esquissee
05.01.12, 09:38
Witam,
chciałam podzielić się moją historią, ale czy z IBS? sama nie wiem, tak mi mówiono...
Moim problemem są częste gazy, czasami w niemal nadludzkich ilościach. Z wypróżnianiem nie mam większych kłopotów, stolec jest powiedzmy "normalny", wypróżniam się conajmniej raz dziennie, sporadycznie rzadziej lub częściej.
Z tym problelem borykam się od jakichś 4 lat, zaczęło się od tego, że jak byłam na wyjeżdzie, zauważyłam, że doskwieraja mi gazy. I tak się to zaczęło, że przestałam w ogóle gdziekolwiek jeździć. Od tamtego czasu nie byłam na żadnym wyjeżdzie, nie mogę nigdzie pojechać... początkowo problem był mały, teraz jest coraz gorzej, objawy się nasilają.
Kiedyś wystarczyło zrobić stolec i problemu z gazami nie było, teraz nawet po wypróżnieniu jest chwilę spokój, ale zaraz gazy zbierają się znowu.
Byłam już u kilku gastrologów, przypisali mi tabletki w stylu Tribux, Duspatlin retard, meteospasmyl itd., początkowo wydaje mi się, że coś pomagał meteospasmyl, ale teraz właściwie nic... Ogólnie wszyscy stwierdzili IBS... jedna lekarka wysłała mnie na kolonoskopię, żeby wykluczyć inne choroby, ale nie poszłam, zbyt się boję...
Próbowałam pić kminek, koper włoski, melisę itd., nic nie pomaga.
Dodatkowym utrapieniem jest ciągłe jeżdżenie w jelitach. Ostatnio nawet mój odbyt wydobywał dziwne dźwięki, takie jakby puszczanie gazów do środka (choć nie chciało mi się wtedy "pierdzieć"). Strach przed tymi odgłosami paraliżuje mnie, unikam zajęć, bo jak tu wysiedzieć 1,5 h, jak nagle twój odbyt "pryknie", ja spalę się ze wstydu, a inni będą patrzyć na mnie jak na wariatke...
Jesteśmy po sylwestrze, szczerze mówiąc zaraz w nowy rok spodziewałam się "jazd" - na sylwestrze jadłam co chciałam, chipsy, sałatki z majenoezem itd., piło się też oczywiście. Ale miło się zasoczyłam, kiedy właściwie już nad ranem położyłam się spać i przespałam bez większych ekscesów, czyt. oddawania gazów, burczenia w brzuchu itd. (cześto w nocy mam z tym problem, gazy się nasilają). 1 i 2 stycznia właściwie jadłam co chciałam, a problemy jakby cudownie ustąpiły.
Nie wiem co było tego przyczyną, ale wydaje mi się, że może wódka, która w jakiś sposób zabiła jakieś złe bakterie? nie wiem jak to tłumaczyć... ale to chyba nie jest IBS, bo cały czas przez te 2 dni myslalam o tym czy gazy beda, a nie było, wiec u mnie to chyba nie jest kwestia myslenia o tym i nakręcania się samemu...
No ale niestety wczoraj gazy zaczęły już powracać..., dzisiejsza noc również "zagazowana".
Wybieram się na badanie kału na lamblie i na pasożyty, może tam coś jest... wypróżniam się regularnie, ale stolec ma dziwną, żółtawą barwę, nieraz jest rzadki, nieraz taki cieniutki (ja to nazywam "psią kupą").
Co do diety staram się jesć zdrowo, jestem wegetarianką, rano na śniadanie owsianka (teraz do niej powróciłam, bo kiedyś jak codziennie ją jadłam objawy jakby się zmniejszyły i nawet w nocy po piwach mnie nie męczyły bardzo). Na obiad zazwyczaj gotują sobie lekkostrawną zupę . Wykluczyłam z diety produkty wzdymające typu groch, fasola, kapusta, kalafior, brokuł, cebula. Wykluczyłam też produkty ciężkostrawne typu ser żółty, serki topione, potrawy smażone. Jeżeli już to w bardz małych ilościach je jem.
Z badań robiłam morfologię, badanie usg jamy brzusznej - oba w porządku.
Czekam na Wasze relacje, może razem jakoś sobie poradzimy z tym. Mnie to już szczerze zniechęca do życia, człowiek chciałby gdzieś pojechać, ale nawet nie może...
Piszcie Kochani. Pozdrawiam, esquissee