kooreczka 29.08.23, 18:18 Czyli tam właściwie zaszło? 16 latka? Zaręczona? I wszyscy- postacie, autorka, czytelnicy- biorą to na poważnie? Tego nawet u mnie na Podkarpaciu w latach 90 nie grali. Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
tajna_kryjowka_pyziaka Re: Zaręczyny Pyzy 29.08.23, 19:09 Ciekawe czy sam narzeczony potraktował to poważnie. Bo na dobrą sprawę nie wiemy jak wyglądały te frycowe oświadczyny. Jedyne co wiadomo, to, że Pyza zadzwoniła i poinformowała, że się zaręczyła, kropka. Także tego... Odpowiedz Link
ako17 Re: Zaręczyny Pyzy 29.08.23, 20:18 tajna_kryjowka_pyziaka napisała: > Ciekawe czy sam narzeczony potraktował to poważnie. Bo na dobrą sprawę nie wiem > y jak wyglądały te frycowe oświadczyny. Jedyne co wiadomo, to, że Pyza zadzwoni > ła i poinformowała, że się zaręczyła, kropka. Także tego... > Tu nawet nie musiało być oświadczyn frycowych. Siedzieli w tym stogu blisko siebie, było im ciepło. Spojrzeli sobie w oczy, Fryc zapytał - to co, będziemy razem, Pyziakówna? Róża odparła z zapałem - o tak, już na zawsze! i tyle. Dla niej to były zaręczyny. Dla niego pewnie w sumie też. Odpowiedz Link
kocynder Re: Zaręczyny Pyzy 29.08.23, 19:31 Nie wiem jak postacie czy autorka, ale ja nie wzięłam poważnie. Znaczy nie tak. Owszem, wzięłam poważnie, ale "z poprawką". Czyli "Tak, teraz masz 16 lat i wierzysz, że to jest ten jeden jedyny na całe życie. Pożyjemy, zobaczymy". I całkiem spokojnie czekałam, że w następnym tomie (albo w którymś kolejnym) okaże się, że Róża "chodzi" z jakimś Andrzejem, Krzyśkiem czy tam Markiem. Czyli samą miłość jak najbardziej potraktowałabym serio, ale już zaręczyny - raczej jako "chwilówkę". :) Odpowiedz Link
ako17 Re: Zaręczyny Pyzy 29.08.23, 20:15 kocynder napisała: > Nie wiem jak postacie czy autorka, ale ja nie wzięłam poważnie. Znaczy nie tak. > Owszem, wzięłam poważnie, ale "z poprawką". Czyli "Tak, teraz masz 16 lat i wi > erzysz, że to jest ten jeden jedyny na całe życie. Pożyjemy, zobaczymy". I całk > iem spokojnie czekałam, że w następnym tomie (albo w którymś kolejnym) okaże si > ę, że Róża "chodzi" z jakimś Andrzejem, Krzyśkiem czy tam Markiem. Czyli samą m > iłość jak najbardziej potraktowałabym serio, ale już zaręczyny - raczej jako "c > hwilówkę". :) > Ja w ogóle, od samego początku, nie widziałam tam miłości, ani z jednej, ani z drugiej strony. Tak jakby... oboje uznawali, że należy sobie kogoś znaleźć, zaklepać i mieć. Pyza dlatego, że to był dla niej cel życia, Fryc dlatego, że i tak się godził z tym, że będzie musiał mieć jakąś kobitę, to jak trafił ładną i łagodną, to już nie musiał szukać dalej. I mógł się poświęcić równaniom różniczkowym. Takie zaręczyny traktuję bardziej symbolicznie, raczej jako "dogadaliśmy się, iż chodzimy ze sobą na poważnie i na wyłączność" niż "natychmiast po osiągnięciu odpowiedniego wieku bierzemy ślub". Ten status zawsze może się zmienić. Róża wydaje mi się być bardziej zaangażowana w ten związek niż Fryc, ale nie dlatego, że go głęboko kocha, tylko dlatego, że dla niej temat związku i założenia rodziny jest bardziej fundamentalny niż dla Fryderyka. Odpowiedz Link
julian_arden Re: Zaręczyny Pyzy 29.08.23, 21:16 ako17 napisała: [...] > Róża wydaje mi się być bardziej zaangażowana w ten związek niż Fryc, ale nie dl > atego, że go głęboko kocha, tylko dlatego, że dla niej temat związku i założeni > a rodziny jest bardziej fundamentalny niż dla Fryderyka. W sensie załatwienia niezbędnej sprawy? Po czym oddychamy z ulgą, że jedna sprawa z głowy? Bardzo możliwe. Ba, a może to autorka załatwiła sprawę: ponieważ było z jakichś tajemniczych względów oczywiste, że Pyza musi mieć chłopa na stałe (czyli narzeczonego), to prima vista odfajkowano sprawę z pierwszym archetypicznym inteligentem, jaki się nawinął, dodając trochę przeciwności w postaci Lelujków dla kolorytu. Odpowiedz Link
ako17 Re: Zaręczyny Pyzy 29.08.23, 21:23 julian_arden napisał: > > W sensie załatwienia niezbędnej sprawy? Po czym oddychamy z ulgą, że jedna spra > wa z głowy? Bardzo możliwe. Ba, a może to autorka załatwiła sprawę: ponieważ by > ło z jakichś tajemniczych względów oczywiste, że Pyza musi mieć chłopa na stałe > (czyli narzeczonego), to prima vista odfajkowano sprawę z pierwszym archetypic > znym inteligentem, jaki się nawinął, dodając trochę przeciwności w postaci Lelu > jków dla kolorytu. Gdyby była taka możliwość, to normalnie dałabym "lubię to" Odpowiedz Link
tajna_kryjowka_pyziaka Re: Zaręczyny Pyzy 29.08.23, 21:39 julian_arden napisał: >W sensie załatwienia niezbędnej sprawy? >Po czym oddychamy z ulgą, że jedna >sprawa z głowy? Bardzo możliwe. Ba, a >może to autorka załatwiła sprawę: >ponieważ było z jakichś tajemniczych >względów oczywiste, że Pyza musi mieć >chłopa na stałe (czyli narzeczonego), to >prima vista odfajkowano sprawę z >pierwszym archetypicznym inteligentem, >jaki się nawinął, dodając trochę >przeciwności w postaci Lelujków dla >kolorytu. Dokładnie, pierwszym lepszym. Bo oni się właściwie z Rurzą nie znali, gość po prostu któregoś dnia pojawił się w jej życiu, ni z gruszki ni z pietruszki, spotkali się jeszcze raz czy dwa, potem wyznał jej miłość i jej to wystarczyło. I tyle. Także owszem, jest pierwszy lepszy. Naprawdę, nie mogę zrozumieć dlaczego akurat on wygrał wyścig po pyzate serce. W czym on się okazał lepszy od Lelujków, którzy mieli przecież bardzo podobny sposób działania? Ba, nawet powinni wypaść lepiej, bo przynajmniej pytali o zgodę. Dlaczego więc Fryc wygrał? Odpowiedz Link
julian_arden Re: Zaręczyny Pyzy 29.08.23, 22:33 tajna_kryjowka_pyziaka napisała: [...] > Także owszem, jest pierwszy lepszy. Naprawdę, nie mogę zrozumieć dlaczego akura > t on wygrał wyścig po pyzate serce. W czym on się okazał lepszy od Lelujków, kt > órzy mieli przecież bardzo podobny sposób działania? Ba, nawet powinni wypaść l > epiej, bo przynajmniej pytali o zgodę. Dlaczego więc Fryc wygrał? Bo Lelujkowie byli ludowym tłem. Odpowiedz Link
ako17 Re: Zaręczyny Pyzy 29.08.23, 22:37 tajna_kryjowka_pyziaka napisała: Ba, nawet powinni wypaść l > epiej, bo przynajmniej pytali o zgodę. Dlaczego więc Fryc wygrał? > Bo się nie certolił. Zdecydował, że Pyziakówna jest jego nazecona i ona już nic nie musiała. Z triem wiązał się pewien kłopot - musiałaby wybrać jednego, a pozostałym byłoby przykro. A ona nie lubiła jak komuś było przykro, a na myśl, że miałoby być komuś przykro z JEJ powodu, pewnie by się rozchorowała. Chyba, że chłopaki wymyśliliby sposób na ogarnięcie pożycia we czwórkę - w kolejnych dniach Różyczka byłaby żoną jednego z nich*. Ale zanim opracowali taki plan, wciął się Archetyp Inteligenta i było pozamiatane. Fryc jej nie pozostawił wyboru, to i łatwiej. Starsza panna Pyziak przecież nie jest osobą, dla której poczucie sprawczości jest nadrzędną wartością. OT: Jak jeszcze raz napiszesz razem tak, że (w sensie: zatem/ w związku z tym) jako także (w sensie: również, też), to jak nic będziesz wydawać audiobooka CZ. Bez opcji zamiany na inny tom, Droga Koleżanko :D * niedziele mogliby ewentualnie spędzać we czwórkę. Coś jakby fanfikowo mi tu pachnie, może mi się zwizualizuje w drodze do pracy. Odpowiedz Link
ako17 Re: Zaręczyny Pyzy 29.08.23, 22:37 tajna_kryjowka_pyziaka napisała: Ba, nawet powinni wypaść l > epiej, bo przynajmniej pytali o zgodę. Dlaczego więc Fryc wygrał? > Bo się nie certolił. Zdecydował, że Pyziakówna jest jego nazecona i ona już nic nie musiała. Z triem wiązał się pewien kłopot - musiałaby wybrać jednego, a pozostałym byłoby przykro. A ona nie lubiła jak komuś było przykro, a na myśl, że miałoby być komuś przykro z JEJ powodu, pewnie by się rozchorowała. Chyba, że chłopaki wymyśliliby sposób na ogarnięcie pożycia we czwórkę - w kolejnych dniach Różyczka byłaby żoną jednego z nich*. Ale zanim opracowali taki plan, wciął się Archetyp Inteligenta i było pozamiatane. Fryc jej nie pozostawił wyboru, to i łatwiej. Starsza panna Pyziak przecież nie jest osobą, dla której poczucie sprawczości jest nadrzędną wartością. OT: Jak jeszcze raz napiszesz razem tak, że (w sensie: zatem/ w związku z tym) jako także (w sensie: również, też), to jak nic będziesz wydawać audiobooka CZ. Bez opcji zamiany na inny tom, Droga Koleżanko :D * niedziele mogliby ewentualnie spędzać we czwórkę. Coś jakby fanfikowo mi tu pachnie, może mi się zwizualizuje w drodze do pracy. Odpowiedz Link
tajna_kryjowka_pyziaka Re: Zaręczyny Pyzy 29.08.23, 23:51 ako17 napisała: >Z triem wiązał się pewien kłopot - >musiałaby wybrać jednego, a >pozostałym byłoby przykro. A ona nie >lubiła jak komuś było przykro, a na myśl, >że miałoby być komuś przykro z JEJ >powodu, pewnie by się rozchorowała A jak przykro było wszystkim trzem, to jakoś Rurzyczce się nie zrobiło niedobrze. >OT: Jak jeszcze raz napiszesz razem >tak, że (w sensie: zatem/ w związku z >tym) jako także (w sensie: również, też), >to jak nic będziesz wydawać >audiobooka CZ. Bez opcji zamiany na >inny tom, Droga Koleżanko :D Oferujesz kurs przygotowawczy do dubbingu bezzębnego Podeszwy? Odpowiedz Link
ako17 Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 12:30 tajna_kryjowka_pyziaka napisała: > ako17 napisała: > >Z triem wiązał się pewien kłopot - > >musiałaby wybrać jednego, a > >pozostałym byłoby przykro. A ona nie > >lubiła jak komuś było przykro, a na myśl, > >że miałoby być komuś przykro z JEJ > >powodu, pewnie by się rozchorowała > > A jak przykro było wszystkim trzem, to jakoś Rurzyczce się nie zrobiło niedobrz > e. > Bo to nie była JEJ wina! Fryderyk zdecydował! Więc ewentualne problemy z tym spadały automatycznie na Fryderyka. Tak samo, jak Róża nie poszła na którąś tam randkę z którymś z Lelujków, bo ją Fryc podszedł znienacka, wszystko przygotował, łacznie z rowerami, to co ona miała robić? Musiała się zgodzić. I rację miała jej mamusia, że Pyza nigdy nie zawodzi, nigdy. Bo to nie ona zawiodła. To Fryderyk był sprawcą tej opcji. > Odpowiedz Link
tajna_kryjowka_pyziaka Re: Zaręczyny Pyzy 29.08.23, 22:00 ako17 napisała: >Takie zaręczyny traktuję bardziej symbolicznie, >raczej jako "dogadaliśmy się, iż chodzimy ze >sobą na poważnie i na wyłączność" niż >"natychmiast po osiągnięciu odpowiedniego >wieku bierzemy ślub". Ten status zawsze może >się zmienić. Właśnie dziwne jest to, że MM wydaje się w ogóle nie brać pod uwagę, że takie statusy się zmieniają. Od jakiegoś czasu pierwsza miłość zrobiła się po ślub i grób, kompletnie nie rozumiem dlaczego. Przecież zerwanie dwójki małolatów to nie żaden CKNUKowaty rozwód! A tak kolejni amanci zostają dożywotnio oznaczeni, ostemplowani, wielkie "B" jak Borejko im się wypala na zadkach. Więc po wpadce od Fryca nie wymaga się żadnego brania odpowiedzialności za dziecko, on się ma przede wszystkim ożenić z Rurzyczką i to jest najważniejsze. Mózg mi się wykręca jak próbuję analizować logikę MM. Odpowiedz Link
asiolek_z_poznania Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 09:48 tajna_kryjowka_pyziaka napisała: > Właśnie dziwne jest to, że MM wydaje się w ogóle nie brać pod uwagę, że takie s > tatusy się zmieniają. Od jakiegoś czasu pierwsza miłość zrobiła się po ślub i g > rób, kompletnie nie rozumiem dlaczego. This. Kiedy Florian powiedział Patrycji, że on się zaraz z nią ożeni, bo to jest na poważnie, specjalnie mnie to nie zdziwiło. Ot, różne ludzie mają światopoglądy i zapatrywania, on ma akurat takie, czemu nie. Kiedy Rurza oznajmiła matce przez telefon, że się zaręczyła w stogu siana, tez niespecjalnie mnie to obeszło - szesnaście lat, romantyzm, serce itp., też miałam kiedyś szesnaście lat. Ujdzie. Kiedy bodaj w następnym tomie okazało się, że nie tylko Laura, ale cała rodzina, traktuje zaręczyny Rurzy na serio, poczułam zdziwienie i niepokój - jak to? Że Laura, to rozumiem, akurat jest w takim kozim wieku. Ale dorośli? I żadnego komentarza na boku/narracyjnego, że to taka ładna nastoletnia miłość, ale wiadomo, itd. Nic, zero. Rurzyczka jest zareNczona i już. No a potem to wiadomo, bum trala la, popłynęła fala. Odpowiedz Link
julian_arden Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 20:43 asiolek_z_poznania napisała: [....] > Kiedy Florian powiedział Patrycji, że on się zaraz z nią ożeni, bo to jest na p > oważnie, specjalnie mnie to nie zdziwiło. Ot, różne ludzie mają światopoglądy i > zapatrywania, on ma akurat takie, czemu nie. > Kiedy Rurza oznajmiła matce przez telefon, że się zaręczyła w stogu siana, tez > niespecjalnie mnie to obeszło - szesnaście lat, romantyzm, serce itp., też miał > am kiedyś szesnaście lat. Ujdzie. > Kiedy bodaj w następnym tomie okazało się, że nie tylko Laura, ale cała rodzina > , traktuje zaręczyny Rurzy na serio, poczułam zdziwienie i niepokój - jak to? Ż > e Laura, to rozumiem, akurat jest w takim kozim wieku. Ale dorośli? I żadnego k > omentarza na boku/narracyjnego, że to taka ładna nastoletnia miłość, ale wiadom > o, itd. Nic, zero. Rurzyczka jest zareNczona i już. > No a potem to wiadomo, bum trala la, popłynęła fala. Tak, w przypadku Floriana to był jednorazowy event, zdarzają się różne rzeczy. Udało się, dobrze dla młodych, dlaczego nie. Ale jako początek serii... To już jednak za wiele. Odpowiedz Link
kocynder Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 07:02 "Takie zaręczyny traktuję bardziej symbolicznie, raczej jako "dogadaliśmy się" to nie u SZESNASTOLATKÓW! Gdyby oni kończyli studia, każde miało za sobą jakieś związki, mniej lub bardziej udane, ale minione - to ok. Tacy ludzie mogą się dogadać, że w sumie łatwiej we dwoje niż samemu, miłości wielkiej, tych motyli w brzuchu nie ma, no ale oboje jesteśmy rzetelni, solidni, krzywdy sobie na wzajem nie zrobimy... Ale nie szesnastolatki! Odpowiedz Link
mroczny_chomik_zaglady Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 16:43 No jak, co zaszło co zaszło. Zareczyny zaszły to po pierwsze a po drugie Rurza zaszła. Jakiś czas później ale wiadomo o co chodzi. I pewnie, że na poważnie co z tego,że 16 lat, burza i stóg siana. Się wzięła i zaręczyła żeby blokowe plaskate czółka broń boru szumiący nie ubiegły Fryca. Potrzebny był po pierwsze inteligent po drugie że niby JAK sobie by Rurzyczka miała ramiona wypełnić?! No jak ja się pytam?! Przecież ( co ustalono już BARDZO dawno) jedynym i naczelnym celem kobiet z rodu B jest kolejno: Znalezienie dawcy drugiej połowy materiału genetycznego. Wypełnienie ramion i furda tam,że nie ma pracy mieszkania i pieniędzy, co takie dziecko nieprawdaż zje, wyżywi się kaszką na mleku i dostanie śpioszki z łaciną. Okazjonalnie Dawca Połowy Materiału Genetycznego zostaje podłym CKNUK-iem i będzie można nieprawdaż Py-py-py czy tam ewentualnie Fry-fry-fry, kołchoz wypączkuje kolejne pomieszczenie na przychówek, będzie dobrze. I nie, nie wszyscy czytelnicy wzięli to na poważnie. Przynajmniej ja nie. Na tej samej zasadzie powinnam była się zaręczyć już w przedszkolu... Pamiętam, był taki Michałek w mojej grupie, bardzo się lubiliśmy, mieszkaliśmy obok siebie na tym samym osiedlu i Michałek przynosił mi w prezencie ślimaki i martwe dżdżownice. A raz, pamiętam, nawet kasztana dostałam ( albo może kasztanem? Stara już jestem, mogę mylić fakty ale rozumiecie, o co mi chodzi? ). I z opowieści rodzinnych wiem,że mówił swojej mamie (i mojej z resztą też wspominał) , że jak dorośnie to się ze mną ożeni bo mam fajne klocki. I umiem budować babki z piasku. Zatem w tej dziedzinie myślę rzeczy niemożliwych nie ma, a w Borejoversum tym bardziej ( vide Nora i opis jej przyszłości popełniony przez Autorkę)... Żeby nie było, NIE WYSZŁAM ZA MĄŻ ZA MICHAŁKA!!!! Wyszłam za kogoś innego, w stosownym czasie wypełniłam sobie ramiona zapasowym jeźdźcem Apokalipsy i ogólnie trochę mi się inaczej życie poukładało. Ale to jak mawiał Kipling- zupełnie inna historia :D Odpowiedz Link
kocynder Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 17:10 No i o to właśnie się rozchodzi! Nikt się nie czepia FAKTU zaręczyn w stogu siana i w deszczu w wydaniu małolatów, romantyzm ich dopadł, nastrój, klimat itd. Ok. Problem w tym, że WSZYSCY (autorka, w założeniu czytelnicy, bohaterowie, no, najmniej sam narzeczony) traktują owe romantyczne podrygi małolatów serio jako obietnicę małżeństwa. Przypuszczam, Chomiczku, że gdybyś, mając już ten wiek stosowny, napotkała owego Michałka, który by ze śmiertelną powaga ci oznajmił, że ma cię zamiar poślubić gdyż zaręczyliście się w poważnym wieku lat czterech (czy tam pięciu) to byś go raczej zabiła śmiechem niż poleciała do USC? Jak już napisałam wyżej - gdyby mię dziecię (płeć dowolna) mające lat 16 poinformowało o zaręczynach - potraktowałabym jak najbardziej serio UCZUCIE, ale nie stricte zaręczyny! I tak, to JEST moim zdaniem szkodliwy przekaz (kolejny już u autorki) - to wmawianie potencjalnym nastoletnim czytelniczkom, że pierwszy chłopak to już musi być po ślub i grób, chyba, że jest fują, fubrawcem i wyjeżdża na zgniły zachód. Odpowiedz Link
mroczny_chomik_zaglady Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 17:39 Kocynderku kochana, gdybym w stosownym wieku będący napotkała Michałka na drodze mego życia i tenże Michałek oświadczył mi iż TERAZ ZARAZ JUŻ lecimy kurcgalopkiem do najbliżeszego USC bo te martwe dżdżownice to nie byle co o ślimakach nie wspomnę.... To z perspektywy wieku oraz nabytego doświadczenia zastanowiłabym się poważnie co gościu brał, w jakich ilościach i czy nie powinien czasem zmniejszyć dawki bo mu ewidentnie na umysł motzno. Potem poprosiłabym o namiar na dealera bo mój ewidentnie robi mnie w przysłowiowego Karola. A tak serio serio? Ja bym zwyczajnie opluła mu buty ze śmiechu jest to fakt. A następnie prawdopodobnie poszlibyśmy w najlepszej komitywie na piwo.. Ale fakt, tu się zgadzam,że poglądy Autorki szkodliwe są bardzo. Z drugiej strony pocieszam się myślą,że mimo wszystko dzisiejsza powiedzmy "młodzież" nawet jeśli "Borejczadę" czyta to po pierwsze zdecydowanie niechętnie, po drugie pod przymusem ( czy ja dobrze pamiętam,że któryś tom jest lekturą szkolną? ) a po trzecie nawet jeśli przeczyta to stosować się do wytycznych nie będzie. Teraz młodzież ma zupełnie inne wzorce z tego co się orientuję, i galop do ołtarza z pierwszym z brzegu niezfriendzonowanym kolesiem miejsca mieć nie będzie. Mam dwie siostrzenice, jedna w wieku w którym na logikę rzecz ujmując powinna już poważnie myśleć o zamęściu, wypełnionych ramionach itd. Kiedyś z czystej, niczym niezmąconej ciekawości podrzuciłam jej ukochaną lekturę mojej młodości. Dziewczę przeczytało i stwierdziło tu cytat ( może niedokładny ale sens zachowany ) -"Jeeez, ciocia, ty to przeczytałaś wszystko? Współczuję. I co w tym dziwnego,że twoje pokolenie ma zrąbane mózgi? A na nas gadacie,że TikTok to zło. Czy ta babka co to pisała w ogóle wie o czym pisze? Bo jeśli w jej świecie wszyscy się zachowują jak psychopaci to ona albo miała ciężkie życie albo mieszka w wariatkowie". Tak, że tego.... Odpowiedz Link
bupu Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 17:10 A to ja wam rzucę bombę pod nogi. Z podpalonym lontem. Otóż w sławetnym stogu wyrosłym znienacka na przedwiośniu wśród pól Wielkopolski nie doszło do zaręczyn. To znaczy doszło, ale połowicznie, albowiem tam Fryderyk zadał Rurzy Pytanie. - Muszę chyba zadzwonić do domu - opamiętała się nagle Pyza. - Chyba tam się mocno niepokoją. - Każdej chwili kuzyni mogą nas odwieźć do Poznania - upewnił ją Fryderyk. - Ale nie spiesz się jeszcze... dobrze? - zajrzał jej w oczy i dodał szeptem: - Pamiętasz chyba, że obiecałaś odpowiedzieć dzisiaj na moje pytanie? - Pewnie, że pamiętam. - Tak dzisiaj zmokłaś i zmarzłaś... ale... niech to nie wpłynie na twoją decyzję. Połóż burzę na jednej szali. A na drugiej niech będzie, że ani razu cię dziś nie pocałowałem. To nie było wcale takie łatwe, Różo, zwłaszcza w tym stogu. Ale właśnie nie chciałem w żaden sposób wpływać na twoją decyzję. Bo ona jest bardzo ważna. Musisz ją podjąć w sposób suwerenny Rozmowa powyżej toczy się już na sali w Koszutach, w otoczeniu wujków, cioć,babć i kuzynek rodziny Schoppe. I tam też prawdopodobnie Rurza udzieliła Odpowiedzi. - Burzę? - powtórzyła Pyza. - Ach, burzę... w stogu siana, z Fryderykiem... nie, to była słoma. Och, właściwie to nawet nie pamiętam. No, a teraz suszymy spodnie, pijemy szampana i jemy tort z bitą śmietaną. I, mamusiu, nie mów nikomu, no chyba, że dopiero za pięć lat... więc ja, mamusiu, przed chwilą się zaręczyłam. Więc uwaga, Rurza zaręcza się z Frycem w obliczu całej bliższej i dalszej rodziny Szopów. Konia zrzędę temu, kto mi objaśni co spowodowało widoczną w następnych tomach ciężką amnezję rodziców i rodzeństwa Fryca, którzy wszyscy jak jeden i jedna zrobili minę zaskoczonego Pikachu na wieść, że Rurza była dla Fryca kimś więcej niż koleżanką. Słucham. Odpowiedz Link
kocynder Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 17:27 Yyyy.... Jedyne co wymyśliłam na poczekaniu, to coś takiego: Fryc tą swoją Rurzę podczas impry rodzinnej zabrał gdzieś. Na taras, czy tam do sielskiego ogrodu czy gdziekolwiek. W sensie zeszli rodzinie z ócz. I że rozmowa przez ciebie przytoczona nie miała miejsca przy stole, a właśnie w odosobnieniu. Czyli do owych zaręczyn doszło podczas imprezy, ale nie na oczach świadków rodzinnych. No, chyba, że stoi czarno na białym, że gawędzili sobie przy stole. Suszenie portek po burzy uzasadnienia nie potrzebuje, szampan i tort były serwowane zapewne z okazji tej samej, co w ogóle urządzana impreza. I to jest , moim zdaniem JEDYNE logiczne uzasadnienie. Odpowiedz Link
bupu Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 17:41 kocynder napisała: > Yyyy.... Jedyne co wymyśliłam na poczekaniu, to coś takiego: Fryc tą swoją Rurz > ę podczas impry rodzinnej zabrał gdzieś. Na taras, czy tam do sielskiego ogrodu > czy gdziekolwiek. W sensie zeszli rodzinie z ócz. I że rozmowa przez ciebie pr > zytoczona nie miała miejsca przy stole, a właśnie w odosobnieniu. Czyli do owyc > h zaręczyn doszło podczas imprezy, ale nie na oczach świadków rodzinnych. No, c > hyba, że stoi czarno na białym, że gawędzili sobie przy stole. Suszenie portek > po burzy uzasadnienia nie potrzebuje, szampan i tort były serwowane zapewne z o > kazji tej samej, co w ogóle urządzana impreza. I to jest , moim zdaniem JEDYNE > logiczne uzasadnienie. > Cytowana rozmowa odbyła się na sali biesiadnej. Pełnej biesiadników. Odpowiedz Link
kocynder Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 17:59 No to mi się zwoje mózgowe prostują... Jeśli rozmowa miała miejsce pośrodku biesiady to nie mam pojęcia czemu rodzice Fryca nie wiedzą. No, chyba że właśnie potraktowali te "zaręczyny" jako trochę zabawę w bycie razem, potem do wakacji Fryc ani słowem o Róży nie wspomniał to jak się potem pojawiła to już dla nich miała status koleżanki ze szkoły? Odpowiedz Link
przymrozki Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 18:24 kocynder napisała: > No to mi się zwoje mózgowe prostują... Jeśli rozmowa miała miejsce pośrodku bie > siady to nie mam pojęcia czemu rodzice Fryca nie wiedzą. Mogli wiedzieć, że wtedy Fryderyk i Róża byli parą. To się wcale nie wyklucza z tym, że sześć lat później, już po tym, gdy Fryc poinformował rodziców i siostrę, że Pyza jest tylko koleżanką, mieli na ten temat zupełnie inne zdanie. Szopowie, jak większość rozsądnych ludzi z co najmniej podstawowym doświadczeniem życiowym, rozstanie nastoletniego syna z równie nastoletnią pierwszą dziewczyną pewnie przyjęli bez szoku, zdziwienia, lat rozpamiętywania i łkania o cknukach. I tutaj ponownie wracam do stawianego przeze mnie już przynajmniej dwukrotnie pytanie - czy Fryc w "Żabie" aby na pewno wiedział, że jest w związku z Różą? Odpowiedz Link
bupu Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 19:44 przymrozki napisała: > kocynder napisała: > > > No to mi się zwoje mózgowe prostują... Jeśli rozmowa miała miejsce pośrod > ku bie > > siady to nie mam pojęcia czemu rodzice Fryca nie wiedzą. > > Mogli wiedzieć, że wtedy Fryderyk i Róża byli parą. To się wcale nie wyk > lucza z tym, że sześć lat później, już po tym, gdy Fryc poinformował rodziców i > siostrę, że Pyza jest tylko koleżanką, mieli na ten temat zupełnie inne zdanie > . Szopowie, jak większość rozsądnych ludzi z co najmniej podstawowym doświadcze > niem życiowym, rozstanie nastoletniego syna z równie nastoletnią pierwszą dziew > czyną pewnie przyjęli bez szoku, zdziwienia, lat rozpamiętywania i łkania o ckn > ukach. Eee, tak, tylko, że wcale nie. Cytat z Żaby: Kiedyś – było to jeszcze przed ich maturą – przywiózł Różę do Koszut, na rodzinną uroczystość. Od tego czasu często można było ich widzieć razem – szli na zajęcia, albo z nich właśnie wracali, zawsze nierozłączni. Indagowany w tej sprawie przez niespokojną mamę, Fryderyk oświadczył, że o Róży myśli wyłącznie jako o koleżance i że nie życzy sobie żadnych komentarzy w tej kwestii. Grzecznie pytam jak to się ma do ciepłego powitania w rzeczonych Koszutach, zaręczyn z całą rodziną Szopów w roli świadków oraz czułego różyczkowania przez Fryfryfry nawet przy rodzinie? Odpowiedz Link
mircja Re: Zaręczyny Pyzy 31.08.23, 06:31 bupu napisała: > Grzecznie pytam jak to się ma do ciepłego powitania w rzeczonych Koszutach, zar > ęczyn z całą rodziną Szopów w roli świadków oraz czułego różyczkowania przez Fr > yfryfry nawet przy rodzinie? No ale to jest cytat z myśli Laury, czyli myśląc o rodzinie ma ona zapewne na myśli swoją własną, a nie Fryderyka. Odpowiedz Link
przymrozki Re: Zaręczyny Pyzy 31.08.23, 10:34 mircja napisała: > No ale to jest cytat z myśli Laury, czyli myśląc o rodzinie ma ona zapewne na m > yśli swoją własną, a nie Fryderyka. Nawet jeżeli miała na myśli obie rodziny, to, po pierwsze, Laura o relacji Róży z rodzicami Fryderyka wiedziała tylko to, co powiedziała jej siostra (Tygrys nie znał rodziców i rodzeństwa Fryca). A zaczadzona Pyza mogła świadomie kręcić, bezwolnie wyolbrzymiać lub po prostu, jak zwykle, nie do końca rozumieć, co się wokół niej dzieje (skoro była tak łakoma na każdy ochłap uczucia, że dwa popołudnia w tygodniu w ściśle wyznaczonych godzinach uznawała za szczyt bliskości, to może zwykłe "napijesz się herbaty?" zrozumiała jako bezwarunkową akceptację jej jako już de facto synowej). Po drugie, Schoppowie mogli w TiR uważać Różę za dziewczynę syna, ale potem, kiedy Fryc zapewnił ich, że Pyza jest tylko koleżanką, którą doucza z nauk ścisłych, założyć, że związku albo nie było, albo był i się rozpadł. Zupełnie też by mnie nie dziwiła para pięćdziesięciolatków, którzy nie tulą do serca słodkich wspomnień, kogo ich nastoletni syn pięć lat temu nazywał "swoją Różyczką", a kogo nie. Róża była dla nich jedną z koleżanek jednego z ich trójki dzieci. Po prostu mogła nie być dla nich na tyle ważna, żeby poświęcali jej zbyt wiele myśli. Odpowiedz Link
ako17 Re: Zaręczyny Pyzy 24.11.23, 11:57 > bupu napisała: > > > > Grzecznie pytam jak to się ma do ciepłego powitania w rzeczonych Koszutac > h, zar > > ęczyn z całą rodziną Szopów w roli świadków oraz czułego różyczkowania pr > zez Fr > > yfryfry nawet przy rodzinie? To jeszcze mogło być tak, że Fry zauroczony z początku Py, nazywał ją czule i się z nią nie rozstawał. Z czasem zaczął zauważać w niej coraz mniej fajnych cech, stygnąć i się odsuwać. Więc stąd "koleżanka" na pewnym etapie. Zrywać nie miał zamiaru, bo wiedział, że jedzie na stypendium, to myślał, że może się to jakoś samo rozejdzie. Tymczasem Róża miała inny plan i stąd brzemienna w skutki zabawa z teleskopem. Odpowiedz Link
tajna_kryjowka_pyziaka Re: Zaręczyny Pyzy 24.11.23, 12:29 ako17 napisała: > > > bupu napisała: > > > > > > > Grzecznie pytam jak to się ma do ciepłego powitania w rzeczonych Ko > szutac > > h, zar > > > ęczyn z całą rodziną Szopów w roli świadków oraz czułego różyczkowa > nia pr > > zez Fr > > > yfryfry nawet przy rodzinie? > > To jeszcze mogło być tak, że Fry zauroczony z początku Py, nazywał ją czule i s > ię z nią nie rozstawał. > Z czasem zaczął zauważać w niej coraz mniej fajnych cech, stygnąć i się odsuwać > . > Więc stąd "koleżanka" na pewnym etapie. Zrywać nie miał zamiaru, bo wiedział, ż > e jedzie na stypendium, to myślał, że może się to jakoś samo rozejdzie. > Tymczasem Róża miała inny plan i stąd brzemienna w skutki zabawa z teleskopem. > > Ale że to zauważanie zajęło mu 5-6 lat? To "rozchodzenie" też mi do niego nie pasuje, zwłaszcza po tak długim czasie (gdyby związek był świeży, może jeszcze by uszło). Fryc został pokazany jako emocjonalny sztywniak, ale względnie asertywny - nie miał problemu z pójściem na Rusfelta by coś ustalić w sprawie ciąży, potrafił się stawiać dziadydze, w trakcie wyjazdu uczynił pierwszy krok na drodze pojednania z Pyzą, pisząc tego zasadniczego maila. To nie jest człowiek, który czeka aż problem rozwiąże się sam. Odpowiedz Link
ako17 Re: Zaręczyny Pyzy 24.11.23, 19:41 tajna_kryjowka_pyziaka napisała: > Ale że to zauważanie zajęło mu 5-6 lat? no co, zajęty był. Nauką. > Odpowiedz Link
bupu Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 18:25 kocynder napisała: > No to mi się zwoje mózgowe prostują... Jeśli rozmowa miała miejsce pośrodku bie > siady to nie mam pojęcia czemu rodzice Fryca nie wiedzą. No, chyba że właśnie p > otraktowali te "zaręczyny" jako trochę zabawę w bycie razem, potem do wakacji F > ryc ani słowem o Róży nie wspomniał to jak się potem pojawiła to już dla nich m > iała status koleżanki ze szkoły? > No to ja znowu lu cytatem, tym razem z TiR: Fryderyk był smukłym blondynem o jasnych oczach ukrytych za szkłami okularów i właściwie cały wyglądał tak, jakby był za czymś ukryty. Pyzę wielbił bezkrytycznie, nazywał ją - nawet przy rodzinie - swoją. Różyczką Odpowiedz Link
tt-tka Re: Zaręczyny Pyzy 24.11.23, 08:12 bupu napisała: > No to ja znowu lu cytatem, tym razem z TiR: > > Fryderyk był smukłym blondynem o jasnych oczach ukrytych za szkłami > okularów i właściwie cały wyglądał tak, jakby był za czymś ukryty. Pyzę wielbił > bezkrytycznie, > nazywał ją - nawet przy rodzinie - swoją. Różyczką > Ale to Fryc bywal na Rusfelta, a nie Roza u Szopow. Zatem nazywal ja tak przy JEJ rodzinie. Oraz ja bym chciala wiedziec, kiedy to i jak czesto widywano ich "zawsze razem" - bo tak jakos Fryc zrobil dwa lata w rok (Roza jest na trzecim roku, gdy on jedzie na stypendium) i od tej pory to juz nawet na zajecia nie powinni jezdzic o tej samej porze... Odpowiedz Link
julian_arden Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 20:51 kocynder napisała: > No to mi się zwoje mózgowe prostują... Jeśli rozmowa miała miejsce pośrodku bie > siady to nie mam pojęcia czemu rodzice Fryca nie wiedzą. No, chyba że właśnie p > otraktowali te "zaręczyny" jako trochę zabawę w bycie razem, potem do wakacji F > ryc ani słowem o Róży nie wspomniał to jak się potem pojawiła to już dla nich m > iała status koleżanki ze szkoły? Ani to, ani to, a ni nawet tamto. Po prostu autorce pomiędzy stogiem w Koszutach a wkroczeniem na scenę rodziny Frycka kompletnie zmieniła się koncepcja na Schoppów. Do tego stopnia, że tolerancyjny ojciec Fryca (pamiętacie spotkanie z Hajdukiem w pociągu i wyjaśnienie Fryca?) oraz przyjazna rodzinna atmosfera z Koszut, zestawione z nieszczęsnymi, połamanymi psychicznie neurotykami z późniejszych tomów, wydają się być wzięci z zupełnie innej bajki. Odpowiedz Link
julian_arden Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 20:58 kocynder napisała: > No to mi się zwoje mózgowe prostują... Jeśli rozmowa miała miejsce pośrodku bie > siady to nie mam pojęcia czemu rodzice Fryca nie wiedzą. No, chyba że właśnie p > otraktowali te "zaręczyny" jako trochę zabawę w bycie razem, potem do wakacji F > ryc ani słowem o Róży nie wspomniał to jak się potem pojawiła to już dla nich m > iała status koleżanki ze szkoły? Może on tak się zaręczał w każdej klasie, począwszy od przedszkola. Odpowiedz Link
ciotka-scholastyka Re: Zaręczyny Pyzy 24.11.23, 09:22 bupu napisała: > Cytowana rozmowa odbyła się na sali biesiadnej. Pełnej biesiadników. Rozmowa, tak. Ale odpowiedź na Pytanie już niekoniecznie. Odpowiedz Link
tajna_kryjowka_pyziaka Re: Zaręczyny Pyzy 30.08.23, 18:41 O, o, o, ja wiem, ja wiem! Na tej rodzinnej imprezie oni wszyscy się narąbali i w efekcie prawdziwe pytanie już nie padło, a Fryc oświadczył się Rurzy w pijanym/naćpanym zwidzie, a gdy następnego dnia wszyscy wytrzeźwieli, nic nie pamiętali i stąd "tylko koleżanka". A jeśli Fryc jeszcze regularnie urządzał sobie takie seanse między nauką, to wyjaśnia czemu miał czas dla Pyzy tylko dwa popołudnia w tygodniu. Odpowiedz Link
pi.asia Re: Zaręczyny Pyzy 24.11.23, 21:21 bupu napisała: > > Więc uwaga, Rurza zaręcza się z Frycem w obliczu całej bliższej i dalszej rodzi > ny Szopów. Konia zrzędę temu, kto mi objaśni co spowodowało widoczną w następny > ch tomach ciężką amnezję rodziców i rodzeństwa Fryca, którzy wszyscy jak jeden > i jedna zrobili minę zaskoczonego Pikachu na wieść, że Rurza była dla Fryca kim > ś więcej niż koleżanką. Słucham. Proste. W Koszutach nikt nie miał szans usłyszeć rozmowy Fryfryfra z Rurzą: I właściwie nikt już potem nie zwracał na nich uwagi, bo wszyscy gadali głośno, żartowali i śmiali się, jak to w rodzinie, i wznosili szampanem toasty za zdrowie babci (która właśnie dzisiaj kończyła osiemdziesiąt dwa lata). Dzieci biegały i pokrzykiwały, mały Wolfgang grał na flecie, bito mu brawa, jakiś gruby wujek w błyszczących okularach odśpiewał staroangielską pieśń biesiadną, a poetyczna i melancholijna kuzynka ze Swarzędza wykonała romans cygański z towarzyszeniem gitary. Zastanawia mnie natomiast coś innego - Rurza jest wychowana w kulturze romantyzmu. Gdy Fryfryfr wyznaje jej miłość, dodając "może to nienajlepsze miejsce i czas na takie wyznanie", Rurza odpowiada - "nienajlepsze, ale nie mamy tu altanki z pnącymi różami, więc ostatecznie może być to". I ta romantyczna Rurza zaręcza się cichcem i po tajniacku nad talerzem z zupą grzybową albo zrazami z kaszą? Godzi się na takie byle jakie zaręczyny, bez padania na kolana, bez pierścionka, bez pocałunku, przytulenia, ogłoszenia "kochana rodzino, to jest moja narzeczona"? Kurde, mój chłop oficjalnie oświadczył mi się w wigilię, po wieczerzy (he, też była zupa grzybowa), wystąpił z bukietem róż i pierścionkiem, chyba nawet dla większego efektu padł na kolana, były brawa, gratulacje i uściski od całej rodziny i ogólnie wielki teatr :), a Fryfryfr taką ważną sprawę odbębnił byle zbyć. Odpowiedz Link
julian_arden Re: Zaręczyny Pyzy 25.11.23, 01:00 pi.asia napisała: [...] > I ta romantyczna Rurza zaręcza się cichcem i po tajniacku nad talerzem z zupą g > rzybową albo zrazami z kaszą? Godzi się na takie byle jakie zaręczyny, bez pada > nia na kolana, bez pierścionka, bez pocałunku, przytulenia, ogłoszenia "kocha > na rodzino, to jest moja narzeczona"? > Kurde, mój chłop oficjalnie oświadczył mi się w wigilię, po wieczerzy (he, też > była zupa grzybowa), wystąpił z bukietem róż i pierścionkiem, chyba nawet dla w > iększego efektu padł na kolana, były brawa, gratulacje i uściski od całej rodzi > ny i ogólnie wielki teatr :), a Fryfryfr taką ważną sprawę odbębnił byle zbyć. No sparło go, żądze wypełzły mu na usta jak ordynatowi Michorowskiemu. Nie byle zbyć, tylko mus był, żeby natychmiast, bo inaczej świat się skończy. Bywa. Odpowiedz Link
tokyocat Re: Zaręczyny Pyzy 02.09.23, 09:47 I tu mam problem bo : tak sobie chodzili w kocach, i sie zareczyli przy wszystkich ? Rozmowa telefoniczna, jesli sie odbyla przy gosciach : dlaczego potem Fryc udawal przy rodzicach, ze to tylko kolezanka ? Tak mowi gdzies pozniej Zaba. Nie pamietam w ktorym tomie. Odpowiedz Link
kocynder Re: Zaręczyny Pyzy 24.11.23, 17:05 Jak już wyżej napisałam: koce rozumiem, deszcz, portki trzeba było wysuszyć. Ok. Zaręczyny - niechby, romantyzm ich dopadł, szczeniaki w końcu po 16 lat, pstro w łepetynach - ujdzie. Natomiast jedyne uzasadnienie jakie znalazłam dla faktu, że rodzice Fryca nie mają pojęcia o ich związku jest takie, że po tej imprezie koszuckiej Rózia znikła z horyzontu, nie bywała u nich, Fryc nie wspominał (równocześnie wspominając o innych koleżankach i kolegach), nawet nagabywany odpowiadał coś w rodzaju, że nie ma o czym gadać.Po czym gdy po wakacjach się pojawiła - to już Fryc mówił, że tylko koleżanka i się razem uczą. Wówczas rodzice mogli dojść do racjonalnego wniosku, że młode to-to, miłość wzięła w łeb, może się pojawił jakiś inny amant, no, ale Fryderyk przegryzł w sobie i zostało fajne koleżeństwo. Innego LOGICZNEGO wyjścia nie widzę. Odpowiedz Link
julian_arden Re: Zaręczyny Pyzy 24.11.23, 17:31 kocynder napisała: > Jak już wyżej napisałam: koce rozumiem, deszcz, portki trzeba było wysuszyć. Ok > . Zaręczyny - niechby, romantyzm ich dopadł, szczeniaki w końcu po 16 lat, pstr > o w łepetynach - ujdzie. Natomiast jedyne uzasadnienie jakie znalazłam dla fakt > u, że rodzice Fryca nie mają pojęcia o ich związku jest takie, że po tej imprez > ie koszuckiej Rózia znikła z horyzontu, nie bywała u nich, Fryc nie wspominał ( > równocześnie wspominając o innych koleżankach i kolegach), nawet nagabywany odp > owiadał coś w rodzaju, że nie ma o czym gadać.Po czym gdy po wakacjach się poja > wiła - to już Fryc mówił, że tylko koleżanka i się razem uczą. Wówczas rodzice > mogli dojść do racjonalnego wniosku, że młode to-to, miłość wzięła w łeb, może > się pojawił jakiś inny amant, no, ale Fryderyk przegryzł w sobie i zostało fajn > e koleżeństwo. Innego LOGICZNEGO wyjścia nie widzę. Wszyscy tu stają na głowach żeby logicznie wyjaśnić coś, co nie ma wyjaśnienia. Autorce między zaręczynami Róży, a wkroczeniem na scenę rodziny Schoppe w pełnej krasie, tak bardzo zmieniła się koncepcja, że nie ma wystarczającej łączności przyczynowej i logicznej między tymi dwiema książkami. A czego nie ma, tego się nie znajdzie. Przyjazna, ciepła atmosfera rodzinna z Koszut i tolerancyjny ojciec Schoppe, wspomniany w rozmowie z Hajdukiem w pociągu, nie mają nic wspólnego z gromadą nieszczęśliwych neurotyków z kompleksem zmarnowanego życia, zaprezentowaną w kolejnych tomach. Odpowiedz Link
kocynder Re: Zaręczyny Pyzy 24.11.23, 17:37 Zapewne Wasza Lordowska Mość ma rację... :)Ale próba dosztukowania kołderki na słonia jest zabawna. :D Odpowiedz Link
ako17 Re: Zaręczyny Pyzy 24.11.23, 19:45 kocynder napisała: Natomiast jedyne uzasadnienie jakie znalazłam dla fakt > u, że rodzice Fryca nie mają pojęcia o ich związku jest takie, że po tej imprez > ie koszuckiej Rózia znikła z horyzontu, nie bywała u nich, Fryc nie wspominał ( > równocześnie wspominając o innych koleżankach i kolegach), nawet nagabywany odp > owiadał coś w rodzaju, że nie ma o czym gadać.Po czym gdy po wakacjach się poja > wiła - to już Fryc mówił, że tylko koleżanka i się razem uczą. Wówczas rodzice > mogli dojść do racjonalnego wniosku, że młode to-to, miłość wzięła w łeb, może > się pojawił jakiś inny amant, no, ale Fryderyk przegryzł w sobie i zostało fajn > e koleżeństwo. Innego LOGICZNEGO wyjścia nie widzę. > no a gdzie w tej wizji miejsce na nierozłączność i nazywanie "swoją Różyczką" przy rodzinie, a? Ostatecznie mógł nazywać nie przy swojej rodzinie. Ale ta nierozłączność to jakżeż nie została spostrzeżona przez Schop-Seniorów? kocynder napisała: > Zapewne Wasza Lordowska Mość ma rację... :)Ale próba dosztukowania kołderki na > słonia jest zabawna. :D > pewnie, że jest :) Po to się tu na tym forum, nieprawdaż, gromadzimy. Odpowiedz Link
tt-tka Re: Zaręczyny Pyzy 25.11.23, 09:28 ako17 napisała: > no a gdzie w tej wizji miejsce na nierozłączność i nazywanie "swoją Różyczką" p > rzy rodzinie, a? > Ostatecznie mógł nazywać nie przy swojej rodzinie. > Ale ta nierozłączność to jakżeż nie została spostrzeżona przez Schop-Seniorów? A gdziez ta nierozlacznosc, a ? no gdzie ? na zajeciach, poki Fryc Rozy nie wyprzedzil, bo od kiedy zrobil dwa lata w rok, juz nawet zajec, a zapewne i dojazdow na zajecia nie mieli wspolnych. Dwa razy w tygodniu u niej w domu, ewentualnie w kinie. I tyle. Ani na zajeciach, ani na Rusfelta stare Szopy nie bywaly, to i zauwazyc nie mialy okazji. A kiedy widywano czasem mlodych na ulicy - z tym ze to chyba raczej Zaba niz starzy - to objuczonych ksiazkami i mapami, bynajmniej nie czulacych sie, ani nawet trzymajacych sie za rece. Odpowiedz Link
kocynder Re: Zaręczyny Pyzy 25.11.23, 09:44 Otóż. Wszak Fryfryfry dokładnie tak ustawił sobie Pyzunię: randka dwa razy w tygodniu, w ściśle określonych godzinach, starym mógł powiedzieć cokolwiek, albo wręcz nic nie mówić (stare Szopy nie były z tych co to dzieci za rączkę prowadzą!), wystarczyło, że rzucił coś w rodzaju "W tym roku szkolnym mam w poniedziałek kółko astrofizyczne do 18:00, we wtorek i czwartek daję korepetycję do 19:00, w środę dodatkowa matematyka i fizyka do 18:30 a w piątek jogę do 17:45.". Nikt ze starych by nie sprawdzał, że w te wtorki i czwartki Fryc kończy szkołę o 13:00 potem ma do 15:00 korki, potem dwie godziny Rurzenia, potem znów dwie godziny korków. Rurza zaś w domu Szopów nie bywała, Fryc nie z tych, co to będą romantyzmem tryskać w oczy rodzicom, starzy po prostu (całkiem logicznie) przyjęli, że no tak, młodzi się zakochali, "zaręczyli", ot dziecinna zabawa, fajna, ale to tyle, potem się młodzi o coś poprztykali, jak to młodzi, albo po prostu im przeszło, zostało fajne kumpelstwo i tyle. To "Różyczkowanie", czułości i bliskość - to taka raczej poza domem rodzinnym Fryca była... Odpowiedz Link