perissa
29.07.04, 11:14
Bei, pytałaś.. nie chcę mieszać moich historii z dzisiejszymi USG - więc
piszę tu bo to osobny temat na żale i strachy i.. nadzieje.
Fraxiparine to lek zawierający heparynę drobnocząsteczkową. Podaje się to
iniekcyjnie w brzuch (przednio-boczny fałd), podskórnie. Mój szanowny
małżonek chwyta w kciuk i palec wskazujący spory fałd skóry (z tym coraz
trudniej bo brzusio rośnie i skóra się napina) i trzymając go cały czas wbija
igłę. Igiełka jest cienka i ma ok. 2cm. (Fraxiparine to ampułko-strzykawki od
razu do wkłuwania..). Robimy te zastrzyki kilka cm nad pępkiem (i trochę z
boku) więc są daleko od macicy i dzidzi. A idea jest taka: heparynę podaje
się iniekcyjnie chorym na chorobę zakrzepową (trombofilię). Heparyna
rozrzedza krew i zapobiega tworzeniu się skrzepów. Podaje się ją również
ciężarnym z grupy ryzyka (najczęściej po poronieniach nawykowych bez
wyjaśnionej przyczyny tych poronień). Fraxiparine powoduje (cytuję mojego
lekarza) małopłytkowość krwi, lepszy jej przepływ, a więc i bez przeszkodowe
jej docieranie do najcieńczych naczyń włosowatych - a tym samym doskonałe
dotlenienie łożyska i płodu. Mój lekarz twierdzi, że podaje się ją również
ciężarnym w bardziej zaawansowanej ciąży, gdy płód bez istotnych przyczyn
rozwija się zbyt wolno. Nowoczesna medycyna odkryła, że dzieje się tak często
przez słabe dotlenienie a podawanie heparyny daje doskonałe efekty. Ja
dostałam Fraxiparine bo: 1.poroniłam, 2.mam silne skurcze od samego początku,
a one powodują niedotlenienie dziecka 3.mam krwiaki będące przyczyną ciągłego
poplamiania -z nieustaloną przyczyną ich powstawania 4.jestem w grupie
ryzyka - mój ojciec ma zaawansowaną trombofilię (a to może być choroba
dzidziczna, tak samo jak hemofilia). Widziałam tatę jak traci przytomność -
bo skrzep poszedł do mózgu, albo jak pluje krwią, bo skrzepy powędrowały do
płuc.. Teraz codziennie otrzymuje heparynę (do końca życia) i jest OK. Mam
więc dość powodów by akceptować te zastrzyki. I jeszcze jedno: taka
patologia - skurcze, plamienia ze skrzepami i diabli wiedzą co jeszcze a
dziecko rośnie jak na drożdżach! Jak mam więc nie ufać mojemu lekarzowi, gdy
widzę efekty.. Inna sprawa - tak już na ucho- że mam krwiaki na brzuchu,
takie stwardnienia i swędzące "gule" pod skórą. No i kłucie co wieczór.. Mój
mąż za każdym razem modli się, żeby trafić w bezbolesne miejsce (a są takie!
zupełnie nie unerwione. będziemy niedługo specjalistami od akupunktury
Ale czego nie robi się dla dziecka.. Niech rośnie bezpiecznie i oddycha
duuużą ilością tlenu z dotlenionej krwi..