Dodaj do ulubionych

Wolontariat w Kanadzie

17.11.04, 22:55
Pracuje teraz jako wolonatriusz i tak sie zastanawiam czy bedac w Kanadzie na
wize turystycznej moglbym pracowac jako wolontariusz?
Obserwuj wątek
    • andrew-1 Re: Wolontariat w Kanadzie 17.11.04, 23:20
      Nie.
    • dradam1 Re: Wolontariat w Kanadzie 19.11.04, 01:21
      Dwa -trzy lata temu Tim Horton przyjmowal jako wolontariuszy osoby spoza
      granicy ( dla swoich obozow). Ale widze, ze ta praktyke zamknieto.

      Jezeli juz to wjazd do Kanady i prace w charakterze wolontariusza moze uzyskac
      osoba sponsorowana przez jakas "non for profit / charitable organisation". O
      dobrej sile politycznego przebicia lub oparta o "natives".

      Pozdrawiam


      dradam1
      • andrew-1 Re: Wolontariat w Kanadzie 19.11.04, 02:05
        dradam1 napisał:

        > Dwa -trzy lata temu Tim Horton przyjmowal jako wolontariuszy osoby spoza
        > granicy ( dla swoich obozow). Ale widze, ze ta praktyke zamknieto.
        >
        > Jezeli juz to wjazd do Kanady i prace w charakterze wolontariusza moze
        uzyskac
        > osoba sponsorowana przez jakas "non for profit / charitable organisation". O
        > dobrej sile politycznego przebicia lub oparta o "natives".
        _______________________________________________

        Zeby pracowac jako wolontariusz trzeba miec work permit , w niektorych
        przypadkach ( bez work permit ) taka prace moga podjac zagraniczni studenci np.
        gdy wynajmuje mieszkanie moze w ramach wolontariatu wlascicielowi domu podlac
        ogrodek ale juz nie pomalowac mieszkanie.
        • dradam1 Re: Wolontariat w Kanadzie 19.11.04, 03:01
          andrew-1 napisał:

          (...)
          >
          > Zeby pracowac jako wolontariusz trzeba miec work permit ,(...)

          Dyc wlasnie to mowie. Non-for-profit.
          Tim Horton poszukiwal wtedy mowiacych po francusku wolontariuszy do
          swoich "obozow wakacyjnych", wiec robilem rozeznanie dla dalekiej kuzynki zony,
          urodzonej i mieszkajacej we Francji. T-H zalatwial permit, a w zamian za to, za
          wyzywienie i inne drobiazgi, a takze niewielkie kieszonkowe przyjezdni
          pracowali jako "wolontariusze".

          Pozdrawiam


          dradam1
          • andrew-1 Re: Wolontariat w Kanadzie 19.11.04, 04:34
            dradam1 napisał:

            > Dyc wlasnie to mowie.
            ________________________________

            Zesmy sie po prostu nie zrozumieli , moj komentarz dotyczyl kwestii "czy
            posiadacz wizy turystycznej moze pracowac charytatywnie ?" , nasze odpowiedzi (
            Twoja i moja ) sa takie same -nie , potrzebny jest work permit - , tylko
            wytlumaczone w inny sposob .

            Pozdrawiam.
    • voytek74 Re: Wolontariat w Kanadzie 19.11.04, 03:33
      sylwek07 napisał:

      > Pracuje teraz jako wolonatriusz i tak sie zastanawiam czy bedac w Kanadzie na
      > wize turystycznej moglbym pracowac jako wolontariusz?
      Sylwek,

      Jak chcesz byc woluntariuszem na kilka godzin w tygodniu, to nikt w papiery nie
      bedzie Tobie zagladal. Kilka lat temu serwowalem jedzenie bezdomnym raz w
      tygodniu po 3-4 godziny i nikt sie o nic nie pytal (bo i po co). Inna sprawa
      jezeli chcesz robic cos ambitniejszego lub zwiazanego z ryzykiem. Podejzewam ze
      jak bys chcial zostac ratownikiem czy strazakiem to firmy ubezpieczeniowe
      wymagalyby od pracodawcy potwierdzenie Twojego pobytu. Pzdr.
      • andrew-1 Re: Wolontariat w Kanadzie 19.11.04, 04:23
        voytek74 napisał:

        > Jak chcesz byc woluntariuszem na kilka godzin w tygodniu, to nikt w papiery
        nie
        > bedzie Tobie zagladal. Kilka lat temu serwowalem jedzenie bezdomnym raz w
        > tygodniu po 3-4 godziny i nikt sie o nic nie pytal (bo i po co).
        _____________________________________

        Gdy bezdomny znajdzie gwozdzia w zupie , serwujacy zlamie noge wtedy zagladna w
        papiery i to dobrze .

        PS. W Kanadzie jest inaczej jak w Polsce i tutaj aby wykonywac zawod strazaka
        trzeba byc stalym mieszkancem ( permanent resident )i miec kanadyjski
        certyfikat do tego upowazniajacy .
        Ubezpieczenie w Kanadzie nie wymaga od Fire Department potwierdzenia pobytu
        kazdego zatrudnionego strazaka , w zadnej aplikacji do pracy nie ma
        pytania ...jaki typ wizy kandydat posiada ?..

        • ma.pi Re: Wolontariat w Kanadzie 19.11.04, 15:08
          andrew-1 napisał:

          > voytek74 napisał:
          >
          > > Jak chcesz byc woluntariuszem na kilka godzin w tygodniu, to nikt w papie
          > ry
          > nie
          > > bedzie Tobie zagladal. Kilka lat temu serwowalem jedzenie bezdomnym raz w
          > > tygodniu po 3-4 godziny i nikt sie o nic nie pytal (bo i po co).
          > _____________________________________
          >
          > Gdy bezdomny znajdzie gwozdzia w zupie , serwujacy zlamie noge wtedy zagladna
          w
          >
          > papiery i to dobrze .
          >
          > PS. W Kanadzie jest inaczej jak w Polsce i tutaj aby wykonywac zawod strazaka
          > trzeba byc stalym mieszkancem ( permanent resident )i miec kanadyjski
          > certyfikat do tego upowazniajacy .
          > Ubezpieczenie w Kanadzie nie wymaga od Fire Department potwierdzenia pobytu
          > kazdego zatrudnionego strazaka , w zadnej aplikacji do pracy nie ma
          > pytania ...jaki typ wizy kandydat posiada ?..
          >

          Ale jest rubryka - SIN Number.

          Jak ja sie przyjmowalam do pracy to tez nie bylo rubryki z pytaniem o rodzaj
          wizy, a strazakiem nie jestem :o)
    • sylwek07 dzieki za odpowiedzi..... 19.11.04, 12:01
      • syswia Re: dzieki za odpowiedzi..... 19.11.04, 14:26
        Pracowalam jako wolontariusz na wizie turystycznej w Kanadzie, i nikt sie mnie o
        zadna wize nie pytal. Pracowalam rzecz jasna nieodplatnie, w kilku roznych
        organizacjach non-profit. W miedzyczasie zlozylam papiery o staly pobyt i
        uzyskalam karte PR.
        I rzecz polecam, bo mozna wpisac do CV i liczy sie jako "Canadian experience"...
        • syswia Re: dzieki za odpowiedzi..... 19.11.04, 14:28
          Zapomnialam dodac, ze chociaz pracowalam nieodplatnie to "przechodzily" przez
          moje rece pieniadze, bo zwracano mi koszty dojazdow oraz koszty zuzytych
          materialow (dla jednej z organizacji robilam zdjecia wlasnym aparatem...)
        • sylwek07 o to mi chodzilo Syswia... 19.11.04, 17:33
          syswia napisała:

          > Pracowalam jako wolontariusz na wizie turystycznej w Kanadzie, i nikt sie
          mnie
          > o
          > zadna wize nie pytal. Pracowalam rzecz jasna nieodplatnie, w kilku roznych
          > organizacjach non-profit. W miedzyczasie zlozylam papiery o staly pobyt i
          > uzyskalam karte PR.
          > I rzecz polecam, bo mozna wpisac do CV i liczy sie jako "Canadian
          experience"..
          -----------------------------------------------------------------
          dzieki za ta inforamcje ale kiedy pracowalas(w ktorym roku) i w jakiej
          prowincji?
          mialem sie pytac czy praca jako wolontariusz liczy sie jako "Canadian
          experiance"no ale wylecialo mi z glowy i dzieki i za ta informacje...
          • syswia Re: o to mi chodzilo Syswia... 19.11.04, 18:58
            w Ontario, w zeszlym roku.
            • sylwek07 Re: o to mi chodzilo Syswia... 19.11.04, 19:20
              a mozesz do mnie napisac o tym Syswia? sylwek07@gazeta.pl
        • andrew-1 Re: dzieki za odpowiedzi..... 20.11.04, 06:26
          syswia napisała:

          > Pracowalam jako wolontariusz na wizie turystycznej w Kanadzie, i nikt sie
          mnie o
          > zadna wize nie pytal. Pracowalam rzecz jasna nieodplatnie, w kilku roznych
          > organizacjach non-profit. W miedzyczasie zlozylam papiery o staly pobyt i
          > uzyskalam karte PR.
          _______________________________

          Przebywajac na wizie turystycznej zlozylas papiery i uzyskalas PR ( taka sama
          opowiastka dla gawiedzi jak w innym poscie o padajacym sniegu w zeszlym
          tygodniu w Toronto ).
          • tora99 andrew 1 20.11.04, 06:52
            ja obecnie jestem jeszcze na wizie turystycznej i jestem wolontariuszem
            (toronto) i nie gdzies w malej firemce, ale w szkole panstwowej. pracuje tam
            codziennie po 2 g.
            jezeli masz watpliwosci co do naszej prawdomownosci to moge ci przeslac kopie
            zaswiadczenia jakie z tamtad dostalam kiedy moja mama starala sie o turystyczna
            wize kanadyjska. (liczylismy ze papier swiadczacy o tym ze jestem
            wolontariuszem w kanadzie pomoze jej w tym... i pomogl, wize dostala)
            pozdrawiam

            kasia
            • andrew-1 Re: andrew 1 20.11.04, 07:35
              Dla scislosci napisz ze w Kanadzie wyszlas za maz bo tylko wtedy w czasie
              oczekiwania na PR mozesz byc wolontariuszem .

              • tora99 Re: andrew 1 23.11.04, 06:14
                owszem, wyszlam w kanadzie za maz, ale przy staraniu sie o wolontariat nikt
                mnie nie pytal o to, ani w papiery mi nie zagladal. w zwiazku z tym na sadziam,
                ze moze byc to wazna informacja i o tym nie napisalam wczesniej.

                tez nie zauwazylam zebys o tym cos wspomnial wczesiej. twoje odpowiedzi jak do
                tej pory byly bardzo zdecydowane. jasno pisales, ze nie ma mozliwosci podjecia
                wolontariatu i kropka (bez zadnego "ale" typu zona obywatela) wiec nie zarzucaj
                mi braku scislosci, prosze.

                pozdrawiam

                kasia
          • syswia Re: dzieki za odpowiedzi..... 22.11.04, 22:09
            A dlaczego jestes agresywny?
            U mnie w Markham padalo.
            Pracowalam jako wolontariusz zanim zlozylam papiery.
            • syswia Re: dzieki za odpowiedzi..... 22.11.04, 22:13
              PS. I nikt sie mnie nie pytal, czy jestem mezatka i czy z Kanadyjczykiem...
              Uzywalam panienskiego nazwiska (do tej pory zreszta uzywam, bo nie zmienilam po
              slubie).
              A o co Ci w ogole chodzi? Ze co, ze klamie? Ze Ty wiesz lepiej?
              • andrew-1 Syswia & tora99 23.11.04, 07:43
                Widze ze zrobilem duzego zamieszania , przepraszam .
                • syswia Re: Syswia & tora99 23.11.04, 15:06
                  smile nie ma za co, nic sie nie stalosmile
                  pozdrowienia
    • dradam1 Re: Wolontariat w Kanadzie 24.11.04, 11:10
      jak pisalem, jak sie robi wolontariat dla odpowiednio ustawionego politycznie
      sponsora, to wszystko jest OK.

      No i pamietac : NIC NIE UKRYWAC ! SYLWEK07 tez zdejmuje majtki ! Robic wszystko
      jasno i otwarcie !

      www.cbc.ca/stories/2004/11/23/sgro041123
      • sylwek07 Re: Wolontariat w Kanadzie 24.11.04, 12:21
        a juz wszytsko rozumiem Dradam,dzieki..
        • aszar.kari Andrew ma racje 24.11.04, 18:42
          Teoretycznie kazda organizacja zatrudniajaca wolontariuszy MA OBOWIAZEK
          SPRAWDZIC status delikwenta w Kanadzie, jak widac sa takie, ktore tego nie
          robia i pewnie kiedys za to slona zaplaca. To, ze np. ktos moze byc
          wolontariuszem w szkole bez sprawdzenia criminal check to dla mnie czysty
          skandal i gdybym wiedziala jaka to szkola, nie omieszkalabym zrobic lekkiej
          aferki. Do criminal check potrzebny jest SIN, jesli zaczyna sie na numer "9",
          nalezy sprawdzic status ubiegajacego sie o prace wolontariusza. Proste. Inna
          sprawa, ze ozenek laczy sie z otrzymaniem listu potwierdzajacego, ze ktos
          jest "approved in principal" i taki list tez potwierdza status w Kanadzie,
          wtedy wiza nie ma juz zadnego znaczenia. Tak, czy inaczej - jak zwykle prawo
          sobie, a zycie sobie - normalnie, jak wszedzie na swiecie smile
          • tora99 Re: Andrew ma racje 25.11.04, 01:32
            trafilam do szkoly przez przypadek, nie widzialam o tym o czym piszesz.. wogole
            nie zastanawialam sie nad prawna strona tego, wyszlam z zalozenia, ze skoro
            nikt mnie o papiery nie pyta, to nie sa konieczne.
            nikt mi nie robil problemow z wystawieniem popieru swiadczacym o odbywanym
            wolontariacie, papier poszedl do ambasady, nikt na to nie zwrocil uwagi.

            ale zastanawia mnie tu inna sprawa..
            wiesz.. 2 godziny dziennie spedzam z dzieczkami naprawde chorymi, karmie je,
            przytulam, bawie sie z nimi, lubie to co robie (skonczylam w polsce ped. spec i
            terapie ped)
            jak ludzie moga to sprowadzac do bezdusznego papierka..
            mnie szkoda byloby czasu na robienie aferki tylko po to zeby pozbawic dzieciaki
            dodatkowej opieki i serca, naprawde..

            pozdrawiam

            kasia

            • aszar.kari Re: Andrew ma racje 25.11.04, 03:10
              tora99 napisała:

              > ale zastanawia mnie tu inna sprawa..
              > wiesz.. 2 godziny dziennie spedzam z dzieczkami naprawde chorymi, karmie je,
              > przytulam, bawie sie z nimi, lubie to co robie (skonczylam w polsce ped. spec
              i
              >
              > terapie ped)
              > jak ludzie moga to sprowadzac do bezdusznego papierka..
              > mnie szkoda byloby czasu na robienie aferki tylko po to zeby pozbawic
              dzieciaki
              >
              > dodatkowej opieki i serca, naprawde..
              >

              Ja o Tobie nie wiem NIC. Mozesz byc najuczciwsza i najporzadniajsza osoba pod
              sloncem ale mozesz byc tez zlodziejka, wariatka, pedofilka, kto wie czym
              jeszcze - to jest dylemat jaki ma kazdy, kto zatrudnia wolontariuszy. I w
              porzadnych instytucjach, zwlaszcza majacych do czynienia z "vulnerable public"
              (np. dziecmi) potencjalnego wolontariusza sie sprawdza. Nie dla "bezdusznego
              papierka" a dla bezpieczenstwa tych, ktorych opiece sa powierzani. Jesli tego
              nie dostrzegasz to szkoda - nadal uwazam, ze szkola, ktora Cie zatrudnia
              ryzykuje bez potrzeby - wystarczy jeden rozsadny rodzic, ktory sie dowie, ze
              nikt Cie nie sprawdzal i szkola ma proces przed soba, bo nie zadbano o
              bezpieczenstwo nieletnich. Jako nauczycielka z wyksztalcenia powinnas to
              rozumiec i popierac niezaleznie od Twojej osobistej sytuacji.
              • kinky5 Re: Andrew ma racje 26.11.04, 07:15
                wiesz co...mam przed soba application for volunteer service dla Toronto Rehabilitation Institute w
                skrocie Toronto Rehab.....w aplikacji nie ma nic na temat sprawdzania- tylko jedno male pytanko have
                you been convicted of a criminal offence? i mala rubryczka na yes lub no. KONIEC
                Ale...jest cos takiego jak referencje- i tutaj musialam podac 2 nazwiska+ kontakty i wlasnie tak mnie
                beda sprawdzac...........i podejrzewam ze Tore ktos polecil i dlatego dostala taka pozycje.
                wiec sie nie martw i spij spokonie....a dzieci, zapewniam sa w bardzo dobrych rekach!
                • aszar.kari Trzeba sie sparzyc... 26.11.04, 14:46
                  kinky5 napisała:

                  > wiesz co...mam przed soba application for volunteer service dla Toronto
                  Rehabil
                  > itation Institute w
                  > skrocie Toronto Rehab.....w aplikacji nie ma nic na temat sprawdzania- tylko
                  je
                  > dno male pytanko have
                  > you been convicted of a criminal offence? i mala rubryczka na yes lub no.
                  KONIE
                  > C
                  > Ale...jest cos takiego jak referencje- i tutaj musialam podac 2 nazwiska+
                  konta
                  > kty i wlasnie tak mnie
                  > beda sprawdzac...........i podejrzewam ze Tore ktos polecil i dlatego dostala
                  t
                  > aka pozycje.
                  > wiec sie nie martw i spij spokonie....a dzieci, zapewniam sa w bardzo dobrych
                  r
                  > ekach!

                  Widzisz Kinky, problem jest taki, ze wiele instytucji juz sie sparzylo bardzo
                  mocno nie sprawdzajac swoich potencjalnych wolontariszy odpowiednio
                  szczegolowo. Kilka lat temu glosna byla w Toronto sprawa wolontariusza
                  pomagajacego przy nauce plywania dzieci na basenie YMCA - facet byl pedofilem
                  tuz po wysjciu z wiezienia - referencje wystawili mu kolesie sad Podobna sprawa
                  dopiero co miala miejsce w jednym z kosciolow w Halifaxie - wolontariusz
                  pomagal przy przygotowywaniu dzieci do I Komunii - przy okazji okradl Kosciol i
                  kilkoro rodzicow - siedzial juz kilka razy za wlamania, w rubryce czy byl
                  karany uprzejmie zaznaczyl NO - nikt sie nie pofatygowal sprawdzic. Dopiero co
                  TV opisywala historie nauczycielki, ktora romansowala korespondencyjnie ze
                  swoim 13 letnim uczniem, stracila prawo do wykonywania zawodu na jakis czas ale
                  chce byc teraz wolontariuszka w swojej bylej szkole - oczywiscie rodzice dzieci
                  z tej szkoly protestuja bardzo energicznie. Itd. itd - przyklady moge mnozyc.
                  Przez dosc dlugi czas zajmowalam sie rekrutacja wolontariuszy pomagajacych w
                  organizowaniu obozow jezykowych oferowanych uczniom high school przez moja
                  uczelnie - ludzie maja bardzo rozne motywacje gdy deklaruja chec pracy
                  spolecznej a dzieci i mlodziez trzeba chronic i tu zadna forma sprawdzania i
                  kontroli nie jest przesada, bo tragedie juz sie zdarzaly sad Za naiwnosc i
                  poblazliwosc tych, ktorzy nie sprawdzaja placa bowiem ci, ktorzy czesto sami
                  bronic sie nie moga.
                  • syswia Re: Trzeba sie sparzyc... 26.11.04, 17:26
                    Wiesz Aszar, rownie dobrze kogos takiego mozna zatrudnic... z SINem i wszystkimi
                    papierami... bo mogl wczesniej nie byc karany za to co zrobil, na przyklad.

                    Konsekwencje popelnienia przestepstwa przez pracownika i wolontariusza sa takie
                    same, o ile sie nie myle, a i firma moze byc pozwana za to, co zrobil jej
                    pracownik...

                    A mi sie nawet nie chce myslec ilu porzadnych ludzi z kwalifikacjami sie po
                    prostu w Kanadzie marnuje, bo nie maja glupiego papiera. Ilu lekarzy nie pracuje
                    w zawodzie, bo nie moga sie dostac na studia, zeby je uzupelnic zgodnie z
                    kanadyjskimi standartami... a ilu pacjentow czeka na opieke lekarska?
                    Dla mnie skandalem nie jest niedostateczne (Twoim zdaniem) sprawdzanie
                    wolontariuszy, tylko stawianie oficjanych wymagan (koniecznosc zweryfikowania i
                    uzupelnienia studiow np) i brak ulatwienia ich zrealizowania (jest malo miejsc
                    na studiach uzupelniajacych, trudno sie na nie dostac i nie zalezy to od wiedzy
                    i umiejetnosci kandydata). Poza tym w trakcie oczekiwania na wize na dodatek nie
                    mozna podjac tych studiow, bo sie nie ma PR. Strata czasu. O sorry, mozna, ale
                    trzeba placic podwojnie. Ktorego imigranta na to stac na poczatku?
                    Pozdrawiam serdecznie
                    • aszar.kari Re: Trzeba sie sparzyc... 26.11.04, 17:47
                      Bo ja wiem, Syswia. Mam mieszane uczucia w kwestii jakiegokolwiek ulatwiania
                      komukolwiek czegolwiek gdy rzecz dotyczy imigrantow, ktorzy sami podjeli
                      decyzje o przyjezdzie i mieli mozliwosc dowiedziec sie przed tym przyjazdem, co
                      Ich czeka zawodowo i nie tylko. Co innego - uchodzcy - to zupelnie inny temat,
                      ale imigranci to dorosli, wyksztalceni ludzie, ktorzy chca sobie poprawic
                      zycie - ich ryzyko, czy im sie to uda czy nie. A jesli jakies community
                      potrzebuje lekarza, to juz sprawa tego community zeby o to zadbac. To nie jest
                      wszystko takie proste i jednoznaczne jak to pokazuje CBC czy inne CityTV,
                      naprawde!
                      • kinky5 Re: Trzeba sie sparzyc... 26.11.04, 19:46
                        kobieto ale ty tez musialas jakos zaczynac w tym kraju?
                        Bylas uchodzca ze bylo ci tak prosto?
                        A moze juz dawno temu to juz przeszlas i zapomnialas ze to wcale nie jest takie "przyjemne"!
                        Tego nie lubie w Polakach- ze sami byli w jakiejs konkretnej sytuacji ale za licho nie pomoga innym
                        (niech sie mecza tak jak ja) i do tej pory myslalam ze to forum jest wolne od tego typu ludzi. Ale coz....
                        Nie mam ubezpieczenia zdrowotnego, nie mam SIN-u, nie mam prawa sie uczyc w publicznych
                        szkolach (George Brown- np), w prywatnych- owszem tak ale za ile???? I wolontariat to moja jedyna
                        szansa.
                        A co do aplikacji- to jest chyba tylko Twoj problem- ja po prostu Ci zacytowalam jak to wyglada- to ze
                        system zle dziala- to ze powinni sprawdzic criminal record - zgadzam sie z Toba ale ja Ci po prostu
                        przekazalam jak wyglada to w tej konkretnej instytucji.....wiec nie rozumie o co ci chodzi.
                        pozdrawiam
                        just married wink
                        • aszar.kari Kwestia konsekwencji 26.11.04, 21:22
                          Pomagac mozna w rozny sposob to po pierwsze. Po drugie, jestem zdania, ze
                          nalezy przede wszystkim pomagac ludziom, ktorzy sa w kiepskiej sytuacji NIE ZE
                          SWOJEJ WLASNEJ WOLI ANI WLASNEGO WYBORU. Pomaganie ludziom, ktorzy podjeli
                          swiadomie swoje decyzje i musza nauczyc sie z nimi zyc, uwazam za sprawe wtorna
                          i niejako luksusowa. Nie bylam uchodzca, przyjechalam do Kanady na kontrakt i
                          zostalam, bo tak sie zycie ulozylo ale nigdy nie oczekiwalam z tego powodu
                          jakichs ulg czy ulatwien - to byla w 100% moja wlasna decyzja i ja ponosze jej
                          konsekwencje nie ogladajac sie na reszte Kanadyjczykow, ze sie dostosuja do
                          moich potrzeb. Nie mam tez do nikogo pretensji, ze mojego zawodu wlasciwie nikt
                          na swiecie nie potrzebuja ani nie docenia - sama go sobie wybralam i sama
                          ponosze tego konsekwencje - jakby mi ta sytuacja az tak bardzo przeszkadzala,
                          zmienilabym zawod. Nigdy wiec nie bede zarabiac wielkich pieniedzy, bo uczelnie
                          placa swoim pracownikom tyle, ile laska podatnikow i fundatorow na to pozwoli -
                          jestem sklonna spakowac sie kazdego dnia i jechac na drugi koniec Kanady gdyby
                          pojawila sie mozliwosc wspoludzialu w jakims ciekawym projekcie, nawet jesli
                          mialabym tam mniej zarabiac. Moj zysk to moja satysfakcja.
                          Z powyzszych powodow, powtarzam raz jeszcze, nie rozumiem dlaczego mialabym
                          wspolczuc i pomagac innym doroslym ludziom decydujacym sie na emigracje z
                          Polski czy innego kraju swiata. Jesli np. przyjechalas do Kanady i tu wyszlas
                          za maz, wiedzialas dokladnie jakie to bedzie mialo skutki - CZASOWY brak OHIP,
                          SIN, prawa do nauki i pracy. Ale z jakichs powodow, ktore gleboko szanuje,
                          uznalas, ze to jest najlepszy ruch jaki mozesz wykonac w danym momencie
                          zyciowym. No wiec jest tak, jak chcialas - czego oczekujesz?
                          Wracajac do wolontariatu - ja nie mam zludzen - tez juz napisalam wczesniej -
                          prawo sobie a zycie sobie - wiem, ze tak bylo jest i bedzie ale nie popieram
                          tego i gniewa mnie, gdy inni popieraja. Ot, taka fantazja.
                          Pozdrawiam,
                          Aszar
                          • kinky5 Re: Kwestia konsekwencji 26.11.04, 22:46
                            zgadzam sie z toba ale...po co pomgac doroslej osobie?
                            prawo sobie a zycie sobie.....
                            a zreszta czy ja prosze o pomoc? Zreszta co rozumiesz przez slowo POMOC?????
                            Czy ja prosze o pieniadze- jak dostaja uchodzcy?
                            NIE
                            ja chce tylko swoich praw-cos co np. w Europie jest normalne- wychodzisz za obcokrajowca- masz
                            prawo pobytu stalego, sluzbe zdrowia, prawo do pracy i nie jestes niczyja kula u nogi.(dla rozwiania
                            wszelkich watpliwosci- tak to wyglada np. we Francji- kiedy moja kolezanka, zona francuza
                            dowiedziala sie o panujacych tutaj prawach nazwala to : barbarzynstwo i ja sie pod tym podpisuje).
                            I owszem wiem ze podjelam decyzje ale jak sama bardzo madrze napisalas prawo swoje a zycie swoje.
                            Moze dlatego ze Ciebie to ominelo- to nie wiesz o czym mowisz i nie potrafisz tego zrozumiec. Ktos
                            kto byl lub jest w takiej sytuacji z pewnoscia nie wypowiadalby sie w ten sposob.Ale podziwiam ze upor
                            w realizowaniu swoich celow- mysle ze wlasnie uporu mi potrzeba aby pokonac ten niewiadomo ile
                            trwajacy okres bycia niczym w tym kraju.
                            raz jeszcze- pozdrowienia



                            • andrew-1 Re: Kwestia konsekwencji 27.11.04, 00:41
                              kinky5 napisała:

                              > ja chce tylko swoich praw-cos co np. w Europie jest normalne- wychodzisz za
                              > obcokrajowca- masz
                              > prawo pobytu stalego, sluzbe zdrowia, prawo do pracy i nie jestes niczyja
                              > kula u nogi.
                              _____________________________________________________

                              Chcac sie osiedlic w Kanadzie to nie Ty stawiasz warunki na jakich mozesz byc
                              wpuszczona w nasze progi ale wladze kanadyjskie .

                              Jestes kula u nogi u malzonka ktory w sponsorstwie zobowiazal sie do
                              utrzymywania Ciebie !!!!?????
                        • frankie36 Re: Trzeba sie sparzyc... 26.11.04, 22:56
                          Kinky ja nie rozumiem,dlaczego nie masz ubezpieczenia czy SIN-u,przeciez jestes
                          zona Kanadyjczyka.Ja nie mialam z tym zadnego problemu,zaraz po przyjezdzie do
                          Kandy wszystkie sprawy zostaly szybko uregulowane.Jedyna roznica moze byc to,ze
                          ja do Kanady juz wjezdzalam z wszystkimi potrzebnymi papierami,i bylam zona
                          Kanadyjczyka juz przez pare ladnych lat,moze dlatego?
                          • kinky5 Re: Trzeba sie sparzyc... 27.11.04, 19:15
                            Widzisz Franke- ja wlasnie musze czekac na to wszystko tutaj- malo tego nie moge opuscic terenu
                            Kanady przez ten czas kiedy czekam na rezydenta. Niestety- nawet nie wiem ile bede czekac- od 8 do
                            12 roku ale oni nie udzielaja informacji na ten temat. Fajnie?
                            Ale widze ze innym sie to podoba.....to jest przykre dla mnie.
                      • syswia Ciekawam... 28.11.04, 05:59
                        Alez nie chodzi o ulatwianie, tylko o umozliwieniesmile bez czekania kilka lat na
                        miejsce na studiach uzupelniajacych na ten przyklad. I nie chodzi tylko o
                        imigrantow, a o wszystkiech ktorzy studiowali za granica. Absurdem, moim zdaniem
                        jest, nieuznawanie komus studiow na renomowanej uczelni w Wielkiej Brytanii
                        chociazby (przeciez nie mowie o Wyzszej Uczelni w Pipidowie na Koncu Swiata).
                        Piszesz, ze imigrant dorosly czlowiek, sam sie decydowal. Owszem, ale czy rzad
                        nie jest od tego, zeby pomagal? w szerokim tego slowa znaczeniu? i ulatwial
                        zycie obywatelom? i oszczedzil na frustracji wielu ludzi pozwalajac im
                        studiowac w czasie na oczekiwanie na PR i udzielajac warunkowego SIN do czasu
                        rozpatrzenia sprawy w sytuacjach jasnych jak slonce (malzenstwo...)
                        Ja przechodzilam przez to, co Kinky i wiem jak czekanie w zawieszeniu irytuje.
                        Nikt nie udziela informacji, nie mozna pracowac, nie mozna sie uczyc, nie mozna
                        wyjechac na wakacje, nie mozna odwiedzic rodziny w ojczyznie. Owszem, to byla
                        moja decyzja. A wiesz jaki mialam wybor: wyjechac na wizie turystycznej i zyc
                        przez 10-12 miesiecy w zawieszeniu albo czekac 2-4 lat w Warszawie bez meza
                        (moglby mnie odwiedzac moze raz na pol roku, moze raz na rok). Ciekawam, jaka
                        decyzje Ty bys podjela, i czy nie bylabys sfrustrowana koniecznoscia przewalenia
                        sie tych wszystkich papierow.
                        Pozdrawiam serdecznie,
                        S.
                        • andrew-1 Re: Ciekawam... 28.11.04, 07:35
                          syswia napisała:

                          Owszem, ale czy rzad
                          > nie jest od tego, zeby pomagal? w szerokim tego slowa znaczeniu? i ulatwial
                          > zycie obywatelom? i oszczedzil na frustracji wielu ludzi pozwalajac im
                          > studiowac w czasie na oczekiwanie na PR i udzielajac warunkowego SIN do czasu
                          > rozpatrzenia sprawy w sytuacjach jasnych jak slonce (malzenstwo...)
                          ______________________________________________________

                          Z posiadacza wizy turystycznej oczekujacego na rozpatrzenie aplikacji o PR jest
                          taki obywatel jak z mojego kota astronauta , tak samo malzenstwo zamiast byc
                          jasnym jak slonce moze okazac sie czarna dziura :
                          forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=20479&w=16906065
                          • aszar.kari Rozmawiamy o kilku rzeczach na raz... 28.11.04, 18:27
                            ... i to nie ulatwia dyskusji. Zaczelismy od wolontariatu, przechodzimy do
                            osbistych wynurzen, co mnie frustruje, a co nie. Zaczyna byc grzasko ;P
                            Jak slusznie zauwazyl Andrew, osoba oczekujaca na status stalego rezydenta NIE
                            jest obywatelem (i byc moze nigdy nim nie bedzie) tak wiec naszemu rzadowi wisi
                            kompletnie, czy dany delikwent jest sfrustrowany, czy skacze ze szczescia.
                            Mnie, jako obywatelce, tez to zreszta wisi - w ogolnym pojeciu. Szczegolowo,
                            gdy mam do czynienia z indywidualnym Kowalskim, Patelem, Xu czy innym AL Awiwim
                            moge Im uprzejmie wspolczuc ale palcem w bucie nie kiwne zeby zmienic przepisy
                            dotyczace imigracji, bo jest tysiace innych spraw, ktore w danym momencie
                            uwazam za wazniejsze dla mnie - obywatela tego kraju. Prawda jest moze i
                            brutalna ale taka jest i kropka.
                            Co do zamazpojscia to roznie bywa - w wielu krajach na swiecie przyjmujacych
                            imigrantow, rozni ludzie robia rozne przekrety jesli chodzi o malzenstwo tylko
                            po to aby uzyskac status stalego rezydenta wiec to, ze np. Twoj maz musi Cie
                            utrzymywac przez rok czy wiecej, gdy mieszkasz w Kanadzie bez innych praw, nie
                            wydaje sie byc jakas straszna tortura (rzad stara sie chronic nas - obywateli
                            przed naplywem ludzi z zalozenia postepujacych niezgodnie z prawem) - jesli
                            dwoje ludzi chce ze soba byc i znaja przepisy regulujace sprawe to doprawdy
                            trudno taka sytuacje nazwac barbarzynstwem.
                            Pierwsze slysze, ze jakikolwiek dyplom z UK nie jest uznawany - moj lekarz
                            onkolog przyjechal do Kanady z UK niecale 3 lata temu - jest szefem jedego z
                            oddzialow w Princess Margaret - trudno mi podejrzewac, ze jest zatrudniony
                            nielegalnie smile Wielu moich wlasnych studentow skonczylo Teachers Colleges w UK,
                            bo latwiej Im sie tam bylo do nich dostac i byly tansze niz w Ontario - teraz
                            pracuja jako nauczyciele z normalnym OTC (Ontario Teacher's Certificate), to
                            samo dotyczy ludzi, ktorzy swoje licencje nauczycielskie uzyskali w Australii
                            lub USA. Bardzo prosze, nie powtarzaj plotek ani nie kreuj mitow - to, co
                            podaja np. media to czesto tylko pol prawdy, niestety.
                            Osobiste pytanie, czy czulabym sie sfrustrowana sytuacja, w jakiej Ty sie
                            znajdujesz? Po pierwsze - jak dla mnie - nie ma takiego mezczyzny na swiecie,
                            dla ktorego zmienilabym adres zamieszkania gdyby mialo mnie to kosztowac rok
                            bez pracy, tak wiec dla mnie opcja przyjazdu dokadkolwiek z zalozeniem, ze
                            jestem na czyims utrzymaniu chocby przez tydzien, nie wchodzilaby w rachube. Po
                            drugie - nieraz bywam w sytuacjach, ktore mi nie do konca odpowiadaja ale
                            staram sie je przewidywac i przygotowac psychicznie na ewentualnosc, ze cos nie
                            pojdzie po mojej mysli - jesli tak sie dzieje, nie mam o to pretensji do calego
                            swiata, bo decyzje dotyczace mnie samej podejmuje ja sama po zapoznaniu sie z
                            faktami. A z faktami (jak i np. z przepisami kraju, w ktorym chce sie
                            zamieszkac) sie nie dyskutuje. Takie sa i z tym trzeba zyc, a jak sie czegos
                            nie da zmienic, to lepiej to polubic ;P
                            No to teraz wiesz juz o mnie "wszystko" smile
                            Pozdrawiam,
                            Aszar
                            • syswia Re: Rozmawiamy o kilku rzeczach na raz... 29.11.04, 02:57
                              Po pierwsze nie mam do nikogo o nic pretensji. Wyrazam tylko zrozumienie dla
                              frustracji Kinky, bo sama przez to przeszlam. Jakos tak sie sklada, ze o empatie
                              latwiej, jesli sie mialo podobne doswiadczenia. Ty ich nie mialas, wiec jestem w
                              stanie zrozumiec, dlaczego nie rozumiesz Kinky ;P
                              Coz, Ty nie kiwnelabys palcem w kwestiach imigracyjnych, ja bym to zrobila i
                              pewnie w przyszlosci zrobie. Juz teraz mowi sie o stratach, ktore takie a nie
                              inne procedury powoduja. Niedawno sama slyszalam, jak mowil o tym prezes zarzadu
                              FedEx na Kanade.
                              Co do studiow w GB - nie powtarzam plotek. Po studiach prawa w GB albo w USA
                              (bez kilkuletniej praktyki) nie mozesz nalezec do kanadyjskiej palestry, nawet
                              jesli jestes obywatelem. Musisz dostac sie na uniwerek kanadyjski i przejsc
                              przez kilka dodatkowych kursow (w sumie rok). Nie pamietam dokladnie, jakie bylo
                              ratio w zeszlym roku na UfT, ale zdaje sie, ze 5 miejsc na 100 chetnych. Absurd.
                              • aszar.kari Re: Rozmawiamy o kilku rzeczach na raz... 29.11.04, 03:11
                                syswia napisała:

                                > Co do studiow w GB - nie powtarzam plotek. Po studiach prawa w GB albo w USA
                                > (bez kilkuletniej praktyki) nie mozesz nalezec do kanadyjskiej palestry, nawet
                                > jesli jestes obywatelem. Musisz dostac sie na uniwerek kanadyjski i przejsc
                                > przez kilka dodatkowych kursow (w sumie rok). Nie pamietam dokladnie, jakie
                                byl
                                > o
                                > ratio w zeszlym roku na UfT, ale zdaje sie, ze 5 miejsc na 100 chetnych.
                                Absurd
                                > .

                                Syswia, please, nie kompromituj sie - naprawde nie rozumiesz dlaczego studia
                                PRAWNICZE trzeba powtarzac w KAZDYM kraju innym od tego, w ktorym sie te studia
                                oryginalnie skonczylo? A to jest przeciez takie oczywiste! Praktyka nie ma z
                                tym zreszta nic wspolnego. Dla ulatwienia dodam, ze nawet CA (Chatered
                                Accountants) musza uzupelniac wiedze i zdawac dodatkowe egzaminy z prawa
                                podatkowego przy zmianie stanu lub prowincji a coz dopiero mowic o PRAWNIKACH!
                                Pozdrawiam,
                                Aszar
                                • dradam1 prawnicy 29.11.04, 03:47
                                  z tym wykonywaniem zawodu prawnika to jest kilka problemow. Po pierwsze
                                  dlatego, ze kontynentalna Europa ma system prawny oparty na prawie rzymskim ( a
                                  potem kodeksie Napoleona). Poza Anglia , ktora ma tzw. "common law".

                                  System "common law" przejely USA i Kanada ( poza Quebekiem oraz Luizjana,
                                  stanem w USA ). Zeby bylo ciekawiej to biedni prawnicy w Quebeku musza sie
                                  zgodzic, ze odwolania do Sadu Najwyzszego Kanady sa rzpatrywane wedlug
                                  procedury prawa zwyczajowego, a nie wedlug "prawa rzymskiego".

                                  radze zagladnac do :


                                  www.lawsocietyalberta.com/resources/legalProfAct_XcSbcF.cfm
                                  Jest tutaj zawarty link do Aktu prawnego regulujacego wykonywanie tego zawodu w
                                  Albercie. Otoz Alberta w zasadzie dopuszcza jedynie absolwentow wlasnych
                                  (dwoch) uczelni. Poza tym osoby , ktore sa uznane za prawnikow w innych
                                  prowincjach Kanady ( po ukonczeniu studiow) moga starac sie o przyjecie to
                                  Alberta Law Society. Ale musza juz byc prawnikami ! No i wymog obywatelstwa
                                  kanadyjskiego lub PR jest zrozumialy.

                                  Najtrudniej jest wiec na przyklad absolwentom prawa z Quebeku ( nie tylko ze
                                  wzgledu na jezyk !).

                                  Praktycznie rzecz biorac wiec , na przyklad, absolwent Uniwersytetu
                                  Jagiellonskiego, aby mogl pracowac jako adwokat w Albercie musi tutaj studia (
                                  na szczescie niekoniecznie od poczatku !) ukonczyc i miejscowy dyplom uzyskac.
                                  Co oczywiscie robi cala zabawe nieoplacalna.

                                  Na szczescie lekarze i pielegniarki maja latwiej. Moze dlatego ze
                                  przedstawicieli obu tych zawodow w Kanadzie brakuje !

                                  Pozdrawiam


                                  dradam1

                                • kinky5 Re: Rozmawiamy o kilku rzeczach na raz... 29.11.04, 23:06
                                  Moja Droga!
                                  Syswia sie nie kompromituje.....
                                  Ma 100% racje
                                  a wiesz czemu?
                                  Droga Aszar.kari- czasami jak czytam twoje posty to wydaje mi sie ze sa dwie Kanady....
                                  A bo ja jestem w tej samej sytuacji.
                                  Mam angielski dyplom (Master of Science- architect wydany przez RIBA- Royal Institute of British
                                  Architects) mimo istnienia kanadyjskiego odpowiednika czyli RICA moj dyplom jest w skrocie gowno
                                  warty. Oczywiscie ty mozesz miec jakies cudowne wiesci dziwnej tresci ze jest wazny ale coz Moja
                                  Droga, to i tak ja bede musiala przechodzic przez proces nostryfikacji kolejnej "cudownej" kanadyjskiej
                                  instytucji CACB (Canadian Architectural Certification Board)
                                  pozdrawiam z tej "brutalniejszej" kanady
                                  • aszar.kari Rzad a organizacje zawodowe (w duzym skrocie!) 30.11.04, 00:26
                                    kinky5 napisała:

                                    > Mam angielski dyplom (Master of Science- architect wydany przez RIBA- Royal
                                    Ins
                                    > titute of British
                                    > Architects) mimo istnienia kanadyjskiego odpowiednika czyli RICA moj dyplom
                                    jes
                                    > t w skrocie gowno
                                    > warty. Oczywiscie ty mozesz miec jakies cudowne wiesci dziwnej tresci ze jest
                                    w
                                    > azny ale coz Moja
                                    > Droga, to i tak ja bede musiala przechodzic przez proces nostryfikacji
                                    kolejnej
                                    > "cudownej" kanadyjskiej
                                    > instytucji CACB (Canadian Architectural Certification Board)
                                    > pozdrawiam z tej "brutalniejszej" kanady
                                    >

                                    I o co sie zloscisz? O to, ze zawodowa organizacja w jednym kraju nie akceptuje
                                    a priori credentials z innego kraju? To jest kwestia decyzji podejmowanych
                                    przez czlonkow tej organizacji i rzadowi nic do tego! To samo dotyczy Ontario
                                    College of Physicians, stowarzyszen inzynierskich itd. itd. - kazda z tych
                                    zawodowych associations RZADZI SIE SWOIMI PRAWAMI i wedlug nich akceptuje lub
                                    nie akceptuje czlonkow. Gdy juz takim czlonkiem zostaniesz, bedziesz mogla
                                    poswiecic swoj czas i energie na ulatwienie czlonkostwa wszystkim przyszlym
                                    imigrantom z dyplomami z innych krajow. Zycze powodzenia w osiegnieciu sukcesu
                                    takiej misji smile
                                    Pozdrawiam,
                                    Aszar
                                    • kinky5 Re: Rzad a organizacje zawodowe (w duzym skrocie! 30.11.04, 04:16
                                      nie ja sie bron boze nie zloszcze- i dziekuje za zycZenia!! Oby sie spelnilo
                              • andrew-1 Re: Rozmawiamy o kilku rzeczach na raz... 29.11.04, 03:57
                                Nie rob z siebie meczennicy imigracyjnej bo te Twoje przezycia sa jak piece of
                                cake , zapytaj tych ktorym udalo sie wyjechac w czasach PRL za zelazna
                                kurtyne , zapytaj tych ktozy dostawali wilczy bilet w jedna strone i porownaj
                                do swoich rzekomych przezyc zblazowanej panienki.
                                • syswia Re: Rozmawiamy o kilku rzeczach na raz... 29.11.04, 19:29
                                  Sorry, ale ja nie pozwole sie sprowadzc do parteru w taki sposob.
                                  Dyskutujcie sobie sami, skoro wszystko wiecie najlepiej i licza sie tylko Wasze
                                  doswiadczenia. Rzeczywiscie, powinnam ubrac sie w pokutny wor i nie marudzic,
                                  tylko wielbic wszystkich Polakow za ich smutne dzieje z czasow wojny, PRL-u,
                                  stanu wojennego i cokolwiek jeszcze wymyslisz Andrew. Jak sie domyslam jestes
                                  jednym z nich, w zwiazku z tym nawet snieg pada tylko na Twe zyczenie i tylko
                                  tam, gdzie Ty sobie zyczysz.
                                  Zegnam

                                  PS. Dziwnym sposobem po studiach prawa w USA i roku praktyki mozna wykonywac
                                  zawod prawnika w Kanadzie. A dlaczego nie po studiach w GB? System prawny ten sam.
                                  • molsoncanadian Syswia, nie ma czego sie unosic 29.11.04, 22:01
                                    Syswia,

                                    naprawde nie ma czego sie unosic, Andrew powiedzial swoje zdanie, ty swoje,
                                    nikt nie musi nikogo przekonywac.
                                    jestes magistrem prawa, ja tez
                                    mieszkasz w CA, ja tez
                                    ty widzisz ze CA nie docenila ciebie, ja wprost przeciwnie

                                    nie, nie jestm prawnikiem, nawet mi sie nie chcialo tym zajmowac, ale uwierz mi
                                    ze moje wykrztalcenie sie bardzo mi przydalo przy szukaniu pracy, naprawde bylo
                                    to ogromny plus. Wiem ze systemy prawne sa rozne, ale sama istota prawa, idea
                                    prawa jest taka sama!

                                    nie dziw sie ze zawod prawnika z UK nie jest dokaldnie tym samym co z US,
                                    chociaz i my i brytyjczycy mamy ta sama krolowa (God save the Queen!) to
                                    naprawde blizej nam do US niz do UK. I tak dla scislosci to system prawny w UK
                                    i CA jest TAKI sam, nie jest zas TEN sam.

                                    poza tym, co kraj to obyczaj, na przyklad taka polska, tam nie mam zony, tam
                                    nie mam dzieci, tam nie uznaja mojego marriage certificate, tam birth
                                    certificate moich dzieci nie jest dokumentem. to samo dotyczy zagranicznych
                                    studiow, nikt tego w polsce nie uznaje!

                                    Kazdy kraj ma swoje zwyczaje, kazdy chroni swoich obywateli (powinien), wiec
                                    pozwolmy kanadzie tez to robic


                                    > Owszem, ale czy rzad nie jest od tego, zeby pomagal?
                                    Europa nauczyla ludzi, ze rzad jest do ochrony i pomocy, rzad daje swiadczenia
                                    socjalne, daje kwit na wegiel..... i wogole jak cos nie mozna to rzad sie tym
                                    zajmie, jak nie dali podwyzki, to do ministra finansow, jak leki zdrozaly to do
                                    ministra zdrowia, jak swiadectwo zle, to do ministra edukacji.
                                    jest to chore, rzad rzadem, ale oni nie maja (nie powinni) miec nic wspolego z
                                    tym ile moj pracodawca mi placi i ile kosztuje tylenol, czy w twoim przypadku
                                    ze dyplom uczelni z UK nie daje ci prawa zasiadac w sadzie najwyzszym Ontario

                                    > oszczedzil na frustracji wielu ludzi pozwalajac im studiowac w czasie na
                                    oczekiwanie na PR i udzielajac warunkowego SIN do czasu rozpatrzenia sprawy w
                                    sytuacjach jasnych jak slonce (malzenstwo...)

                                    jak juz pisalem dzis wczesnie rano, moja zona to wszystko miala, bez laski, bez
                                    pytania i specjalnych pozwolen. Dostala OHIP (tylko na 1 rok), dostala SIN (z 9
                                    na poczatku) dostala prawo do chodzenie do szkoly na jezyk

                                    > sytuacjach jasnych jak slonce (malzenstwo...)
                                    znam przypadki ze malzenstwo bylo zawieranie dla papierow, i wydaje mi sie ze
                                    immigration tez na przynajmniej jeden taki przypadek trafila, wiec chyba to
                                    jest powod ze malzenstwo nie daje prawa do pobytu stalego automatycznie


                                    jak potrzebujesz cos jeszcze to pytaj, chetnie odpowiem
                                    • syswia Re: Syswia, nie ma czego sie unosic 30.11.04, 05:32
                                      Molson,
                                      Ja sie nie unoszesmile)) I nie jestem prawnikiem. Opisalam sytuacje osoby, ktora
                                      znam, ktora urodzila i wychowala sie w Kanadzie, skonczyla ekonomie tutaj, a
                                      potem wybrala sie na studia prawnicze do GB (dostala stypendium). Paradoksalnie
                                      najprosciej dla tej osoby byloby sie wyprowadzic na dwa lata do USA - dorobic
                                      studia i przepracowac rok. Sam osadz, czy to nie jest paradoks, jesli osoba ta
                                      miala wysoka srednia, lepsza niz dobra prace magisterska i od kilku lat nie moze
                                      sie dostac na ZADEN uniwerek w Kanadzie?

                                      Andrew powiedzial swoje zdanie? Na jaki temat? Wolontariatu? To to jego zdanie
                                      po prostu mija sie z prawda.

                                      Molson, moze sie pozmienialo od czasu, kiedy Twoja zona ubiegala sie o wize. Ja
                                      czekalam 10 miesiecy na SIN, cos kolo 10 miesiecy na karte PR (kiedy pytalam sie
                                      urzedniczki czy moge wyjechac za granice z papierem czarno na bialym
                                      stwierdzajacym, ze decyzja o wydaniu mi karty PR jest pozytywna, to powiedziala
                                      mi ze robie to na wlasne ryzyko, i ze celnicy wcale nie musza mnie wpuscic z
                                      powrotem do Kanady). Karte OHIP dostalam na koncu.

                                      I wcale nie chodzi o to, ze nie czuje sie doceniona w Kanadzie. Alez wrecz
                                      przeciwnie, coraz bardziej Kanade lubie. Nie musialam nostryfikowac swoich
                                      dyplomow, prace tez mam, wiec nie narzekam. Ciagle jednak pamietam, jak to boli,
                                      kiedy zyje sie w zawieszeniu, bez pracy, dokumentow i INFORMACJI, kiedy one beda
                                      gotowe. I dlatego zawsze bede gotowa wspierac, chocby emocjonalnie, ludzi,
                                      ktorzy przez to przechodza. Pewnie, to byl ich wybor, ale jaki oni mieli wybor?
                                      Rzucic meza/narzeczonego? Zamieszkac z nim w Polsce i na sile uczyc go
                                      polskiego? Zamieszkac w trzecim kraju i we dwojke byc na bezrobotnym przez ponad
                                      rok? Bo tak bedzie sprawiedliwie i po rowno kazdemu?
                                      E, co ja sobie bede jezyk strzepic.
                                      Troche tylko dziwnie mi, kiedy dochodza do mnie informacje o tym, jak zwarta i
                                      gotowa do pomocy jest chocby imigracja indyjska tutaj (przyklad z mojego
                                      domowego podworka). Maja kilku MP na roznych szczeblach i jak zwyklego Patela
                                      cos boli (np. babcia w Indiach nie moze dostac wizy na slub wnuczka) to od razu
                                      sie kontaktuja ze swoim MP, on interweniuje i zazwyczaj sprawe zalatwia sie
                                      pozytywnie. Szkoda, ze Polacy nie mysla w ten sposob. Kazdy sobie rzepke skrobie
                                      i w rezultacie wszyscy maja nas w nosie. I slusznie. Po co maja sie naginac do
                                      naszych opinii, skoro nas nawet kanadyjskie wybory nie obchodza.
                                      • ma.pi Re: Syswia, nie ma czego sie unosic 30.11.04, 16:15
                                        syswia napisała:

                                        > Troche tylko dziwnie mi, kiedy dochodza do mnie informacje o tym, jak zwarta i
                                        > gotowa do pomocy jest chocby imigracja indyjska tutaj (przyklad z mojego
                                        > domowego podworka). Maja kilku MP na roznych szczeblach i jak zwyklego Patela
                                        > cos boli (np. babcia w Indiach nie moze dostac wizy na slub wnuczka) to od
                                        razu
                                        > sie kontaktuja ze swoim MP, on interweniuje i zazwyczaj sprawe zalatwia sie
                                        > pozytywnie. Szkoda, ze Polacy nie mysla w ten sposob. Kazdy sobie rzepke
                                        skrobi

                                        A probowalas skontaktowac sie z jakims polskim MP. Bo ja osobiste doswiadczenia
                                        mam bardzo pozytywne.

                                        Pozdr.
                                      • molsoncanadian Re: Syswia, nie ma czego sie unosic 30.11.04, 16:32
                                        syswia napisała:


                                        > Opisalam sytuacje osoby, ktora
                                        > znam, ktora urodzila i wychowala sie w Kanadzie, skonczyla ekonomie tutaj, a
                                        > potem wybrala sie na studia prawnicze do GB (dostala stypendium).
                                        > Sam osadz, czy to nie jest paradoks, jesli osoba ta
                                        > miala wysoka srednia, lepsza niz dobra prace magisterska i od kilku lat nie
                                        moz
                                        > e
                                        > sie dostac na ZADEN uniwerek w Kanadzie?

                                        nie znam tej osoby, nie wiem co skonczyla, nie wiem dlaczego ZADEN (twoje
                                        podkreslenie) uniwersytet w CA nie chce jej przyjac, byc moze jest cos wiecej
                                        niz mowisz, byc moze jest cos wiecej niz ona mowi tobie, poniewaz nie znam(y)
                                        wszystkich faktow, nie bede sie wiecej na ten temat wypowiadal

                                        > Molson, moze sie pozmienialo od czasu, kiedy Twoja zona ubiegala sie o wize.
                                        Ja
                                        > czekalam 10 miesiecy na SIN, cos kolo 10 miesiecy na karte PR (kiedy pytalam
                                        si
                                        > e
                                        > urzedniczki czy moge wyjechac za granice z papierem czarno na bialym
                                        > stwierdzajacym, ze decyzja o wydaniu mi karty PR jest pozytywna, to
                                        powiedziala
                                        > mi ze robie to na wlasne ryzyko, i ze celnicy wcale nie musza mnie wpuscic z
                                        > powrotem do Kanady). Karte OHIP dostalam na koncu.

                                        to prawda, ja przyjechalem w 1999, moja zona (wtedy jeszcze narzeczona) 2
                                        miesiace po mnie, ja przyjechale z landed immigrant status, ona jako visitor,
                                        to prawda czasy sie zmieniaja, decyzje o otrzymaniu SIN podejmuje HRDC,
                                        immigration przyznalo jej work permit (w czasie oczekiwania na ostateczna
                                        decyzje)

                                        Co do przekraczania granicy bez PR card, to urzedniczka miala racje, jedynym
                                        dokumentm ktory upowarznia Permanent Resident do przekroczenia granicy jest PR
                                        card (jesli jest to comercial flight, bus....), wiec jedynym sposobem aby
                                        wjechac do CA bez PR card jest podroz samochode, piesz z US i forma IM 1000. i
                                        faktycznie wtedy nie mielismy PR card at all

                                        > Troche tylko dziwnie mi, kiedy dochodza do mnie informacje o tym, jak zwarta i
                                        > gotowa do pomocy jest chocby imigracja indyjska tutaj (przyklad z mojego
                                        > domowego podworka). Maja kilku MP na roznych szczeblach i jak zwyklego Patela
                                        > cos boli (np. babcia w Indiach nie moze dostac wizy na slub wnuczka) to od
                                        razu
                                        > sie kontaktuja ze swoim MP, on interweniuje i zazwyczaj sprawe zalatwia sie
                                        > pozytywnie. Szkoda, ze Polacy nie mysla w ten sposob. Kazdy sobie rzepke
                                        skrobi
                                        > e
                                        > i w rezultacie wszyscy maja nas w nosie. I slusznie. Po co maja sie naginac do
                                        > naszych opinii, skoro nas nawet kanadyjskie wybory nie obchodza.

                                        prawdopodobnie wiekszosc czytajacych na mnie psy bedzie za to wieszac, ale nie
                                        bardzo mnie to obchodzi,
                                        wiec, przyjechalem tu zeby byc KANADYJCZYKIEM nie polakiem (to sie chyba
                                        przez "P" pisze), mam polskie korzenie, mowie po polsku, mam rodzine w polsce,
                                        ale nie jestem polakiem. jesli ktos (i podkreslam ze jest to moja opinie) nie
                                        moze przestac zyc swoja przeszloscia, moze nie powinien tu byc (dotyczy to
                                        wszelich wyjazdow), moze powininen worcic i zamieszkac z rodzicami, spotykac
                                        sie z ludzmi z ktorymi chodzil/a do przedszkola.
                                        jak ja mam problem ide do mojego MP, nie patrze czy jego pochodzenie jest takie
                                        samo jak moje, nie patrze czy ma jasna czy ciemna skore, jest moim MP, ja go
                                        wybralem.
                                        jak juz napisalem powyzej, I AM CANADIAN, wypowiadam moje opinie as CANADIAN,
                                        glosuje jako CANADIAN, robie complaints jako CANADIAN, i nie czuje zeby ktos
                                        mial mnie w nosie.

                                        Syswia,
                                        nie wiem przez co przeszlas, nie wiem dlaczego masz zal do twojego nowego
                                        panstwa, ale naprawde warto tu byc, nie warto jednak zamykac sie w polskim,
                                        hinduskim, niemieckim, wloskim, chinskim gettcie. robiac to pielegnujesz swoj
                                        zal, i zlosc, robiac to nie docenisz nigdy piekna tego kraju, nie docenisz jego
                                        mozliwosci


                                        i tak na marginesie, czy wiesz KTO to jest banan?

                                        odpowidz w nastepnym poscie
                                      • molsoncanadian KTO to jest banan 30.11.04, 16:34
                                        Chinczyk, wychowany w CA lub US, na zewatrz zolty, wewnatrz bialy.


                                        wiekszosc chiczykow urodzonyc tu, jest taka jak my, maja zolta skore ale
                                        mentalnosc bialego czlowieka
                                        • syswia Re: KTO to jest banan 30.11.04, 17:51
                                          smile))
                                          Dobre

                                          Ja sie nie zamykam w zadnym getcie. Juz kiedys rozmawialismy o tym. Cenie sobie
                                          tutejsza wielokulturowosc. Moj osobisty maz nie ma z Polska nic wspolnego,
                                          oprocz tego, ze byl tam pare razy. Mam dwie polskie kolezanki od calkiem
                                          niedawna i sa one jedynymi osobami, z ktorymi rozmawiam po polsku. Po prostu nie
                                          bylam zainteresowana nawiazywaniem z kims kontaktu tylko dlatego, ze jest
                                          Polakiem. Pracuje dla bardzo kanadyjskich firm/instystucji i do nikogo nie mam o
                                          nic zalu.
                                          Wyrazam jedynie zrozumienie dla frustracji spowodowanych dlugotrwalymi
                                          procedurami wyniklymi z przepisow kanadyjskich.
                                          Owszem, czuje sie Polka, mieszkam w Kanadzie, ale to mi chyba w takim kraju
                                          wolno. Dla mnie Kanada byla wyborem miejsca zamieszkania, a nie wymarzonym rajem
                                          i tyle.
                                          Czasem mam wrazenie, ze jakakolwiek krytyka Kanady na tym forum wywoluje swiete
                                          oburzenie. W tym kraju rzeczywiscie zyje sie wygodniej, wiele spraw jest
                                          urzadzonych i pomyslanych lepiej niz w Europie, ale czy to oznacza, ze wszystko
                                          jest takie fantastyczne, piekne, naj naj? I nie ma czego krytykowac????

                                          Pozdrawiam Cie Molson
                                          • molsoncanadian Re: KTO to jest banan 30.11.04, 20:01
                                            dla mnie CA byla moim wyborem, przyjezdzalem tu na wakacje, podobalo mi sie,
                                            zlozylem papiery i zostalem zaakceptowany, teraz jestem Kanadyjczykiem, i czuje
                                            sie nim bardziej niz polakiem. jak ogladam jakikolwiek sport, zawody, to
                                            kibicuje Maple Leafs (kanadyjczykom) mam znajomych ktorzy w domu rozmawiaja po
                                            polsku, ale takze takich tkorzy uzywaja wloskiego, francuskiego i przede
                                            wszystkim angielskiego.

                                            uwazam ze ten kraj daje mozliwosci, oczywiscie nic nie ma za darmo, trzeba
                                            pracowac i walczyc o swoje, tak jak z moja zona przechodzilismy procedury
                                            imigracyjne; zadawalismy tysiace pytan, niektore byly dziwne, ale na kazde
                                            dostalismy odpowiedz, nawet to ze moja zona otrzymala OHIP zanim otrzymala
                                            landed immigrant status, czy to ze mogla legalnie pracowac czekajac na pobyt.

                                            dzis takze jestm klientem immigration (sponsoruje mame i 20-kilu letnaia
                                            siostre) i wiem jak dlugo wszystko trwa, niestety nie jestem w stanie nic z tym
                                            zrobic, musze czekac, tak jak czeka ponad 900,000 innych ludzi (National Post z
                                            Nov 30, 2004, artykol o minister Sgros). moge narzekac, ale szacunek dla prawa
                                            nakazuje mi byc cierpliwym. i co ciekawe, moja siostra, oczekujac na pobyt
                                            staly otrzymala visitors visa, byla na wakacjach u mnie, po prostu byla szczera
                                            i w konsulacie i na granicy

                                            co do krytyki; bez niej nie byloby dyskusji, ty powiesz jedno, ktos ci odpowie
                                            i potwierdzi jakims przykladem, ktos inny to przeczyta i postanowi wykorzystac
                                            w zyciu, poza tym nawet CA ma wady, i nawet tacy entuzjasci jak ja, je widza.

                                            mimo to CANADA jest piekna, jest naprawde miejscem gdzie warto zyc i zalety
                                            tego miejsca sa nieporownywalne do jego wad.

                                            smile))

                                            milego dnia
                                            • sylwek07 Re: KTO to jest banan 30.11.04, 20:33
                                              no i zescie mi narobili teraz smaku na Kanadesmile)tym ostatnim artykulem,
                                            • syswia Re: KTO to jest banan 30.11.04, 21:00
                                              Molson, bardzo podobaja mi sie Twoje wywazone wypowiedzi.
                                              Oczywiscie masz racje.
                                              Ja tez swoje odczekalam, bo co niby mialam zrobic?
                                              A przeciez nie musialo mi sie to wszystko podobac.
                                              Szacunek do tutejszych porzadkow nie przeszkadza mi krytykowac tych przepisow,
                                              ktore uwazam za absurdalne, niewygodne albo niepotrzebne.
                                              I nie sadze, abym sobie moimi pogladami albo wypowiedziami dotyczacymi moich
                                              kanadyjskich doswiadczen zasluzyla na epitety typu zblazowana panienka.
                                              Tylko tyle.

                                              Pozdrawiam Cie serdecznie,
                                              S.
                                              • syswia Re: KTO to jest banan 30.11.04, 21:01
                                                PS. A masz jakas nazwe na Hindusow o mentalnosci bialych? smile))
                                  • molsoncanadian Re: Rozmawiamy o kilku rzeczach na raz... 29.11.04, 22:01
                                    Syswia,

                                    naprawde nie ma czego sie unosic, Andrew powiedzial swoje zdanie, ty swoje,
                                    nikt nie musi nikogo przekonywac.
                                    jestes magistrem prawa, ja tez
                                    mieszkasz w CA, ja tez
                                    ty widzisz ze CA nie docenila ciebie, ja wprost przeciwnie

                                    nie, nie jestm prawnikiem, nawet mi sie nie chcialo tym zajmowac, ale uwierz mi
                                    ze moje wykrztalcenie sie bardzo mi przydalo przy szukaniu pracy, naprawde bylo
                                    to ogromny plus. Wiem ze systemy prawne sa rozne, ale sama istota prawa, idea
                                    prawa jest taka sama!

                                    nie dziw sie ze zawod prawnika z UK nie jest dokaldnie tym samym co z US,
                                    chociaz i my i brytyjczycy mamy ta sama krolowa (God save the Queen!) to
                                    naprawde blizej nam do US niz do UK. I tak dla scislosci to system prawny w UK
                                    i CA jest TAKI sam, nie jest zas TEN sam.

                                    poza tym, co kraj to obyczaj, na przyklad taka polska, tam nie mam zony, tam
                                    nie mam dzieci, tam nie uznaja mojego marriage certificate, tam birth
                                    certificate moich dzieci nie jest dokumentem. to samo dotyczy zagranicznych
                                    studiow, nikt tego w polsce nie uznaje!

                                    Kazdy kraj ma swoje zwyczaje, kazdy chroni swoich obywateli (powinien), wiec
                                    pozwolmy kanadzie tez to robic


                                    > Owszem, ale czy rzad nie jest od tego, zeby pomagal?
                                    Europa nauczyla ludzi, ze rzad jest do ochrony i pomocy, rzad daje swiadczenia
                                    socjalne, daje kwit na wegiel..... i wogole jak cos nie mozna to rzad sie tym
                                    zajmie, jak nie dali podwyzki, to do ministra finansow, jak leki zdrozaly to do
                                    ministra zdrowia, jak swiadectwo zle, to do ministra edukacji.
                                    jest to chore, rzad rzadem, ale oni nie maja (nie powinni) miec nic wspolego z
                                    tym ile moj pracodawca mi placi i ile kosztuje tylenol, czy w twoim przypadku
                                    ze dyplom uczelni z UK nie daje ci prawa zasiadac w sadzie najwyzszym Ontario

                                    > oszczedzil na frustracji wielu ludzi pozwalajac im studiowac w czasie na
                                    oczekiwanie na PR i udzielajac warunkowego SIN do czasu rozpatrzenia sprawy w
                                    sytuacjach jasnych jak slonce (malzenstwo...)

                                    jak juz pisalem dzis wczesnie rano, moja zona to wszystko miala, bez laski, bez
                                    pytania i specjalnych pozwolen. Dostala OHIP (tylko na 1 rok), dostala SIN (z 9
                                    na poczatku) dostala prawo do chodzenie do szkoly na jezyk

                                    > sytuacjach jasnych jak slonce (malzenstwo...)
                                    znam przypadki ze malzenstwo bylo zawieranie dla papierow, i wydaje mi sie ze
                                    immigration tez na przynajmniej jeden taki przypadek trafila, wiec chyba to
                                    jest powod ze malzenstwo nie daje prawa do pobytu stalego automatycznie


                                    jak potrzebujesz cos jeszcze to pytaj, chetnie odpowiem
                                • kinky5 Re: Rozmawiamy o kilku rzeczach na raz... 29.11.04, 23:28
                                  nie robimy z siebie zadnych meczennic emigracyjnych-
                                  po prostu stwierdzamy fakty- fakty szokujace dla samych KANADYJCZYKOW (sorry Andrzejku Ciebie
                                  wliczam do kategorii: emigrant ktory tak bardzo chce byc kanadyjczykiem ze jest bardziej
                                  kanadyjski niz kanadyjczyk urodzony w Kanadzie- nie martw sie to jest miedzynarodowe, mam ciotki
                                  ktore cierpia na to samo w Austrii- nie wiem czy da sie to leczyc)- tak, tak przecietny obywatel Kanady
                                  jest zszokowany panujacymi tutaj prawami.Ale Ty coz....myslisz inaczej- Twoje prawo- tylko pamietaj
                                  ze nadgorliwosc jest gorsza od faszyzmu....
                                  a w czasach PRL owszem ciezko bylo wjechac ale jak juz wjechales to miales tzw. ochronke-bo
                                  zazwyczaj wyjezdzajac z Polski bylo sie uchodzca. Wiec np. dziadkowie mojego meza przyjezdzajac po
                                  56' z Budapesztu do Kanady mogli chodzic do lekarza, dostawali jakis zasilek, mogli pracowac....
                                  wszystko o czym ja marze....sorry no bez zasilku- wcale nie chce twoich podatkow, "kochanie"!
                                  a propos kuli u nogi mojego meza coz ja tak samo jak kolezanka A. Kari zostalam wychowana w ten
                                  sposob ze uwazam ze kobieta powinna byc niezalezna i powinna pracowac. Chyba nie ma w tym nic
                                  zlego?
                                  pozdrawiam i wszystkiego najlepszego z okazji twoich imienin- chyba ze obchodzisz tak jak
                                  "prawidlowy" kanadyjczyk tylko urodziny- ale tak ci tylko przypominam bo andrzejki+ imieniny to taka
                                  ladna polska tradycja......
                                  • andrew-1 Re: Rozmawiamy o kilku rzeczach na raz... 30.11.04, 00:58
                                    kinky5 napisała:

                                    >Ale Ty coz....myslisz inaczej- Twoje prawo- tylko pamietaj
                                    > ze nadgorliwosc jest gorsza od faszyzmu....
                                    _____________________________________________

                                    Mocne slowa .
                                    • kinky5 Re: Rozmawiamy o kilku rzeczach na raz... 30.11.04, 04:19
                                      oko za oko, zab za zab
                                      • kinky5 do Aszar.kari i Andrew 30.11.04, 04:39
                                        To rada mojego meza (kanadyjczyk)
                                        Jesli nie rozumiecie sytuacji immigrantow- bo chyba nie rozumiecie- obydwoje macie raczej mala
                                        wyrozumialosc dla NAS...
                                        - zwolnijcie sie z pracy,
                                        - nie korzystajcie ze sluzby zdrowia,
                                        - nie starajcie sie o wolontariat,
                                        -nie doksztalcajcie sie,
                                        i piszcie jak sobie radzicie- moze raz na miesiac, zalozcie blogi....
                                        powodzenia
                                        • aszar.kari Moja droga Kinky5 30.11.04, 14:48
                                          kinky5 napisała:

                                          > To rada mojego meza (kanadyjczyk)
                                          > Jesli nie rozumiecie sytuacji immigrantow- bo chyba nie rozumiecie- obydwoje
                                          ma
                                          > cie raczej mala
                                          > wyrozumialosc dla NAS...
                                          > - zwolnijcie sie z pracy,
                                          > - nie korzystajcie ze sluzby zdrowia,
                                          > - nie starajcie sie o wolontariat,
                                          > -nie doksztalcajcie sie,
                                          > i piszcie jak sobie radzicie- moze raz na miesiac, zalozcie blogi....
                                          > powodzenia
                                          >

                                          Po pierwsze nie rozumiem, co znaczy "mojego meza (kanadyjczyk)"? Ja tez jestem
                                          Kanadyjka i zdanie mam jakie mam - kompleksy jakies z Ciebie wychodza czy jak?
                                          Po drugie - wyrozumialosc jednostkowa ma sie nijak do postrzegania problemow
                                          calosciowych - pogadaj ze swoim mezem (kanadyjczykiem z malej litery!) jaki byl
                                          stosunek do imigrantow w czasie kryzysu ekonomicznego na poczatku lat 90tych
                                          albo jaki On sam ma stosunek do imigrantow, ktorzy nie sa Jego wlasna zona.
                                          I niech Ci jak najuczciwej odpowie po glebokim soul searching. Jesli jest
                                          uczciwy to sam wie, ze nic nie jest czarno-biale i obserwacje, refleksje,
                                          spostrzezenia, odczucia ma sie bardzo rozne, wielokrotnie mocno niejednoznaczne
                                          i czesciowo niekonsekwentne. Po trzecie - rada jest bez sensu - kazdy srednio-
                                          inteligentny czlowiek wie, ze brak statusu w jakimkolwiek kraju to przykra
                                          przypadlosc ale przeciez masz to NA WLASNE ZYCZENIE! I tu lezy pies pogrzebany -
                                          zanim przyjechalas do Kanady, zanim wyszlas za maz, zanim zlozylas papiery itd.
                                          Ty i Twoj maz DOSKONALE WIEDZIELISCIE, co macie przed soba. Wiec skad az tyle
                                          goryczy? Ten rok czy iles tam miesiecy braku komfortu zainwestowaliscie jako
                                          podklad Waszej wspolnej, wieloletniej przyszlosci - czyz nie? Gdzie jest
                                          powiedziane, ze ma byc latwo i przyjemnie jak sie jest imigrantem? Kazdy
                                          przechodzi przez jakas tam trudna sciezke biurokracji zeby w koncu dostac ten
                                          swoj papier. I dopiero jak go dostanie, zaczyna doceniac pewne mechanizmy, na
                                          ktore wszyscy zgodnie placimy podatki. I zlosci nas, gdy te mechanizmy nie
                                          dzialaja! Tak wiec powiedz swojemu mezowi, kanadyjczykowi z malej litery, zeby
                                          nie byl taki smart alec tylko zeby sobie kwestie imigracji sam dokladnie
                                          przeanalizowal W ODERWANIU od Jego osobistych checi i milosci do zony.
                                          Spojrzenie z boku zwykle pomaga w uzyskaniu rownowagi.
                                          Pozdrawiam,
                                          Aszar
                                          • kinky5 Re: Moja droga Aszar. Kari 30.11.04, 18:06
                                            > Po pierwsze nie rozumiem, co znaczy "mojego meza (kanadyjczyk)"? Ja tez jestem
                                            > Kanadyjka i zdanie mam jakie mam - kompleksy jakies z Ciebie wychodza czy jak?
                                            kobieto- ja kompleksy?
                                            a pomyslalas ze za 3 czy 4 lata tez bede miec kanadyjski paszport?
                                            i bede taka sama "Kanadyjka" jak Ty (Kanadyjka z duzej tym razem bo to ten typ wypowiedzi- "nie ma
                                            sie do czego przyczepic to poszukam bledow ortograficznych")"pogadaj ze swoim mezem
                                            (kanadyjczykiem z malej litery!)"
                                            Moja Droga- gdybym z nim nie pogadala- to tego bym tego nie napisala- po prostu zacytowalam jego
                                            wlasne slowa i tyle. I jesli chodzi o jego stosunek do immigrantow to wydaje mi sie ze Kanada jest
                                            wrecz reklamowana (przereklamowana- jak dla mnie) jako ostoja dla wszystkich, cudownym miejscem
                                            gdzie kazdy poczuje sie jak w domu etc, etc......wiec rdzenni Kanadyjczycy sa do tego przyzwyczajeni i
                                            otwarci- a Ty mam takie wrazenie sie boisz.....ze przyjda lepsi (kompleksy?)
                                            Niestety nie wytlumaczymy sobie swoich pogladow, Ty nie przekonasz mnie, ja Ciebie juz nawet nie
                                            chce namawiac na zrozumienie tematu siedzenia w domu przez nieokreslony czas bez mozliwosci
                                            pracy, pomocy zdrowotnej itp.......bo Twoja jedyna odpowiedzia jest "Ty i Twoj maz DOSKONALE
                                            WIEDZIELISCIE, co macie przed soba. Wiec skad az tyle
                                            goryczy?"- niestety nie jestes w stanie zrozumiec swojej wlasnej wypowiedzi "prawo sobie,
                                            zycie sobie".... wiec pozwole sobie zakonczyc dyskusje z Toba na ten temat. A moze to wlasnie Tobie
                                            brak wyobrazni- tego "spojrzenia z boku"?
                                            oj, dobrze ze nie jestes architektem........
                                            Pozdrawiam serdecznie i zycze wiekszej tolerancji dla immigrantow dzieki ktorym ten kraj moze sie
                                            rozwijac...naprawde nie jestesmy az tacy zli.
                                            just married wink
                                            • frankie36 Re: Moja droga Aszar. Kari 30.11.04, 18:14
                                              Podaje link do ciekawego artykulu,w temacie odbywajacej sie tutaj dyskusji:
                                              www.readersdigest.ca/mag/2004/08/doctors.html
                          • syswia Re: Ciekawam... 29.11.04, 02:44
                            Myslisz, ze czekajacy na PR sam sie stresuje? Moj maz przezywal stres razem ze
                            mna, ze nie wspomne juz o jego rodzicach. To bedzie przynajmniej trzy osoby,
                            pelnoprawni obywatele.
                        • molsoncanadian Re: Ciekawam... 29.11.04, 13:01
                          hi,

                          wiem ze od sponsorowania mojej zony minelo juz kilka lat, ale nie wydaje mie
                          sie ze az tak wiele sie zmienilo.

                          otoz, wszystko zalatwialismy w CA, po otrzymaniu dokumnetu "approved in
                          principal" (wydaje mi sie ze tak sie nazywal), moja zona miala prawo do
                          bezplatnych lekcji angielskiego, OHIP, SIN (=prawo do pracy) oraz mozliwosc
                          podrozowania PL-CA.

                          caly proces trwal 6 miesiecy.

                          co do uprawnien prawnikow, lekarzy, nauczycieli...... i jeszcze tysiecy innych
                          zawodow
                          polacy, ( i szerzej europejczycy) sa przyzwyczajeni do ingerencji panstwa we
                          wszystko, panstwo reguluje kto i dlaczego i za ile, panstwo podejmuje decyzje
                          ze ...........
                          CA i USA (i inne anglosaskie kraje) maja troszke inne podejscie do zycia, bo
                          tak naprawde to nie ma powodu zeby premier, minister, parlament.... zajmowal
                          sie tym ile osob bedzie studiowalo na uczelni X, a ile immigrantow bedzie tam
                          studiowalo.
                          zawod prawnika, lekarza ...... reguluja samorzady tych zawodow
                        • ma.pi Re: Ciekawam... 30.11.04, 16:07
                          syswia napisała:

                          > Alez nie chodzi o ulatwianie, tylko o umozliwieniesmile bez czekania kilka lat na
                          > miejsce na studiach uzupelniajacych na ten przyklad. I nie chodzi tylko o
                          > imigrantow, a o wszystkiech ktorzy studiowali za granica. Absurdem, moim
                          zdanie
                          > m
                          > jest, nieuznawanie komus studiow na renomowanej uczelni w Wielkiej Brytanii
                          > chociazby (przeciez nie mowie o Wyzszej Uczelni w Pipidowie na Koncu Swiata).
                          > Piszesz, ze imigrant dorosly czlowiek, sam sie decydowal. Owszem, ale czy rzad
                          > nie jest od tego, zeby pomagal? w szerokim tego slowa znaczeniu? i ulatwial
                          > zycie obywatelom?

                          Obywatelom tak, ale nie osoba na wizie turystycznej, a taki oczekujacy na
                          rozpatrzenie podania PR jest turysta i nie wiadomo nawet czy dostanie
                          pozwolenie na pobyt staly. A obywatelem to bedzie dopiero jak po ilus tam
                          latach zlozy o to podanie i zda egzamin.



                          i oszczedzil na frustracji wielu ludzi pozwalajac im
                          > studiowac w czasie na oczekiwanie na PR i udzielajac warunkowego SIN do czasu
                          > rozpatrzenia sprawy w sytuacjach jasnych jak slonce (malzenstwo...)

                          OOOO, nie kazde malzenstwo zawarte w Kanadzie jest "jasne jak slonce". Oni
                          tutaj znaja tysiace roznych przypadkow i dlatego sa ostrozni. Przeciez aby
                          dostac PR mozna wrocic do swojego kraju, byc tam pelnoprawnym obywatelem,
                          pracowac, studiowac i czekac na papiery.
                          I tak pozatym to taki oczekujacy na PR (przez malzenstwo) w Kanadzie moze
                          zlozyc podanie o work permit i dostaje od reki, nie robia problemow i zadnych
                          warunkow nie trzeba spelniac.


                          > Ja przechodzilam przez to, co Kinky i wiem jak czekanie w zawieszeniu irytuje.
                          > Nikt nie udziela informacji, nie mozna pracowac,

                          Pracowac mozna, juz wyzej napisalam o work permit.


                          nie mozna sie uczyc, nie mozna
                          > wyjechac na wakacje, nie mozna odwiedzic rodziny w ojczyznie. Owszem, to byla
                          > moja decyzja. A wiesz jaki mialam wybor: wyjechac na wizie turystycznej i zyc
                          > przez 10-12 miesiecy w zawieszeniu albo czekac 2-4 lat w Warszawie bez meza
                          > (moglby mnie odwiedzac moze raz na pol roku, moze raz na rok). Ciekawam, jaka
                          > decyzje Ty bys podjela, i czy nie bylabys sfrustrowana koniecznoscia
                          przewaleni
                          > a
                          > sie tych wszystkich papierow.
                          > Pozdrawiam serdecznie,
                          > S.
                          • syswia Re: Ciekawam... 30.11.04, 17:56
                            Skoro mozna sie starac o work permit, to powiedz Kinky jak to zrobic.
                            Moze dziewczyna bedzie mniej zdolowana.

                            Mnie powiedziano, ze po SIN mozna tylko z karta PR w garsci. Probowalam
                            wczesniej bezskutecznie.
                            • molsoncanadian Re: Ciekawam... 30.11.04, 19:44
                              Syswia,

                              moja zona po prostu zlozyla aplikacje o work permit do lokalnego immigration
                              office, nastepnego dnia miala gotowy dokument do odbioru!

                              zeby miec SIN, musisz byc rezydentem (citizen, permanent resident) lub posiadac
                              prawo do pracy na terytorium CA (work permit, minister permit). Prawo do pracy
                              umozliwia otrzymanie SIN ktory ma expiry date (kiedys nie bylo expiry
                              date). "Tymczasowy" SIN mozna latwo poznac, poniewaz zaczyna sie na 9.
                              (pierwsza cyfra SIN oznacza w jakiej prowincji zostal "przyznany")
                              • syswia dla Kinky 30.11.04, 21:04
                                Dzieki, ale to nie dla mnie - moze Kinky z tego skorzysta.
                                Ja mam normalny SIN od roku.

                                S.
                            • ma.pi Re: Ciekawam... 01.12.04, 16:10
                              syswia napisała:

                              > Skoro mozna sie starac o work permit, to powiedz Kinky jak to zrobic.
                              > Moze dziewczyna bedzie mniej zdolowana.


                              Zajzyj tutaj,
                              canadainternational.gc.ca/ci/main_menu-en.htm
                              albo zadzwon do Imigration Office.
                              Tam wszystko dokladnie wyjasnia.
                              >
                              > Mnie powiedziano, ze po SIN mozna tylko z karta PR w garsci. Probowalam
                              > wczesniej bezskutecznie.

                              SIN a Work Permit to sa dwie rozne sprawy. Work Permit to jest papier ktory
                              pozwala oficjalnie pracowac osobie ktora nie pobytu stalego w Kanadzie.

                              Pozdr.
                              • ma.pi Re: Ciekawam... 01.12.04, 16:31
                                ma.pi napisała:

                                > syswia napisała:
                                >
                                > > Skoro mozna sie starac o work permit, to powiedz Kinky jak to zrobic.
                                > > Moze dziewczyna bedzie mniej zdolowana.
                                >
                                >
                                > Zajzyj tutaj,
                                > canadainternational.gc.ca/ci/main_menu-en.htm
                                > albo zadzwon do Imigration Office.
                                > Tam wszystko dokladnie wyjasnia.
                                > >
                                > > Mnie powiedziano, ze po SIN mozna tylko z karta PR w garsci. Probowalam
                                > > wczesniej bezskutecznie.
                                >
                                > SIN a Work Permit to sa dwie rozne sprawy. Work Permit to jest papier ktory
                                > pozwala oficjalnie pracowac osobie ktora nie pobytu stalego w Kanadzie.
                                >
                                > Pozdr.
                                >
                                >


                                I jeszcze dodam, ze aplikacja na work permit to jest ta sama aplikacja co do
                                przedluzenia wizy turystycznej. Odchacza sie tylko inny "box".
                                Tak samo w papierach ktore sie wypelnia o PR jest informacja o koniecznosci
                                przedluzania wizy turystycznej w okresie kiedy sie czeka, a takze informacja o
                                mozliwosci dostania work permit.
                                Sorry, ale mam wrazenie, ze nie czytacie tego co wypelniacie i podpisujecie.
                                A jezeli wasza sprawe prowadzi prawnik (chociaz tez niewyobrazam sobie
                                podpisania papierow podsunietych przez niego bez dokladnego ich przejzenia i
                                wyjasnienia kazdego punktu), to chyba czas go zmienic, bo niewyobrazam sobie
                                aby nie poinformowal klienta o takiej mozliwosci.

                                Pozdr.
        • dradam1 sorry, Sylwek, sytuacja sie komplikuje 02.12.04, 20:19
          www.cbc.ca/story/canada/national/2004/12/02/exotic-dancers041202.html

          smile))

          dradam1
          • sylwek07 Re: sorry, Sylwek, sytuacja sie komplikuje 02.12.04, 21:45
            sorry Dradam ale ta strona mi nie chodzi wiec nie moglem przeczytac sad((
            • dradam1 Re: sorry, Sylwek, sytuacja sie komplikuje 04.12.04, 23:36
              OK, OK :

              >>Ottawa shuts loophole for exotic dancers
              Last Updated Thu, 02 Dec 2004 08:00:43 EST
              OTTAWA - The federal government will no longer assess whether Canada has enough
              exotic dancers, in effect removing a loophole that put hundreds of foreign
              women on an immigration fast-track.

              From now on, strip club owners will have to make a case that no Canadian talent
              is available every time they want to bring a new exotic dancer into the country
              on a temporary work permit, Human Resources Minister Joe Volpe said outside the
              House of Commons Wednesday.

              "This minister didn't think that the government of Canada should do an analysis
              of those types of jobs even though they're legitimate jobs," said Volpe.


              FROM NOV. 25, 2004: Embattled minister promises changes to exotic dancer rules

              The controversial visa program, which dated back to 1998, let about 660 foreign-
              born exotic dancers into the country last year alone, most of them from Eastern
              Europe. All they had to do was provide a letter offering them a job in the
              industry and prove they were qualified to dance.

              The case of one 25-year-old Romanian applicant, Alina Balaican, landed
              Citizenship and Immigration Minister Judy Sgro in hot water this fall.

              Opposition politicians want Sgro to resign because she granted a special
              residency permit to the exotic dancer, who worked on Sgro's re-election
              campaign leading up to the June 28 election.

              The federal ethics commissioner, Bernard Shapiro, is conducting a review of
              Sgro's decision in the case, which has become known as "Strippergate."


              FROM NOV. 24, 2004: Stripper Sgro aided calls her 'a good, kind woman'

              Some women's rights groups have said the dancers are exploited by their
              employers and agents once they get to Canada, expected to perform sex acts such
              as lap dances in private rooms, and often pressured to marry Canadians in order
              to be allowed to stay in the country.

              "I didn't feel in the slightest bit comfortable with the program and I didn't
              think there was any justification for it," Volpe said Wednesday. "The category
              for exotic dancers is no longer there."

              Immigration lawyer Richard Kurland told the Globe and Mail he considers the
              decision "a morality move" rather than a rational policy decision, and said it
              unfairly targets strip club owners.

              "It is not justified for economic reasons but certainly fixes a political
              problem," he said. "I am going to consult my colleagues with a view to
              commencing a class action." <<

              Pozdrawiam

              dradam1

    • sylwek07 Re: Wolontariat w Kanadzie 25.11.04, 20:20
      pomagac trzeba kazdemu i jesli sa tacy ludzi co chca pomagac to chwala im za to
      • dradam1 wszyscy sa rowni, ale niektorzy rowniejsi 26.11.04, 04:10
        i tak tez jest w Kanadzie, popatrzcie sobie tutaj :

        www.cic.gc.ca/english/press/98/9853%2Dpre.html
        Jest to jeden z niewielu przypadkow, kiedy osoba na visitor visa moze starac
        sie o work permit , juz z terytorium Kanady.

        Jak na razie mamy problem z "exotic dancers" ( czyli inaczej mowiac golymi
        panienkami tanczacymi na rurze).

        www.cbc.ca/story/canada/national/2004/11/25/sgro041125.html
        Ktore rowniez maja przywileje w dostaniu sie do Kanady ( ze zgroza dla innych,
        bardziej przyzwoitych, na przyklad zakonnic).

        Do niedawna na liscie zawodow szczegolnie poszukiwanych w Kanadzie byli na
        przyklad szefowie kuchni , a takze przedsiebiorcy pogrzebowi.

        Slawek nie daj sie !


        Pozdrawiam


        dradam1


        PS. A tak a propos : kanadyjskie zakony przyjma kazda liczbne nowicjuszek z za
        granicy Kanady. Jak ktoras ma powolanie to prosze o kontakt bezposrednio do
        mnie , mam "zapryjazniony" zakon ktory od reki przyjmie do 50 nowicjuszek.
        • dradam1 Re: wszyscy sa rowni, ale niektorzy rowniejsi 26.11.04, 05:21
          www.cbc.ca/story/canada/national/2004/11/22/Sgrostripper_041123.html
          www.cbc.ca/stories/2004/11/24/canada/stripper-speaks-041124
          www.canada.com/national/nationalpost/news/story.html?id=07d1d3fa-533b-4ad7-bec4-73f203bfc672

          Szukam teraz czy przywileje sa rowniez dawane dla "male strippers" !

          Pozdrawiam

          dradam1
    • sylwek07 do aszar.kari 26.11.04, 15:33
      z tym masz racje ale zalozmy ze kazdego beda sprawdzac to wyjdzie tak ze nie
      bedzie nikogo do pomocy ..w kazdej grupie spolecznej sa rozni ludzie i tak bywa
      ze Ci zli ludzie psuja cala atmosfere.
      • aszar.kari Re: do aszar.kari 26.11.04, 16:34
        sylwek07 napisał:

        > z tym masz racje ale zalozmy ze kazdego beda sprawdzac to wyjdzie tak ze nie
        > bedzie nikogo do pomocy ..w kazdej grupie spolecznej sa rozni ludzie i tak
        bywa
        >
        > ze Ci zli ludzie psuja cala atmosfere.

        Sylwek - takie instytuacke jak Sick Kids Hispital, Art Gallery of Ontario,
        Dalhausie University, Museum of Civilization etc. etc. sprawdzaja potencjalnych
        wolontariusz BARDZO dokladnie, wielu chetnych odrzucaja z bardzo roznych
        wzgledow a i tak wciaz maja niekonczaca sie ilosc kandydatow. Jesli jestes
        uczciwym, porzadnym i chetnym do pomocy czlowiekiem, WIESZ dlaczego poddajesz
        sie takiemu sprawdzaniu, ZALEZY Ci na tym aby zapewnic bezpieczenstwo ludziom i
        przedmiotom powierzanym opiece wolontariuszy, przyjmujesz proces sprawdzania ze
        spokojem i zrozumieniem. 100% pewnosci nie ma sie nigdy ale wielu nieprzyjemnym
        wydarzeniom mozna zapobiec wiec czemu tego nie robic?
        Pozdrawiam,
        Aszar
        • sylwek07 Re: do aszar.kari 26.11.04, 17:04
          tutaj masz racje ze trzeba takie osoby sprawdzac,ja sam poddalem sie takiemu
          czemus jak mnie przyjmowali do tego Stowrzyszenia itp wiec ja nie mam nic
          przeciwko temu i jestem otwarty bo nie mam nic do ukrycia,ale mi chodzi o to ze
          jesli chce komus pomoc a mam wize turystyczna to dlaczego nie moge pomagac bo
          prawo zabrania.
          pozdrawiam
          • andrew-1 Re: do aszar.kari 27.11.04, 00:07
            sylwek07 napisał:

            > jesli chce komus pomoc a mam wize turystyczna to dlaczego nie moge pomagac bo
            > prawo zabrania.

            __________________________________________________

            Starajac sie o wize turystyczna zobowiazujesz sie do przestrzegania warunkow na
            jakich ta wize dostaniesz , jednym z nich jest zakaz pracy .
            Zaden kraj nie jest zobowiazany do ustanawiania praw i przywilejow dla gosci
            ktozy chca go odwiedzic , pokaz mi gdzie w polskim monitorze ustaw jest
            napisane ze wizytator ma prawo do pracy jako wolontariusz kiedy tylko zechce a
            czego domagasz sie od Kanady ?.

            • sylwek07 Re: do aszar.kari 27.11.04, 12:21
              tak wiec bede przestrzegac prawa ale czy praca jako wolontariusz podlega pod to?
              bo z tego co wiem kazda praca jest zabroniona jesli za ta prace dostaje sie
              wynagrodzenie to jest zabronione ale praca za free...tak wiec o to mi chodzi
              czy pracujac za darmo popelniam przestepstwo?tego teraz nie rozwiaze ale
              sproboje napisac i sie dowiedziec co i jak i to bedzie najlepsze rozwiazanie
    • andrew-1 Podsumowanie watku 30.11.04, 07:53
      Z pamietnika partyzanta :

      poniedzialek - wypedzilismy niemcow z lasu
      ......wtorek - niemcy nas wypedzili
      .......sroda - wypedzilismy niemcow z lasu
      ....czwartek - niemcy nas wypedzili
      ......piatek - wypedzilismy niemcow z lasu
      ..... sobota - lesniczy sie w k-rwil i wszystkich nas wypedzil

      _____________________________________________________________________________

      Proponuje rozejm bo w koncu dradam zrobi to samo co lesniczy .
      • aszar.kari Re: Podsumowanie watku 30.11.04, 14:50
        andrew-1 napisał:

        > Z pamietnika partyzanta :
        >
        > poniedzialek - wypedzilismy niemcow z lasu
        > ......wtorek - niemcy nas wypedzili
        > .......sroda - wypedzilismy niemcow z lasu
        > ....czwartek - niemcy nas wypedzili
        > ......piatek - wypedzilismy niemcow z lasu
        > ..... sobota - lesniczy sie w k-rwil i wszystkich nas wypedzil
        >
        > _____________________________________________________________________________
        >
        > Proponuje rozejm bo w koncu dradam zrobi to samo co lesniczy .

        Przeczytalam za pozno propozycje rozejmu i teraz mi glupio (vide moj post
        sprzed minuty: Moja droga Kinky5) smile
        Wywieszam wiec niniejszym biala flage i ide do Second Cup na poranna kaweczke -
        mozecie mnie sobie w miedzyczasie rozrywac na strzepy ;P
        Aszar
        • syswia Re: Podsumowanie watku 30.11.04, 15:45
          A po co? Lepiej sobie spokojnie wypij te kawke.
          Tez lubie Second Cup, chociaz Kanadyjka przez wielkie k nie jestem ;P
          • sylwek07 Re: Podsumowanie watku 30.11.04, 15:53
            ja tam nie pijam w cale no chyba ze zbozowa smile),ale za to wygralem konkurs o
            Kanadzie wlasnie kawa mi w tym pomogla smile))
            • kinky5 Re: Podsumowanie watku 30.11.04, 19:41
              ja tez nie pijam...wole czekolade na goraco!
        • andrew-1 Re: Podsumowanie watku 30.11.04, 21:11
          aszar.kari napisała:

          > Wywieszam wiec niniejszym biala flage i ide do Second Cup na poranna
          kaweczke -

          ______________________________________________________________________

          Nie wywieszaj bialej flagi bo niema przed kim , w wątku rownorzedną w dyskusji
          czolowką peletonu i liderami są tylko trzy osoby Ty , Molson i ja , reszta to
          maruderzy .




          • mag58 Re: Podsumowanie watku - do Sylwka 30.11.04, 21:23
            Czy mozesz napisac cos wiecej o tym konkursie o Kanadzie.
            Jakiego typu byly pytania.
            Pozdr.
            Malgorzata
            • sylwek07 Re: Podsumowanie watku - do Sylwka 30.11.04, 21:55
              mag58 napisała:

              > Czy mozesz napisac cos wiecej o tym konkursie o Kanadzie.
              > Jakiego typu byly pytania.
              > Pozdr.
              > Malgorzata
              ----------------------------------------------------------------------------
              Byla audycja w radiu Lublin noc z Kanada,Panie dziennikarki byly w Kanadzie no
              i zrobily program od 23 do 2.w tym czasie mowily duzo na temat Kanady i
              powiedzialy ze zrobia nastepna audycje za jakis czas.Tak wiec ja wybralem sie
              do radia na spotkanie z Pania co prowadzila ta audycje i powiedzialem ze mam
              informacje na temat Kanady ,mialem prospekty z Ambasady Kanady, tak wiec
              przekazalem te foldery Pani..Za jakis czas znow byla audycja no i byly zadawane
              pytania wlasnie z tych folderow (plus nowe informacje na temat Kanady jakich
              nie bylo w pierwszej audycji),ja nie odpowiadalem na te pytania bo bylo by to
              nie uczciwie ale bylo pytanie co pija Kanadyjczycy najczesciej?ja zadzownilem i
              odpowiedzialem ze Kawe no i wygralem smile))(bedac w Montrealu wiedzialem ze to
              bedzie kawa smile),wygralem CD z muzyka nagrana w studiu R.Lublin
              • kinky5 Re: Podsumowanie watku - do Sylwka 30.11.04, 22:29
                GRATULACJE!!!
    • sylwek07 Re: Wolontariat w Kanadzie 01.12.04, 12:24
      dzieki Kinky5 smile)
    • attala Re: Wolontariat w Kanadzie - Slawek 04.12.04, 23:13
      Natrafilam na ciekawe informacje w tym temacie i mam nadzieje, ze cie to
      zainteresuje. Zobacz pod tym linkiem:

      Volunteers and the Law A guide for volunteers, organizations and boards
      Introduction

      www.publiclegaled.bc.ca/volunteers/

      Jesli masz czas to mozesz rowniez przegladnac pytania i odpowiedzi na ponizszej
      stronie WWW:

      www.volunteer.ca/volcan/eng/volincan/important-questions.php?display=2,6,6


      pozdrawiam serdecznie
      • sylwek07 Re: Wolontariat w Kanadzie - Slawek 04.12.04, 23:59
        dzieki attala
        • andrew-1 Re: Wolontariat w Kanadzie - Slawek 05.12.04, 00:18
          sylwek07 napisał:

          tak wiec bede przestrzegac prawa ale czy praca jako wolontariusz podlega pod to?
          bo z tego co wiem kazda praca jest zabroniona jesli za ta prace dostaje sie
          wynagrodzenie to jest zabronione ale praca za free...tak wiec o to mi chodzi
          czy pracujac za darmo popelniam przestepstwo?tego teraz nie rozwiaze ale
          sproboje napisac i sie dowiedziec co i jak i to bedzie najlepsze rozwiazanie .

          ____________________________________________________________________

          Jaka odpowiedz Sylwek dostales ?
        • attala Re: Wolontariat w Kanadzie - Sylwek07 05.12.04, 01:22
          sylwek07 napisał:

          > dzieki attala

          Nie ma za co. Przepraszam za tego Slawka. Oczywiscie mialo byc Sylwek.

          Nie wiem czy dobrze domyslam sie twoich przemyslen? Jesli moglbys mieszkajac w
          Polsce pracowac jako wolontariusz dla kanadyjskiej firmy to czy ten/taki okres
          pracy wliczalby ci sie do kanadyjskiego doswiadczenia kiedy w koncu znalazlbys
          sie w Kanadzie na dobre? Czy sie myle?

          Pozdrawiam serdecznie.
    • sylwek07 hm 05.12.04, 17:24
      tak na zakonczenie tego watku to Andrew jeszcze nie napisalem bo nie mam czasu
      bo jest czas swiateczny i jestem duzo czasu u samotnych osob,po drugie pytanie
      moje brzmialo czy moge pracowac jako wolontariusz a powinno byc (czy moge
      zostac wolonatriuszem)bedac na wizie turystycznej,tutaj pracuje w
      Stowarzyszeniu "Mali Bracia Ubogich"..
      • attala Re: hm - pracujac jako wolontariusz 05.12.04, 20:50
        sylwek07 napisał:

        > moje brzmialo czy moge pracowac jako wolontariusz a powinno byc (czy moge
        > zostac wolonatriuszem)bedac na wizie turystycznej,

        Uwazam, ze istnieje potrzeba uscislenia kilku faktow. Jesli pragniesz zostac
        wolontariuszem przebywajac w Kanadzie na wizie turystycznej i twoj wolontariat
        nie zamierzasz nigdzie oficjalnie zglaszac to nie sadze aby ktokolwiek robil z
        tego faktu problem. Oficjalne zgloszenie rozumiem jako wypelnianie
        jakichkolwiek formularzy, pisanie raportow, wpisywanie okresu twego
        wolontartiatu do jakichkolwiek dokumentow kiedykolwiek. W ten sposob w
        naturalny sposob zawezasz miejsca gdzie "moglbys byc wolontariuszem". Krotko
        mowiac. Chcesz komus czy jakiejs organizacji pomagac to idz i powiedz ze jestes
        na wizie turystycznej i jesli ci ktos tam pozwoli pomagac to bedziesz
        wolontariuszem.

        Jesli jednak twoj wolontariat to czesc twojego planu lub twojej prywatnej
        polityki i fakt ten zamierzasz wykorzystac w tobie tylko znany sposob i czasie
        to natychmiast pojawiaja sie "pytania i watpliwosci". Ponizej podaje cytat:

        Participation in our programme makes an impressive entry on your Resume/CV
        (Curriculum Vita) and you can make a difference. You will have unique
        opportunities to work with people, and to experience a different culture. You
        will never forget your time with us. Remember that although you may not receive
        any pay, the work that you do and the skills that you learn are just as
        important as if you were being paid and look great on your Resume/CV
        (Curriculum Vita). Don’t be surprised if your reasons are partly altruistic and
        partly self-beneficial. We are well aware that volunteers need to gain
        something for themselves from the experience.

        Tak sie zlozylo, ze wczoraj mialam przyjemnosc posurfowac po necie. W wielu
        miejscach organizacje zatrudniajace i poszukujace wolontariuszy umieszczaja
        takie i inne "zachety" do "zostania wolontariuszem" i pracowanie dla nich. W
        sieci mozna rowniez odnalezc wypowiedzi wielu wolontariuszy. Ludzie, tacy jak
        Ty, wypowiadaja sie jak praca w charakterze wolontariusza pomogla im w ich
        karierach. Wiele ludzi pracujac zawodowo, rowniesz pracuja spolecznie. Z cytatu
        powyzszego mozesz wyciagnac rowniez wniosek. Ludzie pracuja jako wolontariusze
        aby cos z tego miec. Nie jest prawda, ze pracujac jako wolontariusz nie masz i
        nie bedziesz mial z tego nic. Za twoja prace i czas zawsze otrzymujesz cos w
        zamian, nawet jesli sa to ... ano wlasnie ... WORK EXPERIENCE. I jeszcze raz.
        Jesli taka korzysc pragniesz wykorzystac (doswiadczenie) to automatycznie twoja
        wolontaryjska praca uwazana jest i bedzie uwazana jako praca na wykonywanie
        ktorej potrzebujesz miec pozwolenie oficjalne, nawet jesli nie otrzymujesz za
        nia wynagrodzenia pienieznego. Otrzymujesz jednak za wykonywanie tej pracy
        (1) doswiadczenie oraz (2) mozliwosc nauki nowych umiejetnosci bezposredno
        zwiazanych z praca ktora wykonujesz ale i (3) mozliwosc wpisania (uzywania tego
        jako najwazniejszy argument) w twojej przyszlej aplikacji o "normalna - platna"
        prace twego "Canadian Work Experience" - "the work that you do and the skills
        that you learn are just as important as if you were being paid and look great
        on your Resume/CV". Dlatego tez dla prawa, dla rzadu, dla przecietnego
        Kanadyjczyka nie ma znaczenia czy otrzymujesz za twoja prace wynagrodzenie
        pieniezne czy tez nie; ma natomiast ogromne znaczenie, ze wykonujesz prace
        bedac na wizie turystycznej bez posiadania pozwolenia na wykonywanie pracy.

        Inna sprawa, jak juz wczesniej pisalam, jest w tym czym sie kierujesz - jaka
        jest twoja motywacja a raczej wszystkie elementy twojej motywacji ...
        powtarzam ... wszystkie elementy twojej motywacji.

        Jesli chcesz komus pomagac poniewaz ktos potrzebuje (humanitarnej dla
        przykladu) pomocy (i to jest tylko i wylacznie jedyny element twojej motywacji)
        to przedewszystkim jest to tylko i wylacznie twoja prywatna sprawa i jesli
        zrobisz to czego pragniesz, to twoje (takie z taka i tylko taka motywacja)
        zachowanie nie podlega ... hmm ... pod prawo, ktore mowi, ze jesli ... to
        zostaniesz deportowany lub zostaniesz aresztowany lub odebrane ci zostanie
        prawo do pomagania innym ludziom w potrzebie.

        Robi ci to sens?

        Pozdrawiam serdecznie.
    • sylwek07 dziekuje za ta odpowiedz .. 05.12.04, 21:43
      Attala dzieki za to wyjasnienie i rozwianie mi watpliwosci,a teraz pozostaje mi
      aby tak dobrac zakres wolontariatu aby nie byc na bakier z Prawem(jesli pojawie
      sie w Kanadzie)..zycze milej niedzieli
      • dradam1 praca w Kanadzie bez wynagrodzenia 28.11.05, 03:31
        cos mi sie zdaje, ze bedzie to mozliwe. Na razie jest to mozliwe w odniesieniu
        do lekarzy odbywajacych czesc swojej rezydentury w kanadyjskich szpitalach (
        przyjedzajacych na takie rotacje spoza Kanady).

        Dowcip jednak polega na tym, ze mowi sie takze, ze tacy lekarze moga miec
        zaofiarowana opcje pozostania w Kanadzie po ukonczeniu treningu.

        Pozdrawiam

        dradam1
        • qwilleran Re: praca w Kanadzie bez wynagrodzenia 28.11.05, 05:57
          Bedac na wizie turystycznej mozna pracowac jako wolontariusz jezeli jest to
          praca w niepelnym wymiarze godzin.
          Zrodlo: znana wszystkim strona cic.
          Ostatnia strona dokumentu www.cic.gc.ca/manuals-
          guides/english/fw/fw02e.pdf
          • dradam2 Re: praca w Kanadzie bez wynagrodzenia 30.03.06, 00:52
            czy ktos ma jakies doswiadczenie praktyczne w tym zalresie ?


            dradam1
            • sylwek07 Re: praca w Kanadzie bez wynagrodzenia 30.03.06, 09:56
              ostatnio moja znajoma pojechala na staz i musiala starac sie o wize pracownicza
              ktora od reki dostala.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka