gucina69
07.05.07, 09:30
w piątek kobieta z sanepidu zostawiła mi wezwanie. Dzisiaj z nimi
rozmawiałam. Przeprowadzili wywiad, pytali sie czy mojego syna ugryzł kleszcz
i czy był rumień. Jak powiedziałam że nie to kobieta stwierdziła, że nie mam
się nastawiać że to borelioza, że na Przybyszewskiego w Poznaniu są wspaniali
lekarze i oni stwierdzą co to za choroba. Powiedziała mi też że nie wiedzą
czy to labolatorium Poznaniu jest wiarygodne, że boreliozę bardzo trudno
zdiagnozować bo testy wychodzą fałszywie dodatnie i że ona na moim miejscu
nie skazywała by dziecka na leczenie antybiotykami. Jestem wykołowana. Mój
mąż uważa że ona może mieć rację.