yabbaryt
06.05.23, 22:59
Będzie o Trójmieście ale nie nie tym nadmorskim tylko mazowieckim. Otóż na Zachodnim Mazowszu istnieje Trójmiasto-Ogrodów składające się z Brwinowa, Milanówka i Podkowy Leśnej. Miasto-ogród to koncepcja Anglika Ebenezaera Howarda a jego rozważania zainspirowały wielu architektów– urbanistów na całym świecie.
W Polsce wyglądało budowa miast ogrodów wyglądała mniej więcej tak:
Jeżeli w okolicy dużego miasta czyli Warszawy, znajdowały się duże folwarki albo majątki ziemskie znajdujące się przy liniach kolejowych to ojcowie-założyciele kombinowali w następujący sposób: Po co mam czekać aż reforma rolna zabierze mi cenne włóki ziemi, nierzadko zadłużone. Lepiej rozparcelować to zgodnie z założonym planem, stworzyć miasto - ogród i sprzedać ziemie po cenach prawie że warszawskich. I tak najpierw wyłonił się Milanówek, jeszcze w XIX wieku, najpierw jako letnisko, które zamieniało się stopniowo w luksusowe osiedle. Towarzystwo Letnicze w Milanówku założone przez okolicznych ziemian wykorzystało kolej Warszawsko -Wiedeńską. W dwudziestoleciu międzywojennym Stanisław Lilpop potomek austriackich przemysłowców sparcelował majątek w Brwinowie, także leżący na tej samej linii kolejowej. Spowodowane to było chęcią sfinansowania wyprawy krajoznawczej do Afryki, gdzie cukier biały jak śnieg Kilimandżaro. Jak widać wkradają się tu wątki, światowe, które może zapobiegną wysłania tego postu na FK. Po niezbyt udanej ekspedycji pana Lilpopa, aby ratować jego finanse stworzono w pobliskim lesie osiedle Podkowę Leśną. Podkowa Leśna nie leżała co prawda przy linii kolejowej, ale pan Lilpop dogadał się aby, budowana przez angielską firmę Światło i Siła, kolejka EKD właśnie przechodziła przez ten obszar „to nie Lorelai śpiewa lecz gwiżdże EKD”. W rezultacie na pięknej mazowieckiej zalesionej równinie powstały trzy osiedla a potem miasta, w których były idealne warunki do życie i doskonały dojazd do Warszawy. Osiedlali się tam ludzie nie tylko bogaci ale i nieprzeciętni. Na tych obszarach były chyba największe zagęszczenie śpiewaków operowych, pisarzy, profesorów, przemysłowców i inżynierów. Na lesistych działkach budowano wille, pałacyki i domy letniskowe według projektów najlepszych architektów. cyt: Mały ganeczek w dzikim winie te interludia na pianinie. Powstałe społeczności były bogate, świetnie zorganizowane. Tworzono różnego rodzaju towarzystwa muzyczne, sportowe i własne straże obywatelskie. Główne rozrywki to był tenis i brydż cyt: „wuj przez sen mruczał cztery karo”. Stanowiło to ogromny kontrast z okolicznymi po-pańszczyźnianymi wsiami, na których była bieda, alkoholizm i przestępczość. W okolicach paru kilometrów znajdowały się przecież Pruszków, Błonie czy Ożarów - wylęgarnie wszelkiej maści przestępczości zorganizowanej i indywidualnej.
Kontrast był zatem ogromny w poziomie życia, kulturze, wykształceniu. Praktycznie dwa osobne światy często wręcz wrogie. Ale z jednej strony mieliśmy elitę II RP a z drugiej wiejską bidotę. Czasy świetności jednak szybko i niespodziewanie minęły.
Najpierw II wojna światowa. Miejscowości te miały duże znaczenie jak zaplecze dla warszawskiej AK. Tu przyjmowano brytyjskie zrzuty spadochronowe, tu działały tajne podchorążówki, magazyny broni i urzędy państwa podziemnego. Ludność Trójmiasta została zasilona wygnańcami z Wielkopolski, którzy wnieśli dużo energii w lokalną społeczność ztraumatyzowaną klęska wrześniową. Po klęsce Powstania przyjmowano uchodźców z Warszawy, tu obradował rząd podziemny. Mieszkańcy tych miast ponieśli straty, ale jednak uniknęli rzezi i eksterminacji jakie miały miejsce w samej Warszawie. Rządy komunistyczne przyniosły dalszy bolesny upadek. Stara szlachecko burżuazyjna elita miała zostać zgnojona. Część mieszkańców poszła na kolaboracje z komuną jak np. Petain polskiej literatury czyli Iwaszkiewicz albo Irena Krzywicka. Ale znaczna część lokalnej społeczności tkwiła w cichym uporze. Symbolem takiej postaci był cyt: pogodny wuj reakcjonista co pierwszą brygadę świstał słuchając radia BBC. To cytaty i postacie z piosenki Jacka Młynarskiego pt Truskawki w Milanówku, która w reporterski sposób opisuje ów świat skazany na zagładę. Oczywiście Młynarski identyfikuje się po stronie tego starego świata i stąd fragmenty o truskawkach co na talerzykach Rosentala przysiadły od hołoty z dala i zestawienie tych owoców z kalarepą z Wołomina. Tak więc podkreślał tą granice między dwoma światami. Trochę mi się tu przypominają filipiki córki Młynarskiego o tej hołocie co 500 plus pojechała na Bałtyk i rujnuje jej wakacje. Ową granice widział tez inny poeta Stanisław Rymkiewicz, który pisał o płonących śmieciach gdzieś na granicy Milanówka ale on raczej tam szukał rzeczy wyższych a nie hołoty co mu powietrze zatruwa. Wracając na chwile jeszcze do Młynarskiego to faktycznie miał wuja i ciotkę w Milanówku. Wuja w piosence uśmiercił chyba z ostrożności procesowej aby waadza ludowa nie wnikała gdzie uchował się ów reakcjonista. Ale, że wuj konkubinę miał w Brwinowie...no więc nie idźmy może dalej tym tropem.
Ja ze swoją rodziną mieszkam dość blisko i owe Trójmiasto jest częstym celem niedzielnych spacerów. Lubimy z żoną włóczyć się po zalesionych uliczkach podziwiać często już podupadłe albo odrestaurowane przedwojenne wille i pałacyki. Choć nachodzą refleksje jak biedna musiała być przedwojenna Polska skoro słynna willa Aida, gdzie mieszkał Iwaszkiewicz, że swoją żoną to taki w sumie nieszczególny drewniany baraczek. Szklany Dom - manifest awangardy zbudowany dla Ireny Krzywickiej to w obecnych realiach bardzo skromny i raczej zaniedbany domek. Cała kolejka EKD wybudowana w rekordowym tempie była praktycznie wykonana w całości z przywiezionych z Anglii elementów.
Dzisiaj jednak z powrotem są to jedne z bogatszych miast na Mazowszu. Nadal licznie mieszkają tu potomkowie dawnych mieszkańców. Nie ma już jednak tak wyraźnej granicy cywilizacyjnej. W Błoniu, Grodzisku, Pruszkowie buduje się dużo nowoczesnych domów. Jednak Trójmiasto ma nadal taki unikalny klimat, na który składają się przedwojenna architektura, zalesiony teren i starannie zaplanowany układ ulic i przestrzeni publicznej. Tam nie ma łanowej patodeweloperki czyli budowania osiedla tak gdzie akurat chłop opylił swoje tatulowe dwa hektary. Ja osobiście to raczej nie chciałbym mieszkać w lesie. Wolę mieć nasłoneczniony dom bez ton igliwia na dachu.
Reasumując myślę sobie , że miasta-ogrody to jest idea która się sprawdziła i warto by do niej powrócić. Obecnie rzad planuje budowę szybkich kolei ramach CPK, które będą przebiegały przez mało zaludnione okolice a dojazd z tych regionów do Warszawy stanie się wielokrotnie szybszy. Czy nie warto pomyśleć aby na trasie owych linii od zera w sposób zaplanowany wybudować podobne miasteczka i wyeksportować tam warszawską inteligencje ? Polska historia miast-ogrodów pokazała, że znacznie bezpieczniej było mieszkać tak w bezpiecznej odległości od Warszawy niż w samej stolicy. Czy nie warto zabezpieczyć elity wielkomiejskie przed kolejnymi historycznymi rzeziami?
I na koniec pytanie: Ciekawy jestem jak idea miasta ogrodu funkcjonuje w innych krajach. Czy ktoś spotkał się z czymś podobnym poza Polską?
No nic rozpisałem się nie mając pewności czy temat przejdzie i kogoś tu zainteresuje..