gr.st.germaine
05.03.08, 12:12
Tekst ten jest osnuty po osobistch wynurzeniach pewnej
koszalinianki,ktora za moim posrednictwem,chce ostrzec polskie
dziewczyny przed pochopnymi decyzjami i wyborami.
Ogloszenie prasowe w Kurierze Polskim wydalo sie Zofii kuszace:40-
letni mezczyzna poszukuje kandydatki…do prowadzenia domu.Zadna
gradka,gdyby nie to,ze mezczyzna zamieszkuje w Holandii,a w koncowce
ofery wspomnial niesmialo; malzenstwo niewykluczone.Dwa slowa ktore
natychmiast ozywily kobieca wyobraznie.
Zofia nie zastanawiala sie dlugo,ale na wszelki wypadek
przedyskutowala rzecz cala z mama i najlepsza kolezanka.
Zaryzykuj,radzily obie,choc matka z mniejszym
przekonaniem.Przyjaciolka za to perswadowala: zarabiasz tu niewiele,
w dodatku nie wieszczy cie za pare miesiecy zzakladu nie
zwolnia.Ledwie wiazesz koniec z koncem,nic w zyciu nie widzialas- a
tu HOLANDIA! . Marzenie.
Pewnie,zgodzila sie Zofia,robiac na poczekaniu zyciowy
rachunek:pierwsze wiosny juz dawno minely,ksiaze z bajki jakos sie
nie zjawil,choc kolezankom dzieci juz podrastaja. A przeciezi
niebrzydka jest,i nieglupia,i roboty zadnej sie nie boi.Wiec moze
tym razem los postanowil usmiechnac sie do niej?
Odpisala Holendrowi,laczac do listu zdjecie,niespecjalnie rozne od
oryginalu.
Z niecierpliwoscia czekala na odpowiedz.Serdeczne zaproszenie do
Holandii nadeszlo po trzech tygodniach.Autor ogloszenia pytal,czy
nie zechcialaby witac z nim Nowego Roku.Ta propozycja wydala sie jej
bardzo taktowna,a nawet nieco romantyczna.Mimo to przez dwa nastepne
tygodnie wlaczyla z uczuciami; radoscia i strachem na
przemian.Drugiego dnia swiat wyslala telegram:przyjezdzam,a w kilka
dni pozniej ruszyla przez dwie miedze/granice/, po swoja zyciowa
szanse i przygode.
Miasto bylo dwukrotnie wieksze jak Koszalin, oczarowalo ja od razu,
w przeciwienstwie do absztifikanta.Od poczatku wydal jej sie
podejrzany.Niby mily, ale tak jakby po <wierzchu> tylko.Taksowal ja
jak rasowa holenderke , szacujac wartosc.Ona z przerazeniem najpierw
dostrzegla przerzedzone i silnie ufarbowane wlosy na czrno,potem
podejrzanie bialy garnitur zebow.Wkrotce miala sie przekonac, ze to
wyjsciowa proteza,zazwyczaj moczona w szklance przy lozku.Nic
takiego to, wmawiala sobie na poczatku.Lepsze porcelanowe zeby, niz
sprochniale,choc jednak te protezy napawaly ja wstretem,podobnie jak
brud pod paznokciami. W dodatku facet wygladal na lat 55 ,albo
klamal w ofercie,albo byl tak zyciem sterany.
Niebawem okazalo sie ,ze to styl zycia tak go postarzal.Pan Holender
posiadal maly domek a mieszkla razem z umyslowo niedorozwinietym
synem z pierwzego malzenstwa.Z nastepnymi zonami szczesliwie nie
mial potomstwa.Obowiazek ten,polaczony z prowadzeniem domu
najwyrazniej go przerastal.
Zofia troche slyszala o holenderskiej pedanterii i czystosci,ze na
widok brudu i zaniedbania domu swego pracodawcy –
absztyfikanta,doznala wstrzasu.Trzeba bedzie mocno zakasac
rekawy,pomyslala,majac na uwadzerole sprzataczki,bo wizja
szczesliwej narzeczonej jakos jej przybladla.Po kilku dniach pobytu
pod dachem holendra mgla ostatecznie opadla Zofii z oczu.Okazalo sie
bowiem,ze mezczyzna z jej snow,liczyl glownie na sile robocza
niezbedna do utrzymania domu, opieki nad doroslym synem bez
omowienia zaplaty.
Na uregulowanie czerkalo na lawie mnostwo rachunkow i kar.Okazalo
sie , ze holender ¾ skromnej renty oddawal na obowiazkowe
comiesieczne wydatki, a reszta guldenikow wystarczyla na
dwutygodniowe tylko przezycie.Od czasu do czasu cos na czrno
dorobil. No i co tu kryc, kombinowal jak mogl zadzierajac nawet z
prawem. Na przyklad zaproponowal Zofii by zglosila w Polsce
fikcyjne wlamanie do samochodu, tym samym bylaby okazja do wziecia
odszkodowania.Kiedy Holender zaproponowal Zofii jeszcze kilka
innych kombinacji
I tzw<przekretow> na wspolna ich przyszlosc, otrzasnela sie ze
zludzen. W koncu miala swoje lata a i glowe nie od parady. Co ja tu
robie?- myslala w panice,poplakujac samotnie w poduszke.
Ale przeciez wracac do Polski za nic nie chciala,spalilaby sie ze
wstydu,chciala zostac tylko jak najdalej od tego holendra z
feralnego ogloszenia.Z opresji pomogla jej wybrnac pewna
Polka .Dala jej ogloszenie do pewnego biura matrymonialnego ,ofert
przyszlo kilka, w koncu wybrala i to trafnie.Solidnego posrednika
firmy ubezpieczeniowej.
Zofia nie musi pracowac,uczy sie w szkole jezyka, prowadzi dom
mezowi.Zapewnia , ze jest wreszcie szczesliwa.
A ten pierwszy farbowany holender ? Uparl sie jednak na
Polke.Kolejna oferta skusil panne ze wsi, panne ale ze swoim
dzieckiem.Zofia wrozy jej czarna przyszlosc u boku holendra. A moze
sie myli ??