Dodaj do ulubionych

moje afirmacje się sprawdzają

08.01.07, 09:29
chciałam się pochwalić, że od 10 lat korzystam z magicznej mocy afirmacji i
widzę niesamowite efekty.
Gdy zaczynałam, byłam nastolatką - bieda w domu, rodzice po rozwodzie, który
trwał ponad 4lata, zakompleksiona na punkcie swojego wyglądu, bez
przyjaciół...
teraz od paru lat jestem szczęśliwą mężatką, stać mnie na wszystko co
potrzebne, rodzice choć nie są razem - pogodzili się i potrafią ze sobą
rozmawiać, mam wiarę w siebie i w przyszłość.
Kiedyś ktoś (lekarz oczywiście) powiedział mi, że będę miała problem z
zajściem w ciążę - dzięki afirmacjom udało się po 3 miesiącach starań Teraz
jestem matką cudownego, pięknego dzidziusia.
Przykłady mogę mnożyć.
Książki, które zmieniły moje życie to Moc pozytywnego myślenia, Możesz
uzdrowić swoje życie, Potęga podświadomości i wiele innych
Dziękuję opatrzności i Bogu, że trafiłam na nie w odpowiednim czasie, miejscu
i przestrzeni smile zanim moje dorosłe życie ukształtowało się.
Obserwuj wątek
    • motyvvacja Re: moje afirmacje się sprawdzają 08.01.07, 11:31
      Pozdrawiam cie norkana i ciesze sie razem z toba.
      Oby i inni mieli na tyle szczescia by potrafili sie nim z toba podzielicsmile
      pozdrowka
      • maya2006 Re: moje afirmacje się sprawdzają 08.01.07, 21:12
        norkana- podobnie jak ty- od lat wlasnie afirmacje steruja moim zyciem. zaczelo
        sie od broszurki "lecz sie sam"- czy jakos tak. afirmacja jest w stanie zmienic
        pozytywnie zycie i czlowieka- a moze wszystko naraz?
        pozdrawiam bardzo cieplo
        • norkana Re: moje afirmacje się sprawdzają 09.01.07, 11:07
          moi znajomi podchodzą do tych teorii bardzo sceptycznie, niektórym nawet nie
          mówię i nie tłumaczę, o co chodzi - i tak nie zrozumieją. Tak na prawdę nie
          chcą rozumieć sad
          Część z nich czyta książki o afirmacjach, ale po odłożeniu na półkę zapominają.
          Uważają takie lektury za chwilowe poprawiacze nastroju i
          ewentualnie "teoretyczne szanse" na polepszenie, ale w ich życiu dominuje
          raczej tzw realistyczne podejście do sytuacji.
          Ja wyszłam z założenia, że warto spóbować, bo i tak nic nie stracę, a mogę dużo
          zyskać. Najtrudniej było na początku, kiedy nie można było liczyć na szybkie
          efekty. Pracowałam nad jedną afirmacją, nie zastanawiając się co przyniesie i w
          jaki sposób. Chodziło mi o wybaczenie danej osobie. Bardziej skupiałam się na
          własnych odczuciach do kogoś niż na późniejszych relacjach. Okazało się że
          przyszło i przebaczenie i zmiana toksycznej relacji w bardzo pozytywną. Ale
          czekać musiałam parę lat smile - właściwie nie czekałam, bo zapomniałam o tej
          afirmacji hi hi hi. Dopiero gdy przyszła pozytywna zmiana uzmysłowiłam sobie,
          że przecież o to właśnie się "modliłam".
          Dla wzmocnienia wiary w pozytywne myślenie, za każdym razem, kiedy wydarzyło
          się coś radośnie oczekiwanego, stawiałam plusa na dużym arkuszu papieru
          powieszonym nad łóżkiem. Nie minęło parę miesięcy, kartka się zapełniła w
          całości. To dało mi namacalny dowód, ile fajnych rzeczy się dzieje wokół i
          trzeba je doceniać.
          • eevvaa Re: moje afirmacje się sprawdzają 09.01.07, 11:56

            Jak miło poczytać.Taki wątek jest tutaj bardzo potrzebny.

            Serdecznie pozdrawiam smile)
            -
            Uśmiech wędruje daleko...

            ewa
          • c.kapturek Re: moje afirmacje się sprawdzają 09.01.07, 22:36
            o oo o coś w tym jest coś napisała. też własnie czasami mam takie podejscie,
            że "jako chwilowy poprawiacz nastroju" sad
            muszę wziaśc się za siebie i nad tym popracowaćbig_grin
            dzięki wam ludziki, za te wasze ciekawe i madre posty tutajsmile
            pozdrawiam

            ps. ale przynajmniej kilka rzeczy w tym roky z mapy marzen mi się chyba ziściło
            hihihihi wink
    • princesswhitewolf Re: moje afirmacje się sprawdzają 09.01.07, 12:08
      Wiesz norkana gdyby tak bylo ze wystarczy wierzyc i afirmowac to swiat bylby
      pelen szczesliwych i zdrowych wiecznie zyjacych ludzi, masy b bogatych ludzi, bo
      kazdy ludzi marzy i wielu modli sie, wielu wierzy ze czeka ich co najlepsze i
      wielu tez afirmuje wyobrazajac sobie swoja swietlana przyszlosc.
      Ale przychodzimy tutaj aby odbyc pewna lekcje i niestety nie ma gwarancji ze po
      tlustych latach beda nastepne tluste a nie chude.
      Zycie jest dlugie norkana i wiele jeszcze przezyjesz glebokich doswiadczen
      wszelakiego typu, bo kiedys nas choroba czy smutek zawsze dopada. smile Zreszta i
      dobrze bo bez chudych lat nie bylibysmy madrzejsci i bardziej doswiadczeni.

      W kazdym razie dolaczam sie do grona cieszacych sie twoim szczesciemsmile
      • lilith_6 Re: moje afirmacje się sprawdzają 09.01.07, 16:26
        Zreszta i
        > dobrze bo bez chudych lat nie bylibysmy madrzejsci i bardziej doswiadczeni.

        Princess... mowisz i masz wink
        Ty wierzysz, że po latach tłustych przychodzą chude. No i do Ciebie przychodzą.
        Norkana zmieniła swój sposób myślenia, i jeśli nic/nikt jej nie "zdołuje", nie
        "sprowadzi na ziemię" dalej będzie pławić się w swoim szczęściu. Bo tak to
        działa. Każdy ma to, czego oczekuje, co zna, co jest w stanie zrozumieć (to tak
        w wielkim uproszczeniu).
        Pozdrawiam smile
        • princesswhitewolf Re: moje afirmacje się sprawdzają 09.01.07, 17:28
          Podam przyklad filmu znanego powszechnie gdy wiara byla tak MOCNA i AFIRMACJA w
          uzdrowienie syna ze rodzice zabili wlasne dziecko nie podajac insuliny. Bo
          wierzyli ze w koncu jak afirmuja to na pewno wyzdrowieja.

          Ludzie w roznych sektach bardzo bardzo silnie wizualizuja i wierza.Ale czy
          przedmiot ich wiary i wizualizacji jest realny i sprawdzaja sie ich afirmacje ze
          tak i tak bedzie?

          Male dzieci zawsze wierza w bajki z happy endem i duzo marza i afirmuja
          naturalnie....ale zdarza sie ze ciezko choruja.

          Znam niejedna zone ktora cale lata pobita przez meza chodzila afirmujac i modlac
          sie aby sie zmienil, ale niestety ciezko jej sie jest jej w glowie pogodzic z
          faktem ze realia sa takie ze on nie jest idealny i wysniony i ze sie nie zmieni
          tak latwo. Trzeba w pewnym momencie spojrzec realnie na zycie.
          Eh pokolenia marzyly i wierzyly i polegly. Jedni to otrzymali inni nie.

          lilith_6 napisała:
          > Princess... mowisz i masz wink
          > Ty wierzysz, że po latach tłustych przychodzą chude. No i do Ciebie przychodzą.
          he he a coz ty dobry czlowieku mozesz wiedziec na moj temat aby tak sadzic? Nic
          nie wiesz o mnie no chyba ze jasnowidzisz ale tez jakos nietrafniewink

          >Każdy ma to, czego oczekuje, co zna, co jest w stanie zrozumieć (to tak
          > w wielkim uproszczeniu).
          Naprawde to wygodna teoria , ale zycie jest zaskakujace i fascynujaco
          nieprzewidywalne. Sadzisz ze ludzie sa wieczni i z metalu? NAle mowie tez o
          zyciu jakim ono jest, bo zyje juz troche i wiem ze kazdy z nas kogos tam kiedys
          traci i nikt nie jest wieczny. Jak bylam mala dziewczynka to myslalam ze jak
          zamkne oczy i jesli nie wierze w cos to to cos zniknie. No ale niestety tak nie
          jest. Nie znam ludzi cale zycie szczesliwych. Nawet jesli byli szczesliwi to
          okupili to ciezka praca, jakas wczesniejsza tragedia.


          Ja mysle ze odrobina pokory i wiara ze Bog nam zsyla doswiadczenia jakie nas
          ucza czegos nie zaszkodzi. Ja wiem ze ludzie bardzo chca szczescia w milosci i
          zdrowia i bogactwa itd i nie daj aby ktos to podwazyl.

          Nie mowie o jakims dolowaniu kogos. Uwazam ze afirmacja jest wspaniala technika
          psychologiczna i ja tez afirmuje i planuje i realizuje to realnie , ale nie
          oznacza ze nie widze faktu ze czasem mi moze sie zdawac ze cos jest dla mnie
          dobre i moge afirmowac a wcale nie byloby co pokazuje sie pozniej w wydarzeniach.
          Ponoc nie zawsze dostajemy to co chcemy, ale zawsze dostajemy co potrzebujemy.
    • lilith_6 Re: moje afirmacje się sprawdzają 09.01.07, 16:29
      Dzięki, że o tym napisałaś. Taki tekst wspaniale motywuje do chwycenia za
      pióro... Pozdrawiam smile))
      • norkana Re: moje afirmacje się sprawdzają 10.01.07, 11:07
        myślę, że to co nas spotyka jest jak lustro. Mamy się w tym przejrzeć i
        ZOBACZYĆ. Albo wyciągniemy wnioski, albo się poddamy i załamiemy, sądząc "życie
        się pieprzy"
        Jeżeli czegoś nie otrzymuję to znaczy, że wewnętrzny głos mówi NIE ZASŁUGUJESZ!
        Ewentualnie trzeba godzić się z tzw wolą bożą, bo czasem te dobre rzeczy wcale
        nie wychodzą nam na dobre (trzeba mieć pokorę w prośbach i nie życzyć sobie
        fury złota tylko dlatego, że sąsiad ma). Z perspetkywy czasu widzę, że zło
        przychodzi aby mnie czegoś nauczyć.
        Parę lat temu miałam doczynienia z ludźmi mnie upokarzającymi i upodlającymi.
        Jak nie jedni to drudzy takie błędne koło. Okazało się, że to we mnie był
        problem a nie w nich, że się pojawiali. Myślałam o sobie "jestem nic nie warta,
        nudna" więc tak mnie traktowano. Musiało minąć wiele lat, zanim zwalczyłam
        negatywną myśl i zastąpiłam ją czymś pozytywnym. Moje życie nie jest pasmem
        szczęścia i skakania w obłoczkach. Jednak spełniają się moje marzenia o domu
        rodzinie. to jest najważniesze.
        Wymyślając afirmację, wiele się nad nią zastanawiam, czy nie jest "złą prośbą"
        często modlę się o zdrowie, dobrobyt, dobrą drogę dla innych kończąc
        słowami "bądź wola Twoja" Skąd mam wiedzieć czy Bóg nie ma innego planu dla
        danej osoby/dla mnie. Czasem choroba potrafi być oczyszczeniem - więc
        odmawiając jej komuś, odmawiam oczyszczenia. Jedni rozumieją bez bicia innym
        trzeba wlać ostro w dupę - żeby pewne rzeczy zrozumieli.

        Druga sprawa, trzeba umieć się dzielić dobrą energią, nie skupiać się wyłącznie
        na sobie.
        Według mnie to Bóg ma ostatnie zdanie, ja sama z siebie nie mogę nic, ale z Nim
        mogę wszystko. Pokora jest kluczowym motywem w afirmowaniu do szczęścia i daje
        mi równowagę. Nie chcę być rozkapryszoną księżniczką z zachciankami.

        Pozytywne myślenie to baaaardzo złożony temat. Ktoś kto jest optymistą nie
        znaczy że jest ześwirowanym skakaczempochmurkach. Uśmiecham się do siebie do
        innych, modlę się za trudną młodzież, chorych starców - jestem pośrodku bagna
        zwanego życiem i widzę, że można je zmienić.
        Podoba mi się jedno powiedzonko z jakiejśtam książki "dajcie mi sęki, a zrobię
        z tego sękacz".

        P.S. moim wyzwaniem narazie nie do przejścia jest prowadzenie samochodu. Zdałam
        za pierwszym razem (afirmacja podziałała) ale boję się jeździć. Coś we mnie
        bardzo boi się do tego stopnia że nawet afirmacji do tego nie ułożyłam.
        • motyvvacja Re: moje afirmacje się sprawdzają 10.01.07, 12:55
          Norkana ja mysle zebys afirmowala -wiare w siebie-
          Taka afirmacja ma skutek kuli snieznej.
          wydaje mi sie ze 90% strachu ma swoja przyczyne i skutek w braku wiary w siebie.
          Ps: jazda samochodem tez z tamtad sie wywodzismile

          pozdrawiam
          • motyvvacja Re: moje afirmacje się sprawdzają 10.01.07, 13:01
            oprucz mozliwosci traumy,lub jakis dzieciecych przezyc.
            -co i tak afirmacja wiary pokona.no i oczywiscie TOPIENIE MARZANNY
            Czyli pozegnanie sie z przeszloscia..Warto sobie taka marzanne zrobicsmile)
            Caly strach,bol,,pamiec przeszla..Uformowac jej wlosy,podebrac kolor..smile
            Mozna sie pobawic...
            puscic na wode podpalic i utopic upiorasmile)

            hje hje
        • czakra_serca Re: moje afirmacje się sprawdzają 10.01.07, 14:41
          wiele razy próbowałam afirmować.. nawet nagrywałam sobie afirmacje śpiewane.. i
          wydawalo mi się, że to takie proste.. niestety bardzo szybko się poddawalam i
          los szybko pokazywał mi, że nic z tych afirmacji nie wychodziło... ostatnio
          przezyłam coś, co zamknęło mnie na wszystko dookoła.. teraz szukam w sobie siły
          do pójścia do przodu... narazie czuję zmęczenie ale i wielką chęć poprawy
          swojego życia... ale nie mam zupelnie pojęcia od czego zacząć... skąd mam
          wiedzieć, jakiej afirmacji użyć na początek? może mi pomożesz?

          pozdrawiam

          • princesswhitewolf Re: moje afirmacje się sprawdzają 10.01.07, 15:37
            czakra_serca:
            Poczekaj az przejdziesz ten okres smutku i "zaloby". Nic na sile. Jak juz
            zregenerujesz sie psychicznie to dopiero zastanow sie: czego cie to
            doswiadczenie nauczylo? Co Bog chcial ci pokazac? Jak powinnas zmienic postepowanie?

            No i dopiero wtedy ustal swoje cele, afirmuj czy po prostu realizuj praktycznie
            swe marzeniasmile
            Powodzenia
            • czakra_serca Re: moje afirmacje się sprawdzają 10.01.07, 15:51
              myślę, że znam już odpwoiedź na to pytanie.. nie wiem tylko, czy afirmując
              konkretnie to nie ominę czegoś, co spowoduje, że afirmacja nie zadziala tak,
              jak powinna..?
          • norkana Re: moje afirmacje się sprawdzają 10.01.07, 16:56
            czakra_serca napisała:

            > wiele razy próbowałam afirmować.. nawet nagrywałam sobie afirmacje śpiewane..
            i
            > teraz szukam w sobie siły
            > do pójścia do przodu... narazie czuję zmęczenie ale i wielką chęć poprawy
            > swojego życia... ale nie mam zupelnie pojęcia od czego zacząć... skąd mam
            > wiedzieć, jakiej afirmacji użyć na początek? może mi pomożesz?
            >
            > pozdrawiam
            >


            trzeba afirmować o tym czego się potrzebuje np:
            - mam siłę, odważnie idę do przodu, odczuwam harmonię i równowagę itp...
            moje pierwsze afirmacje były:
            -kocham i jestem kochana (zasługuję na miłość)
            -wierzę w siebie, (jestem wartościowym człowiekiem)
            od tego wyszłam, bo to było dla mnie najważniejsze w życiu
            jest pewna teoria o blokowaniu afirmacji, podobno gdy zaczynamy skupiać się np
            na zdrowiu to wtedy zaczynamy bardziej chorować lub gdy myślimy o pieniądzach
            to biedniejemy
            podobno nasz wewnętrzny człowieczek nagle czuje się zagrożony dlatego jego głos
            na chwilę staje się ważniejszy głośniejszy. Trzeba wziąć go na przetrzymanie i
            pokazać kto tu rządzi. Jak w superniani smile Każdy z nas widzi jak zachowuje sie
            dziecko gdy nagle zabraniamy mu czegoś co do tej pory było normalne. Jest krzyk
            na maxa!!!
            Trzeba sobie wyobrazić ile lat mieliśmy chore myślenie a w ile dni chcielibyśmy
            je zwalczyć?
            Druga moja rada dla początkujących, pochodzi z książki Potęga podświadomości.
            Nie wysilać się z afirmacjami. Mają być naturalne i wypowiedziane jakby już sie
            spełniły. Skupianie się na nich caaałym umysłem i ciałem tylko przeszkadza,
            zatrzymuje pozytywny obrót wydarzeń. Ja najpierw wymawiam afirmację (dla
            porównania) o czymś co już faktycznie mam
            np: jestem zdrowa/mam 100zł w portfelu
            wtedy wyczuwam jak intonuję zdanie i tym samym tonem i sposobem wymawiam nową
            myśl o czymś czego jeszcze nie mam. (bo czy ktoś skupia się nad pomyśleniem o
            czymś oczywistym? hi hi hi)
        • princesswhitewolf Re: moje afirmacje się sprawdzają 10.01.07, 15:34
          norkana napisała:
          >myślę, że to co nas spotyka jest jak lustro.

          Przykladowy jakis niemowlak ujrzal siebie w lustrze i umarl po paru dniach.
          Powinien wyciagac wnioski? ha ha

          Ja uwazam ze zagadnienie zycia jest o wiele trudniejsze.
          • norkana Re: moje afirmacje się sprawdzają 10.01.07, 16:43
            kwestia chorób niemowląt:
            - one reagują na myśli matki; jeszcze nie mają wielu własnych przeżyć, więc
            żywią się myślami matki. Gdy kobieta jest w ciąży przekazuje swoją traumę
            płodowi poprzez stres szybsze bicie serca itp i w ten sposób uniemożliwia
            zdrowy rozwój ... tak mi się wydaje
            (teorie teoriami zawsze się znajdzie przeciwnik który wyjaśni po swojemu)
            • eevvaa Re: moje afirmacje się sprawdzają 10.01.07, 16:50
              norkana napisała:

              > kwestia chorób niemowląt:
              > - one reagują na myśli matki; jeszcze nie mają wielu własnych przeżyć, więc
              > żywią się myślami matki. Gdy kobieta jest w ciąży przekazuje swoją traumę
              > płodowi poprzez stres szybsze bicie serca itp i w ten sposób uniemożliwia
              > zdrowy rozwój ... tak mi się wydaje
              > (teorie teoriami zawsze się znajdzie przeciwnik który wyjaśni po swojemu)

              -Na pewno coś w tym jest Norkana.Między moimi dziećmi jest osiem lat
              różnicy.Drugie dziecko chowało mi się zdrowiej, a urodziłam mając 30 lat.Moje
              myślenie wtedy zaczynało się zmieniać na bardziej pozytywne i to znalazło
              odbicie w córeczce.
              -
              Uśmiech wędruje daleko...

              ewa
            • princesswhitewolf Re: Pie in the Sky 10.01.07, 20:34
              1. Statystyki psychologiczne nie udowodnily nasuwajacej sie po twoim wniosku
              jakze oczywistej korelacji miedzy stresem matki w ciazy a tym np ze dziecko
              umiera w 1 roku zycia np. na ospe. Umieraja niemowlaki szczesliwych par jak i
              klocacych sie. Zycie nie jest takie proste bo gdyby bylo to przecietny
              psycholog by zauwazyl ta korelacje.

              2 Twoja teoria sugeruje ze na czlowieka nie dzialaja tylko jego afirmacje ale
              rowniez i ma wplyw najblizsze otoczenie, A NA PEWNO MATKA. Zatem coz po
              afirmacjach jesli ktos zyje np z osoba ktora jest np chora i dlatego cierpi. W
              takim wypadku moze sobie afirmowac w brod ale i tak to nie zadziala.

              ( teorie teoriami ale zawsze sie znajdzie przeciwnik majacy swoje
              uzasadnieniesmile)... ale ja w koncu po to tu przychodze aby z nim rozmawiac i nie
              oczekuje tylko wygodnie poklasku i chce dyskutowac i analizowac cudzy poglad
              tezsmile) )


            • princesswhitewolf Re: Jakby wygladalo panstwo Afirmatorow? 10.01.07, 20:35
              P.S. Teoria afirmacji oczywiscie gdyby byla 100% sprawdzajaca sie dla kazdego
              ktory uczciwie i serioafirmuje to krylaby pewne niebezpieczenstwa:

              1. Wiekszosc ludzi afirmowaloby bycie milionerami. Ciekawe jakby to mialo
              wygladac realistycznie z perspektywy co mozliwe w ekonomiismile) Miliony bylby
              prezydentami oczywiscie i rzadzilby nie wiem gdziesmile)Co by bylo gdyby afirmacja
              bycia liderem kraju, prezydentem sprawdzila sie komus a okazalby sie malo
              empatyczny osobnik i osiagnawszy pozycje urzadzil kolejny faszyzm?


              2. W spoleczenstwie AFIRMATOROW , osoby nieszczesliwe skazane by byly na
              ostracyzm,i uznano za sama sobie winna i pogardzana niekiedy przez radykalow
              afirmacji, bo uznanoby, ze (cyt osobe z powyzej) " Afirmujesz to wierzysz i
              masz, a nie afirmujesz to nie masz" .

              3. Czlowiek uczy sie przez doswiadczenia, a w calkowicie wyidealizowanym
              swiecie ludzie by byli niewinni jak baranki i niestety glupawi, niezbyt
              rozumiejacy innych ludzi w potrzebie, bo empatia to wspolczucie jakie wynika z
              tego ze rozumiemy sytuacje tamtej osoby bo podobne doswiadczenie juz przezylismy
              • ciapcius.ciaputkiewicz Re: Jakby wygladalo panstwo Afirmatorow? 10.01.07, 20:52
                princesswhitewolf napisała:
                >Wiesz norkana gdyby tak bylo ze wystarczy wierzyc i afirmowac to swiat bylby
                >pelen szczesliwych i zdrowych wiecznie zyjacych ludzi

                Wlasnie. Gdyby to tylko zalezalo od wyobrazen to wojen i masowych kataklizmow
                by nie bylo bo masowe szczescie pewno nie jeden afirmuje.

                Czytam te wpisy ze zdumieniem. Czy naprawde pisuja tu same niedojrzale i
                niedoswiadczone zyciowo egzaltowane 20 i 30 latki ktore mysla ze czlowiek nie
                choruje i nie umiera bo wystarczy ze afirmuje to bedzie zyc wiecznie? Siedzi
                taka kura domowa i tak sie boi doswiadczen zyciowych i bzdurzy na forum o
                wiecznym szczesciu jakie sobie wyafirmuje. Trzesie portkami bo tak sie boi
                cokolwiek przezyc innego niz cukierkowe marzenia.

                Zaraz rzuca sie na mnie te rozmarzone kury domowe bo przeciez zabieram im ich
                iluzje wiecznego szczescia.
                • ciapcius.ciaputkiewicz Re: dla wszystkich żon i mam... 10.01.07, 20:57
                  Jestem kobietą szczęśliwą. Rano wstaję razem z moim mężem i gdy on goli się
                  w łazience, przygotowuję mu pożywne kanapki do pracy.
                  Potem, gdy całuje mnie w czoło i wychodzi, budzę naszą piątkę
                  dzieciaczków, jedno po drugim, robię im zdrowe śniadanie i głaszcząc po
                  główkach żegnam w progu, gdy idą do szkoły.
                  Zaczynam sprzątanie. Odkurzam, podlewam kwiatki, nucąc wesołe piosenki.
                  Piorę skarpetki i gatki mojego męża w najlepszym proszku,na który stać nas
                  dzięki pracy Mojego męża, i rozwieszam je na sznurku na balkonie. W
                  międzyczasie dzwoni często mamusia mojego męża i pyta o zdrowie Swojego
                  dziubdziusia. Teściowa jest kobietą pobożną i katoliczką, znalazłyśmy wiec
                  wspólny punkt widzenia. Po miłej rozmowie, jeśli już skończyłam pranie i
                  sprzątanie, które dają mi tyle radości i poczucie spełnienia się w obowiązkach,
                  idę do kuchni i przygotowuję smaczny obiad dla naszego pracującego męża i ojca,
                  który jest podporą naszej rodziny i dla naszych pięciu pociech.
                  Kiedy już garnki wesoło pyrkoczą na gazie, a mieszkanie jest czyste,
                  pozwalam sobie na chwilę relaksu przy płycie z Ojcem Świętym i robię na
                  drutach sweterki i śpioszki dla naszej szóstej pociechy, która jest już w
                  drodze, a którą Pan Bóg pobłogosławił nas mimo przestrzeganego kalendarzyka,
                  co jest jawnym znakiem Jego woli.
                  Nie włączam telewizji, ponieważ płynący z niej jad i bezeceństwo mogłyby
                  zatruć wspaniałą atmosferę naszej katolickiej rodziny. Czasami haftuję tak,
                  jak nauczyłam si ę z kolorowego pisma dla katolickich pań domu, albowiem
                  kobieta nie umiejąca haftować nie może się wpełni spełnić życiowo. Kiedy moje
                  dzieci wracają ze szkoły radośnie świergocząc, wysłuchuję z uśmiechem, czego
                  dziś nauczyły się w szkole. Opowiadają mi o lekcjach przygotowania do życia w
                  rodzinie, których udziela im bardzo miła pani z przykościelnego kółka
                  różańcowego. Córeczki proszą, abym nauczyła je szyć, ponieważ chcą
                  być prawdziwymi kobietami, nie zaś wynaturzonymi grzesznicami z okładek
                  magazynów, chłopcy natomiast szepczą na ucho, że na pewno nigdy nie popełnią
                  tego strasznego grzechu, który polega na dotykaniu samych siebie, ani nie będą
                  oglądać zdjęć podsuniętych przez samego Szatana. Karcę ich lekko za wspominanie
                  o rzeczach obrzydliwych, lecz jestem szczęśliwa, że wczesne ostrzeżenie
                  uchroni moich dzielnych chłopców przed zboczeniem i abominacją. Mój maż wraca
                  z pracy po południu. Witamy go wszyscy w progu, poczym myje on ręce i zasiada
                  do posiłku, a ja podsuwam mu najlepsze kąski, aby zachował siłę do pracy.
                  Potem mój mąż włącza telewizor i zasiada przed nim w poszukiwaniu relaksu, a
                  ja zmywam talerze i garnki i zabieram jego skarpetki do cerowania, słuchając z
                  uśmiechem odgłosów meczu sportowego w telewizji. Wieczorem kąpię nasze
                  pociechy ikładę je spać. Kiedy wykąpiemy się wszyscy, mój mąż szybko spełnia
                  swój obowiązek małżeński, ja zaś przeczekuję to w milczeniu, ze spokojem
                  i godnością prawdziwej katoliczki, modląc się w myśli o zbawienie
                  tych nieszczęsnych istot, które urodziły się kobietami, ale którym lubieżność
                  Szatana rzuciła się na mózgi, które w obowiązku szukają wstrętnych i
                  grzesznych przyjemności. Zasypiam po długiej modlitwie i tak mija kolejny
                  szczęśliwy dzień mojego życia.

                  A teraz pytanie za 3 punkty - co to do ch...jest ?
                  Odpowiedź poniżej.

                  FRAGMENT Z KSIĄŻKI: "Przygotowanie do życia w rodzinie" -
                  autor Maria Ryś - podręcznik dla gimnazjum i szkoły ponadgimnazjalnej o
                  miłości, małżeństwie i rodzinie - zaaprobowany przez MEN i opłacony z Twoich
                  podatków. Cena detaliczna 12pln. Możesz ją znaleźć na
                  www.edukacyjna.pl/ksiazka.php?id=4897
                  • krysiulka kliknęłam w ten link 12.01.07, 18:01
                    > FRAGMENT Z KSIĄŻKI: "Przygotowanie do życia w rodzinie" -
                    > autor Maria Ryś - podręcznik dla gimnazjum i szkoły ponadgimnazjalnej o
                    > miłości, małżeństwie i rodzinie - zaaprobowany przez MEN i opłacony z Twoich
                    > podatków. Cena detaliczna 12pln. Możesz ją znaleźć na
                    > www.edukacyjna.pl/ksiazka.php?id=4897

                    kliknęłam w link, a tam wyjaśnienie:
                    "OŚWIADCZAMY, że krążące w internecie informacje o zawartości książki, pod
                    śmiesznym tytułem "Jestem kobietą szczęśliwą..." są nieprawdziwe. "
                    i dalej:
                    "Komentowanie krążących po sieci bzdur na łamach naszego forum dyskusyjnego
                    oraz wpisywanie recenzji przez osoby nie znające książki a które opierają się o
                    internetową propagandę jest bezsensowne i traktowane jako fałszywka."

                    Ciapciusiowi GRATULUJEMY ciasnoty umysłowej.
                • motyvvacja Re: Jakby wygladalo panstwo Afirmatorow? 10.01.07, 21:30
                  Czytam te wpisy ze zdumieniem. Czy naprawde pisuja tu same niedojrzale i
                  > niedoswiadczone zyciowo egzaltowane 20 i 30 latki ktore mysla ze czlowiek nie
                  > choruje i nie umiera bo wystarczy ze afirmuje to bedzie zyc wiecznie? Siedzi
                  > taka kura domowa i tak sie boi doswiadczen zyciowych i bzdurzy na forum o
                  > wiecznym szczesciu jakie sobie wyafirmuje. Trzesie portkami bo tak sie boi
                  > cokolwiek przezyc innego niz cukierkowe marzenia.
                  >
                  > Zaraz rzuca sie na mnie te rozmarzone kury domowe bo przeciez zabieram im ich
                  > iluzje wiecznego szczescia.

                  Moze nie kury domowe sie na ciebie rzuca a moderatorzy.
                  Prosze nie obrazac naszych forumowiczow,nie krytykowac,nie atakowac,nie
                  dogryzac,nie wyzywac i pzredewszystkim nie obrazac.
                  Kazdy na tym forum ma sie czuc bezpiecznie-wyrazajac swoje opinie i tak sie
                  bedzie czul.
                  Juz ja sie o to postaramsmile
                  • motyvvacja Re: Jakby wygladalo panstwo Afirmatorow? 10.01.07, 21:37
                    >trzesie portkami bo tak sie boi co innego pzrezyc niz cukierkowe marzenia<

                    Pimpus czy pumpus mam dla ciebie dobra wiadomosc i
                    ...jeszcze lepsza
                    A) strach tzreba pokonac ,by spojrzec w podswiadomosc i zmierzyc sie z
                    lekiem,ktory jest przyczyna danego problemu
                    B) dopiero wtedy mozna afirmowac zmiany

                    Troche psychologi i edukacji ,chocby na temat afirmacji drogi kolego/kolezankosmile
                    • ciapcius.ciaputkiewicz Re: Jakby wygladalo panstwo Afirmatorow? 10.01.07, 21:52
                      nie obrazilem nikogo konkretnie bo nie zwracalem sie do nikogo ale wyrazilem
                      opinie ogolnie o wniosku moim z wypowiedzi wypowiedzi wrecz odwrotnie ty mnie
                      obrazasz celowo przekrecajac moj nick. Czy jako moderator nie powinnas siebie
                      tutaj ukarac?

                      Jestem magisterem pedagogiki. Pracuje w logistyce. Seminariow na temat
                      afirmacji, NLP przeszedlem sporo jak wiekszosc forumowiczow tu podstawowke
                      konczyla.
                      • motyvvacja Re: Jakby wygladalo panstwo Afirmatorow? 11.01.07, 01:32
                        tak masz racje,wiekszosc tutaj skonczyla tylko podstawowke
                        ALe dzieki Bogu jest to forum duchowego rozwoju,a nie wymiany prac
                        magisterskichsmile
                        ciapciusiu.ciaputkiewiczu,prosze o wybaczenie jesli naruszylam cienka strune
                        twojego wewnetrznego krytyka,i zareagowal on krzyczac i tlupiac nozkami w
                        podest stolka od komputera-jesli przekrecilam tak wszakze prostego w pisowni
                        nicka.To wybacz mi,i ukaraj,jak najbardziej tylko potrafisz..smile

                        ale jakos wiesz...ochota do karania siebie mi przeszla..Mnie mozna tylko
                        nagradzacsmile
                        Ps: Pan magister musi sie zgodzic z tym ze asertywnie zachowujemy sie tylko i
                        wylacznie wtegy gdy nie ranimy innych.Umiejetnosc wyrazania swoich opini i
                        racji bez potrzeby deptania praw innych.to tak pol na pol duchowosmile
                      • lilith_6 Re: Jakby wygladalo panstwo Afirmatorow? 11.01.07, 12:00
                        > Jestem magisterem pedagogiki.

                        No to już wiem skąd się biorą Twoje kompleksy, którymi podszyte są powyższe ataki.
                        smile)))
                • princesswhitewolf Re: Afirmacja jako terapia 10.01.07, 22:07
                  ciapcius.ciaputkiewicz napisała:
                  > Czytam te wpisy ze zdumieniem. Czy naprawde pisuja tu same niedojrzale i
                  > niedoswiadczone zyciowo egzaltowane 20 i 30 latki ktore mysla ze czlowiek nie
                  > choruje i nie umiera bo wystarczy ze afirmuje to bedzie zyc wiecznie?

                  No ale czemu piszesz to jako odpowiedz na moje wpisy? Chyba nie do konca
                  czytales o czym pisze.

                  Widzisz to co ludzie w wiekszosci pisza w ksiazkach o afirmacji to niezachwiana
                  wiara w nia jest potrzebna. A obsesyjna wiara w cokolwiek odrealnia i prowadzi
                  do ortodoksyjnych zachowan. Na swej drodze poznalam ludzi ktorzy tak uwierzyli
                  w cos ze jest stworzyli swoj wlasny swiat i sa szczesliwi, chocby to byl
                  szpital dla ludzi psych. chorych

                  ALE. I tu jest wazny szczegol=>

                  Na kursach Silvy, NLP, afirmacji itp jakie ja przeszlam, zaden z wykladowcow
                  nie zachecal do tego by bezkrytycznym byc wobec rzeczywistosci ani nie
                  gwarantowal 100% rezultatow ani nie mowil ze jak afirmuja to zadne cierpienie
                  ich nie dotknie.

                  Otoz mowili ze Afirmacja czy Tworcza Wizualizacja to technika psychologiczna
                  ktora pozwala ludziom uaktywnic ich ukryte talenty, spowodowac ze pokonaja
                  niesmialosc, ze w ogole uwierza ze warto gdzies pojsc i cos zrobic.
                  Wniosek
                  Cudow nie ma ciapcius. To my jestesmy motorem wszelkich zmian i dzieje sie to
                  dzieki naszym lapkom i naszym glowom. To my jestesmy cudem.

                  No i wlasnie w swietle tego uwazam ze nie mozemy tak do konca stwierdzac ze
                  afirmacja to tylko marzenia. To rowniez technika terapeutyczna w koncu ale bez
                  gwarancjismile
    • grazynka_70 Re: moje afirmacje się sprawdzają 10.01.07, 22:53
      kiedys szukalam pracy po skonczeniu studiow jak wielu z nas ciezko bylo z
      dostaniem pracy. trwalo to 2 lata. Wiele miesiecy afirmowalam z gleboka wiara i
      modlitwa. bez skutku. znajoma powiedziala mi ze po prostu za bardzo mecze
      sprawe i mam przestac afirmowac i pogodzic sie z tym ze moze pracy dlugo nie
      dostane. Wiec olalam sprawe i przestalam. 9 miesiacy pozniej od zakonczenia
      afirmowania co wieczor i upartych modlitw, jak juz sie zupelnie pogodzilam ze
      nie mam pracy i przestalam afirmowac praca sie pojawila. moje zycie sie
      poprawilo od chwili jak pogodzilam sie z zyciem i nic nie afirmuje.

      Nauczylo mnie to ze po prostu nie nalezy zameczac glowy afirmacjami i dac
      sprawie" odpoczac".

      Afirmacja jest tez sprzeczna,jak mi sie wydaje z tego co czytam, z naukami
      wschodu i buddyzmu gdzie istnieje pojecie karmy ktora trzeba odpracowac i
      cieszyc sie ze ma sie mozliwosc nauki i nic nie pomoga afirmacje.

      No moze u chrzescijan tylko laska boska pomaga. Ale to w wyniku modlitwy a nie
      afirmacji. Afirmacja wg chrzescijanstwa bylaby pycha bo wielu nie afirmuje jak
      norkana tylko szczesliwej rodziny ale wielu afirmuje ze sa naj we wszystkim
      polbogami. To bylaby pycha
      • amm06 Re: moje afirmacje się sprawdzają 11.01.07, 07:11
        Sadze ze przede wszystkim rozchodzi sie tu o wiare. Przeciez w rzeczywistosci
        nieustannie cos afirmujemy i manifestujemy, na dobre lub na zle, jesli nie
        poprzez slowa to poprzez mysli/oczekiwania gdyz kazda mysl to
        modlitwa/komunikacja z sila wyzsza. Duzo lepiej jest tworzyc/manifestowac
        swiadomie niz nieswiadomie.
        • norkana Re: moje afirmacje się sprawdzają 11.01.07, 10:09
          ło matko ...
          człowiek chce się podzielić swoim szczęściem, a go zaraz błotem obrzucą. Mi to
          zwisa, już wiele się nasłuchałam. Poza tym chciałabym sprostować po raz
          kolejny, że nie jestem jakimśtam świrem mającym obsesję na punkcie pięknych
          książek o miłości. Przeciwnie, mam wyższe wykształcenie i jestem mgr inż.
          matematyki stosowanej i paru tam fakultetów z bankowości, co nijak się ma do
          moich zainteresowań smile Twardo stąpam po ziemi i nie bujam w obłokach.
          Moim zdaniem pozytywne myślenie nie jest tematem do dyskusji ... co innego
          polityka, czy film, więc nie będę polemizować (...)
          ufff
          swoją drogą mam koleżankę, która chyba nie stosowała afirmacji, może w życiu
          nie jest zbyt szczęśliwa, ale drobiazgami zupełnie nie musi się przejmować jak
          np kupno biletu na właśnie nadjeżdżający pociąg sekundę przed zamknięciem kas,
          zapomnieć zamknąć rower na klucz - bo i tak z jej szczęściem nikt go wtedy nie
          ukradnie, albo dostać pracę nie szukając jej, rozkochać w sobie wspaniałego
          mężczyznę zupełnie przypadkiem hi hi hi
          nie wiem jak ona to robi ale chyba ktoś nad nią czuwa z góry lub modli się, bo
          to rozkojarzona, wiecznie zapędzona dziewucha jest. Mogłaby zgubić własną głowę
          i nie zauważyć.
          Najdziwniejszy zbieg okoliczności jaki ją spotkał, to historia następująca:
          (Powiedzmy nazywa się renata)
          Renata zawsze ma przy sobie pęk kluczy od domu od roweru od domofonu od piwnicy
          od biura gdzie pracuje itp. Zawsze jest taka zakręcona, że w torbie bałagan i
          tysiąc innych rzeczy. Gdy przychodzi pora wyjąć klucze od domu to mijają wieki
          zanim znajdzie klucz i to właściwy.
          Pewnego dnia wkurzyła się że stoi pod domofonem długo i grzebie bez sensu w
          szpargałach no więc zaznaczyła sobie klucz od głównego wejścia tzn do domofonu
          taką plastikową nakładką.
          Następnego dnia wieczorem wyjęła klucze wcześniej z torby i trzymała je w
          dłoni. Gdy szła przez ciemną strefę parkowo zagajnikową przyczepił się do niej
          podejrzany typ i szedł coraz szybciej ZA NIĄ! Dobiegła do klatki schodowej
          szybko otworzyła drzwi i zatrzasnęła za sobą. Gdy wbiegła na piętro to on już
          się dobijał ale drzwi nie wywalił więc zrezygnował. Ona szczęśliwie dotarła do
          mieszkania i z przerażeniem pomyślała CO BY BYŁO GDYBY NIE ZAZNACZONY KLUCZ I
          DZIWNA INTUICJA ŻEBY SZYBCIEJ WYGRZEBAĆ GO Z TOREBKI.
          • princesswhitewolf Re: moje afirmacje się sprawdzają 11.01.07, 11:06
            norkana napisała:
            > ło matko ...
            > człowiek chce się podzielić swoim szczęściem, a go zaraz błotem obrzucą.
            Mam nadzieje ze to nie dotyczy moich wypowiedzi tylko ciapciusia bo moja
            intencja nie jest cie obrzucac niczym tylko dyskutuje kwestie afirmacji jako
            ciekawy problem.
            Alesmile) wracajac do tematu. To co mowisz o kolezance nie udowadnia ze to skutek
            afirmacji przeciez. W ogole to co piszesz to temat intuicja a nie afirmcja. Ja
            znam wielu ludzi ze swietna intuicja ktorzy wcale nie afirmuja. Intuicja byc
            moze da sie jakos... rozwinac na skutek medytacji etc. ( nie znam badan
            statystycznych na ten temat i czy sa) ale zapewniam ze sa ludzie z intuicja
            wrodzona. Sama mam Neptuna na ascendencie wiec intuicje i sny prorocze i
            symboliczne od urodzenia, ktore zawsze przed niespodziewanym waznym wydarzeniem
            do tego stopnia ze je zapisuje lub szybko rano mowie paru osobom aby potem
            porownali z wydarzeniami.

            Pewno ze myslenie pozytywne jest skuteczne w zyciu, nikt nie lubi zrzed i to
            oddala ale to jak sama stwierdzilas nie temat: afirmacja.

            > swoją drogą mam koleżankę, która chyba nie stosowała afirmacji, może w życiu
            > nie jest zbyt szczęśliwa,
            To zabrzmialo jakby szczesliwi byli tylko afirmujacy a nie-afirmujacy oczywiscie
            nie sa szczesliwismile))))) Nie moge podac swojego przykladu tu bo ja afirmuje
            niekiedy, ale moja rodzona siostra jest b szczesliwa zona i matka dwojga 12 i 13
            letnich corek i dyr swojej apteki. Nie afirmuje, w ogole uwaza to za glupoty,
            wysmialaby to ze draze takie tematy na forum jak przykladna pragmatyczka.
            Obawiam sie ze szczesliwi nie tylko sa wsrod afirmatorowsmile))

        • princesswhitewolf Re: moje afirmacje się sprawdzają 11.01.07, 11:08
          Zgadzam sie amm06. Nieustannie cos afirmujemy nawet niektorzy nie majac tej
          swiadomoscismile Kazdy od dziecka marzy
          • szuwary4 Re: moje afirmacje się sprawdzają 11.01.07, 13:31
            Prawdą jest, że wykorzystujemy nasz mózg w zaledwie kilku procentach i bardzo
            mało go znamy. Od czasu do czasu zadziwiają nas zjawiska i sytuacje wskazujące
            na drzemiące w nim niezwykłe, sprawcze moce. Skarby, do których chcielibyśmy
            jakoś dotrzeć i swiadomie z nich] korzystać. W tym celu Jedni afirmują, inni sie
            modlą, jeszcze inni przyjmują luzacka postawę "co ma być, to będzie", a są i
            tacy którzy z niezłomną wiarą oczekują rezultatów swej cięzkiej pracy, które w
            ich mniemaniu przyjść muszą właśnie dlatego że się tak napracowali a
            sprawiedliwośc musi być... I co? Okazuję się, że w każdej, z tych grup są tacy u
            których to bardzo często działa. Wydaje mi się, że osoby z najczęstszym
            sukcesem to te, którym udało się osiagnac jakiś niezwykły stan relaksu opartego
            na zaufaniu, że to co robią co najmniej nie może im zaszkodzić, a może
            pomóc...określiłabym to jako radosne wyczekiwanie pozbawione przymusu i
            napięcia. Afirmacje, modlitwy, wiara w godziwą nagrodę za pracę... to różne
            drogi wejścia w ten stan świadomości. To, że jednym sie udaje innym nie - to
            inna sprawa, uzalezniona od doboru własciwej metody i indywidualnych zdolności.
            Dobrze Norkano,ze wspomniałaś o swym matematycznym wykształceniu. Myslę, że w
            tym również tkwi tajemnica twych rezultatów afirmacyjnych, bo matematykę uważam
            nie tylko za królową nauk ale zajmowanie się jej zagadnieniami za niezwykle
            skuteczne narzędzie dyscyplinowania i wysubtelniania umysłu. Pozdrawiam
            • maya2006 Re: moje afirmacje się sprawdzają 11.01.07, 19:19
              1) nie starczy "marzyc"- afirmacja to nie marzenie, lecz przekonanie ze
              zaslugujemy na to o czym marzymy.

              3) afirmacja to nie zakup w sklepie. jesli afirmujesz sie np. dziedzinie
              finansowej, to nie wygrasz odrazu miliona w totolotku. to moze sie dziac
              niezauwazalnie, jakis prezent, nowa praca itd. trzeba tylko widziec i cieszyc
              sie tym i pracowac dalej.
              jesli otwierasz sie na milosc, to byc moze zacznie sie od zawarcia jakiejs
              przyjazni, cieplym gescie ze strony jakiegos czlowieka. potem coraz wiecej.

              3) jezeli afirmujemy sie, ze "wszytko zdaza ku mojemu dobru", nie oznacza to, ze
              to "dobro oznacza nieskonczona smuge sprzyjajacych nam przypadkow. nasze dobro
              to tez rozwoj poprzez doswiadczenia zyciowe. przechodzac przez nie swiadomie
              dochodzimy do szczescia.


              • princesswhitewolf Re: moje afirmacje się sprawdzają 11.01.07, 21:46
                maya2006 napisała:

                maya2006 napisała:

                > 1) nie starczy "marzyc"- afirmacja to nie marzenie, lecz przekonanie ze
                > zaslugujemy na to o czym marzymy.

                Zapewniam, ze zaklady dla psychicznie chorych sa pelne niebezpiecznych ludzi
                afirmujacych czyli planujacych swoja swietlana przyszlosc jako prezydenci i inne
                slynne postaci. O nie, pewnosci siebie im nie brakuje bo paranoia i schizofrenia
                to nie nerwica. Tu poczucie EGO pewnosci siebie (i niestety czesto znieczulenie
                na innych) jest ogromne. Jakos ich afirmacje nie spelniaja sie jednak... Jest o
                wiele wiecej czynnikow prowadzacych do szczesciasmile

                3) jezeli afirmujemy sie, ze "wszytko zdaza ku mojemu dobru", nie oznacza to, z
                > e
                > to "dobro oznacza nieskonczona smuge sprzyjajacych nam przypadkow. nasze dobro
                > to tez rozwoj poprzez doswiadczenia zyciowe. przechodzac przez nie swiadomie
                > dochodzimy do szczescia.

                ....i harmonii ze soba samym jakie daje nam szczescie. Tak to co piszesz to
                swiete slowa.
                >
                • amm06 Re: moje afirmacje się sprawdzają 12.01.07, 07:54
                  norkana napisała:
                  > ło matko ...
                  > człowiek chce się podzielić swoim szczęściem, a go zaraz błotem obrzucą.

                  Norkana, jestes na wlasciwej sciezce - gratuluje i zycze wielu dalszych
                  sukcesow tworczych! Sadze ze powyzsza dyskusja ukazuje przede wszystkim
                  dlaczego istnieje potrzeba okrywania wszelkich prob manifestacji tajemnica az
                  do czasu ich urzeczywistnienia.
                  Pozdrowienia smile
                • princesswhitewolf Re: maju jeszcze raz ci to wkleje 12.01.07, 11:08
                  3) jezeli afirmujemy sie, ze "wszytko zdaza ku mojemu dobru", nie oznacza to, z
                  > e
                  > to "dobro oznacza nieskonczona smuge sprzyjajacych nam przypadkow. nasze dobro
                  > to tez rozwoj poprzez doswiadczenia zyciowe. przechodzac przez nie swiadomie
                  > dochodzimy do szczescia.

                  ....i harmonii ze soba samym jakie daje nam szczescie. Tak to co piszesz to
                  swiete slowa.

                  Tu jak widzisz sie z toba zgodzilam. Czytaj uwaznie, a nie tylko te "Przeciw"
                  watpliwosci i ciesz sie ze ktos potrafi widziec i za i przeciw bo dzieki temu
                  mamy ciekawe forum. Pozdrawiam i zycze naprawde szczerze wszystkiego dobrego smile
    • iguana1978 Norkana mnie pomogłaś w podjęciu decyzji :) 12.01.07, 08:04
      Od dłuzszego czasu szukam jakieś odpowiedniej formy dla mnie no oczyszczanie
      włsnego życia, jednej próbowałam ale chyba dla mnie nie była najlepszym
      sposobme... niedawno w internecie natknęłam się na pewna stronę gdzie właśnie
      miedzy innymi pisze się o afirmacjach, kiedyś myślałam, ze afirmacje to stek
      bzdur, ze to tylko takie pleplanie ale ostatnio głębiej się wczytałam co tam
      pisze... moje zdumienie było wielkie kiedy się okazało, że to właśnie tego
      szukam smile prosta metoda dla poczatkujących a przy okazji można wiele lęków
      przepracować i wiele w życiu oczyścić... z tego co wyczytałam podstawą udanych
      afirmacji jest wałśnie na poczatku formuowanie krótki afirmacji typu "kocham
      siebie", "jestem godna miłości" itp. w zalezności od tego z czym mamy
      najwiękaszy problem smile
      Twój post jest dla mnie niejako znakiem, ze zapewne tędy też moja droga za co
      dziękuję

      Opiniami innych się nie przejmuj komu miałaś pomóc tym postem pomogłaś
      dzięki wink
      • maya2006 princesswhitewolf 12.01.07, 10:37
        princesswhitewolf napisała:

        > Zapewniam, ze zaklady dla psychicznie chorych sa pelne niebezpiecznych ludzi
        > afirmujacych czyli planujacych swoja swietlana przyszlosc jako prezydenci i inn
        > e
        > slynne postaci. O nie, pewnosci siebie im nie brakuje bo paranoia i schizofreni
        > a
        > to nie nerwica. Tu poczucie EGO pewnosci siebie (i niestety czesto znieczulenie
        > na innych) jest ogromne. Jakos ich afirmacje nie spelniaja sie jednak... Jest o
        > wiele wiecej czynnikow prowadzacych do szczesciasmile
        >

        zaklady dla psychicznie chorych sa tez pelne ludzi z innymi zaburzeniami
        pschicznymi.

        princesswhitewolf strasznie agresywnie tutaj dyskutujesz... mam wrazenie, ze
        spotkalas jakichs calkowicie pojechanych ludzi na swojej drodze. ale stawianie
        wszystkoch pod jedna kreska jest wbrew jakiejkolwiek logice. to, ze ktos
        codziennie rano medytuje (bo tym tez jest afirmacja) i nastawia sie swiadomie
        pozytywnie do zycia i wierzy w szczescie- to nie oznacza, ze jest psychicznie
        chory czy fanatyczny. opisujesz ekstermalne przypadki-niepodanie lekarstwa za to
        leczenie afirmacja. to chyba nie mial byc argument przeciw afirmacji?

        troche cie jednak rozumiem. podam przyklad:
        kiedys postanowilam w ramach czasu wolnego nauczyc sie masazu polinezyjskiego.
        warsztaty, uduchowieni ludzie, medytacje, afirmacje-peace na calej linii- a tu
        posilek- ja jestem miesozerna i uwazam to za wlasciwe. reszta
        wegetarianie-wojowniczy wegetarianie. skonczyla sie harmonia. byli werbalnie
        agresywni (co oczywiscie mnie doprowadzilo do przekory, bo uwielbiam jesc sery
        itd., wiec moglam nie jesc miesa). no i wyobraz sobie, ze ze dwa lata slyszac
        slowo wegetarianin i jogin kojarzylam je z agresja, brakiem tolerancji dla
        innych. no i unikam zbiorowisk takich pseudooswieconych ludzi.

        ale afirmuje sie- szczegolnie w trudnych chwilach-kontrola oddechu, pozytywne
        nastawienie- to zmienia moja postawe i czesto wplywa na okolicznosc. to ostatnie
        to wiara, czyli sprawa indywidualna- a kazdy ma prawo wierzyc w to co chce.

        wierz mi, twoimi slowami nikogo nie przekonalas, a chyba pare osob zranilas. po
        co? to naprawde nic nie daje. wierzw co chcesz, rob co chcesz i daj innym to
        samo prawosmile


        pozdrawiam
        • princesswhitewolf Re: maya2006 12.01.07, 11:04
          Dyskusje bylyby nudne gdyby wszyscy ludzie to samo mysleli i sobie tylko
          przytakiwali. Jak rozumiem to forum daje ludziom o roznych pogladach sie
          wypowiedziec. Za i przeciw. Przeciez celem dyskusji jest wymiana pogladow.
          Jesli przesledzisz watek uwaznie a nie tendencyjnie zauwazysz ze paru osobom
          przyznalam racje ze sie z nimi zgadzam. Pewno ze nikogo nie zmienie i nie mam
          zamiaru. Uwierz swiat bylby nudny gdyby wszyscy byli taki sami

          >Princesswhitewolf strasznie agresywnie tutaj dyskutujesz... mam wrazenie, ze
          > spotkalas jakichs calkowicie pojechanych ludzi na swojej drodze. ale stawianie
          > wszystkoch pod jedna kreska jest wbrew jakiejkolwiek logice

          Zapewniam cie ze nie przejmuje sie az tak forum i wypowiedziami aby stac mnie
          bylo na jakakolwiek agresje. ha ha cos ty. Przeciez nie zarzucam nikomu ze jest
          tu chory.. no cos ty smile)) To nie o to chodzi
          Pewno ze podaje ekstremalne przypadki bo takie przychodza mi do glowy- staram
          sie wyobrazic sytuacje co sie dzieje gdy ktos maksymalnie uwierzy np ze bedzie
          prezydentem. Po prostu wysuwam logiczne wnioski i sama sie zastanawiam nad waska
          granica miedzy pozytywnymi skutkami afirmacji a uciekaniem w nierelanosc Po
          prostu duzo w zyciu sie naogladalam ludzi ktorzy uwierzyli ze moga wszystko
          wystarczy ze uwierza. Jezeli chcesz wysnuwac pochopne i wygodne mysli ze otaczam
          sie dziwnymi ludzmi tylko to sie grubo pomyliszsmile Jestem realistka. Duzo
          przezylam, poznalam wielu ludzi. ( przeczytaj moja wizytowke tu) Znam wielu tez
          ezoterykow na calym swiecie i zdaje sobie sprawe ze czesc z nich nie jest idealna.

          > wierz mi, twoimi slowami nikogo nie przekonalas, a chyba pare osob zranilas.
          po co?
          No tu jestem zdumiona bo nikogo nie obrazalam niczym. Chyba ze ktos
          nadwrazliwy nie moze sie pogodzic z tym ze ktos ma odmienne zdanie. Ale po cos
          jest forum no nie? Co da twoj wpis? Przeciez tak samo jak ja nie zmienisz
          zdania, poza tym jeszcze raz zachecam do lektury uwaznej. Napisalam w paru
          miejscach o zaletach afirmacji rowniez. Jak sie dobrze wczytasz to przeczytasz
          ze przyznalam ze czasem i afirmuje. Ale nie znaczy ze nie mam watpliwosci i je
          wyrazam. Po to jest ten watek chyba no nie? Chyba ze ktos oczekiwal tylko
          zachwytow...?

          P.S. Z tego co ja wycztytalam afirmacja to wyobrazanie sobie sytuacji z
          przyszlosci i wiara ze tak bedzie. Medytacja niekoniecznie jest tym samym. To
          wyciszanie i zglebianie wnetrza raczej niz wyobrazenia i podniety o
          osiagnieciach w materialnym swiecie. Buddysci np staraja osiagnac w medytacji
          umysl tzw "cwierkajacego ptaka" czyli wolny od mysli. Dla mnie medytacja a
          afirmacja to nie to sama. Na marginesie dodam ze jestem wegetariankasmile) od 13
          lat ....ale to a propos twojego wtraconego watku.

        • princesswhitewolf Re: Second Life 12.01.07, 11:50
          na marginesie juz tego tematu interesuje mnie pewna sprawa i jest ona troche
          odchodzaca od naszego tematu w ogole o skutecznosci afirmacji. Ale nadal dotyczy
          samej afirmacji

          Otoz bardzo aktywnie sie teraz rozwija techonologia wirtualnych rzeczywistosci
          np secondlife.com I tak sobie mysle ze dziala to troche jak afirmacja tzn ludzie
          tam moga budowac swoja wymarzona "wirtualna rzeczywistosc" i ja realizowac. Jak
          za pare lat technologia sie posunie do przodu i beda tzw kombinezony czuciowe i
          z okularami ludzie beda wchodzic w idealna rzeczywistosc.Pewno wielu sie od tego
          uzalezni.
          Tego typu witualne symulacje ktore moga byc bardzo skuteczna pomoca w afirmacji
          tego co chcemy sobie wyobrazic jesli dodamy intencjonalna wiare ze kiedys co
          wirtualnie zaprojektujemy zrealizujemy realnie

          Przytaczam ta sprawe bo zastanawiam sie na ile tego typu witualne symulacje
          ktore moga byc bardzo skuteczna pomoca w afirmacji tego co chcemy sobie
          wyobrazic, na ile beda one mialy skutek na rzeczywistosc bo na pewno ludzie
          masowo tego urzywac. czyli:
          Na ile ta forma afirmacji zmieni nasza realnosc. Co myslicie? Zastanawiam sie
          nad tym...
          • norkana zostać prezydentem .., 12.01.07, 13:15
            tak właśnie wychwyciłam ten wątek co by było gdyby ktoś miał marzenie
            afirmację, że chce być prezydentem. No i pomyślałam że czasoprzestrzeń nie
            zostałaby z długiem i spowodowała, że ten ktoś napotykałby na swojej drodze np
            polityków, albo dziwne znaki pt"idź na studia związane z polityką" itd itp
            W tym momencie osoba zostaje postawiona przed dylematem CZY NA PRAWDĘ CHCĘ BYĆ
            PREZYDENTEM czy np posłem, burmistrzem, arcybiskupem ? Odnajduje swoją właściwą
            drogę poprzez zetknięcie się fizyczne ze swoim marzeniem. Pan Wałęsa nijak nie
            przystawał 30 lat temu do roli prezydenta a jego losy potoczyły się właśnie w
            tym kierunku hmmm

            WIRTUALNA PRZESTRZEŃ ja widziałam zastosowanie tego w walce z fobiami np
            arachnofobią. Człeczek dotyka wyimaginowanego pajączka który jest najpierw
            malutki a potem większy i bardziej przypomina żywego
            Jednak wirtualność jeszcze dłuuugo nie zastąpi rzeczywistości

            A co do bogactwa, mi większą frajdę sprawia otrzymanie WĘDKI niż RYBY. Chodzę
            do pracy zarabiam spełniam się poznaję nowych ludzi wyjeżdżam na wakacje.
            Normalne życie może być fajne, wtedy bardziej doceniam czas wolny. Fakt, że
            egzystencja w codziennym kieracie praca dom praca dom może ogłupić i wyprać z
            wszelkich ideałów, ale jak sobie ten kierat umościmy tak będziemy mieć.
            Moja ostatnia praca może nie dawała kokosów, jednak poznałam tam prawdziwych
            przyjaciół i świetnie się bawiłam. Może to dziwne, ale właśnie w pracy
            spędziłam moje najbardziej rozbrykane lata z ostatnich powiedzmy 10ciu.
            Potrafiłam spędzać z współpracownikami 8-10 godzin dziennie a potem umówić się
            na weekend na disco i nadal mieć z nimi o czym rozmawiać hi hi hi

            Piszę o swoich doświadczeniach aby dać świadectwo tym, którzy szukają takich
            właśnie słów pocieszenia. To jest moje własne świadectwo, że Bóg działa w moim
            życiu. Jestem osobą wrażliwą i gdyby nie wiara, być może dziś nie byłoby mnie
            tu i teraz. Upadam i podnoszę się dzięki Niemu.
            Pierwszą książką jaką przeczytałam z cyklu o mocy afirmacji była "Moc
            pozytywnego myślenia" Wcześniej byłam katoliczką wśród stada owieczek,
            pędzących stadnie na paciorki różańcowe. Nie widziałam w tym głębszego sensu,
            nie czułam tego. Po przeczytaniu książki moja wiara stała się głębsza. Do dziś
            zastanawiam się czy to był przypadek, że trafiłam na taką książkę, czy Bóg
            widział we mnie potencjał smile

            Niesamowite, że ta sama książka u jednych jest rewolucją życiową, a u drugich
            podkładką pod krzywą nogę stołu ...

            Dziękuję forumowiczom za wsparcie, to bardzo budujące
            • princesswhitewolf Re: zostać prezydentem .., 12.01.07, 14:15
              Norkana ze w twoim przypadku afirmacja dotyczy dosc realistycznych pragnien i na
              pewno nikomu nie szkodzismile nie ma wiec niz z jakiegos rozdmuchanego ego i co
              dobre duzo mowisz o Jego Woli czyli bez wzgl na wiare jest tu element pewnej
              pokory duchowej i zalozenia ze niech sie afirmacja zrealizuje jesli nie jest w
              sprzecznosci z Jego Planem. Ja to popieram jak najbardziej.
              W swoich wywodach staralam sie pokazac przypadki raczej ludzi, ktorzy stosuja
              taka pozbawiona elementu duchowego afirmacje. Co by bylo gdyby co drugi stal sie
              prezydentem na skutek sukcesow w afirmacji? Miejsce jest dla jednego na dany
              czas. Dla mnie takie stanowiska sa rowniez z Jego Woli a nie tylko naszej
              afirmacji. Bo tu wchodzi w role i wiecej niz personalny plan

              Kolega informatyk z pracy niedawno mi pokazal SpaceLife i opowiadal o
              kombinezonach czuciowych jakie nad jakimi juz pracuja. Obawiam sie ze Wirtualna
              Przestrzen to kwestia technologii do osiagniecia i rozprzestrzenienia w
              przeciagu 4 lat. Troche mnie przygniotla wizja negatywnych skutkow tego ale No
              wirtualna rzeczywistosc faktycznie moze tez byc i pomocna terapia.To dobry
              argument i pocieszajacy.
            • radosc_w_sercu Norkana, zainspirowałaś mnie :) 19.01.07, 13:23
              Dziękuję Ci bardzo bo było mi to właśnie potrzebne.
              Fajnie,że napisałaś ten post.
              P.
          • maya2006 princesswhitewolf 12.01.07, 14:26
            princesswhitewolf napisała:

            princesswhitewolf napisała:

            Na marginesie dodam ze jestem wegetariankasmile) od 13
            > lat ....ale to a propos twojego wtraconego watku.


            no wiec ostatecznie mnie przekonalas, ze wegetarianizm powoduje u ludzi
            wzmozona agresje i mesjanizm pod przykrywka dyskusjiwink



            co do techonologii wirtualnych rzeczywistosci- od tysiecy lat szukaja ludzie
            zapomnienia i ucieczki od rzeczywistosci. kolejny narkotyk i juz.



            • princesswhitewolf Re: Maja 12.01.07, 14:53
              > no wiec ostatecznie mnie przekonalas, ze wegetarianizm powoduje u ludzi
              > wzmozona agresje i mesjanizm pod przykrywka dyskusjiwink

              ja bym sie nie odwazyla na takie uwagi tu wobec kogokolwiek, jest zbyt
              agresywnesmile Stac mnie na takt Mesjanizm? eeee 2000 lat po Mesjaszu? cos
              wymyslasz zlosliwie.
              Peace! Pozdrawiam serdencznie
    • norkana jak znalazłam pracę 19.01.07, 20:51
      ... jak znalazłam pracę...
      po skończeniu pierwszego etapu studiów miałam zamiar kontynułować edukację, ale
      musiałam szybko znaleźć pracę, żeby zarobić na opłaty. Bałam się, że zacznę
      studia, a pracy jeszcze nie będzie. Wyobraziłam sobie własne biurko, komputer,
      klawiaturę. Myślałam w co się ubiorę na pierwszy dzień do biura itp. Szukałam
      ok. 4-5 tyg. i zaczynałam się załamywać. W działach rekrutacji spotykałam po 20-
      50 osób takich jak ja ale z lepszymi referencjami i stażem. A ja bidula ledwo
      po studiach nigdzie nie pracująca jeszcze w życiu nawet przy hamburgerach!
      No nic pomyślałam, życie sobie a marzenia sobie. Obmyśliłam plan że jak nikt
      mnie nie zechce za pieniądze to idę za darmo na praktyki albo staż gdziekolwiek
      (np biuro rachunkowe czy cóś podobnego).
      Dalej uparcie wierzyłam, że znajdę pracę. Jednak smuciłam się coraz bardziej a
      czas leciał. Wyobraziłam sobie, że to właśnie takiego kogoś jak ja szukają
      gdzieś w mieście. Takiego jak JA - bez doświadczenia, z ambicjami,
      dyspozycyjnego i trochę naiwnego gotowego na wszystko smile
      Nie mineło 6 tyg. odkąd zaczęłam szukać, zadzwonili do mnie że mam pracę. SZOK
      normalnie. Faktycznie poszukiwali młodych do prac biurowych i nikomu nie
      przeszkadzało że nigdzie nie pracowałam.
      Rzucili mnie i jeszcze jedną taką dziewczynę jak ja na głęboką wodę. Trochę
      było strasznie jednak warto było. Super się zaaklimatyzowałyśmy i pracujemy tam
      do dziś. Minęły trzy lata już!!! Mimo że dostałyśmy miejsce po dziewczynie
      którą zwolnili (jak trzy pozostałe jej poprzedniczki) nam jednak się udało i
      nikt nie chciał żebyśmy odeszły. Dziwne bardzo. Szef się bał trochę żebyśmy
      same się nie zwolniły bo tyle osób co przeleciało przez to stanowisko było
      przesadą. Zatem dostałyśmy chronioną posadę, obchodzili się z nami jak z
      jajkiem smile Mimo że poprzedniczki mieszali z błotem i niektóre same nie
      wytrzymywały presji i uciekały.


      Wniosek jeden - zawsze jest ktoś kto ciebie potrzebuje do pracy. I choćby
      sytuacja wydawała się beznadziejna, a konkurencja była niesamowita - jest
      miejsce właśnie dla ciebie - tylko musisz w to uwierzyć.

      Ja byłam bardzo przezorna i nie zaczęłam studiów zanim nie znalazłam pracy.
      Przez moje niedowiarstwo w afirmacje przebimbałam jeden semestr i skończyłam
      studia trochę później niż rówieśnicy. Dziś z moim doświadczeniem poszłabym na
      żywioł smile

      Ciąg dalszy pozytywnych zbiegów okoliczności nastąpi.
      • wandal1 Re: jak znalazłam pracę 25.01.07, 19:06
        miło czytać o tym jak pozytywne afirmacje się sprawdzają.
        i choćby niektórzy pisali i tysiąc postów do tego wątku że afirmacje są bee i
        tak tych co wierzą w nie je nie przekonają. odnoszę też wrażenie, że jak ludzie
        piszą o tym jak są szczęśliwi i jak doszli do szczęścia to zaraz posypuje się
        na nich grad krytyki. taka już chyba ludzka natura.
        a poprostu każdy ma swoje własne doświadczenia.

        chciałbym od siebie doadać że afirmacje są skuteczniejsze jeśli je się
        wypowiada i wizualizuje w stanie umysłu wyciszonego ( stan alfa ), koniecznie
        w czasie teraźniejszych , nie zawierające negacji, słów "nie" które łączą się z
        przymiotnikami, czasownikami czy rzeczownikami, ani słów które kojarzą nam się
        negatywnie.
        afirmacje są też skuteczne jesli poprosimy naszego partnera aby nam ją powtarzał
        ( np. kobiety która ma kompleks swojego wyglądu - jesteś atrakcyjną kobietą )
        gdyż większą wagę przyjmujemy do słów wypowioadanych przez drugich ludzi.
        można również nagrać głos swojego parnera z takimi afirmacjami na kasiecie czy
        płycie CD i puszczać sobie jak najczęściej.
        no i ostatecznie praca z afirmacjami może być żmudną pracą. ludzie często
        porzucają afirmacje , bo klepią je bez zaangażowania, czy z lenistwa bo na
        skutki działania afirmacji czasami trzeba czekać nawet kilka miesięcy , ale
        jeśli spełnia się wiekszość zasad prawidłowej afirmacji i poświęca się im
        wystarczająco dużo czasu w dniu, to skutki jego stosowania mogą już wystąpić po
        2 miesiącach, a czasami nawet po miesiącu.
    • taka.jedna1 Re: moje afirmacje się sprawdzają 25.01.07, 22:06
      Kilka lat temu tzn. dokładnie 4 lata, spróbowałam afirmacji, choć wcześniej
      nigdy się z nią nie zetknęłam. Paliłam nałogowo papierosy (ok. 1 paczki
      dziennie) przez okres 10 lat. Próbowałam różnych metod rzucenia tego wstrętnego
      nałogu poprzez plastry, gumy do żucia, homeopatię, bicom, silną wolę..ale bez
      rezultatu. Kilka dni i znowu wracałam z jeszcze większą ochotą do smaku
      papierosa. Przypadkowo w jednym z czasopism natknęłam się na artykuł o afirmacji
      (choc nic tam nie było o paleniu). Zupełnie z niedowierzaniem, że zadziała i
      lekką ironią ułożyłam sobie afirmację "czuję wstręt i obrzydzenie do papierosa".
      Codziennie przed snem kilka razy sobie powtarzałam ją, tak samo po obudeniu. W
      ciagu dnia wogóle o tym nie myślałam. Minął miesiąc, drugi, trzeci, paliłam
      jeszcze więcej. W końcu się wkurzyłam i przestałam powtarzać, bo widziałam jakby
      odwrotny skutek. Pamiętam - kilka dni po tym, gdy przestałam ją powtarzać w
      środku dnia chcąc zapalić papierosa poczułam taki wstręt do niego, że mało nie
      zwymiotowałam. Myślałam, że to chwilowe, ale po godzince znowu chiałam zapalić..
      i znowu nie mogłam. Papierosy miałam w torebce jeszcze 2 m-ce bo nie wierzyłam.
      Od tamtej pory nie tknęłam papierosa i w dalszym ciagu czuję wstręt na samą myśl
      o nim. Tak to wyglądało u mnie. Opowiadając komuś o swoim rzuceniu palenia, nikt
      nie chce słuchac o takiej metodzie, a była ona "bezbolesna" bo nie czułam głodu
      nikotynowego wogóle. Jestem wdzięczna losowi za ten artykuł. Polecam więc
      afirmację, bo sama doświadczyłam jej działania, choć uprzednio drwiłam sobie z
      takich różnych "bzdur".
      Serdecznie wszystkich pozdrawiam.
    • ma-la Re: moje afirmacje się sprawdzają 26.01.07, 23:09
      Moje afirmacje sprawdzaja sie rowniez. Co prawda afirmowalam kilka razy-z wiara
      i przekonaniem i stalo sie to na co czekalam.
      • norkana Re: moje afirmacje się sprawdzają 06.02.07, 16:35
        aż miło czytać że innym też się udaje smile
        • audi21 Re: moje afirmacje się sprawdzają 02.03.07, 21:15
          Norkana smile - też przeszłam długą drogę, dzięki zmianie myślenia, sprecyzowaniu
          planów stworzyłam coś z niczego - dziś mam sklep(mój), tematyka =
          zainteresowaniom, czyli robię to co lubięsmile, z czasem oczywiście będę
          modyfikować, już mi się coś marzy. Zatoczyłam wielkie koło - wróciłam do wiary,
          raczej odkryłam swoja autentyczną. Odpowiedziałam sobie na wiele pytań, zyskałam
          SPOKÓJ. To wszystko zajęło mi tylko -aż? dwa lata. Byłam - realnie patrząc bez
          szans na pracę (wiek)ale też nie chciałam etatu, więc pracuję u siebie.
          Pozdrawiam serdeczniesmile, może mój wpis też kogoś zmotywuje, ja czytałam podobne
          z wypiekami i podbudowałm się w taki sposób. Na poczatku drogi, a chyba nie
          tylko - takie dowody, świadectwa sa bardzo cennesmile
    • no_nie_wiem1 Re: moje afirmacje się sprawdzają 04.03.07, 20:47
      Witam,

      słyszałam kiedyś o tych afirmacjach od koleżanki, i mam mgliste pojęcie, że to
      polega na wielokrotnym powtarzaniu tego samego zdania, ale nie wiem nic więcej,
      dlatego chciałabym zadać kilka pytań i liczę nie-skrycie, że osoby pozytywnie
      tym doświadczone mi odpowiedzą, jeśli chcą 'nawracać' innych na to afirmowanie wink

      Po pierwsze, czy mogę prosić o kilka zdań wstępu, o co w tym w ogóle chodzi?

      Po drugie, nie wiem, czy to jest dla mnie. Generalnie mam całkiem - i Bogu
      dzięki - nieźle w życiu, ale niestety ostatnio spotkał mnie spory problem, i
      szukam możliwej drogi rozwiązania tego.
      Problem jest natury osobistej, przeszkód jest mnóstwo, a ich niwelacja w
      zasadzie nie zależy od moich działań.
      Poznałam kogoś na wyjeździe kilkudniowym i doszło do takiego szybkiego romansu;
      w czasie, kiedy on trwał, myślałam, że o tym b. szybko zapomnę i będzie po
      sprawie, że nie angażuję w to żadnych emocji. Ale było totalnie na odwrót, o
      czym zdałam sobie sprawę już później. No i generalnie do tej pory nie mogę
      przestać myśleć o tej osobie, a minęło już prawie pół roku!, zależy mi bardzo,
      straszliwie wprost, żeby ją odzyskać. Jest to w tej chwili mój główny problem,
      który mnie bardzo rozprasza, a za dwa miesiące matura i nie mogę wziąć się w
      garść i do pracy, a przecież egzamin to cholernie ważna sprawa.
      Ale problemów i przeszkód jest mnóstwo, w zasadzie w tej chwili wygląda to
      BEZNADZIEJNIE
      - mieszkamy w innych miastach
      - jemu podoba się ktoś inny, osoba, z którą ma styczność niemal codziennie (nie
      wiem nawet, czy w grę nie wchodzą poważniejsze uczucia, ale jak dotąd bez
      wzajemności)
      - zobaczę go najprędzej w maju
      - mamy ograniczony kontakt
      - nie jestem szczególnie atrakcyjna
      ... a to i tak chyba tylko początek listy crying
      Czy w tego typu sytuacjach tez sie stosuje te afirmacje? Jeśli tak, to w jaki
      sposób?

      Moje trzecie pytanie skierowane jest do osób wierzących odwiedzających to forum;
      mam wrażenie, że te afirmacje mają coś wspólnego z irracjonalnym postrzeganiem,
      ale nie bardzo to rozumiem, a przy tym nie wiem, jak się mają do modlitwy i
      praktyki katolickiej, bo trochę mi się to kojarzy z 'zaklęciami'. Jakkolwiek
      moja sprawa jest dla mnie ważna, to nie chciałabym postępować wbrew swojemu
      światopoglądowi, a jestem katoliczką, dlatego tu też proszę o wskazanie.

      Proszę o radę i życzliwość, pomimo iż 'wywnętrzyłam' się tu bardzo, ale naprawdę
      bardzo zależy mi na wyjściu z tej sytuacji. Wiem, że realistycznie rzecz biorąc
      nie mam żadnych szans, dlatego chwytam się innych metod i proszę o pomoc.
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka