schweppes1
04.08.23, 14:51
Ostatnio spędziłem prawie miesiąc we Francji, nie jako turysta, tylko służbowo, dużo rozmawiając z Francuzami klasy średniej. Wcześniej byłem pod wrażeniem skromności Szwajcarów, którzy często mając kilka-kilkanaście mln CHF majątku i wysokie dochody jeżdżą 10-letnią Octavią, ale Francja to chyba nawet przebiła, bo w Szwajcarii jednak sporo nowych Mercedesów i BMW, a we Francji mniej niż w Polsce. Samochody służbowe w firmie tej, jak i poprzedniej, tradycyjnie najgorsze są właśnie we Francji - biedne Meganki hatchbacki, praktycznie już nieakceptowalne w mojej branży w Polsce. Ale to, czym jeżdżą całkiem dobrze zarabiający Francuzi prywatnie, to już przechodzi polskie pojęcie. Poznałem podwykonawcę prefabrykatów zatrudniającego kilkadziesiąt osób, który jeździ kilkunastoletnim Peugeotem 407. Właściciela biura projektowego, który ma Megankę II. Oczywiście porysowane i połamane zderzaki. W sumie w odcinku The Grand Tour o francuskich samochodach Clarkson też o tym wspomniał, że rodzice jednej z pracownic BBC nigdy nie musieli sprzedawać samochodu, bo zawsze kupowali Renault 5/Clio, które dojeżdżali do kompletnej ruiny. Dlatego też Francja nie produkuje samochodów premium typu Mercedes czy BMW, a Macron był wożony Talismanem/Espace/5008. Oni po prostu mają inne oprogramowanie niż UK czy Europa Wschodnia. Rozmawiałem z ludźmi. Najzwyczajniej w świecie szkoda im kasy, którą najchętniej przewalają na dobre jedzenie, na którego jakość bardzo mocno zwracają uwagę, zarówno gotując w domu czy idąc do knajpy, stąd taka tradycja restauracyjna, tylu znanych szefów (zwłaszcza w Lyon), gwiazdki Michelin itp. Osobiście popieram taką strategię!