kserkses1 06.07.06, 23:17 na wniosek i ku uldze myszy... I jest tu : forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=36341&w=38182754 :) Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
kserkses1 boska wystawa w Olomoucu: 07.07.06, 09:46 www.ahice.net/doc/Du%20bon%20du%20Coeur.doc "Du bon du Cœur”: Treasures of French Medieval Art from Czech and Moravian Collections 1 June – 30 July 2006 The exhibition has been prepared on the occasion of opening the Olomouc Archdiocesan Museum and it intends to survey historical, cultural and artistic relations between France and Czech Lands in the Middle Ages. The selection of exhibits features medieval manuscripts from the period of 9th – 15th centuries of French origin on deposit in home collections (Bibles, chronicles, liturgical and juristic treatises). From the same sources works of art and crafts of the same period were borrowed: ivories, enamels, chalices, crucifixes, reliquaries, pilgrim badges, coins of Avignon popes, rings, wooden, glass and goldsmithery etc. More than one hundred exhibits come from more than twenty public, private, church and county collections. The exhibition is accompanied by catalogue written by several Czech specialists. Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 Lapis! /i kto tam chce:)/ 07.07.06, 09:47 A może by tak się ruszyć...? To pewnie ze dwie godzinki z Cieszyna... Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 fajnie, szkoda że tak daleko ten olomouc 07.07.06, 10:11 przepraszam, ołomuniec Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 Re: fajnie, szkoda że tak daleko ten olomouc 07.07.06, 10:31 czemu daleko? Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 wystawa na Wawelu 11.07.06, 09:15 Scalona kolekcja Kulczyckich na Wawelu Prawie 200 kobierców i tkanin wschodnich z kolekcji Kulczyckich można od dziś oglądać w komnatach Zamku Królewskiego na Wawelu. Polska od czasów I Rzeczpospolitej importowała ze wschodu dywany i kobierce. Pyszne, wzorzyste, kolorowe - schlebiały sarmackim gustom. A przede wszystkim ocieplały wnętrza. W czasie wojen przepadło wiele takich cennych tekstyliów. Najcenniejsze ich kolekcje (liczące 150-200 obiektów) mają obecnie zamki królewskie w Warszawie i Krakowie oraz Muzeum Narodowe w Warszawie. Dokładnie 100 lat temu prof. Włodzimierz Kulczycki - weterynarz, rektor Akademii Weterynaryjnej we Lwowie - kupił dawny kobierzec, który stał się początkiem jego kolekcji. Do II wojny lekarz zgromadził ok. 200 unikatowych dywanów i tkanin wschodnich, z których najstarszy okaz powstał w II połowie XVI w. Przetrwały wojnę, bo Jerzy Kulczycki, syn profesora, archeolog, ukrył je przed Sowietami i Niemcami pod fałszywą podłogą. Po wojnie Jerzy Kulczycki zabrał je schowane w skrzyniach na książki jako bagaż podręczny do Warszawy. Przetrwały PRL w mieszkaniu w bloku. Część kolekcji - 66 obiektów - archeolog sprzedał na Wawel w 1964 roku jako tzw. kolekcję dworską. 65 kobierców wdowa po Jerzym, Anna Kulczycka, podarowała w 1977 roku Muzeum Tatrzańskiemu w Zakopanem. Część zbioru rodzina zatrzymała. I teraz, po 40 latach, po raz pierwszy pokazano na Wawelu w całości sławną przed wojną kolekcję Kulczyckich. Wystawa prezentuje 191 dywanów i tkanin pogrupowanych w zależności od miejsca, gdzie powstały, w cztery działy: Turcja, Persja, Kaukaz i Azja centralna. Najcenniejsze i najsławniejsze są tkaniny perskie. Katarzyna Bik miasta.gazeta.pl/krakow/1,35796,3475834.html Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 wystawa w MNK 11.07.06, 09:18 Fin de siecle w Krakowie Polskie plakaty secesyjne, tkaniny, rzemiosło artystyczne a nawet stroje z przełomu XIX i XX wieku zobaczymy na wystawie "Fin de siecle w Krakowie", otwartej w czwartek o godz. 19 w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego. Ta wystawa ma na celu przypomnienie atmosfery Krakowa przełomu XIX i XX wieku. Krakowa cyganerii i bohemy, hulanek w kabaretach i kawiarniach, gdzie królował Stanisław Przybyszewski z żoną Dagny i grupą przyjaciół z tygodnika "Życie". Były to "czasy eksperymentów z wyobraźnią poddaną działaniu rozmaitych używek, czasy egzaltowanych uczuć, pierwszych penetracji psychologicznych w podświadomość, czasy próby sprzeciwu przeciwko wiecznie żywemu mieszczaństwu zwanemu wówczas śmiało kołtunerią" - jak pisze autorka wystawy Magdalena Czubińska. W sercu wystawy znajdzie się kolekcja polskiego plakatu secesyjnego, pierwszy raz w Polsce pokazana w całości. Ma ona ogromną wartość artystyczną i dokumentalną. W Krakowie plakaty tworzyli najwybitniejsi artyści - Wyspiański, Mehoffer, Weiss, Axentowicz, Czajkowski. Ich prace są ciekawe nie tylko z powodów artystycznych, ale też ze względu na tematy. Z nich dowiadujemy się, że w tym prowincjonalnym mieście 100 lat temu odbywały się nieustannie wystawy, działały teatry, wychodziło sześć czasopism poświęconych sztuce, organizowano bale artystyczne i charytatywne, otwarto pierwsze kina. Na wystawie zobaczymy też tkaniny i rzemiosło artystyczne, podobnie jak plakaty będące własnością Muzeum Narodowego w Krakowie. W tym suknie wizytowe i domowe (m.in. dwa kostiumy Heleny Modrzejewskiej), rzadko eksponowaną bieliznę damską, drobne akcesoria stroju, kilimy, makaty, secesyjne meble, szkło, ceramikę i wyroby złotnicze. Będą też ulotki z kabaretu Zielony Balonik, grafiki z "Teki Melpomeny" związane tematycznie z teatrem krakowskim, karykatury, obrazy olejne, wśród nich obiekt szczególny - Paon, czyli płótno z kawiarni Turlińskiego pokryte, jak dzisiejsze graffiti, rysunkami i notatkami spędzających tam czas artystów. Pokaz uzupełnią rzeźby Laszczki i Ludwika Pugeta oraz litografowane kalendarze projektowane przez znakomitych grafików, m.in. przez Witolda Wojtkiewicza i Henryka Szczyglińskiego, także po raz pierwszy prezentowane publiczności czy też bony kawiarni krakowskich wydawane w czasie I wojny światowej. Fin de siecle w Krakowie, Gmach Główny Muzeum Narodowego, 13 lipca - 17 września miasta.gazeta.pl/krakow/1,35796,3466432.html Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 rotunda... 12.07.06, 12:59 serwisy.gazeta.pl/nauka/1,37469,3396584.html Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 Re: rotunda... 12.07.06, 14:04 z tą rotundą to prawdziwa sensacja fajnie że sobie odkopali, turystyka ożyje Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 i jeszcze jedna dziura w polskim prawie - "skarby 12.07.06, 13:11 archeologiczne"... - skala jest przerażająca serwisy.gazeta.pl/nauka/1,37469,3421877.html Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 niestety, prawo nie nadążą 12.07.06, 13:36 a poszukiwacze i tak będą szperać Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 tymczasem w Wielkiej Brytani 13.07.06, 10:21 www.artinfo.pl/index.php?dzial=TRESCI&art=artinformacje.php Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 skarb monet znaleziony w dąbrowie górniczej 15.07.06, 19:15 cieszyn.naszemiasto.pl/wydarzenia/625012.html Odpowiedz Link Zgłoś
kubek o tu już mieli taki pomysł 15.07.06, 23:38 serwisy.gazeta.pl/nauka/1,37469,3421877.html Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 Zamek Sułkowskich do konserwacji... 12.07.06, 22:22 miasta.gazeta.pl/katowice/1,35056,3480666.html Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 Crazy Wiesiek Tour 16.07.06, 12:44 wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,60935,3481300.html ( nie ma cracovianów, to ci tu wkleję za karę ; ) Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 bo Cracoviana nie pasowały do regulaminu ;) 18.07.06, 23:49 a pomysł chłopcy maja genialny... już jest kilka takich "firm" Odpowiedz Link Zgłoś
lapis.me Re: bo Cracoviana nie pasowały do regulaminu ;) 19.07.06, 09:08 Czad!! (podobno trak już się nie mówi :) Nareszcie ktoś ruszył głową! Ekstra! Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 łódka w parku... ekstra ;) 18.07.06, 23:47 miasta.gazeta.pl/katowice/1,35056,3492868.html Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 ciekawe czy ten w pszczynie nie jest większy ? 19.07.06, 12:08 w każdym razie podejrzewam, że ładniejszy Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 PZU podarowało kasę na alarmy w 12 kościołach 20.07.06, 15:13 www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_060720/kultura/kultura_a_1.html mało ale dobre i to... :) Odpowiedz Link Zgłoś
kubek Tu Kopernik wstrzymał Słońce? 21.07.06, 09:11 Mało który zamek może pochwalić się taką atrakcją jak zachowana w Olsztynie oryginalna latryna z XIV w Znajduje się ona w najstarszym skrzydle zamku. Była użytkowana prawdopodobnie do połowy XVIII w. Toaleta to przybudówka przyczepiona do murów, która wisi 15 m na ziemią. Widać ją od strony rzeki Łyny opływającej budowlę, nie trzeba nawet wchodzić na zamek. Ślady nieczystości spływających przez lata po ścianie są obecne do dziś. Do latryny wchodziło się przez solidne dębowe drzwi. Pomieszczenie było wyposażone w dwa okienka. Rozciągał się stamtąd widok na folwark u podnóża zamku i młyn na Łynie. Taki wychodek stanowił niegdyś nie lada luksus. Używali go administratorzy dóbr kapituły warmińskiej, którzy mieszkali w olsztyńskiej warowni. Jednym z nich był Mikołaj Kopernik, który pełnił tę funkcję w Olsztynie w latach 1516-19 i 1520-21. - Jestem niemal pewny, że właśnie w tej "świątyni dumania" powstały fundamenty teorii heliocentrycznej, najważniejszego dzieła Kopernika. To miejsce zawsze cieszyło się wśród zwiedzających szczególnym zainteresowaniem - żartuje Janusz Cygański, dyrektor Muzeum Warmii i Mazur. Czas robi jednak swoje i ubikację w olsztyńskim zamku trzeba ratować. - Cegły wiszącego wykusza latrynowego w wielu miejscach obluzowały się - mówi Katarzyna Soczewica, konserwator zabytków architektury z Muzeum Warmii i Mazur. W czasie prac trzeba będzie przemurować zwieńczenie ubikacji, uzupełnić spoiny pomiędzy cegłami, zakonserwować elementy z drewna i metalowe kotwy. Nie obejdzie się bez czyszczenia murów. Konserwatorzy nie będą jednak polerować cegieł na połysk. - Pozostawimy charakterystyczne białe przebarwienia, które świadczą, że obiekt był intensywnie użytkowany. Chcemy zachować patynę czasu - mówi Katarzyna Soczewica. Prace przy historycznej ubikacji potrwają najprawdopodobniej do końca wakacji. serwisy.gazeta.pl/nauka/1,34148,3497518.html?nltxx=1000621&nltdt=2006-07-21-02-05 Odpowiedz Link Zgłoś
kubek A czy wiadomo gdzie w Cieszynie, 21.07.06, 09:13 nie, nie chce widzieć gdzie był "tron", tylko średniowieczne albo późniejsze wysypisko śmieci? Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 ale wiesz, że prywatne prace archeologiczne 21.07.06, 09:19 są nielegalne...? Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 Re: a jak tak kijkiem się tylko pogrzebie to też 21.07.06, 09:38 teoretycznie jesteś przestepcą, jak coś podniesiesz - dopóki grzebiesz tylko - możesz uchodzić za rolnika ;) Odpowiedz Link Zgłoś
kubek A jak powstanie ptasie mocarwo? 21.07.06, 09:20 Nie potrzebnie modlą się o ten deszcz! Jak powstało państwo faraonów Nie byłoby wspaniałej cywilizacji doliny Nilu, gdyby nie gigantyczne susze w północnej Afryce. To one sprawiły, że pasterze z Sahary stali się rolnikami serwisy.gazeta.pl/nauka/1,34148,3497434.html?nltxx=1000621&nltdt=2006-07-21-02-05 Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 Re: A jak powstanie ptasie mocarwo? 21.07.06, 09:24 wiesz, nie grozi - oni tam w Egipcie jadali czosnek i to wszystko od tego... Braciszkowie na 100% nie jedzą czosnku, bo to stara semicka potrawa ;) Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 szukali ropy, znaleźli wrak 26.07.06, 10:40 Zamiast ropy znaleziono wrak "Graf Zeppelin" Bartosz Gondek, Gdańsk 24-07-2006 forum.gazeta.pl/forum/73,46481,1540823.html?f=36341&w=44816649&a=44816649&rep=1 Leżący na głębokości ponad 80 metrów kadłub odkryła koło Łeby firma Petrobaltic zajmująca się poszukiwaniem i wydobyciem ropy naftowej. - 12 lipca podczas badań dna morskiego nasi pracownicy natrafili na obiekt długości około 250 metrów - mówi Krzysztof Grabowski rzecznik Petrobalticu. - O znalezisku poinformowaliśmy Urząd Morski, SAR i Biuro Hydrograficzne Marynarki Wojennej. Na dnie morza zalega coś, co ma ok. 265 m długości, ponad 30 m szerokości i ok. 30 m wysokości, a do tego płaski pokład. Taka charakterystyka idealnie pasuje jedynego do hitlerowskiego lotniskowca "Graf Zeppelin". Został zwodowany w Kilonii 8 grudnia 1938 r. w obecności Hitlera i Göringa. Matką chrzestną była córka słynnego konstruktora sterowców barona von Zeppelina. Lotniskowiec miał zabierać na pokład 42 samoloty myśliwskie i bombowe, a potężne silniki miały umożliwiać mu poruszanie się z prędkością 33 węzłów, czyli 63 km/h. Miały, bo mimo że w 1940 r. okręt był ukończony w 90 procentach, do końca wojny nie udało się go wprowadzić do służby. Niemcy starali się chronić okręt, przeholowując go między różnymi portami. 24 kwietnia 1945 r. lekko uszkodzonego przez artylerię polową "Grafa Zeppelina" zdobyły w Szczecinie wojska radzieckie. Uznany za cenny łup został odholowany do Świnoujścia. Dalsze losy giganta pozostają sporne. W jednych źródłach znajdujemy informację, że zatonął w pobliżu Leningradu podczas holowania w 1947 r. Pewniejsza jest jednak wersja, że na skutek nacisków komisji międzysojuszniczej dzielącej pozostałości niemieckiej floty wojennej rząd radziecki zdecydował się zatopić okręt. Miało to nastąpić 16 sierpnia 1947 roku. Rosjanie przez ponad pół wieku utrzymywali w tajemnicy miejsce, gdzie spoczął kadłub, choć informowali, że stało się to po otrzymaniu 24 trafień bombami i pociskami oraz uderzeniu kilku torped. - Dziś trudno powiedzieć, dlaczego Rosjanie nie chcieli ujawnić położenia wraku - mówi historyk Łukasz Orlicki śledzący od kilku lat losy "Zeppelina". - Być może chodziło o zwykłą czekistowską czujność, być może zaś jakiś niechciany ładunek, który nie powinien ujrzeć światła dziennego. Według poszukiwacza wraków Jerzego Janczukowicza miejsce odkrycia domniemanego "Zeppelina" pokrywa się z jednym z czterech wzmiankowanych w archiwach. Pozycja wraku była znana urzędom i służbom ratowniczym, ale nikt nie zadał sobie trudu, by dokładnie ustalić, co to jest. Na wrak już wybiera się kilka ekspedycji nurków amatorów, choć nie mają stosownych zezwoleń, które może wydać Urząd Morski i Centralne Muzeum Morskie. Obie instytucje twierdziły wczoraj, że nie mogły wydać takich zezwoleń, bo o odkryciu czegoś tak wielkiego jak "Zeppelin" nikt ich dotąd nie poinformował. Bartosz Gondek, Gdańsk Odpowiedz Link Zgłoś
kubek ciekawe czy coś w nim jest czy tylko nie chcieli 26.07.06, 23:01 go dać innym ? Przypuszczam, że jest tam bursztynowa komnata, której zapomnieli rozpakować. Nie to nie może być bursztynowa komnata, bo ją już gdzieś mają, ponieważ tak idealnej kopii bez oryginału nie da się zrobić. To znaczy, że są tam... ;) Odpowiedz Link Zgłoś
kubek Zagadka naszyjnika Tutenchamona rozwiązana 27.07.06, 11:52 Wśród setek niezwykłych przedmiotów odkrytych w grobowcu zmarłego ok. 3330 lat temu egipskiego faraona Tutenchamona znajdował się również naszyjnik (tzw. pektorał) z pięknym skarabeuszem. Odkrywca grobowca Howard Carter uznał, że starożytni artyści wyrzeźbili świętego dla Egipcjan chrabąszcza w zielono-żółtym chalcedonie (odmiana kwarcu). Dziesięć lat temu włoski mineralog Vincenzo de Michele podczas zwiedzania Muzeum Kairskiego zachwycił się skarabeuszem i postanowił go zbadać. Testy, które przeprowadził trzy lata później, wykazały, że Howard Carter się mylił. Mający 2,5 cm wysokości skarabeusz nie został zrobiony z chalcedonu, ale z naturalnego szkła... serwisy.gazeta.pl/nauka/1,34148,3505079.html?nltxx=1000621&nltdt=2006-07-26-02-05 Odpowiedz Link Zgłoś
kubek ekscytacji ciąg dalszy 28.07.06, 09:33 serwisy.gazeta.pl/nauka/1,34148,3512000.html?nltxx=1000621&nltdt=2006-07-28-02-05 Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 a kto nie był w Olomoucu, niech żałuje ;) 31.07.06, 10:13 i szybko tam jedzie! Cudowne miasto, genialne muzeum etc... Odpowiedz Link Zgłoś
kubek Ha ha już myślałem, że soukromý to skromny, 31.07.06, 20:05 ale sprawdziłem niech mu tam będzie prywatny, ale i tak ciekawe jak na arcybiskupa posiadał zabawki! www.olmuart.cz/AM/IMG/unikaty/zebrak.jpg a to opis: www.olmuart.cz/AM/am_unikaty.htm Odpowiedz Link Zgłoś
kubek Z Ermitażu zginęło ponad 200 eksponatów 31.07.06, 21:34 wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3519303.html co to jest 200 eksponatów dla takiego „Ermitaż” jak tam tysiące eksponatów skradzionych w czasie wojny leży i o ich zaginięciu nikt nigdy się nie dowie! Odpowiedz Link Zgłoś
kubek Wit Stwosz 01.08.06, 08:53 "rzeźbiarz polski XV w, z Krakowa przeniósł sie do Norymbergi" www.allegro.pl/item117707630_wit_stwosz_sw_anna_cieszyn.html Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 no co - Prawdziwy Polak pisał ;) 01.08.06, 09:24 a Kopernik też była kobietą! Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 piękny tekst Michnika o Giedroyciu... 03.08.06, 11:04 tu, bo to "mój wątek" a tekst literacko piękny (poza tym, że wartościowy - dla mnie, przynajmniej) kwalifikuje się do sztuki pięknej... My wszyscy z Giedroycia Adam Michnik 28-07-2006 Sto lat temu urodził się Jerzy Giedroyc. My wszyscy z niego - tak może powiedzieć każdy z nas, ludzi opozycji demokratycznej po 1956 r. Pomagał nam ideą i konkretnym wsparciem, książką i kiesą Był jednym z najwybitniejszych Polaków XX w.; stworzył "Kulturę" i bibliotekę "Kultury", instytucje, bez których nie można dziś napisać i zrozumieć najnowszej historii Polski. Poświęcił Polsce całego siebie - był człowiekiem bez życia osobistego. Polska była jego wielkim jedynym romansem - choć był bardzo krytyczny wobec Polaków, obiektu swej miłości. Jak każdy prawdziwie zakochany. Był najwybitniejszym polskim politykiem w epoce postjałtańskiej, choć uprawiał politykę tylko zza redakcyjnego biurka. Potrafił wszakże stworzyć i upowszechnić system wartości i sposób myślenia, który nie tylko przyniósł Polsce wolność i niepodległość, ale wyznaczył również zasadniczą linię polskiej polityce zagranicznej i wewnętrznej w sprawach newralgicznych: pojednanie z sąsiadami i pełną otwartość wobec mniejszości narodowych; opcję proeuropejską i proatlantycką. Był w tym myśleniu emigrantem zachodniej Europy, ale przede wszystkim był dziedzicem tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego - Rzeczypospolitej Wielu Narodów, religii i kultur. Rozumiał wszakże, że nie może być powrotu do przeszłości; że w interesie Polski, jej sąsiadów i całej Europy jest uznanie nienaruszalności granic z 1945 r., wyrzeczenie się myśli o odwecie i wszelkiego rewanżyzmu, odważne myślenie o integracji europejskiej. Przełamywał z uporem polską ukrainofobię, rusofobię i germanofobię; wspierał aspiracje narodowe Litwinów i Białorusinów; jednoznacznie demonstrował i artykułował swe potępienie antysemityzmu. Chciał Polski wolnej - niepodległej i demokratycznej. Juliusz Mieroszewski, alter ego Giedroycia, polemizując z częścią opinii publicznej emigracji, pisał: "Tylko wolność demokratyczna jest wolnością dla wszystkich. Polacy stawiają znak równania między wolnością a niepodległością. Ale jest to ujęcie fałszywe. Polska rządzona przez oenerowskiego führera mogłaby być państwem niepodległym i suwerennym, ale w tej Polsce nie byłoby wolności ani dla mnie, ani dla setek tysięcy moich rodaków". Czy wierzył - wtedy, gdy tworzył "Kulturę" - że doczeka takiej Polski? Nie wiem. Jerzy Giedroyc był człowiekiem skrytym, nieskorym do wynurzeń. Zapytałem go kiedyś: Jerzy, skąd czerpałeś siłę duchową w tamtych latach czarnej beznadziejności? Odpowiedział mi: z pesymizmu, Adamie. Pesymizm chroni przed rozczarowaniem i rozpaczą; pesymizm pozwala zachować nadzieję nawet wtedy, gdy rozsądek mówi, że wszystko jest beznadziejne. Fascynował go Józef Piłsudski, który w najbardziej beznadziejnych sytuacjach umiał budować strategię nadziei. Pisał Giedroyc w 1953 r. w liście do Juliusza Mieroszewskiego: „Miałem zaledwie dwa razy okazję mówienia z Piłsudskim. Raz powiedział on aforyzm, który dopiero niedawno zrozumiałem (była mowa, ma się rozumieć, o ojczyźnie) - »jak się nie ma marmuru, to się z gówna lepi monumenty «”. Toteż Jerzy Giedroyc budował fundamenty. Przywracał do życia pisarzy skazanych już na nieistnienie: Witolda Gombrowicza, Czesława Miłosza, Jerzego Stempowskiego, Czesława Straszewicza, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Miał niezwykły talent wyszukiwania i ożywiania talentów pisarskich: Juliusz Mieroszewski, Konstanty Jeleński, Michał Heller - który z nich by istniał, gdyby nie bezbłędne oko redaktora "Kultury"? Później wyciągnął przyjazną rękę do ludzi z nowych fal emigracji: do Marka Hłaski, do Leszka Kołakowskiego, Leopolda Ungera, Wojciecha Skalmowskiego, Krzysztofa Pomiana i do wielu innych. Nie miał nigdy sztywnego programu ani spójnej doktryny. Niepodległość i demokracja - to mu wystarczało. Za to miał wymiar męża stanu; wymiar wprawiający w osłupienie, gdy spogląda się dziś na matadorów polskiej sceny politycznej. Czasem zastanawiam się, co Giedroyc by powiedział, obserwując to, co dziś rządząca koalicja wyprawia z Polską. I prawdę mówiąc, żaden przymiotnik nie przychodzi mi do głowy. Myślę, że powtórzyłby za Krzysztofem Pomianem, że to już nie trumny Piłsudskiego i Dmowskiego rządzą Polską, lecz trumny Bolesława Piaseckiego i Mieczysława Moczara. Miał zasady człowieka z innej epoki - uczciwość, lojalność, prawdomówność. Miał intuicję wielkiego wizjonera i pracowitość mnicha zakonu benedyktynów; miał talent redaktorski, jakiego nie było w całej historii Polski, i odwagę intelektualną - jakiej także pewno nie było. Był antykomunistą konsekwentnym, ale nie był antykomunistą jaskiniowym. Pisał do Mieroszewskiego już w 1951 r.: „Zwalczamy w sposób bezkompromisowy stalinizm, to jest formę imperializmu komunistycznego połączonego z imperializmem rosyjskim”, natomiast „wszystkie formy komunizmu »narodowego « traktujemy jedynie jako przeciwników ideologicznych, z którymi można walczyć według ogólnie przyjętych zasad”. Po dwóch latach precyzował: „w krajach satelickich są niezliczone masy ludzi, które muszą ze względów życiowych należeć do partii i organizacji afiliowanych do partii, są ponadto - jakkolwiek nieliczni - komuniści »narodowi «, którzy są nastawieni antystalinowsko i antysowiecko. (...) Każdy wypadek musi być badany indywidualnie (...) nie można samego gołego faktu należenia traktować jako kompletną dyskwalifikację. Tym bardziej dotyczy to ludzi, którzy w swojej młodości byli komunistami, potem patriotycznie bili się w wojsku i mają duży dorobek publicystyczno- propagandowy, są uznani, a nawet cenieni w środowisku emigracyjnym. Ich przeszłość komunistyczna była powszechnie znana, stanowiła zresztą rdzeń twórczości pisarskiej”. Odnosząc się do wznoszącej się fali „dekomunizacyjnej” nietolerancji na emigracji, dorzucał „trzeba napiętnować plagę donosicielstwa, która rozpanoszyła się na emigracji”. Czyniono mu nieraz zarzut z tego, że zbyt łagodnie traktuje ekskomunistów; on jednak spoglądał w przyszłość, nie wstecz. Chciał znajdować sojuszników, a nie mnożyć szeregi odtrąconych frustratów. Jako redaktor był liberałem, publikował wszystko, co ciekawe i wartościowe, namawiał Mieroszewskiego, by ten skłonił Felicjana Sławoja-Składkowskiego, ostatniego premiera II Rzeczypospolitej, do ponownego opublikowania "Strzępów meldunków", tym razem "już bez kropek i wypuszczeń". "Dziś jest najwyższy czas - tłumaczył - pisać o wszystkim bez osłonek, a rzeczywiście byłaby wielka szkoda, by tak kapitalny świadek i tak szczery w swej głupocie jak Sławoj nie zostawił swych wspomnień". Jedynie wobec łajdactwa i zdrady był bezkompromisowy. Pogardzał oszczerstwem, donosicielstwem, koniunkturalnym karierowiczostwem. Jednak wobec ludzi, którzy chcieli stać się lepszymi, wykazywał elastyczność i tolerancję. Po prostu sprzyjał każdej zmianie na lepsze. W 1956 r. z całym przekonaniem poparł Władysława Gomułkę, po 1995 r. chętnie kontaktował się z Aleksandrem Kwaśniewskim. Na łamach "Zeszytów Historycznych" opublikował obszerne opracowanie gen. Wojciecha Jaruzelskiego o stanie wojennym. Tak, to był człowiek z innej epoki. Znałem Jerzego Giedroycia od 1964 r. - i była to dla mnie znajomość bezcenna. Nie był człowiekiem łatwym, jak niemal każdy człowiek genialny. Dochodziło między nami do sporów i konfliktów, trafiały się nam "ciche dni", ale zawsze miałem świadomość obcowania z kimś bardzo niezwykłym; z kimś, kogo słowa wzbogacają. Bywał opluwany przez lata, przez propagandę komunistyczną w kraju, przez "niezłomnych" z Londynu, przez endeków, którzy widzieli w nim diabolicznego szefa żydowsko-masońs Odpowiedz Link Zgłoś
kubek Mi też się woda w oczach zbiera 03.08.06, 12:55 Mogę pochlipać sobie z Tobą razem zawsze raźniej? Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 :) Cieszy, że w ogóle był taki Gość... 03.08.06, 13:06 więc ja tekst raczej z radością (trochę złe słowo...) odbieram.... A, że do baranów nic nie dotrze, to już inna inszość - w sumie "naturalna" u ludzi. Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 oj, ucięło - dopiero zauważyłam...to już: 03.08.06, 13:27 "... Bywał opluwany przez lata, przez propagandę komunistyczną w kraju, przez "niezłomnych" z Londynu, przez endeków, którzy widzieli w nim diabolicznego szefa żydowsko-masońskiej mafii, która chce zawładnąć Polską. On sam szczerze odwzajemniał im niechęć, bowiem nie znosił kołtuńskiej mentalności zarówno czerwonej, jak i czarnej. Powiedział do mnie kiedyś: nie lękaj się iść pod prąd opinii publicznej. Najpierw obrzucą cię błotem, ale potem zaczną szanować. Polacy szanują odwagę. " serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,34474,3514282.html *** Boję się, że optymizm ostatniego zdania jest na wyrost... Polacy chyba najbardziej kochaja mieć wroga, wszystko jedno w kim i gdzie... Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 może i czasem uszanują, pośmiertnie 03.08.06, 20:56 dzisiaj już takich ludzi raczej się nie robi; przynajmniej dość rzadko Odpowiedz Link Zgłoś
kubek Tu są dość dobre strony większość z darma 04.08.06, 10:44 kultura.onet.pl/ lubię czytać, i od razu polecam kumpla pana Jerzego Giedroycia to znaczy: kultura.onet.pl/grupa.asp?M=24 Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 coś dla lapisa, czyli drzewo do lasu 04.08.06, 22:47 www.gazetarycerska.pl/photogallery2.php?album=5 - galeria zdjęć z chwarszczan Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 UFO czy zabytek archeologiczny? 05.08.06, 00:21 wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/2029020,60153,3527481.html Jacek Madeja 03-08-2006 Tajemniczy krąg o średnicy 8 m pojawił się na dziedzińcu toszeckiego zamku. - W Toszku wylądowało ufo - szepczą mieszkańcy. Okazuje się jednak, że to sprawa dla archeologów. W czwartek potwierdzili, że słońce odsłoniło zarysy XIII- wiecznej wieży obronnej. O tym, że długotrwałe upały mają także swoje dobre strony, przekonali się pracownicy zamku w Toszku. Kilkutygodniowa susza zamieniła zamkowy dziedziniec w martwy ugór. Tylko obok wieży wypalona trawa miała ciemniejszy odcień, tworząc wyraźnie zarysowany okrąg. - Zauważyłam to w sobotę. Od razu pobiegłam na wieżę, żeby zobaczyć wszystko z góry. I rzeczywiście, to był ogromny, regularny okrąg - opowiada Joanna Karweta, dyrektorka Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury, administratora i gospodarza zamku. W zamku odkrycie wywołało dużą sensację. Podejrzenie najpierw padło na ufo. - W pierwszym momencie rzeczywiście skojarzyliśmy to ze słynnymi znakami w zbożu. Jednak pragmatyzm szybko wziął górę nad fantastycznymi domysłami i postanowiłam ściągnąć do Toszka archeologów - śmieje się Karweta. W oczekiwaniu na badaczy pracownicy zamku starannie opalikowali znalezisko w nadziei, że skrywa jakąś średniowieczną tajemnicę. I nie pomylili się. Wczoraj tajemniczy krąg zbadali archeolodzy z Biura Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Katowicach. Przeprowadzili mały wykop sondażowy. Okazało się, że krąg to fundamenty zbudowanego z wapienia stołpu, czyli baszty, która była ostatnim punktem oporu w średniowiecznych zamkach. Stołpy były budowlami typowo obronnymi. Miały bardzo grube mury, a na szczycie znajdowała się platforma obronna. - To rewelacyjne odkrycie. Toszecki stołp pochodzi prawdopodobnie z drugiej połowy XIII wieku. To przesuwa historię zamku prawie o dwa stulecia wstecz - mówi Jacek Pierzak, archeolog z Biura ŚWKZ w Katowicach. Jego zdaniem nie ma nic dziwnego w tym, że słońce pomogło znaleźć zarysy stołpu. - Intensywność i rozmieszczenie szaty roślinnej często jest dla nas ważną wskazówką. Muszę jednak przyznać, że pierwszy raz spotykam się z sytuacją, kiedy pomogła nam susza - mówi Pierzak. Prace wykopaliskowe, które odsłonią całą budowlę, rozpoczną się na przełomie sierpnia i września. Odpowiedz Link Zgłoś
sekmet czad! 07.08.06, 12:12 "Operator koparki odkrył średniowieczny rękopis Tysiącletni manuskrypt Księgi Psalmów odkrył przypadkowo irlandzki operator koparki. Rękopis liczy 20 kart i datowany jest na VIII-X w. Miejsce odkrycia utrzymywane jest w tajemnicy ze względu na prowadzone przez archeologów dalsze prace poszukiwawcze. Zdaniem Pata Wallace, dyrektora Irlandzkiego Muzeum Narodowego, gdzie manuskrypt jest obecnie przechowywany, okoliczności odkrycia są wręcz nieprawdopodobne. "Po pierwsze, przetrwanie w błocie czegoś tak kruchego było mało prawdopodobne, a po drugie, wydobycie znaleziska zanim zostało przypadkowo zniszczone jest jeszcze bardziej zadziwiające" - powiedział Wallace. Kluczowe dla ocalenia manuskryptu było to, że właściciel terenu po dokonaniu odkrycia obłożył znalezisko wilgotną ziemią. Zdaniem naukowców, gdyby manuskrypt pozostał odsłonięty choćby na jedną noc, mógłby wyschnąć i po prostu rozpaść się. Jak wyjaśnił Pat Wallace, na razie eksperci zajęli się badaniem tylko tej strony oprawy manuskryptu. Opracowanie bezpiecznej metody otwarcia pozostałych stron bez ich uszkodzenia może zająć miesiące." wiadomosci.onet.pl/1367432,16,item.html Jakim cudem ?! Odpowiedz Link Zgłoś
kubek Tajemniczy tunel pod targowiskiem 07.08.06, 12:59 Na podziemne przejście o długości 13 metrów natrafili robotnicy, którzy pracują przy modernizacji targowiska miejskiego w Raciborzu Dawniej teren ten zajmowały ogrody klasztoru Dominikanów, a w XIX w. koszary pruskich ułanów. Wejście do podziemi znaleziono tuż przy starych fortyfikacjach miejskich. Ukryte jest ponad dwa metry pod powierzchnią targu. - Tunel ma ponad 1,8 metra wysokości. Cegły świadczą, że powstał w XIX stuleciu. Nie wiemy, jakie było jego dokładne przeznaczenie - mówi Romuald Turakiewicz, archeolog z Muzeum w Raciborzu. Niewykluczone, że żołnierze wędrowali tędy z budynków koszarowych do stajni, które stały już po murami miasta. miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,3532754.html Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 niesamowite 09.08.06, 14:34 ciekawe, czy tam wszyscy właściciele terenów tacy uświadomieni ? Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 koło mojej roboty też coś kopią 09.08.06, 14:37 zaraz pójdę się rozejrzeć może znajdę brakujące kartki ; ) Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 policja odzyskała! 08.08.06, 15:21 Bielsko-Biała: Policja odzyskała dwa zabytkowe malowidła sakralne skradzione 7 lat temu. Dwa zabytkowe malowidła sakralne, skradzione siedem lat temu z kościółka w miejscowości Sosnowice w powiecie wadowickim odzyskali krakowscy policjanci. Zatrzymano dwóch mężczyzn, którzy usiłowali je sprzedać - poinformowały służby prasowe małopolskiej policji. Sylwia Bober z biura prasowego małopolskiej policji poinformowała, że malowidła rozpoznała na targowisku w krakowskiej hali kobieta, mieszkanka gminy Brzeźnica. Do sprzedaży oferowało je dwóch mieszkańców Krakowa w wieku 37 i 51 lat. Natychmiast powiadomiła policję. Mężczyźni zostali zatrzymani. Obecnie ustalamy, jaki był los tych malowideł w ciągu minionych siedmiu lat i w jaki sposób zatrzymani mężczyźni weszli w ich posiadanie - powiedziała Bober. (kb, PAP) www.rzeczpospolita.pl/News/1,70,33842.html#33842 Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 interesują cię chińskie skorupy ? 09.08.06, 14:34 www.cieszyn.pl/?p=articlesShow&iArticle=1983 Odpowiedz Link Zgłoś
greebo2 a celnicy zatrzymali... 09.08.06, 09:33 Dolnośląskie: Zatrzymano Kanadyjczyka, który chciał wywieźć z Polski 160 obrazów. Straż Graniczna zatrzymała na przejściu w Jędrzychowicach obywatela Kanady, który chciał wywieźć z Polski 160 obrazów. Mężczyzna nie posiadał zezwolenia na wywóz tych przedmiotów za granicę. Obrazy te, noszące cechy zabytków, miały różne rozmiary, były oprawione w zdobione i stylizowane ramy. Zatrzymany nie posiadał przy sobie dokumentów potwierdzających ich pochodzenie, jak również zaświadczenia od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków stwierdzającego, że przedmioty te nie wymagają pozwolenia na wywóz z Polski - powiedziała por. Joanna Woźniak, rzecznik prasowy Łużyckiego Oddziału Straży Granicznej. Wojewódzki Konserwator Zabytków prowadzi czynności mające ustalić pochodzenie zatrzymanych obrazów. (kb, PAP) www.rzeczpospolita.pl/News/1,10,33993.html#33993 Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 "noszące cechy zabytków" 09.08.06, 14:36 można przypuszczać że były to jakieś mało wartościowe gnioty ; ) Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 ale potem dadzą to do muzeum... 09.08.06, 15:14 które będzie musiało się pochylić z troską :) Odpowiedz Link Zgłoś
kubek Płótno brudną prawdę powie 10.08.06, 21:22 Widok Londynu spowitego w wielkiej mgle i uwiecznionego na płótnie zainteresował specjalistów zajmujących się tematyką ochrony środowiska z brytyjskiego Uniwersytetu z Birmingham. - Wiemy, że Claude Monet przedstawił prawdziwe oblicze miasta czasów wiktoriańskich. Stąd spodziewamy się wyczytać z nich więcej informacji na temat natury rozpościerającego się nad Londynem smogu - powiedział John Thornes, pracujący nad owym projektem wraz z Jakobem Bakerem. Szczyt tak zwanych wielkich mgieł spowijających brytyjską stolicę miał miejsce pod koniec XIX wieku. Do dziś jednak nieznane są bliższe szczegóły, dotyczące przyczyny ich powstania i samej natury. Naukowcy mają nadzieję, że analiza barw obrazów Moneta pozwoli wywnioskować, jakie cząsteczki je tworzyły. To o tyle zasadne przekonanie, że Francuz nie modyfikował obrazów w pracowni. Nawet położenie słońca przedstawił takie, jakie sam zaobserwował. Naukowcy są o tym przekonani, gdyż pod tym kątem przeanalizowali dziewięć dzieł impresjonisty. Następnie porównali je z danymi dotyczącymi położenia słońca pochodzącymi z amerykańskiego obserwatorium marynarki wojennej w Waszyngtonie. Ponadto, ustalone w ten sposób daty pokrywały się z datami listów Claude Moneta do żony, w których wspominał o swojej pracy w Londynie. Dotąd eksperci nie wiedzieli, czy przedstawienie pogody na tych obrazach ściśle odpowiadało obserwacjom, czy też mglisty krajobraz był efektem trików malarskich podczas wykończania dzieł we francuskiej pracowni mistrza, w Giverny. Sadowiąc się na tarasie położonego nad Tamizą Szpitala św. Tomasza, francuski impresjonista zapewne nie przypuszczał, że powstałe tam jego obrazy staną się kiedyś materiałem badawczym. Monet trzykrotnie odwiedzał Londyn, co miało miejsce w latach 1899 - 1901. Malował wówczas serię obrazów przedstawiających brytyjski parlament. Jego praca stanowi o tyle bezcenne źródło wiedzy dla naukowców, że uwiecznił on ten sam motyw w różnych porach dnia, roku, zmieniający się w zależności od oświetlenia. Okazuje się więc, że może ona przyczynić się do uzyskania informacji na temat jakości powietrza w czasach, gdy nie istniały jeszcze naukowe instrumenty do badania jego składu. Wyniki swoich badań John Thornes i Jakob Baker opublikowali w piśmie "Proceedings of the Royal Society A". www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_060810/nauka/nauka_a_4.html Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 w sumie fajnie... 11.08.06, 13:00 Blisko 60 zabytkowych szat liturgicznych przekazał do depozytu Muzeum Śląska Cieszyńskiego proboszcz parafii św. Marii Magdaleny. Są wśród nich bardzo cenne eksponaty... cd: miasta.gazeta.pl/katowice/1,35056,3542444.html ALe zawsze mnie to martwi, bo już nie będą używane do liturgii... Odpowiedz Link Zgłoś
kubek To prawda rzeczy które odkładamy do gablotek 11.08.06, 15:09 stają się martwe. Nie wiem czy dziś obowiązuje ta sama moda i kolory wśród księży i świąt co kiedyś? Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 generalnie wszystko schodzi na psy... 11.08.06, 15:43 kolory obowiązują - ale mało kto używa, chyba, że ma właśnie historyczne aparaty... Większość księży nie bardzo już wie do czego był manipularz czy inne dziwności. No i tkaniny - coraz bardziej syntetycznie szpetne... Odpowiedz Link Zgłoś
lapis.me Re: generalnie wszystko schodzi na psy... 12.08.06, 00:20 Te, o których mowa - nie były noszone od lat ... Odpowiedz Link Zgłoś
lapis.me Ale fajne! 12.08.06, 00:22 Winda ze średniowiecza W Elblągu znaleziono XIII-wieczną windę towarową. W całej Europie natrafiono jedynie na dwa podobne urządzenia. Starówka w Elblągu to jedno z największych stanowisk archeologicznych w Polsce. Początki miasta sięgają 1246 r., kiedy to Krzyżacy nadali osadzie dokument lokacyjny oparty na prawie lubeckim. Pod koniec średniowiecza i w czasach nowożytnych miasto było niezwykle prężnym ośrodkiem handlowym, skutecznie konkurującym z Gdańskiem i Lubeką. W XIX w. ulokowały się tu potężne stocznie. Podczas II wojny światowej historyczne centrum Elbląga zostało zniszczone przez wojska radzieckie. To, co pozostało, rozebrano. Pozyskana w ten sposób cegła wyjechała do odbudowywanych właśnie Gdańska i Warszawy. Pozostał potężny pusty plac, na którym cudem ocalała katedra, dwa klasztory i kilka kamienic. W latach 80. zeszłego wieku elblążanie rozpoczęli mozolną odbudowę dawnej perły portowych miast. Ulica po ulicy budują się tam kamieniczki. Przedtem jednak na każdą parcelę muszą wejść archeolodzy. W ciągu ponad ćwierćwiecza w ręce naukowców wpadło 800 tys. skarbów: zabytki piśmiennictwa, przedmioty luksusowe i codziennego użytku. Wśród nich trafiały się prawdziwe unikaty - XV-wieczne szklane okulary w rogowej oprawie, takie jak w filmie "Imię róży", najstarsze jakie znamy w Europie. Albo tzw. giterna, średniowieczny instrument muzyczny, także jedyny w Europie. Okazuje się jednak, że nie wyczerpują one listy archeologicznych sensacji związanych z Elblągiem. Najnowszym, lipcowym znaleziskiem jest XIII-wieczna winda towarowa. - Dębowa konstrukcja ma wysokość ok. 70 cm i średnicę 60 cm. Zachowała się w świetnym stanie - mówi archeolog Grażyna Nawrolska. - Przypomina okrętowy kabestan, czyli urządzenie do ciągnięcia lin i stawiania żagli. Ok. 3,5 tys. najciekawszych przedmiotów znalezionych w Elblągu, w tym giternę i okulary, można oglądać do 15 października w toruńskim ratuszu. Potem wystawa ma pojechać do Niemiec i Belgii. wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3544731.html Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 Perła architektury lat 60. odzyskuje blask 17.08.06, 10:14 Mowa o dawnym Teatrze Ziemi Rybnickiej. To jeden z nielicznych przykładów modernizacji przeprowadzonej z szacunkiem dla dzieła architektonicznego, będącego dziedzictwem PRL-u...... miasta.gazeta.pl/katowice/1,73757,3532346.html Odpowiedz Link Zgłoś
sekmet dwór w Szymbarku do konserwacji 18.08.06, 08:21 miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,3556308.html Cudownie, bo to genialny "zameczek", w dodatku z renesansowym "włoskim" zagłębionym dachem, co jest niezwyklą rzadkością w Polsce... Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 no ta 18.08.06, 08:59 w naszym klimacie lepiej jednak odprowadzać wodę na zewnątrz ; ) Odpowiedz Link Zgłoś
sekmet cd kradzieży w Sandomierzu... 18.08.06, 09:38 miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,3556309.html Straszne. Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 w sumie literatura to też sztuka... 18.08.06, 11:14 Krew mnie zalewa jak czytam/słucham cyrku wokół G.Grassa... i jeszcze mądrości prezydenta L.W. w rodzaju np.: wiadomosci.onet.pl/1372515,11,item.html serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34397,3554825.html Nikomu nie przeszkadza, że Ratzi był w Hitlerjugend a tu dostali kota...Tak, jakby to zmieniało wymowę stetk stron pisanych przez Grassa. Z reakcji pismaków wynika, że miał rację nie przyznając się - i że kłamstwo popłaca... Odpowiedz Link Zgłoś
kserkses1 przetarg na pałac w Kończycach 26.08.06, 23:03 Prawie 2 mln zł chce Starostwo Powiatowe w Cieszynie za pałac hrabiny Gabrieli von Thun-Hohenstein. Kupcy są, ale czekają, aż urzędnicy "zejdą z ceny". - Nie ma mowy - przekonuje starosta. Pałac w Kończycach Wielkich został wzniesiony przez marszałka krajowego Jerzego Fryderyka Wilczka na przełomie XVII i XVIII wieku. Jego ostatnią właścicielką była hrabina Gabriela von Thun-Hohenstein (1872-1957). Wielu mieszkańców Śląska Cieszyńskiego do dzisiaj wspomina ją z rozrzewnieniem. Mimo niemieckiego nazwiska, hrabina szczyciła się polskim obywatelstwem. Nie była zadufaną arystokratką. Zawsze odpowiadała ludziom na ulicy, troszczyła się o służbę. Organizowała gwiazdki dla biednych dzieci, pracowała w Czerwonym Krzyżu, była inicjatorką powołania Towarzystwa Ochrony Zwierząt i Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, a w 1910 roku ufundowała III pawilon Szpitala Śląskiego w Cieszynie, za co otrzymała tytuł honorowego obywatela miasta. W 1945 roku wojska radzieckie wtargnęły do pałacu w Kończycach, zdemolowały go i odebrały hrabiowskiej rodzinie, urządzając w nim dom dziecka. Hrabina nie protestowała. Zamieszkała w Cieszynie, gdzie po latach zmarła w biedzie. W listopadzie ub. roku, już po decyzji i wyprowadzce z pałacu Domu Dziecka, Zarząd Powiatu uznał, że utrzymanie pustego obiektu będzie zbyt kosztowne i postanowił go sprzedać. Radni zaakceptowali pomysł. Cenę ustalono na około 2 mln zł i ogłoszono przetarg. - Bardzo bym chciał, żeby nowy właściciel doprowadził kompleks do dawnej świetności - mówił Karol Folwarczny, wójt Hażlacha. Zabytkowego obiektu jednak nie sprzedano. - Było zainteresowanie pałacem, nawet spore, ale nie sprzedaliśmy go, bo większość kupców liczyła, że obniżymy cenę. A ona przecież nie jest wysoka! - przekonuje starosta cieszyński Witold Dzierżawski. Teraz powiat ogłosił drugi przetarg, który zostanie rozstrzygnięty we wrześniu. Cena nie uległa zmianie, co bardzo rozczarowało kupców, którzy mają już plany jak zagospodarować piękny pałac. Jak się dowiedzieliśmy, jeden z oferentów po kosztownym odremontowaniu obiektu chce w nim urządzić prywatny dom opieki. - Liczę, że pałac uda się sprzedać za około 2 mln zł. Cena jest rozsądna. Dla przykładu, sprzedana przez nas Ubezpieczalnia w Cieszynie poszła za 1,5 mln zł - dodaje starosta. Wojciech Trzcionka - Dziennik Zachodni cieszyn.naszemiasto.pl/wydarzenia/639668.html No jeśli porównać cenę z cenami mieszkań w Krakowie - taniocha! A swoja drogą... Thunowie nie maja absolutnie żadnych spadkobierców? Bo jak ktoś kupi pałac, odnowi a potem mu udowodnią, że kupił nieprawnie to współczuję... Dziwne. Może by też sprzedać coś cudzego? Np pałac namiestnikowski w stolycy? ;) Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 we wczorajszych wiadomościach... 31.08.06, 11:24 mówili o średniowiecznych unikatowych pergaminach, które wróciły z USA do Polski bardzo ciekawa historia ( amerykański żołnierz znalazł pod frankfurtem i wziął do domu etc. ) niestety teraz nie mogę tego nigdzie znaleźć ( bo to przecież takie pierdoły, a w kraju tyle wydarzeń o doniosłym znaczeniu... ) Odpowiedz Link Zgłoś
stoik1 coś podobnego chociaż nie to.... 01.09.06, 14:33 serwisy.gazeta.pl/kultura/1,34169,3587788.html za to są też dokumenty cieszyńskiego Kazimierza Odpowiedz Link Zgłoś