zonaty83
22.01.16, 12:57
Cześć Ludzie :)
Zastanawiałem się czy tu napisać i jednak... Nie szukam rady jak to zmienić, mam 33 lata i pogodziłem się ze swoim stanem. Mam zwyczajnie dość a widok żony napawa mnie obrzydzeniem. Chcę wam tylko powiedzieć - czasem nie ważne jakby się człowiek starał to trafi się na tak zimne babsko, że aż "kuśka flaczeje".
Starałem się na wszystkie sposoby. Byłem opiekuńczym mężem i ojcem, dbałem o syna, wyręczałem żonę - wiecznie bolała głowa i szła spać zanim ja nawet poczułem się zmęczony.
Mam ambicje, uprawiam sport, jestem "zwyczajnie męski" - dawałem sobie mocno w kość i naprawdę dbałem o siebie - nawet na mnie nie spojrzała.
Ostatnio wieczorem zacząłem się do niej dobierać, odepchnęła mnie gorzej jak psa - "daj mi spokój" wrzasnęła. Innym razem kiedy chciałem ją namiętnie pocałować - odwróciła wzrok w znaczący sposób aż mi się odechciało.
Nie jestem chodzącym ideałem i nie jestem wolny od wad. Bywały między nami awantury, kłótnie, gorsze dni. Nie jest lekko, mamy kredyty, oboje pracujemy, mamy dziecko, chciałbym drugie ale teraz już nie potrafię się zmusić do jakiegokolwiek pożądania do żony. Czuję, że to "pożądanie" już się zupełnie wypaliło i łączą nas tylko kredyty...
Pamiętaj dziewczyno, dla ciebie to "tylko" a dla faceta "aż". Złamałem się tym odpychaniem jakiś rok temu ale jeszcze próbowałem. Teraz jednak czuję, że mam kuźwa serdecznie dość i niech ona się "pierdoli z kim chce" a ja nie mam ochoty nawet na nią patrzeć jak czasem widzę ją gołą - serio, czuję do niej odrazę.
Nigdy nie byłem mega-macho. Miewałem problemy z przedwczesnym wytryskiem, czasem po bardzo ciężkim dniu albo stresującym mi nie stanął, ale w sytuacji kiedy moja żona potrafiła mnie wyśmiać albo narzekać ja potrafiłem dawać jej zajebiste pieszczoty i zabawy w łóżku. Jej jedyną opcją było leżenie jak kłoda i patrzenie w sufit.
Pozdrawiam :)