Dodaj do ulubionych

Per se/non grata

21.03.22, 16:22
Pisałam tu jakieś pół roku temu, może dłużej, z nicku deterra.... Jak to niemal wyszłam ze swojej borderowej schizotypii, że biorę leki, mam stabilny związek nie z obiektem mojej niegdysiejszej obsesji.
Co z tego pozostało? Cóż... zaliczyłam kolejny epizod psychotyczny w którym uświadomiłam sobie że nie żyłam autentycznym życiem. Że miłość z wyboru, miłość dojrzała, którą myślałam kocham, była zaklinaniem rzeczywistości byleby tylko wpasować się w społeczne ramy, być może wyjść za mąż i żyć jak przeciętna żona.
Cóż, chyba nie dla mnie ta droga. W psychozie dotarło do mnie że podmiot mojej obsesji/miłości (niech ktoś zdefiniuje miłość) jest od lat niezmienny. Musiałam zakończyć swój stabilny związek nawet nie mając nadziei na powrót do NIEGO.
Może niektórym nie jest pisane stabilne życie. Piszę to bez żalu, zwyczajnie tak jest. Zaczynam akceptować wszystko w tym niepewność i tęsknotę.
Chciałam się tylko tym podzielić tutaj.
Obserwuj wątek
    • brz_a_sk Re: Per se/non grata 22.03.22, 11:20
      dobrze, że szukasz niteczek ośmiornicy :) wierzysz w delikatne, szczere ich wysuwanie szans uchwycenia się we mgle niepewności; :)

      pytanie: jak jest? stoi przed każdym i to przez całe życie; bywa udręką filozofów, co może być tu kardamonem dodającym Ci optymizmu - że oni też tak mają, a nawet bardziej; gdzie jest granica między myśleniem a obsesją, która wycina udział naszej woli z rozważań? - nikt nie wie; pewnie po objawach się orientujemy, czy jest dobrze, jako tako, czy źle, ocenić nam trudno, gdy wszystko staje się pytaniem, zanim słowo dokończymy i co gorsza na każde pytanie jeszcze niedokończone mamy milion odpowiedzi, bywa wszystkie "świetne" , zupełnie skołtunione i w takiej masie, choć na swój sposób prawdziwe - nieprzydatne, chyba, że do zwariowania :( a to skuteczne;

      bywa i tak, pewnie częściej, że to co dziś wydaje się oczywiste, jasne, proste zwłaszcza gdy optymistyczne, dostaje priorytetowe 5* i przekonujemy siebie sami, że to musi być ok też na co najmniej 5* - stan w którym daje się rano wstać rześko, daje się zapachem kawy rozgonić wszystkie "a jeśli?" , uznajemy je za cudze i bez sensu i lecimy w życie po nagrodę też 5* i mamy pewnosc, że to nie różowe okulary, bo my nie uzywamy tej ściemy, czasem wiemy, że nalezy też zaprzeczyć watpliwościom, że to nie żadna mania - tylko jasnosć umysłu;

      jesli ktoś mówi to źle to głupota, to naiwność, to karygodne to spytam czy tę samą miarkę, podobne karcenie łatwo przykłada do stanu z drugiego końca osi? gdzie podważamy wszystko jako ułudę, wierzymy równie bezgranicznie w to, że d* i to czarna i jej czasem dajemy więcej niż 5 gwiazdek;

      im częsciej zdarza się, że rano nie wiemy czegoś, a nawet nie wiemy nic i musimy obmyślać jak jest, by nie zwariować, nie mamy żadnych definicji wtedy - nic to znaczy nic; tym częściej zmuszamy się do porannego ustalania - jest tak i tak - uff jedziemy i trzymamy się tego; tak bywa i to czasem dotyczy wszystkiego na dziś, czasem wydaje się nam, że na zawsze; tak daje się przezyć jakiś czas, czasem do kolejnego poranka, czasem długo i nagle bach wstrząs - nie wiem nic, albo gorzej - to wszystko nie moze być prawdą, tak nie jest, tak na pewno nie jest, nic tak nie jest i stan wiem, ze wszystko jest z wielkim minusem ...
      każdemu myślacemu, emocjonalnemu człowiekowi się to zdarza, głupi nie jest - kupuje coś co go za chwilę nie cieszy, zmienia znajomych, buty, kolor włosów i kawę na herbatę, jadłospis i wie, że teraz jest och i ach super, ba nawet bierze kredyt we frankach - łoł ale okazja i sukces; dodam jeszcze że 50% się rozwodzi ...

      problem zaczyna się gdy tracimy niezbędną codzienną pewność, że mamy jakieś SWOJE podstawy do wybierania, nawet gdy rano jest tabula rasa to nie do cna, że wiemy co uznaliśmy za dobre co za złe i od tego wychodzimy;
      jesli ktoś nie wie jak to jest nie mieć tej bazy to przypomnę, przykład chyba prosty - matka pali papierosa przy małym dziecku i mówi nigdy nie pal, bo to bardzo zły nałóg - dziecko ma bazę i wie jak żyć - tzn chce by go mama kochała SEDNO, mama kocha gdy się ją naśladuje i gdy się jej słucha; a nie kocha gdy się nie powtarza jej zachowań i nie kocha gdy się jej nie słucha, takie mamy osobiste kamienne tablice z przykazaniami - cóż czasem są takie do d* serio i to potwornie bardzo do d*; mamy problem - nie wiemy co dobre co nie, nie wiemy jak żyć i czemu nam się nie udaje - przykład pokazuje, że udać się czasem nie może - tak?

      czasem w terapii przydatne jest notowanie naszych wyborów i ocen - by oprócz wierzenia w to co rano ustaliliśmy zobaczyć retrospektywnie - czy palimy czy nie i dlaczego itd
      do tego próbujemy ustalić z jakiego katalogu definicji i praw wystartujemy, bo filozofować trzeba i zmieniać się trzeba ale warto mieć coś nad czym pracujemy i kumamy dlaczego jesli to wybieramy rano na życie a za chwilę tamto to nie działa w jednym zestawie w żadnym nawet geniuszu;

      osoby z BPD mają łatwość planowania strategii i sukcesu, problem powstaje na etapie realizacji - chyba to też ważne do Twojego pytania jak to jest, że nam się wydaje i nie wydaje za razem że coś zadziała; nie tylko czas ma znaczenie;

      długich wpisów nikt nie czyta, wiec może przynajmniej będzie bez popisów takich po nic i psu na budę;
      proszę sobie wybrać jeśli coś się przyda - pozdrawiam

    • per.se.non.grata Re: Per se/non grata 29.03.22, 12:26
      A nie sądzisz, że prawdy objawione stanów psychotycznych niekoniecznie są prawdami?
      Co wywołało tak silną reakcję, że aż psychoza?
      Jak obecnie stan po x dniach?

      per-se, non grata
      • alice158 Re: Per se/non grata 30.03.22, 20:54
        U mnie psychozy wracają poprostu gdy odstawiam leki. W związku z tym że brałam je nieregularnie pojawił się epizod. Gdyby nie ta psychoza pewnie dalej żyłabym u boku ex, ale, nawet jeśli moje prawdy objawione są ułudą, to już nie potrafię zapomnieć wszystkiego co do mnie przyszło podczas psychozy.
        Wróciło wszystko co myślałam że już dawno pogrzebałam i odchorowałam. Jak widać nie do końca. Życie z kimś innym na ten moment byłoby oszukiwaniem siebie i wszystkich wkoło.
        A mój aktualny stan jest o dziwo zaskakująco dobry. Może zabrzmi to okrutnie, ale nie żałuję że zerwałam, wreszcie czuję się wolna.
        • brz_a_sk Re: Per se/non grata 01.04.22, 10:07
          psychoza drogą do ... do czego? do szansy pozbierania myśli?
          pożądana psychoza? pokusa?
          chyba wielowarstwowy problem opisujesz - próbuj dojść sedna i ścieżek, którymi podążasz;

          • alice158 Re: Per se/non grata 01.04.22, 10:20
            Tak, w zasadzie trochę pożądana. Zawsze lubiłam odmienne stany świadomości. Miałam ich trochę - paraliże senne, psychozy. Kiedy znikały życie było trochę nudne, pozbawione tego psychotycznego znaczenia. W psychozach i także po epizodach, bo nie da się ich szybko wymazać z pamięci, kocham tylko jednego faceta z którym nie mam już szans być więc to beznadziejne.
            Ale pewnie coś w tym jest. Mój związek nie był wystarczający, ja nie potrafiłam być w nim do końca sobą bo nigdy sobą nie byłam. Dopiero się stwarzam mimo 32 lat na karku.
            Chociaż naprawdę myślałam że już dorosłam, że jestem odpowiedzialna, z perspektywy czasu widzę że tak nie było.
        • non.grata.per.se Re: Per se/non grata 02.04.22, 18:36
          To nie brzmi okrutnie. Skoro nie żałujesz, to czy istnieje jakiś problem?

          per-se, non grata
          • alice158 Re: Per se/non grata 03.04.22, 00:25
            Problem tego rodzaju że zdałam sobie sprawę że chyba nigdy nie stworzę związku ani nie założę rodziny. Umrę samotnie w jakimś domu pomocy społecznej, i będzie jak w piosence o Eleanor Rigby na której pogrzeb nikt nie przyszedł.
            Chyba jestem skazana na samotność, tak po prostu. Z jednej strony wolność ma swoje dobre strony ale właściwie czy jestem wolna?
            Tęsknię za tamtym chłopakiem już 10 lat. Czasem trochę mniej, czasem bardziej, czasem aż do obłędu. Nie umiem nad tym zapanować. Nie umiem rozkazać sercu by nie tęskniło.
            Pakując się w ostatni związek myślałam że może czas już wyleczył rany, że ja już potrafię zdrowo kochać. Guzik prawda.
            Czasem pół dnia potrafię grzebać w rekordach google na jego temat. Czasem znajduję jego playlisty na spotify i słucham każdej piosenki, zastanawiam się nad tekstami, czy są do mnie? Czy słuchając tych piosenek myśli o mnie? To chore, czasem mam już siebie dość.
            • trust21 Re: Per se/non grata 05.04.22, 17:16
              alice158 napisała:

              > Problem tego rodzaju że zdałam sobie sprawę że chyba nigdy nie stworzę związku
              > ani nie założę rodziny. Umrę samotnie w jakimś domu pomocy społecznej, i będzie
              > jak w piosence o Eleanor Rigby na której pogrzeb nikt nie przyszedł.
              > Chyba jestem skazana na samotność, tak po prostu. Z jednej strony wolność ma sw
              > oje dobre strony ale właściwie czy jestem wolna?
              > Tęsknię za tamtym chłopakiem już 10 lat. Czasem trochę mniej, czasem bardziej,
              > czasem aż do obłędu. Nie umiem nad tym zapanować. Nie umiem rozkazać sercu by n
              > ie tęskniło.
              > Pakując się w ostatni związek myślałam że może czas już wyleczył rany, że ja ju
              > ż potrafię zdrowo kochać. Guzik prawda.
              > Czasem pół dnia potrafię grzebać w rekordach google na jego temat. Czasem znajd
              > uję jego playlisty na spotify i słucham każdej piosenki, zastanawiam się nad te
              > kstami, czy są do mnie? Czy słuchając tych piosenek myśli o mnie? To chore, cza
              > sem mam już siebie dość.



              Ojjj kiepska sprawa. Warto dać sobie szanse na nowy związek. Chociaż żeby go zdrowo budować to warto zrobić ze sobą porządek.

              Na pocieszenie można chyba tylko napisać, że to raczej nie na nim się zawiesiłaś a na własnych problemach.

              Chociaż z drugiej strony to Cię doskonale rozumiem. Ja będąc już z moją obecną partnerką - a już teraz żoną (jesteśmy razem od 2018 roku) dalej w głowie przez długi czas miałem moją byłą. Dziś się tego wstydzę, bo to nie było w porządku wobec osoby z którą aktualnie jestem. I ja to wiem.

              Też przez długi czas myślałem, że to była moja prawdziwa miłość ale dziś wiem, że to była fikcja i że raczej oboje zakleszczyliśmy się we wzajemnych problemach. Była pewnie na zawsze pozostanie w mojej pamięci ale już nie jako miłość a osoba z którą związek zmusił mnie do zmian.

              Z drugiej strony mam do dziś ogromne poczucie winy. Bo wiem, że to moja była bardziej została w tym związku skrzywdzona niż ja. Rok po naszym rozstaniu w dniu moich urodzin opublikowała wiersz, który był listem samobójczym. To strasznie przykre. Kiedy byliśmy razem stwierdziła, że jestem dla niej całym światem i że jeśli nam się nie uda, to ona już nie chce więcej próbować nowych związków. Dziś już wiem, że jej zachowanie, które zakończyło nasz związek wynikało z tego, że to wszystko (jej uczucie i nasz związek) było za silne i za mocne i że to wywoływało w niej poczucie zagrożenia i chęć ucieczki. I dlatego na prawdę mi jej tak po ludzku szkoda. Pewne rzeczy rozumie się dopiero po długim czasie.

              • alice158 Re: Per se/non grata 05.04.22, 17:54
                "Była pewnie na zawsze pozostanie w mojej pamięci ale już nie jako miłość a osoba z którą związek zmusił mnie do zmian."

                Tak, ja też myślę że spotkałam go po to żeby zobaczyć swoje wady, pewne rzeczy przepracować. Może też po to żeby nauczyć się żyć bez niego? No to uczę się nieustannie być bez niego a ciągle z nim w mojej głowie. Boli, ale kiedy pojawia się przebłysk że może jednak to uczucie nie było jednostronne tęsknota nie jest taka zabijająca a staje się nawet trochę słodką nostalgią :)

                Dla mnie to uczucie też było za ogromne, czasem od niego uciekałam bo tego nie dało się wytrzymać tak po ludzku.

                I właściwie prawda że zakleszczyłam się w swoich problemach a on już pewnie nie jest tą osobą co kiedyś. Ja też nie jestem. Kiedyś było we mnie dużo więcej lęku przed ludźmi i takiego egzystencjalnego; teraz "płynę z prądem", akceptuję rzeczywistość, dojrzewam bardzo powoli, ale jednak. A co myślą o mnie inni i czy mnie lubią czy nie już mnie tak nie trapi.

                Co do Twojego poczucia winy. Wiesz zrywając związek zawsze jedna strona będzie tą bardziej poszkodowaną. W moim ostatnim, tym "niby dojrzałym" związku jest to mój (już) były. Jest mi źle i smutno że cierpi, bo cierpi bardziej niż ja, widzę to. Ale z drugiej strony.. wierzę i mam nadzieję że z czasem to cierpienie zmusi go do zmian, do przewartościowania pewnych rzeczy, do zobaczenia swojej prawdziej wartości beze mnie. I nie piszę tego by się wybielić, tak naprawdę myślę. I mam nadzieję że ON gdy próbowałam się zabić bo nam nie wyszło doszedł do podobnych wniosków.
                • trust21 Re: Per se/non grata 05.04.22, 20:39
                  ''Tak, ja też myślę że spotkałam go po to żeby zobaczyć swoje wady, pewne rzeczy przepracować. Może też po to żeby nauczyć się żyć bez niego? No to uczę się nieustannie być bez niego a ciągle z nim w mojej głowie. Boli, ale kiedy pojawia się przebłysk że może jednak to uczucie nie było jednostronne tęsknota nie jest taka zabijająca a staje się nawet trochę słodką nostalgią :)''


                  Trzeba nauczyć się odpuszczać. To nie jest łatwe, ale warto się tego nauczyć. Czasem pozwalamy odejść tej drugiej osobie, by naprawdę mogła być szczęśliwa. Prawdziwe uczucie nie jest samolubne.
                  • alice158 Re: Per se/non grata 05.04.22, 22:14
                    Ale ja mu pozwoliłam odejść, on jest już w innym związku. Na początku gdy się o tym dowiedziałam to bolało ale teraz się z tym pogodziłam.
                    Jasne że będąc w psychozie szukam kontaktu bo nie panuję nad sobą ale będąc w stanie racjonalnym odpuszczam.
                    A że tęsknię to chyba ludzkie i nad tym nie jestem w stanie zapanować. Życzę mu jak najlepiej.
                    • trust21 Re: Per se/non grata 07.04.22, 09:51
                      "Jasne że będąc w psychozie szukam kontaktu bo nie panuję nad sobą ale będąc w stanie racjonalnym odpuszczam.
                      A że tęsknię to chyba ludzkie i nad tym nie jestem w stanie zapanować. Życzę mu jak najlepiej."

                      A ile lat już nie jesteście razem i kiedy był ostatni kontakt?.
                      • alice158 Re: Per se/non grata 07.04.22, 13:31
                        Właściwie to nie byliśmy razem to była pokręcona relacja a nie związek. Nie widziałam go 6 lat. W ostatniej psychozie 2 miesiące temu próbowałam pisać na messengerze. Dziwne jest to, że mnie nie zablokował tylko ma mnie w ignorowanych (czyli moje wiadomości trafiają do folderu "inne" I nie wiem czy je czyta czy nie) napisałam 2 wiadomości i odpusciłam
                        • trust21 Re: Per se/non grata 07.04.22, 18:27
                          ''ziwne jest to, że mnie nie zablokował tylko ma mnie w ignorowanych (czyli moje wiadomości trafiają do folderu "inne"''

                          A skąd masz pewność, że Twoje wiadomości trafiają do jego folderu ''inne''? Przecież jako wysyłająca tego nie możesz wiedzieć?
                          • alice158 Re: Per se/non grata 07.04.22, 19:15
                            Bo sama kiedyś miałam stalkera i go zignorowałam i tak było. Wtedy na messengerze wiadomości normalnie się wysyłają ale nie widzisz czy odbiorca je czyta. Gdy kogoś blokujesz wogóle nie da się pisać do tej osoby. Wiem bo on kiedyś już mnie zablokował, potem odblokował, a potem właśnie zignorował.
                            Dlaczego? Czy to czyta? Może chce wiedzieć jak długo będę pisać? Nie wiem.
                            • trust21 Re: Per se/non grata 07.04.22, 20:43
                              Piszesz ze to nie był związek tylko "pokręcona rekacja". Możesz to rozwinąć?
                              • alice158 Re: Per se/non grata 07.04.22, 21:22
                                No tak właściwie to nie wiem jak mam opisać tą relację. On niegdy nie porozmawiał ze mną wprost o tym co czuje a ja zaczęłam wpadać w urojenia więc może wszystko sobie wymyśliłam i jestem tylko głupią wariatką?

                                Spodobał mi się od razu i czułam że coś jest między nami. To było na studiach, byliśmy razem w grupie. Siadał obok mnie na zajęciach. Na któryś zajęciach z kolei spojrzałam mu głęboko w oczy. Ach, te emocje. Zaraz potem niby mimochodem wspomniał że "musi pojechać z dziewczyną na zakupy" więc oznajmił mi że jest zajęty. Myślałam więc że to koniec, że mam się odczepić, a potem zupełnie przy innym temacie powiedział "ogarnę to. Obiecuję Ci że to ogarnę tylko daj mi czas". I byłam pewna że mówi o swoim związku. Minęło tyle lat a ja pamiętam każde jego słowo...
                                No ale że on był bardzo atrakcyjnym i inteligentnym facetem wiele dziewczyn z grupy się wokół niego kręciło, zaczęłam być zazdrosna, odsuwać się od niego bo to bardzo bolało. Przestaliśmy rozmawiać a ja zaczęłam pisać do niego na messengerze.
                                Potem w zasadzie będąc w psychozie wysłałam mu jeden film i napisałam że główny bohater tego filmu bardzo mi jego przypomina. Wtedy mnie zablokował. Minął rok od tego czasu i sprawy pomiędzy nim, mną a jeszcze jedną dziewczyną w grupie zaczęły układać się tak jak w tym filmie.
                                Do dziś zastanawiam się czym jest psychoza, szaleństwo i czy czasem nie było to wszystko prorocze. I wtedy on jakby przyznał mi rację - odblokował mnie na messengerze. Ale ja już wtedy byłam tak bardzo psychotyczna że próbowałam się zabić, dostałam dziekankę na studiach i więcej się nie zobaczyliśmy. W zasadzie najciekawsze jest to że ten film kończy się właśnie próbą samobójczą głównej bohaterki. A nie robiłam tego by się wpasować w schemat z filmu, bynajmniej.

                                Po 5 latach miałam kolejny epizod i napisałam do niego znów, wysyłając mu wiersz Asnyka napisałam że znów mam urojenia że ten wiersz jest o nas. Polubił moją wiadomość a potem mnie właśnie zignorował.

                                To tak w skrócie, wiem że to głupie, bo w zasadzie to.. "między nami nic nie było". Rozmawialiśmy tylko na początku znajomości kilka razy, potem spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i.. ja oszalałam a on przestał się odzywać.
                                • trust21 Re: Per se/non grata 08.04.22, 21:23
                                  Po tym co tu napisałaś to można wywnioskować, że nie dał Ci żadnych podstaw, byś myślała, że coś do Ciebie poczuł. To raczej Ty się wkręciłaś we własne wyobrażenia i fantazje.

                                  Myślę, że dla swojego dobra powinnaś zaprzestać prób kontaktu z nim i przede wszystkim powinnaś zaprzestać śledzenia go w mediach społecznościowych, bo wyrządzasz sobie tym tylko ogromna krzywdę.
    • brz_a_sk Re: Per se/non grata 04.04.22, 15:38
      trochę równolegle w sprawie zmian, które pokazują jak wiele się zmienia
      Następstwa poważnych zmian życiowych, kiedy ma się zaburzenia emocjonalne www.youtube.com/watch?v=amgKNEiWA2s
      i o o pustce w borderline, www.youtube.com/watch?v=j0iaytT_9nY
      to w nowych materiałach DwubieguNovej;

      przydałby się jakiś dobry materiał o atrktorze - to raczej irytuje, ale pokazuje schematy;
      czasem na ogólnych materiałach łatwiej coś do siebie dopuszczać, bez poczucia atakowania i niezrozumienia;

      trochę tak to jest, że pustka rozsadza, gna, każe zmieniać i przełamywać bezruch, czasem, a czasem wcale;
      :(

      przypomina mi się pewien sposób, gdy obsesyjnie myślimy, "a co on teraz myśli" czy pamięta, czy ta piosenka, czy taka kawa ... radziłam sobie powtarzać - spokojnie, on teraz kupuje ziemniaki w Biedronce i tyle! mniejsza czy on czy ona, proza życia czasem pozwala wracać do siebie, z tych męczących wypraw do nieobecnej, nie naszej, głowy - często w 100% wyimaginowanej;
      dobrze jest sobie nie zabraniać przezywania, podróżowania, myślenia ale z tym przerywnikiem - kurde, pewnie wybiera w Biedronce papier toaletowy, czy płyn do garów itd a reszta to nasza głowa;
      sprawdź czy to pomaga, choć trochę; może wyłącznie irytować - wiadomo! możesz zmierzać do powrotu do starego związku i to wszystko to tylko taniec maskujący, przed samą sobą; albo żałoba po ostatnim związku;
      pewnie galimatias - bo tak zwykle bywa w życiu, nie wiemy co myslimy, co chcemy myśleć i po co;
      • alice158 Re: Per se/non grata 04.04.22, 18:15
        Może jest w tym sporo racji. Może trzeba skupić się na tu i teraz by się lżej żyło. A może Wszechświat naprawdę jest mentalny i na początku było Słowo...
        Wszystkie moje problemy są tylko i AŻ w mojej głowie (dopóki ich nie urzeczywistnię).
        Nie mogłabym wrócić do ostatniego chłopaka bo to byłoby zaprzeczeniem siebie. Nie uciekłam przed zobowiązaniami, nie bałam się. Po prostu raz w życiu kochałam w sposób absolutny i doskonały miłością romantyczną. I o ile nauczyłam się miłości do ludzi i wciąż się uczę kochać bezinteresownie coraz lepiej to miłość romantyczna porwała mnie tylko raz i pakowanie się w związki i seks jest teraz dla mnie jest bezsensu. Są to tylko jakieś popłuczyny. Gdy mówię "kocham Cię" to myślę tak naprawdę: lubię Cię, szanuję Cię, ale nie wymagaj ode mnie nic więcej. Nie wymagaj emocji czy erotycznego zaangażowania w relację bo nie będę w stanie Ci tego dać.
        Miłość racjonalna, miłość jako dojrzały wybór a w głowie życie alternatywne z innym? Czułabym się jakbym zdradzała.
        Pamiętam gdy tamten człowiek mnie odrzucił. Próbowałam się zabić, bo wiedziałam, że nigdy się nie odkocham, że nigdy nie pokocham nikogo bardziej bo mocniej się już chyba nie da. Ja nie próbowałam się zabić manipulacyjnie żeby wrócił, czy żeby mu coś udowodnić. Próbowałam się zabić bo wiedziałam że jestem skazana na tą miłość przez resztę życia. I z perspektywy czasu widzę że to nie była infantylna przesada. Był jeszcze w tym wszystkim aspekt urojony i psychotyczny - chciałam się zabić by go ocalić, altruistycznie.
        Z jednej strony ta miłość, ta tęsknota za nim to coś najpiękniejszego co mnie w życiu spotkało. Ktoś powie że to urojone i nie rzeczywiste. Że miłość to jest wtedy gdy ktoś przynosi kubek ciepłej herbaty gdy jesteś chora. Cóż, być może. Moja miłość jednak jest tęskniąca i bolesna, ale przynajmniej ma jakąś treść, jest piękną fantastyczną opowieścią, nie ma w niej prozy życia, jest za to poezja :) Nie będzie wspólnej łazienki i rozmów o starczych dolegliwościach. Nie będzie przyzwyczajenia i lekkości. Będzie poezja, tęsknota i ten ciężki patos.
        Gdybym go minęła na ulicy to pewnie zawstydzona spuściłabym tylko wzrok, a potem rozmyślała o tym spotkaniu przez kilka lat. Do tego stopnia jest to uczucie nie do udźwignięcia.
        • brz_a_sk Re: Per se/non grata 05.04.22, 12:49
          wiele przemyślałaś, czym miłość nie jest, co jest pozorem, co towarzyszy więzom, jakie to są więzy ... sporo tu jest do układania na stole własnych emocji, doświadczeń, (polecałam tu kiedyś "Małą czarną" program z rozmową Eichelbergera i Małgorzaty Braunek - czym nie jest miłość i czym może być; bardzo trudna rozmowa, było nad czym myśleć, o czym pogadać; ostatnio widzę, że przepadł dostęp do tego odcinka; może z czasem wróci; serio poruszająca propozycja do przemyślenia jak może być; nie łatwo odnaleźć się w tak rozumianym związku; kusi satysfakcją, szczęściem i wymaga od nas zrzucenia skorupy dziejów, tradycji, zaplątań)
          przypomniała mi się tamta rozmowa, gdy czytałam jak zastanawiasz się czym była/jest Twoja miłość; wielka, potężna, bezkompromisowa chyba, bezwzględna?, dobra; hm ale jest pewne założenie - związane z tradycyjną oceną miłości ponadczasowej, bez względu na wszystko; miłości bezwątpliwości; dziś wiemy, że takie więzy w konfliktowych związkach czasem przekształcają się we współuzależnienie - co ważne silniejsze niż "więzy miłości";
          pomyślałam o tym na ile Twoje uczucie nie wymaga współodczuwania, nie masz pytania o szczęście partnera w tym uczuciu? był ten element, gdy decydowałaś "o rozstaniu dla jego dobra" (nie przesądzam absolutnie, że to tak działało, ale Ty chyba tak czułaś - specyficznie dla BPD, wymagjące poswięceń jako dowodu na siłę uczuć?) ;
          dziś wygląda na to, że kochasz kogoś w sobie? tęsknisz do kogoś w 100% dopracowanego w sobie? nie wiem czy rozważasz, jak jest, co byłoby trudne/niemożliwe gdyby żywy człowiek miał szczęśliwiej zyć równolegle obok Ciebie i Ty miałabyś być szczęśliwsza obok tego człowieka; tzn na czym polegał by rozwój każdego z Was, dzięki satysfakcji ze spotkania, rozumienia się;
          albo tak popatrz na czym polegała by potrzeba stawania równolegle na drodze i cieszeniu się, (nie kredyt, nie współ... wszystkie, ale dojrzałe pytanie po co nam związek, gdy mija wpływ chemii, hormonów, szał różowych okularów? te pytania stają przed każdym z czasem;
          szkoda, że nie ma tej małej czarnej - tam to było bardzo luksusowo podane, przez speców nad specami, to była filozofia miłości nie biologia zakochanych, zauroczonych, ubezwłasnowolnionych w duzym stopniu :)
          (odkopałam ślad na forum, może ktoś gdzieś wytropi w archiwach sieci
          " www.ipla.tv/Mala-czarna-odcinek-359/vod-5603514 trzeba dotrwać do końca Mała czarna 359 stary odcinek bardzo trudny ale nie jest to jedyny pomysł na definiowanie miłości ale na pewno warto So, 15-03-2014 ")

          podrzuciłam kilka tematów, nie analizę Twojej sytuacji! wybieraj i nie czuj się zawężona/osaczona do takiego podejścia;

          • alice158 Re: Per se/non grata 05.04.22, 19:17
            Pamiętasz może który to był odcinek małej czarnej? Są na Polsat go :)

            To też nie jest do końca tak że ja zerwałam. Powiedziałam że nie jestem aktualnie gotowa na romantyczną relację i fizyczną bliskość, ale jestem otwarta na przyjaźń. Mój były nie był w stanie przyjąć mnie w innej relacji, wybrał strategię wszystko albo nic (chociaż strategia to może złe słowo, to nie była chłodna kalkulacja).
            Nie oceniam go ale też nie jest tak że opuściłam tak całkiem zdrowy związek. Tego człowieka nie kochałam może "do szaleństwa" ale jednak był mi bliski, to on zadecydował że nie chce mnie w swoim życiu jeśli nie będzie mógł mnie nazywać dziewczyną czy żoną. Więc kto tu był zaborczy?
            • brz_a_sk Re: Per se/non grata 05.04.22, 20:03
              dzięki za podpowiedź (potem założę tam konto i poszperam :) )
              polsatgo.pl/wideo/programy/mala-czarna/5024360/mala-czarna-odcinek-359/7777aa4c3bc4abc2a01b4681a4b991a4?tab=Wszystkie&page=2

              359 zaczyna się od ajurwedy
    • brz_a_sk Re: Per se/non grata 09.04.22, 11:29
      czy zastanawiałaś się kiedykolwiek czym różni się poszukiwanie znajomych, przyjaciół i osób kochanych?
      czy bywa tak, że lecimy na skróty i coś omijamy sprytnie? na czym jedziemy wtedy? na chemii? na korzyściach?
      coś upraszczamy?
      coś udajemy?
      dlaczego nie błyska lampka ostrzegawcza, gdy poszukujemy miłości (człowieka) po coś, do czegoś, z jakiegoś powodu a nie szukamy po pierwsze znajomych, pośród których może ktoś stanie się przyjacielem, a pośród przyjaciół ktoś będzie obiektem miłości?
      bywa że piorun strzela jest zauroczenie, oślepienie, ale stabilizując związek wracamy do tej drogi, zwłaszcza o zasady przyjaźni, szacunku, szczerości, wzajemnych korzyści z bycie razem itd
      a co jeśli to wszystko zamienia się w grę? polowaniem na zasoby innych, odgrywanie ról chwilowo, tymczasowo, kreowaniem sytuacji, emocji...? bywa, ze nie kłamiemy manipulując w potocznym znaczeniu, że nie mamy złych intencji, zamiarów, ale jedziemy do celu na skróty; CZEMU? czemu czasem sami siebie wpuszczamy w kanał, przechylamy się do głębokiej studni, łudząc się lub cwaniacząc, że sięgamy po WIELKIE uczucie, obdarzamy zaufaniem (to kolejna pułapka stawiania wymagań - super ciekawa technika manipulowania ludźmi, zupełnie nie uświadamiana :( ) - a spytani czy było tak, że szukaliśmy fajnych znajomych, przyjaciół nawet/może i stąd ta fascynująca miłość, oparta na ... i nagle o kurcze, coś nie tak? czy bywa tak, że szukamy lekarstwa i mocy, cudów, zasobów jak mówią niektórzy dość dosłownie i tylko odstawiamy przed kimś, ba często przed sobą sceny jak teatrze; co zostaje bez widza? to zależy kto odmówił wspólpracy na scenie (życia czasem)
      po co, dlaczego szukamy męża czy żony (i nie o ślub chodzi ale o pomysł na pewność, wieczność, jakieś gwarancje bezapelacyjne) - gdzie tkwi sedno? co to za pułapka na starcie i na czym polega klatka i uwikłanie?

      zacznijmy od znajomości - a no właśnie nie, na ogół tu się oszukujmy (np lecąc na portal randkowy, szukając nie człowieka, ale obiektu do zadań specjalnych? do wykorzystania?)
      prowokacyjnie podrzucam wątpliwości, które często chyba wypieramy i brniemy zdumieni dopiero na końcu, w kraksie gwarantowanej;
      zupełnie nieświadomi swoich ściem, czy ściemek? czy stajemy się ofiarą swoich nieświadomości i krzywdzimy obie osoby w relacji, której nie nazywamy z wystarczającą starannością?
      czasem się to udaje mimo wszystko, czy raczej udajemy przewlekle i w umęczeniu?
      • alice158 Re: Per se/non grata 09.04.22, 12:42
        Mądre i jest w tym sporo racji. Teraz na przykład na horyzoncie pojawił się ktoś nowy. W zasadzie on był już jakiś czas jako znajomy ale że byłam w związku a on był sam to szczególnie blisko nigdy nie podchodziłam.
        Teraz chciałabym go poznać bliżej, tylko jak? Czy właśnie nie oszukuję siebie i czy nie patrzę na niego jak na potencjalnego partnera i tylko przez ten pryzmat? Czy nie szukam bardziej swego?
        Chciałabym być bliżej, poznać go, ostatni związek był właśnie kraksą z tindera - byliśmy razem dwa lata, ale teraz po tym jak on się zachowuje po zerwaniu, grozi mi że wszystkim powie że mam psychozy, oskarża - widzę że to nie było głębokie uczucie.
        Jak budować by to było głębokie, oparte na przyjaźni i trwałe - chciałabym umieć i chciałabym wiedzieć
        • brz_a_sk Re: Per se/non grata 10.04.22, 13:35
          doceniaj znajomych, często eliminujemy, pomijamy, lekceważymy tych, którzy mają coś interesującego, ale nie kręcą szybko emocjonalnie, nie gnają, nie rozpalają entuzjazmów, szaleństwa itd
          bywa, że wygrywa ten kto od razu kandyduje do ręki :) - bez rozmowy kwalifikacyjnej :)
          pytanie po co mi ten człowiek obok, może ostrzegać jeśli tylko zdążymy zadać sobie pytanie co ja w nim widzę, czasem nigdy nie zdążamy z tym pytaniem, toniemy w oczach gwarantujących wieczne obłoki ...
          tego warto się uczyć - jakoś, najpierw uczyć się chcieć sobie pozwolić na taką chwilę, a to trudne;

          przypomniało mi się coś ekstremalnego - przez to zapamiętałam oczywiście; u Marka Sekielskiego ostatnia rozmowa o wybieraniu, o problemie wkręcania się w schematy, pułapki, eliminowaniu rozumu, ba życia w pełnym wymiarze - nudno opisałam, wiem, sprawdźcie sami na co można zamienić miłość przez nieuwagę; (jesli wysłuchacie kilka audycji obok, to na bank nie zaszkodzi, jesli dopadniecie tę ostatnią to będziecie wiedzieli, że to ta - celowo motam, by jednak wkręcić, ekstremalny przykład, ale takie najlepiej skłaniają do myślenia, dokąd zmierzamy drobnymi zakręceniami łebka)
      • alice158 Re: Per se/non grata 09.04.22, 13:18
        A może zawsze było tak, że taka właśnie byłam. Już jako dziecko - zabawy z innymi dzieciakami były dla mnie obowiązkiem a nie zabawą - robiłam to by im nie sprawić przykrości, robiłam to też dla siebie by nie zostać całkiem sama. Ale czy mogę powiedzieć że przebywanie z drugim człowiekiem tak naprawdę sprawia mi radość? Uczę się tego i chciałabym żeby tak było ale jestem tak introwertyczna że najczęściej po spotkaniu z kimś muszę po prostu odpocząć.
        Chciałabym być tak naprawdę ciekawa drugiego człowieka. A chyba jestem bardzo egocentryczna w gruncie rzeczy :(
        • brz_a_sk Re: Per se/non grata 10.04.22, 13:19
          zrozumieć siebie - najciekawszy z wątków, gdzie by go nie zamieścić - prawda?
          warto, trzeba, chce się?
          jak to robić? próbując i nie pomijając tego co inni już odkryli, by się nie wikłać w zupełnie zbędne błędy? czasem daję taki przykład z matmy np pewnie, że super jest udowodnić samodzielnie tw.Pitagorasa i poczuć moc, być wielkim, samodzielnie, ale kolejne kroki to szukanie rozwiązań i jak to mówią nie odkrywać Ameryki na piechotę :) - akurat ten sukces trudno uznawać za sukces, gdy się cokolwiek wie o potwornościach, które sprowadzili ci z pomników świata ...
          czasem mamy demonstracyjnie w nosie, ba w pogardzie to co (już) wiemy, ale kombinujemy z prawem do powtarzania i korygowania ... poszukiwania lepszych rozwiązań, itd - potrafimy się wkręcać/nakręcać i im bardziej przeciw sobie tym pewniej;
          pewnie wiele warto w tej sprawie, uprawy SWOJEGO poletka zrobić, próbować serio;
          ale jest coś, co np łatwo zrozumieć (chyba ), na przykładzie problemu osób z dwubiegunówką - jest taka dość ostra granica, gdy traci się zdolność rozumienia siebie - gdy nadchodzi mania, są szybko następujące po sobie zwiastuny i jeśli nie umie się, ba nie ma się obok osób rozumiejących dobrze to cholersto to pstryk i człowiek jest po drugiej stronie, rozum jest wrogiem, reszta głupkami, i zaczyna się jazda; co ciekawe często super rozumna, choć inaczej, tzn część łebka odłączamy ...
          bywa tak i u innych? u zakochanych, tych którymi emocje huśtają bezkarnie? chyba tak podobnie to się odbywa; pewnie dlatego z diagnozami jest galimatias - depresja, ChAD, BPD ... ale i napady wściekłości, rozpaczy itd jak i skutki/przyczyny alkoholizmu, uzależnień, uwikłań w problemy, w ludzi, ba w siebie tak różnego w ocenach, rozumieniu, decyzjach - wszystko ma cechy chwili? nie logiki!

          jeśli zauważasz, że decyzja "mam dość, żadnych związków" i "hm kolega, nic więcej, nic a nic, no nic, nic ..." przelatują przed oczami zbyt szybko to może najlepiej docisnąć temat na terapii?
          nie chodzi o to by się izolować, przez to oszaleć, czy nakręcać moc owoców zakazanych - to zawsze tak działa, nie ma co się oszukiwać ;) ; może nie warto brnąć w mrzonki, głupawki itd które potem jak koszmar dręczą głowę, jednak świadomą intrygi przeciw własnemu rozumowi ;) może warto serio coś ustabilizować, przywyknąć do własnych wniosków, uznać jedne, obalić inne ; może da się ustalić kiedy sami sobie ściemniamy - w drodze do dołka i w górkę, wiadomo inteligencja pomaga sobie dokręcać śrubę; mądrzy mówią, że w czasie dobrego kontaktu z własnym rozumem, trzeba sobie szykować żółte karteczki ratunkowe; TAK, to jest dobry pomysł z tablicą nad biurkiem, upierdliwym okładem z lodu jak i wyciągarką z depresyjnych klimatów; swoje, przypięte, zaakceptowane w stabilnym czasie;

          ostatnio na Fb są linki do art w Zwierciadle - chyba warto sięgnąć do źródła, potropić swoje oszustwa stosowane wobec siebie i gdy trzeba zaakceptować je - nie mamy być ani idealni, ani perfekcyjni, ani średni, ani identyczni - no NIE, mamy być sobą i akceptować siebie - czasem chyba takie artykuły skłaniają do pomyślenia :"a w sumie to ciekawe co ja o tym myślę".
          ( ciekawe są subtelne ;) różnice gdy te miarki, zasady przykładamy do kogoś, do innych i do siebie - tak też warto)
          jeśli coś się przyda to fajnie, filtr do kawy można stosować przecież i ... fakt czasem najcenniejsze to co nas wkurza :) no to i może pod filtrem i na filtrze są jakieś smaczki ;)
          • alice158 Re: Per se/non grata 10.04.22, 14:01
            Fakt zmienia się u mnie szybko, ale tak to jest w stanach psychotycznych - trochę jak z psychodelikami, że za każdym razem trzeba "umrzeć". Zakładasz coś, już Ci się wydaje że to PRAWDA OSTATECZNA a za chwilę to umiera i wszystko się zmienia. Śmierć ego? Nie wiem czy to to, ale umierałam i odradzałam się już tyle razy... kto wie kim będę za tydzień.

            Już nie latam - weszły leki i stąpam, nie wiem czy twardo po ziemi, czytam, słucham, analizuję siebie.
            Nowy kolega... tu mam zamiar zdać się też troszkę na los, zaufać. Będąc osobą psychotyczną trudno nie wierzyć w coś większego- Boga, Los, Nieprzypadkowy Wszechświat... dlatego mam opory przed psychoterapią. Psychoterapeuta powie pewnie że wierzę w bajki dla dzieci, że sama odpowiadam za swoje życie. Więc się też staram brać sprawy w swoje ręce, tylko jak to robić żeby "płynąć" a żeby nie była to desperacja?
            W każdym razie dzięki Brzasku za wszystkie posty - wkręcają i dają do myślenia :)
            • alice158 Re: Per se/non grata 10.04.22, 15:54
              No i zrobiłam to, bo chyba po raz pierwszy czuję że bardziej "czuję " swoje problemy, że łatwiej mi je skonceptualizować. Kiedyś nawet nie byłam świadoma że mam problem, nie wiedziałam jak rozmawiać, o czym miałabym rozmawiać z terapeutą.
              Zapisałam się na psychoterapię :) podobno dobra terapeutka, więc trzymajcie kciuki :)
              Tobie Brzask dziękuję za nakierowanie. Tym się różnimy - Ty tu jesteś dla innych, ja na razie rozwiązuję tylko swoje problemy, bo jest ich dużo, jak miałabym być dla kogoś?
              Może kiedyś.
              • brz_a_sk Re: Per se/non grata 11.04.22, 13:51
                ale fajnie napisałaś, chyba lżej Ci na duszy odrobinę - śmiem podejrzewać, że to właśnie to jest to coś co podarowałaś od siebie; serio to tak jest/bywa, że z czasem zdajemy sobie sprawę, że kierują nami własne potrzeby, przymusy, korzyści (często nie uświadamiane JESZCZE :) ) ;
                chocby to że komuś dziękujemy w jakikolwiek sposób, odpala w nas akceptację tego co odpalamy i już jest łatwiej, jakiś zapł, nadzieja, poczucie, że komuś innemu zależy itd
                serio dzięki - mnie to buduje :)
                a teraz pytanie - od strony praktycznej, na przykładzie potrafisz napisać, czym się różni stan psychotyczny od górki/manii ? zaczęłam kombinować jak blisko są efekty, czy to się nie myli, nie plącze? to blisko różowych okularów tyle, że tak czepiamy się tylko w szczególnych wzlotach - no nie w hazardzie np chyba :) ; masz pewność co Ci zmienia świat?

                coś jeszcze zapytam i jak zawsze nie chodzi o to byś mi odpowiedziała, ale żebyś po pierwsze rozdłubała sobie temat - czy kiedy oglądasz, czytasz, obserwujesz w otoczeniu osoby z wahaniami nastroju silnymi/gwałtownymi, to zwiastuny widzisz jak na talerzu, czy wcale i z czego to wynika;

                z terapeutą extra, szukaj zawsze dobrego, gdy przejmujesz nad nim kontrolę, rzucaj te sprawę kawa na ławę i jeśli terap. potwierdza, że widzi i świadomie pozwala na to ok, ale jak kręci to szukaj "silniejszego" czy zawodowo, czy intelektualnie - świetnie gdy przy okazji ma zacięcie filozof. dziś to super obiecujące zboczenie - psychiatria z filozofią się kuma; (dziwnie i b. szkoda psychologia się kręci koło nich; ) efektem wspólnych seminariów itp jest stawianie na różnorodność ludzi, uznawanie ich odbiegania od normalności=przeciętności i to cudne; serio tak to widzę;
                czyli na terapii szukasz zrozumienia i objaśnienia jak działa Twoje ciało, włącznie z mózgiem i jak możesz go lepiej używać, gdy zrozumiesz ( prawo jazdy na siebie samego - przyda się - wiadomo :) )

                dobrej wiosny i działaj, poszukaj fiołków - 3 kwiatki + 2 listki i sobie w klapę szpileczką - coś w tym jest; chyba, że już jesteś na etapie nie zrywania kwiatków ... nie no spoko, więcej zakwitnie po takiej ingerencji;

                • alice158 Re: Per se/non grata 11.04.22, 17:44
                  Z tym rozróżnianiem psychozy od manii to trudne. Za pierwszym razem to z pewnością była psychoza - były urojenia prześladowcze, ksobne, chociaż wielkościowe też były i misja uratowania swoją śmiercią świata, albo chociaż tego jednego świata, który był dla mnie całym światem. A to wszystko w lęku, grozie i pocie czoła.
                  Ale w miarę jak dojrzewałam ja i moja świadomość psychozy czy też manie stały się przyjemnymi lotami. Czuję się prowadzona, wręcz wychowywana przez siłę wyższą. Doszłam do tego że to że np myślę intensywnie nad jakąś kwestią a zaraz ludzie mówią coś co ją idealnie rozwiązuje to nie znaczy że oni znają moje myśli i spiskują - znaczy raczej tyle że to był tylko i aż przypadek. A "Przypadek to Bóg przechadzający się incognito":)
                  Sama nie wiem czy to zatrzęsienie przypadków, to że płynę z prądem i nie jestem w jakimś strasznym lęku tylko ufam i powoli odzieram samą siebie z kolejnych warstw złudzeń to psychoza czy mania - na pewno jest to dla mnie stan niezwykły i rozwojowy bardzo.
                  Kiedyś jeszcze było tak że w tych stanach, ale to na marginesie, libido szalało, a teraz w tej psychozie stałam się wręcz aseksualna. Co było dziwne i nie pasowało do manii.
                  Ale jazdy były różnorakie, jedną z bardziej zabawnych było zawieszenie się na moim trzecim imieniu - Maria Magdalena - i pomysł że jestem oblubienica z apokalipsy a obecną wojna to koniec świata ;) dobrze jednak że zawsze umieram, pozwalam odejść urojeniom zanim je ogłoszę światu - bo wylądowałabym na oddziale zamkniętym.
                  Nauczyłam się latać i lubię ten sport :) No ale nie można całe życie latać, trzeba też dać szansę zdrowemu rozsądkowi :)
                  • brz_a_sk Re: Per se/non grata 11.04.22, 19:59
                    wpływać można tylko górki,
                    oczywiście, by spłycać tym czeluści ;

                    terapia może pomóc Ci w ustalaniu diagnozy, bardziej nawet diagnoz; przy dobrej współpracy z terap. i psychiatrą - szanse są;
                    świadomość, wiedza, dopasowanie leków, optymalne dawki - jest szansa;
                    POWODZENIA :)

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka