aaaaaa71
15.01.07, 16:15
Cenę pracy kobiety można ustalić przyjmując , iż uzyskuje ona połowę dochodu
rodziny.
Zastrzeżenie , że wykonując tę samą pracę różne kobiety są różnie wynagradzane
można przyrównać do zarobków np. nauczycielki w biednej wiejskiej szkole i
nauczycielki w prywatnej szkole w Warszawie. Wykonują taką samą pracę za inne
wynagrodzenie.
W ten sposób, uznając prawo każdego z małżonków do połowy zarobków rodziny,
można rozwiązać sprawę emerytur ich wysokości i zaliczania czasu zatrudnienia.
Takie założenie uwzględnia też to, że podejmując pracę zawodową kobieta
obarczona rodziną jest mniej dyspozycyjna, a w związku z tym zarabia mniej niż
mogła by zarobić będąc osobą samotną. Wyższe zarobki mężczyzny okupione są na
ogół ciężką pracą jego żony. Uważam , że całkowity dochód rodziny jak i prawo
do emerytury ( ustalanie jej wysokości jak i stażu pracy) powinien być w
małżeństwie łączone a następnie dzielone na dwie równe części. Takie suche
matematyczne wyliczenie pozwoliło, by na ustalanie alimentów w razie rozwodu
jak i ustalenie wysokości alimentów dla dzieci. Dodatkową zaletą takiego
rozwiązania byłoby przyczynienie się do trwałości małżeństw. Panowie lubiący
wymieniać żony na coraz to nowsze modele musieliby się liczyć z bardzo dużym
obciążeniem finansowym.