17.08.05, 21:22
Nigdy nie widziałam Boga , ale wiele w moim życiu wydarzyło się tak
nieprawdopodobnych historii, że uważam , że tylko Bóg może za tym stać. Ale
nie będę tego opisywać , bo i po co wam cokolwiek udowadniać ,skoro Ty sam
wyśmiewasz religię w wielu postach. Poza tym dla was wszytko to przypadki ,
fart , zrządzenia losu itp.
Obserwuj wątek
    • lizaxo Re: :) 17.08.05, 21:23
      ach pomyłka, to ma być w poście który napisał ogolone jajka
      • dupekzoledny Re: :) 17.08.05, 21:24
        a jak masz niefart to kto za tym stoi??
        • 0golone_jajka Re: :) 17.08.05, 21:27
          no właśnie, to mnie najbardziej zastanawia w postawie osób wierzących. Jak coś dobrego się wydarzy, no to oczywiście to za sprawą boga, ale jak będzie jakieś nieszczęście, no to wtedy mówią: bóg nie ingeruje, bóg zostawia wolną wolę.
          Gdzie tu konsekwencja?
          • tingel-tangel Re: :) 17.08.05, 21:29
            Bo jak coś dobrego się dzieje, to sprawcą jest Bóg, a jak coś złego, to Szatan.
          • fehu1 Re: :) 17.08.05, 21:38
            A bo to sie tak wszystko poplątalo odkąd Jezus z diabłem pogadał. Diabeł się
            skarżył, ze jak cos się złego stanie to jego obwiniaja, a jak on nawet cos
            dobrego zrobi - to Jezusa chwalą . no i tak od słowa do słowaaż Jezus kazał
            diabłowi wszystko to co powiedział udowodnic.
            Akurat przechodzili koło stawu, na którego brzegu pasła sie krowa. diabeł mówi:
            - Widzisz, Jezu krowę? to podejdx do niej...
            Pan Jezuss podszedł, krowa sie przeraziła blasku od niego bijącego i wpadła do
            stawu.
            Z łąki zaczęli zbiegac się ludzie , zeby krowe ratowac i wyzywali tak
            _Jaki to cholerny czort krowe do stawu poniósł?
            wyciągaja krowę, wyciągaja , ale jakos nie szło im to sprawnie. Żal sie diabłu
            krowiny zrobiło, pomogł wyciagnąc ją ze stawu. A ludzie na to: - Dzieki ci ,
            jezu ze nam krowe uratowałwś.
            Mowi diabeł rozgoryczony - widzisz Jezu? Zawiniłeś, na mnie sie skrupiło, a jak
            pomogłem , Tobie dziekowali.I gdzie tu sprawiedliwość?
            • lizaxo Re: :) 17.08.05, 22:17
              A co macie na myśli mówiąc coś złego? to może odpowiem. Bo jeżeli np nie zdam
              egzaminu,stanie mi sie jakaś krzywda to stoi za tym Bóg.Wyjaśnię to jak ja to
              widzę jeśli powiecie o jakie zło wam chodzi. Natomiast jeśli np.upiję
              się,doprowadzę do awantury itp. wiele by przykładów wymieniac ,to stoi za tym
              szatan
              • lizaxo Re: :) 17.08.05, 22:22
                To co nam wiele razy wydaje się z natury złe, wcale nie musi być złe. Jeśli
                np.nie zdamy egzaminu to dla nas jest źle. My odbieramy to jako zło.Jednakże z
                wielu niepowodzeń jakie nas spotykają wychodzi się ogromna nauka i mądrość
                Boża. Trzeba tylko umieć ją dostrzec. Bóg karząc , uczy nas, choćby to były
                największe cierpienia nawet dla nas niezasłużone nieniepojęte
              • tingel-tangel Re: :) 17.08.05, 22:41
                lizaxo napisała:

                > A co macie na myśli mówiąc coś złego? to może odpowiem. Bo jeżeli np nie zdam
                > egzaminu,stanie mi sie jakaś krzywda to stoi za tym Bóg


                Jeśli nie zdasz egzaminu, to za tym stoisz tylko ty, bo się źle przygotowałaś -
                nie zrzucaj winy za swoje błędy na Boga.
                • lizaxo Re: :) 17.08.05, 23:00
                  ojej Bóg decyduje o wszystkim nawet o tym , ze skoro się nie przygotowałam to
                  ponoszę konsekwencję swojego np. lenistwa i nie zdaję. On uczy mnie jak
                  postepować.
                  Każdy zadaje pytanie czemu Bóg nie stworzył świata tak doskonałego , aby nie
                  było zła.Bóg chciał jednak w sposób wolny stworzyć świat , w " drodze" do jego
                  ostatecznej doskonałości .To stawanie się dopuszcza się w zamyśle Bożym
                  pojawianie się pewnych bytów, a zanikanie innych, dopuszcza obok tego, co
                  najdoskonalsze, także to, co mniej doskonałe, obok budowania natury , również
                  zniszczenia.Obok dobra fizycznego, istnieje zatem i zło, także zło fizyczne,
                  tak długo jak stworzenie , czyli każdy z nas nie osiągnie swojej doskonałości
                  Ludzie stworzenia wolne i rozumne musza zdążać do swego ostatecznego
                  przeznaczenia przez wolny wybór, przez miłość.Mogą więc błądzić. Bóg w żaden
                  sposób nie jest przyczyną zła, dopuszcza je jednak szanujac wolnosć swojego
                  stworzenia i w sposób tajemniczy potrafi z niego wyprowadzić dobro
              • serhamesar Re: :) 18.08.05, 13:17
                Jak sie upijesz to wina Szatana czy Twoja? Mniej pij.
                Jak nie zdasz egzaminu to sie po prostu wiecej ucz.
                Bardzo wygodne nastawienie, wszystko zależy od jakiejś wyższej siły, a ode mnie
                nic. Nie trzeba mysleć, dokonywać wyborów czy brać odpowiedzialności za siebie
                i swoje czyny i słowa. Wystarczy " Allah tak chciał" i po sprawie.
                Zamiast Allah wstawcie sobie, boga złotego cielca Zeusa czy co tam chcecie.
                • lizaxo Re: :) 18.08.05, 19:38
                  Błędne rozumowanie, oczywiście , że to moja wina i ani Boga ani szatana ale nie
                  mówimy o winie ale o tym kto za tym stoi . Ja zawinię a Bóg pozwala ponieść mi
                  konsekwencje, tym samym uczę się.
          • 0golone_jajka konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 17.08.05, 22:18
            Pewna pani, nicka nie podam, bo nie jest tu istotny, otrzymała nagle niespodziewane pieniądze. Pieniądze te były jej bardzo potrzebne. Cieszyła się (co zrozumiałe) i dziękowała za boską ingerencje w jej sprawy oraz znajomym za wstawiennictwo poprzez modlitwę. Niestety kilka dni później okazało się, że radość była przedwczesna.
            Czy teraz owa pani nie powinna stwierdzić, że mimo wszystko modlitwy jej znajomych były nic nie warte? A może że bóg zrobił jej okrutny kawał, najpierw przyznając pieniądze a potem zabierając (kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera)? A może że boga po prostu nie ma i to był czysty przypadek?

            Ale jak znam bogobojnych katolików, w takiej sytuacji stwierdzą, że bóg zrobił tak tylko i wyłącznie z miłości i dla dobra tej pani.

            Rozumiecie coś z tego? Bo ja nie.
            • lizaxo Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 17.08.05, 22:28
              Do zrozumienia potrzebna jest wiara. Każde niepowodzenie to nauka jak już
              mówiłam.Poza tym ja uważam , że Bóg wcale nie musi wysłuchiwac każdych naszych
              próśb i modlitw.Co byłoby gdyby Twój ojciec spełniał wszytkie Twoje prośby w
              czasie kiedy byłeś dzieckiem?. Co byłoby gdybyś zapragnął rzeczy , które dla
              ojca wydawałyby się niestosowne? A może poprostu nawet błahych próśb Twoich
              ojciec by nie spełnił, bo np. nie zasłużyłeś na nie.Wiele jest przyczyn
              niespełniania próśb wszystko zależy jakie to są prośby.
              • 0golone_jajka Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 10:13
                No ale tu sytuacja jest nieco inna. Kasa została początkowo przyznana (przynajmniej wszystko na to wskazywało), a więc pani katoliczka podziękowała bogu i modlącym się w jej intencji, za to że jej pomogli i że bóg ją wysłuchał. I była szczerze wdzięczna swemu bogu. Była przekonana, że to jego interwencja pomogła.
                A potem okazało się, że kasy nie będzie. I co to znaczy? Że jej przekonanie było błędne? To może i przekonanie o istnieniu boga jest błędne? A może bóg zrobił sobie z niej jaja?
                Normalny człowiek przynajmniej zacząłby się zastanawiać...
                • lizaxo Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 19:47
                  Hmm ani ty ani nikt nie zna tej kobiety i i jej intencji. Kasa to rzecz
                  materialana , przyziemna. Rzadko Bóg wsłuchuje moim zdaniem takich modlitw aby
                  kasa z nieba spłynęła.Byc może nie zasłużyła na nią. Wiele może być przyczyn.
                  Nawet jeśli ją otrzymała nie oznacza to , że jaja sobie z niej zrobił.Mnie raz
                  bardzo potrzebne były pieniądze akurat natychmiast. Jadąc z mężem spojrzałam na
                  zegarek była 20.50 i za 10 min mieli zamykać Toto Lotka. Pieniądze były mi
                  potrzebne nie na zadne glupoty pokreślam. Mąż nie chiał jechać , bo
                  stwierdził , że już nie zdązymy , że za późno.Jednak ja uparcie i stanowczo
                  powiedziałam : Jedź! I wygrałam. Nie była to jakaś wielka suma ale akurat taka
                  jaka była mi potrzebna.Natomiast nawet nie modlę się o Wielkie rzeczy typu :
                  główna wygrana , bo wiem , że nie zasługuję na nią.Nawet gdybym miała dobre
                  intencje w momencie informacj o tym , że wygrałam mogłaby "woda sodowa uderzyć
                  mi do głowy " I możliwe , że straciłabym te pieniądze.O pieniądze nie należy
                  się modlić chyba , że są bardzo potrzebne.
                  • 0golone_jajka Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 19:55
                    O ile się orientuję tej pani są one bardzo potrzebne i to nie jest potrzeba chwili.
                    A cały cymes polega na tym, że kobieta zachowuje się nielogicznie i nieracjonalnie: jak spotka ją coś dobrego, to znaczy że wymodliła to u boga, aj się okazuje że dobre zamieniło się w złe, to tu palca bożego nie widzi. Jak to wytłumaczyć?
                    • lizaxo Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 20:03
                      Czyli jest bardzo wierząca z tego co piszesz? Więc powiem tak ,ludzi wierzących
                      Bóg często wystawia na próbę.Poprzez takie czyny ktoś może zwrócić się albo
                      bardziej do Boga , bo uzna , że wszystkiego zawsze mieć nie może,albo odwrócic
                      od Niego. Ja w życiu wiele razy byłam wystawiana na próbę a szczególnie wtedy
                      gdy pogłębiałam swoją wiarę.I dokładnie wiem kiedy to były próby. Nie chce
                      jednak opisywac tych sytuacji bo nie chce być wyśmiewana
                      • 0golone_jajka Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 21:52
                        > Bóg często wystawia na próbę

                        I tego właśnie najbardziej nie rozumiem u katolików. Każde nieszczęście uznają za kolejną próbę, która w końcu ma doprowadzić do szczęśliwego zakończenia i jest dla ich dobra. Ja rozumiem jedną próbę, dwie, ale jak kogoś los nieustannie doświadcza, a on dziękuje za to bogu, to uznam go za chorego psychicznie.
                        • lizaxo Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 22:28
                          I nie zrozumiesz dopóki sam nie odnajdziesz wiary.Mało ludzi dziękuje Bogu za
                          złe doświadczenia w życiu , co najwyżej uważają , że zasługują na taki los
                          jesli naprawdę są wierzący. Mnie tam nigdy nie przytrafiło się coś na co
                          uważam bym nie zasłużyła.Czasem nawet myślę , że jeszcze to za mało jak na moją
                          niedoskonałośc , błądzenie i brak konsekwencji w życiu i w wierze
            • tom1111 Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 17.08.05, 22:32
              pewien gość pojechał na rowerze do knajpy , tak się załatwił , że wychodząc
              zapomniał o rowerze i wrócił do domu pieszo ,
              nazajutrz , gdy się obudził , przypomniał sobie o swym pojeździe , pomyślał ,że
              roweru nie będzie (no bo niby pod knajpą , całą noc ?) lecz i tak poszedł
              sprawdzić , a przy okazji łyknąć coś na kaca ,
              jakie było jego zdziwienie , gdy zobaczył rower w miejscu gdzie go pozostawił,
              postanowił pojechać do kościoła , podziękować Bogu , za opatrzność nad rowerem,
              tak uczynił , wszedł do kościoła na 3min. modlitwę , podziękował , wyszedł z
              kościoła i... roweru już nie było ...

              smile))))))
              • vitmik Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 07:24
                Bóg nas stworzył - moze nie ciało ale duchowosc,uczucia i tego typu sprawy. dał
                tez mozg zebysmy za kazdym razem nie wolali go na pomoc i dal na wolna wole
                zebysmy robili to na co mamy ochote. widocznie nie wszystkim to wychodzi. jedni
                robia dobre rzeczy inni gorsze a jeszcze inni to totalne sqrwiele.
                jak kopniemy w kalendarz to sie dowiemy kto mial racje a kto nie.ja w to wierze
                • bloodysunday99 Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 10:22
                  Dajcie sobie spokoj, ciemniaki. Nie ma boga.
                  • vitmik Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 11:23
                    cos mi sie wydaje,ze jestes jaki jestes bo masz jakies mega pretensje do Boga z
                    przeszlosci. zrobiono ci krzywde, traktowano z przemoca albo cos/lub kogos
                    straciles. i przez to straciles wiare. mam racje?
                    • bloodysunday99 Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 11:58
                      vitmik napisał:

                      > cos mi sie wydaje,ze jestes jaki jestes bo masz jakies mega pretensje do Boga z
                      >
                      > przeszlosci. zrobiono ci krzywde, traktowano z przemoca albo cos/lub kogos
                      > straciles. i przez to straciles wiare. mam racje?

                      Tzn. kiedy bylem dzieckiem bylem mocno bity przez moja katolicka rodzine.
                      Modlilem sie do waszego boga o to zeby mnie ochronil, ale po pewnym czasie
                      zrozumialem ze on nie istnieje, ze moja rodzina jest jaka jest, i przestalem sie
                      modlic. Proste.
                      • vitmik Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 13:39
                        no i dlatego zaczynam cie rozumiec. czujesz zal ze nie dostales pomocy i pewnie
                        dlatego tutaj nie mieszkasz i przestales pokladac wiare w boga bo chciales zeby
                        ci pomogl a tu dupa.nic takiego sie nie stalo.
                        wydaje mi sie ze gdybym byl w podobnej sytuacji tez bym tak zrobil ale ja bylem
                        dokladnie w innej i moze dlatego w Boga wierze. aha, i kosciol ani kler nie byl
                        mi w tym potrzebny,zeby byla jasnosc
                    • nelsonek Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 12:23
                      cos mi sie wydaje drogi vitmiku, ze kiedys w boga nie wierzyles. jednak cos w przeszlosci stalo sie zlego, traktowano Cie z przemoca albo cos/lub kogos straciles. i dlatego wymysliles sobioe boga bo tak latwiej zyc. mam racje?
                      • vitmik Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 13:46
                        nie, to nie tak
                        mialem chuj..wy etap w zyciu,zwiazany raczej z tym ze nic mi nie wychodzilo,ani
                        szkola,ani panny,wymagajacy starsi,i pieprzony pech. no i zbuntowalem sie
                        przeciw Bogu,mozna powiedziec ze rzucilem sam na siebie klatwe,no cos w tym
                        stylu i sie qrna przerazilem, z jednej strony zlosc ze Bóg jest zlośliwy i
                        niesprawiedliwy z drugiej znowu strach i wiedza ze on naprawde istnieje i ma
                        power czego dowodem byly moje owczesne "przygody".
                        najgorzej to wystawiac Go na probe i bluzgac. potem sie zaczyna czlowiek
                        automatycznie modlic,ze strachu,przepraszac i cos sie zmienia powoli na lepsze.
                        pogodzilem sie, przeprosilem (oczywiscie w zadnym kosciele nie bylem ani tym
                        bardziej w spowiedzi)i life sie zmienil ,na lepsze oczywiscie.

                        taka jest prawda i wierzcie mi lub nie ale bylem blisko takiego rozwiazania
                        sprawy jak bloodysunday
                        • nelsonek Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 21:52
                          chodzi raczej o to, ze ateisci sa postrzegani jako ludzie z urazem z dziecinstwa. i niby dlatego odrzucaja wiare w boga. informuje zatem uprzejmie, ze niewiele to ma wspolnego z rzeczywistosciasmile
                          • lizaxo Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 22:34
                            A ja tam niewiem do końca jak jest z tymi ateistami. Wiem jedno iż jest wiele
                            powodów ateizmu. Sa ludzie , którzy byli wychowani w ateiźmie, są też tacy co
                            to wychowani byli w wierze , a potem od niej odstali. Większośc z powodu
                            dorastania , gdzie zaczynali rozumieć i ciekawić się religią i wtedy pojawiały
                            się trudności w pełni zrozumienia. A to ludzie , a to księża , którzy zawodzą
                            dając niekiedy zły przykład, a to inni niewierzący, a to niepowodzenia życiowe,
                            które sprawiają , że człowiek zwraca sie do Boga ,a gdy nie otrzymuje tego o co
                            prosi myśli , że go wcale nie ma w takim razie.Przeciez to byłoby za proste jak
                            na Boga.
                            • nelsonek Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 23:29
                              rownie wiele co powodow ateizmu jest powodow teizmu. jednak przewaza poglad, ze ateista to byly teista z jakims urazem psychicznym. nic bardziej blednego.
                    • serhamesar Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 13:43
                      "vitmik napisał:

                      > cos mi sie wydaje,ze jestes jaki jestes bo masz jakies mega pretensje do Boga
                      z
                      >
                      > przeszlosci. zrobiono ci krzywde, traktowano z przemoca albo cos/lub kogos
                      > straciles. i przez to straciles wiare. mam racje?"


                      Nie wydaje mi sie. Bardziej prawdopodobne, że po prostu w pewnym momencie
                      zaczał myśleć i wyszedł poza to na czym został wychowany.
                      • vitmik Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 13:49
                        zaczac myslec nie oznacza tylko wyjscie z ram narzuconych przez rodzine,oznacza
                        tyakze poszerzenie tych ram i wejscie na wyzszy poziom tych ram,ba nawet ich
                        zradykalizowanie.
                        dzieci wierzacych ludzi odchodza od religi,dzieci ateuszy staja sie duchownymi
                        • serhamesar Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 14:07
                          Oznacza spojrzenia na te ramy i wybrania czy chce sie w nich zostac czy nie.
                          Kazdy kto to zrobił ma swoja droge: katolicym, ateizm, islam czy buddyzm etc
                          etc i nie ma sensu misjonowanie. Problem niestety jest taki, że wiele ludzi i
                          instytucji za to misjonowanie sie bierze.
                          • lizaxo Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 22:46
                            Wiecie co wytłumaczę wam metodą dziecięcego umysłu, może choć niektórzy z was
                            zrozumieją, jak ja widzę wiarę. Otóż widzę to tak .Jest król, pan i władca
                            wszystkiego, zeby mieć kontrolę nad swym ludem,musi mieć tajemnice, których
                            nikt nie pozna,musi karać,musi również niespełniać wszystkich próśb poddanych
                            tym bardziej , jeśli nie zasługują.Król chce, aby podwładni go kochali i mu
                            wierzyli. Bardziej doceni tych poddanych , którzy będą w niego wierzyć
                            bezinteresownie. Kiedy będą wierzyć w niego i jemu mimo iż nie da im dowodów ,
                            aniżeli tym , którym wywali kawę na ławę.Dlatego rozumiem Boga.Co za radośc
                            byłaby dla niego gdyby teraz ukazał się wszystkim, porobił parę cudów etc, i
                            wszyscy by uwierzyli i wtedy mówili jak bardzo go kochają.Bardziej ceni tych ,
                            którzy wierzą w Niego mimo iż go nie widzą a dostrzegają znaki świadczące o
                            jego obecności.Cóż za sztuka wierzyć tylko mając dowody. Uwierzyć nie mając ich
                            wymaga myślenia, to jest sztuka.
                            • 0golone_jajka Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 22:58
                              Po kiego grzyba jakiemus królowi poddani, którzy NIE WIEDZĄ o jego istnieniu a jedynie silniej lub słabiej wierzą?

                              Poza tym ludzie wymyślili sobie setki takich królów. I w którego i dlaczego wierzyć??
                              • lizaxo Re: konkretny przykład - rozumiecie coś z tego? 18.08.05, 23:08
                                Oczywiście nie bardzo zrozumiałeś.Ale już nie będę tłumaczyć.A co do poddanych
                                to wiedzą o jego istnieniu właśnie wierzący
                                • 0golone_jajka Wiara to nie to samo co wiedza!!! 18.08.05, 23:31
                                  Wiedzą czy wierzą? Wiedza to nie wiara, a wiara to nie wiedza.
                                  • lizaxo Re: Wiara to nie to samo co wiedza!!! 18.08.05, 23:33
                                    Ja wierze i wiem
                                    • 0golone_jajka Re: Wiara to nie to samo co wiedza!!! 18.08.05, 23:37
                                      Nie wiesz, bo wiedza to nauka, a nauka nie potwierdza istnienia bogów.
                                      • lizaxo Re: Wiara to nie to samo co wiedza!!! 18.08.05, 23:52
                                        czyżby? Hmm słyszałam opinie wielu naukowców , którzy nie wykluczaja istnienia
                                        Boga.
                                        • 0golone_jajka Re: Wiara to nie to samo co wiedza!!! 19.08.05, 00:13
                                          Nie wykluczać, a potwierdzać to dwie baaardzo różne rzeczy.
                                          Niestety NIKT nie może powiedzieć że WIE iż bogowie istnieją. Nikt też, przy zdrowych zmysłach i z zachowaniem logiki, nie powie, że WIE że boga nie ma. Można najwyżej wierzyć lub nie.
    • lizaxo Biedni ateiści 18.08.05, 23:06
      Taka nagonka na katolików , a może warto cos wspomnieć o ateistach. Swoją
      drogą żal mi ich. Większość z tych ludzi nie jest szczęśliwa,bardzo wielu z
      nich czegoś w zyciu brakuje. Odczuwają pustkę. I to inna pustka od tej jaką z
      jakis powodów odczuwają wierzący.Niby z jednej strony wydaje im sie fajnie, bo
      oprócz własnych zasad moralnych nie mają żadnych nakazów i zakazów. Żyją jak
      chcą.Poza tym wiara w Boga pociaga za sobą piękną nadzieję , że śmierć to nie
      koniec wszystkiego a ateizm? Jak bardzo ateista musi bac się śmierci, napewno
      bardziej od katolika. Ponad to wielu ateistów tak naprawdę do końca nie jest
      przekonana , że Boga nie ma.Odrzucają go, bo tak im wygodniej.Doskonale
      wiedzą , że nie żyja jak powinni , więc innej opcji nie chcą brać pod uwagę.
      Nie chcą rezygnować z ułudy tego świata.Dla mnie to straszne.Wierzący
      przezywając tragedię życiowa poklada nadzieję w Bogu a ateista myśli będę miał
      fart czy nie fart.O wiele lepsze jest mieć nadzieję , że jest ktoś kto Ci
      pomoże aniżeli liczyć na farta.Biedni ci ateiści
      • 0golone_jajka nie wmawiaj nam swoich odczuć 18.08.05, 23:30
        Nie wiem skąd bierze się takie przekonanie wielu katolików?? Nie boje się śmierci, boję się tylko starości, niedołężności i bólu. No ale w tym akurat łaskawy pan bóg nie pomaga. I skąd teza, że większość nie jest szczęśliwa? Ja jestem. Nie czuję żadnej pustki. Nie brakuje mi boga - tych mam do wyboru do koloru, ale żaden nie jest mi potrzebny. I wcale nie wiem, że żyję nie tak jak powinienem.
        • lizaxo Re: nie wmawiaj nam swoich odczuć 18.08.05, 23:35
          Znam wielu ateistów, i wiem o ich pustce, bo rozmawiałam z nimi o
          tym.Powiedziałam większośc ateistów a niekoniecznie wszyscy
          • 0golone_jajka Re: nie wmawiaj nam swoich odczuć 18.08.05, 23:41
            A ja znam kilkoro bogobojnych katolików, którzy bardzo się męczą jak nie pójdą w niedzielę na mszę. Sumienie ich gryzie, źle się czują...Oni to dopiero mają problem.
            Znam też wielu ateistów - jakoś nie mają problemów egzystencjonalnych
      • nelsonek Re: Biedni ateiści 18.08.05, 23:36
        raz piszesz, ze nie wiesz jak to jest z ateistami a innym razem piszesz, ze wielu ateistow jest nie do konca przekonana do swoich przekonan (fajnie sie napisalosmile). w koncu zdecyduj sie.

        dla mnie biedni sa teisci bo pomagaja sobie wiara w jakis byt. rozumiem, ze to pomaga w zyciu, ale to jest oszukiwanie samego siebie. tak jak wysylajac kupon totolotka nie myslimy o tym, ze przegramy (choc to niemal pewne), ale juz wydajemy wygrane pieniadze. taki zapalony gracz w totka oszukuje sie tak samo jak teista oszukuje siebie w ciezkich sytuacjach zyciowych.

        bledem jest myslenie, ze ateisci nie maja zadnych zakazow ani nakazow. gdyby tak bylo to jakis tam ateista zabil by z pewnoscia, ze nie spotka mnie za to zadna kara.

        wielu teistow nie do konca jest przekonanych o istnieniu boga, a mimo wszystko chodza do miejsc kultu by sie pomodlic.

        biedni ci teisci.sad
        • lizaxo Re: Biedni ateiści 19.08.05, 00:00
          To była przenośnia , że niewiem.Co do wygranej to mylisz się, może ty wydajesz
          już pieniądze hahahahahahahahahah ale mnie rozbawiłeś, ja tam zawsze jestem
          pesymistką pod tym względem.Ateiści nie maja zakazów i nakazów w innym sensie.
          Oczywiście jest prawo ok, ale prawo jest mało surowe jak wszyscy
          wiemy.Pozostają im tylko zasady moralne tak bardzo różne u wszystkich. Poza tym
          chory przykład z tym zabijaniem.Przecież de facto jak ktoś nie ma zasad
          moralnych to i tak zabije bez względu na karę ze strony prawa.
          A co do teistów to skoro chodzą do kościoła to powodów może być wiele np.
          pokazówka, bądź prawdziwe szukanie Boga mimo niepewności.
          • nelsonek Re: Biedni ateiści 19.08.05, 22:16
            ja nie gram w totolotka, zatem nie wydaje niewygranych pieniedzy. jesli ludzie nie graja w totka po to by wygrac (marne szanse) to po co graja? a marzen nie ma?

            o jakim prawie mowisz konkretnie? bo to nie surowosc prawa odstrasza przestepcow.

            zasady moralne sa niezmiernie rozne u katolikow. ostatni sondaz pokazuje jak wielu katolikow jest "katolikami na swoj sposob".

            brak zasad moralnych zalezy od czlowieka a nie od wyznawanej (badz tez odrzucanej) przez niego wiary.

            czemu teisci chodza do kosciola? nie wiem. nawet nie staram sie tego oceniac. jednak w przeciwienstwie do Ciebie nie szufladkuje teisty, tak jak Ty szufladkujesz ateistow twierdzac, ze oni nie maja zasad moralnych. zasady te sa niezalezne od wiary. bo wiara i zasady moralne to dwie zupelnie rozne rzeczy.
    • lizaxo jajo lubię cię mimo Twoich przekonan 18.08.05, 23:13
      Otwórz oczy i nie marnuj się , poważnie Ci mówię. Niewiem czemu, ale żywię do
      Ciebie jakąś platoniczną sympatię , może przez Twój chory login,może przez
      Twoją zmienność. Raz walisz wszędzie z grubej rury a za kawałek bardzo
      kulturalnie prosisz o nie używanie brzydkich słów i obrażanie.Swoją drogą masz
      coś z dzieckasmile)
      • 0golone_jajka Re: jajo lubię cię mimo Twoich przekonan 18.08.05, 23:32
        Dzięki. Miło mi. Cieszę się, że możemy podyskutować bez zbędnych negatywnych uczuć. To rzadkość u katolików. Doceniam to.
      • kociak40 Re: jajo lubię cię mimo Twoich przekonan 18.08.05, 23:33
        A ja mam pewne pytanie do Pani, Pani Lizaxo (o ile mi wolno, mieć)
        Jest Pani wierzącą w Boga, wierzy Pani w jego nieskończoną mądrość,
        w Jego wielką miłość do nas, my możemy darzyć go "ojcowską miłością",
        dlatego, że mamy dowód, w ewangelii, stał się człowiekiem i umarł za nas
        na krzyżu (większej miłości nie ma) itd. To rozumiem doskonale. Nie rozumiem
        tylko tego, że mogąc wierzyć w tak Wielkiego Boga, jednocześnie wierzy pani
        w anioły, diabły, piekło, czysciec, obrazy, figury itp. Do czego to jest
        pani potrzebne, i dlaczego swoją "wiarę" dzieli na wiarę w jakieś
        nielogiczności, jak może oddawać całą wiarę Bogu. Dlaczego zakłada pani,
        że jakiś tz. "święty" będzie bardziej miłościwy i on wysłucha modlitwy, a ten
        Bóg nie? Dlaczego woli się pani modlić do NMP a nie do Boga? To wielka zagadka
        dla mnie i chciałbym, o ile mogę, zapoznać z pani wyjaśnieniem.
        • lizaxo Re: jajo lubię cię mimo Twoich przekonan 18.08.05, 23:50
          Co do wiary w anioły wierzę , że istnieją tak samo jak szatan i piekło. Do
          czego to mi potrzebne?Hmm Poprostu wierzę w ich istnienie, bo stworzył je Bóg w
          końcu szatan to upadły anioł.Wierzę tylko i włącznie w jedynego Boga i Matkę
          Boską. Czy mam ją pominąc skoro jest Matką Bożą?Nie zakładam , że jakiś święty
          wysłucha modlitwy. Jeśli już to często zwracam się również do Matki Boskiej, bo
          to ona uprasza u Boga łaski dla nas. Bóg nie potrafi jej odmówić bo jest jego
          matką.Dla nas jest o wiele bardziej surowy. To za jej pośrednictwem zbliżam się
          do Boga bardziej i do tego właśnie mi to potrzebne. Większość ludzi tutaj gdyby
          mnie poznała nie stwierdziła by u mnie fanatyzmu ani dewoctwa.Jestem jak
          najbardziej normalna, wesoła i nawet lekko zwariowana , a jednak niedawno
          zagłebiłam się w wiarę. Całkiem niespodziewanie właśnie przez Matkę Boską.
          Nawet początkowo nie zdawałam sobie sprawy z tego.Miałam bardzo krótki moment
          choć bardzo żałuję , że czułam bliskośc Boga. To sprawiało , że wstawałm rano
          szczęśliwa tak bez jakiś wielkich rzeczy. Wtedy zrozumiałam po raz pierwszy ,
          co czują księża. Mówię o tych z prawdziwego zdarzenia. Zrozumiałam , że jak
          ktoś ma takie powołanie i silnie wierzy to do szczęścia sam Bóg wystarczy, ale
          to odrębny temat.I nie wolę się modlić do NMP modlę się do niej prosząc aby
          uprosiła dla mnie łaskę u Boga.Mówiąc pacierz zwracam się również do Boga.
          Jedno nie przeczy drugiemu. Dla niewierzących wiem to bardzo zawiłe , bo nie
          dane im było zagłebić się w to.Pozdrawiam
          • kociak40 Re: jajo lubię cię mimo Twoich przekonan 19.08.05, 00:06
            Pani Lizaxo!
            Bardzo dziękuję za odpowiedz, ja rozumiem panią, ale jednocześnie twierdzę, że
            nie wolno wierzacym zakladać, że ktoś inny jest bardziej wyrozumiały dla nas
            niż Bóg. Tym rozumowaniem sami pomniejszamy Wielkość Boga. Bóg jest wszędzie
            i wie czego Pani potrzebuje. Bóg jako absolut, nie miał początku i końca, nie
            może mieć żadnej matki w znaczeniu ludzkim. Jeśli wierzy pani w szatana, ktory
            niszczy "dzieło boże", zakłada Pani, że Bóg jest nie wszechmogący, bo nie może
            zniszczyć swego przeciwnika, a jeśli sam go toleruje, to nie może być Bogiem
            miłosiernym. Boga nie wolno obdarzać ludzkimi cechami, są zbyt nieskie jak na
            tak Wielki Absolut. Jeśli przyjmie pani, że szatan to alegoria, że to zlo
            tkwiące w nas, to złe cechy człowieka to tak, ale szatan jako "rzeczywistość"???
            Czy może sobie pani wyobrazić, że ten Wielki Bóg, tak dobry i miłosierny,
            jednocześnie będzie się lubował jękami dochodzącymi z piekła? Po co to pani?
            • lizaxo Re: jajo lubię cię mimo Twoich przekonan 19.08.05, 00:22
              Pisałam już o tym w innych wątkach wielokrotnie ,ale ponieważ tak ładnie pani
              potrafi prowadzić dialog więc powtórzę , że Bóg dopuszcza obok tego co
              najdoskonalsze , to co mniej doskonałe,obok budowania natury również
              zniszczenia.Obok dobra fizycznego istnieje zło fizyczne, tak długo jak każde
              stworzenie nie osiągnie swojej doskonałości.Ludzie muszą zdążać do Boga przez
              wolny wybór. Mogą błądzić.Bóg natomaist nie jest przyczyną zła w zaden sposób,
              ale dopuszcza je szanując wolność swego stworzenia.W tajemniczy sposób ze zła
              wyprowadzić potrafi dobro.

              " Bóg wszechmogący ponieważ jest dobry w najwyższym stopniu, nie pozwoliłby na
              istnienie jakiegokolwiek zła w swoich dziełach, jeśli nie byłby na tyle potężny
              i dobry, by wyprowadzic dobro , nawet z samego zła"( św. Augustyn)

              Idąc dalej, nie powiedziałam , że ktoś jest bardziej wyrozumiały niż Bóg. Bóg
              najbardziej nas rozumie aczkolwiek jest bardziej surowy niż NMP. Tak jak to
              zwykle bywa nawet u ludzi , że matka bardziej pobłaża i ulega swoim dzieciom
              niż ojciec.Dlatego w żaden sposób nie pomniejszam Wielkosci Boga.
              Myslę że wytłumaczyłam ,że Bóg nie bedzie się lubował nigdy jękami z piekła.
              Widze , że pani jest wierzaca wiec napewno pani coś zrozumie z mojego
              wikłania ))
              • lizaxo do kociak 19.08.05, 00:30
                pszepraszam pan a nie panismile
                • lizaxo Re: do kociak 19.08.05, 00:59
                  Skoro jestes wierzący poczytaj o Maryi i wierze w Nią.

                  www.katolik.pl/index1.php?st=artykuly&id=830

                  www.katolik.pl/index1.php?st=artykuly&id=941
                • kociak40 Re: do kociak 19.08.05, 01:18
                  Czy to coś zmienia, że jestem panem a nie panią w naszej dyskusji?
                  Nie wolno nic twierdzić, co Bóg chce, czego nie chce, kogo wysłuch itd.
                  To są TYLKO ludzkie wyobrażenia i przekaz katechetyczny stworzony przez
                  czlowieka aby był zrozumialy nawet dla dzieci i to najmłodszych. Stąd właśnie
                  anioły, diabły, piekło itd. To są TYLKO alegorie, to nic nie ma wspólnego z
                  rzeczystością. Nie nam określać co Bóg zrobi, co chce itd. Mamy wierzyć w Boga
                  (nie wyobrażalnego dla ludzkiego pojęcia więc nie nadawajmy mu ludzkich cech},
                  wiemy, że możemy się do Niego zwracać tak jak do "ojca", wierzmy, że będzie
                  wiedział jak nas wynagrodzić po śmierci, nie stwarzajmy sami piekła, nieba,
                  czysca, obsługę do tego, czyli aniołow, diabłów i innych stworów, nie nasza to
                  sprawa. Mamy być oceniani za dobre nasze cechy w stosunku do innych ludzi, więc
                  czynmy to, bądzmy lepsi (napewno jest to dobre i o tym mówi ewangelia, "co
                  bliżniemu zrobicie, to Mnie zrobicie"). Błędem jest wiara w tz. ceremoniał,
                  ktory tak jest propagowany przez kler, bo to daje im tz. dobra materialne tu na
                  ziemi. Bóg nie jest "próźny" nie potrzebne chyba są rózańce i litanie, mamy być
                  lepsi dla innych ludzi. Dewocja, to właśnie wiara, że poprzez "podlizywanie"
                  się ilością modlitw, ilością mszy, pielgrzymek, zostaniemy wynagrodzeni, bez
                  zmiany na lepsze naszego stosunku do innych ludzi, bez względu na kolor, wiarę,
                  poglądy. Dlaczego? bo to jest najtrudniejsze, pomóc w potrzebie innemu
                  człowiekowi, podzielić się z nim czymś, darować mu jego winę itd., wolimy
                  odmawiać np. 5 różańców, codziennie "latać" do kościoła, zaliczać pielgrzymki,
                  i wywyższać się nad innych, bo więcej "robimy dla Boga". Takie jest moje zdanie.
          • wanda43 do lizaxo 19.08.05, 13:14
            lizaxo napisala : Wierzę tylko i włącznie w jedynego Boga i Matkę
            Boską.

            Kobieto,zastanow sie co ty piszesz.Albo jestes katoliczką i wierzysz w nauki
            kosciola,albo nie jestes katoliczka.
            KK nakazuje wiare w trojce swieta,czy boga ojca,syna i ducha swietego,a takze w
            matke boska czyli Marie.Ponadto propaguje modly do wszystkich swietych.

    • lizaxo Re: :) 19.08.05, 08:37
      Dla mnie podstawa do Biblia, tam jest napisane o modlitwie a także o
      apostolstwie , które teraz pełni kościół. Dlatego uważam , że na tym należy sie
      opierać
      • zoltra Re: :) 19.08.05, 11:53
        Według mnie kościół nie pełni żadnego apostolstwa tylko żeruje na niewiedzy
        ludzi. Ani kościoły ani samochody i wszystko to po co księża wyciągają łapki
        nie jest potrzebne Bogu tylko ludziom którzy z wiary zrobili sobie dochodowy
        interes
        • kociak40 Re: :) 19.08.05, 12:24
          Według ewangelii, kler czyli tz. kapłani, mają obowiązek głosić
          ewangelię i nic po za tym. To oni sami sobie przypisali "moc" odpuszczania
          grzechów, jakieś zamiany wody w tz. wodę święconą, której dibeł się boi,
          same diabły i anioły jako rzeczywistość, specjalnie "zrobili" czyściec, aby
          brać jeszcze pieniądze (za msze i ich modlitwy, ktore niejako mają bardzo
          pomagać) od żywych za zamarłych, ustanawiają już tu na ziemi, jakiś świętych,
          ktorych Bóg musi "uznawać", "zrobili" swój "zarząd" ziemski, ktory ustanawia
          warunki przyjęcia do "nieba" itd. Nie robi tego za darmo i to jest najwięcej
          podejrzane.
          • wanda43 Re: :) 19.08.05, 13:20
            Dlatego twierdze,ze kk ponosi wine za zrobienie z Boga przekupnia,ktory za kase
            zapewni placącym kosciolowi miejsce i wszelkie dobra w jakims mitycznym niebie.
            • lizaxo Re: :) 19.08.05, 20:50
              wanda Ty o Bogu dyskutujesz? przecież ponoć jesteś ateistką, już nic nie
              rozumiem z Twojej postawy , chyba to Ty musisz się zastanowić nad sobą zamiast
              mi mówić jak mam wierzyć
              • wanda43 Re: :) 19.08.05, 21:32
                Nie jestem ateistką,nie utozsamiam sie z zadną religią,wychowana bylam w wierze
                katolickiej.Wierze w Boga jako stworce wszechrzeczy i tyle.Zadnych innych bostw
                nie uznaje.Taka jest moja wiara.Religiami sie interesuję.Zaspokoilam ciekawosc?
                • lizaxo Re: :) 19.08.05, 21:52
                  tak, to zmienia postac rzeczy. Ale skoro nie interesujesz sie religiami to po
                  co się wypowiadasz na tematy religii?, jedno przeczy drugiemu. Nielogiczne.
                  Zresztą rób co chcesz Twoja sprawa
                  • wanda43 Re: :) 19.08.05, 21:55
                    Najpierw po literkach,uwaznie przeczytaj post,na ktory masz zamiar odpowiedziec
                    i dopiero pisz.OK ?
      • serhamesar Re: :) 19.08.05, 13:55
        Pokaż mi prosze gdzie w biblii (nie w listach apostołów) jest mowa o kościele
        tak jak to jest realizowane dzisiaj ? Jest mowa o wspólnocie, zgoda. Ale o
        instytucji, o papieżu i całej tej hierarchii ?
        Katarzy mieli własne pojecie wspólnoty, bez kosciołów i hierarchi i zostali
        wycieci (to podczas tego wydarzenia padło "zabijajcie wszystkich, bóg rozpozna
        swoich")
        Zreszta ewnagelii które zostały wyciete przez cenzure mówiły co innego i były
        bardzo zbiezne do filozofii katarskiej.
        pozdra
        • lizaxo Re: :) 19.08.05, 20:57
          Poczytaj o ukrzyżowaniu Jezusa, o zmartwychwstaniu tam wyraźnie pisze i o
          apostolstwie , głoszeniu ewangeli, chrztach,odpuszczaniu grzechów itd.Jest
          nawet mowa w Bibli o papiezu nie pamietam gdzie, o Piotrze i o jego roli. A
          czemu wy myslcie , że kościół pozmieniał coś w Biblii? żyliscie w tamtych
          czasach czy co? a może widzieliscie autentyczną Biblię i stąd spekulacje o
          spiskach kościoła? Waszą argumentację też można uznawać za nieracjonalną i to
          bardzo.I czemu bierzecie wszystkich pod jedna kreskę?Jesli znacie złych księży
          nie oznacza to , że cały KK jest zły. Przecież to głupota.To tak jakby
          wszytkich ludzi posądzać o zabójstwo a tymczasem zrobiła to jedna osoba. Znam
          księży zyjących w ascezie, zakonników, którzy godnie reprezentują Boga
          • wanda43 Re: :) 19.08.05, 21:43
            Kobieto,nie zaperzaj sie i nie atakuj.Napisz prosze,gdzie w biblii znalazlas
            cokolwiek na temat papiestwa?Czytalam kilkakrotnie,ale nic o papiezach tam nie ma.
            Jezeli wierzysz w to co mowi kk,to twoja sprawa,ale zainteresuj sie tez prawdą
            historyczna,dokumentami.
            Oryginalu biblii wiesz dobrze,ze nie ma.Sa natomiast najstarsze kopie znalezione
            Nag Hammadi i Qumran.Wrzuc sobie w google i poczytaj,ale inne stronki niz tylko
            katolickie.Przekonasz sie,ze jest roznica.Najwazniejsza w proroctwie Izajasza.
            • lizaxo Re: :) 19.08.05, 22:01
              Wiesz co Wanda, będę niemiła teraz, najlepiej jak zaprzestaniesz dyskusji ze
              mną. Nie lubię pretensjonalnego tonu ,a Ty takowy zastosowałaś pierwsza. I nie
              dyskutuję z kims, kto nie zna religii nawet u podstawy.A co dopiero sensu
              jej.Jest mowa o Piotrze i o jego roli w Bibli. I Kościół bardzo dokładnie
              interpretuje to.Sama nawet byś do tego doszła , jakbyś przeczytała. Niestety
              niewiem w którym miejscu to jest.Zadajesz tak samo głupie pytania jak ten z
              opłatkiem. Że kościół wymyślił opłatek ,a dla Ciebie pewnie chlebem powinni
              dzielić. Bo jak opłatkiem to znaczy , że spiskują i wymyślają sobie jakieś
              cuda. Tylko pewnie nie wiedziałaś tego , że opłatek zrobiony jest z takich
              składników jak chleb.Dlatego kończę, bo nawet derby w swych kontrowersjach ,
              tak mnie nie drażnił. Poprostu nie lubię jałowych dyskuscji a Ty takowe
              prowadzisz i jeszcze starasz się mnie w nie wciągać. Dlatego nie komentuję już
              nic co z Twojej strony . Bez urazy i wybacz ale jak do tjpory nic sensownego
              nie napisałaś
              • wanda43 Re: :) 19.08.05, 22:05
                Ty tez,poza sloganami.Zycze upojnej nocy,moze humorek sie poprawi. wink)))
              • lizaxo Re: :) 19.08.05, 22:28
                może dla Ciebie, ale ja w przeciwieństwie do ciebie prowadzę długie dyskusje
                zarówno z ateistami jak i wierzącymi. Z tymi co się ze mną zgadzają i nie. Ty
                wtrącasz swoje trzy grosze , rzucając po dwa zdanka i masz nadzieje na rychłe
                efekty.Kończę na tym
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka