edek40
01.12.09, 12:24
To nie autostrady (a wlasciwie ich brak) odpowiadaja za smiertelnosc na
naszych drogach. Jednym z powodow oczywiscie jest nadmierna predkosc,
rozwijana przez naszych miszczof. Zgadzam sie tu z hannim, po obejrzeniu
wczoraj newsa w TVN. W Polsce kazda predkosc, ktora moze prowadzic do
jakiejkolwiek kolizji moze odpowiadac za czyjas smierc. Wezmy na przyklad
goscia, ktory jedzie noca 40 km/h i doslownie wbija sie w
nieoswietlony sprzet rolniczy. Piszac wbija sie mam na mysli doslownie
wbicie sie. Kierowca pedzacy jak wariat ma niezbyt grozne obrazenia, z
wyjatkiem powaznego krwotoku wewnetrznego. Zespol ratownictwa, ktory przybyl
na miejsce wypadku (po zaledwie 20 minutach) stwierdza, ze tak masywny krwotok
wymaga interwencji pogotowia lotniczego - oni moga nie zdarzyc, zanim pacjent
wpadnie we wstrzas. No i mamy problem. W Polsce jest tylko 11 przyszpitalnych
ladowisk, ktore moga przyjmowac smiglowce w nocy (w grudniu 16.00-7.00). Zaraz
napiszecie, ze to nie problem. I ja sie z tym zgodze. To naprawde zaden
problem. W Polsce nie ma bowiem ani jednego smiglowca ratowniczego, ktory
ma wyposazenie do lotow nocnych.
Oczywiscie ten brak ladowisk zacznie byc problemem, poniewaz wlasnie szkoli
sie pilotow nowonabytych, bardzo nowoczesnych smiglowcow ratowniczych. Teraz
bedzie wiec rownie zabawnie i bez sensu - smiglowce juz beda, ale beda cale
rejony kraju, do ktorych pomoc nie dotrze w sensownym czasie. Napiszecie, ze
to nie problem, bo takich ladowisk nie ma zapewne w mniej zurbanizowanych
rejonach. Otoz nie. Nie ma go na przyklad zaden spital w Krakowie...
Reasumujac. Ratownictwo drogowe mamy na najwyzszym swiatowym poziomie, tylko
nie mozna sie rozkwaszac w nocy. Nie mozna rowniez robic sobie krzywdy, ktora
wymaga podlaczenia do sztucznego pluca. Akumulatory bowiem wytrzymuja pol
godziny, ladowanie to 2 godziny, bo pogotowia nie stac na droga przetwornice
12/220V (zabawka 50 zl, cos lepszego 300 zl), na wypadek awarii akumulatorow.