diabollo
30.05.23, 07:53
Orliński: Ich prezydent, nasz premier, czyli co po wyborach
DUŻY FORMAT
Wojciech Orliński
Kadencja Andrzeja Dudy wygaśnie dopiero w 2025. Przez dwa lata będziemy więc się borykać z sytuacją "ich prezydent, nasz premier".
Dużo ostatnio myślę o tym, co będzie po wyborach. W świetle sondaży najbardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz, w którym PiS i Konfederacja nie będą w stanie uciułać większości w Sejmie, rząd więc stworzy koalicja trzech ugrupowań obecnie będących w opozycji.
Niestety, nie ma szans na to, żeby ta koalicja miała większość wymaganą do odrzucania prezydenckiego weta (276 mandatów), nie mówiąc już o zmianie konstytucji (307 mandatów).
Kadencja Andrzeja Dudy wygaśnie dopiero w 2025. Przez dwa lata będziemy więc się borykać z sytuacją „ich prezydent, nasz premier".
To w praktyce oznacza, że nie uda się przeprowadzić żadnej ustawy bez zgody prezydenta. Nie ma też szans na rozliczenia – na demonstracjach skandujemy, że „będą siedzieć", ale przecież nie będą. Prezydent ułaskawi.
Co więc będzie można zrobić? Na szczęście o wielu ważnych stanowiskach decyduje rząd. Właściwy minister powołuje i odwołuje kogo chce, kiedy chce.
W 2007 roku Donald Tusk niestety ogłosił „politykę miłości". Nie zrobił czystki, pozostawił na wielu stanowiskach pisowskich kretów – którzy robili mu krecią robotę.
Koszmarnym błędem był brak czystki w mediach publicznych. Prawicowi propagandyści za rządów Tuska mieli się jak pączki w maśle.
Z ekranów publicznej telewizji opowiadali, jacy to oni są odcięci od mediów, zaszczuci, niepokorni i wyklęci. A kiedy sami się dorwali do władzy, zrobili czystkę – kłamiąc, że Platforma zrobiła to samo.
Niestety, nie zrobiła. Mam nadzieję, że Donald Tusk uczy się na błędach.
Oczekuję tuskowej czystki w pierwszych dniach po zaprzysiężeniu nowego rządu. Każdy dzień zwłoki to narastające ryzyko, że go obalą jeszcze przed 2025.
Zaraz po wyborach przecież prawicowi propagandyści odkryją, że „zadaniem mediów jest patrzenie władzy na ręce". I ruszy taka szczujnia, że to, co jest teraz, będziemy wspominać z rozrzewnieniem – w obronie stołków, apanaży i służbowych samochodów posuną się przecież do każdego świństwa.
Medialne imperium Orlenu da się spacyfikować razem z odzyskaniem Orlenu. To zadanie następcy Sasina, czyli nowego ministra aktywów państwowych. Rozliczajmy go z każdego pisowskiego nominata w spółkach skarbu państwa – niech żaden nie zostanie na stołku choćby o dzień dłużej, niż to wynika z formalności przy zwalnianiu.
Gorzej z mediami publicznymi. Tutaj mamy wszystko zabetonowane przez kadencje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Rady Mediów Narodowych, które wygasają dopiero w 2028.
Sejm może skrócić kadencję KRRiT, ale wymaga to zgody prezydenta. Radę Mediów Narodowych należy zlikwidować (jest niezgodna z konstytucją), ale to wymaga ustawy, a więc znów: zgody prezydenta.
Szach-mat? Niekoniecznie. Duda kilkakrotnie wchodził w kolizję ze swoim obozem właśnie w kwestii mediów. Najwyraźniej toporna propaganda Jacka Kurskiego jego też niespecjalnie zachwyca.
Może uda się go nakłonić do wstrzymania się od weta? Nie musiałby nic robić – wystarczy, że nic nie zrobi. Oczywiście, nie za darmo, ale przecież obecna opozycja ma mu co zaoferować.
Nikt nie wie, jakie plany ma Andrzej Duda na swoją karierę po 2025, ale jedno można stwierdzić na pewno. W polskiej polityce jest skończony.
CDN...