Piszecie, że lepsze są te komunikatywne kilkuletnie dzieci. Otóż to nie prawda :-) Te są najgorsze a jeszcze gorsze są nastolatki :-) Najfajniejsze są te najmniejsze. Posiadam 12 letniego syna i 6 letnią córkę. Odpowiedz Link
joankb Re: A dzieci??? 10.11.08, 22:36 Bajki - jak dla mnie. Mam. Jedno, egzemplarz raczej udany, dorosły :)). Zmiany świata nie doświadczyłam, magii też nie bardzo. Kocham moje dziecię, ale najbardziej to to przypominało ciężką harówę, z przebłyskami lepszej pogody.. Pogodzenie wychowywania dziecka i nie tyle kariery, co robienia zawodowo i zarobkowo, tego co się lubi to bieganie na linie nad przepaścią. Prawdopodobieństwo rozbicia sobie nosa z jednej lub z drugiej strony jest duże. Gdybym miała więcej niż jedno to ten nos rozbiłabym sobie na pewno. Kto czuje, że nie chce niech się nie daje przekonać na siłę, bo "jak urodzisz to pokochasz" Nie takie to proste, a nuż nie zadziała? Kto się tylko waha powinien sobie wiele rzeczy przemyśleć i pewnie w końcu powie TAK. Ale na stereotypy o matce naturze to temat jest zbyt poważny. Odpowiedz Link
987ania Re: A dzieci??? 10.11.08, 23:12 joankb mądrze prawisz a ja każdej wahającej polecam książkę "Pierwsze dziecko zmienia wszystko". Uważam, że nie ma co zachodzić w ciąże jak człowiek niepewny. Pierwsze trzy miesiące to było jak jazda bez trzymanki na kolejce górskiej. Teraz trochę się uspakaja ale ja nikogo na dziecko namawiać nie będę. Nie będę też mówić jakie to piękne poświęcenie - macierzyństwo (by moja teściowa). Odpowiedz Link
turzyca Re: A dzieci??? 10.11.08, 23:35 Twoja tesciowa ma do pewnego stopnia racje. Macierzynstwo to poswiecenie. A czy piekne - kwestia gustu, a o tych sie nie dyskutuje. ;) Odpowiedz Link
987ania Re: A dzieci??? 11.11.08, 00:15 dla niej może i piękne poświęcenie bo jednego syna do 3 roku życia wychowywała jej mama (nawet nie mieszkali razem, synek mieszkał u babci) a drugiego mąż bo był na dłuższym zwolnieniu. Odpowiedz Link
joankb Re: A dzieci??? 10.11.08, 23:43 Baby to mają przerąbane czasem... Dobre życie to kwestia harmonii, dostrajasz jeden ton do drugiego, ten do następnego. Kto czuje, że dziecko to pożądany, potrzebny składnik harmonii w jego życiu, ten nie powinien w nieskończoność odkładać na później i na później, często z powodów tak sobie istotnych. Ważnych dziś, mniej ważnych jutro. Kto czuje, widzi to inaczej - nie powinien. Jak każdy życiowy wybór - ten też niesie ryzyko pomyłki, w każdą stronę. Tyle, że ten jest ważniejszy niż inne. Z dzieckiem się nie rozwiedziesz :)), ani nie urodzisz go po 50-tce. Odpowiedz Link
ganbaja Re: A dzieci??? 11.11.08, 11:19 joankb napisała: Ale na stereotypy o matce naturze to temat jest zbyt poważny. U mnie tak było. Do 25 roku życia uważałam, że dzieci to za nóżki i głową o parapet. Sorry za dosłowność. Ale nie znosiłam dzieci. Nadal nie lubię dzieci, nie cierpię się z nimi bawić. Ale przyszło i na mnie. I choć wylałam wiele łez to dałam radę bez pomocy absolutnie kogokolwiek z rodziny, nie mając najmniejszego pojęcia o dzieciach a w szczególności noworodkach czy niemowlętach. Wykarmiłam piersią. I nadal twierdzę, że jest w tym magia, jest matka natura bo w przeciwnym wypadku nie dałabym rady i rzuciłabym to wszystko w cholerę już dawno. A na pewno nie zdecydowałabym się na drugie dziecko. Nie jestem typem Matki Polki. Cenię sobie swoją swobodę i wolność. Nie należę do osób, które będą namawiały na siłę kobiety by rodziły dzieci bez względu na wszystko. Absolutnie nie. Odpowiedz Link
kotwtrampkach Re: A dzieci??? 02.12.08, 14:54 dziękuję ganbaja (do 25 r.ż....). Czasem dobrze się poczuć ze swoimi uczuciami "normalnie" ;-) Chociaż u mnie ta matka natura dawała głównie w kość, a bezwarunkowej miłości to ja się musiałam długo uczyć.. Mogę powiedzieć, ze reklamowany instynkt to "przyszedł" do mnie ok.2-3 r.ż.małej A przez pierwsze trzy miesiące pomagał tylko zrozumieć zachowanie, mieć siłę,energię i cierpliwość, karmić i wytrzymywać ból, płakać na info o krzywdzeniu dzieci(np.filmy,wiadomości) itp.. U mnie to była ciężka praca, zakończona sukcesem wprawdzie,ale nieziemsko zazdroszczę tym matkom, które zakochiwały sie w dziecku zaraz po porodzie.. Odpowiedz Link
pierwszalitera Re: A dzieci??? 10.11.08, 11:31 kuraiko napisała: aha to co pisałam o mojej mamie - w sferze jej marzeń nigdy nie było > faceta, dzieci, rodziny, za mąż wyszła późno, dzieci jeszcze trochę > później, nigdy nie była "matką Polką", to u niej jakoś naturalnie > przyszło. ja jednak zawsze chciałam być w związku, a myśli o > dzieciach pojawiły się oczywiście przy stabilizacji uczuciowej. Nawet przy stabilizacji uczuciowej, małżeństwie, świetnym partnerze i warunkach, życzenie posiadania dziecka nie musi przyjść automatycznie. Bronię się przed pojęciem naturalnej konsekwencji. To nie u każdego tak jest. ;-) Odpowiedz Link
kuraiko Re: A dzieci??? 10.11.08, 23:48 toteż nie twierdzę, że u każdego ;) ale znam dziewczyny, które zarzekały się, że nie chcą mieć męża i dzieci (bo np pochodziły z rodziny patologicznej i miały złe doświadczenia), a w związku z odpowiednim partnerem nagle zaczynały pragnąć dziecka. ogólnie dość powszechnie się zdarza, że kobieta w romantycznej fazie związku (kwiatki, ptaszki, tęcza na niebie, tak to TEN, jak ja go kocham, świat jest piękny) zaczyna odczuwać silne pragnienie dziecka, zaczyna się rozczulać nad niemowlętami i małymi dziećmi. czasem ten etap mija i przychodzi głos rozsądku (tak było w moim przypadku), a czasem nie mija i młodzi szybko stają się rodzicami ;) widziałam takie przypadki na własne oczy, sama tego doświadczyłam, czytałam wypowiedzi dziewczyn w tej fazie na forach internetowych, więc wydaje mi się że to dość powszechne zjawisko (z tym, że dotyczy raczej jednostek nieszczególnie uprzedzonych do posiadania potomstwa, raczej nastawionych na dzieci "kiedyś") Odpowiedz Link
pierwszalitera Re: A dzieci??? 11.11.08, 12:39 kuraiko napisała: > toteż nie twierdzę, że u każdego ;) > ale znam dziewczyny, które zarzekały się, że nie chcą mieć męża i > dzieci (bo np pochodziły z rodziny patologicznej i miały złe > doświadczenia), a w związku z odpowiednim partnerem nagle zaczynały > pragnąć dzieck Na wszystko ok. ;-) Prawie na wszystko, bo nie podoba mi się, kiedy podajesz podobne, lekko kontrowersyjne przykłady. ;-) By nie chcieć mieć dzieci, nie trzeba mieć urazu przed związkiem z mężczyzną, ani złych doświadczeń, ani pochodzić z rodziny patologicznej. To właśnie taki często podawany argument. Nie masz dzieci, to znaczy, że coś w twoim życiu emocjonalnie poleciało nie tak. Przed tym się właśnie bronię, bo można być "normalną" kobietą, w cudownym, stabilnym, ciepłym związku z mężczyzną, wcale nie wypaczoną uczuciowo i nie odczuwać biologicznego instynktu mnożenia się. Ani w romantycznej fazie, ani później. To, że macierzyństwo było normalną koleją rzeczy w życiu kobiety, nie świadczy jeszcze o tym, że babki się specjalnie nad tym zastanawiały, w pełnej świadomości możliwych alternatyw. Te alternatywy nie były też specjalnie atrakcyjne społecznie. Nawet teraz patrzy się czasem na kobiety bez dzieci jak na dziwolągi. Odpowiedz Link
kuraiko Re: A dzieci??? 11.11.08, 15:15 hehe, bo takie przykłady znam osobiście ;) znam kilka osób z patologicznych rodzin, całkiem sporo osób z rodziny niepełnej, tzn wychowywanych tylko przez ojca, ale w większości przypadków tylko przez matkę, oraz osób z rodzin pełnych, ale gdzie jeden rodzic to rozwodnik (a to też w pewien sposób wpływa na myślenie o związku). nie miałam jednak zamiaru stawiać tezy, że tylko osoby "z problemami" nie chcą mieć dzieci, bo przecież tak nie jest :) wymieniałam raczej czynniki, które wpływają na taką decyzję i czynniki które wywołują zmianę decyzji. wydaje mi się, że kobieta z "normalnej" rodziny, która nie chce mieć dzieci (bo nie lubi, nie ma instynktu, nie odczuwa potrzeby, brzydzi się itd) nie jest podatna w taki sposób na zmianę sposobu myślenia, jak osoba, której "nie chcenie" wynika np z tego, że boi się że skrzywdzi swoje dziecko jak rodzice skrzywdzili ją. no babki rzeczywiście nie miały wielkiego wyboru :D a co do społeczeństwa, to masz rację - jak ktoś nie chce mieć dziecka, to pada pytanie "a czemu" i nawet jakaś wrogość, doszukiwanie się czegoś więcej :/ Odpowiedz Link
madzioreck Re: A dzieci??? 12.11.08, 19:29 kuraiko napisała: a co do społeczeństwa, to masz rację - jak ktoś nie chce mieć > dziecka, to pada pytanie "a czemu" i nawet jakaś wrogość, > doszukiwanie się czegoś więcej :/ Masz rację. Ja już przestałam szczerze odpowiadać na pytania "To kiedy dzieciątko?". Właśnie dlatego, ze się nasłucham zawsze. Że "przecież każda kobieta chce mieć dzieci", że "jesteś egoistką" i że coś mam chyba z głową. Tu też bałam się napisać prawdę, ale widzę, że nie jestem sama i nikt mi z tego powodu nie nawrzucał :) Odpowiedz Link
madzioreck A tak swoją drogą... 12.11.08, 19:34 ... ciekawe, czy brak chęci posiadania dzieci ma jakiś związek ze stanikowym uświadomieniem... Bo powiem Wam, że w realu nie spotkałam drugiej dziewczyny, która by otwarcie o tym mówiła, i chyba niedługo uwierzyłabym, że jestem nienormalna i bez serca. A okazuje się, że to też normalne. Odpowiedz Link
pierwszalitera Re: A tak swoją drogą... 12.11.08, 20:34 Zupełnie normalne. :-) Autentycznie nie jesteś sama. Ja nawet wcześniej nie zapierałam się, że nie chcę dzieci. Po prostu czekałam na zaproszenie natury i liczyłam nawet na pojawiający się kiedyś, jak myślałam u każdej kobiety, instynkt macierzyński. Ale nie przychodził. Więc odsuwałam decyzję ode mnie, aż nadszedł czas, kiedy zegar biologiczny zaczął niebezpiecznie tykać i trzeba było to pytanie postawić sobie na poważnie. Żeby nie przegapić. Polskie koleżanki ze szkoły mają już bowiem dzieci, które robić będą niedługo maturę. No i musiałam przyznać się sama przed sobą, że wcale nie chcę dzieci, nigdy nie chciałam i pewno już chcieć nie będę. Mieszkam w Niemczech i tu jest coś takiego całkiem normalne. 40 procent kobiet między 18 a 40-tym rokiem życia i z wyższym wykształceniem, nie ma tu dzieci. To wcale nie jest tak mało. Mam wprawdzie nieco ponad 40 lat, ale mam zamiar chamsko wcisnąć się w tą grupę. A co! ;-) Odpowiedz Link
madzioreck Re: A tak swoją drogą... 12.11.08, 20:54 Ja też się nie zapieram, teraz nie chcę, a skąd mogę wiedzieć, co będę chciała za 2 lata na przykład. To, co napisałaś, jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że wiele osób ma dzieci, bo "trzeba", "bo już czas", bo nie mieści im się w głowie, że można się nad tym w ogóle zastanawiać. I może właśnie dlatego właśnie ci, którzy nie przywykli myśleć, tylko bezkrytycznie przyjmują "co trzeba", reagują tak a nie inaczej na wieść, że można nie chcieć mieć dzieci. Inni znów traktują jak osobistą obrazę takie szczere wyznanie, jak np. moja znajoma, która bardzo chce mieć dzieci, ale jakoś jej się nie układało w życiu ku temu. A teraz roi sobie, że jest coraz później, i płacze, że nie ma, a chciałaby, i jak ja mogę takie rzeczy wygadywać. Ręce opadają. Jakby przez to, że ja nie chcę, ona nie miała... Odpowiedz Link
madzioreck Re: A tak swoją drogą... 12.11.08, 20:56 A, i jeszcze można usłyszeć "a jak ci się zachce i będzie za późno?!" Zawsze pytam wtedy, czy mam sobie urodzić dziecko na wszelki wypadek, gdyby mi się kiedyś zachciało?! To dopiero byłby egoizm... Odpowiedz Link
winter76 Re: A tak swoją drogą... 12.11.08, 21:03 Ja mam jedno i nie chcę więcej,co otwarcie mówię.I też słyszę komentarze,że 2 lepiej się razem wychowuje,że synek powinien mieć rodzeństwo itp Mnie tak odpowiada,nie mam żadnych wyrzutów sumienia,że będzie jedynakiem i tyle. Odpowiedz Link
heliamphora Re: A tak swoją drogą... 12.11.08, 21:52 Moja koleżanka, bardzo ciężko chora, w toksycznym związku i z naprawdę trudną sytuacją finansową ma jedno dziecko i ostatnio stwierdziła, że planuje drugie. Dlaczego? Ano dlatego, że "synek pomału staje się egoistą,a jak będzie miał rodzeństwo, to może mu to przejdzie". Rozumiem, że jeśli rodzice nie dali rady wychować jednego dziecka w rozsądny sposób, to na pewno dadzą radę wychować dwoje... :/ Odpowiedz Link
winter76 Re: A tak swoją drogą... 12.11.08, 21:55 ha ha,jakby bycie egoistą było skutkiem braku rodzeństwa,a nie wychowania przez rodziców. Odpowiedz Link
kotwtrampkach Re: A tak swoją drogą... 02.12.08, 14:44 heliamphora napisała: > Rozumiem, że jeśli rodzice nie dali rady wychować jednego dziecka w rozsądny > sposób, to na pewno dadzą radę wychować dwoje... :/ heh, za podobny tekst (wypowiedziany tylko w obecności rodziców i rodzeństwa,zeby było śmieszniej) zostałam odsądzona od czci i wiary. Ciągle jestem zaskoczona tamtą reakcją Odpowiedz Link
martvica Re: A tak swoją drogą... 12.11.08, 21:42 O tak, uwielbiam ten tekst :) Zawsze słyszę że 'jak będziesz miała własne, to Ci przejdzie', więc wytrzeszczam oczy i pytam jakie własne, przecież jak dzieci nie lubię organicznie, to sobie nie zrobię. Bo poza wszystkim jak mi nie przejdzie, to co? Namawiacz weźmie i wychowa? A np do takiej depresji poporodowej jestem murowaną kandydatką. Nie mówiąc o tym ze bym dostała świra podczas ciąży i wylądowała w psychiatryku, mało rzeczy w zyciu jestem aż tak pewna. Odpowiedz Link
aadrianka Re: A tak swoją drogą... 12.11.08, 20:51 Ja się z kolei zastanawiam, czy to ma związek z preferencją "pies a kot". Z luźnych obserwacji wynika, że zdeklarowani zwolennicy psów częściej mają/chcą mieć dzieci. Osobiscie zresztą dostrzegam wiele podobieństw między zachowaniem psa a dziecka:) Odpowiedz Link
heliamphora Jak najbardziej normalne... 12.11.08, 21:49 ...jak każda przemyślana decyzja, która nie łamie prawa ani niczyich dóbr osobistych :) I ja zawsze mówię o niej otwarcie :) Po zachowaniach niektórych ludzi wobec ich własnych dzieci widzę, że gdyby po pierwsze wpadli na pomysł żeby zastanowić się, czy naprawdę chcą mieć dzieci, po drugie, mieli tyle samoświadomości by dojść do tego, że jednak może nie chcą, oraz, po trzecie, mieli tyle odwagi społecznej, by faktycznie tych dzieci sobie nie sprawić, to z tego samego powodu co ja, jednak by ich nie mieli. Odpowiedz Link
aadrianka Re: A dzieci??? 10.11.08, 10:04 balbina_alexandra napisała: nie znoszę > niemowląt i ten okres życia dziecka mnie przeraża, lubię dzieci już starsze i > komunikatywne. Ja mam dokładnie odwrotnie - niemowlęta mnie rozczulają swoją bezbronnością i całkowitym uzależnieniem od otoczenia (aczkolwiek znacznie większe rozczulenie wywołują szczeniaczki i kocięta;)), dziecko, które zaczyna chodzić oraz mówić budzi we mnie wyłącznie irytację - i tak, póki nie skończy mniej więcej 15-16 lat:) Dzieci nie lubiłam nigdy, chociaż zawsze zakładałam, że będę posiadać własne. Ostatnio coraz częściej myślę, że chyba nie byłby to najlepszy pomysł. Odpowiedz Link
turzyca Re: A dzieci??? 10.11.08, 17:33 aadrianka napisała: > Ja mam dokładnie odwrotnie - niemowlęta mnie rozczulają swoją > bezbronnością i całkowitym uzależnieniem od otoczenia (aczkolwiek > znacznie większe rozczulenie wywołują szczeniaczki i kocięta;)), > dziecko, które zaczyna chodzić oraz mówić budzi we mnie wyłącznie > irytację - i tak, póki nie skończy mniej więcej 15-16 lat:) > Dzieci nie lubiłam nigdy, chociaż zawsze zakładałam, że będę > posiadać własne. Ostatnio coraz częściej myślę, że chyba nie byłby > to najlepszy pomysł. Wiesz, ja mam tylko nadzieje, ze jesli juz sie tych dzieci dorobie, to ze z wlasnymi bedzie szlo lepiej niz z cudzymi o tyle, ze nie bede musiala akceptowac cudzych bledow wychowawczych. Bo tak ogolnie zauwazylam, ze dobrze sie dogaduje z dziecmi, ktorych rodzicow moglabym zaakceptowac jako moich. Ale jesli metody wychowawcze rodzicow sa dla mnie nie do zaakceptowania, to dzieci zazwyczaj tez. Odpowiedz Link
pierwszalitera Re: A dzieci??? 10.11.08, 11:27 balbina_alexandra napisała: Powiedziałam mojemu aktualnemu towarzyszowi życia (który jak większość > mężczyzn, bardzo chce), że nie potrafię się świadomie zdecydować, że zawsze będ > ę > mieć milion wątpliwości i każdy moment będzie zły, więc jeśli mam się rozmnożyć > , > muszę w pełni nieświadomie zaliczyć wpadkę. Innego wyjścia nie widzę. > Nie wiem gdzie ta większość facetów, co chce dzieci, ja spotkałam się raczej z tym, że większość facetów, myśli, że większość kobiet chce dzieci. Paranoja jakaś. ;-) Każdy sobie coś tam myśli o większościach, a moim zdaniem trzeba pomyśleć, czego chce się samemu. :-) Odpowiedz Link
heliamphora Re: A dzieci??? 11.11.08, 02:44 Nie chcę mieć dzieci - lubię je (w umiarkowanej dawce), rozumiem i darzę sympatią, ale nie chcę mieć. Ale co do facetów, to właśnie chciałabym zobaczyć tych, co to nie chcą mieć dzieci (i nie są przy tym sami dużymi, niedojrzałymi dziećmi), bo jednak z moich doświadczeń wynika, że zdecydowana większość chce :) Odpowiedz Link
pierwszalitera Re: A dzieci??? 11.11.08, 12:50 No to ja jestem z takim właśnie facetem. Najdojrzalszy emocjonalnie facet, którego w moim życiu poznałam. On bardzo lubi dzieci, ale obce i tylko na chwilkę. Swoich sobie nie życzy, bo rodzinny model nie pasuje absolutnie do jego (naszego) życia. Mom zdaniem, to bardzo odpowiedzialne, bo wiele facetów chce mieć wprawdzie dzieci, ale z całą praktyczną resztą ma potem niewiele wspólnego. Dla mnie to właśnie takie dziecinne życzenia. Sprawienie sobie dziecka jest często większym egoizmem, niż rezygnacja. Odpowiedz Link
heliamphora Re: A dzieci??? 11.11.08, 14:51 To gratuluję faceta :) Tym bardziej, że wydaje mi się, że to jeden z pozytywnych wyjątków. Zgadzam się, że większość facetów chce, bo nie wie, jakie to obciążenie (i nigdy się nie dowie, bo jednak w bardzo wielu przypadkach większość tego obciążenia spoczywa na kobiecie). Myślę, że z tego powodu faceci są bardziej bezrefleksyjni w tym chceniu - bo nawet gdyby dziecko nie okazało się aż takim szczęściem i cudem świata, to co im szkodzi spróbować... Odpowiedz Link
plica Re: A dzieci??? 11.11.08, 15:34 Mom zdaniem, to bardzo odpowiedzialne, bo wiele facetów chce mieć wpr > awdzie dzieci, ale z całą praktyczną resztą ma potem niewiele wspólnego. Dla mn > ie to właśnie takie dziecinne życzenia. Sprawienie sobie dziecka jest często wi > ększym egoizmem, niż rezygnacja. moim zdaniem, to tez bardzo rozsadne i w pelni popieram takie wybory. co do czesci drugiej, niestety czesto to prawda. moim głównym życzeniem (hm. żądaniem?) przy planowaniu potomstwa z mężem jest: "tylko błagam, nie pomagaj mi !" niestety u przewazajacej wiekszosci moich swiezo dzieciatych znajomych, tatusiowie wlasnie swoim zonom pomagają, zamiast po prostu wziac na siebie dokladnie tyle samo obowiazkow i odpowiedzialnosci Odpowiedz Link
heliamphora Re: A dzieci??? 11.11.08, 15:37 O właśnie, muszę kiedyś sprawdzić, jak się zachowa facet, któremu powiem "uważam, że dobrze jest, jak kobieta pomaga facetowi w obowiązkach domowych i w wychowywaniu dzieci" ;) Odpowiedz Link
agacia2025 Re: A dzieci??? 12.02.09, 10:34 bardzo podoba mi sie to co mowisz. Ja zaliczylam wpadke jak mialam 17 lat:( bylo kijowo, bo zawsze bylam bardzo ambitana i chcialam najlepiej zdac mature i dostac sie na studia dzienne itd... no i jak urodzilam corcie bylo strasznie ciezko. Mama mi duzo pomagala. Dalej chodzilam do szkoly dziennej, po szkole zajmowalam sie maluchem a pozniej do 2 w nocu uczylam sie po to aby rano o 6 wstac i isc do szkoly ledwie zywa:( do tego bylam pierwszym rocznikiem z nowa matura, wiec wszystko bylo co chwila przekrecane i zmieniane, a my musielismy sie do tego dostosowywac i uczyc co chwile czego innego, wiec mialam wiecej nauki niz poprzednie roczniki. Mature udalo sie zdac dobrze. Na studia poszlam zaoczne (rodzice chciali abym poszla na dzienne, ale nie moglam zostawic malucha), po dwoch latach wyjechalam do anglii i zostawilam studia, bo dziekan nie zgodzil sie na studiowanie eksternistyczne i teraz biore sie tu za studia i kontynuuje te ktore zostawilam w PL, wiec nie stracilam duzo. No i konkluzja. Gdybym nie miala dzicka w wieku 18 lat to pewnie i nie zdecydowalabym sie do 30, bo nawet teraz jak sie mnie pytaja kiedy nastepne (smieszne bo mam 22 lata, studia, praca, dom i dziecko, a oni chca juz nastepnego malucha) to odpowiadam jak sobie wszystko poukladam, a to jeszcze kuuupe lat Odpowiedz Link
kulki Re: A dzieci??? 09.04.09, 10:33 > Już za młodych lat wywoływałam skandale rodzinne > komentując niemowlęta jako brzydkie i podawałam jako przykład szczenięta mojej > pudlicy jako o wiele śliczniejsze :D Oj, nie cierpię jak ktoś dzieci z psami porównuje - pierwsza oburzona bym była ;) :) Ostatnio na spacerku "zobacz Azorku, chłopiec płacze całkiem jak Ty" :) Odpowiedz Link
balbina_alexandra Re: A dzieci??? 13.04.09, 11:03 kulki napisała: > Oj, nie cierpię jak ktoś dzieci z psami porównuje - pierwsza oburzona bym była > ;) :) > Ostatnio na spacerku "zobacz Azorku, chłopiec płacze całkiem jak Ty" > :) Och nie o takim porównywaniu mówię, w cytowanym przez Ciebie fragmencie wypowiadałam się wyłącznie o kwestiach czysto estetycznych :) a tekst przytoczony przez ciebie jest śmieszny i po prostu głupi, parsknęłabym śmiechem jak nic :) Chodziło mi bardziej o traktowanie zwierza jak żywej istoty, ktora ma swoje uczucia, odczuwa pewne wrażenia w sposób nie odbiegający od ludzkiego. Prosty przykład: kiedy wracalismy z wyjazdowego Sylwestra - oczywiście odczekawszy do poznego popołudnia aż wszyscy dojdą do siebie - strasznie zależało mi żeby nie siedzieć do wieczora tylko jechać do domu tak szybko jak tylko się da, bo moje kotki były same. Zostawiłam im sporo jedzenia, nie boją się huku, niemniej jednak są przyzwyczajone do obecności czlowieka i po prostu się denerwowalam. Towarzystwo zmieszało mnie z blotem, jako przeciwwagę podając inną koleżankę, która zostawiła dzieci... Dla mnie moje zwierzęta są równie ważne jak dla kogoś dzieci. Ale niektórym ciężko to zrozumiec. Odpowiedz Link
the_mariska Re: A dzieci??? 10.11.08, 01:00 Dla mnie dzieci to temat odległy jak koniec świata, jako żem młodziutka, wolna i z mojej wolności nie zamierzam szybko rezygnować. Wiem na pewno jedno - jak już się dorobię kiedyś dzieciaka, to na pewno sprezentuję mu w szybkim czasie braciszka lub siostrzyczkę. Sama wychowałam się z 4 (tak, czterema!) młodszymi braćmi i naprawdę się z tego powodu bardzo cieszę. Tak wesoło nie było w domu żadnych znajomych, a moja matka jest kobietą o stalowych nerwach że nas jakoś przeżyła, sama nie dałabym rady z taką dzieciarnią ;) Inna sprawa, że już teraz przy nich wymiękam, bo wytrzymanie wspólnego obiadu z czterema wariującymi wyrostkami w wieku mniej lub bardziej nastoletnim jest dla mnie prawie niemożliwe. Na całe szczęście nie widuję ich na co dzień, więc może do czasu posiadania własnych dzieci mi przejdzie ;) Odpowiedz Link
ma_go Re: A dzieci??? 10.11.08, 07:47 1 sztuka, "dorosła"/świeży student. Na wnuki jeszcze gotowa nie jestem:))) Odpowiedz Link
elayne_trakand Re: A dzieci??? 10.11.08, 12:53 Helena lat 3 i 3 m-ce Michelle 21 m-cy Planowalismy jedno dziecko i odkladane bylo przez wiele lat z powodu warunkow najpierw na 26 lat, potem 28 az w koncu samo zadecydowalo ze 30 lat mamusi to odpowiedni wiek na dziecko ;) A ze jest towarzyska to zaraz zawolala druga :D Odpowiedz Link
kwiatek04 Re: A dzieci??? 10.11.08, 13:32 Dzieci jeszcze nie mam, ale coraz czesciej mysle, ze juz do nich dojrzalam. Szkoda tylko, ze brak tego, ktory moglby byc tata, choc i to sie powoli zmienia ;) Odpowiedz Link
masza.s Re: A dzieci??? 10.11.08, 14:28 Uwielbiam. Przyszło mi to teraz, mając lat 17. Nie jestem typem od "ciuciuciuciu", ale odkryłam, że bycie z dziećmi naprawdę sprawia mi przyjemność. Dużą. Nie piszczę, dzieci mnie onieśmielają, ale chyba lubią. Zastanawiam się, jaki wpływ ma na to fakt, że od dziecka pracowałam z psami w formie szkoleń i tak dalej ;). Bobasy lubię. Pomagam w Domu Dziecka, chociaż moim celem było pomaganie w Domu Małego Dziecka. Dziecko najchętniej bym urodziła na studiach, biorąc poprawkę na fakt, że w tym czasie mój mąż mógłby mnie utrzymać i zapewnić mi to, bym mogła skupić się na dziecku i naucę. Moja mama urodziła mnie mając lat 17, tyle, co ja teraz. I dostrzegam plusy, jakie z tego tytułu wyniosła, mimo wszystko. I sądzę, że karierę i dziecko da się pogodzić. Ja spróbuję, bo chciałabym tego i tego. Być spełnioną żoną, matką oraz spełnić się w zawodzie. Odpowiedz Link
madzioreck Re: A dzieci??? 10.11.08, 18:54 Są plusy z posiadania dzieci wcześniej, zgadzam się. Ale nie zgodzę się, że karierę i macierzyństwo da się pogodzić. NIE DA SIĘ. Można co najwyżej "jakoś" to ciągnąć. Widzę, jak moje koleżanki z pracy "godzą" karierę i dzieci. Są wiecznie zmęczone i na nic nie mają czasu, wpadają z jednego kieratu w drugi. Dzieci co chwilę chorują, i rób tu człowieku karierę. Wracasz do domu o 19:00, wychowuj tu dziecko... Babcie wychowują i nianie. Takie jest moje zdanie. Odpowiedz Link
masza.s Re: A dzieci??? 15.11.08, 19:30 Nie wiem, jak pracujesz, ja sądzę, że się da i widzę takich przykładów naprawdę mnóstwo. :) Odpowiedz Link
madzioreck Re: A dzieci??? 11.02.09, 20:47 Całkiem normalnie pracuję, najczęściej 8 godzin, czasem w sobotę. Tylko może rzeczywiście co innego 8 godzin od 7:00 do 15:00 niż od 10:00 do 18:00... Odpowiedz Link
ja_joanna Re: A dzieci??? 10.11.08, 14:46 Dzieci nie mam jeszcze, ale baaardzo bym chciała, najszybciej, jak będzie to możliwe we w miarę rozsądnych warunkach - myślę, że w przeciągu 2-3 lat. Mój Narzeczony kończy wkrótce 30, ja 27. On ma niemal łzy w oczach widząc małe dzieci - uwielbia. Ja też uwielbiam. Wiem tylko, że moje psychiczne problemy ostatnio (nerwica itp.) nie są najlepszą podstawą do macierzyństwa + nieskończone jeszcze studia. Więc chwilowo skupiam się na tymże właśnie, żeby te studia skończyć i z nerwicą się uporać. Gdyby doszło do "wpadki" (w co jednak wątpię) to chyba oboje skakalibyśmy pod sufit, mimo "niewystarczających warunków". Odpowiedz Link
tinoola Re: A dzieci??? 10.11.08, 18:37 nie mam i poki co nie planuje, byc moze kiedys, jednak na chwile obecna swiadomie nie zdecydowalabym sie na dziecko, nie czuje sie gotowa, aby brac odpowiedzialnosc za zycie drugiej osoby a jesli wpadne ... no coz nie mam juz 15 lat i tragedi nie bedzie ;) pzdr t. Odpowiedz Link
madzioreck Re: A dzieci??? 10.11.08, 18:56 U mnie to nie jest tak, że nie lubię dzieci czy coś. Lubię. Siostrzeńców kocham nad życie, rozczulają mnie wyciągnięte do mnie rączki 14-miesięcznego kajberka. Naprawdę. Ale własnych nie chcę. Nie wiem, co będzie za kilka lat, może zechcę. Odpowiedz Link
calineczka793 Nie mam... 10.11.08, 20:26 ...pragnę... ...odwlekałam... ...teraz tego straszne żałuję...czasu nie można cofnąć... ...jestem pod dwóch poronieniach, ale mam nadzieję, że kiedyś się pojawią maluchy w naszym domu:-) D. Odpowiedz Link
joankb Re: Nie mam... 11.11.08, 00:22 Z całego serca Ci tego życzę :)) Mam nadzieję, że jesteś pod dobrą opieką lekarską, masz wokół siebie życzliwe osoby. I mam nadzieję, że przekonałaś samą siebie, że ważny jest spokój i dobre nastawienie. Odpowiedz Link
monika_i Re: 11.11.08, 03:29 mam syna, rocznego. chlopak sliczny jak malowany, wesoly, pogodny i cholernie absorbujacy. przez rok siedzialam z nim w domu, jutro idzie do zlobka a ja wracam do pracy. Odpowiedz Link
jud.yta Re: Nie mam... 04.12.08, 19:09 Zobaczysz będziesz miała :) Z całego serca Ci tego życzę. Odpowiedz Link
jaagna Re: A dzieci??? 11.11.08, 09:47 Mam nieludzkie dzieci czyli kota i dwie myszy. Kocham je, karmię, sprzątam, chodzę z nimi do lekarza. Dzieci ludzkich nie miałam, nie mam i nie planuję. Lubię niektóre dzieci znajomych: najlepiej już odchowane, z którymi można pogadać - a potem wrócic do swojego domu. I jestem już mocno dorosła (moja koleżanka z liceum ma syna na studiach, młodszy w tym roku szkolnym zdaje maturę), więc nie sądzę, by to sięe miało zmienić. Odpowiedz Link
velika Re: A dzieci??? 11.11.08, 11:36 Na razie jestem za młoda(mam 22 lata), ale za parę lat na pewno się zdecyduję. Za dziećmi nie przepadam, nie mam żadnego doświadczenia w kontakcie z nimi, a pierwszy raz małe dziecko miałam na rękach w wieku 19 lat:P Nie rozczulają mnie wcale i staram się trzymać od nich z daleka. Mimo wszystko gdzieś podświadomie mam zakodowaną chęć posiadania potomstwa-sztuk jeden najlepiej, choć wiem, jak fajnie jest mieć rodzeństwo, zwłaszcza zbliżone wiekowo. Mam bardzo prorodzinnego chłopaka, który pewnie dzieci chciałby mieć już:) Uważam, że na wszystko w życiu jest czas-teraz na naukę i imprezowanie, kiedyś na rodzinę. Poczekam sobie jeszcze, nigdzie mi się nie spieszy;) Odpowiedz Link
anna.michal Re: A dzieci??? 11.11.08, 22:21 Posiadam. :) Michał 6,5 i Piotruś 3,5 I ostatnio ich choroby doprowadzają mnie do szaleństwa. BO ciągnie się to i ciągnie. A miałam nadzieję, że wyrobili już normę i się uodpornili. Odpowiedz Link
pierwszalitera Re: A dzieci??? 11.11.08, 22:26 anna.michal napisała: > Posiadam. :) Michał 6,5 i Piotruś 3,5 Padnę. ;-) Michał i Piotruś to moje męskie ulubione imiona. :-) Odpowiedz Link
kuraiko Re: A dzieci??? 11.11.08, 23:37 o tiaaaak, moje też ;) ale syna nie nazwę Piotruś, ciekawe czemu ;))))) :D za to Michał jak najbardziej :> Odpowiedz Link
kasienka.b Re: A dzieci??? 15.11.08, 21:17 czyżby Twój luby miał na imię tak jak mój? ;) Jak będę miała kiedyś synka, to będzie Adaś, córka będzie Amelka :) Na razie nie mam, i chciałabym i boję się... Chyba jeszcze nie jestem do końca gotowa :) Odpowiedz Link
kuraiko Re: A dzieci??? 15.11.08, 21:24 hehe zapewne ;))) od małego mi się podobali chłopcy o tym imieniu. no ja też mam imiona dla synów, ale dla dziewczynek nie za bardzo :/ po pierwsze dlatego, że nie podobają mi się imiona żeńskie, po drugie że jak mi się podoba, to mojemu facetowi nie, a po trzecie mój facet wymyślił Julię po córce kuzynki, która jest mu bliska, ale jak na każdym kroku widzimy/słyszymy/czytamy że małe dziewczynki to w większości Julki to już mamy dość tego imienia ;/ to jakaś plaga (tak samo jak Kuba, Kacper, Wiktoria i Oliwia itd) Odpowiedz Link
kasienka.b Re: A dzieci??? 15.11.08, 22:01 ha, ja też zawsze miałam słabość do Piotrusiów, nawet moja pierwsza "miłość" z podstawówki tak się nazywała ;) Odnośnie imion dla dzieci to na szczęście męzowi też się Amelka i Adaś podoba, chociaż małą Amelkę mamy w bliskiej rodzinie, ale co tam, ja sobie już dużo wcześniej to imię wymyśliłam ;) Ja natomiast zauważyłam jakiś wysyp Jasiów, Antosiów i Oliwii... Odpowiedz Link
agacia2025 Re: A dzieci??? 12.02.09, 10:51 ja uwielbiam zenskie imiona. Kiedys tez podobalo mi sie Julia, ale tego naprawde jak plaga. Najbardziej podoba mi sie imie mojej corci- Rozyczka. Tam ma na imie tez moja mama i miala moja prababcia, wiec tak co drugie pokolenia:) nawiasem mowiac moja mama nie wiedziala ze moja corcia bedzie miec na imie tak jak ona i jak juz po fakcie dowiedziala sie o tym to zatkalo ja i glupio jej bylo mowic ludziom jak jej pierwsza wnuczka ma na imie aby nie pomysleli ze tak zadufana jest w sobie ze wyegzekwowala na corce aby swoje dziecko tak nazwala:))) moja siostra ma dwie corcie, jedna Dobrusia, druga Zuzia (moja slodka chrzesnica). Podoba mi sie jeszcze imie Anitka (takie slodkie):) Co do imion meskich to no idea;/ kiedys podobalo mi sie Ziemowit, takie staropolskie imie, no ale ogolnie to nie bardzo podobaja mi sie meskie imiona;/ Odpowiedz Link
agnesp76 Re: A dzieci??? 12.11.08, 09:48 anna.michal napisała: > Posiadam. :) Michał 6,5 i Piotruś 3,5 :))) Mój 3 latek też Piotruś :) Odpowiedz Link
moonlight80 Re: A dzieci??? 12.11.08, 15:59 Mam Oliwię która w Wigilię skończy 3 lata. Planowałam mieć już drugie ale mąż sie buntuje wiec na razie pozostanie jedynaczką. Łatwo nie jest szczególnie jak sie nie ma rodziny na miejscu i trzeba sobie radzić ze wszystkim,ale kocham ją bardzo bardzo,zawsze chciałam mieć dzieci i zdecydowałam sie dość szybko jak na te czasy bo w wieku 25 lat na dziecko Odpowiedz Link
paskudek1 Re: A dzieci??? 12.11.08, 17:47 mam czteroletniego synka, w marcu skończy pięć:) jest niesamowity i rzeczywiście wywrócił nasze życie do góry nogami, ale zdecydowaliśmy sie na tę wywrotkę świadomie. Co dziwne wcześniej nawet niespecjalnie loubiłam dzieci tzn. tolerowałam ale zeby mi się ręce wyciągały do każdego maluszka to nie. teraz sama mi się gęba śmieje do każdego brzdąca, świat widzę inaczej i z perspektywy dziecka. Ale dobrze mi z tym. Tylko chyba świadomie juz nie zadecyduję o powiększeniu rodziny, chyba ze mimo wszystko się przydarzy. Co wcale nie znaczy że moe własne, ukochane i uwielbione dziecie nie potrafi mnie wkurzyć jak jasna cho..ra . Po prostu musiałam nauczyć się hamować:))))) Ale wszystkie które nie chcą mieć dzieci rozumiem, niech KAŻDA ma prawo do własnych wyborów i realizacji. Odpowiedz Link
wielebnna Re: A dzieci??? 15.11.08, 12:21 mam 2 sztuki męskie:) jeden trzylatek i jeden siedmiomiesięczniak zanim się pojawili wydawało mi się, że nie lubie dzieci i nie dam rady i że nie zmieszczą mi się w życiorysie - a teraz sobie myślę, że dostałam nową inną jakość życia Odpowiedz Link
pierwszalitera Re: A dzieci??? 15.11.08, 12:56 wielebnna napisała: > mam 2 sztuki męskie:) jeden trzylatek i jeden siedmiomiesięczniak > zanim się pojawili wydawało mi się, że nie lubie dzieci i nie dam rady i że nie > zmieszczą mi się w życiorysie - a teraz sobie myślę, że dostałam nową inną > jakość życia Ja ci wierzę. :-) Jak dzieci są, to się je kocha i nie można sobie wyobrazić, że ich nie ma. Ale skoro masz dwójkę, to pewnie i życzenie macierzyństwa miałaś, a te wątpliwości były całkiem innej natury. Ja jestem przekonana, że dałabym sobie jako matka radę, prowadzę życie, w którym miejsce dla dziecka by się teoretycznie znalazło, znajomi mówią też, że byłabym dobrą matką, bo dzieci mnie lubią i wiem jak do nich podejść. A jednak życzenia posiadania dzieci nie mam. Więc, to nie o wątpliwości chodzi, a o coś bardziej głębszego. Odpowiedz Link
wielebnna Re: A dzieci??? 15.11.08, 16:15 masz rację - lepiej podążać za głosem serca/rozumu a nie robić coś wbrew sobie (choć wbrew biologii - zadanie przedłużenia gatunku) a zgodnie ze społecznym oczekiwaniem; lepiej chyba jest jednak zyć zgodnie z własnym pomysłem na zycie Odpowiedz Link