genova51
21.06.08, 07:21
Na moim osiedlu okociła się bezpańska kotka. W ub. roku miała pięć kociąt,
trzy nie przeżyły, a dwa po pół roku zginęły prawdopodobnie pod kołami
samochodów. W tym roku znowu powiła 4 kociaczki. Jeden po czterech tygodniach
został znaleziony obok jednej z klatek nieżywy. Zostały 3. Mają w tej chwili
ok. 7 tygodni. Po uzgodnieniu z wetem, że można już małe zabrać od matki
/karmi je/, moja córka wzięła kocurka. Pojechałyśmy z małym do lecznicy,
został odrobaczony, ponieważ ma katar koci, zakroplono mu oczka i podano
antybiotyk, który będzie dostawał co drugi dzień. Nie miał pchełek, ale
profilaktycznie został spryskany środkiem przeciwpchelnym. W uszkach ma
świerzbowca. Na podwórku był w dobrej kondycji i baraszkował z rodzeństwem. W
domu jest zestresowany, przestraszony, aż żal patrzeć. Zrobił kupkę w kuwecie,
ale nie chce pić. Córka podała mu mleko przez smoczek. To pierwsza noc, jaką
przeżył w nowym miejscu. Proszę, na pewno mieliście takie doświadczenie z
maleńkim kotkiem, podzielcie się uwagami, jak postępować z małym, co zrobić,
aby jadł. Czy oddać go jeszcze matce? Ale co dalej z leczeniem, jeśli się go
odda? Poza tym nie siedzi w swoim domku, tylko chowa się za biurko. Może wziąć
mu jeszcze jedno z rodzeństwa, będzie mu raźniej? To pierwszy kotek wzięty do
rodziny. Córka ma psa goldena, który od razu go zaakceptował. Będę wdzięczna
za każdą poradę.