cyklista6 18.01.09, 17:19 Samo życie. Jestem po trosze każdym z nich i ona jest częściowo każdą z nich. Naprawdę nie ma nadziei? Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
quant34 Wyschnięci 18.01.09, 18:20 Ciekaw jestem kto im wymyśla te historie. Bo, że nie są to żadne wyznania prawdziwych ludzi, ale fikcyjne imiona i fikcyjne historie, to jestem akurat pewny. Problem zapewne istnieje w rzeczywistości, czy faktycznie wygląda akurat tak, nie wiem. Nie mniej jednak uważam za szkodliwe produkowanie artykułów (ten nie jest przecież pierwszy) wmawiających ludziom, że pożycie seksualne jest "fundamentem" związku albo, że bez satysfakcji seksualnej jesteśmy "wypaleni" czy jacy tam jeszcze. Szczęśliwym to zapewne nie zaszkodzi, ale ludzi z problemami (nie seksualnymi) tylko niepotrzebnie inspiruje w kierunku kolejnych fobii i niezadowolenia z życia. Cokolwiek zdaje się autorom prasy kobiecej słynącej z takich artykułów (co w tym towarzystwie robi Wyborcza?), życie na szczęście nie składa się z seksu, odchudzania i kupowania ciuchów. Swoją drogą, ciekawą filozofię autor tych historii przedstawia ustami swoich bohaterów. Umówiłam się z obcym facetem na seks, ale z nim ostatecznie nie poszłam bo jestem lojalna wobec męża. Interesujące ujęcie lojalności. Ciekawe ile nieszczęśliwych (z różnych przyczyn) osób czytając takie artykuły uwierzy, że remedium na ich życiowe problemy jest puszczalstwo po hotelach? W porządku, nie o to chodziło autorowi, wiem. Chodzi mi tylko o to jak takie historyjki odpierają ludzie, którzy wierzą w ich autentyczność. Odpowiedz Link Zgłoś
ledzeppelin3 Re: Wyschnięci 18.01.09, 19:22 wmawiających ludziom, że pożycie seksualne jest > "fundamentem" związku albo, że bez satysfakcji seksualnej jesteśmy "wypaleni" > czy jacy tam jeszcze. Kiedyś też tak myślałam. Aż do pierwszego orgazmu:P Odpowiedz Link Zgłoś
21.gazeta.pl Re: Wyschnięci 18.01.09, 20:17 Lekceważenie problemu seksu czy deprecjonowanie jego wartości w związku- to ślepy zaułek. Jeśli życie seksualne jest udane, to nawet jeśli są inne problemy w związku-ludzie trwają przy sobie. Pewnie, że są związki, gdzie tego życia seksualnego nie ma, a są razem, ale myślę, że to sięd udaje tylko wówczas, gdy obie strony mają bardzo maleńkie libido. Odpowiedz Link Zgłoś
masysia Re: Wyschnięci 18.01.09, 20:35 Mówcie sobie co chcecie, ale seks w związku ważny jest. Nie jest on postawą, ale jednym z BARDZO WAŻNYCH elementów jak np. miłość, zaufanie, zrozumienie by związek był udany. Czasem z mężem kochamy cię codziennie, czasem gdy mamy jakiś zwariowany czas (dużo pracy, innych zajęć) kochamy się np. 3 razy w miesiącu. Otwarcie o seksie rozmawiamy, staramy się zaspokajać nawzajem i jest wspaniale:)Życze każdej takiego kochanego męża. Ps. Chyba gorszy jest brak komunikacji, niż brak seksu. Odpowiedz Link Zgłoś
maruda.r Re: Wyschnięci 19.01.09, 05:21 masysia napisała: > Mówcie sobie co chcecie, ale seks w związku ważny jest. Nie jest on postawą, al > e > jednym z BARDZO WAŻNYCH elementów jak np. miłość, zaufanie, zrozumienie by > związek był udany. Czasem z mężem kochamy cię codziennie, czasem gdy mamy jakiś > zwariowany czas (dużo pracy, innych zajęć) kochamy się np. 3 razy w miesiącu. > Otwarcie o seksie rozmawiamy, staramy się zaspokajać nawzajem i jest > wspaniale:)Życze każdej takiego kochanego męża. ***************************** Nie rozumiesz. To pewne. Odpowiedz Link Zgłoś
poszeklu Magdalena Grzebałkowska, posciel to nie wszystko 20.01.09, 14:42 grzebanie sie w problemach orgastycznych jest typowe dla osob, ktore juz nic nie maja madrego do powiedzenia, nic do zrobienia, nic, zero, kaput. Niech Grzebałkowska zrobi sondaz ile kur ma orgazm i jak czest im sie to nie zdarza albo zdarza albo jak nieodpowiedzialnie koguty slabo dozuja przyjemnosc swoim partnerkom. Odpowiedz Link Zgłoś
eeela Re: Magdalena Grzebałkowska, posciel to nie wszys 20.01.09, 15:37 A czym problemy ludzkości w seksie różnią się w swojej wadze od problemów, ja wiem, ekonomicznych czy rozważań o stylu pisarskim Cortazara? Wyluzuj, przestań robić z siebie mohera. Odpowiedz Link Zgłoś
monster1972 on nie robi... mohera:) to moher czysty gatunkowo! 21.01.09, 15:45 100% mohera w moherze:) a może i 101% sledzę jego wypowiedzi od kilku lat... i wiem , co piszę... Polak-ateista Odpowiedz Link Zgłoś
te_rence Re: on nie robi... mohera:) to moher czysty gatun 21.01.09, 15:55 no fakt poszeklu to beton jakich mało, potwierdzam :) Odpowiedz Link Zgłoś
monster1972 a ty jak zwykle sadzisz wszystkich swoja miarką 21.01.09, 15:49 moherowo-katolską udane zycie seksualne jest bardzo waznym skladnikiem zwiazku nie rozumieją tego jedynie osobniki ozięble (bo nie maja potrzeb) i onanisci (ze sobą prawie zawsze jest OK) ty kim jestes? onanista pewno nie... bo to grzech smiertelny i zabijanie nienarodzonych, a wy moherowi musicie pambuka słuchac, bo was oslepi za walenie konia.. ;) wiec moze ozieblosc? hehe idz lepiej na forum waszego nocnika lub radyja z ryjem.. a takie tematy zostaw normalnym, doroslym ludziom, dla ktorych zycie to nie tylko modlitwa i lezenie krzyzem we wlosienicy i popiele Polak-ateista Odpowiedz Link Zgłoś
bialy.tygrys Re: a ty jak zwykle sadzisz wszystkich swoja miar 21.01.09, 18:17 Aleś mnie rozbawił tym tekstem :) Oczywiście popieram, ale też masz piwo za poczucie humoru :) Również Polak-ateista Odpowiedz Link Zgłoś
bialy.tygrys Re: :) dzieki, hehe, ale jak to w zycie wprowadzi 22.01.09, 13:12 Wysłałem Ci na pocztę gazetową wersję elektroniczną, a jak taka nie wystarczy to wyślę wersję z ciała i krwii, a właściwie ze szkła i piwa :) Odpowiedz Link Zgłoś
wilusztochuj Re: a ty jak zwykle sadzisz wszystkich swoja miar 23.01.09, 13:09 > idz lepiej na forum waszego nocnika lub radyja z ryjem.. a takie > tematy zostaw normalnym, doroslym ludziom, dla ktorych zycie to nie > tylko modlitwa i lezenie krzyzem we wlosienicy i popiele > > > > Polak-ateista hahahaha juz mialem odpisywac pomoherszklowi w podobnym tonie ale mnie uprzedziles :) hahaha nie sluchajcie poszekla. to jest jakis bardzo zagubiony czlowiek. Polak-chrzescijanin Odpowiedz Link Zgłoś
te_rence Re: Magdalena Grzebałkowska, posciel to nie wszys 21.01.09, 15:50 poszeklu napisał: > grzebanie sie w problemach orgastycznych jest typowe dla > osob, ktore juz nic nie maja madrego do powiedzenia, nic > do zrobienia, nic, zero, kaput. Niech Grzebałkowska zrobi > sondaz ile kur ma orgazm i jak czest im sie to nie zdarza > albo zdarza albo jak nieodpowiedzialnie koguty slabo dozuja > przyjemnosc swoim partnerkom. Ty zapewne jesteś z tych co to nigdy nie dbają albo nie dbali o przyjemność u partnerki. Stary dziadu... Pieszczoty świetnie zbliżają, pozwalają rozładować napięcia (ach ten seks po kłótniach!) według mnie. Bardzo się cieszę, że z moją narzeczoną jest nam bardzo przyjemnie w łóżku. Moim zdaniem otwartość i mówienie o swoich potrzebach z uwzględnieniem potrzeb drugiej osoby to klucz do szczęścia. I jak sobie tak siąde i pomyśle to stwierdzam że jestem szczęśliwy... o very happy man :) Odpowiedz Link Zgłoś
lucusia3 Re: Magdalena Grzebałkowska, posciel to nie wszys 21.01.09, 16:35 Poszeklu jest zapewne teoretykiem, a na dłuższą metę takie teoretyczne rozważania zawsze się stają czcze. Odpowiedz Link Zgłoś
mo-money Wracaj śmierdziuchu do wyrka 21.01.09, 16:39 Od razu widać że poszeklu to stary niedomyty impotent. Bóg każe się przebaczać nawet takim ścierwom. Odpowiedz Link Zgłoś
mike1976 Re: Magdalena Grzebałkowska, posciel to nie wszys 21.01.09, 17:22 poszeklu napisał: > grzebanie sie w problemach orgastycznych jest typowe dla > osob, ktore juz nic nie maja madrego do powiedzenia, nic > do zrobienia, nic, zero, kaput. (...) Kretyński nick, taka sama wypowiedź. Nihil novi :] Odpowiedz Link Zgłoś
ready4freddy Re: Magdalena Grzebałkowska, posciel to nie wszys 21.01.09, 23:40 drogi poszczeklu, zawsze bylem zdania, ze mentalnie plasujesz sie wlasnie gdzies w okolicach kury - milo, ze osobiscie zechciales potwierdzic moje przypuszczenia. Odpowiedz Link Zgłoś
crame Re: Magdalena Grzebałkowska, posciel to nie wszys 22.01.09, 05:34 Ty tez przeciez uwielbiasz ten orgazm, jakiego doznajesz podczas trollowania! Poza tym ten twoj sadomachizm, werbalny! Wylewane pomyje na twoje posty, to tez przeciez orgia w ktorej sie lubujesz, od lat. Odpowiedz Link Zgłoś
4rocco Re: Wyschnięci 19.01.09, 20:31 Nieprawda Koleżanka miała sytuacje odwrotną niż bochaterowie artykułu ,tzn. świetny seks poza nim zero porozumienia kłótnie i poniżanie oraz przemoc . W końcu dojrzała do decyzji o rozstaniu ale stwierdziła że chciałaby dalej z nim sypiac ale juz bez glębszej relacji (ale to było chwilowe),rozstała się z ulgą, mineło parę lat fajni faceci sie znalezli ale ten były naprawde był pod względem seksualnym dla niej stworzony ,ale co z tego skoro kompletnie nie do życia. Odpowiedz Link Zgłoś
maruda.r Re: Wyschnięci 20.01.09, 11:04 4rocco napisała: > Nieprawda Koleżanka miała sytuacje odwrotną niż bochaterowie > artykułu ,tzn. świetny seks poza nim zero porozumienia kłótnie i > poniżanie oraz przemoc . ******************************* Nie doceniasz siły seksu. Ludzie rzucają domy, majątki, rodziny, dzieci, gdy zapali się w nich ten płomień. Bo dopiero wtedy czują, że naprawdę żyją. Poza tym istnieją pary, które dopełniają się w każdym względzie. Warto więc szukać. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Re: Wyschnięci 20.01.09, 17:01 Tak, wiem doskonale, ile można zaryzykować dla dobrego seksu:) Ale 4rocco ma rację - jak zabraknie innych czynników, najlepszy seks przestanie wystarczać. Według mnie udany związek to fundamenty (miłość, zaufanie, współpraca itp.) + zaprawa, czyli dobry seks. Cokolwiek się z tego wykruszy, dom się zawali. Odpowiedz Link Zgłoś
yanoosh111 Re: Wyschnięci 22.01.09, 08:29 Kwestia wieku takiego "zapalonego" delikwenta... a specjaliści twierdzą, że ten płomień to krótkotrwały raczej. Owszem, tzw. "zakochani" rujnują komuś życie dla paru orgazmów ... I kto tu jest cynikiem ? ;-) Odpowiedz Link Zgłoś
tacx Re: Wyschnięci 22.01.09, 09:35 > Lekceważenie problemu seksu czy deprecjonowanie jego wartości w > związku- to ślepy zaułek. Jeśli życie seksualne jest udane, to nawet > jeśli są inne problemy w związku-ludzie trwają przy sobie. Pewnie, > że są związki, gdzie tego życia seksualnego nie ma, a są razem, ale > myślę, że to sięd udaje tylko wówczas, gdy obie strony mają bardzo > maleńkie libido. Piszesz bzdury. W przypadku braku seksu w małzeństwie nie chodzi o seks tylko o zwykłe niedopasowanie. Tylko tyle i nie warto z prostych faktów robić wielkiego problemu. Ludzie do siebie nie pasują i przykre to tylko że dowiaduja się o tym jak już mają rękę w nocniku. jeśli ktoś przed ślubem liczy ze stanie się po ślubie cud (lub jemu stanie) albo liczy na to ze małżeństwo to dobry seks choćby reszta spraw była jak dwa lewe buty to cóż... sam sobie winien Jeśli ludzie są seksualnie dopasowanie to nie znaczy to ze muszą zyć z soba do końca życia - to nie jest fundament na który buduje się małżeństwo - znam takie które rozpadały się mimo że seks był udany. poza tym...kto tam za ludźmi trafi. Po świecie chodza takie dziwadła ze naprawdę... Odpowiedz Link Zgłoś
q-ku jesteśmy pod tym względem nacją beznadziejną 25.08.10, 12:39 Polacy nie umieją się cieszyć seksem, mieć go jako coś normalnego i ważnego Odpowiedz Link Zgłoś
errare_humanum_est Re: Wyschnięci 18.01.09, 20:54 quant34 napisał: > Ciekaw jestem kto im wymyśla te historie. Bo, że nie są to żadne wyznania > prawdziwych ludzi, ale fikcyjne imiona i fikcyjne historie, to jestem akurat > pewny. Problem zapewne istnieje w rzeczywistości, czy faktycznie wygląda akurat > tak, nie wiem. Nie mniej jednak uważam za szkodliwe produkowanie artykułów (ten > nie jest przecież pierwszy) wmawiających ludziom, że pożycie seksualne jest > "fundamentem" związku albo, że bez satysfakcji seksualnej jesteśmy "wypaleni" > czy jacy tam jeszcze. Heh, to wejdź na to forum forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=15128 i powtórz to co napisałeś wszystkim, którzy tam piszą. Odpowiedz Link Zgłoś
eeela Re: Wyschnięci 18.01.09, 22:11 > Ciekaw jestem kto im wymyśla te historie. Bo, że nie są to żadne wyznania > prawdziwych ludzi, ale fikcyjne imiona i fikcyjne historie, to jestem akurat > pewny. Czy te akurat konkretne historie zostały opowiedziane przez prawdziwych ludzi z krwi i kości, czy też nie - trudno powiedzieć. Ale skąd w tobie ta pewność, że takie historie mogą być tylko wymysłami, to ja nie wiem. Artykuł był, z tego co wiem, częściowo inspirowany pewnym prywatnym forum tu, na serwerze Gazety, na którym od ładnych kilku lat przewijają się setki właśnie takich historii. Odpowiedz Link Zgłoś
quant34 Re: Wyschnięci 18.01.09, 23:21 eeela napisała: > > Ciekaw jestem kto im wymyśla te historie. Bo, że nie są to żadne wyznania prawdziwych ludzi, ale fikcyjne imiona i fikcyjne historie, to jestem akurat pewny. > > Czy te akurat konkretne historie zostały opowiedziane przez prawdziwych ludzi z krwi i kości, czy też nie - trudno powiedzieć. Ale skąd w tobie ta pewność, że takie historie mogą być tylko wymysłami, to ja nie wiem. Artykuł był, z tego co wiem, częściowo inspirowany pewnym prywatnym forum tu, na serwerze Gazety, na którym od ładnych kilku lat przewijają się setki właśnie takich historii. No to już wiem kto je wymyśla :) Odpowiadając na Twoje pytanie, jestem pewny nieautentyczności takich historii ponieważ znam osobiście człowieka, który trudni się zawodowo ich wymyślaniem. Jednak nie dla GW, ale dla pewnego popularnego pisemka dla kobiet. Wątpliwości natomiast miałem w przypadku tej gazety bo to tytuł jakby nie patrzeć dużo poważniejszy niż prasa bulwarowa. Ale teraz już wiem, faktycznie na forach historii jest dosyć. Jednak to nie zmienia mojego poglądu na autentyczność samych historii. Po pierwsze wypowiedzi forumowiczów i tak podlegają obróbce celem dostosowania do tezy, jaką chce udowodnić autor artykułu. Po drugie, wiarygodność problemów poruszanych na forach jest delikatnie mówiąc dyskusyjna. Nie twierdzę, że ci ludzie kłamią, twierdzę natomiast, że 90% z ich ma problem z czymś zupełnie innym, a rzeczywiste czy urojone problemy z seksem są tylko skutkiem tych "głównych" problemów. Takie artykuły powinno się opierać na historiach zweryfikowanych nie tylko pod względem autentyczności osoby, która je opowiada, ale także pod względem diagnozy. Podam przykład: powiedzmy,ze 3 kobiety narzekają, że nigdy nie miały orgazmu. Dziennikarz wykorzysta ich historie na użytek tezy, iż Polacy to marni kochankowie. Jednak jeżeli z tymi samymi kobietami porozmawiał specjalista, to mogłoby się okazać, że pierwsza była molestowana w dzieciństwie, druga nigdy nikogo nie kochała, a trzecia konfabuluje ponieważ nigdy nie spała z facetem. Ale teza poszła w świat i wielu ludzi potraktowało ją poważnie. Przykład jest oczywiście uproszczony, ale problem jest zawsze ten sam: o sprawach będących wciąż tabu w naszym społeczeństwie, paradoksalnie pisze kto chce i co chce, na podstawie historii wyciągniętych z kapelusza, a skutek jest taki, że czytelnik zaczyna wierzyć w dowolny nonsens w zależności od tego, jaką gazetę akurat przeczytał. To oczywiste, że seks to ważna sfera aktywności człowieka, równie oczywiste jest to, że nieudane życie seksualne upośledza funkcjonowanie związku. Jednak nie jest już prawdą, że seks jest fundamentem związku, a w każdym razie na pewno nie każdego związku. Jeżeli dla kogoś najważniejsze, co go łączy z życiowym partnerem to łóżko, to tylko współczuć temu komuś, ale takie związki to tylko jakiś procent wszystkich związków. W pozostałych przypadkach fundamenty to miłość, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i tak dalej. Jeżeli jest jeszcze dobry seks to super, ale jeżeli namiętność w związku nie osiąga już takich obrotów jak niegdyś, to nie jest koniec świata, ani koniec związku. Najgorsze jest to, że takich i innych artykułów naczyta się jakich naiwny i nagle go "oświeci", że przecież jest nieszczęśliwy bo pisali w gazecie, że bez udanego seksu związek jest do niczego. Jest jeszcze jedna sprawa: zadowoleni ze swojego pożycia ludzie, nie żalą się na forach, dlatego ich historie obrazują problemy tylko pewnej części społeczeństwa i w żadnym razie nie dają podstaw do formułowania wniosków typu "Polacy" czy "społeczeństwo", a to niestety bardzo często się zdarza. Odpowiedz Link Zgłoś
eeela Re: Wyschnięci 18.01.09, 23:58 Czytam to forum od kilku lat. Miałam styczność z setkami historii. Wyrobiłam już sobie oko na to, które historie są prawdziwe, a które nie, które są wyolbrzymione, a które nie. Stali forumowicze nie klepią się tam po pleckach i nie użalają nad sobą, ale analizują ze wszech stron i szukają rozwiązań i/lub wytłumaczeń. Rozebraliśmy tam na części pierwsze setki prawdziwych i wymyślanych historii. Jedno nie ulega wątpliwości - cokolwiek by ci się nie wydawało, to są prawdziwe i istotne problemy, dotykające bardzo wielu ludzi. Artykuł zaledwie pobieżnie liznął ten temat. Odpowiedz Link Zgłoś
mujer_bonita Re: Wyschnięci 19.01.09, 11:26 quant34 napisał: > Dziennikarz wykorzysta ich historie na użytek tezy, iż > Polacy to marni kochankowie. Chyba kompletnie nie zrozumiałeś o co chodziło. Jacy 'kiepscy kochankowie'? > Jednak nie jest już prawdą, że seks jest fundamentem > związku, a w każdym razie na pewno nie każdego związku. (...) > Jeżeli jest jeszcze dobry seks to super, ale jeżeli namiętność w > związku nie osiąga już takich obrotów jak niegdyś, to nie jest koniec świata, > ani koniec związku. Taaaa... jasne. Poczytaj sobie forum 'Brak seksu w małżeństwie' to dowiesz się jak takie związki wygladają. Radzę zapoznać się z tematem przed ferowaniem opinii. Zarzucasz, że każdy może pisać co chce i sam to robisz. Z seksem w związku niestety jest jak ze zdrowiem - dopóki się nie zepsuje nikt nie wie jak jest ważny. Naprawdę zachęcam do lektury. Odpowiedz Link Zgłoś
eeela Re: Wyschnięci 20.01.09, 13:47 > Z seksem w związku niestety jest jak ze zdrowiem - dopóki się nie > zepsuje nikt nie wie jak jest ważny. Bardzo trafnie powiedziane :-) Odpowiedz Link Zgłoś
ready4freddy Re: Wyschnięci 21.01.09, 23:44 mujer_bonita napisała: > quant34 napisał: > > Dziennikarz wykorzysta ich historie na użytek tezy, iż > > Polacy to marni kochankowie. > > Chyba kompletnie nie zrozumiałeś o co chodziło. Jacy 'kiepscy > kochankowie'? moze jednak sproboj przeczytac CALY post poprzednika, ze zrozumieniem do tego, a potem komentuj? Odpowiedz Link Zgłoś
ledzeppelin3 Re: Wyschnięci 19.01.09, 12:29 > Przykład jest oczywiście uproszczony, ale problem jest zawsze ten sam: o > sprawach będących wciąż tabu w naszym społeczeństwie, paradoksalnie pisze kto > chce i co chce, na podstawie historii wyciągniętych z kapelusza, a skutek jest > taki, że czytelnik zaczyna wierzyć w dowolny nonsens w zależności od tego, jaką > gazetę akurat przeczytał Artykuł jest nieźle napisany, między wierszami daje do zrozumienia, że problemy bohaterów z seksem (bo to SĄ problemy, choć je trywializujesz i umniejszasz) są wypadkową ich innych problemów czy fałszywych przekonań (np. brak męskich wzorców jednej z bohaterek reportażu czy stereotypowe podejście do kobiet kolejnego z nich). Nie ma potrzeby autorytarnie twierdzić, że seks nie jest podstawą związku- dla Ciebie nie jest, dla innych jest i tyle. Jeżeli dla kogoś > najważniejsze, co go łączy z życiowym partnerem to łóżko, to tylko współczuć > temu komuś, ale takie związki to tylko jakiś procent wszystkich związków. Współczucie zachowaj dla tych, którzy cierpią z powodu nieudanego życia seksualnego. Odpowiedz Link Zgłoś
unknown80 Re: Wyschnięci 20.01.09, 18:11 W wielu sprawach można się zgodzić z quant34, a nawet momentami uznać tę wypowiedź za błyskotliwą, z wyjątkiem fragmentu: „Jeżeli dla kogoś najważniejsze, co go łączy z życiowym partnerem to łóżko, to tylko współczuć temu komuś, ale takie związki to tylko jakiś procent wszystkich związków.” W tym jest już pewna przesada i wypowiedź ta miałaby zupełnie inny wydźwięk, gdyby to zdanie się w niej w ogóle nie znalazło. I w tym właśnie quant34 ma akurat rację – wszystko można przeinaczyć i wyjąć z kontekstu tak, że uzyskamy zupełnie inny sens. Gdybym wycięła z jego wypowiedzi to zdanie, to uzyskałabym (mniej więcej) potwierdzenie własnych poglądów na temat bzdur zamieszczanych czasem w prasie, zwłaszcza tej kolorowej (do której Wysokie Obcasy zaliczają się również, choć często trudno porównywać poziomy) – i uznała, że facet mądrze gada: bo i o tym, że najważniejsza jest miłość, zaufanie itd. i że czasem ludzie biorą za bardzo serio to, co gdzieś wyczytali i przyklejają to własnego życia, a może to (potencjalnie) wyrządzić im szkodę i w końcu to, że wiele z takich historyjek jest wyssane z palca... Choć w niektórych momentach padają słowa zbyt kategoryczne. Ale do rzeczy. Po pierwsze – artykuł Grzebałkowskiej nie jest ani dobry, ani zły. Po prostu nie odkrywa nic nowego i niewiele wnosi do sprawy, bo takich historii było już wiele. Dokładnie takich. Stąd można wysnuć wniosek, że może to być historia zmyślona, ale nie musi. Równie dobrze może to być na tyle powszechny problem, że historie takie się mnożą same i nie trzeba ich wymyślać. Ale to akurat, czy prawdziwa czy tylko prawdopodobna, moim zdaniem w tej opowieści nie jest najważniejsze. Natomiast, jak widać, nawet artykuł pozornie zwyczajny może wywołać prawdziwą burzę na forum! I co znamienne, większość wypowiedzi dotyczy tego, czy można być szczęśliwym w związku mimo nieudanego pożycia lub odwrotnie. Ale bodajże tylko jedna osoba zauważyła to, co pod podszewką - że tak naprawdę bohaterowie artykułu (zmyśleni czy nie) mają w swoich związkach znacznie poważniejsze problemy, niż nieudany seks. On jest tylko jednym z czynników - dla bohaterów ważnym, skoro dostrzegają ten problem przed innymi, czasem również bagatelizując pozostałe lub wypierając się ich. I tak na przykład - co z tego, że Agnieszce „kiedy [Marek] zbliżał się do niej, włoski stawały (…) dęba na rękach. Wystarczyło, żeby dotknął ją palcem, a gdzieś w czubku głowy świdrowało jej podniecenie…”, skoro nie potrafił się całować, nie uznawał seksu oralnego, nie kupował kwiatów, dochodził w 3 minuty nie bacząc na nią, nie celebrował świąt, nie prawił komplementów etc… A wszystko to było dla niej ważne. Część z tych wad wyszła zapewne na jaw dopiero po ślubie, ale niektóre były znane Agnieszce od zawsze, choćby to, że nie umiał się całować. Można by rzec, że sama sobie winna wychodząc za mąż za człowieka, który nie w pełni jej odpowiadał, ale to byłoby zbytnie uproszczenie. Każdy ma prawo zmienić zdanie, zdziwić się czymś, czego wcześniej nie zauważał, uświadomić sobie pewne sprawy, gdy minie faza zauroczenia (nawet, gdy trwa to jak w jej przypadku 4 lata czy więcej), zacząć odczuwać pewne potrzeby bardziej intensywnie z biegiem czasu (zwłaszcza potrzeby seksualne u każdego z nas zmieniają się falami, o tym wie każdy kto miał biologię w szkole), a także zacząć się na to żalić i szukać rozwiązania problemów. Choćby w seksie pozamałżeńskim. Choć lepiej oczywiście byłoby znaleźć inne wyjście. A jeszcze lepiej byłoby w ogóle umieć się we wszystkim dogadać i nigdy nikogo nie krzywdzić, w tym również siebie. Ale tak się chyba nie da, można się co najwyżej starać. Bo tacy po prostu jesteśmy – omylni i zmienni. A jednocześnie wszyscy pragniemy szczęścia i spełnienia, choć dla każdego z nas wyraża się ono inaczej. I tu dochodzę do sedna sprawy – związek może być szczęśliwy bez seksu, o ile obydwoje są w nim szczęśliwi i go nie potrzebują, a jednocześnie nie mają innych większych problemów. Albo może opierać się wyłącznie na seksie, jeżeli obydwojgu na niczym więcej nie zależy i tyle im wystarcza. Dlatego zawsze na ten i wiele innych tematów będzie tyle opinii, ilu jest ludzi. Znacznie gorzej rzecz się ma, gdy zdania w obrębie związku są mocno podzielone. Nie tylko na temat seksu, na jakikolwiek temat tak naprawdę. Do zainicjowania związku, który będzie pełen pasji, wystarczy iskra i związki wielu z nas tak właśnie się zaczęły. Ale żeby z tej iskry był płomień, a w końcu potężne ognisko (np. domowe) - to już trzeba czegoś więcej. Ogniska mają też to do siebie, że czasem gasną, czasem zamieniają się w stabilny żar, z którego zawsze można z powrotem wzniecić solidny ogień, a czasem tlą się i kopcą i nie zawsze da się określić dlaczego. W przypadku „wygasania” oczywistym jest, że to brak tlenu, ale co jest tym tlenem w danym związku, to czasem nie wiemy nawet w odniesieniu do własnych związków, a często też nie zastanawiamy się nad tym, dopóki go nie zabraknie (co już ktoś trochę mniej metaforycznie tu napisał). Do quant34: Wysokie Obcasy to akurat prasa wyższego lotu, więc miejmy nadzieję, że nie przeczyta tego artykułu „jaki naiwny i nagle go "oświeci", że przecież jest nieszczęśliwy bo pisali w gazecie, że bez udanego seksu związek jest do niczego”. A jeśli taki się trafi, to na głupotę nie poradzisz, więc nie martw się na zapas :) Czasem jednak zdarza się, że ludzie nie do końca uświadamiają sobie, co ich dręczy i nawet banalny z pozoru artykuł (w tym wypadku artykuł bez morału, więc tym bardziej uniwersalny - i tu się pan niestety mylisz w obawach, że namiesza on komuś w głowie), może czasem w pewnym sensie pomóc uruchomić szare komórki czytelnika, który zada sobie pytanie: jak to jest ze mną? Ale przecież nie koniecznie dać gotową odpowiedź. Super byłoby, gdyby wszystko co znajdujemy w prasie było „oświecone” - same dobre a zarazem uniwersalne rady i historie (nie)prawdziwe - gdzieś pomiędzy prawem do szczęścia (w tym również wolnej miłości czy wręcz wyuzdanego seksu 20h/d), a wyższymi wartościami z dekalogiem włącznie… Ale do tego wszyscy dziennikarze musieliby być przynajmniej mądrzy. A na to nie licz. A jeszcze wspanialej byłoby, gdyby każdy człowiek umiał właściwie ocenić i wyważyć to, co czyta… Myślę jednak, że większość z nas czyta takie artykuły z czystej ciekawości, a nie w poszukiwaniu złotego leku na własne problemy. Tego niestety też być pewna nie mogę, a jedynie mieć nadzieję. Jedno jest pewne – seks to zawsze gorący temat, choćby tylko do dyskusji ;) Odpowiedz Link Zgłoś
banzai123 Re: Wyschnięci 21.01.09, 22:23 > No to już wiem kto je wymyśla :) Odpowiadając na Twoje pytanie, jestem pewny > nieautentyczności takich historii ponieważ znam osobiście człowieka, który > trudni się zawodowo ich wymyślaniem. Jednak nie dla GW, ale dla pewnego > popularnego pisemka dla kobiet. Co to za argument? Czyli to, że w jakimś pisemku ktoś wymyśla historie oznacza, że wszystkie reportaże są zmyślone? Napisanie akurat tego tekstu z głowy, to by była duża sztuka. Czytam dużo reportaży i uwierz, że zmyślony tekst zwykle bardzo łatwo rozpoznać. Uwierz też, że są ludzie, dla któych seks jest bardzo ważny, a jego brak frustrujący - także w udanym pod innymi względami związku. Ja np. nie mógłbym żyć z oziębła dziewczyną, choćby nie wiem jak wspaniała była. Znam też jednek osoby (obu płci) dla których seks mógłby nie istnieć i jest ok - po prostu ludzie są różni, chyba warto to zaakceptować. Odpowiedz Link Zgłoś
yanoosh111 Re: Wyschnięci 22.01.09, 08:40 Pracuję w Sądzie i wiem z jakimi historiami spotykają się ludzie pracujący w sekcji rodzinnej (zajmującej się rozwodami). Życie CZĘSTO przerasta fantazję pisarza :/ Odpowiedz Link Zgłoś
tetsujin Re: Wyschnięci 22.01.09, 08:56 quant 34, wychodzisz z założenia, że skoro Ty nie uważasz tego za problem, to to problemem nie jest. Skro Ty nie znasz ludzi z takimi problemami tekst jest fikcją. Może więcej otwartości? Piszesz, że znasz "wymyślaczy". A skąd oni biorą tematy? Wymyślają wszystko z głowy, czy też uogólniają prawdziwe ciężkie sytuacje? Zdejmij klapki z oczu i rozejrzyj się. Taki jest świat. Ja np. miałem problem taki jak wspomniany w jednym z postów, a odwrotny z treścią artykułu: świetny seks, ale niewiele wspólnego poza nim. Miłość (uczucie) i seks nie wystarczyły by stworzyć udany długotrwały związek. I jest to druga strona medalu sytuacji z tekstu. I nawet jeżeli osoby są fikcyjne, to artykuł jest zlepkiem prawdziwych sytuacji i ludzkich nieszczęść. Trzeba poruszać takie tematy, a nie zamykać się w kruchcie. Odpowiedz Link Zgłoś
prosty_facet Re: Wyschnięci 19.01.09, 11:27 quant34 napisał: > Ciekaw jestem kto im wymyśla te historie. Bo, że nie są to żadne wyznania > prawdziwych ludzi, ale fikcyjne imiona i fikcyjne historie, to jestem akurat > pewny. To nie bądź taki pewny ;-) Ciekawe co robi Twoja żona / mąż jak Ty masz takie podejście do sexu ;-) Obyś się nie zdziwił jak się okaże że jednak sex jest ważny w jej / jego życiu - ale nie z Tobą ... ;-) Odpowiedz Link Zgłoś
dr_after Re: Wyschnięci 19.01.09, 13:10 > Ciekaw jestem kto im wymyśla te historie. Bo, że nie są to żadne wyznania > prawdziwych ludzi, ale fikcyjne imiona i fikcyjne historie, to jestem akurat > pewny. życia nie znasz. Takich i podobnych historii znam wieeele. Autentycznych. Czesc nawet z autopsji. > Nie mniej jednak uważam za szkodliwe produkowanie artykułów (ten > nie jest przecież pierwszy) wmawiających ludziom, że pożycie seksualne jest > "fundamentem" związku albo, że bez satysfakcji seksualnej jesteśmy "wypaleni" Po raz kolejny: życia nie znasz. I idealizujes. Seks jest fundamentem związku. To on i horomony z nim związane wzmagają przywiązanie. Bez niego związek wysycha. To fakty. I nie umniejsza to w niczym cudowności uczuc. Są one po prostu mocniej związane z fizjologią, niż idealisci skłonni byliby sądzić. Odpowiedz Link Zgłoś
joanna182-0 Re: Wyschnięci 20.01.09, 15:01 Nie wiem czy im ktoś to wymyśla czy nie, ale napewno sporo jest tu prawdy Odpowiedz Link Zgłoś
nik-jednorazowy Re: bez urazy, quant34, ale jesteś 21.01.09, 18:40 prosty jak tafla szkła w sklepowej witrynie. w gruncie rzeczy to smutne... :( Odpowiedz Link Zgłoś
kamil.jach Re: Wyschnięci 22.01.09, 09:18 quant34 napisał: > Ciekaw jestem kto im wymyśla te historie. Bo, że nie są to żadne wyznania > prawdziwych ludzi, ale fikcyjne imiona i fikcyjne historie, to jestem akurat > pewny. Brednie Odpowiedz Link Zgłoś
kapitan.kirk Wyschnięci 18.01.09, 21:52 "Babcia zawsze powtarzała Annie, że mężczyźni to plaga, którą należy wytępić. Dziadka porzuciła po pięciu latach małżeństwa. Mama uważała, że babcia ma rację. Anna nie wie, co o mężczyznach sądził jej tato. Zginął w wypadku, gdy miała dwa lata." Dlaczego więc właściwie się dziwi, że w seksie się jej nie układa? Zabrzmi to brutalnie, ale szczerze mówiąc dziwne byłoby raczej, gdyby działo się odwrotnie... Pzdr Odpowiedz Link Zgłoś
fistach2000 Wyschnięci 18.01.09, 21:57 no cóż, gdzie jest powiedziane że z mężem ma byc do końca zycia tak bosko i z gesią skórką jak podczas pierwszych chwil znajomości? W końcu gdyby mąż miał byc też i kochankiem, to po co te dwa okreslenia:)? Odpowiedz Link Zgłoś
thegreatmongo Swietny tekst!!!! Kazdy chyba przechodzil, przez 18.01.09, 22:41 ktorys z tych problemow. Zastanawiam sie czy zawsze da sie je rozwiazac. Czy czasem ludzie do siebie po prostu nie pasuja. Odpowiedz Link Zgłoś
m.klimas Wyschnięci- te brednie to eksperyment społeczny? 18.01.09, 22:45 mam kilka spostrzeżeń do tego reportażu, które powiązane są z podobnymi odczuciami przy okazji wcześniejszych artykułów. 1) juz dawno stwierdzono, iż bedaca bytem samym sobie służącym socjologia przestała być nauką, a stała się sztuką doboru próby, układania pytań i wyciągania zaskakujących wniosków, wszystko to w otoczce "prawdy naukowej" -socjologia tworzy mity 2) niektórzy, uważając za moralne i normalne, manipuluja danymi, nazywając to "Eksperymentem społecznym". W ramach niego kreatywnie czytane ankiety z tendencyjnymi pytaniamidaja wyniki, których oczekiwał twórca badań - potwierdzaja jego swiatopogląd 3) Światopogląd badacza staje się bronią w walce o rzeczywistość, często badacz, używając swego autorytetu chce wprowadzić zmianę społeczną, w jego odczuciu konieczną dobra i potrzebną. 4) wychodzi na to, iż socjologia i socjologizujący dziennikarze starają się uprawiać inżynierię społeczną, przejmujac- przynajmniej w sposób tekstualny - władze nad rzeczywistością. 5) ostatnie artykuły ukazujące się w ramach GW wraz z jej przyległościami wykazują iż: a) grupa dziennikarzy zamieszcza artykuły cytując pojedyncze wwiady nie będace wykładnią ogółu społeczeństwa. b) w tych artukułach wykazują jakii panuje w Polsce zaścianek obyczajowy, jak to polka, która jest mądrzejsza, dyskryminowana jest przez faceta - mamuta z PRL-u c) zawładnięcie rzeczywistoscią polega na manipulowaniu danymi - artykuły sprawiają wrażenie że opisywana rzeczywistość jest w każym polskim domu - uogulnienie maksymalne d) artykułem stara sie zmienić polską rzeczywistość na lepsze, widać tu dązenie do zmian, wg. autorów tekstów prowadzących do polepszenia zycia ludzi, a w szczególności polskich kobiet. e0niestety zamiast prawdziwych badań funduje się czytelnikowi nowoczesny mit o uciskanym ciemym ludku, któremu GW stara się dać kaganek oświaty i wyrwać z okowów ciemnoty,zacofania, w jakim się znajduje. e) ten mit widać gołym okiem, przez co GW staje się niewiarygodna, bo mityzujaca rzeczywistość Odpowiedz Link Zgłoś
thegreatmongo Co ty w ogole piszesz!!!??? 18.01.09, 22:57 To jest tekst o ludziach z problemami w lozku. Moze tobie nie zalezy na partnerce i nie zastanawiasz sie nad seksem, ale wiekszosc z nas przezyla w swoim zyciu problemy na tym tle. I wiesz co nie jest to problem latwy, bo po pierwsze prawie z nikim o tym nie pogadasz, po drugie nie wiesz czy da sie to wszystko zmienic. Dobrze, ze Gazeta o tym pisze. Ale oszolomy jak ty wszedzie beda szukac spisku Masonow, Zydow czy czego tam jeszcze. Rece opadaja, polski zascianek Odpowiedz Link Zgłoś
thegreatmongo Aha bo mi sie przypomnialo nie sadzicie, ze te pro 18.01.09, 22:59 problemy maja podloze w polskim braku wychowania seksualnego w szkolach? Ludzie totalnie nie maja pojecia o potrzebach drugiej plci w lozku itp i czesto sie nawet nad tym nie zastanawiaja. Odpowiedz Link Zgłoś
maruda.r Re: Aha bo mi sie przypomnialo nie sadzicie, ze t 19.01.09, 05:26 thegreatmongo napisał: > problemy maja podloze w polskim braku wychowania seksualnego w szkolach? Ludzie > totalnie nie maja pojecia o potrzebach drugiej plci w lozku itp i czesto sie > nawet nad tym nie zastanawiaja. **************************** Przede wszystkim powinni zastanowić się nad sobą, a potem nad innymi. Odpowiedz Link Zgłoś
czarnymak @thegreatmongo: Re: Co ty w ogole piszesz!!!??? 19.01.09, 23:00 thegreatmongo napisał: > To jest tekst o ludziach z problemami w lozku. Moze tobie nie zalezy na > partnerce i nie zastanawiasz sie nad seksem, ale wiekszosc z nas przezyla w > swoim zyciu problemy na tym tle. I wiesz co nie jest to problem latwy, bo po > pierwsze prawie z nikim o tym nie pogadasz, po drugie nie wiesz czy da sie to > wszystko zmienic. > > Dobrze, ze Gazeta o tym pisze. > > Ale oszolomy jak ty wszedzie beda szukac spisku Masonow, Zydow czy czego tam > jeszcze. Rece opadaja, polski zascianek 1) wiem o czym jest ten tekst 2) jestem naukowcem 3) prowadze badania w tej tematyce 4) mam rzetelne dane tego problemu 5) nie piszę histerycznych artykółów 6) wiem, jak się rezyseruje zmioanę społeczną Odpowiedz Link Zgłoś
ka-on @thegreatmongo: Re: Co ty w ogole piszesz!!!??? 21.01.09, 14:12 Pan "naukowiec" lepiej by zrobił, gdyby się zabrał za ortografię. Odpowiedz Link Zgłoś
m.klimas Re: Co ty w ogole piszesz!!!??? 19.01.09, 23:14 Witam! Wiem o czym pisze. Prywatnie nie mamy z tym żadnych problemów, jesteśmy wykształconymi ludźmi znającymi nasze potrzeby, nzającymi i kochającymi siebie nawzajem. co do sytuacji w Polsce, to artykuły powinny być pisane w tej materii przez badaczy-naukowców, powinny opierać się na szerokich badaniach naukowych, a nie na listach do redakcji GW. Tio nie chodzi mi o spisek, tylko o nieprofesjonalne zachowanie sie GW - to zbyt delikatny temat, by wchodzić polakom do łóżka nie wiedzac ( z badań) co tak na prawdę się tam dzieje i jaka jest rzeczywistość i świadomość społeczna. Jeśli wiedzę naukową opartą na badaniach społeczeństwa zastępuje się listami od sfrustrowanych czytelników i czytelniczek, to nie jest to pełen obraz rzeczywistości tylko propaganda - niestety!! Odpowiedz Link Zgłoś
sir_fred Re: Co ty w ogole piszesz!!!??? 20.01.09, 12:54 Nóż się w kieszeni otwiera. To już nie wolno napisać o jakimś wycinku rzeczywistości, bez opatrzenia go sążnistym komentarzem, że oczywiście nie mówi się tu o wszystkich Polakach, a prawdopodobnie nawet nie o większości. "Palenie tytoniu powoduje raka i choroby serca" po prostu ... Odpowiedz Link Zgłoś
ledzeppelin3 Re: Wyschnięci- te brednie to eksperyment społec 19.01.09, 12:50 Oczywiście, ludziska czują, że artukul jest dla nich i o nich, to trzeba podważyć "metodyke":P To nie rozprawa dokrtorska, tylko artykuł reportażowy, wyluzuj Podśmiardujesz patriarchalno-rydzykowskimi pogladami typu "tyle lat ludziska po wsiach dzieci robili, baby nie wiedziały co to orgazm, więc nie musiały zdradzać pierdołowatych mężów którym nie stawał, chłopy na oral latali do prostytutek i dobrze było, a teraz panie, sodomia, gomoria i HIV" Odpowiedz Link Zgłoś
m.klimas Re: akurat jestem liberalnym naukowcem 19.01.09, 23:25 akurat jestem liberalny, lecz martwi mnie sposób, w jaki wprowadza sie dyskusję społeczną na ten temat. Rozumiem, że są ludzie którzy mają problem. Jednak gorący temat w GW nie zmieni tak na prawdę ich sytuacji - musiałyby pary przeczytać ten artykół, dojść do wniosku, że to jednak ich problem, zaakceptować swoje błędy i przejsć do ciągu małych zmian, które wyprowadziłyby ich na prostą. Jednak po przeczytaniu artykułu wielu okopie sie przy stanowisku, że wina leży po tej drugiej stronie - to nie zmieni swiadomości społecznej. Jedyny plus to to, iż zaczynamy o tym mówić, dyskutowac - więc może powstanie rozsądny zespół zajmujący sie tym problemem Odpowiedz Link Zgłoś
maruda.r Re: akurat jestem liberalnym naukowcem 20.01.09, 11:09 m.klimas napisał: > akurat jestem liberalny, lecz martwi mnie sposób, w jaki wprowadza sie dyskusj > ę społeczną na ten temat. Rozumiem, że są ludzie którzy mają problem. Jednak go > rący temat w GW nie zmieni tak na prawdę ich sytuacji ***************************** Ależ zmieni - poszukają sobie nowych partnerów nie oglądając się na przesądy. Odpowiedz Link Zgłoś
sir_fred Re: akurat jestem liberalnym naukowcem 20.01.09, 12:57 Jezu, może jeszcze komisja do spraw ... Z certyfikatem, koniecznie. Odpowiedz Link Zgłoś
ufo64 Re: akurat jestem liberalnym naukowcem 21.01.09, 16:39 to jest jeszcze demokracja, nie państwo wyznaniowe, choć część liberalnych ich zdaniem naukowców (albo raczej naukawców!), chciałaby inaczej. Zabranianie laikom zabierania głosu pod pozorem, że nie maja merytokratycznego (fachowego) przygotowania to stara autorytarna zagrywka. Nie wierzę w wasz liberalizm - nie wiecie tak naprawdę (m.klimas) również, co to jest. Wasze słownictwo was zdradza - posttotalitarny katolicyzm to wasza ideologia Odpowiedz Link Zgłoś
monster1972 napisales wypracowanie cale.. jedno pytanie zadam 21.01.09, 16:10 czy nie uwazasz, ze mnostwo ludzi ma/mialo/bedzie mialo takie wlasnie problemy jak opisane w tekscie? osobiscia znam kilka takich par... a i sam mialem taki zwiazek kiedys... po co dorabiasz ideologie do prostego tekstu o problemach wynikajacych z niedopasowania potrzeb seksualnych Polak-ateista ps. i jakie "programowanie zmiany" masz na mysli... znaczy co? tek tekst czemus sluzy poza zwroceniem uwagi na problem? czemu? ma sprawic, ze ludzie beda sie zdradzac na potege? rozwodzić po 3 latach? sorry, ze jednak wiecej pytan, ale bardzo ciekaw jestem, jakiż to masonski spisek wykryles za tym tekstem ps2. i nie wyjezdzaj mi tu ze swoimi tytulami, pracami itp... pisz prosto na pytania,... Odpowiedz Link Zgłoś
kkapiotrek Wyschnięci 18.01.09, 23:14 takie to prawdziwe, po prostu - a ja myślałem, że jestem sam. cieszy przynajmniej to, że nie tylko ja mam takie problemy Odpowiedz Link Zgłoś
ech_1 Re: Wyschnięci 21.01.09, 17:36 kkapiotrek napisał: > takie to prawdziwe, po prostu - a ja myślałem, że jestem sam. > cieszy przynajmniej to, że nie tylko ja mam takie problemy Nie jestes sam. W takim razie witaj w klubie. Ja juz powiedzialam mu, ze zrywam. Dzieki Bogu nie doszlo to za daleko... Ale bol jest. Odpowiedz Link Zgłoś
nowotkomarceli4 Re: Wyschnięci 21.01.09, 17:43 mnie tam mało cieszy że inni mają takie problemy. ja bym chiał nie mieć takich problemów Odpowiedz Link Zgłoś
wifan jestem jak Pawel z Kasia ale 19.01.09, 08:09 30 lat po slubie, moje zycie osobiste to katastrofa, dzieci dorosle, poza domem ale w domu zero uczucia, zero wspolzycia a potrzeby, jeszcze, sa! Pawel! uciekaj jak najdalej, zapomnij o tej kobiecie i sprobuj znalesc swoja druga polowe, na pewno jest! kobiety nie sa takie jak Kasia, sa uczuciowe, wrazliwe, swiadome swoich potrzeb, poszukaj! Odpowiedz Link Zgłoś
4rocco Re: jestem jak Pawel z Kasia ale 19.01.09, 21:23 No tak ,Paweł poleciał na urode Kasi (trza sie dowatosciować bo w liceum to bał się nawet podejść) zakochał sie (tak mu się przynajmniej zdawało)mial już wszystko a tu sie okazuje ze Kasia ma defekt taki , zjakis powodów seks nie sprawia ku przerazeniu bohatera ..że on ma dopiero 32 lata czy iles i co tak do końca życia !!!!a mialo być jak w bajce z długonogą brunetką z marzeń ,tak kiedys nieosiągalną.Ale przecież defekt mogl rownie dobrze polegac na czym innym np.ciężkiej chorobie np. rak (mastektonia ),schizofrenia albo prozaiczna nadwaga po dzieciach albo starość a może znuzenie po latach (ostrzegam cholernie często sie przytrafia) .Ale co tam , wprawdzie wziął slub ( o prrzeppraszam na skutek szantażu), chłop się nawet wysilił cos tam po próbował od strony technicznej nie zadziałało do seksuologa wysłał na 15tą ale sam to już z nią się nie udał bo wiadomo jej problem.Krótko mówiąc cały ten długonogi ideał szlag tafił!!!To trzeba wymienić na nowy model.Ludzie zabawa w małzeństwo nie jest dla gó...arzy ani tych 6 lat ani 30 poślubie. Odpowiedz Link Zgłoś
pawciu2 i tu z pomoca przychodza kochanki 21.01.09, 16:12 no, tylko u nas- jeszcze istnieje stereotyp - kocha, to tylko ze mna. A jak chce sie po prostu rozerwac? p Odpowiedz Link Zgłoś
nowotkomarceli4 Re: i tu z pomoca przychodza kochanki 21.01.09, 16:27 to nie stereotyp tylko prawda. zdrada to świństwo - jedno z gorszych świństw. Jak się chcesz "rozrywać" to nie przysięgaj, nie mow że kochasz, nie obiecuj itp. Żyj sam dla siebie. Odpowiedz Link Zgłoś
twojabogini Re: i tu z pomoca przychodza kochanki 29.05.09, 11:14 pawciu2 napisał: > no, tylko u nas- jeszcze istnieje stereotyp - kocha, to tylko ze > mna. A jak chce sie po prostu rozerwac? Jak ktoś się chce rozerwać, to nie musi brać ślubu - zwłaszcza kościelnego. Może się rozrywać do woli, nikogo przy tym nie raniąc. Może zawrzeć kontrakt cywilny, założyć konkubinat, ale oznajmić wczesniej partnerce/partnerowi, jakie lubi rozrywki. Obłuda, kłamstwo i zdrada są czynami degradującymi. Odpowiedz Link Zgłoś
bada62 Wyschnięci 19.01.09, 10:05 Nie zgadzam się z tymi z Was, którzy uważają, ze wszystko to wymyślone ani z tymi, którzy problem umniejszają. Czy takie artykuły albo komentarze pod nimi zmienią nasze zycie? Myślę, że nie. Jeśli ktos ma fobie z dzieciństwa, problem z komunikacją, utrwalone przez lata błędy w kontaktach z partnerem i wiele innych, takie artykuły nie zmienią jego zycia. Jednak uświadomią, że to nie tylko osobisty problem, że są inni i jest ich wielu, którzy borykają się z tym, ze chcieliby zmienić coś w swoim zyciu. Zwróccie uwagę, ze ludzie, których tu autor opisuje (nawet jeśli ich wymyślił) chcą być ze swoimi partnerami, nie idą za głosem popędu, nie rujnują domu. Ale martwią się tym, ze ich seksualność albo zamiera albo nigdy nie byli w swoich związkach sobą. Wartość takiego artykułu upatruję w tym, ze choć niektórzy zastanawią się, zatrzymają, a może pomyślą, że może jednak mozna coś jeszcze w ich związkach zmienić. Tu nie ma gotowych recept. Ale na nic, co jest bolączką emocjonalną, nie znajdzie się recepty czytając artykuł, książkę czy słuchając o problemach innych. Odpowiedz Link Zgłoś
july-july Re: Wyschnięci 19.01.09, 11:07 A ci, którzy piszą, że seks nie jest jednym z fundamentów związku chyba nigdy nie byli w związku z kiepskim seksem. A w czymś jeszcze tudniejszym - w związku w którym grało wszystko oprócz seksu - już na pewno. Bo kiedy masz dwadzieściapare lat, chcecie się pobrać i wyobrażasz sobie, że do końca zycia tak bedzie - bo jeśli wychodzisz za mąż to z naiwnym założeniem, że do końca życia i nie po to by zdradzać - to stwierdzasz, że to iż wszystko inne pasuje nie wystarczy. A jeśli przez kilka lat nie udało sie zlikwidować problemu to taka przyszłość cie czeka. Jak u Pawła i Kasi. Albo można sie rozstać. I to chyba najczęściej jest o wiele lepsze wyjście. Odpowiedz Link Zgłoś
bada62 Re: Wyschnięci 19.01.09, 11:23 Pewnie to prawda, ze rozstanie bywa najlepszym wyjściem. Nie zawsze jednak ma się odwagę: są dzieci na przykład, więc się czeka, aż sie usamodzielnią albo jest strach przed zwyczajna biedą i zapewne co człowiek to inny powód, by nie podejmowac decyzji o rozstaniu. Poza tym, jak słusznie zaznaczasz, problem wówczas wielki, gdy poza seksem wszystko prawie gra. Myślę jeszcze , że problem wysychania jest najdotkliwszy, gdy następuje stopniowo, że kiedyś było fajnie, lepiej albo gdy tylko jeden z partnerów żył w przekonaniu, ze jest świetnie, a drugi nie chcąc ranić bądź ze strachu o utratę uczucia nie przyznawał się, że nie czuje się spełniony. Gdy po latach zaczyna mieć dość udawania, przemilczania i dociera świadomość, ze tak naprawdę z poczucia obowiązku wobec drugiego człowieka czuje się zaniedbany, niespełniony, to wówczas trudno oprzeć się przekonaniu, ze może utraciło cos najważniejszego w zyciu Odpowiedz Link Zgłoś
halev Re: Wyschnięci 19.01.09, 12:04 Czytałam ten artykuł i byłam przerażona. Dlaczego ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać??? Odpowiedz Link Zgłoś
bada62 Re: Wyschnięci 19.01.09, 12:28 To pewnie temat na rozprawę doktorską. Tak w zasadzie pod wielkim tytułem dlaczego ludzie mają zahamowania. Dlaczego tak często nie umieją wyrażać uczuć. I to nie tylko w relacjach partnerskich ale także dzieci-rodzice na przykład. Dlaczego nie powiemy swojemu szefowi co o nim myślimy jest łatwe do wytłumaczenia. Ale już dlaczego kochanemu człowiekowi nie umiemy powiedzieć (albo nie chcemy, nie mamy odwagi itd)że coś nam się w nim nie podoba, coś nas drażni, męczy, ze w czymś jest niedoskonały ? Co człowiek z takim problemem to odpowiedź bedzie inna Odpowiedz Link Zgłoś
maruda.r Re: Wyschnięci 20.01.09, 11:17 halev napisał: > Czytałam ten artykuł i byłam przerażona. Dlaczego ludzie nie potrafią ze sobą > rozmawiać??? ********************************** Bo podświadomie zdają sobie sprawę, że niczego w ten sposób nie osiągną. Kiedy jest zadowolenie, to rozmowa nie jest potrzebna. Kiedy go brak, to zgłębianie przyczyn czy doskonalenie techniki są najczęściej tylko stratą czasu. Odpowiedz Link Zgłoś
halev Re: Wyschnięci 21.01.09, 21:41 Myślałam ogólnie o rozmowach w związku, a nie tylko tych o problemach w łóżku. Kiedy w łóżku jest źle, to znaczy, że cały związek kuleje. Odpowiedz Link Zgłoś
horatio_valor Wyschnięci 19.01.09, 14:17 Artykuł niewątpliwie prawdziwy. Ja widzę przyczynę tak. My po prostu za długo żyjemy. Ewolucja w ciągu ostatnich kilkuset tysięcy lat przygotowała nam psychikę do życia 30-40 lat. Ludzie zaczynali reprodukcję w wieku ok. 15 lat, po 30. byli już starcami i umierali. Mężczyzna reprodukował się poligamicznie lub promiskuistycznie przez jakieś 10-15 lat, podczas gdy kobieta była mocno zajęta rodzeniem i wychowywaniem potomstwa, żeby zdążyć przygotować do reprodukcji nowe pokolenie przed śmiercią. Ewolucja wyposażyła nas więc w siłę zainteresowania jednym partnerem na taki mniej więcej czas. Jednak teraz żyjemy dłużej, no i okazuje się, że możemy prowadzić życie seksualne nie 5-10 lat, tylko np. 20. Siłą rzeczy nudzimy się sobą po kilku latach, przestajemy być dla siebie atrakcyjni. Nasi praprzodkowie byli już w tym wieku albo nieaktywni, albo nieżywi, a my się zmagamy z nadmiarem możliwości... Odpowiedz Link Zgłoś
bada62 Re: Wyschnięci 19.01.09, 14:46 Horatio, to tez prawda. W sytuacjach gdy przez kilka, czy nawet kilkanaście lat między partnerami jest ok, a potem nagle albo ewoluując zainteresowanie spada, zgadzam się z Tobą, że taki własnie mechanizm jest prawdopodobny. Bywa jednak tak, jak napisałam w moim poprzednim poście, ze tylko jedno z partnerów uważa, ze wszyskto ok, a drugie całymi latami nie przyznaje się, że nie jest mu dobrze. Z czasem zaczyna pokazywać zniechecenie, rozczarowanie. Wtedy ten z partnerów, który nie miał świadomosci, że coś jest nie tak , zaczyna czuć się odrzucony. Efekt jest taki sam: białe małżeństwo lub sporadycznie spotykające się w łóżku. A wszystko to, tak naprawdę z braku umiejętności komunikowania się zaraz na początku związku, w czasie budowania go. Odpowiedz Link Zgłoś
horatio_valor Re: Wyschnięci 29.01.09, 13:43 > Bywa jednak tak, jak napisałam w moim poprzednim poście, ze tylko > jedno z partnerów uważa, ze wszyskto ok, a drugie całymi latami > nie przyznaje się, że nie jest mu dobrze Masz rację. Ja jednak zwrócę uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy, trudno dostrzegalny z perspektywy młodego człowieka (a nim w większości tu jesteśmy - bo chyba się nie pomylę, jeśli założę, że dyskutanci na tym forum oscylują wokół średniej wieku 30 lat). Chodzi mi o to, że seks w trakcie życia człowieka systematycznie przesuwa się w dół w skali hierarchii wartości. Dla 18-letniego mężczyzny może być priorytetem numer 1, 50 lat później raczej na pewno tak nie jest. Dlatego nawet pary, które są ze sobą od wielu lat, mogą być obustronnie szczęśliwe mimo braku seksu. Coś, co doskwiera jeszcze człowiekowi 40-letniemu, może być okolicznością marginalną dla 70-latka, który za to bardziej będzie sobie cenił święty spokój, bezpieczeństwo, zaufanie, wygodę czy wspólne zainteresowania. Odpowiedz Link Zgłoś
echtom Sporo racji w tym, co piszesz 19.01.09, 16:27 a jednak zdarzają się małżeństwa, które prowadzą udane życie seksualne przez 40-50 lat. Sama znam kilka takich par (a raczej znałam, bo byli z roczników bardzo przedwojennych). Zdaję sobie sprawę z tego, że to rzadkość, ale dowodzi, że takie zjawisko jest w ogóle możliwe. I było możliwe w czasach, gdy nikt nie mówił o wychowaniu seksualnym w szkole ani nie było viagry. Ciekawy byłby reportaż na ten temat, ale życie seksualne osób starszych jest u nas tematem tabu. Czytałam mnóstwo wywiadów z parami, które przeżyły zgodnie kilkadziesiąt lat razem, ale w żadnych z nich nie padło nawet słowo o seksie. A szkoda, bo to właśnie oni znają sekret długiego, szczęśliwego życia małżeńskiego we wszystkich jego aspektach. Odpowiedz Link Zgłoś
neptus Re: Sporo racji w tym, co piszesz 20.01.09, 13:27 Jedyny rozsądny głos w tej dyskusji. Z tym, że długoletnie pożycie to jeszcze niekoniecznie szczęśliwe. Często to tylko presja środowiska, bo inaczej nie wypada, bo kościół, bo sąsiedzi, bo rodzina itp. Na złotym weselu nie mówi się przecież o kochankach, łzach, frustracjach i depresjach. Prawdą jest natomiast, że seks jest w opinii społecznej sprawą młodych, o ludziach starszych w tym kontekście sie nie mówi, dla wielu to jest "nieestetyczne". A to z wiekiem nie przemija i wiele par do końca długiego życia, jeśli nie przeszkodzi choroba, uprawia udany, satysfakcjonujący seks. Nie wolno zamykać oczu na problemy ale też należy podawać przykłady pozytywne. Odpowiedz Link Zgłoś
iluminacja256 BZDURY 20.01.09, 19:08 My po prostu za długo żyjemy. Ewolucja w ciągu ostatnich kilkuset tysięcy lat > przygotowała nam psychikę do życia 30-40 lat. Ludzie zaczynali reprodukcję w > wieku ok. 15 lat, po 30. byli już starcami i umierali. Mężczyzna reprodukował > się poligamicznie lub promiskuistycznie przez jakieś 10-15 lat, podczas gdy > kobieta była mocno zajęta rodzeniem i wychowywaniem potomstwa, żeby zdążyć > przygotować do reprodukcji nowe pokolenie przed śmiercią. Chłopie, przepraszam, ze tak piszę, ale wypisujesz BREDNIE. Zarówno te o 30 letnich starcach(!), którzy umierali , jak te o poligamii, oraz jak te o intensywnym wychowywaniu dzieci przez matki przez 15 lat . Wiesz ile lat mmusieli mieć geronci w radzie starszych w Grecji? Powyzej 60 lat. Wiesz ile lat musieli mieć senatorowie w Rzymie ? Co najmniej 45 lat. 30 letni starcy to moze istnieli wsród Śłowian zapieprzajacych po lasach w V wieku, ale to wynikalo tylko z poziomu rozwoju ich kultury i cywilizacji. Dla Rzymian Słowianie rzeczywiscie byli czymś gorszym od zwierząt ze względu na swój wygląd, zachowanie i całokształt... CZYTAJCIE LUDZIE! Ile kultur, tyle zachowań seksualnych i to zmieniajacych sie w ciągu lat. Mieszczański wzorzec XIX sto wieczny, który wbito wam do głowy - on pracuje i kopuluje, ona siedzi w domu i wychowuje dzieci a kopuluje tylko dla dzieci istnial ZALEDWIE przez 100 lat wsród dwóch wartsw społecznych! Wczesniej wsród arystokracji matki prawie nie widywały swoich dzieci od pewnego wieku! Nie karmiły, bo miały od tego mamki, nie opiekowały się nimi, bo tym zajmowały się bony ,dzieci wysyłano do szkoł przy konwiktach albo do szkół zeńskich przy klasztorach. Ojcowi kontakt z dziecmi mieli jeszcze mniejszy , a i malzeństwa nie mieszkaly ze sobą w blokach w m4 widując sie na co dzien. Co więcj - małzeństwa aranzowano - niejednokrotnie to stary dziad i młodziutka dziewczyna , która miała na boku kochanków wsród męzowskich podwładnych. małzeństwo BYLO kontraktem dla RODZIN i rodów , nie dla seksu i namiętnosci przez całe zycie. Odpowiedz Link Zgłoś
iluminacja256 Re: BZDURY 20.01.09, 19:20 Aha, dodam tylko, ze nie chciałam Cię obrazić, po prostu szlag mnei trafia, jak czytam takie torie socjobiologiczne, które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistoscią Trzeba zdawać sobie sprawę z jednego - LUDZIE nigdy nie zyli tak, jak my teraz . Jeszcze 130 lat temu wyjazd z Warszawy do Zakopanego to była wielka wyprawa kilkudniowa w dzicz z małą wiochą. A kilka wieków temu, jak chłop był rycerzem , to jego babka zostawała sama nieraz na 6 lat - 8 lat, az wreszcie brala sobie nowego , bo o tamtym w swiecie słuch zaginał. Roszada ludzi była o wiele większa niż dzisiaj - ludzie nie tkwili w jednym mażłeństwie przez całe zycie i nie umierali wraz z 25 rokiem zycia, dozywali spokojnie 50tki, ale zazwyczaj ich partnera wczesniej trafiał szlag, wiec brali nowego - i dotyczy to zarówno kobiet umeirajacych w połogach, jak i męzczyzn umierających w bitwach. Jedyną wielką czystę w populacji przynosiły zarazy i glodne lata - ale to tez zazwyczaj albo wsród chłopów, albo wsród niewolników. Drabina społeczna wyuglądala na tyle inaczje, ze nie ma tego jak porówanć z XXI wiekiem. Odpowiedz Link Zgłoś
tetsujin Re: BZDURY 22.01.09, 09:32 Oboje z jednej strony macie rację i się mylicie :) 1. Rzeczywiście i w Rzymie i w Grecji tak było. ALE: Jaki odsetek ludności stanowili ci ludzie? Nie mówiąc już od ludzkości jako całej? 2. Iluminacja, piszesz głownie o szlachcie, stanowiącej max 10% społeczeństwa. Reszta... cóż była 30 letnimi starcami. 3. Pożycie faktycznie zaczynało się wcześniej. Odpowiedz Link Zgłoś
nroht Re: BZDURY 21.01.09, 18:08 hmm tylko ze ewolucja to troche dluzszy przedzial czasu niz ostatnie 2tys lat. Odpowiedz Link Zgłoś
horatio_valor Re: BZDURY 29.01.09, 13:27 Przepraszam, ale zastanów się nad tym, co piszesz. A najpierw nad tym, co czytasz. Ludzie jeszcze kilka tysięcy lat temu przeżywali 30-40 lat, trochę więcej w milszym klimacie, trochę mniej w mniej miłym, ale tak mówi archeologia, poczytaj. Nie mówię o starożytności ani o epokach, co do których mamy dane historyczne! Cywilizacja to zaledwie ostatnia chwilka w historii człowieka. Człowieka biologicznie identycznego z nami - podkreślę. Ile kultur? Też nie do końca, pewne wzorce są jednak stałe (i wiązanie ich wyłącznie z kulturą mieszczańską XIX wieku to dopiero upraszczanie i duby smalone!), ale ja nie o tym pisałem! Mówiłem o czasach, o których nie wiemy, czy w ogóle była jakaś kultura, a jeśli była, to jak wyglądała. Nie wiemy, bo nikt wtedy nie umiał pisać, żeby nam o tym opowiedzieć. Powtarzam: czasy, kiedy jako ludzie żyjemy w warunkach jakiejkolwiek cywilizacji, to zaledwie ostatnie ok. 5 tysięcy lat (przyjmując bardzo grubą tolerancję, bo taki czas dotyczy właściwie Chin, Szumeru czy Egiptu, a nie dzikich puszcz nadwiślańskich). O jakiejkolwiek kulturze możemy mówić dopiero od jakich 100-50 tys. lat, a Homo wyewoluował 2,6-2 mln lat temu. Tak że zwróć łaskawie uwagę na skalę czasową. Odpowiedz Link Zgłoś
monster1972 troche to prawda, ale nie cała:) 21.01.09, 15:39 jest jeszcze jeden aspekt.. chyba wazniejszy roznorodnosc genetyczna, ktora jest motorem napedowym rozwoju gatunku a czasem wrecz warunkuje jego przetrwanie, bo wpływa na zdolnosci do przystosowania... człowiek nie jest monogamiczny... to wymysł cywilizacji biologicznie itp.. jestesmy nastawieni na maks 5-7 lat i "zmiana banana":) dziecko odchowane w miare... mozna zrobić nowe.. z innymi genami... to dlatego nam się nudzą nawet najpiekniejksze panny... a im nawet najlepsi kochankowie ot, jakby niektorzy nie wiedzieli, jestesmy zwierzętami a całe bajdurzenie o bogu itp.. mozna sobie wsadzić Polak-ateista Odpowiedz Link Zgłoś
twojabogini Re: troche to prawda, ale nie cała:) 29.05.09, 11:43 monster1972 napisał: > jest jeszcze jeden aspekt.. chyba wazniejszy > roznorodnosc genetyczna, ktora jest motorem napedowym rozwoju > gatunku a czasem wrecz warunkuje jego przetrwanie, bo wpływa na > zdolnosci do przystosowania... Takich teorii w stosunkowo krótkiej historii nauki było setki, podobną ich liczbę obalono. Teraz jest moda na "samolubne geny", albo na "memy" wskazywane jako źródło instynktu reprodukcji. Twoja teoria schodzi już do lamusa. > człowiek nie jest monogamiczny... to wymysł cywilizacji Człowiek może być i monogamiczny i poligamiczny. Instytucja małżeństwa monogamicznego jest tak stara jak ludzkość, podobnie jak poligamia (męska i żeńska). W czasach dziesiejszych to bardziej kwestia wyboru jednostki. > biologicznie itp.. jestesmy nastawieni na maks 5-7 lat i "zmiana > banana":) > dziecko odchowane w miare... mozna zrobić nowe.. z innymi genami... Jeśli ktoś wierzy w twoją teorię różnorodnośći biologicznej to zrobi, tak jak piszesz. Jeśli ktoś wierzy w Boga w wersji rzymsko- katolickiej to machnie bobaska swojej "starej" żonie. To nie kwestia instynktów, tylko wiary. Ateiści też są ludźmi wierzącymi. Tylko wierzą w inne bajki. > to dlatego nam się nudzą nawet najpiekniejksze panny... a im nawet > najlepsi kochankowie Uroda przemija i jeśli na tym opiera się fascynacja kobietą, to jest to przyczyną rozstania samą w sobie. Jeśli kobietę fascynuje mężczyzna, bo jest dobrym kochankiem, to on się jej znudzi - nawet najlepsze techniki są powtarzalne. Jeśli fascynacja opiera się na patrzeniu na osobę jako na całość, a decyzja o stworzeniu monogamicznego związku jest przemyślana i dojrzała - fascynacja może trwać całe życie. Jakie znudzenie po latach? Jeśli uważnie obserwujesz swojego partnera i pozwalasz mu na rozwój - to widzisz, że on się zmienia. Nawet w skali roku. Zawsze jest czas na zaskoczenie drugą osobą, odkrycie czegoś jeszcze. Chyba, że ludzie wpadną w stereotypy: mąż żona, mama, tata i zaczną siebie nawzajem postrzegać przez pryzmat określonych ról. > ot, jakby niektorzy nie wiedzieli, jestesmy zwierzętami Tyle, że zwierzęta działają pod wpływem instynktu, jak gatunek jest monogamiczny, sa monogamiczne, jak poligamiczny - poligamiczne itp. My mamy swobodę wyboru. Ludzie mogą bzykać się jak króliki, wybrac model małżeństwa kruków itp. > a całe bajdurzenie o bogu itp.. mozna sobie wsadzić Podobnie jak bajdurzenie o sile napędowej różnorodności genetycznej gatunku. Myslałeś o czymś takim będąc z kobietą? > Polak-ateista Odpowiedz Link Zgłoś
gretagarbo13 Wyschnięci 19.01.09, 14:40 czytam ten artykul i widze tam odbicie siebie, mojego mezczyzny i naszego pseudo "zwiazku".Czuje sie bezsilna, bo probowalam juz i namawiac na terapie, ale bezskutecznie:( Kocham ta osoba, a jednoczesnie wiem, ze nie chce tak zyc... Odpowiedz Link Zgłoś
myfanawy Kiedy seks już nas nie łączy 19.01.09, 15:42 Mnie ten artykul nie dziwi. Po sobie i swoich znajomych widze, jak wiele "dobrego" przyniosl nam kompletny brak wychowania seksualnego. Dorosli ludzie, z duzego miasta, a czesto nie potrafia rozmawiac z partnerem o swoich potrzebach. Nie umieja nazywac czesci ciala bez nerwowego chichotania albo uzywania niesmacznych wulgaryzmow. Maja problemy, ale nie wiedza, ze mozna je rozwiazywac wiec latami pielegnuja swoje niezadowolenie i rosnaca niechec do seksu. Mezczyzni nie rozumieja kobiecej seksualnosci a kobiety maja liczne blokady, bo cale zycie uczono je byc Grzecznymi Dziewczynkami. Generalnie - paranoja. Odpowiedz Link Zgłoś
magdalaena1977 Wyschnięci 19.01.09, 19:17 > Poza nią świata nie widziałem, przez sześć lat naszego > związku nawet nie zatańczyłem z inną kobietą. Co za cham ! Nie cierpię takich facetów, którzy taniec traktują jako publiczne uprawianie seksu, a nie normalną towarzyską aktywność. On tańczy tylko z żona, a to, że na weselu są samotne ciocie czy kuzynki, to nie jego sprawa. Odpowiedz Link Zgłoś
mika.urb Re: Wyschnięci 19.01.09, 22:48 Dokładnie, co za cham! :). Przykro mi, że troszkę nie na temat ale dla mnie to jak czytanie własnego pamiętnika. Kocham męża ale powoli dojrzewam do odejścia, gdyż białe małżenstwo jest nie do wytrzymania na dłuższą metę. Pozdrawiam. Odpowiedz Link Zgłoś
rikol Re: Wyschnięci 20.01.09, 17:56 Do tego mial pretensje do zony, ze orgazmu nie udaje. No coz, takie historie to spelnienie marzen kosciola - ludzie nie potrafia czerpac przyjemnosci z seksu, najtanszej z dostepnych przyjemnosci. Wierza w jakies bzdury, ze jakos tam to jest grzech i ida sie z tego spowiadac, zalosne po prostu. sfrustrowanymi i glupimi latwiej kierowac. Potem moga sobie gratulowac wyzszosci moralnej, ze cale zycie spedzili z kims, kogo nie kochali i w ogole bylo beznadziejnie. Ale co tam, ksiadz pochwali, ze w sakramencie zyli. Dopoki w szkole nie bedzie sie dzieci uczylo szacunku do ciala, plci przeciwnej i ludzi w ogole oraz rozmowy, asertywnosci, to bedzie tak, jak opisano w artykule: tysiace nieszczesliwych ludzi, nie potrafiacych mowic o swoich potrzebach, nie znajacych swojej fizjologii, winiacych za niepowodzenia druga strone. Za stan zwiazku odpowiedzialni sa oboje - dopoki tego nie zrozumieja, lepiej nie bedzie. Jesli ktos odmawia seksu, to jest to oznaka glebszego problemu - fizycznego lub psychologicznego (np. nie kocha juz partnera, moze kocha kogos innego itd.). Mam zreszta wrazenie, ze te postaci sa wymyslone, ale 'reportaz' porusza wazny problem. Odpowiedz Link Zgłoś
twojabogini Re: Wyschnięci 29.05.09, 12:27 rikol napisała: > No coz, takie historie to spelnienie marzen kosciola - ludzie nie >potrafia czerpac przyjemnosci z seksu. To nie jest prawda. Sięgnij do źródeł - dokumentów zawierających oficjalne stanowisko kościoła. Nie tylko seks w małżeństwie uznaje się w KK za ważny i stanowiący istotny element więzi, ale nie ma też specjalnych ograniczeń co do zachowań. Szanowane jest prawo małżonków do decyzji, co do liczby potomstwa. >Wierza w jakies bzdury, ze jakos tam to jest grzech i ida sie z >tego spowiadac, zalosne po prostu. Z seksu w małżeństwie nie trzeba się spowiadać. Z przedmiotowego traktowania małżonka jak najbardziej (np. pretensji do zony, że nie udaje). >Potem moga sobie gratulowac wyzszosci moralnej, ze cale zycie >spedzili z kims, kogo nie kochali i w ogole bylo beznadziejnie. Doktryna kościoła katolickiego zakłada miłość pomiędzy małżonkami. Zawarcie małżeństwa bez miłości (dla majątku, seksu itp.) jest jedną z podstaw stwierdzenia niezaistnienia małżeństwa, jako, że wola deklarowana nie jest zgodna z wolą rzeczywistą osoby oświadczającej. Można być antyklerykałem, ale jak mawia profesor Bieleń "wroga trzeba znać". Nie krytykuj czegoś, czego nie znasz. Od moherów też nie musisz mi jechac, nawet jesli cię najdzie ochota, bo moherem nie jestem. Żyję po swojemu i daję żyć innym - po ichniemu. Odpowiedz Link Zgłoś
pinup zenada 19.01.09, 19:25 dorosli ludzie, ktorzy nie potrafia ponosic konsekwencji swoich wyborow i decyzji. wiaza sie z kims, z kim od poczatku nie jest im dobrze i placza nad zmarnowanym czasem. niestety zycie to nie bajka. nie mozna miec wszystkiego. chcesz miec poczucie bezpieczenstwa - nie mozesz miec fajerwerkow. masz fajerwerki - nie wiadomo czy go/ja jeszcze zobaczysz. samo zycie. kazdy niesie swoj krzyz. Odpowiedz Link Zgłoś
corgan1 jak zwykle winni się wyłącznie faceci 19.01.09, 20:37 Standard medialny do którego niestety zaczynam się przyzwyczajać. Niestety. Odpowiedz Link Zgłoś
bada62 Re: jak zwykle winni się wyłącznie faceci 19.01.09, 21:41 Nie uważam, ze winni są faceci. Tu trudno mówić o czyjejś winie. Raczej odpowiedzialności i ona rozłożona jest po równo między oboje partnerów. Ktos ma jakieś blokady, ktoś ich nie rozumie. Ktoś ma kłopot ze swoimi emocjami, ktoś na czas tego nie zauważa. Ktoś ma problem ze sobą i nie umie poprosić o pomoc, ktoś nie umie tej pomocy udzielić.....Tam gdzie para tam wspólna odpowiedzialność za kształt wspólnego życia Odpowiedz Link Zgłoś
myfanawy Re: jak zwykle winni się wyłącznie faceci 20.01.09, 09:19 > Standard medialny do którego niestety zaczynam się przyzwyczajać. Niestety. Ciekawe, ja zrozumialam, ze ten mezczyzna zrobil naprawde duzo, moze wiecej niz wiele innych facetow na jego miejscu ? Zamiast ja odrazu zdradzac zrozumial, ze jest problem i postanowil im/jej/sobie pomoc. Wiecej, co jakis czas sugerowal jej, ze jest to dla niego wazna sprawa, co jest zadkoscia. Ale kobieta najwyrazniej albo ignorowala to z wygody albo faktycznie miala za duzo problemow ze soba. Smutne dla ich obojga. Odpowiedz Link Zgłoś
rikol Re: jak zwykle winni się wyłącznie faceci 20.01.09, 18:03 Ja mysle, ze na terapie powinni isc oboje, a nie tylko kobieta. Co z tego, jesli u obojga wszystko fizycznie jest w porzadku, jesli nie potrafia sie dogadac? Jesli facet karmil dziewczyne tekstami, ze seks oralny to tylko dziwki uprawiaja, to nie powinien sie dziwic, ze ona z nim nie chce seksu. Powinien isc z nia razem do seksuologa czy terapeuty malzenskiego i probowac odkrecic zniszczenia, jakie w niej dokonal. Powinien tez zastanowic sie nad soba - jaka korzysc daje mu przekonanie, ze porzadna kobieta nie robi tego czy tamtego... Ano taka, ze ma zone w szachu i moze zawsze powiedziec, ze ona porzadna kobieta nie jest - a akurat dla niej jest to wazne. Odpowiedz Link Zgłoś
m.klimas Wyschnięci- potrzeba badań, a nie listów do GW 19.01.09, 23:19 By przeprowadzić zmianę, nie wystarczą listy do GW i artykuły o nich. potrzeba badań naukowych o kondycji Polskiego społeczeństwa w poruszanym problemie. potrzebne są działania, które w sposób miarodajny i rzeczywisty pomogą ludziom. Akcje te nie moga być przeprowadzane na zasadzie taniej gazetowej sensacji w Dużym Formacie. Nie jestem zwolennikiem akci "Na Hura" bo tskie mogą wiele szkód narobić można zerwać "dzikim zachodem" i wprowadzić nową jakość, czyli długofalowe programy społeczne a nie "szybkie akcje" GW - to nie powstanie, to problem społeczny Odpowiedz Link Zgłoś
bada62 Re: Wyschnięci- potrzeba badań, a nie listów do G 19.01.09, 23:41 A jak sobie wyobrażasz takie programy, takie działania? To nie nadaje się przecież na zbiorową terapię. Odpowiedz Link Zgłoś
july-july Re: Wyschnięci- potrzeba badań, a nie listów do G 20.01.09, 08:19 Bardzo dobrze, że powstają artykuły o sprawach na temat ktorych ludzie nie potrafią rozmawiać nawet w najbliższym gronie. Dzięki temu ktos może, cos sobie uswiadomoć, zastanowic sie nad swoim życiem, dowiedzieć sie, że nie on jeden na świecie ma taki problem. Ale jeśli poza pomysłem na badania naukowe i programy społeczne (baaardzo nierealna koncepcja, z wielu powódów - od specyfiki polskiego spoleczeństwa po finansowe aspekty) masz środki i zarys, plan na przeprowadzenie tej rewolucji, a nie tylko uważasz, ze artykuly sa be i krytykujesz na zasadzie "jestem madrzejszy", to przyklaskuję. Odpowiedz Link Zgłoś
puuchatek Wyschnięci 20.01.09, 12:12 "Do łóżka poszli na trzeciej randce tylko dlatego, że tak wypadało." No tak, a teraz się dziwią, że jestjak jest. Sorry za truizmy, ale jek sie idzie do łóżka "bo tak wypada" (bo głupio nie pójść, bo preska otoczenia, bo "jak długo można chodzic ze sobą i nie..." etc.) - a nie z autentycznej miłości (tak, częścia autentycznej miłości jest też namiętność...), to czemu się dziwicie? Odpowiedz Link Zgłoś
posraldescu Re: Wyschnięci 21.01.09, 15:16 W ogóle cechą wspólną opisanych historyjek jest to, że bardzo wcześnie zerwano z tych babek kapsla. Za wcześnie. Odpowiedz Link Zgłoś
unknown80 Kiedy seks już nas nie łączy 20.01.09, 18:50 W wielu sprawach można się zgodzić z quant34, a nawet momentami uznać tę wypowiedź za błyskotliwą, z wyjątkiem fragmentu: „Jeżeli dla kogoś najważniejsze, co go łączy z życiowym partnerem to łóżko, to tylko współczuć temu komuś, ale takie związki to tylko jakiś procent wszystkich związków.” W tym jest już pewna przesada i wypowiedź ta miałaby zupełnie inny wydźwięk, gdyby to zdanie się w niej w ogóle nie znalazło. I w tym właśnie quant34 ma akurat rację – wszystko można przeinaczyć i wyjąć z kontekstu tak, że uzyskamy zupełnie inny sens. Gdybym wycięła z jego wypowiedzi to zdanie, to uzyskałabym (mniej więcej) potwierdzenie własnych poglądów na temat bzdur zamieszczanych czasem w prasie, zwłaszcza tej kolorowej (do której Wysokie Obcasy zaliczają się również, choć często trudno porównywać poziomy) – i uznała, że facet mądrze gada: bo i o tym, że najważniejsza jest miłość, zaufanie itd. i że czasem ludzie biorą za bardzo serio to, co gdzieś wyczytali i przyklejają to własnego życia, a może to (potencjalnie) wyrządzić im szkodę i w końcu to, że wiele z takich historyjek jest wyssane z palca... Choć w niektórych momentach padają słowa zbyt kategoryczne. Ale do rzeczy. Po pierwsze – artykuł Grzebałkowskiej nie jest ani dobry, ani zły. Po prostu nie odkrywa nic nowego i niewiele wnosi do sprawy, bo takich historii było już wiele. Dokładnie takich. Stąd można wysnuć wniosek, że może to być historia zmyślona, ale nie musi. Równie dobrze może to być na tyle powszechny problem, że historie takie się mnożą same i nie trzeba ich wymyślać. Ale to akurat, czy prawdziwa czy tylko prawdopodobna, moim zdaniem w tej opowieści nie jest najważniejsze. Natomiast, jak widać, nawet artykuł pozornie zwyczajny może wywołać prawdziwą burzę na forum! I co znamienne, większość wypowiedzi dotyczy tego, czy można być szczęśliwym w związku mimo nieudanego pożycia lub odwrotnie. Ale bodajże tylko jedna osoba zauważyła to, co pod podszewką - że tak naprawdę bohaterowie artykułu (zmyśleni czy nie) mają w swoich związkach znacznie poważniejsze problemy, niż nieudany seks. On jest tylko jednym z czynników - dla bohaterów ważnym, skoro dostrzegają ten problem przed innymi, czasem również bagatelizując pozostałe lub wypierając się ich. I tak na przykład - co z tego, że Agnieszce „kiedy [Marek] zbliżał się do niej, włoski stawały (…) dęba na rękach. Wystarczyło, żeby dotknął ją palcem, a gdzieś w czubku głowy świdrowało jej podniecenie…”, skoro nie potrafił się całować, nie uznawał seksu oralnego, nie kupował kwiatów, dochodził w 3 minuty nie bacząc na nią, nie celebrował świąt, nie prawił komplementów etc… A wszystko to było dla niej ważne. Część z tych wad wyszła zapewne na jaw dopiero po ślubie, ale niektóre były znane Agnieszce od zawsze, choćby to, że nie umiał się całować. Można by rzec, że sama sobie winna wychodząc za mąż za człowieka, który nie w pełni jej odpowiadał, ale to byłoby zbytnie uproszczenie. Każdy ma prawo zmienić zdanie, zdziwić się czymś, czego wcześniej nie zauważał, uświadomić sobie pewne sprawy, gdy minie faza zauroczenia (nawet, gdy trwa to jak w jej przypadku 4 lata czy więcej), zacząć odczuwać pewne potrzeby bardziej intensywnie z biegiem czasu (zwłaszcza potrzeby seksualne u każdego z nas zmieniają się falami, o tym wie każdy kto miał biologię w szkole), a także zacząć się na to żalić i szukać rozwiązania problemów. Choćby w seksie pozamałżeńskim. Choć lepiej oczywiście byłoby znaleźć inne wyjście. A jeszcze lepiej byłoby w ogóle umieć się we wszystkim dogadać i nigdy nikogo nie krzywdzić, w tym również siebie. Ale tak się chyba nie da, można się co najwyżej starać. Bo tacy po prostu jesteśmy – omylni i zmienni. A jednocześnie wszyscy pragniemy szczęścia i spełnienia, choć dla każdego z nas wyraża się ono inaczej. I tu dochodzę do sedna sprawy – związek może być szczęśliwy bez seksu, o ile obydwoje są w nim szczęśliwi i go nie potrzebują, a jednocześnie nie mają innych większych problemów. Albo może opierać się wyłącznie na seksie, jeżeli obydwojgu na niczym więcej nie zależy i tyle im wystarcza. Dlatego zawsze na ten i wiele innych tematów będzie tyle opinii, ilu jest ludzi. Znacznie gorzej rzecz się ma, gdy zdania w obrębie związku są mocno podzielone. Nie tylko na temat seksu, na jakikolwiek temat tak naprawdę. Do zainicjowania związku, który będzie pełen pasji, wystarczy iskra i związki wielu z nas tak właśnie się zaczęły. Ale żeby z tej iskry był płomień, a w końcu potężne ognisko (np. domowe) - to już trzeba czegoś więcej. Ogniska mają też to do siebie, że czasem gasną, czasem zamieniają się w stabilny żar, z którego zawsze można z powrotem wzniecić solidny ogień, a czasem tlą się i kopcą i nie zawsze da się określić dlaczego. W przypadku „wygasania” oczywistym jest, że to brak tlenu, ale co jest tym tlenem w danym związku, to czasem nie wiemy nawet w odniesieniu do własnych związków, a często też nie zastanawiamy się nad tym, dopóki go nie zabraknie (co już ktoś trochę mniej metaforycznie tu napisał). Do quant34: Wysokie Obcasy to akurat prasa wyższego lotu, więc miejmy nadzieję, że nie przeczyta tego artykułu „jaki naiwny i nagle go "oświeci", że przecież jest nieszczęśliwy bo pisali w gazecie, że bez udanego seksu związek jest do niczego”. A jeśli taki się trafi, to na głupotę nie poradzisz, więc nie martw się na zapas :) Czasem jednak zdarza się, że ludzie nie do końca uświadamiają sobie, co ich dręczy i nawet banalny z pozoru artykuł (w tym wypadku artykuł bez morału, więc tym bardziej uniwersalny - i tu się pan niestety mylisz w obawach, że namiesza on komuś w głowie), może czasem w pewnym sensie pomóc uruchomić szare komórki czytelnika, który zada sobie pytanie: jak to jest ze mną? Ale przecież nie koniecznie dać gotową odpowiedź. Super byłoby, gdyby wszystko co znajdujemy w prasie było „oświecone” - same dobre a zarazem uniwersalne rady i historie (nie)prawdziwe - gdzieś pomiędzy prawem do szczęścia (w tym również wolnej miłości czy wręcz wyuzdanego seksu 20h/d), a wyższymi wartościami z dekalogiem włącznie… Ale do tego wszyscy dziennikarze musieliby być przynajmniej mądrzy. A na to nie licz. A jeszcze wspanialej byłoby, gdyby każdy człowiek umiał właściwie ocenić i wyważyć to, co czyta… Myślę jednak, że większość z nas czyta takie artykuły z czystej ciekawości, a nie w poszukiwaniu złotego leku na własne problemy. Tego niestety też być pewna nie mogę, a jedynie mieć nadzieję. Jedno jest pewne – seks to zawsze gorący temat, choćby tylko do dyskusji ;) Odpowiedz Link Zgłoś
thornup Kiedy seks już nas nie łączy 21.01.09, 14:24 Niestety, jagorsze to jest to jak sobie czowiek uświadomi w jakim jest położeniu. Mam ten problem w moim małżeństwie. Kochamy się z żoną raz na dwa-trzy-cztery miesiące. Moje rozmowy z nią na ten temat kończą się tak , że nie ma czasu, albo jest zmęczona. Jak jeszcze pracowała w innej firmie i miała nienormowany czas pracy, przez 2 lata nie byłem w stanie jej namówić do seksu w ciagu dnia. Zawsze miała inne rzeczy do zrobienia. Ostatni raz próbowałem w sylwestra, i nic z tego nie wyszło. Ktoś może sobie powiedzieć, że jest źle, ja wiem, ale powiem wam jedno. Nie zostawię moich dzieci, córki i synka. Nie mam innej rodziny, więc oni są dla mnie całym światem. Moim zamierzeniem jest tak żyć, aby kiedyś nad moim grobem , bez zastanowienia dzieci mogły wypowiedzieć takie słowa "miałem/am wspaniałego ojca, dużo mnie nauczył". Widzę po sobie, że świat bez seksu , jest szary i "niefajny". Każdy z nas ma jakiś "wentyl bezpieczeństwa". Odpowiedziałem sobie na pytanie czy jakbym poznał odpowiednią kobietę, czy zrobiłbym skok w bok? Tak, ale nie na złość żonie, tylko może po to aby choć na chwilę być "w innym świecie, takim trochę magicznym". Nie przenoszę problemów z pracy na grunt domowy, nie krzyczę, sprzątam, robie kolacje, czasami obiady. Oceniam siebie raczej pozytywnie, a to że w innych sprawach mi się nie układa, cóż każdy z nas ma jakiś "kamień do wtoczenia pod górę". Szanujcie swoich partnerów! Odpowiedz Link Zgłoś
euro67 Kto ich tak skrzywdzil? 21.01.09, 15:36 Kto tak skrzywdzil tych ludzi, ze uwierzyli ze seks jest wskaznikiem poziomu milosci? Seks nie jest i nie powinien byc "malzenskim obowiazkiem", a pikantrnym dodatkiem (i tylko dodatkiem!) dodajacym milosci smaku! Jesli para z tych czy innych powodow tego dodatku nie stosuje lub nie potrzebuje, dalaczego uwazac ze milosc sie skonczyla. To strasznie degradujace milosc podejscie do sprawy. Przypominam najlepsza jak na dzis definicje milosci autorstwa Ericha Fromma, milosc opiera sie na 4 filarach: poznanie, poszanowanie, troska i odpowiedzialnosc. Jest w nich takze miejsce na seks, ale nie na sile, nie traktowany zadaniowo bo jest skutkiem a nie srodkiem do milosci! Ludzie opamietjcie sie, nauczcie sie najpierw rozmawiac ze soba o waszych uczuciach, potrzebach i oczekiwaniach i nauczcie sie siebie sluchac nawzajem. Kazdy problem, ktory nie jest problemem organicznym (od tego jest wiagra), da sie rozwiazac chocby terapia. Nie niszczcie zycia sobie i drugiej osobie z powodu wyimaginowego niedoboru seksu! Odpowiedz Link Zgłoś
ech_1 Re: Kto ich tak skrzywdzil? 21.01.09, 17:21 Czy ty w ogole wiesz, o czym piszesz? Widac nie masz tego problemu. Milosc ok. Ale jesli czujesz, ze nie krecisz swojego faceta, bo w ogole nie ma na ciebie ochoty, to jest dramat. Uwierz mi. A najgorzej jest wowczas, jak druga strona nie widzi problemu a ty masturbujesz sie caly czas, bo na niego nie mozesz liczyc. Jesli ogladasz film, w ktorym para sie kocha namietnie, czy caluje, to ci sie chce plakac! Z bezsilnosci. euro67 napisał: > Kto tak skrzywdzil tych ludzi, ze uwierzyli ze seks jest wskaznikiem > poziomu milosci? Seks nie jest i nie powinien byc "malzenskim > obowiazkiem", a pikantrnym dodatkiem (i tylko dodatkiem!) dodajacym > milosci smaku! Jesli para z tych czy innych powodow tego dodatku nie > stosuje lub nie potrzebuje, dalaczego uwazac ze milosc sie > skonczyla. To strasznie degradujace milosc podejscie do sprawy. > Przypominam najlepsza jak na dzis definicje milosci autorstwa Ericha > Fromma, milosc opiera sie na 4 filarach: poznanie, poszanowanie, > troska i odpowiedzialnosc. Jest w nich takze miejsce na seks, ale > nie na sile, nie traktowany zadaniowo bo jest skutkiem a nie > srodkiem do milosci! Ludzie opamietjcie sie, nauczcie sie najpierw > rozmawiac ze soba o waszych uczuciach, potrzebach i oczekiwaniach i > nauczcie sie siebie sluchac nawzajem. Kazdy problem, ktory nie jest > problemem organicznym (od tego jest wiagra), da sie rozwiazac chocby > terapia. Nie niszczcie zycia sobie i drugiej osobie z powodu > wyimaginowego niedoboru seksu! Odpowiedz Link Zgłoś
welcometopoland Re: Kto ich tak skrzywdzil? 21.01.09, 18:55 ech_1 napisała: > Czy ty w ogole wiesz, o czym piszesz? Widac nie masz tego problemu. Milosc ok. > Ale jesli czujesz, ze nie krecisz swojego faceta, bo w ogole nie ma na ciebie > ochoty, to jest dramat. Uwierz mi. A najgorzej jest wowczas, jak druga strona > nie widzi problemu a ty masturbujesz sie caly czas, bo na niego nie mozesz licz > yc. > > Jesli ogladasz film, w ktorym para sie kocha namietnie, czy caluje, to ci sie > chce plakac! Z bezsilnosci. napisz lepiej do mnie priv - pomozmy sobie :) Mojej zonce wisi jak sie masturbuje ale porno wolno mi ogladac tylko noca w innym pokoju gdy ona spi .. Odpowiedz Link Zgłoś
ech_1 Re: Kto ich tak skrzywdzil? 21.01.09, 19:13 No to szkoda, ze zonatys... ;) Odpowiedz Link Zgłoś
mahadeva Re: Kto ich tak skrzywdzil? 22.01.09, 11:12 gdyby bylo wzajemne zrozumienie i troska, nie byloby takich problemow w zwiazku moj facet mnie w ogole zle trakuje i tez odmawia seksu i musze sie mastrubowac i sypiac z kolegami ale podstawa jest brak empatii i optymizmu z jego strony, w innych wazniejszych sferach to tez sie ujawnia Odpowiedz Link Zgłoś
welcometopoland U mnie jest w druga strone. Zimna zona 21.01.09, 15:39 Slub - 29 lat Dziecko - 30 lat Nowa praca i kariera - 34 lata -------------- Odpowiedz Link Zgłoś
monster1972 a pamietasz taki film "American Beauty":)? 21.01.09, 15:44 to o Tobie, niestety... no i nie tylko o Tobie... moze i o mnie?:) pozdr Odpowiedz Link Zgłoś
lolek_do_kfadratu No cóż... 21.01.09, 16:32 "Delikatnie dotykał jej pleców, a kiedy Anna strącała bez słowa jego dłoń, zasypiał bez skargi. Nie chcąc urazić żony, czekał miesiącami, aż sama zainicjuje. - A ja nie miałam na to odwagi - mówi Anna. - Wydawało mi się to niegodne kobiety. Leżałam więc na swojej stronie łóżka, płakałam cicho i zastanawiałam się, dlaczego, do cholery, on nie chce się ze mną kochać." Kobiety są jednak głupie... Odpowiedz Link Zgłoś
j23plpol Kretynizmy GW 21.01.09, 16:58 "W liceum nawet na niego nie spojrzała. Dopiero przed maturą wyznała, że zawsze się jej podobał i że właśnie z nim chciała przeżyć swój pierwszy raz". ZAWSZE jej sie podobal, a ponoc piekna czekala az 4 lata by z nim porozmawiac. Glupia albo meczennica. "A już na pewno nikt nigdy Pawła nie uświadamiał seksualnie". Dobre sobie. W dobie pornosow, internetu, filmow na kazdym rogu..., kolegow. GW jak zwykle nawet bajek pisac nie umie. "Ale nie umie powiedzieć, czy seks z nimi należy uznać za udany". A umie powiedziec jak ma na imie?. "Paweł myślał stereotypowo, że seks oralny wymyślił przemysł porno i porządne dziewczyny nie robią takich rzeczy". W takim razie jest kretynem i zalosnym abnegatem. "Już zaczynali się kochać, kiedy ona zrywała się z łóżka i sprawdzała, czy drzwi są zamknięte na klucz. Albo nagle w trakcie stosunku pytała: 'Wziąłeś przedtem prysznic?'". Doprawdy para wiecej niz idealna. Kretyn i meczennica. "Ani razu nie miała ze mną orgazmu. Nawet nie udawała!". Rewelacja, nawet nie udawala. I tak zyli sobie kretyn i meczennica az do smierci. Trzeba sie w zyciu jednak wiele uczyc. Przede wszystkim jak byc szczesliwym. "Pokutował we mnie stereotyp, że mężczyzna ma zawsze ochotę, a kobieta nigdy nie chce". To nie stereotyp, to debilizm. I to pisze dorosly czlowiek. Albo dorosly wymyslony przez GW. "W końcu seks się uprawia, a nie o nim gada". Jasne. Jaki jest najwiekszy stopien bezmozgowia? "Poza nią świata nie widziałem, przez sześć lat naszego związku nawet nie zatańczyłem z inną kobietą". No to juz jest patologia. "Nazwałem to 'syndromem rodzinnego domu'". Nie, to syndrom polskiego chorego katolicyzmu. "Wcześniej nie pytałem po stosunku, czy było jej dobrze, bo uważałem to za prostackie". Tacy tez musza zyc, jesli Bog ich stworzyl. "Wiedza, którą posiadłem, z jednej strony rozwinęła mnie jako kochanka i człowieka, ale z drugiej strony przeraziła". Trrzeba bylo zaczac czytac kilkanascie lat wczesniej. Na glupote lekarstwa jak widac nie ma. I te swiatle jak cala GW przemyslenia, ta glebia, ta cala pseudointelekualna otoczka...Tak prymitywny gosc i takie madre refleksje. Chyba jednak ladna bajeczka dla grzecznych starszych dzieci przed snem. Odpowiedz Link Zgłoś
ech_1 Re: Kretynizmy GW 21.01.09, 17:30 j23plpol napisał: > I te swiatle jak cala GW przemyslenia, ta glebia, ta cala > pseudointelekualna otoczka...Tak prymitywny gosc i takie madre > refleksje. Chyba jednak ladna bajeczka dla grzecznych starszych > dzieci przed snem. Duzo z tych debilnych tekstow niestety slysze od swojego faceta... Wiec nie jest to do konca wyssane z palca. Odpowiedz Link Zgłoś
twojabogini Re: Kretynizmy GW 29.05.09, 13:20 j23plpol napisał: Do wszystkich jak leci się dowalasz, a ty najmądrzejszy? > "A już na pewno nikt nigdy Pawła nie uświadamiał seksualnie". > Dobre sobie. W dobie pornosow, internetu, filmow na kazdym > rogu..., kolegow. GW jak zwykle nawet bajek pisac nie umie. Mam szczerą nadzieję, że żartujesz i pornosów nie uważasz za materiały edukacyjne? > "Paweł myślał stereotypowo, że seks oralny wymyślił przemysł porno >i porządne dziewczyny nie robią takich rzeczy". W takim razie jest > kretynem i zalosnym abnegatem. Zajrzyj czasem do słownika, bo zdaje się, że nie wiesz co to abnegat. Chodziło ci o ignoranta? > "Pokutował we mnie stereotyp, że mężczyzna ma zawsze ochotę, a > kobieta nigdy nie chce". To nie stereotyp, to debilizm. Niestety stereotyp. Poczytaj więcej forów.Pogadaj z ludźmi. > "Nazwałem to 'syndromem rodzinnego domu'". Nie, to syndrom >polskiego chorego katolicyzmu. Możesz opisać szerzej ten sydrom?katolicyzm nie zabrania małżonkom doswiadczania miłości fizycznej, wręcz uznaje jej istotną rolę w tworzeniu więzi między partnerami. Katolicki małżonek nie oczekiwałby od żony udawania, ani też nie uważałby jej zachowań seksualnych za "dziwkarskie" - tylko za "ofiarowanie siebie w miłości". > "Wcześniej nie pytałem po stosunku, czy było jej dobrze, bo >uważałem to za prostackie". Tacy tez musza zyc, jesli Bog ich >stworzyl. Spytanie po stosunku "jak ci było" jest prostackie. Jak nie wierzysz załóż watek z pytaniem do kobiet. Jeśli mężczyzna jest dobrym kochankiem to w trakcie stosunku swiadomie postepuje tak, aby kobiecie było dobrze i potrafi to rozpoznać. Jak widzi, że się pospieszył, to nie pyta, tylko zaspokaja kobietę w inny sposób. Albo robi to z nią jeszcze raz. >Tak prymitywny gosc i takie madre refleksje. Pozwól, że odwrócę: taki mądry gość a takie prymitywne refleksje. Odpowiedz Link Zgłoś
nowotkomarceli4 Recepta na udane małżeństwo 21.01.09, 17:09 Kideyś byłem ślubie znajomych, którzy są protestantami. Po slubie pastor powiedział bardzo trafna rzecz: udanego małżeństwa nie ma bez trzech rzeczy: przyjaźni, zaufania oraz udanego seksu. Niedopasowanie pod względem seksu powoduje depresję. Odpowiedz Link Zgłoś
monster1972 no ale, jak wiesz, seksu u katoli niet':) 21.01.09, 19:59 calkiem jak w filmie Deja Vu Machulskiego... taka fajna pani przodowniczka mowi do Jerzego Stuhra: u nas sieksa niet' no calkiem jak u moherowych katoli... wszystko jest, tylko sieksa niet' POlak-ateista Odpowiedz Link Zgłoś
kolejnebezpoczty Aby się zareklamować dodam tylko 22.01.09, 03:30 że jestem ateistką. Dziś się nawet dowiedziałam, że to w ogóle jakieś niesamowite, że babka jest ateistką, co mnie dziwi. Tak mało jest babek ateistek??? Dziwne. Odpowiedz Link Zgłoś
monster1972 ano mało... niestety...:) 22.01.09, 07:21 a nawet jak są, to się nie chcą ujawniac... zachowują rytuały itp.. choć w nie nie wierzą mysle, ze to kwestia wychowania i zdaje się ogolnego braku "zdecydowania" czy odwagi u kobiet... a może presja spoleczna? facet ateista, to jeszcze jakos wyglada, ale kobieta? matka dzieciom? :) Polak-ateista ps. pozdrawiam z piekła:) hehehe Odpowiedz Link Zgłoś
caperucita Re: ano mało... niestety...:) 22.01.09, 10:54 ja jestem i kobietą i ateistką, i nie zachowuję żadnych rytuałów, jedynie chyba kulinarne ;-) Odpowiedz Link Zgłoś
kolejnebezpoczty Re: ano mało... niestety...:) 22.01.09, 22:43 monster1972 napisał: > a nawet jak są, to się nie chcą ujawniac... zachowują rytuały itp.. > choć w nie nie wierzą Nie kombinuj jak koń pod górę bo sikam ze śmiechu. Ja tam się ujawnaim, ty nie. Z prostego powodu - nie jesteś ateuszem. Z resztą sam doskonale odpowiedziałeś. Akcja że 'nie chcą się ujawnaić' itd. > > mysle, ze to kwestia wychowania i zdaje się ogolnego > braku "zdecydowania" czy odwagi u kobiet... Błehehehehehe, no ty mnie ciągle bawisz! Taka książczyna jest, bodajże tytuł... The art of seduction, coś takiego. Ja tam coś czytałam tak z przymrużeniem oka, kilka rozdziałów i wyodrębniono typy seducerów. Ta kniga wskazuje na mnie jako na ... i tu oczywiście nie podam :-) No i co tam było fajnego, ze doradzają: nie próbuj uwodzić takiego samego typu jakim ty jesteś. Ja tam nie wiem dlaczego, mnie to śmieszy. Autor twierdzi że taka gra jest skazana na porażkę, ale na jakich podstawach tak twierdzi to nie wiem, bo nie napisał. Tylko nie bo nie :-) No w każdym razie bardzo zabawne rozdziały (bo mi się nie chciało całej czytać - nudna). > > a może presja spoleczna? facet ateista, to jeszcze jakos wyglada, > ale kobieta? matka dzieciom? A facet ojciec dzieciom. Nie widzę różnicy. Poza tym jesteś nędznym podszywem pod ateusza :-) > > :) > > > Polak-ateista > > ps. pozdrawiam z piekła:) hehehe Chyba z piekła niewiedzy! Ogólny dryf. Ale zaraz się znarowisz i mi wyjedziesz, że ci niewiedzę zarzucać próbuję. Stop. Niewiedza polega tylko na tym, że nie wiesz jak udawać ateusza! Odpowiedz Link Zgłoś
monster1972 Re: ano mało... niestety...:) 22.01.09, 23:07 > Nie kombinuj jak koń pod górę bo sikam ze śmiechu. Ja tam się ujawnaim, ty nie. > Z prostego powodu - nie jesteś ateuszem. Skad wiesz, ze nie jestem? Poza tym ujawniam sie... odmowilem wlasnemu bratu bycia chrzestnym jego dzieci. POnadto ja nie napisalem WSZYSTKIE... uwazam, ze tak robi WIEKSZOSC > > > > mysle, ze to kwestia wychowania i zdaje się ogolnego > > braku "zdecydowania" czy odwagi u kobiet... > > Błehehehehehe, no ty mnie ciągle bawisz! Taka książczyna jest, bodajże tytuł... > The art of seduction, coś takiego. Ja tam coś czytałam tak z przymrużeniem oka, > kilka rozdziałów i wyodrębniono typy seducerów. Ta kniga wskazuje na mnie jako > na ... i tu oczywiście nie podam :-) > > No i co tam było fajnego, ze doradzają: nie próbuj uwodzić takiego samego typu > jakim ty jesteś. Ja tam nie wiem dlaczego, mnie to śmieszy. Autor twierdzi że > taka gra jest skazana na porażkę, ale na jakich podstawach tak twierdzi to nie > wiem, bo nie napisał. Tylko nie bo nie :-) No w każdym razie bardzo zabawne > rozdziały (bo mi się nie chciało całej czytać - nudna). > > > > a może presja spoleczna? facet ateista, to jeszcze jakos wyglada, > > ale kobieta? matka dzieciom? > > A facet ojciec dzieciom. Nie widzę różnicy. Poza tym jesteś nędznym podszywem > pod ateusza :-) Ja nie mowie, jak powinno byc. Ja mowie jak jest. Kobiety sa w tym kraju inaczej postrzegane i juz. CHcesz walczyc z faktami? Walcz.. ja po prostu je widze:) i opisuje. NIe walcze. > > > > :) > > > > > > Polak-ateista > > > > ps. pozdrawiam z piekła:) hehehe > > Chyba z piekła niewiedzy! Ogólny dryf. Ale zaraz się znarowisz i mi wyjedziesz, > że ci niewiedzę zarzucać próbuję. Stop. Niewiedza polega tylko na tym, że nie > wiesz jak udawać ateusza! > Nie udaję.... Odpowiedz Link Zgłoś
kolejnebezpoczty Re: ano mało... niestety...:) 23.01.09, 17:22 monster1972 napisał: > Skad wiesz, ze nie jestem? Poza tym ujawniam sie... odmowilem > wlasnemu bratu bycia chrzestnym jego dzieci. No i to ma być dowód na twój bardzo mocno domniemany ateizm? Sikam!!! A skąd wiesz że ty ateistą jesteś? ;-) > POnadto ja nie napisalem WSZYSTKIE... uwazam, ze tak robi WIEKSZOSC Nom, no i ciom? > Ja nie mowie, jak powinno byc. Ja mowie jak jest. Kobiety sa w tym > kraju inaczej postrzegane i juz. CHcesz walczyc z faktami? Eee tam Monster, nie masz monopolu na obiektywną ocenę jak kobiety są przez ogól postrzegane. Tak, że fakty chture pszytaczasz są tylko 'faktami z twojej głowy. Mówisz tylko za siebie... Hmmmmmmmmm, znowu sikam. > > Walcz.. ja po prostu je widze:) i opisuje. NIe walcze. [cool] A potrafisz przewidywać przyszłość? [cool] > tym, że nie > > wiesz jak udawać ateusza! > > > > > Nie udaję.... Pomyłka, powinieneś napisać 'nie nadaję' (się na ateusza). > > Odpowiedz Link Zgłoś
monster1972 duzo sikasz.. chory pęcherz? czas do urologa moze? 23.01.09, 18:01 :) Polak-ateista Odpowiedz Link Zgłoś
twojabogini Re: ano mało... niestety...:) 29.05.09, 13:24 monster1972 napisał: > odmowilem wlasnemu bratu bycia chrzestnym jego dzieci. Brawo! To faktycznie przykład ateizmu. Równie dobrze mogło wynikać ze skąpstwa, niechęci do dzieci, zony brata itp... Odpowiedz Link Zgłoś