salommea
09.10.08, 09:44
Weszłam na to forum zupełnie przypadkowo.
Nie jestem kochanką ani zdradzaną żoną. Jestem za to psychologiem a
tematyką zdrady interesuję sie zawodowo.
Straszne jest to, jak na tym forum traktuje się "kochanki" i ich
problemy. Straszne jest, że obarcza się je całą winą za zepsute
małżeństwo, za zdradę meża.
Przede wszystkim należałoby pamietać, że w zdrowym, dobrze
działającym związku, w którym oboje partnerzy kochają się i szanują
nie ma mowy o zdradzie. Mężczyzna to nie jest zwierzę, które na
widok "ładnego tyłka" nie może pohamować popędu. Jeśli w małżeństwie
źle sie dzieje, zwiazek rozpada się emocjonalnie, wtedy o zdradę już
nietrudno. Tu należy zaznaczyć, że zazwyczaj do rozpadu małzeństwa
przyczyniają się obie stroby tzn mąż i żona a nie tylko mężczyzna.
Drugą sprawą jest to, że to nie kochanka, ale właśnie zdradzający
mężczyzna zachowuje się niedojrzale i w sumie bezsensownie.
Prawie nigdy nie zdarza się tak, że kobieta (kochanka) namawia,
czaruje, manipuluje mężczyzną, żeby on zdradzał zonę. On też tego
chce, godzi się na to, uznaje to moralnie. Powody są różne. Czasem
mężczyzna, ojciec myśli, że umawianie sie z kochanką jest lepsze
niż "porzucenie rodziny". Tak naprawdę często lepszy jest rozwód
(dziecko i tak odczuwa emocjonalny chłód między rodzicami, a co
gorsza zaczyna postrzegać to jako sytuację normalną) przy zachowaniu
wzajemnego szacunku niż zdrady, żal i wzajemna nienawiść pod jednym
dachem. Są również inne powody. To temat na inny wątek.
Wasza nienawiść do kochanek jest więc najmniej uzasadniona. Po
pierwsze, przypuszczalnie jeśli nie ta, to na pewno byłaby jakaś
inna kobieta. Ludzie łączą sie w pary z różnych względów. Nie jest
to żaden ewenement i pojęcie inna kobieta zawsze istnieje. Gdyby
Wasi mężowie nie ożenili się z Wami, pewnie też mieliby inne
kobiety. Rozumiem, nie podoba Wam się, że te kobiety (kochanki)
rozbijają Wasze rodziny, ale to nieprawda. To Wy i Wasi mężowie
rozbijacie swoje rodziny. Kochanka natomiast zakochuje się lub
zaurocza mężczyzną. W dodatku dostaje od niego ciche przyzwolenie na
romans (on nie jest szczęśliwy w swoim związku). Ona nikogo nie
zdradza.
Dodam jeszcze, że to nie jest tak, że jak mężczyzna zdradzi jedną
żonę, to z drugą postąpi tak samo. Jesli drugi zwiazek bedzie
opierał sie na miłosci is szacunku a oboje partnerzy nie zrujnują go
emocjonalnie, nie bedzie powodu do zdrady, więc nie bedzie też
zdrady.