maly.ksiaze
13.08.05, 04:54
...czyli 'Ojczyzna Wolności'.
Jakiś czas temu w Kanadzie głośno było o sprawie Mahera Arara. Otóż Arar jest
obywatelem kanadyjskim urodzonym w Syrii. Swego czasu zdarzyło mu się
przesiadać na lotnisku w Nowym Jorku. Został wówczas zatrzymany i - jako
podejrzany o związki s terrorystami - wydalony z USA. Nie do Kanady jednak, a
do Syrii. Tam go zamknięto i poddano lokalnym 'metodom śledczym' - włączając
tortury. Po roku Kanadyjczycy go wyciągneli - zresztą, podobno i Syryjczycy
się zorientowali, że gość nic nie wie. Ot, zwykły frajer, który miał pecha.
Gdy wrócił do Kanady, oburzona publika zarządała śledztwa. Cała sprawa
okazała się śmierdzieć - Amerykanie mieli w owym czasie specjalne umowy z
krajami takimi, jak Syria, Jordan itd. W ramach tych umów podejrzanych,
których nie bardzo można było zamknąć 'za coś', wysyłano tam, gdzie nikt się
nie wahał zamknąć ich za nic - i skutecznie 'przesłuchać'. Zresztą,
Kanadyjczycy też byli w ten proceder zamieszani... Ale ja nie do końca o tym
chciałem.
Bowiem kanadyjskie dochodzenie trwa. Co jakiś czas wychodzą w nim ciekawe
rzeczy. Wczoraj na przykład wyczytałem, że pasażerowie w tranzycie,
korzystający z terminali lotniczych USA, ale nie mający zamiaru wjeżdżać do
USA nie mają żadnych praw. Nie chroni ich nic, nie mają żadnych praw. No
dobrze, pani Mason, prawnik reprezentujący administrację USA, obiecała, że
nie będą bić zbyt mocno (At most passengers would have the right not to be
subjected to "gross physical abuse."). Aresztowanie, bezterminowe
przetrzymywanie bez prawa do kontaktu z prawnikiem lub konsulem, pozbawienie
snu i głodzenie - to wszystko jest w porządku. W ten sposób rząd USA
interpretuje prawo USA i umowy międzynarodowe. To nie żart. Dziennikarze CBC
i NYT twierdzą, że takie właśnie słowa padły z ust prawnika reprezentującego
rząd Stanów Zjednoczonych.
www.cbc.ca/story/world/national/2005/08/11/arar-lawsuit050811.html
www.nytimes.com/2005/08/10/nyregion/10civil.html
Szczęśliwej Podróży.
mk.