seremine
24.04.22, 12:24
Macron to niech spada. Jak najszybciej - Claude rozkręca się z każdym zdaniem i nawet nie próbuje gryźć się w język. Dla Maryse wybór też jest oczywisty. - Czekamy na zwycięstwo Marine. Z otwartymi ramionami - mówi z pełnym przekonaniem. W Hénin-Beaumont, bastionie skrajnej prawicy, złość miesza się niemal na każdym kroku z chęcią zmiany. Za wszelką cenę.
Północna Francja, departament Pas-de-Calais. Dwie godziny drogi od Paryża. To ziemie, które Zjednoczenie Narodowe podbiło w ostatnich latach niemal szturmem. Ale nawet na tej mapie Hénin-Beaumont zajmuje miejsce szczególne. W niewielkim miasteczku, w centrum 26-tysiecznej gminy, Le Pen może czuć się jak ryba w wodzie. Przed dwoma tygodniami głosowała tam w miejscowej szkole, w niedzielę w II turze zrobi to po raz kolejny. W końcu nieprzypadkowo ludzie mówią o niej: "nasza Marine". I nieprzypadkowo cała skrajna prawica - Le Pen wespół z Zemmourem i Dupont-Aignanem - uzyskała w Hénin-Beaumont najlepszy wynik w całym kraju.
Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością już teraz można powiedzieć, że liderka ZN znowu zdeklasuje tam urzędującego prezydenta, ma w końcu zagorzałych zwolenników, którzy sprawiają wrażenie, że poszliby za nią nawet w ogień. Co ich tak pcha w ręce Le Pen?
- Marine ma rację, że zwraca uwagę w pierwszej kolejności na sprawy zwykłych Francuzów. Zmniejszenie VAT-u na artykuły pierwszej potrzeby czy na gaz i energię? Świetny pomysł. Emerytura w wieku 60 lat? Też mi się podoba. Niechże na tej emeryturze człowiek jeszcze coś skorzysta, a nie tak, jak proponuje Macron - 65 lat i czasu zostaje już niewiele - mówi Alain. W Hénin-Beaumont mieszka od 20 lat i przekonuje, jak miasto rządzone przez skrajną prawicę się zmienia. - A przede wszystkim czujemy się bezpieczni. Nie mam nic przeciwko imigrantom z Maghrebu, ale jak chcą żyć we Francji, to niech się dostosują, a nie żeby dyktowali nam swoje zasady - podkreśla wzburzony. Jak mówi, napięć na szczęście nie ma, ale porządek musi być. - Bo jesteśmy w swoim kraju - dodaje.